Venessa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Venessa
-
Igusiu____dziekuje!Dokladnie____trzeba umiec rozmawiac,,,,, Pomaranczowa_____polub wielkich ludzi tego swiata,piekna poezje,madre opowiadania_____i wtedy bedziemy odbierac na tych samych falach.Chociaz smiem watpic,,,,,
-
Kiedy myślę: Ojczyzna, szukam drogi, która zbocza przecina jakby prąd wysokiego napięcia, biegnąc górą - tak ona biegnie stromo w każdym z nas i nie pozwala ustać. Droga biegnie po tych samych zboczach, powraca na miejsca te same, staje się wielkim milczeniem, które nawiedza co wieczór zmęczone płuca mej ziemi Jan Pawl II
-
\"Myśli człowieka\" Nazwiska nie wymieniaj. Zwiąż z jakimkolwiek \"ja\" to wszystko, co się otwiera i zamyka pod tchnieniem ust, to wszystko, co czasem umiera w klimacie serca, co chodzi za człowiekiem po całych dniach, co światło w noc przemienia i ciepło w mróz - to wszystko. Żyją ludzie i rodzą się pokolenia niosąc wraz z sobą ramiona, gwoździe i dziwny uraz. Wciąż się od Ciebie odsuwa, a nie oddziela się ziemia - więc rośnie w prostych myślach i niespodzianych konturach. Tak nie dorastać do ludzi, nie dorastać do różnych ludzi, których prawda, zawisa nade mną jak konar smutnego drzewa. A przecież wciąż próbuję i nieraz nawet się trudzę, i jeden profil rozumiem - ten właśnie, który opiewam. Nie dość jednakże niosę i nie dość ciężary dzielę. Nie dość, a myślę \"zanadto\", ileż razy myślę tak. Nazwisko moje zamilcz. Nie pozwól mi szukać siebie. Niech ślady moich stóp w własnej myśli zawiewa piach. _________________Jan Pawel II_____________________________
-
Pozostałe Pergaminy są dostępne w książce: Og Mandino \"Największy kupiec świata\"
-
Dziś zaczynam nowe życie. I uroczyście sobie przysięgam, że nic nie powstrzyma rozwoju mego nowego życia. Nie przerwę lektury pergaminów nawet na jeden dzień, ponieważ nie można odzyskać straconego dnia ani zastąpić go innym. Na pewno nie porzucę nawyku codziennego czytania pergaminów i te krótkie chwile, które przeznaczę codziennie na czytanie, będą naprawdę znikomą ceną, jaką zapłacę za szczęście i sukces, które staną się moim udziałem. A kiedy będę czytał wielokrotnie słowa kolejnych pergaminów, nie pozwolę nigdy, by ich zwięzłość czy pozorna łatwość sprawiły, że zbagatelizuję przesłanie, jakie zawierają. Aby napełnić butelkę winem, trzeba wycisnąć tysiące winogron, a skórki i miąższ rzuca się ptakom. Podobnie dzieje się z gronami nagromadzonej przez wieki mądrości. Wiele przefiltrowano i rozrzucono na wiatr. W słowach kolejnych pergaminów pozostała tylko czysta prawda. Będę ją chłonął zgodnie z instrukcją i nie uronię ani kropli. I połknę ziarno sukcesu. Dziś moja stara skóra rozsypała się w proch. Będę kroczyć między ludźmi z podniesioną głową i nie poznają mnie, ponieważ od dziś jestem nowym człowiekiem. Dziś zaczynam nowe życie. __
-
Poliko,Akiciu,kingalo!!!!!Dziś rodzę się na nowo, a miejscem mojego narodzenia jest winnica, w której owoców wystarczy dla wszystkich. Dziś zbiorę grona mądrości z najwyższych i pełnych owoców winorośli, ponieważ sadzili je przez całe pokolenia najwięksi mędrcy mojego zawodu, którzy żyli przede mną. Dziś będę się rozkoszował smakiem świeżych winogron i na pewno połknę ziarno sukcesu ukryte w każdym owocu, i zakiełkuje we mnie nowe życie. /wyczytane...../
-
\" Wierzę we wszystko, co piękne i święte, W przyjaźń wierzę, w miłość wierzę; W to, co nad rozum wyższe, myślą nie ścignięte, Co nie ze świata początek swój bierze I nie kończy się na świecie. Wierzę w promień natchnienia zsyłany poecie, Wierzę w każde serca bicie; Nie w jedno, ale w setne, nieskończone życie, We wszystko, czego głodna dusza łaknie, Za czym tęsknim, co nam braknie. I wierzę, że gdy dwie się napotkają dłonie, Dwa serca, w których jeden ogień płonie, W których jednym się ogniem ideały palą: Serca się kochać będą, choć dłonie oddalą. \" - Józef Ignacy Kraszewski
-
Och,akiciu_____tak sie rozmarzylam,,,,,i zasiedzialam sie za rozlozystym klonem,,,, ale biegne na lody____mniam,,,, Naprawde do twarzy Ci w czerwieni,,,,,piekny fason. Figurke masz,,,,,jak modelka. Posluchajmy muzyki,,,,,
-
Siedze na laweczce i patrze na otaczajaca mnie zielen,zwlaszcza drzewa,,,,
-
\" Największa w życiu jest Miłość a Radość - najjaśniejsza Nadzieja jest ludziom najmilsza Tęsknota zaś najgłębsza jest Wiara najsilniejsza a najcieplejsza jest Dobroć każda z nich inną barwą znaczona wypełniają nasze życie malując go różnymi kolorami bo życie pełne jest kolorów... A kiedy w tęczy na niebie rozpoznasz kolorów życia odbicie, to znaczy po prostu że kochasz życie \" - Autor nieznany
-
Kto chce, bym go kochała Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury i musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do góry. Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na ławce i przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce.
-
WESTCHNIENIE Wiek upływa - za wiekiem wciąż na próżno się czeka by był człowiek człowiekiem dla innego człowieka
-
KOCHANE DZIEWCZYNY_____DLA WAS Bajka o darze szczerego serca i złym prawie Zbigniew Żbikowski Kto w obliczu ludzkiego nieszczęścia ogląda się za sposobnością czerpania korzyści godzien jest najwyższego potępienia. Prastare prawo natury Razu pewnego w kraju, który dobrze znacie, szedł wędrowiec - mój przyjaciel. Skory do psot no i figli. Szedł on do pobliskich Rygli. Rygla to mieścina mała, w której znaleźć coś zamierzał, ale z tego się nie zwierzał, więc ja nie wiedziałem po co tam szedł. Ów wędrowiec maszerując, tupał nogą podśpiewując - i rytmicznie podskakując. Każdy, kto go widział wtedy zapominał swojej biedy - zapominał swoje troski, na ten widok niemal boski. Bo wesoły nasz bohater w sercu budził miły wiater, który, jak się często zdarza, humorem innych zaraża. Uszedł tak już wiorst on wiele - minął lasy, minął strumień, a na mostku - tam przy drodze - stanął on na jednej nodze i tak patrzył w bystre wody. Dziwił się prawem przyrody. Zachwycał się harmonią tego prawa. Zadziwiała go cała ta sprawa. Bo jakże się tu nie dziwić? Wszak cud to jest prawdziwy, że ptaki latają, bo skrzydła mają. Ryby dla ciągłej ochłody nie wychodzą wcale z wody. Psy szczekają, muchy brzęczą, a dzieciaki ciągle broją, no a inni coś tam jęczą... - Jęczą?! - rzekł wędrowiec zaskoczony treścią swojej opowieści - Wszak wesoło być tu miało! Jakie jęki? Co się stało? Gdy rozejrzał się uważnie, skąd te jęki docierają, to zobaczył kobiecinę, która smutno zawodziła. Podszedł do niej i zapytał: - Co takiego cię spotkało? Czemu smucisz się tak strasznie? - Oj, chłopaku, chłopcze drogi, rozbolały mnie już nogi. Idę przez te różne strony, nigdzie miejsca nie zagrzeję. Wiele złego mi się dzieje. Mój ty młody przyjacielu! Ja nie jadłam od dni wielu. Liście szczawiu są moją strawą. Z kałuż wodę piję, gdy pragnienie mnie przydusi. Zobacz jak ja sobie żyję. Ja nie mam się smucić? Wędrowiec, gdy takie usłyszał słowa, poczuł, że pełna staje się jego głowa pragnienia, by ulżyć jakoś niebodze. Usiadł na ziemi przy drodze i rozwinął swój tobołek. A w tobołku skarbów wiele, bo bohater nasz nadziei pełny po uszy, sam w poszukiwaniu lepszego losu w świat ruszył. Był tam kozik dosyć spory, dwa kamienie na psy srogie, gdyby czasem zaszły drogę, no i pół bochenka chleba. Wziął ten chleb i dał kobiecie. Coś pomyślał o swej diecie, której pragnąć raczej nie chciał. Wdzięczność jaką wyraziła ta biedna nieboga, sprawiła, że dalsza wędrowca droga pełna była ogromnej przyjemności, z otrzymanego daru wewnętrznej miłości. W takim oto humorze wszedł on do miasta, a tam wielu innych biedaków zobaczył. Jeden o kulach, inny na wózku, a inny leżał rzucony w błocie. Gdy to widział nasz wędrowiec, przykro mu się zrobiło tak bardzo, że zamartwił się nad ludzi tych złym losem. - Ale cóż po największej nawet miłości, gdy człowiek sam biedny. Pewnie sam zagoszczę w rynsztoku najdalej za pół roku? - pomyślał i przeraził się swym losem, który niepewnym stał się już wtedy, gdy za serca ruszył głosem, by opuścić progi biedy. Bieda także jemu była doskwierała... A była to bieda niemała. Jednak zebrał w sobie siły i swych zmartwień się wyrzekał. Mimo biedy, dla ludzi był miły, więc się pracy wnet doczekał. A była to praca w piekarni, gdzie uczył się piekarskiego fachu. Często bywał w jadalni i zapomniał o wielkim strachu o dzień jutrzejszy i najbliższe lata. Mistrz swej córce go wyswatał i tak by się ta bajka skończyła, gdyby nie sprawa jedna niemiła. Nasz bohater miał w swej pamięci, jak się jego los odkręcił i nadal myśli pełna była jego głowa, by coś biednym ofiarować. Dlatego co dzień o poranku, na swego domu krużganku kosze z chlebem wynosił i każdego biednego na poczęstunek prosił, by chlebem się posilał nie płacąc ni grosza. Minął rok jeden. Minął rok drugi... Nasz drogi altruista, choć nie brał kredytów, zaczął mieć długi. Bardzo go to zdziwiło, bo przecież dodatnie miał wszystkie bilanse, gdy księgi swoje prowadził. Podatki dochodowe do skarbu odprowadził, więc w przekonaniu, że to pomyłka, że problem już znika, do domu swego wpuścił komornika. Komornik, gość kusy, coś tam głośno krzyczy - przyjechał chyba specjalnie ze stolicy. Pewnemu swojej kariery podsunął pod nos jakieś papiery. W kwitach tych jasno napisane stało, że podatków było zapłaconych mało, bo policja podatkowa wykryła, że kwota VAT się gdzieś ulotniła. - Jaki VAT? Wszystkie podatki płaciłem chętnie i o czasie - mówił te słowa bohater naszej bajki i jak ten głupi Jasiek trzymał się za głowę kręcąc nią z niedowierzaniem. - Jak to VAT jaki!? - komornik wrzasnął oburzony. - Jadły darmo chleb biedaki? Jadły? To podatek VAT państwu się należy? Nie zapłacisz - zgnijesz w wieży! Komornik maszyny i chlebowe piece zapieczętował rozpętując hecę. Wszyscy się w mieście od władz dowiedzieli, że piekarz przestępcą co zyskiem się nie dzielił. Oznajmiono całemu światu, że ów zbrodniarz nie płacił VAT\'u. A że gawiedź to lud prosty i szary to zażądał srogiej kary. Tak oto w wielkiej gracji, władze użyły manipulacji, by na swoim postawić i dobrego człeka przed sądem rozprawić. - I co się teraz ze mną stanie? Dlaczego to wszystko się dzieje? - płakał nieszczęśnik na żony łonie, gdyż czuł, że to już jego koniec. Dnia pewnego do drzwi załamanego piekarza goniec zastukał. To się czasami zdarza. Stało się i wtedy, bo dalszy etap nadchodził biedy. Sąd wielce wysoki i łaskawy datę wyznaczył jego sprawy. Sędzia, człek surowy, nakazał wymierzyć pięćdziesiąt batów za nie odprowadzenie VAT\'u darczyńcy, który chleba ostatnią swoją kromkę podarował głodnemu, bez brania odeń zapłaty najmniejszej. Sędzia niewzruszonym pozostał na ten odruch serca i zażądał w imieniu państwa, by przyznał się do swego draństwa i rezygnując z oszustwa zamiaru pogodził się ze swoją karą. Uprzedził sędzia tego przestępcę, że jeśli jeszcze raz darmo komu chleb daruje, a VAT\'u nie odprowadzi, to tak się zdenerwuje, że za kratą go osadzi. - Lata siedzieć w celi będziesz - z piedestału groźny sędzia mówił temu biedakowi - wybij sobie bracie z głowy, że to państwo ty oszukasz. W imię tego wyroku wleczonego jak zwierza przywiązano do pręgierza. Wymierzono wszystkie baty... Nie od razu, lecz na raty, żeby dłużej poniżony stał na mieście obnażony. Nasz bohater mocno się w życiu swym sparzył. Jemu już więcej się to nie zdarzy. Nie mógł dawać darmo chleba, chociaż taka jest potrzeba. A przez to biedni stracili, bo teraz w głodzie żyli. Ani pracy, ani chleba... Państwo o nich zapomniało. Nic od siebie nie dawało. Państwo nie bierze do swojej głowy, żeby ulżyć trudnemu losowi ludziom, którzy są w potrzebie. O czym mowa? Wszak to wiecie. Kataklizmy są na świecie. Ludzie cierpią... tracą domy. No i pomoc z każdej strony jest potrzebna niesłychanie. Szczodrzy ludzie, którzy pomóc groszem mogą, wysyłają różną drogą to co mają. Z serca dają. SMS\'y wysyłają, by w ten sposób akcję wspomóc. I wiecie co dalej się dzieje? Największe i najbardziej podłe draństwo. Z podatku VAT nie potrafi zrezygnować państwo. A kto zyski czerpie z biedy i cierpienia, w straszliwą pijawkę się zmienia, która tylko dlatego żyje, że krew ofiar wszystkich pije. Niech to usłyszą ci wszyscy urzędnicy skarbowi, co łamiąc sobie głowy hołubią takiemu prawu, zamiast wrzucić je do stawu.
-
Bliscy i oddaleni Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają i muszą się spotkać aby się ominąć bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze piszą do siebie listy gorące i zimne rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało są inni co się nawet po ciemku odnajdą lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął byliby doskonali lecz wad im zabrakło bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej niektórzy umierają-to znaczy już wiedzą miłości się nie szuka jest albo jej nie ma nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek są i tacy co się na zawsze kochają i dopiero dlatego nie mogą być razem jak bażanty co nigdy nie chodzą parami można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem Jan Twardowski
-
64 Jadwiga byla wdzieczna przyjaciolce,ze zechciala ja wysluchac. Wdzieczna,ze wreszcie moze sie wyzalic komus. Mial racje ziec,kiedy powiedzial,ze prawdziwi przyjaciele zawsze nimi pozostana,niewazne jak dlugo sie nie widzieli. ____Jadziu,a gdzie wy chcieliscie kupic ten domek?___spytala Zosia. ___Niedaleko Jeleniej Gory,w Internecie znalezlismy oferte. ___Wiesz co,ja chyba mam pomysl. Jelenia Gora to uzdrowisko Cieplice. Wykup ty sobie tam pobyt w sanatarium. Duzo nie zaplacisz. Jakies tysiac zlotych,moze troche wiecej,,,, Stac cie na to. To raptem trzysta,czterysta dolarow. Za trzy tygodnie. Odpoczniesz,na zabiegi pochodzisz,z ludzmi porozmawiasz. Kiedy ty mialas ostatnio urlop? ___W Polsce.Ostatni raz na wczasach bylam w Polsce. ____No to sama widzisz,,,,,, A jak tam bedziesz,to sobie pojezdzisz po okolicy,zobaczysz,czy ci sie tam podoba. Przemyslisz wszystko spokojnie,,, Za takie pieniadze to i tu w okolicy mozesz cos kupic. Jedno ci powiem____nie spiesz sie,,,,,,,, cdn
-
Kochana akiciu______________po taaaaaaaaaakiej wycieczce! Jak najbardziej,,,,usiadzcie wygodnie,,,,
-
WITAJ LAWECZKO Dziewczyny ___moje kochane
-
Akiciu______________spojrz,siedze nad woda! Pozwol,ze jeszcze tu zostane,,,, Kingalo____powolutku,,,,,
-
O rany,,,jakie Kongo! Kingus_________-sorry!
-
Kongo___________dla Ciebie!Bliskość ukochanego Gdy słońca blask nad morza lśni głębiną, Myślę o tobie, miły. Wzywałam cię, gdy księżyc niebem płynął I zdroje się srebrzyły. Widzę cię tam, gdzie skraj dalekiej drogi Szarym zasnuty pyłem, A nocą gdzieś wędrowiec drży ubogi Na ścieżynie zawiłej. Słyszę twój głoś w szumie spienionej fali Bijącej o wybrzeże Lub w cichy gaj przychodzę słuchać dali W zamierającym szmerze. I wtedy wiem, że jesteś przy mnie, blisko, Choć oddal cię ukryła - Przygasa dzień, wnet gwiazdy mi zabłysną O, gdybym z tobą była!
-
Witaj Kingo,,,,,,piekna opalenizna! A dokad byl wypad? Pozdrawiam
-
Kingalo________-prosze,,,,,,nie moge pisac odcinek za odcinkiem,,,, Mysle,ze jeden dziennie wystarczy,,,,,, Przykro mi_____________przepraszam Uwiezcie mi_____________naprawde lubie czytac Wasze posty ,,,,
-
LAZUROWA GROTA Był człowiekiem biednym i prostym. Wieczorem po dniu ciężkiej pracy, wracał do domu zmęczony i w złym humorze. Patrzył z zazdrością na ludzi, jadących samochodami i na siedzących przy stolikach w kawiarniach. - Ci to mają dobrze - zrzędził, stojąc w tramwaju w okropnym tłoku. - Nie wiedzą, co to znaczy zamartwiać się... Mają tylko róże i kwiaty. Gdyby musieli nieść mój krzyż! Bóg z wielką cierpliwością wysłuchiwał narzekań mężczyzny. Pewnego dnia czekał na niego u drzwi domu. - Ach to Ty, Boże - powiedział człowiek, gdy Go zobaczył. - Nie staraj się mnie udobruchać. Wiesz dobrze, jak ciężki krzyż złożyłeś na moje ramiona. Człowiek był jeszcze bardziej zagniewany niż zazwyczaj. Bóg uśmiechnął się do niego dobrotliwie. - Chodź ze Mną. Umożliwię ci dokonanie innego wyboru - powiedział. Człowiek znalazł się nagle w ogromnej lazurowej grocie. Pełno było w niej krzyży: małych, dużych, wysadzanych drogimi kamieniami, gładkich, pokrzywionych. - To są ludzkie krzyże - powiedział Bóg. - Wybierz sobie jaki chcesz. Człowiek rzucił swój własny krzyż w kąt i zacierając ręce zaczął wybierać. Spróbował wziąć krzyż leciutki, był on jednak długi i niewygodny. Założył sobie na szyję krzyż biskupi, ale był on niewiarygodnie ciężki z powodu odpowiedzialności i poświęcenia. Inny, gładki i pozornie ładny, gdy tylko znalazł się na ramionach mężczyzny, zaczął go kłuć, jakby pełen był gwoździ. Złapał jakiś błyszczący srebrny krzyż, ale poczuł, że ogarnia go straszne osamotnienie i opuszczenie. Odłożył go więc natychmiast. Próbował wiele razy, ale każdy krzyż stwarzał jakąś niedogodność. Wreszcie w ciemnym kącie znalazł mały krzyż, trochę już zniszczony używaniem. Nie był ani zbyt ciężki ani zbyt niewygodny. Wydawał się zrobiony specjalnie dla niego. Człowiek wziął go na ramiona z tryumfalną miną. - Wezmę ten! - zawołał i wyszedł z groty. Bóg spojrzał na niego z czułością. W tym momencie człowiek zdał sobie sprawę, że wziął właśnie swój stary krzyż ten, który wyrzucił, wchodząc do groty. \"Jak noc nad ranem, tak życie staje się coraz jaśniejsze w miarę, jak przeżywamy a przyczyna każdej rzeczy wreszcie się wyjaśnia\" (Richter).
-
Miłość jak słońce Miłość jak słońce: ogrzewa świat cały I swoim blaskiem ożywia różanym, W głębiach przepaści, w rozpadlinach skały Dozwala kwiatom rozkwitnąć wionianym I wyprowadza z martwych głazów łona Coraz to nowe na przyszłość nasiona. Miłość jak słońce: barwy uroczemi Wszystko dokoła cudownie powleka; Żywe piękności wydobywa z ziemi, Z serca natury i z serca człowieka I szary, mglisty widnokrąg istnienia W przędzę z purpury i złota zamienia. Miłość jak słońce: wywołuje burze, Które grom niosą w ciemnościach spowity, I tęczę pieśni wiesza na łez chmurze, Gdy rozpłakana wzlatuje w błękity, I znów z obłoków wyziera pogodnie, Gdy burza we łzach zgasi swe pochodnie, Miłość jak słońce: choć zajdzie w pomroce, Jeszcze z blaskami srebrnego miesiąca Powraca smutne rozpromieniać noce I przez ciemność przedziera się drżąca, Pełna tęsknoty cichej i żałoby, By wieńczyć śpiące ruiny i groby. Adam Asnyk
-
CHIŃSKI KALENDARZ rok 2007 jest rokiem: świnii zobacz więcej :: POLEĆ NAS ZNAJOMYM :: Jeżeli uważasz, że nasza strona może zainteresować twoich znajomych, to poleć nas wpisując poniżej adres e-mail wybranej osoby i zatwierdź klawiszem : Poleca: RANKING STRON: Opis imienia: ANITA Imieniny obchodzi: 08.17, Osobowość: Ta, co patrzy i odkrywa świat Charakter: 97 % Promieniowanie: 99 % Rezonans: 100 000 drgań/sek. Kolor: Niebieski Główne cechy: Wola - Intuicja - Dynamizm - Zmysłowość Totem roślinny: Czarna jagoda Totem zwierzęcy: Ryś Znak: Skorpion TYP: Wystarczy spojrzeć w oczy dziewczynki o tym imieniu, by zrozumieć czym było spojrzenie naszej matki Ewy. Jest w niej namiętność pierwszych poranków świata. Niemożliwie bezczelna, prawdziwe chłopaczysko, obserwuje i osądza jak jej totem ryś. Dorosła, sprawia wrażenie, jakby posiadała tajemną wiedzę, trzymała w dłoni księgę życia. PSYCHIKA: Lekko introwertyczna. Nie ulega wpływom, ma niewiarygodną pamięć. WOLA: Silna! Prawie zbyt silna! Anna jest zachłanna, pragnie mieć wszystko i to natychmiast. Nie wie, co to nieśmiałość, wierzy tylko w siebie. POBUDLIWOŚĆ: Na szczęście duża, co równoważy tyraniczną wolę. ZDOLNOŚĆ REAKCJI: Typ gorącej, diabolicznej kontestatorki, sprzeciwiającej się wszystkiemu, co mieszczańskie. Mściwa, dumna, nieraz gwałtowna. Nie przejmuje się porażkami, gdyż wyłącznie inni są im w nim. AKTYWNOŚĆ: Ma problemy w szkole, nie zgadza się z nauczycielami, a zwłaszcza z nauczycielkami... Jej marzenie: zostać artystką! Malarką, śpiewaczką, aktorką, rzeźbiarką... INTUICJA: To u niej prawie jasnowidztwo. Przeczuwa, odgaduje, otacza was swym urokiem... Mężczyźni wcześnie się o tym przekonają! INTELIGENCJA: Bardzo analityczna. Jej rysie oczy niczego wam nie przepuszczą, a dzięki wrodzonemu umiłowaniu intryg może skłócić całą rodzinę. UCZUCIOWOŚĆ: Bardzo zaborcza. Kocha tylko to, co do niej należy, to królowa potrzebująca poddanych. MORALNOŚĆ: Średnia! Wydaje się jej, że jest ponad prawem i obyczajami. ZDROWIE: Ma delikatne kości i wrażliwe jelita. Nie radzimy diet odchudzających i późnego kładzenia się. Uwaga na wypadki samochodowe. W dzieciństwie trzeba dbać o oczy. ZMYSŁOWOŚĆ: Seks - to wszystko, albo nic. Wszystko, gdy kocha, nic, gdy nie kocha. W każdym razie bardzo wcześnie zaczyna burzliwe życie uczuciowe. Mamy-kwoki, przygotujcie się na bieganie za waszym kaczątkiem! DYNAMIZM: Lubi medycynę, zwłaszcza para medycynę. Może być doskonałym inżynierem, Umie rozkazywać i wymuszać, posłuch. TOWARZYSKOŚĆ: Przyjmuje gości, którzy jej się podobają, innych wyrzuca za drzwi... Dobrze by było, gdyby wybrała na męża flegmatyka: na ogół kolekcjonuje ich wielu... PODSUMOWANIE: W jej przypadku niemożliwe! Wszystko co chwila rozpoczyna się od nowa, ani małżeństwo, ani dojrzałość nie kładzie temu kresu...