Venessa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Venessa
-
Kochać ________ to jest to wszystko, o czym powiedziano i jeszcze więcej, Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ, to pozwolić się kochać, być przejrzystym wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę.
-
\"Jak\" Jak głuchy głos ptaka zostawiającego na drzewach swój ślad, Jak bezdomny żebrzący na rogu dwóch ulic, Tak ja z nadzieją kroczę przez świat Myśląc, że to już jutro Że już niedługo zobaczę czerwień na niebie, Przypominająca mi o tamtych różach. Jak dzwon na wieży kościelnej, Jak liść padający na ziemię, Wiem, że pisząc na papierze słowa dwa, tworzę historię. Dwa słowa tak krótkie, lecz piękne w każdym calu. Jak nieodgadnięta zagadka, Jak niespełnione marzenia, Tak bardzo kocham spokój. Nie widzę życia szarości, lecz same piękności, Które zdobią dla mnie życie Bo ja lubię patrzeć na zamknięty w ciemności świat...czuć zapach spokoju i radości. Kocham muzykę, brzmiącą niewinnie, jak pozytywka. Uwielbiam dobrych ludzi. Co roku widzę gołe drzewa a za nimi blask ciemności. Słyszę spokojną, uzdrawiającą muzykę. I marzę, bo mi wolno. Uśmiecham się, bo mam powód Jak woda po deszczu spływająca z kwiatów, Jak pustka w próżni, Tak Ty wejdź na wysoką górę i krzyknij w dal, Aż ktoś Cię usłyszy, Aż zauważysz, że warto żyć I że warto stąpać po ziemi, jak ja
-
\"Spotkanie z Miłością\" KINGO_______________dedykacja dla CIEBIE! Zegar nad informacją na Stacji Centralnej w Nowym Jorku pokazywał godzinę za sześć szóstą. Wysoki, młody oficer uniósł swoją opaloną twarz i zmrużył oczy, aby sprawdzić dokładny czas. Serce waliło mu jak młotem, odbierając oddech. Za sześć minut zobaczy kobietę, która przez ostatnie 18 miesięcy zajmowała szczególne miejsce w jego życiu. Nigdy jej nie widział, a jednak jej słowa bezustannie dodawały mu otuchy. Sierżant Blandford pamiętał szczególnie jeden dzień, najgorszą potyczkę, kiedy jego samolot znalazł się w środku samolotów wroga. W jednym ze swych listów przyznał się jej, że często czuje lęk. Na kilka dni przed bitwą dostał od niej odpowiedź: \"Oczywiście, że się boisz... jak wszyscy odważni mężczyźni. Następnym razem, gdy zaczniesz w siebie wątpić, chcę byś wyobraził sobie mój głos mówiący: \"Choć idę doliną ciemną, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną\". Przypomniał to sobie wtedy i odzyskał siły. Teraz naprawdę miał usłyszeć jej głos. Za cztery minuty. Jakaś dziewczyna przeszła obok niego i odwrócił się za nią. Miała ze sobą kwiat, ale nie była to czerwona róża, na którą się umówili. Poza tym dziewczyna miała dopiero osiemnaście lat, a Hollis Maynel powiedziała, że ma trzydzieści. \"I co z tego? odpowiedział jej. \"Ja mam 32\". Choć tak naprawdę miał 29. Poszybował pamięcią do książki, którą czytał na obozie terningowym. \"O więziach międzyludzkich\" - brzmiał tytuł. W całej książce znajdowały się notatki pisane kobiecą ręką. Nigdy nie sądził, że jakaś kobieta potrafi zajrzeć w męskie serce tak głęboko i z takim zrozumieniem. Jej nazwisko znajdowało się na ekslibrisie: Hollis Maynel. Zajrzał do książki telefonicznej miasta Nowy Jork i znalazł jej adres. Napisał. Odpisała. Następnego dnia został zaokrętowany, ale nie przestali do siebie pisywać. Odpowiadała na jego listy przez 13 miesięcy. Pisała nawet wtedy, gdy jego listy do niej nie docierały. Żołnierz czuł, że jest w niej zakochany, a ona kochała jego. Jednak odmawiała jego wszystkim prośbom, aby przysłać mu swoją fotografię. Wyjaśniała: \"Jeśli twoje uczucia do mnie nie mają rzeczywistych podstaw, mój wygląd nie ma znaczenia. Może jestem ładna. A jeśli tak, to wykorzystasz to i będziesz chciał się zaangażować. Taki rodzaj miłości jednak mnie nie zadowala. Przypuśćmy, że jestem zwyczajna (musisz przyznać, że to bardziej prawdopodobne). Wtedy zaczęłabym podejrzewać, że nie przestajesz do mnie pisać tylko dlatego, że jesteś samotny i nie masz nikogo innego. Nie, nie proś mnie o zdjęcie. Kiedy przyjedziesz do Nowego Jorku, zobaczysz mnie, a wtedy będziesz mógł podjąć decyzję\". Minuta do szóstej. Przekartkował książkę, którą trzymał w ręce. Nagle serce sierżanta Blandforda podskoczyło. Szła ku niemu młoda kobieta. Była szczupła i wysoka. Miała długie kręcone jasne włosy. Oczy błękitne jak niezapominajki, wargi i podbródek zdradzały siłę woli. W jasnozielonym kostiumie wyglądała jak wiosna w ludzkiej postaci. Ruszył ku niej, nie chcąc zauważyć, że ona nie ma ze sobą róży, a wtedy na jej ustach pojawił się nikły prowokujący uśmiech. \"Idziesz w moją stronę żołnierzu?\", wyszeptała. Zrobił jeszcze jeden krok. I wtedy zobaczył Hollis Maynel. Stała tuż za tą dziewczyną, kobieta po czterdziestce, siwiejące włosy wystawały jej spod zniszczonego kapelusza. Była tęga. Jej stopy o spuchniętych kostkach tkwiły w wydeptanych butach bez obcasów. Ale przy swoim zniszczonym płaszczu miała przypiętą czerwoną różę. Dziewczyna w zielonym kostiumie szybko odeszła. Blandford poczuł, jakby miał rozszczepić się na dwoje. Pragnął iść za dziewczyną, równie głęboko tęsknił za kobietą, której duch towarzyszył mu i podtrzymywał w trudnych chwilach. I oto stała tu. Widział jej bladą twarz, łagodną i wrażliwą, szare oczy z ciepłymi iskierkami. Sierżant Blandford nie wahał się. Jego palce zacisnęły się na egzemplarzu zniszczonej książki, który miał być dla niej znakiem rozpoznawczym. Może nie będzie to miłość, ale na pewno coś szczególnego, przyjaźń, za którą był i musi być jej wdzięczny. Wyprostował ramiona, zasalutował i wyciągnął książkę ku kobiecie, choć w środku czuł gorycz rozczarowania. - Jestem sierżant Blandford, a pani jest panią Maynel. Bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać. Czy wolno mi... czy wolno mi zabrać panią na obiad? Twarz kobiety poszerzyła się w wyrozumiałym uśmiechu. - Synu, nie wiem o co chodzi - odezwała się - ale ta młoda dama w zielonym kostiumie prosiła, abym przypięła sobie tę różę do płaszcza. Powiedziała, że jeśli zaprosi mnie pan na obiad, to mam panu przekazać, że ona czeka w tej restauracji po drugiej stronie ulicy. Powiedziała, że był to rodzaj próby. S.I. Kishor
-
Pa,Kingo___dziekuje za mile slowa Dziekuje za towarzystwo,,,
-
O,tak___to sztuka zachowac w sobie dziecko! Powinny nas cieszyc nasze drobiazgi! Bo czyz zycie nie sklada sie z drobiazgow? I jeszcze jedno____ludzie kochaja optymistow,,,,nawet tych niepoprawnych!
-
bylam i inne,,,,
-
Ale tak naprawde___________to byla oczkiem tatusia! Nigdy Go nie zawiodlam______ ze wzajemnoscia! Moze dlatego jestem taka stabilna,,,,moze silna,,,? Byl taki wyrozumialy,dobry ,,,,,Naprawde uwielbialam GO! I czasami mi Go brak!
-
Lubie rozmawiac z moja mama____udziela mi sie JEJ optymizm. Kocham te nasze rozmowy________ilez radosci! Ilez optymizmu,sily!
-
Mamie mozna powierzyc najskrytsze mysli,,,,nie zdradzi,nie wysmieje,,,,,,,,najwyzej przytuli i powie pokrzepiajace slowa.
-
Czy Ty wiesz,ze ja do tej pory zwracama sie___mamusiu,,,,, Mam to tak gleboko zakorzenione i nie staram sie tego zmieniac,,,a wrecz przeciwnie_________naprawde z kazdym rokiem sprawia mi wielka przyjemnosc zwracac sie do mojej kochanej ,posiwialej mamusi,,, Moja corka podobnie,,,,
-
Oj,tak Kingo__________-szczesliwe dziecko jest wtedy,kiedy matka szczesliwa,usmiechnieta,,,,, Madra matka________--to ktos wyjatkowy.Dba o rozwoj swojego dziecka____pod kazdym wzgledem,,,,, Madra matka___________daje przyklad________nie oszukuje,nie klamie____________kocha i wymaga!
-
Szkoda serc____ktore nie maja oparcia!!!
-
Milosc____nie jedno ma imie!
-
Postepuj w zyciu tak,aby nikt przez ciebie nie plakal\"____mowi jedno z madrych powiedzen,,,,
-
Przysiade sie do Ciebie Kingus,,,,,herbatka pyszna,,,, Potrzebujemy milosci od otaczajacego nas swiata,,,,a od bliskich szczegolnie,,,,Ma taka dziwna moc-____dodaje skrzydel,,,, Powiem Ci ,ze madre matki kochaja madrze,,,,,ale sa i bardzo zaborcze,,,,,Nikt i nic nie zmieni ich podejscia,,,,, Pytam sie,czy to jest milosc?
-
Dziewczyny_____________Milej niedzieli! Spraw sobie miły dzień Wyszukaj trzeba ich mile Ma to być odpowiednia nić Przyjemne dnia chwile Pozbieraj i masz je zszyć. Złe chwile z nimi cóż Przyjm je w pokorze Z łez nie twórz mórz Inaczej spójrz to pomoże. Przez durszlak chmury Przepuść dokładnie Dzień nie będzie ponury Woda życia tylko spadnie. Ty zaś coś miłego nuć Radości porusz siły Uśmiech na twarz wrzuć I już masz dzień miły.
-
Kim jestem Wszak nie zarządzam światłem Nie mam wpływu żadnego na noc Czy mogę być dobrego kowadłem Czy tkwi we mnie jakaś moc. Wprawdzie można żyć w zgodzie Starać się nie skrzywdzić muchy Nie mieszać praw w przyrodzie Strapionym dodawać otuchy. Staram się czynić dobro innym Czasami chwalą mnie sąsiedzi Dlaczego więc czuję się winnym I czasami pędzę do spowiedzi.
-
Czas Przeznaczenia Dawno temu był sobie człowiek, który nie chciał mieć własnego Anioła Stróża i robił wszystko, aby się go pozbyć. Kąpał się w najgłębszych jeziorach, wystawiał na błyskawice, błądził w najgłębszych lasach. Zawsze w ostatniej chwili czyjaś dłoń wyławiała go z zimnej wody, wyprowadzała z ciemnośći, chroniła przed piorunami. Anioł przychodził do niego w snach błyszczący i pewny siebie. \"Ja jestem, tak jak byłem i będę dopóki świat się nie skończy\" - powtarzał. Pewnego dnia człowiek wszedł na Najwyższą Górę Świata i skoczył. Lecąc w dół pomyślał, że nareszcie pozbędzie się swojego Anioła i już go nikt nie ochroni. Nagle zauważył, że przestał spadać i unosi się w powietrzu. -Chyba fruwam - powiedział na głos. -Fruwamy - poprawił Anioł, który trzymał go mocno w objęciach. -Po co to wszystko? - zapytał wtedy zaciekawiony człowiek. -Po to, aby ci pokazać, że możesz się mnie pozbyć tylko wtedy, kiedy nadejdzie na to odpowiedni czas - odpowiedział spokojnie Anioł. -Jaki czas? -zapytał gorączkowo zaniepokojony człowiek. -Czas przeznaczenia - odpowiedział Anioł i puścił człowieka.
-
72 __A kiedy mama chce jechac i na jak dlugo?_____zdenerwowana Marta miela w rece serwetke. __Pojutrze.Na razie zrobilam rezerwacje na dwa tygodnie. __I kto mame odwiezie? Waldek moze? Przeciez Andrzej nie moze rzucic pracy. Musialby uprzedzic,wziac wolne. ___Pociagiem pojade. Nikt nie musi mnie odwozic. ___Mama to chyba zwariowala.__Okradna mame. A w ogole to gdzie to sanatorium? ___Jade do Cieplic____powiedziala. Nie okradana. I przestan sie o mnie martwic. ___Jak mam przestac____Marta podniosla glos. Zaskakuje mnie mama. To ja umawiam sie w sprawie domu,przeciez mialysmy go obejrzec,glowe ludziom zawracam,a mama tak spokojnie sobie chce wyjechac? ____Marta uspokoj sie____poprosila Jadwiga. Ja nic nie obiecywalam,a ty nie mowilas,ze sie z kims umawiasz. Poza tym mowilam wam,ze nie chce podejmowac pochopnych decyzji. Musze miec czas,zeby sobie wszystko przemyslec. ___Juz to widze____Marta z furia odsunela krzeslo i zaczela nerwowo chodzic po pokoju. cdn
-
WITAJ LAWECZKO! Witajcie Poliko i Kingo! Piekne wiersze___________takie wymowne! Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!
-
Ide juz spac.DOBRANOC__________do jutra! Pa,pa
-
To teraz wiesz Igusiu____dlaczego zameczalam Cie telefonami____gdzie jestes?___czy juz dotarlas do mojego mieszkania? Napisalam Ci______abys zawsze pamietala_____tu jest Chicago,,,, i takie rzeczy moga przytrafic sie ,,,,,,takze. Kolejny wniosek_____nie szukac pracy na wlasna reke tylko przez agencje,,,,
-
Kiedy zdala sobie z tego sprawe,zycie przestalo ja interesowac,wpadla w depresje,chciala wyc,przestac istniec,,,,a w koncu zapomniec. Chciala isc na policje,,,ale z czym? Nie pamieta nawet gdzie konkretnie ja wywieziono,jacy mezczyzni ja gwalcili,nie pomyslala,by zapisac numer rejestracyjny samochodu,,,,nawet nie pamieta jego twarzy,,,, Zdecydowala wiec,ze sprobuje zapomniec,ale czy kiedykolwiek jej sie to uda?
-
Nastepne dni pozwolily jej zrozumiec cala okrutna prawde. Wieziono ja przez tydzien w jednym z domow na przedmiesciu Chicago i gwalcono po kolei,,,,,wydaje jej sie,ze byly tam jakies kobiety,ale niczego nie moze byc pewna,bo z jednego odurzenia wpadala w drugie,,,,, cdn
-
Dzis mowi,,,ze niewiele tego w jej pamieci.I dzieki Bogu! Gdyby miala wspomnienia wszystkich gwaltow,jakie na niej odbyli przez tydzien zapisane w jej pamieci,nie wie,czy nie odebralaby sobie tu zycia,,, Pamieta tylko,ze kiedy ja znaleziono w jednym z chicagowskich parkow bylo jej strasznie zimno,miala dreszcze i byla oszolomiona___nie do konca zdajac sobie sprawe,co sie tak naprawde wydarzylo. cdn