Venessa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Venessa
-
http://www.youtube.com/watch?v=emLM9eltS58&mode=related&search= Isc w strone slonca,,,,
-
Rod Stewart przyjedzie do Polski Najpierw ślub, a potem zaraz praca – taką dewizą kieruje się Rod Stewart, który zaledwie kilka tygodni po ślubie z modelką Penny Lancaster przyjedzie na koncert do Stoczni Gdańskiej. Muzyk po raz pierwszy odwiedzi Polskę i już zapowiedział, że zaśpiewa takie przeboje, jak „Baby Jane” czy „Maggie May”.
-
JA... (12.10.2003r.Dzióbusiowi) Znasz mnie na wylot Mam takie wrażenie Czy wiesz, jaka jestem? Kocham ludzi i życie Cieszę się każdą chwilą Gdy mogę iść na spacer, Słyszę jak ptaki śpiewają, Motylek barwny przeleci, Gdy widzę piękno natury I bawiące się wesoło dzieci Kocham las ze swym zapachem, Uwielbiam jesienne grzybobranie Koniecznie z Tobą u boku kochanie Lubię też jesień za kolory tęczy, Z odlotem ptaków, nutką nostalgii Nawet zimę mroźną z pierzynką białą Choć czasem mnie męczy Bałwankiem pod oknem i wesołą sanną Kocham wiosnę z odrobiną nadziei Gdy wyrasta pierwsza trawka I świat wokoło się zieleni Kocham majowe mlecze złociste na łące Zaplatanie wianków, uśmiechy gorące Bzy przepiękne wiosną pachnące Przeplatane zapachem konwalii Uczucia innych rozkwitające A najbardziej kocham lato Słoneczkiem cudownym ozłocone!
-
PSZCZÓŁKA (29.07.2003r.) Zobaczyłam pszczółkę w kałuży, Która niechcący się tam kąpała Potrzebowała pomocy i mnie wołała Buta mego jej pożyczyłam i z tej Nieprzyjemnej kąpieli uwolniłam Na trawkę zieloną ją posadziłam, Żyj sobie dalej - jej życzyłam Małe przestraszone serduszko Odetchnęło z ulgą, Że nową szansę od życia dostała A dla mnie to nic,,,,, Autor nieznany
-
wreszcie dotarlo!?:D mam cicha nadzieje,,,,
-
nie wpadaj,nie czytaj i daj nam spokoj,,,,,,,,,mala ksiezniczko,,,,, nie potrzebujemy intrygantek! Maja racje dziewczyny____ignorowac takie!
-
hihihi________????? Musisz uzbroic sie w cierpliwosc,,,,,,,, Nie zdziwilabym sie ,gdyby pojawila sie IGUSIA! Prosze cie,ze osmieszaj sie_________tutaj nie ma fikcyjnych osob____nie musimy tego robic! Jeszcze ci jedno powiem__________dla nas jest wazna\"jakosc\" a nie ilosc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nie tylko laczy nas laweczka! Przeczytaj sobie ,co napisala kiedys kingala,,,,POLIKO,,,czy Igusia____moze wreszcie przestaniesz tu bruzdzic!
-
Masz racje _____na laweczce sa wspaniale panie____i dla nich wszystko.Dla tego towarzystwa____wszystko. Tu mam wspaniale stale PRZYJACIOLKI !
-
hihihi____oj ty mala ksiezniczko!___nie kompromituj sie!
-
___________--dzieki za podpowiedz!____-Nie mam juz zadnych watpliwosci co do ciebie!
-
hihihi ___mala ksiezniczko????--pojawiasz sie,,,,zeby komus dowalic? Ignoruje Cie____zwyczajnie! Czy masz jeszcze w zanadrzu jakis czarny nick?
-
Pomaranczowa intrygantko! Spokojna glowa______nie zakladaj maski ,tylko stan __- face to face. Nie stac cie___bo jestes obludna i tyle!Czaisz sie jak ten kot,,,, Nie czytaj moich postow____:D Kazdy pisac moze,,,,,i ty mi tego nie zabronisz! Powtarzam to juz kolejny raz______nie pisze dla ciebie! Wiem,kim jestes__________jestes bardzo czytelna,,,,
-
Cz.ost. __________-Na granicy wytrzymałości Hillary długo nie mogła się po tym otrząsnąć. Kiedy kłopoty osobiste i prawne gromadziły się nad jej głową, przestawała panować nad sobą. W przeciwieństwie do Clintona, z trudem znosiła napięcie towarzyszące życiu w Białym Domu. Już po kilku miesiącach pod obstrzałem była bardziej wyczerpana fizycznie i nerwowo od Billa. Chudła w oczach. Jak zauważył jeden z pracowników Białego Domu: „Czasami budziła się tak wkurzona, że lepiej było nie wchodzić jej w drogę”. Mówiła, że czuje się jak w szklanym akwarium, gdzie może być obserwowana z każdej strony. Na przełomie 1993 i 1994 roku, kiedy zmarł jej ojciec, a komisje senackie zaczęły badać niejasne interesy Clintonów w Whitewater, Hillary przeszła, jak odkrył Bernstein, załamanie nerwowe. Cierpiała na depresję. Czy korzystała z pomocy psychiatrów? Tego nie udało się ustalić. Prawdopodobnie nie, ale powrót do równowagi psychicznej zajął jej wiele miesięcy. Jeden z jej znajomych, który chce zachować anonimowość, twierdzi nawet: „Chyba nigdy nie była zadowolona z życia. Na zewnątrz wciąż jest zdolna do zabawy i do uśmiechu, grania ciepłej i przyjaznej, ale w środku jest lodowata i zgorzkniała”. Na jej zgorzknienie z pewnością wpłynęły liczne romanse Clintona. Musiała przełykać łzy goryczy, kiedy wychodziły na jaw kolejne jego zdrady. Zachowanie Hillary podczas afery rozporkowej z Monicą Lewinsky w 1998 roku przyniosło jej wielką sympatię opinii publicznej. Mówiono, że to ona uratowała Clintona przed utratą stanowiska. Że gdyby odeszła od niego wtedy, byłby skończony. Hillary jednak zacisnęła zęby i została przy Billu, twierdząc w dodatku, że cała afera to w rzeczywistości spisek bliżej nieokreślonych kół, które chcą zniszczyć jej męża. Bezcenny kapitał W rzeczywistości jednak nazwisko i dorobek Clintona były kapitałem, z którego nie chciała zrezygnować. Bez tego jej szanse na mandat senatora z okręgu Nowego Jorku w 2000 roku byłyby znikome. Na początku wyborów przegrywała z uwielbianym Rudolphem Giulianim na całej linii. Dopiero gdy Giuliani wycofał się z powodu raka prostaty, a na jego miejsce wskoczył mało znany 42-letni Rick Lazio, Hillary zaczęła górować w sondażach. Wyborcy znali tylko ją i w praktyce mogli głosować tylko za lub przeciw byłej Pierwszej Damie. Wybrali więc to, co znali. Czy jednak Hillary ma szanse w walce o fotel prezydencki? Książka Bernsteina z pewnością jej tego nie ułatwi. Bernstein to w Ameryce człowiek instytucja. Laureat nagrody Pulitzera, którego wiarygodności nie sposób kwestionować. Sztab wyborczy Hillary przez wiele miesięcy walczył, by nie dopuścić do publikacji. Ale i tym razem pani Clinton poniosła porażkę. A Ameryka kocha tylko zwycięzców.
-
Cz.3_________________Kim by tu zostać? Mimo skromnych doświadczeń, ambicje Hillary od początku sięgały daleko poza kancelarię w Little Rock. Bardzo chciała odegrać znaczącą rolę w polityce. Tyle że nie bardzo wiedziała, jaką. Kiedy więc trafiła wraz z Billem do Białego Domu w październiku 1992 roku, nie mogła zdecydować się, czy zostać szefem jego gabinetu, prokuratorem generalnym, czy może ministrem edukacji. W końcu poszła za radą doradcy politycznego Clintonów z Arkansas, Dicka Morrisa, i zdecydowała się na prowadzenie komisji, której zadaniem było stworzenie systemu powszechnej opieki zdrowotnej. Czegoś, co było nieosiągalnym celem demokratów od dziesięcioleci i, jak wkrótce miało się okazać, przerastało także Hillary. Morris uważał, że przewodniczenie komisji będzie dla państwa Clintonów dużo bezpieczniejszym rozwiązaniem niż powołanie Hillary na stanowisko ministerialne, z którego w razie porażki musiałby ją zwolnić własny małżonek. Donna Shalala, którą Clinton powołał na stanowisko ministra zdrowia i opieki społecznej, twierdzi jednak: „Pomysły Hillary były szalone. Na dodatek odrzucała rady krytyków jej koncepcji, które przede wszystkim godziły w jej wysoką samoocenę. Uważała, że mając władzę i kompetencje, jest w stanie samą siłą woli, intelektu i ciężką pracą rozwiązać każdy problem”. Zdaniem Shalali wokół Hillary narosło wiele mitów, które niezupełnie odpowiadały jej możliwościom. Pierwszej Damie brakowało wszy-stkiego: talentu, doświadczenia i myślenia długofalowego. W Little Rock oboje z Billem byli jak wielkie ryby w małym stawie. Tam łatwo było zabłysnąć studentom Yale. W Waszyngtonie musieli zmierzyć się z ludźmi swojego formatu – równie inteligentnymi i wykształconymi. Także sam Clinton uważał pomysł Hillary reformowania służby zdrowia za absurdalny i odwlekał jej nominację tak długo, jak się dało. Ale jak zdradził Bernsteinowi jeden z jego wieloletnich współpracowników: „Bill był prezydentem także dzięki temu, że mimo ujawnienia jego romansu z Jennifer Flowers w 1992 roku, Hillary stanęła za mężem murem. I musiał jej za to zapłacić stanowiskiem, którego tak pragnęła”. cd
-
Podrzucam cos do poczytania,,,,,,,, Hillary Rodham Clinton Sensacyjna książka może zmienić losy kampanii prezydenckiej w USA. Tuż przed wyborami legendarny dziennikarz Carl Bernstein obala mit byłej Pierwszej Damy. To nie jest kobieta, która może rządzić Ameryką. Zaskakujące są też informacje o jej bliskim związku, a może nawet romansie z Vince’em Fosterem. hilary.jpgZobacz galerie Hillary Clinton Hillary Rodham Clinton zawsze wzbudzała skrajne emocje. Według jednych była superkobietą o błyskotliwym umyśle, która dla dobra rodziny poświęciła własną karierę. Ona sama przez lata podtrzymywała skutecznie ten wizerunek. „Przez długi czas żyłam w cieniu męża. Doradzałam mu, organizowałam jego kampanie, wiece i wystąpienia, przemawiałam w jego imieniu z mównicy ozdobionej prezydencką pieczęcią”, twierdziła, dając do zrozumienia, że to ona była filarem w małżeństwie Clintonów i właściwie bez niej Bill nie osiągnąłby wiele. Ci zaś, którzy nie darzyli Hillary sympatią, uważali ją za zimną, wyrachowaną kobietę, która na drodze do sukcesu nie cofnie się przed niczym. Obie te skrajne opinie miały jednak jedną wspólną cechę: pokazywały Hillary jako kobietę twardą i nieustępliwą, która dokładnie wie, czego chce w życiu i potrafi te cele realizować. A jeśli nawet miewa chwile zwątpienia i słabości, potrafi nad nimi szybko zapanować. Książka Carla Bernsteina zadaje kłam temu misternie zbudowanemu wizerunkowi. Z ogromnego materiału, w tym dwóch setek wywiadów z najbliższymi przyjaciółmi i współpracownikami Hillary, które zebrał dziennikarz w ciągu ośmiu lat pracy nad książką, wyłania się szokujący obraz byłej Pierwszej Damy. Bernstein nie kwestionuje wspaniałego wykształcenia i pracowitości kandydatki na fotel prezydencki w wyborach w 2008 roku. Także według niego Hillary była znakomitą studentką na wydziale prawa jednego z najlepszych uniwersytetów w Yale, gdzie poznała Billa. Jednak od początku brakowało jej wielu cech potrzebnych do osiągnięcia sukcesu i małżeństwo z Clintonem było najlepszą życiową inwestycją, jaką mogła zrobić. Bez niego i jego przyjaciół nigdy nie trafiłaby do Białego Domu jako Pierwsza Dama i nigdy nie miałaby szans sięgnąć po prezydenturę. cd
-
http://kartki.onet.pl/1679,,,,,wpadniesz_na_kawe,kartki.html Zapraszam na pyszna kawke____CAPPUCCINO--ENGLISH TOFFEE-- Juz podaje:D
-
Dziękuję ___CI KOCHANA IGUSIU! Za to, że wyszłaś z morskiej piany Za to ,że mogłem doznać nirwany Dziękuję Za sny o Tobie nierealne Za te rozmowy wirtualne Dziękuję Za to ,że budzę się co rana Z myślą o Tobie i słowem kochana Dziękuję Ci kochana IGUSIU! Za dni bez Ciebie lecz z Twoim imieniem Za to ,że stałaś się moim natchnieniem Dziękuję Za radość jutra co tchnie nadzieją Za rymy które do Cię się śmieją Dziękuję Za ból który niesie niespełnienie Za wspólną codzienność przekutą w marzenie Dziękuję Za to ,że jesteś za wszystko dziękuję Nie moja ,nie dla mnie lecz nie rezygnuję
-
DOBRANOC LAWECZKO
-
KOCHANE DZIEWCZYNY! DEDYKUJE WAM WIERSZ pt. SLOWO PRZYJACIELA Słowo prawdziwego przyjaciela jest balsamem dla zmęczonego ciała kiedy po pracy strudzony wraca do domu czuje przy swoim boku jak kładzie się na ciele w nocy i pociesza go po całodziennym trudzie jest także ukojeniem dla umęczonej duszy ciepłym słonecznym promieniem który na wiosnę roztapia śniegi kładzie się na czole ubogiego i pociesza go w zimowym chlodzie połóż na mnie i pogłaszcz jak dotykiem dłoni pociesz w tęsknocie wlej do serca radość i szepnij w głąb duszy bo tylko ty znasz moje myśli i tylko ty znasz moje wnętrze tylko ty moim prawdziwym przyjacielem.
-
Ciesz się życiem, bo dzięki temu żyjesz, możesz obdarzać miłością, pracować, bawić się i spoglądać w gwiazdy! Henry Van Dyke
-
ZEZWIERZĘCENIE - Człowiek wilkiem dla czlowieka - rzekł ktoś, a wilk się odszczekał: - Ludzie, ja się boję żeby wilk dla wilka człekiem nie był
-
79 _____No,tego to juz za duzo_____wybuchnal Andrzej. ___Czego za duzo?____zdziwila sie Krysia. Przeciez lepiej,zeby mama miala pieniadze od nas,i nie nerazala sie na utrate wszystkiego. ___A ty skad wiesz,ze mama placi karta?____podejrzliwie spytal Waldek. ___Domyslam sie.Bo kto teraz wozi ze soba pieniadze? Jadwiga nie chciala wziac koperty.____Ja mam pieniadze___bronila sie.____Ale dziekuje wam bardzo. ____Musi mama wziac____Andrzej stanowczym gestem wcisnal jej koperte do reki. Musi,przeciez nie odmowi nam mama. Jadwiga patrzyla na swoje dzieci i nie wiedziala,co zrobic. Mariusz wzial walizke,,,, ___Zaniose to do naszego samochodu____powiedzial. ____Dzieci,nie trzeba_____Jadwiga probowala oddac pieniadze Krysi.___Naprawde nie trzeba. ___No,co tez mama ,z serca dajemy____mowila Krysia. Malo to mama nam pomagala? Nie jestesmy niewdziecznikami_____patrzyla z triumfujaca mina na pozostalych. Pomagala mama nam,raz my mozemy pomoc mamie. te torbe tez mama bierze?____spytala. Waldek z trudem panowal nad wybuchem. Marta przygryzala wargi w bezsilnej zlosci. ___To zolza!___syknela,kiedy Krysia wychodzila z torba. To przebiegla zolza. cdn
-
Cz.3_______________– A co z nauką? I.M.: Ukończyłam amerykańską szkołę średnią korespondencyjnie, bo jak się tańczy codziennie, nie ma mowy o chodzeniu do normalnej szkoły. Do południa pracowałam w recepcji studium baletowego (w zamian za darmowe zajęcia), o 12.30 zaczynałam zajęcia w szkole, do nocy pisałam prace domowe. To spowodowało szybką naukę języka. Nowy Jork uczy pewnego sprytu. Wynajdowałam różne metody na zarabianie dodatkowych pieniędzy, na przykład sprzedawałam baterie na Times Square. Chodziłam na spotkanie anonimowych alkoholików tylko dlatego, że dawali za friko mleko i ciasteczka. Nie miałam nic do powiedzenia, ale się nasłuchałam. Wtedy doszłam do wniosku, że moje życie nie jest takie złe. I ciasteczka były dobre. Cóż, czasami bywało trudno. – Co takiego się stało, że za ocean wyjechała baletnica, a wraca aktorka? I.M.: Balet, który mnie wyniósł za ocean, to był początek o wiele ważniejszej drogi w moim życiu. W nowojorskiej szkole baletowej ostre zajęcia przez dwa i pół roku spowodowały kontuzje nie do pokonania. Załamana wróciłam do Polski, szukając nowych marzeń. Znalazłam je przez przypadek. Zagrałam w filmie telewizyjnym „Litwo, ojczyzno moja”, trochę dla zabawy. Okazało się, że właśnie w aktorstwie się odnalazłam. Wróciłam do Stanów i zapisałam się do szkoły Lee Strasberga, uczyłam się techniki i jednocześnie chodziłam na castingi. Cudem na pierwszym dostałam rolę w filmie „Wygrane marzenia”. To było dla mnie jak znak od Boga: „Aha, może jednak to jest moje przeznaczenie”. A.M.: Iza wyrastała w domu aktorskim, chodziła na próby w kolejnych teatrach: Legnica, Opole, Łódź, Warszawa. Obserwowała nasze zmagania. I.M.: Gdy wracałam do domu ze szkoły, podchodziłam do drzwi, a stamtąd dobiegały odgłosy zwierzątek – to tata ćwiczył do dubbingu. Najwspanialsze w naszym domu rodzinnym było to, żeśmy się tak niesamowicie wygłupiali. Pamiętam, jak kiedyś przetańczyliśmy „Dziadka do orzechów”, a całość nagraliśmy kamerą. Występowałam we wszystkich rolach, tata udawał, że mi partneruje. „Tato, jesteś królem myszy, pajacykiem, Klarą, śnieżynką… A teraz lampionem, cukierkiem…”, dyrygowałam. Strasznie nim poniewierałam. – Mówi Pan córce, że role są ważne, ale samo życie najważniejsze? A.M.: Aktorstwo jest czymś wspaniałym, kocham ten zawód, ale zawsze pamiętam, że obok płynie właściwe życie. I.M.: Ja też nabyłam niesamowitej perspektywy. Od dwóch lat lepiej rozkładam siły. Odkąd zdałam sobie sprawę, że każdy człowiek tworzy swoją rzeczywistość, a życie to nie tylko walka, jestem szczęśliwa. I bardziej kreatywna. Zajęłam się produkcją, by opowiadać historie, które muszą być usłyszane, piszę piosenki. Jedną ze skomponowanych i wykonanych przeze mnie piosenek można usłyszeć w końcówce filmu „Dom Usherów”, w którym gram Jill cdn.
-
Cz.2_______________-– Chciałaś podbić świat? I.M.: Cały czas chcę! Wierzę w siebie i w to, że jestem na świecie, żeby coś „powiedzieć”. Tylko wtedy nie wiedziałam, jak to zrobić poprzez balet. – Kto Ci załatwił wyjazd do słynnej szkoły? I.M.: To był łut szczęścia i mój upór. Na letnich warsztatach tanecznych Ewy Wycichowskiej w Poznaniu poznałam amerykańskiego nauczyciela. Uczył nowej techniki tańca, a ja próbuję wszystkiego, co pozwala mi się rozwinąć artystycznie. Zobaczył moją chęć do eksperymentowania. „Powinnaś przyjechać do Nowego Jorku, wyślę ci zaproszenie”, powiedział. Rodzicom się pochwaliłam, ale szybko o tym zapomniałam. Świat jest pełen niespełnionych obietnic. A.M.: My też byliśmy sceptyczni. I.M.: Wkrótce przyszło zaproszenie na dwumiesięczne stypendium. A.M.: I dzielna mała dziewczynka, narażona na wszystkie możliwe niebezpieczeństwa tego świata, pokusy, narkotyki, zboczeńców, wybrała się sama do Nowego Jorku. Musiała szybko dorosnąć. I.M.: Miałam 15 lat, jak zakładałam sobie konto, by opłacić pager. Pamiętam pierwszą myśl: „Ojej, mam swoje własne rachunki”. – Przyspieszona lekcja samodzielności. I.M.: W Polsce nigdy nie byłam rozpieszczoną córeczką tatusia. Taniec i tylko taniec, żadnych chłopaków, hobby. Dużo obowiązków. A.M.: Oprócz szkoły baletowej, trzy lata muzycznej w klasie fortepianu. Izabelli i Sebastianowi nawet nieźle szło. I.M.: W Ameryce okazało się, że w szkole Balanchina strasznie ciężko się pracuje, ale podejście do uczniów jest zupełnie inne. Nikt nikogo nie obrażał, nikt mi nigdy nie powiedział, że jestem gruba. Przeciwnie, było dużo miłych słów zachęty. cdn