strzyga_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez strzyga_
-
onfim nie no. normalnie tak nie robi. wcześniej mówił, że nie wie kiedy wróci. A teraz tak, jak powiedział, tak wrócił /no, może z moją małą pomocą ;) / a powrót tyle mu zajął, bo tu cholernie ślisko było. jestem wkurwiona na maxa. przegrałam aukcję na allegro o 1 zł, bo ten pieprzony komp nie przetworzył na czas mojego zgłoszenia do licytacji
-
onfim eh... co racja, to racja, chociaż fizyk ma mało szczeniackich zachowań... właśnie pojechał sobie do kolegi na chwilę. Byłam w końcu na tej mszy. sama, bo jemu się nie chciało. troszkę się spóźniłam, bo tłumaczył mi jak dojśc do kościoła. proponował, że mnie zawiezie, ale pewnie jeszcze bardziej bym się spóźniła ;)
-
jest tu ktoś?
-
ita eh... lepiej nie mówic... onfim który, bo straciłam oreintację ;) byliśmy dziś na bazarku. Poluję na srebrne sztucce i nawet dziś wzbogaciłam się o 3 noże. szkoda, że widelców nie mieli... a łyżeczki mieli tylko w zestawie 6 szt za 6 czy 9 dych... Dodatkowo kupiłam sobie orginalny niemiecki płyn do mycia ciała i szampon. wypróbuję. I zdążyłam jeszcze cieplutką flanelową pościel sobie kupic. Nawet facet obniżył mi cenę, bo do tańszej nie mógł się dokopac, a ja wybrałam wzór bez marudzenia /a z tego mnie właśnie zna :D /. potem do KFC na obiadek poszliśmy i do mojego mieszkanka podskoczyliśmy zobaczyc z lodówką. chyba jednak chłodzi, więc przełożyłam rzeczy z balkonu spowrotem. No i wróciliśmy sobie spowrotem. Nadal jest ślisko... :/ chyba na 18 sobie na mszę pójdę.
-
ufff... jest... kamień spadł mi z serca... naprawdę. strasznie się bałam.
-
kurcze... zaczynam miec wyrzuty sumienia, że kazałam mu wracac... jeszcze go nie ma. Tu jest cholernie ślisko. Boję się o niego :(
-
onfim jedzie. Chciał zostac, ale chyba mój milutki, bezsilny głosik go przekonał. Albo wiedział, co będzie jeśli tego głosiku nie posłucha ;)
-
emulinka na zmianę to znaczy raz tam, raz tam - raz do rodzinki, raz do niej. chociaż chyba jednak częsciej do rodzinki /chyba, że mi tego nie mówi - na początku tak robił, ale mu powiedziałam, że jednak chcę to wiedziec./ kurna, ale ślisko na drogach!!! nie zliczę ile razy traciłam przyczepnośc do drogi jadąc tu... W dodatku fizyk mnie trochę zajeżył. Najpierw nie odbierał telefonu (chciałam go zapytac o której będzie), a potem jak jechałam już tu to zadzwonił i powiedział, że nie wie, czy dziś wróci powiedziałam miłym głosikiem, żeby jednak wrócił. Zobaczymy... jak nie wróci i zadzwonię, to głosik będzie już mniej miły. ;)
-
emulinka nie wiem czemu nie spałam, bo połóżyłam się do łóżeczka i zgasiłam światełko o 21, ale mi się w pewnym momencie odechciało i spowrotem zapaliłam i jakiś filmik oglądałam. Masz rację - jak jest dla kogo, to jest fajne :) onfim bez przesady. sama wszystkiego nie robię ;) jak ja się nie wezmę, to nie trzeba mu mówic i sam bierze np. odkurzacz do łapek. A zmywanie - na palcach jednej ręki można policzyc ile razy ja u niego zmywałam :P Jak ja nie uprasuję, a on czegoś potrzebuje, to też bez słowa deskę rozłoży i żelazkiem przejedzie po koszuli. (co prawda skutek różny tego, ale grunt, że próbuje :D ) bajka a właśnie jak to pisałam uświadomiłam sobie, że właściwie to dawno już nigdzie nie jechał (albo ja się już do tego aż tak przyzwyczaiłam...) soma znika, bo jeździ. A to do rodzinki (do garażu - tam ma dużo części do motocykli. widziałam, że zabierał jakieś stąd /może dla brata?/ i pewnie przywiezie w zamian inne), a to do byłej - na zmianę z tego, co się zorientowałam... W ogóle to jednak zdecydowałam, że zostaję tutaj i nie wracam do domu, choc szczerze mówiąc boję się tych zapowiadanych mrozów... :( Właśnie jestem u siebie i cholera był chyba jakiś spadek napięcia, bo lodówka się rozmroziła i wszystko poooooooopłynęło, a trochę jedzonka miałam w zamrażalniku. wywaliłam na balkon. dobrze, że przyjechałam, bo jakby mnie nie było, to by się wszystko popsuło. M. przyjechał - jest miły, jak do rany przyłóż. Zjedliśmy obiadek, ale jakoś nie bardzo chyba wie od czego zacząc, bo nie rozmawialiśmy jeszcze. Chyba chce wrócic. Dziś mówi, że nadal mnie kocha... Dziwne to wszystko. W piecu mi się ładnie udało tu rozpalic, ale nadal zimno jest. Czuc, że dawno nie było palone i dom przemarzł...
-
I wiecie co... całe życie bałam się, żeby nie skończyc jako kura domowa, podająca obiadki, sprzątająca i takie tam. A odkąd tutaj jestem z fizykiem to robię to z miła chęcią itp. i cholernie mi taki układ odpowiada. Nigdy wcześniej bym nie powiedziała, że coś takiego może dac szczęście.
-
a ja znów sama, bo fizyk pojechał rano do rodzinki. jutro wieczorem ma wrócic. a M. napisał, ze chce się ze mną jutro spotkac. może ma ochotę na szybki numerek? ja zjadłam puszkę kukurydzy i popiłam to puszką piwa ;) eh... a miałam iśc wcześniej spac...
-
w ogóle chce sobie zrobic czarne pasemka za miesiąc czy dwa :)
-
onfim mi się nawet podoba ;)
-
tak o tym romantyzmie jest rozmowa... Ja jednak wolę miłe gesty, jak kawę do łóżka, wyjście do kina niż jakiśtam romantyzm. mam po dziurki w nosie pięknych słów po 3 latach bycia z M. Teraz stawiam na konkrety. Chociaż fizyk jak go coś weźmie, to prosi mnie, żebym mu wiersze mówiła :) Bardzo to lubi :)
-
madziczek chciałam sobie z M. wszystko obgadac na spokojnie, we dwójkę, a nie przy ludziach. A on najpierw na zmianę na mnie psy wieszał, mówił, że jeszcze możemy byc razem, żartował, że w końcu nie wiedziałam, co jest prawdą, a co nie, a potem przy samochodzie zaczął mnie całowac... a jeszcze po drodze proponował szybki numerek...
-
o to teraz już w ogóle sobie namieszałam w życiu, w głowie i we wszystkim... spotkałam się dziś z M. nie poznaje tego człowieka. nie znam go po prostu. bardzo nim wstrząsneło to rozstanie /w negatynym znaczeniu/
-
ja kawkę zaraz dostanę jak zwykle do łóżeczka, chociaż już dawno powinnam z niego wyjśc, tylko budzik w komórce mi nie zadzwonił nie wiem czemu... jeszcze jest sprawa, że fizyk chce zostac gdzieś w okolicy Wawy - tak powiedział. A ja nie chce wracac do domu na ten jego cholerny miesiąc i się do niego wyprowadzac spowrotem, bo uważam, że to by było niepoważne i nie fair zachowanie wobec matki. aaaaaa.... głowa mi już paruje od tego zastanawiania się. jak teraz pojadę, to zapytam jeszcze na jakich to konkretnie warunkach miało by byc. i chyba zrobię tak jak ita pisze, że poczekam z wyprowadzką aż ona się też wyprowadzi.
-
ita ja mówiłam, żeby dawac. Ale jak mówię: moje psy nigdy nie były karmione puszkami, bo w sumie od każdego weta słyszałyśmy, że to nie najlepsze rozwiązanie. Nie mają żadych problemów z sierścią, zdrowiem czy czymkolwiek. /poza tym, że Wiki od momentu, gdy do nas przyszła podwoiła swoją wagę :D futerko jej już ładnie odrosło/ to ja się dopisuje do tych niezbyt udanych sylwków... zrobiłam się na bóstwo, poszłam z fizkiem, ale jednak nie na tą motocyklową imprezę, tylko do jego znajomych - impreza w dawnym klubie, było kilka par, fizyk szalał na parkiecie, chociaż jak dla mnie muzyka do kitu, jego kolega pieprzył jak najęty, jak się do mnie doczepił, i to na przemian komplementy z eh... nadawaniem na fizyka. W ogóle to był dawny klub, w kórym teraz jest salon piękności i właściwie pierwsze co usłyszałam, jak weszłam, to jakie mam zniszczone włosy i niedobraną fryzurę i makijaż do mojego typu cery. / nie mówię, że nie - wysuszyłam po prostu włosy szuszarką z nakładką na całkiem proste i wpiełam parę ozdóbek, a kosmetyków za bardzo tu nie mam i nie miałam z czym poszalec, ale żebym od razu coś takiego mówic obcej osobie, którą się pierwszy raz na oczy widzi :( nic nie piłam poza picollo, bo pojechaliśmy moim samochodem i strasznie późno wróciliśmy, byłam zmęczona tym wszystkim i zostałam uznana za wyelienowaną, bo uznali, że źle się bawię. Ciekawe, że prawie nieodzywający się i cały czas siedziący przy barze chłopak, którego raz na siłę dało się na parkiet wyciągnąc, nie był wybcowany, tylko ja. Poza tym strasznie ślizgałam się na parkiecie i wkurzyłam się w pewnym momencie, gdy weszłam na pakiet z fizykiem i chyba będąc dżentelmenem, widząc samotnie tańczącą dziewczynę, ją też \'porwał\' do tańca, żebyśmy sobie symentrycznie potańczyły przy nim. Wrrrr...
-
ita do mięska warto dodac kapkę oliwy z oliwek - na dobrą sierśc. jestem zmęczona po 3 h łażenia po centrum handlowym i kupienia tylko kolczyków za 8 zł :) na bransoletkę się już nie załapałam :( SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!!!!
-
ita jak by Ci ktoś podsuwał pod nos tyle zanęncaczy ile jest w tych puszkach, to tez byś tak leciała. Witaminy można kupic w zwykłym sklepie zoologicznym i dawac jako smakołyk, chociaż wg mnie to raczej niepotrzebne. Moje od małego jadły gotowane i uzupełniane suchym pokarmem, żadnych puszek i nic im nie było, a wręcz przeciwnie.
-
ita no tak. sprzedawcy często kłamią co do karmy... a nie próbowałaś mu czegoś ugotowac? jakiejś nóżki/piersi z kurczaka - czegoś delikatnego? onfim zależy gdzie jest drogo. kurcze... nie pojechałam dziś do tego centrum, bo czekam na fizyka. za pół godziny miał byc, a mija już prawie godzina. cholera, a miałam przeczucie, żeby jechac sama...
-
ita a wiesz jaką jadł wcześniej? jak tak, to kup i zmieszaj z tą, co teraz masz - tak się przywyczai do nowego smaku i stopniowo zmniejszac proporcje tej starej. onfim niekoniecznie. ja właśnie w takich cenach kupuje :P mam już właśnie upatrzone kolczyki za 10 zł, ale muszę podjechac do innego sklepu, w którym je widziałam. mam nadzieję, że będą...
-
onfim no wiem... eh... kurat cholera tak wyszło, że i ja i on pracowaliśmy tego dnia i żadne nie dopilnowało :( a ja jednak pojechałam do tego CH i kupiłam sobie bolerko do sukienki i pochodziłam chwilkę po sklepach szukając jakiś fajnych dodatków - kolczyków czy czegoś na szyję, ale nie znalazłam w takiej cenie w jakiej chciałam... jutro jeszcze poszukam.
-
reewelka wychodzę z tego samego założenia, co onfirm :D jadzia tylko końcówki. I kolor jest o ton ciemniejszy (jak znam życie, to babce po prostu już tylko taki odcień został), ale dalej rudy ;) czarna niom, zwłaszcza, że już w zeszłym roku chciałam na to jechac... za późno się w tym roku za tym obejrzałam i jestem na siebie wściekła w sumie onfim nie, nie. Głównie mea culpa. On chciał iśc na jakiś extra-lux sylwek do jakiegoś zameczku (ale mi to nie bardzo pasowało tyle kasy wydawac na jedną noc - sknerus jestem ;) ), ale po przeliczeniu kosztów wyszło mi, że ten wiedeń będzie mniej więcej w tej samej cenie. Wydawało mi się, że to przejdzie, bo mu się ten pomysł spodobał. No, ale za mało czasu ogólnie na wszystko było i się nie dogadaliśmy. ale mam dziś zły humor. zła jak osa siedzę. Fizyk śpi sobie obok pod kocykiem - ja nie wiem jak on może spac przy tak głośno grającym tv /mnie już się mózg lasuje, a to on nastawiał głośnośc/. miałam dziś parę rzeczy załatwic i przez jedną głupią babę mi nie wyszło! wrrrr babci miałam pieniążki wpłacic do skoku i specjlanie dzwoniłam zanim poszłam do oddziału jak to wygląda, do której otwarte itp i się spieszę, układam, żeby mi wszystko po drodze było. Wpadam tam do skoku, wszystko potwierdzam, a babka do mnie na koniec - to proszę przyjśc jutro, bo dziś mamy awarie systemu miałam ochotę ją zagryźc, ale byłam tak zmęczona, że nawet się nie miałam siły głośniej odezwac. chciałam sobie jeszcze na jakieś zakupy pojechac, ale teraz to mi się chyba już nie opłaca, żeby godzinę tylko spędzic w centrum handlowym. W dodatku facet z dołu wybrał sobie doskonałe miejsce na planowanie sobie garażu - środek posesji!!! i to zaraz za moim samochodem - i niech mi ktoś powie jak ja mam teraz wyjechac... bo on ten kawałek sobie odgrodził murkiem, który z kamieni ułożył i choinką i linką.
-
ja na sylwka miałam do wiednia jechac, ale nie wyszło :( :( :( idziemy za to na jakąś motocyklowy sylwester /no jasne - czego innego mogłam się spodziewac.../