strzyga_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez strzyga_
-
Elfik tam gdzie fizyk mieszka w pokojach obok mieszkają jeszcze 2 dziewczyny, w tym jedna w ciąży. I ona sobie umyśliła, że kiedy indziej nie będzie miała czasu, więc dziś posprząta, więc jak ją zobaczyłam myjącą okna to zaoferwałam pomoc. I tak wypucowałyśmy sporą częśc chatki :) poza tym co uważam, że co innego takie sprzątanie urządzac w bloku, a co innego w ramach domku, w którym są tylko 2 osoby, zresztą ja późno wróciłam i ona myślała, ze jest sama dopóki nie wyłoniłam się z pokoju, gdy obudził mnie odkurzacz... wierząca.... praktykująca... heh... kiedyś tak. Ale zamierzam do tego wrócic. madziczek rety... ale mnie ciekawośc zżera. ale ja też pewnie tego nie robiłam. emulinka to kiedy masz czas? ja dziś wróciłam do koleżanki i się dowiedziałam, że jej do środy nie będzie i że będę tu całkiem sama. prawie mnie cholera wzieła, bo ponad 2 godziny się tu tłukłam niepotrzebnie jest mi zimno, mimo że nawet budowlańcy w zamian za herbatę napalili mi w piecu. Jutro wracam do fizyka, do ciepełka. onfim za zimno mi dziś... aż mi ochota odeszła jak w tej zimnicy siedzę. namea dobranoc :) rozpisz się, rozpisz
-
onfim oj, sanki.... stara baba jestem, a bym sobie pojeździła :D a mi się inaczej ułożył dzień niż myślałam. Zobaczyłam, że dziewczyna robi generalne porządki w kuchni, więc spytałam czy jej nie pomóc i do tej pory razem sprzątałyśmy. Znaczy ona kuchnię (i jeszcze dalej cośtam grzebie), a ja schodki, przedpokoik, tylko okien nie myłam, bo remont jeszcze jest i bezsens totalny byłoyby to robic. Jeszcze wziełam się za drzwi, bo były masakrycznie brudne i chyba z godzinę je szorowałam zanim nabrały trochę normalności. jeszcze się trochę wkurzyłam, bo zadzwoniłam do ojca, który zapomniał, że miał do mnie wczoraj wieczorem oddzwonic i dowiedziałam sie, że jest u kolegi w Sopocie, to się pytam czy mnie nie mógł ze sobą wziąc, a on, że w sumie to mógł, ale nie pomyślał, że będę chciała no pewnie, bo ja to lubie sama w domu na tyłku siedziec gdy inni wyjeżdżają. Potem zadzwoniłam do fizyka o której będzie i dowiedziałam się, że raczej dziś nie wróci... wrrrrr.... zaraz sobie jakąś kanapkę zrobię, umaluję pazurki, bo po tych porządkach są w strasznym stanie i spadam stąd.
-
onfim fakt, czasami zupełnie o tym zapominam :) elfik mówił to bezpłciowo, jakby się chciał upewnic po prostu. ;)
-
hej dziewczyny. ja się dziś wyspałam :) obudziłam się sama z siebie wcześnie rano, ale poszłam dalej spac. Tak biało za oknem - z jednej strony wygląda to fajnie, z drugiej nie lubię zimy... wieczorem stłukłam fizykowi talerzyk, zaraz muszę wziąc odkurzacz i wciągnąc resztki :( mam dziś chyba dobry humorek :) madziczek fajnie :) jadzia a pewnie, że fajnie :) ja sobie teraz jeszcze tv włączyłam, ale zaraz wstanę i coś porobię. jak już w sumie jestem, to może jeszcze pozmywam, choc to nie moja działka, ale się nazbierało sporo tego...
-
Było dobrze :) zastałam 3 worki rzeczy spakowane i dołożyłam do nich jeszcze trochę. No i wziełam notatki potrzebne do obecnie robionego projektu, więc w ogóle fajnie. Musiałam się szybko zwijac, bo matka miała wyjśc, a nie chciałam potem czekac paru godzin aż wróci z kościoła. Wiecie co? sąsiedzi chyba nie są tacy głupi, bo jak spotkałam sąsiada z piętra wyżej jak taszczyłam worki, który akurat wychodził z psem, to wprost rzucił \"o, matka cię z domu wyrzuciła?\" potem poszłam na mszę do kościoła. u mnie teraz misje są. była akurat konferencja o matkach :( trochę przykro mi się zrobiło. potem zadzwoniła babcia, więc ponieważ byłam parę kroków, to wstąpiłam do niej. Dostałam wiśniową spódnice (zaraz przymierzę - na oko była dobra) i zjadłam gołąbki z chlebkiem :) i herbatkę wypiłam. powiedziałam dziadkom, żeby już mamy nie męczyli rozmowami na mój temat i go zamknęli na razie. mam nadzieję, ze posłuchają... zaczyna mi się podobac układ z fizykiem :) miałam prasowac, a żelazko właśnie się popsuło :D (swoją drogą trochę szkoda, bo właśnie chciałam wyprasowac prześcieradło żeby zmienic...) wygrałam dziś dla niego aukcję na allegro. jeszcze we wtorek jedna. zaraz zmykam się umyc i spac. ciekawe czy wstanę rano do pracy...
-
o, stronka moja :) mam nadzieję, że to na szczęscie....
-
ja się zaraz do matki zbieram, więc trzymajciu kciuki, bo już zaczynam się wewnętrznie trząśc.
-
ita to się zgrałyśmy. ja też dziś miałam na obiad naleśniki :D już zjedzone :D
-
ja miałam dziś iśc do pracy, ale jak się rano obudziałam, to stwierdziłam, że mam mokre włosy i pójdę później i w końcu spałam do 12 z kawałkiem :) obudziłam sie z bólem gardła, ale wziełam orofar i mi przeszło. zaraz zadzwonię do matki, bo dzwoniła i nagrała się na pocztę, że mam przyjśc wcześniej, bo ona idzie do kościoła i chce wcześniej wyjśc.
-
na piwo to nie, ale chętnie się z Tobą spotkam :)
-
madziczek tak, żona. Ja też sobie tego nie wyobrazałam do tej pory. zdarzają się nam zgryźliwości na ten temat, nie powiem :D ale coż... I naprawdę jestem szczęśliwa z nim. Martwię się, kiedy daleko jedzie, zwłaszcza motorem - jej, serio - w życiu bym się o coś takiego nie posądzała! I jeszcze masa innych rzeczy. I wiecie co... wcale nie mam takiego poczucia jak przy M., że jestem z nim ze względu na moją sytuację z matką. ja wiem, że nie mogę tych związków porównywac, bo są kompletnie różne i łączą nas kompletnie inne relacje, ale jest mi teraz lepiej, choc trochę boję się to przyznac. właśnie zadzwoniła matka, że zapakowała jeszcze 2 worki moich rzeczy i żebym je zabrała i jeszcze o jakieś szafki się czepiała, że cośtam zostało. powiedziałam, że jutro wieczorem po to przyjadę. Wiecie... i jakoś nie mam takiej trzęsiawki jak ostatnio. uspokoiłam się trochę. po tej wtorkowej wizycie byłam praktycznie wrakiem człowieka. Teraz sobie wezmę za punkt honoru, żeby się nie dac. jeszcze mówiła, że przeglądała rzeczy i że mam jej jeszcze jedne buty oddac, które mi kiedyś dała. (takie stare, ale fajne - obcas jakieś 12 cm + ze 4 cm podeszwy, z wężowej skórki, długie - za kolano). powiedziałam jej, że powinny byc na szafie, choc chyba je zwinełam w ferrworze pakowania do worka... w sumie to miałam je na nogach ze 2-3 razy i trzymałam je bardziej pamiątkowo. eh... chodzic w nich już na pewno nie będzie, więc nie wiem po co jej one, ale jak chce to niech ma. kilka złotych pierścionków i bransoletkę, które kiedyś mi dała też jej już oddałam, bo się upominała.
-
jadzia co mam pisac? mamy wspólne hobby: motory, on jeszcze dodatkowo z tego kasę czerpie i zamierza się tym zając w najbliższym czasie na poważnie, a nie jak dotąd dodatkowo. Jest ode mnie odrobinę niższy, ale kompletnie mi to nie przeszkadza, jest, jak pisałam spooooooro starszy, ale to też raczej nie ma znaczenia, ma za sobą niestety jakąś przeszłośc, którą w sumie musiałam zaakceptowac, jest miły, zdecydowany, szczery, sam sobie radzi w domu ze wszystkim: i zmyje i upierze i żelazko naprawi. niestety w związku z tymi motorami dużo wyjeżdża - kolejny weekend spędzam sama :( a i tak późno pojechał, bo miał już przedwczoraj, a pojechał z godzinę temu. ita troszkę za dużo ;) koleżanki już na róznicę 10 lat między mną a M. dziwnie reagowały. A ja odwrotnie mam: tam wolę zimną kawę niż gorącą ;) Kiedyś chodziłam tylko na wysokich obcasach... potem jak byłam z M, to sporadycznie zakładałam, bo był troszkę niższy, więc jak założyłam jakiś wyższy obcas, to ta róznica znacząco rosła i się odzwyczaiłam. teraz na szczęście już nie mam takich kompleksów ;) emulinka oj, groźnie brzmi :D jadzia teraz tak normlanie to chyba kosztuje ok. 1500 zł, to zależy zresztą od ceny benzyny. madziczek a nie zapytałaś co ma myśli z tą spontanicznością? ja dziś wstałam dośc wcześnie, choc baaaaaardzo późno się położyliśmy, bo brandy rozpracowywaliśmy chyba do 3 w nocy :) pojechałam na uczlenie, bo chciałam iśc do faceta od prawa pracy, żeby mi doradził, co z tym fantem, znaczy moim użeraniem sie o te wypowiedzienie, robic, ale niestety fizyk mnie trochę przetrzymał rano i faceta wcieło, choc jeszcze ponad godzine powienien byc na koncultacjach babka z sekretariatu do niego dzwoniła, ale nie odbierał. Na szczęście jak w sumie prybita wychodziłam z wydziału, to zadzwoniła babka z tej agencji i z dziwną życzliwością zaczęła, że nie muszę już nigdzie dzwonic, czy moglabym w pon do niej przyjśc i podpisac to wypowiedzenie, że nie będzie żadnego okresu wypowiedzenia ani nic i nie będzie już żadnych problemów!!! reszte dnia spędziłam z fizykiem i trochę do jego znajomych poszliśmy, jak wróciliśmy właczyłam na kompie, żeby leciało \"czasem słońce, czasem deszcz\". no i w końcu pojechał :(
-
Elfik z paru powodów. m.in. dlatego, że jest sporo starszy...
-
rewelka
-
elfik nie no, już jest lepiej. naprawdę ;) mi się wydaje, że nas coś łączy. W sumie moi znajomi wiedzą, że jesteśmy razem; jego znajomi wiedzą, że się spotykamy... powiedział, że mnie kocha, więc chyba jest ok. gorzej, że myślę, że ani moja, ani jego rodzina nie byłyby zachwycone tym związkiem i nic na ten temat nie wiedzą... w sumie to wczoraj byłam tak roztrzęsiona, że chyba bał się do mnie nawet podejśc... zresztą sam też był tego wieczora przybity i wkurzony, bo jakaśtam sprawa mu nie idzie. mi dentysta powiedział, że mi nie wybieli, co najwyżej może ładnie wyczyścic. Ale ja mam słabe zęby. o, drzwi na zewnątrz trzasnęły. chyba fizyk wrócił. :)
-
little mg z B6 biorę już jakiś czas. A serce po prostu kłuje, boli, nie czuję nierównego tempa tylko jak piszę: ból/kłucie. reewelka no źle, ale poradzę sobie sama ze sobą. jeszcze nie ten moment. gratulacje :) ja pamiętam, że pierwszej jeździe strasznie się denerwowałam - zwłaszcza jak mi instruktor kazał na trasę szybkiego ruchu wyjechac po przejechaniu 3 wąskich, mało uczęszczanych uliczek. elfik a ja myślę, że moja mama by wtedy już miała pewnośc, ze jestem opętana i wysłała by mnie co najwyżej do egzorcyzsty i powiedziała, że to wszystko dlatego, że odwalam takie akcje. I jej pomoc wyglądała by tak, że by mi co najwyżej telefon do tego egzorcysty dała i powiedziała, że się będzie za mnie modlic, co i tak robi. fizyk widział, bo wszedł jak akurat chusteczką próbowałam krew powstrzymac, bo jakoś strasznie mocno zaczęła płynąc... pokręcił tylko głową.
-
Elfik ja właśnie też chciałam sobie wybielic, poszłam do dentysty z tym i powiedział, że mi absolutnie nic nie zrobi i ja sama też mam nic nie rozbic, bo mi zęby polecą. właśnie czkeam do jakiegoś lekarza. mam nadzieję, że zwolnienie dostanę, bo mój lekarz powiedział, że mnie dziś nie przyjmie, więc idę do kogo innego gdyby mi wczoraj powiedzieli, że mój lekarz będzie dziś normlanie przyjmował, a nie na dyżur, to bym wczoraj została i to załawtiła... wrrr... świetny przepływ informacji mają. madziczek aj, Ty się z tym Sz. masz... ja po tym lekarzu jadę do fizyka... on jednak dopiero jutro wyjeżdża /z nim to rosyjska ruletka - miał wczoraj jechac/ i znów sama na weekend zostaje :( w takim razie pewnie do pracy pójdę może nawet na 14 h, chyba żeby się dobic, a raczej zarobic jakieś normalne pieniądze... może nawet chciałabym zamiast tego z nim pojechac, ale pewnie nie będzie chciał mnie zabrac... a ten szarmancki idiota, co mnie tak bardzo odprowadzac chciał rozgadał to komu nie trzeba i mogę miec przez niego jeszcze dodatkowe przejścia z matką :( jak się odezwie, to go chyba zagryzę.
-
emilunka jutro idę... dziś praktycznie większośc dnia przeleżałam z okropnym kłuciem serca, bólem brzucha i ogólnym oszołomieniem w głowie. Fizyk tylko się na mnie dziwnie patrzył jak przychodził i pytał ze strachem w oczach czy na pewno nic mi nie jest... chyba nie wyglądałam za dobrze... Zły był jak powiedziałam, że się zbieram i chcę wracac do tego pokoju, co wynajmuje teraz, bo chciał, żebym została u niego. W końcu stanęło na tym, że mnie odwiózł, bo się upierałam i stwierdził, że nie pozwoli mi samej wracac. Ja bym może i została, ale chciałam dokończyc rozpakowywanie rzeczy i w ogóle stan leżenia przeszedł w kłebek nerwów i mnie nosiło... jeszcze przy tym głupota zupełna mnie ogarnęła i się trochę pociełam... nie wyrabiam po prostu. jeszcze w sumie parę moich rzeczy w domu zostało, które bym chciała sobie zabrac, ale jak ma to byc okupione czymś takim jak dziś, to raczej dam sobie spokój...strasznie mnie myśli dręczą...
-
little jak się nie uda oderwac, to bym wycieła i przyszyła coś innego na to miejsce. strasznie źle się czuję... jestem oszołomiona, boli mnie serce, brzuch i słaba strasznie jestem.... byłam dziś u dziadków, u ojca... o większości rzeczy do załatwienia czy obiecanych komuś zapomniałam... położę się...
-
eh... nic się nie wyjaśniło. w ZUSie mi powieidzieli, żeby nie byli tacy mądrzy, bo im nic nie przysłali w ustawowym terminie i mnie z ZUsem wbrew temu co mówią nic nie łączy. właśnie o to chodzi, że poszłam na pierwszy dzień szkolenia. wyszła taka sytuacja, że tam siedziałam parę godzin, bo miało się zacząć 8:30, a dopiero o 10 przyszła babka, która powiedziała, że inna babka, która miała je poprowadzić utknęła w korku i dojedzie i powiedziała coś ogólnie o firmie, potem przyszła ta druga babka i omówiła warunki i co i jak i ja się natychmiast po tym zebrałam, bo zobaczyłam, że to co innego niż mi mówili. I teraz oni mówią, że muszą mi za ten dzień zapłacić, bo byłam tam parę godzin i dlatego muszę pisać wypowiedzenie i obowiązuje mnie tydzień tegi wypowiedzenia, czyli do końca przyszłego tygodnia... ja teraz z nimi walczę o to, żeby to było za porozuemieniem stron jeśli już, bo tak mi nie chcą dać, bo facet powiedział, że będzie miał przez to problemy, jeśli mi tak pójdzie na rękę. ja powiedziałam, że mnie to nie obchodzi i żeby mnie w takim razie pokierował mnie do kogoś kto może mi to podpisać, bo to oni wprowadzili mnie w błąd i gdybym znała od początku warunki to bym tam nie poszła. Ma się teraz skonsultować i do mnie odezwać. byłam wczoraj u matki i jestem w złym stanie psychicznym. wziełam parę rzeczy, ale po kolejnym praniu mózgu nie wziełam w sumie to, co chciałam, tylko to, co było pod ręką, bo już chciałam stamtąd wyjść.
-
jestem wkur.... byłam w tym pieprzonym biurze w sprawie wypowiedzienia /nadal nikt mi nie potrafił wytłumaczyc czemu mam składac wypowiedzenie jak nie podpisałam umowy o pracę/, czekałam godzinę aż ktoś łaskawie do mnie zejdzie. Była to trzecia osoba, z którą rozmawiałam o warunkach pracy i jednocześnie trzecia wersja, którą słyszałam! facet powiedział, że mi nie podpisze wypowiedzenia za porozumieniem stron, gdyż będzie miał z tego powodu problemy! jutro mam jeszcze do niego w tej sprawie zadzwonic. normalnie jestem tak najeżona, że jak mi jutro powie, że mi tego nie podpiszę, to tam aferę zrobię. Bałwany, kur.... byc tak niepoważnym w takiej niby wielkiej firmie. wrrrrrrr I jeszcze na odchodne dostałam tekst, że teraz to już nigdy w grupie tp pracy nie dostanę. no i niestety jutro moje i mamy negocjacje za pośrednictwem księdza odwołane, bo ksiądz w szpitalu jej, pal licho naszą sprawę, ale bardzo chciałabym, żeby szybko wrócił do zdrowia taki charyzmatyczny, dobry, mądry człowiek... nie spotkałam jeszcze nikogo podobnego... _________________
-
ita ja robię z piersi kurczaka zaraz się zbieram załatwiac sprawy. fizyk wrócił.
-
ita ja :) jakaś zmęczona ciągle jestem, wszystko mnie drażni i nie wiem czy to od tego, że przed okresem jestem /daj Boże, żeby się wreszcie pojawił/ i jeszcze głowa mnie zaczęła bolec... jeszcze muszę to z tym wypowiedzeniem dziś załatwic i na te zajęcia leciec.... czekam teraz na fizyka aż z ośrodka wróci. jak go nie było, to odmroziłam mięsko i sznycle usmażyłam, ryż ugotowałam i sałatkę zrobiłam, bo sałatę ostatnio kupiłam i trzeba ją zjadac. I to jest dziwne... najedzona i zła... hmmm...
-
onfim to podziel się, bo ja nie mam zielonego pojęcia.
-
reewelka taki jeden się przytrafił... w dodatku mi fizyka denerwuje ;) ale mam do niego jakiś sentyment... lubię go i w tym problem, bo on pewnie chciałby czegoś więcej. fajnie, że czujesz się szczęśliwa :) czarna przykro mi... emulinka a jak ma byc? w sumie na razie się jeszcze nie kłócimy, bo i nie ma o co. Tylko mi czasem przykro jak mi czegoś nie chce powiedziec, bo widzę, że się z czymś męczy /jakiś problem ma i do tego się przyznał/ i się zastanawiam czemu nie chce mi powiedziec... poza tym trafic za nim to często się nie da ;) nie usiedzi w jednym miejscu. dopiero co wczoraj wieczorem wrócił i już oznajmił, że w tygodniu musi jeszcze gdzieś jechac. o weekend to już się nawet nie pytałam, bo pewnie też sobie pojedzie... :/ ita we wtorek o 20.... już się boję... jakoś dziwnie się czuję, że tak musiało się stac, że aż starego proboszcza trzeba było w to mieszac i nie umiemy ze sobą rozmawiac. Mam ochotę zadzwonic do niej albo wysłac smsa, ale boję się, że to tylko ściągnie jej telefon i kolejne pretensje :( Elfik to powodzenia z tymi wyższymi stanowiskami :) U mnie jakoś leci. budzik miałam nastawiony na 7:20, a jeszcze jestem w piżamie... miałam dziś pojechac do tego pieprzonego biura w sprawie wypowiedzenia, pójśc na konsultacje do promotora i pójśc wreszcie na zajęcia, bo praktycznie chyba z raz dopiero byłam... ale teraz to już poczekam aż fizyk wróci ze szkoły (jeszcze ma sobie lekarskie zwolenienie załatwic, zeby móc wyjechac w ciągu tygodnia) to mnie samochodem zawiezie do Wawy, to pójdę do tej pracy. Do promotora na razie nie pójdę, bo w sumie nie mam i z czym... no i na zajęcia na 16... a potem do koleżanki :) a fizyk niech sobie sam siedzi. :) ja też umiem pokazac pazurki :D