strzyga_
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez strzyga_
-
little hmmmm.... nie bardzo sobie to wyobrażam.... chociaż chyba mniej więcej o co chodzi.
-
rety... ja znów wykończona... na tą 8 prawie dotarłam ;) z 15 min się spóźniłam, bo mi tramwaj uciekł... wyszłam w sumie o 16, ale jeszcze coś chciałam sprawdzic, jeszcze kolega mnie namówił na spotkanie, a raczej napatoczył się i w sumie pomógł w zakupach. Troszkę mnie zmęczyły, bo wiem, że nie mam dużo kasy, więc sporo chodziłam miedzy półkami ostatecznie wydając niecałe 40 zł, a sporo kupiłam :) jutro mam zamiar zrobic na obiadek ryż z piersią z kurczaka i sałatkę do tego. Właśnie wypróbowuję sos. kupiłam jakiś taki dressing kotany i to niby z kefirem trzeba zmierzac, żeby \'tysiąc wysp\' wyszło, ale coś już widzę, że nie tak będzie... :/ no i zanim to wszystko zrobiłam, pociągiem wróciłam, doszłam, a jeszcze sie okazało, że dziewczyny pozamykały się od środka, a ja tylko klucz do drzwi mam, do furtki, czy bramy nie, bo zawsze któreś było otwarte. zadzwoniłam do fizyka, żeby się dowiedziec w którym miejscu najlepiej przejśc przez płot, ale zdążył zadzwonic do jedej z dziewczyn i wyszła i mi otworzyła :) siedzę sobie teraz po kolacyjce przy komputerku i w tle tv leci. ale chyba zaraz się położę spac, bo normalnie zmęczona jestem. On dziś już pewnie nie wróci, chociaż z nim to nic nie wiadomo... miał jechac wczoraj, w końcu pojechał dziś rano... eh... może nawet kiedyś zabierze mnie ze sobą...
-
namea ja zaraz do pracki się zbieram. ucieszeni nie byli, że im nie przyszłam przez 2 dni z rzędu bez mówienia o tym, ale udobruchałam ich mówiąc, że przyjdę dziś i jutro. bylam na rozmowie. ksiądz powiedział ogólnie,że oczywiście mam prawo do takich decyzji i że nawet to będzie dobre, że pomieszkam osobno. we wtorek mamy się spotkac we trójkę, żeby się \"w pokoju\" rozstac i domówic szczegóły jak to ma wyglądac. miłęgo dnia! wieczorem się odezwę
-
Elfik dzięki ;) kurcze... mnie to już tylko takie targi dołują.... Ale fajnie, że masz z kim spędzic czas :) ja mam jedną koleżankę, to jak się umawiamy to już ponad rok chyba i albo ona dzwoni, że jest tu i tu i może się spotkac /jasne, bo ja wróżka jestem i wiem, że akurat w tym danym momencie i to tego a tego dnia, powinnam miec czas/ albo się konkretniej umawiamy jeszcze na potwierdzenie, to się potem nie odzywa aż mija ten konkretny termin i znów od początku ta zabawa... onfim prawa i tak pewnie po niej będę miała, nawet jak się wymelduje, ale ja nie chcę życ bez meldunku... poza tym to chore... A ksiądz jest stary i naprawdę pomógł już tylu ludziom w tak róznych sytuacjach, że wierzę, że i mi pomoże. To naprawdę dusza człowiek, który wszystko rzuci, by człowieka ratowac, pocieszyc, czy pomóc. I to niezależnie od tego kim ten człowiek jest. A zajmował się wszystkimi: więźniami, klerykami - nawet już na emeryturze pojechał na Ukrainę, bo im tam brakowało księży do seminarium, zeby pomagac. A jak wcześniej był proboszczem, to o każdej porze dnia i nocy można było do niego się zwrócic i wstał i szedł, czy to był pijak, który chciał się wyspowiadac, czy inny zwykły człowiek. Jak wczoraj do niego popołudniu zadzwoniłam, to najbardziej martwił się tym, że on się nie może jeszcze tego dnia spotkac, bo już się z kim innym umówił i kombinował kiedy tylko będzie miał dziś chwilkę czasu na spotkanie ze mną.
-
onfim to jest własnościowe na matkę. Rozmową zksiędzem się nie stresuje. Mam tylko nadzieję, że mi powie jak mam z nią rozmawiac i uspokoi... to taki ciepły, ale jednocześnie praktyczny i doświadczony człowiek. ita oki :) wyszłam z domu, bo chłopak koleżanki akurat jechał samocodem i mnie powdwiózł do metra. jak przeszłam przez światła i już chciałam schodzic, nagle uświadomiłam sobie, że ja dziś żadnej sprawy znowu nie załatwię, bo dziekanat dziś zamknięty! wrrrrr usiadłam na razie w KFC przy frytkach i zastanwiam się co robic do tej 14... zadzwonię chyba jeszcze do tej agencji i spytam sie co i jak jeszcze... i jak z tym zwolnieniem lekarskim, to może bym pojechała do lekarza po nie, chociaż w 2 h to i tak nie zdążę niestety :(
-
mika a co sioę stało??? onfim ja tam nie wiem. umówiłam się dziś na rozmowę z jednym księdzem. mam nadzieję, że on coś pomoże... a na razie wylłączyłam komórkę i nie mam zamiaru z nią gadac. wyspałam się u koleżanki super po prostu!!! :D ale na weekend do chyba jednak wrócę do fizyka. jego i tak nie będzie, bo w końcu dziś wyjeżdża, a tutaj to musiałabym w oiecu palic i takie tam...
-
moje wymeldowanie jest jej potrzebne, bo ona nie chce ze mną już kontaktów utrzymywac :( bo uważa, że ją zostawiam, a ona ma już dosyc bycia zostawianą przez wszystkich i tyle. mozna nie byc nigdzie zameldowanym. o ile dobrze pamiętam to już weszło. ale robi bardzo dużo kłopotów. wymeldowac mnie w jakiś sposób pewnie może - ojca wymeldowała w ten sposób, więc procedury zna... ja dzis nocuję już u koleżanki. Fizyk mnie motorkiem przywiózł :) w sumie to jak znam życie to tam będę troszkę pomieszkiwac, ale tu chcę miec \'kwaterę główną\'. zobaczę jak to wszystko z nim wyjdzie... eh... boję się tego związku (wprawdzie im bardziej go poznaje tym coraz mniej, ale trochę tego lęku pozostanie pewnie już na zawsze, jeśli tylko zdecydujemy sie byc razem)
-
ja wróciłam co prawda raczej zła i bezsilna... autobus tak się wlókł, że nigdzie nie zdążyłam. Zła na siebie jestem, bo gdybym pojechała jak zawsze pociągiem, to pewnie nie byłoby problemu... :( więc kupiłam jakieś danie gotowe na obiad i się wróciłam, bo co niby miałabym robic... przynajmniej smaczne było... właśnie dziewczyny, zwolnienie od lekarza do pracy nie można wypisac z dzień wcześniejszą datą, nie? słaba jestem i cały czas powatarzam sobie, że muszę się wzią w garśc. jeszcze teraz dodatkowo osłabłam, bo matka dzwoniła. nie odebrałam... nie czułam się na siłach. nagrała się na pocztę głosową - jedna sprawa odnośnie parkingu i druga odnośnie tego wymeldowania... nie wiem co robic...
-
namea dzięki eh... z fizykiem to jeszcze o coś chodzi, że ostrożenie do tego związku podchodzę, ale to nie na forum... jadzia tak zrobię. zaraz się wykąpię (wczoraj to normalnie jak się położyłam, to nie miałam siły ruszyc się dalej niż na drugi koniec łóżka), coś przekąszę i znikam, dziś mam obraną trasę: dziekanat, ZUS, lekarz, apteka i wszystko w różnych częściach Wawy - centrum, praga pn, wrzeciono (bielany), wola - masakra - przy okazji może jak będę w ZUSie to się zapytam o co chodzi z tymi dokumentami. myślę, że tam najprędzej mi powiedzą o co chodzi, bo tym z tej pracy to jakoś nie bardzo wierzę... :/ miłego spaceru!
-
jadzia no właśnie nie wiem co to za dokumenty! i się niestety na tym nie znam. Za to wpadłam przed chwilą na genialny pomysł! pójdę do lekarza po zwolnienie na czas tego wypowiedzenia... zwłaszcza, że i tak miałam się przejśc, bo potrzebuję zwolenienie na studia, no i chciałabym chwilkę odpocząc... trochę mnie ostatnio serce kłuje... no i ten wczorajszy odjazd w pociągu... gdyby mnie ludzie nie złapali, to bym poleciała na ziemię, bo kompletnie już nic nie czułam... namea wiesz, ja to bym tu jeszcze troszkę pomieszkała, zwłaszcza, że sporo czasu i tak jestem sama, bo on sobie wyjeźdźa (np. dzisiaj też - i wraca w nd), więc pewnie by mi tu dobrze było. no i się trochę przyzwyczaiłam. ;) ale tak jak mówię: może jak trochę lepiej będę go znała, czy nie będę się zastanawiac w stylu \'czy na pewno powinnam napisac tego smsa/ zadzownic do niego?\' i będę się czuła po prostu bardziej swobodnie...
-
onfim a bo jakoś tak... za mało go trochę znam. ;) no i od razu z jednej zaeżności w kolejną.... mam net! :D
-
onfim ja na razie mieszkam u fizyka i mam u niego część rzeczy, część u koleżanki u której chcę wynajmować pokój, ale jeszcze nie mam tam wszystkiego i trudno by mi było tam. Ale myślę, jutro już sie do końca do niej przeprowadzę. Fizyk nie jest z tego powodu zbyt zadowolony. Ja w sumie też nie, bo on mieszka pod Wawą z jednej strony, a ona też pod Wawą, ale z przeciwległej :( wolalabym cos wynająć bliżej niego. Nie mówiąc o tym, ze stamtąd miałabym lepszy dojazd do Wawy (co innego 15 min pociągiem, a co innego prawie godzinę autobusem :( ). No, ale na razie nie mam takiej mozliwości. Net sobie w końcu kupiłam, ale nie wiem kiedy będzie działał, więc korzystam dalej z kawiarenki na wszelki wypadek. jak uruchomię, to się odezwę :) miłego wieczorku! madziczek ja pamiętam, tylko nie zawsze się odzywam. poza tym naprawdę mnie intrygują te dokumenty do ZUSu, które są jak widać wazniejsze od samej umowy o pracę... musze poczytać jakiś kodeks pracy czy coś, bo cos mi tu nie gra... :/
-
A już myślałam, że o mnie nei pamiętacie. ;) ogólnie jest cieżko. w ciągu ostatnich paru dni dwa razy się przeprowadzałam i już generalnie to nawet nie wiem gdzie iść dziś wieczorem spać... jestem cholernie zmęczona. rano zemdlałam w pociągu jadąc na pierwszy dzień szkolenia do nowej pracy, w której jednak nie chcę zostać, bo inaczej zostały przedstwione warunki na rozmowie, inaczej okazały sie w rzeczywistości. dziś miałam podpisać umowę o pracę, ale nie poszłam podpisać. okazało się jednak, że wcześniej dali mi do podpisania coś odnośnie ZUSu, więc tak jakby umowa została zawarta i powiedzieli, że nie rozwiążą mi tego za porozuminiem stron, tylko muszę chodzić na szkolenie jeszcze przez ponad tydzień!!! noż kurwa... co im z tego, że będę chodzić na szkolenie, za które będą musieli mi zapłacić, jeśli i tak nie będę tam pracować??????? W starej pracy uruchomili znowu projekt, na którym pracowałam i chciałabym tam wrócić, ale nie wiem co z tym fantem zrobić... jeśli nie pójdę na szkolenie, to mi w papierach to uwzględnią i nie wiem w sumie co robić
-
ryczałam w poduszkę dopóki nie zadzwonił fizyk. Usłyszał w jakim jestem stanie, przyjechał zaraz i kazał mi się zbierać, bo stwierdził, że dłużej nie mogę w tym układzie tkwić i zabrał mnie do siebie. Jak matka wróciła rano ani mnie ani moich rzeczy już nie było. Dzwoniła, wprawdzie do mnie i jeszcze się dzielnie nie trzymam i jej przytakuję, ale nie mogę uwierzyć w to, co zrobiłam!!! Teraz się z M. widziałam, bo on miał jeszcze zapasowe klucze do domu, wyciągnął mnie na spacer, podczas którego właściwie głównie milczeliśmy. Potem on sie napił i było dziwnie. Zaczął mnie przytulać i próbował pocałować, ale się wyrwałam i pojechałam sobie. Wracam zaraz, choć w sumie na razie będę sama siedzieć, bo fizyk wróci albo dziś w nocy albo jutro rano, bo pojechał do rodziny. Tylko jeszcze do kawiarenki netowej weszłam, żeby do Was napisać. Na razie nie będę miała netu, bo nei mam kasy. pod koniec miesiąca sobie założę.
-
no i powiedziała, ze jak się wyprowadzam to mam się wymeldować... i że mi bez wymeldowania rzeczy z mieszkania nie da zabrać. nie wiem co z tym fantem zrobić...
-
madziczek może nie za często, ale bym się też sama odzywała sms-owo. mój(?) fizyk pojechał dziś gadać ze swoją byłą... dziwnie się czuję... niby wiem, że musi, ale eh... wiadomo... ciekawa jestem czy jej o mnie powie... pewnie nie będzie chciał mi powiedzieć o czym gadali i do jakich wniosków doszli i wróci poddenerwowany... matka jest dziś cały dzień na tej swojej terapii i mam przynajmniej pod tym względem spokój... poprasowałam trochę, wstawiłam pranie, zaraz jeszcze może pozmywam... dobija mnie dziś wszystko...
-
Elfik na polibudzie jestem na 3 roku, sgh rzuciłam.
-
elfik nie wiem co ona myślała. mówi, ze na pewno nie powinnam wyprowadzać się w ten spoósb z nieskończonymi studiami itp. Krzyczy, że uciekam, że zostawiam ją w najcięższej sytuacji, że ona dla mnie tyle poświęciła itp itd. nie chce mi się nawet powtarzać... wyszła gdzieś akurat jak mój budzik zadzwonił. Umyłam włoski i zaraz się ubieram i też się zbieram do tego pieprzonego lekarza do pracy. też sobie cholera wymyślili... a potem to nie wiem co dalej. czy tu wracać czy nie... czy gdzie iść...
-
eh... tylko liluni mi szkoda :(
-
Gadałam z matką, a raczej głównie ona mówiła. powiedziąłam jej, ze się wyprowadzam, nie zgadzam się na jej dłuższe poświęcanie się i że jej nie zostawiam, tylko się wyprowadzam i będę jej pomagać, dziadkom też. Kasę przeliczyła po swojemu, ale jej powiedziałam, zeby o mnie się nie martwiła, zostawiła sobie moje alimenty, bo ma sporo wydatków, wiem, ze jej cieżko i takie tam. No i z jej strony było od przkoenywania mnie, pokazywania jaka to ona dobra jest, potem pokazywanie jaka to ja zła jestem, potem szantaż, że jak się wyprowadzę to ona wyskoczy przez okno, a potem wypominanie wszystkiego co dla mnie zrobiła, a jeszcze po drodze wyliczanie, ze mam jej za swoje prywatne szkoły pieniądze oddać... no i na koniec, ze ona mnie nie chce widzieć na pogrzebie babci, dziadka, swoim i że dla niej już umarłam. jestem w tym momencie bliżej ziemi...
-
Elfik gratulacje!!!
-
AGI ja to bym najchętniej nawet w tym momencie wyszła i juz nie wróciła, ale koleżanka powiedziała, że w poniedziałek... i tak idzie mi na rękę, bo na razie nie mam kasy i powiedziała, że zapłacę jak będę miała. emulinka chyba bym zastrzeliła... a dlacxzego nie możesz brać ketonalu? to cieakwe z tym szpikiem. Ja słyszłam, że on wątrobę rozwala, a jest przepisywany główie na jakieś problemy ze stawami i kośćmi... Ja w czasie @ zawsze umierałam mimo nosp i innych takich aż trafiłam w stanach na jakis specjalny środek przeciwbolowy na te dni. wziełam bez przekonania,ale jest naprawdę super. szkoda, że nie ma w PL odpowiedika... Bajka ja też już daaaaawno kupuję, ale akurat ten kalendarzyk mnie nie przekonuje. kupiłam w zesłym roku i spędził ten rok w szufladzie, a obecnie jest w śmietniku. onfim na to nie wpadłam ;)
-
Ita wszytkiego najlepezsego!!!!! usta] Elfik i jeszcze do tego mówi, że ona wcale tak nie mówiła... normlanie masakra. dziś wyszłam z domu najszybciej jak mogłam i jak tylko usłyszałam jej budzik, to z wanny wyszłam w ciągu paru sek i ubrałam się w podobnym czasie. niestety zdążyła wstac i zadac mi zadanie do przemyślenia na dzisiejszy dzień, mianowicie \'co zrobię jeśli się wyprowadzę i tramwaj mi nogi utnie, bo znajomi do których idę na pewno się mną nie zajmą, a ona czy dziadkowie tak i jak ja mogę ich tak traktowac\'. powiedziałam cześc i wyszłam, nie widze sensu dyskusji... czarna teraz byle do poniedziałku... w sb chciałam na cały dzień gdzieś jechac z fizykiem, ale chyba się nie zbiorę... nie wiem już sama co mam robic... jestem półprzytomnym kłebkiem nerwów. miałam wziąc książki dla niego i znów zapomniałam... w dodatku kołpak zgubiłam i jeszcze parę innych rzeczy do kitu. praktycznie nie jem... fizyk wmusił wczoraj we mnie jakiś obiad, który ledwo zjadłam i ogólnie źle się czuję. Dziś dałam krew do zbadania, /z pracy wysłali na badania/ i boję się że przez to wszystko mi złe wyniki wyjdą... teraz załatwłam wszystko, tego lekarza, jeszcze pojechałam opłacic fizykowi ubezpieczenie do samochodu, bo przegapił termin, a mnie w sumie było po drodze (kurna tyle km przez to zrobiłam, ze wściekła jestem, bo przejeżdżałam ze 2 razy i za żadnym nie zwróciłam uwagi i potem kawał drogi musiałam nadrabiac, zeby 3 raz wrócic w to samo miejsce). Zaraz zmykam z tego centrum handlwego, w którym z laptopem siedzę i pojadę do niego. Wprawdzie w domu go jeszcze nie ma, ale podejdę kawałeczek do pracy i wezmę klucz. może się chwilę prześpię... dziewczyny, miłego dnia! po i dla wszystkich!
-
Elfik eh... szkoda nawet gadać czemu jest nieodpowiedni. Zbyt dużo tego. I wolę zresztą tego tu nie pisać.
-
ita tak, wie, zrobiła mi awanturę i krzyczała, żebym wyper* z domu, bo nie chciałam jej powiedzieć o co nam poszło. rano się szybko zmyłam, a teraz jak wróciłam, to musiałam znieść jej płacz, wywoływanie poczucia winy, straszenie skutkami i konsekwencjami tego wyboru /zarówno dla mnie jak i dla niej, dziadków/ i w ogóle ledwo się trzymam. Dobrze, że jestem zmęczona, bo nie mam nawet siły na złoszczenie się, przeżywanie czy takie tam.