

Kingala
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kingala
-
Rybciu kochanie naprawdę piękne wiersze aż chce sie do nich wracac - jeśli sie czyta ze zrozumieniem to każdy znajdzie cos dla siebie
-
Tęsknota TĘSKNOTA Tak pięknie mówisz O przyjaźni Radości Miłości Więc dlaczego cię obok mnie nie ma Swój świat tworzysz W nim twoja jest miłość W nim twe myśli i twoje marzenia Obraz mój z twoich marzeń utkany Pielęgnujesz go co dzień przez lata Ja prawdziwa wciąż czekam na ciebie Na granicy twojego świata.
-
Jestem aniołem W moim śnie jestem aniołem Unoszę się nad światem Lekkością wiatru Światłem miłości Zapachem kwiatów W moim koszmarze Jestem nicością Niepotrzebnym istnieniem Nad którym nikt nie pochyla się Z czułością Ptakiem który zgubił głos I milczy latami Jestem aniołem ..... Z poszarpanymi skrzydłami.
-
Moje wiersze Wiersze nie biorą się znikąd Moje rodzą się Ze smutku I cierpienia Z ogromnej tęsknoty Z bolesnego wspomnienia Gdy jest mi źle Gdy coś strasznego się stało Pewnie dlatego Jest ich Tak mało Swoje radości Wolę wykrzyczeć Wytańczyć Wybiegać z wiatrem Rozdać bliskim Na dalszą drogę Ze szczęścia Mogę śpiewać Ale pisać wierszy Jakoś nie mogę Nie pytaj więc mamo Kiedy tomik złożę Bo teraz Wiesz przecież Czemu tak się stało Nie czuj do mnie żalu I nie dziw się więcej Że tak często Śpiewam A piszę Tak mało. z tomiku "Ogród mojego serca"
-
Strach Po drugiej stronie okna Świat Obcy i obojętny Jeszcze wczoraj Nosiła kolorowe sukienki We włosy wpinała kwiaty Rozdawała uśmiechy I zalotne spojrzenia Jeszcze wczoraj... Szyba mokra Od kropli deszczu Czy jej łez Sama nie wie Jej krzyk Odbija się od szklanej tafli I wraca okrutną ciszą Nie szuka zrozumienia Bo kto zrozumie Starzejącą się kobietę Która tak bardzo boi się Samotności?
-
Niemy krzyk Myslisz że jestem złą Zarażona pogardą i lekceważeniem Zbierasz skrupulatnie wszystkie sygnały Na dowód swojego przekonania Każdego dnia Moja miłość i szacunek Rozbija się O ścianę pozorów Moje wszystkie dobre słowa Giną w otchłani Twojej goryczy i żalu Wszystkie dobre uczynki Przegrywają codzienną walkę Bo nie potrafią Pchać się do pierwszego szeregu Żyjemy w różnych światach Choć na tym samym świecie Czasem uda mi się Przerzucić most porozumienia Tak nikły Że jedno słowo Nawet nie wypowiedziane Obraca go w pył I znów stoję na drugim brzegu Wciskając całą swą miłość i ból W niemy krzyk rozpaczy Którego ty nie słyszysz wiersz z tomiku "Ogród mojego serca"
-
Samotność Próbuję oswoić swoją samotność Jak porzuconego psa Powoli Cierpliwie Smutek zamienić w nadzieję Nie wierzę już w obietnice Sama wyśnię lepsze jutro Dla siebie Może już dziś Sięgnę do gwiazd Odkurzę marzenia Wyruszę w podróż Bez mapy i kompasu Tam gdzie nie zna się strachu Gdzie nie liczy się czasu Rzucę czar na kamienie Niech zakwitną łakami Podobno sny sprawdzają się Czasami...
-
Oczekiwanie Przyjdzie czas Kiedy słowa niedopowiedziane Złożą się w wyznanie miłości Nieporadne gesty Zdradzą skrywane uczucia A nieśmiałe spojrzenia Będą cudownym darem Twoje serce samo znajdzie drogę Nie popychaj go Nie ponaglaj I nie karć za opieszałość Przyjdzie czas Kiedy otulisz się Muślinową peleryną Utkaną z niteczek nadziei I perełek łez A słońce swoim promieniem Zamieni tą smutną pajęczynę W kolorową tęczę Po której wyruszysz W nowy świat Bez obaw
-
kocham Ciebie za to kim jesteś Nie Twoja wina żes sie taki niechciany urodził Nie Twoja wina że nikt Ciebie nie chce\ Nie Twoja wina al kocham Ciebie za to że jestes człowiekiem
-
Oczekiwanie Przyjdzie czas Kiedy słowa niedopowiedziane Złożą się w wyznanie miłości Nieporadne gesty Zdradzą skrywane uczucia A nieśmiałe spojrzenia Będą cudownym darem Twoje serce samo znajdzie drogę Nie popychaj go Nie ponaglaj I nie karć za opieszałość Przyjdzie czas Kiedy otulisz się Muślinową peleryną Utkaną z niteczek nadziei I perełek łez A słońce swoim promieniem Zamieni tą smutną pajęczynę W kolorową tęczę Po której wyruszysz W nowy świat Bez obaw
-
Rozmowa siedemnasta Wśród wielu myśli które dręczą mnie Wieczorem i nad ranem Jest proszę Pana ta Że całe nasze życie jest oczekiwaniem Bo niech Pan zauważy Że taki los człowieka W każdym momencie życia W radości czy w bólu Każdy z nas na coś czeka Najpierw czekamy na dorosłość Na pozwolenie Na samodzielność proszę Pana Na swoją szansę I w tym czekaniu Nawet się nie spostrzeżemy Że czas umyka A my po prostu się starzejemy Czekamy na nowiny na wiadomości Choć czas tak nam się dłuży Przybywa żalu trosk A my często w samotności Ciągle czekamy proszę Pana Na cud Wierzymy że jeszcze czas Że jeszcze coś się zdarzy Że los podsunie nam nagrodę Dobrą kartę Chociaż powoli Ograniczamy naszą listę marzeń A kiedy zdamy sobie sprawę Że życie już za nami proszę Pana My wciąż czekamy Aby godnie odejść Tam Gdzie nie czeka się już na nic z tomiku "Rozmowy z pewnym Panem" 2006
-
Rozmowa dwudziesta pierwsza Zna Pan ten stan Między jawą a snem Kiedy świt wkrada się w nasze sny I pisze dla nich szybkie zakończenia Zaciskami mocno powieki I staramy sie ocalic Senne marzenia Czy Panu się to udaje? Ja często Spod wciąż zamkniętych powiek Obmyslam dalszy ciąg Dla mego snu I marzę jakby to było pięknie Gdyby sen dobry się ziścił A zły poszedł w zapomnienie Albo gdybym miała oczywiście Dostatecznie dużo czasu Aby obmyslić dla niego Dobre zakończenie Mógłby trwać i trwać Nawet na jawie To byłoby proszę Pana ciekawie Samemu dokańczać swoje sny Jak komu pasuje Ja wiem proszę Pana Że to jakby się troszkę oszukuje Ale sen co dobrze się kończy Dobrze wróży na nowy dzień A co może dobrego Przynieść człowiekowi Zły sen z tomiku "Rozmowy z pewnym Panem" 2006
-
Rozmowa dwudziesta dziewiąta W plątaninie codziennych zdarzeń Gubimy gdzieś swoje marzenia Czy Pan nie żałuje Że los na przekór nam samym Tasuje nasze drogi Komplikuje sprawy Bawi się nami i życie nasze odmienia Czy Pan czasem nie czuje Że ten skubaniec drwi sobie z nas A my żeby przetrwać Żeby się przed losem obronić Zbyt łatwo Zbyt pochopnie Porzucamy nasz świat Dziecięcych marzeń i fantazji Mówimy że doroślejemy Ale musi Pan przyznać Że to słaba wymówka Szara codzienność rozmywa kolory I zalewa naszą duszę nijakością My staramy się to przyjąć z godnością I choć często żałujemy straconych marzeń Niestety jest już za późno Poza tym cóż proszę Pana Nie umiemy cofnąć zdarzeń Nielicznym się udaje Zatrzymać się Odzyskać sens swego istnienia To jest możliwe proszę Pana Trzeba tylko zrozumieć Że człowiek żyje tak długo Jak długo ma marzenia 2007
-
Rozmowa pierwsza Ja proszę Pana tak gruntownie To niczego nie żałuję Bywa że przy popołudniowej kawie Rozmyślam czy moje życie jest ciekawe Ale czy czasu nie szkoda na takie rozmyślania Czy nie lepiej coś zrobić jeszcze z tym życiem Proszę Pana? Niech Pan nie kombinuje Tu nie ma żadnego podtekstu Nic nie chcę powiedzieć między wierszami Ja mam ciekawe życie tyle osób mi zazdrości No bywa oczywiście że smucę się czasami Ale to chyba normalne Za to nie znam nudy proszę Pana Nie mam na to czasu Świat jest zbyt piekny muszę korzystać Nie chcę zostać w tyle ani na chwilę No proszę niech Pan mi nie wmawia że udaję Ja nie mam wielkich wymagań Cieszę się z tego co dostaję Że trudno w to uwierzyć? Że każdy dziś jęczy i marudzi? Proszę Pana Widocznie poznaje Pan niewłaściwych ludzi Moje plany? Och jest ich tak wiele Muszę pojechać do Meksyku i na Hawaje Kiedy? No jeszcze nie wiem Ale na przykład w tą niedzielę Chcę zjeść obiad z rodzicami proszę Pana Chcę pocałować męża Zadzwonić do córki z samego rana Chcę przytulić psa Pobiegać po łące boso Pan mówi że to jest nudne Że nie nadaje się na wywiad że to nic takiego Mam zadzwonić kiedy wrócę z Meksyku To już koniec tego wywiadu? I o co było robić tyle krzyku? z tomiku "Rozmowy z pewnym Panem"
-
Rozmowa trzydziesta Czasami tak zupełnie od niechcenia Dopadną mnie najskrytsze marzenia Szalone myśli Pragnienia tak głęboko skryte Że sama dziwię się jak mnie znalazły Jak wyszły z zakamarków mojej duszy Skąd wiedzą Że ich przyjście tak mnie wzruszy Wie Pan To jest radosny stan To chwile pełne uniesienia W okrutnej szarej codzienności Co stała się wprost nie do zniesienia I wtedy myslę sobie proszę Pana Że trochę szczęścia to ja w zyciu mam Potrafię marzyć Pomysły jeszcze mam niezwykłe Wciąż pragnę być Wciąż pragnę żyć Wciąż pragnę mieć I najwazniejsze proszę Pana że wciąż Chce mi się chcieć A w końcu czyż istotą człowieczeństwa Nie jest ta odrobina szaleństwa? Ja wciąż nie widzę kresu mojej drogi Choć z żalem patrzę jak mi uciekają lata I co dzień wzdycham Och jak mało mi jest świata!
-
ROZMOWA DWUDZIESTA SIÓDMA Zaledwie kilka dni zostało proszę Pana Do końca roku I będziemy rozgrzeszeni Bo to nie nasza wina że czasu za mało To rok zbyt krótki proszę Pana Na skończenie spraw Na obietnic spełnienie We wszystkich oknach na mojej ulicy Migocą światła gwiazdki Mikołaje Musi Pan przyznać że choć serce szybciej bije Czas jakby zwalnia Na ziemię zstepują Anioły By tchnąć w naszą duszę światło i nadzieję I każdy z nas staje się lepszy Każdy z nas czuje że cud się dzieje Nasze rozmowy Zamykam w tomik dziś Spinając serca klamrą Są dla mnie cenne i dlatego proszę Pana Chcę ocalić i zachować je Bo warto Chyba Pan nie ma mi za złe w tej chwili Bo w końcu jest Pan taki Bardziej wirtualny Że dedykuję ten tomik Komuś Kto przy mnie co dzień trwa Prowadzi przy śniadaniu rozmowy Wie o mnie wszystko Kocha mnie I jak najbardziej jest realny Dziękuję Panu za wszystkie spotkania Do usłyszenia w następnym roku Życie przyniesie nam nowe wyzwania I będzie tyle spraw do obgadania Na boku
-
ROZMOWA DWUDZIESTA SZÓSTA Ja proszę Pana już miewałam różne Święta Niektórych nawet człowiek nie pamięta Pod afrykańskim proszę Pana słońcem Mikołaj jechał do mnie na wielbłądzie We włoskich Alpach Na nartach sunął po śnieżnym stoku Na ciepłej wyspie gdzieś w cieniu wulkanu Miał czarną twarz serdecznie roześmianą Dla mnie nie ważne proszę Pana Gdzie spędzam Święta Dopóki w sercu nosi się i wciąż pamięta Dziecięcą radość Rozpalone twarze Zapach choinki I to ciepło ze wszystkich serc płynące Serdeczne myśli i dłonie gorące Bo miejsce jest tu proszę Pana bez znaczenia Byle przy sobie mieć swych bliskich Chociaż w myślach Choć w marzeniach Byle nie zapominać proszę Pana Byle nie zgubić Serca uniesień w tej ulotnej chwili Gdy matka pochylona nad opłatkiem Ojciec co wiesza gwiazdę na choince Mnie małej dziewczynce Na zawsze pozostali w sercu i w pamięci I wrócą jak cud Każdą wigilijną nocą Obdarowując mnie swą mocą.
-
Rozmowa dziesiąta Bo ja niestety proszę Pana Całkiem nie radzę sobie z żalem i ze smutkiem Więc gdy dopadną mnie nareszcie W nierównej walce nie mam szans I kiedy płacz mi nie wystarcza To z moich łez Z kropli goryczy z ziarenek bólu Powstaje wiersz I składam rymy spisuję myśli lub co się przyśni Ot tak sobie Wierszem dla duszy przyjemności sobie robię Zaprawdę nie wiem proszę Pana Skąd to przyszło Ja myślę że nosiłam to w sobie od zawsze Czekałam tylko na swój czas Na taką chwilę Kiedy się słowa poskładają Kiedy spłyną Rwącym strumieniem Lub wyfruną w świat motylem A wtedy moja dusza się rozświetla Promieniem słońca Od cierpienia uwolniona Unosi się w przestworzach tańczy z wiatrem I głupia trawka znowu jest zielona Niech Pan mi nie zazdrości tych uniesień Ja mocno wierzę proszę Pana Nawet mam pewność Że każdy ma w swym sercu miejsce takie Gdzie różne słowa I uczucia wielorakie Czekają by wyfrunąć z którąś wiosną Tylko nie każdy jeszcze o tym wie Poprostu Są nawet tacy co się nigdy nie dowiedzą Lecz o nich szkoda gadać Ja ich nie znam Więc może inni Panu opowiedzą z tomiku "Rozmowy z pewnym Panem" 2006
-
Rozmowa dwudziesta dziewiąta W plątaninie codziennych zdarzeń Gubimy gdzieś swoje marzenia Czy Pan nie żałuje Że los na przekór nam samym Tasuje nasze drogi Komplikuje sprawy Bawi się nami i życie nasze odmienia Czy Pan czasem nie czuje Że ten skubaniec drwi sobie z nas A my żeby przetrwać Żeby się przed losem obronić Zbyt łatwo Zbyt pochopnie Porzucamy nasz świat Dziecięcych marzeń i fantazji Mówimy że doroślejemy Ale musi Pan przyznać Że to słaba wymówka Szara codzienność rozmywa kolory I zalewa naszą duszę nijakością My staramy się to przyjąć z godnością I choć często żałujemy straconych marzeń Niestety jest już za późno Poza tym cóż proszę Pana Nie umiemy cofnąć zdarzeń Nielicznym się udaje Zatrzymać się Odzyskać sens swego istnienia To jest możliwe proszę Pana Trzeba tylko zrozumieć Że człowiek żyje tak długo Jak długo ma marzenia 2007
-
Rozmowa siedemnasta Wśród wielu myśli które dręczą mnie Wieczorem i nad ranem Jest proszę Pana ta Że całe nasze życie jest oczekiwaniem Bo niech Pan zauważy Że taki los człowieka W każdym momencie życia W radości czy w bólu Każdy z nas na coś czeka Najpierw czekamy na dorosłość Na pozwolenie Na samodzielność proszę Pana Na swoją szansę I w tym czekaniu Nawet się nie spostrzeżemy Że czas umyka A my po prostu się starzejemy Czekamy na nowiny na wiadomości Choć czas tak nam się dłuży Przybywa żalu trosk A my często w samotności Ciągle czekamy proszę Pana Na cud Wierzymy że jeszcze czas Że jeszcze coś się zdarzy Że los podsunie nam nagrodę Dobrą kartę Chociaż powoli Ograniczamy naszą listę marzeń A kiedy zdamy sobie sprawę Że życie już za nami proszę Pana My wciąż czekamy Aby godnie odejść Tam Gdzie nie czeka się już na nic z tomiku "Rozmowy z pewnym Panem" 2006
-
Wiersz paniom moim przesyłam Rozmowa dwudziesta pierwsza Zna Pan ten stan Między jawą a snem Kiedy świt wkrada się w nasze sny I pisze dla nich szybkie zakończenia Zaciskami mocno powieki I staramy sie ocalic Senne marzenia Czy Panu się to udaje? Ja często Spod wciąż zamkniętych powiek Obmyslam dalszy ciąg Dla mego snu I marzę jakby to było pięknie Gdyby sen dobry się ziścił A zły poszedł w zapomnienie Albo gdybym miała oczywiście Dostatecznie dużo czasu Aby obmyslić dla niego Dobre zakończenie Mógłby trwać i trwać Nawet na jawie To byłoby proszę Pana ciekawie Samemu dokańczać swoje sny Jak komu pasuje Ja wiem proszę Pana Że to jakby się troszkę oszukuje Ale sen co dobrze się kończy Dobrze wróży na nowy dzień A co może dobrego Przynieść człowiekowi Zły sen z tomiku "Rozmowy z pewnym Panem" 2006
-
witam panie! Kochane jestem jeszcze w łóżeczku. Za oknem wciąż szaro, nie mam ochoty wychodzić z ciepłego łóżeczka. Prognozy pogodowe na dzień dzisiejszy są dobre, więc będę musiał wybrać się nareszczie po zakupy prezentów. Zajrzałam aby sprawdzić czy kawusia przygotowana wieczorkiem wciąż ciepła. Olimpio kochanie częstuj się eklerkami i Ty Rybciu. Pozdrawiam Was serdecznie
-
A Ty co robisz zgnilaku?
-
Moje kochane panie jak jutro wstaniecie tro zastaniecie zaparzona kawke dla Was i eklerki. Kupuje takie malucienkie mrozone. Wyśmienite. Kawe jak zwykle zostawiam w zaparzaczu więc wystarczy nalac do filizaneczek. Osobiście słodze słodzikiem więc cukier mam nadzieje że przyniesie Rybcia. Życze smacznego i do zobaczenia wzglednie usłyszenia pozdrawiam Was serdecznie
-
Moje kochane zostawiam mam wie5rsz na dobranoc Już późno jest Ty siedzisz wciąż I oczy twe zasłonił mrok Nie kładziesz się, zmęczona tak Hej przyszła noc - to do snu znak