Witajcie.
Jestem na tym topiku nowa ale w chorobie chyba weteranka - choruję 10 lat!
Pierwsze 2 były bardzo niedobre, nie wychodziłam z domu, lęk był tak silny, ze nie mogłam dać kroku na podwórze - lek Tramxene
Potem bylo coraz lepiej, ale to walka z mojej strony. Sama sobie nakazywałam, zeby cos zrobic, np wyjść 10 kroków poza drzwi domu, raz 1o, za drugim razem 15 itd.
Potem spacer po najblizszej okolicy ale zawsze z kimś - psychiatra, lek Tranxene
Dziś jest o tyle dobrze że przestałam zwracać uwagę na niby bóle serca, na mdłości ( a były na poczatku choroby straszne - nie mogłam nic przełknąć, wszystko stawało w przełyku i było mi niedobrze po każdym kęsie, ale nigdy nie zwymiotowałam)....teraz boję się jedynie sama wychodzic z domu....Lek Cloranxen, staram się juz od roku brac tylko 0,5 pastylki dziennie.
Jest lepiej niz było ale do wyzdrowienia chyba daleka droga...............pozdrawiam!
Nauczyłam się jednego - wszystko lezy w naszej głowie i myslach i to z nimi musimy walczyć by pokonać to paskudztwo!