strzyga_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez strzyga_
-
od czasu do czasu... eh.... przeważnie rozmawiamy półprzytomni po nocy, a raczej każde mówi co chce, próbując zachowac temat, co się średnio udaje. Zwłaszcza jak ja teraz jeszcze do 22 zaczęłam pracowac, a on na 7 rano ma byc po drugiej stronie wawy...
-
gratuluje dziewczyny! ps. dajcie troszkę spokoju Bajce. Toż to delikatne stworzenie. ;) eh... samochodzik chyba mi ucierpiał po tej porannej \'kąpieli\' w błocie. Jak dochodzę do 70-paru km/h to zaczyna coś trząśc, jakby w rezonans miał wpaśc :( jutro poproszę fizyka, żeby to sprawdził... boję sie, że coś poważnego poszło. ja to mam zawsze takie pieprzone szczęście :( kładę się, bo zmęczona jestem. fizyk jak weszłam t już spał. zdjęłam mu tylko okulary. był dziś w szpitalu bo coś mu się działo, ale nei będę go budzic tylko po to, zeby mi powiedział o co chodzi /zwłaszcza, że przypuszczam, ze sama dobrze wiem/
-
onfim zeptera???? normalnie aż nie wierzę... toto cholerstwo nawet wieczystą gwarancję ma...
-
cześc ja to jak zawsze od rana przygody umówiłam się dziś z matką, ze tam ją przewiozę przy okazji czegoś, chociaż nie bardzo mi to było po drodze. No i miałam rację, że nie chciałam dziś samochodu ruszac! wprawdzie wyszłam odpowiednio wcześnie (spałam 4 h) i to sama wstając po drugim budziku /fizyk odpłynął gdzieś na fotelu i nie wrócił na noc/, nawet dojechałam na czas mimo korków i pod samym domem zachciało mi się skrótu i zakopałam się (!) okazało się, że grunt był rozmiękczony, chociaż nie padało, a wcześniej ustawionych płyt już nie było i tak pięknie w jakiś dołek wpadłam, że ani w przód ani w tył się o milimetr ruszyc nie mogłam. próbowali mnie robotnicy popchac, podłożyc pod koła jakieś deseczki i nic... akurat koleżanka z garażu wyjeżdżała i mnie zobaczyła, ale ani jedna ani druga nawet linki nie miała (ja właśnie dziś miałam kupic, a ona miała nawet dwie, ale u męża w samochodzie), więc pojechała kupic na stację. Panowie trochę łopatą pomachali i wykopali troszkę auto i jak koleżanka wróciła doczepili linkę (same byśmy w życiu nie wpadły na to gdzie ją się zaczepia) i jak wjechała żeby mnie wyciągnąc, to się sama zakopała swoim audi, ale że blisko płyt była to jakoś z pomocą wyjechała... I w tym momencie nagle podjechał land cruser (wiadomo napęd 4x4), wykręcił, podjechał tyłem, panowie podczepili mnie do niego, w kilka sekund byłam spowrotem na płytach, odczepili linkę i wtedy podjechał dalej, zawrócił i dając gaz do dechy przejechał obok mnie i dalej po tym błocie i sobie pojechał jak jakiś duch! najpierw patrzyłyśmy jedna po drugiej zdzwione, ze nawet nie dał sobie podziękowac, a potem roześmiałyśmy się :lol: Matka oczywiście wściekła jak nie wiem co zaczęła się drzec przez słuchawkę, (bo miałam byc 7:40, a jak minęła akcja z samochodem to była prawie 9) ale rozłączyłam ją i jak już wiozłam nie zwracałam uwagi na jej słowa... ja dziś do pracy na sprzątanie poszłam. pewnie akurat zarobie tyle ile dziś wydam na paliwo. w dodatku się kłóciłyśmy z matką w samchodzie i poszarpałyśmy trochę, bo chciała mi 5 dych na paliwo wcisnąc. /A jeszcze kilka dni temu ponawyzywała mnie od najgorszych, że przeze mnie jeśc nie ma co/ Więc jak mi teraz chciała dac, to powiedziałam, żeby zamiast mnie dawac, to żeby sobie jedzenie kupiła! grrrrr
-
eh... też bym się napiła... kurna... jego jeszcze nie ma, a ja niechcący przełączyłam chyba na jakiś horror i jakaś scena była i aż mi serce stanęło... teraz się boję spojrzec w stronę własnego cienia....
-
ivette ja to zawsze doceniałam mądrośc mojej mamy, która kupiła garnki zeptera. One są niezniszczalne i z nimi bym się o nic nie bała. Minusem jest oczywiście ich cena... muszę z fizykiem normalnie pogadac /czytaj: opieprzyc, bo mu się we łbie już przewraca/, zadzwonił do mnie ok. 19, że jedzie do domu (po pracy i korkach) po czym następnie zadzwonił po 22 (jak wychodziłam z pracy), że on przede mną nie dojedzie do domu jednak(!) mnie naprawdę ani mierzi ani grzeje o której on wraca, jeśli o tym uprzedza, ale kurna - do pracy wyjeżdża o 6 rano, w tym tygodniu chyba raz wrócił o normalnej godzinie. On zasypia w połowie zdania, w okularach, praktycznie natychmiast - taki jest zmęczony. Wygląda jakby kto go z krzyża zdjął... z jednej strony to jest ok, ze jak komuś coś obiecał, to zrobi wszystko, zeby tego dotrzymac, z drugiej wszystko ma jakieś granice... :/
-
ja też kawkę piję c\\_/ i zaraz zbieram się na uczelnie po wpis. może tym razem nie będzie żadnej pieprzonej betoniarki... się normalenie wyspac muszę po prostu. Nie będzie temu sprzyjac siedzenie do 22 w pracy... miłego dnia wszystkim i po dla każdej!
-
ja też ryczałam. wczoraj i dziś. z bezsilności. Miałam dziś rano referat dokończyc, żeby oddac. budzik mi nie zadzwonił /nie wiem czemu - widac, że jest nastawiony/, ale obudziłam się jeszze w miarę i go dokończyłam. pojechałam samochodem ze świecącą kontrolką braku benzyny, żeby na pewno zdążyc i... kurwa, najpierw jechała jakaś betoniarka, za nią ze 4 samochody i nikomu nie spiesyzło się na tyle, żeby wyprzedzac, no to jakimś cudem udało mi się znaleźc lukę i to zrobic, potem jechał jakiś dziadek z zastrważającą szybkością ok. 30 km/h, a potem jak w końcu skręcił, to sznurek samochodów jechał za maluchem. spóźniłam się 5 min a babka w sekretariacie nie chciała mi przyjąc tego... I jeszcze muszę dziś do matki iśc i słuchac jej pretensji... bo oczywiście fizyk w ostatniej chwili zadzwonil i powiedział, że nie wróci od razu po pracy tylko późno będzie. A ja wcześniej już zdążyłam do matki zadzwonic i przełożyc spotkanie na dziś. I wrócił kurwa jakoś przed 2 w nocy... A ja sobie płakałam w poduszkę....
-
może wolisz gg: 7810507
-
Kasiula zadac pytanie zawsze możesz, ale że odpowiem na forum nie obiecuje. ;)
-
muszę się do lekarza umówic i testy alergiczne zrobic. po 3 dniach brania alertecu i picia wapna wreszcie mnie trochę przestało swędziec... ale wysypki trochę jeszcze zostało... M. cały czas wydzwania, wypisuje smsy, że mnie kocha, tęskni itp. itd. głowa mnei boli od tego wszystkiego i płakac mi się chce...
-
Kasiula powiedziała, że kupi sobie malutkie mieszkanie i resztę sobie podzieli, żeby jakiś czas nie pracowac. Trudne, bo właśnie zadzwonił, (robię obiadek dla nas) że jedzie swojej byłej, pomóc w jakiś pracach wykończeniowych w jej mieszkaniu i późno wróci.
-
A rozstępy nie zależą też od jakiś skłonności? ja mam cholerne i nic na nie nie pomaga.
-
Kasiula takie wnioski to akurat bardzo na wyrost, bo w sumie to już z tydzień czasu się 'żremy', ale nasze relacje są dośc skomplikowane i nie będę o tym pisac na forum. Z mamą różnie. Dopiero co chora była i musiałam do niej jeździc codziennie. Ale ledwo co trochę lepiej się poczuła,to dalej to samo, ale w złagodzonej formie. Chce mnie wymeldowac z mieszkania /odgraża się, że je sprzeda i wmeldowac mnie tymczasowo do dziadków/...
-
Kasiula tak. właśnie dziś nad tym myślałam, że to takie dziwne. Z M. byłam tyle czasu, takie niby-poważne plany mieliśmy. A teraz tak się szybko jakoś zawinęłam do fizyka.
-
rety... własnie prawie garnek spaliłam... wstawiłam wodę na kluski, zostawiałam na gazie i sobie poszłam... dobrze, ze się w porę zorientowałam. wody wprawdzie już nei było i czerniec zaczynało dno... heh...
-
reewelka nie odniosłam takiego wrażenia co do tego, co przekazywali, ale zmieniałam instruktora, gdy nie podobała mi się jego metodologia. O wszystko dopominac się nie trzeba, ale o wiele rzeczy tak. Ale do tego doszłam chyba przy drugim instruktorze. Magiczne, nie-magiczne - trasa toruńska - masz ograniczenie do 80 km/h. Z ośrodka na bemowie dojazd do niej masz w 5 min i możesz śmigac. Elfik no widomo, że tak nie zapytasz, ale jednak można poposic o wskazówki z odniesieniem dla normalnej jazdy. Ja tam byłam straszną kursantką - cały czas miałam jakieś pytania. ;) Ale ja nie miałam mozliwości jeżdżenia poza kursem, a ojca nie chciałam pytac, więc skądś musiałam wiedzę zdobyc - padło na instruktora. emulinka ja nie porównuje sytuacji. Tylko mówię, ze z doświadczenia wiem, że czasem warto się o coś upomniec. W ogóle to wcześniej bym absolutnie nie napisała nic na podobny temat /nie zgodziłabym się z onfim, gdybym nie przeżyła takiej sytuacji, gdy faktycznie jechałam samochodem, obok mnie siedział ktoś z ponad 30-letnim stażem kierowcy i \'nic, absolutnie nic nie mógł zrobic, gdy ja popełniłam błąd. Gdyby obok mnie siedział wtedy instruktor nie byłoby żadnego zagrożenia. Tak więc takie poczucie bezpieczeństwa jest bardzo złudne/. To chciałam powiedziec, nic więcej. Potępiac napewno nie będę, bo to byłaby czysta hipokryzja przy moim stylu jazdy.
-
Elfik mi to powiedział instruktor :P czasem sie tylko trzeba upomniec o swoje. Mi to przyszło z czasem. trochę różnych instruktorów przeszłam podczas kursu i na doszkalających. Przeważnie jak się nie przyciśnie/ samemu nie powie, to nic z siebie nie zrobią (nawet jeśli sprawiaja takie wrażenie).
-
emi no co Ty? ja na kursie praktycznie cały czas śmigałam trasami szybkiego ruchu 80 km/h, wyprzedzałam itp. itd. tak samo na egzaminie mi się wyprzedzanie trafiło. poza tym teraz szybsza jazda poza miastem teoretycznie powinna byc w kursie, podobnie jak godzina jazdy nocą /gdy jest ciemno/, o ile dobrze pamiętam.
-
onfim ja się muszę z Tobą zgodzic co do tej jazdy... Nawet tocząc się 50 km/h jednak nabiera się jakiś reakcji. Poza tym przy takiej, a nawet mniejszej prędkości ktoś siedzący obok nie jest w stanie NIC, KOMPLETNIE NIC zrobic, więc czy obok siedzi ktoś mający 30 lat prawko, czy ktoś nie mający prawka to wszystko jedno.
-
W ogóle to wykończona jestem! Wczoraj i dziś zrobiłam ponad 600 km... Byłam na imprezie, spałam w samochodzie, nawet dotarłam na grób ojca i na niedzielny obiad do rodziny. No i się do Wawy zebrałam. I teraz sobie już w szlafroczku siedzę :)
-
madziczek pety coś w kwiatkach zwalczają, ale nie wiem czy to tylko mszyce czy na muszki też działa...
-
Pasiata wszystkiego najlepssego!!!!
-
ja to jak zwykle w temacie na uczelni. dobrze jest czasem pogadac z ludźmi z wydziału. człowiek dowiaduje się o egzaminach, o których istnieniu nawet nie miał pojęcia... Tylko jednak trochę wkurzające jest to, że mnie ludki z wydziału straszą jakimiś pytaniami o przedmioty, wykładowców, cwiczeniowców, jak czegoś nie wiedzą. Pewnie się zdziwicie, ale na swoim roku jestem uważana za osobę w tych tematach najbardziej zorientowaną ;) a teraz siedzę i podreperowuje swój budżet pilnowaniem dzieciaka. Kurna, prawda - małe dziecko - mały kłopot, duże dziecko - duży kłopot! To była kiedyś taka słodka, grzeczna, zajmująca się sobą dziewczynka, a teraz się pyskun z niej zrobił! /ale nie jest jeszcze aż tak źle/. Z 10 min temu wreszcie poszła spac. mam nadzieję, że usnęła, ale nie zamierzam tego sprawdzac, żeby mi się przypadkiem nie obudziła...
-
Elfik widzę, że w identycznym nastroju jesteśmy, choc z różnych powodów... egzam poszedł jako-tako. Ja bym sobie 3 postawiła. Mam nadzieję, że profesorek będzie podobnego zdania. Głowa mnie znów boli. Zrobiłam dziś już 120 km samochodem i myślę, że może nawet do 200 dziś dojadę ;) Ale to już końcówka mojej przygody z tym autem, więc nie żałuję kasy na benzynę. pozdraiwam miłęgo dnia po dla każdej!