netka30
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez netka30
-
czesc kochane kobitki.ja tez poprosze o wasze fotki.przysle któraś?a ja odesle swoje.
-
czesc wszystkim nerwusińskim.jak zyjecie kobitki?ja nawet czuje sie dobrze choc wczoraj mialam impreze w pracy i troche piwka wypilam.myslalam ze dzis bedzie zle ale narazie jest ok.zresztą w dzień zawsze jest jakos do wytrzymania.najgorsze dla mnie są noce.jakies dziwne bole brzucha,prądy przechodzące przez ciało wprost do serca.zrywam sie,poce i jest fatalnie.noce są dla mnie najgorsze.co do damotnych weekendów to niestety ja bede miala takie az do grudnia.kocham was dziewczynki, wszystkie.zycze milego dnia
-
chyba dzis mam natchnienie.obiecam sobie ze jak z tego wyjde - a wyjde napewno, to sama napisze o tym książke.juz napisalam początek :-) ada.wiecie ze pisanie pamietnika to piekna sprawa.rozmawialam z osobą która wyszla z nerwicy.leżala dwa miesiace w szpitalu.powiedziala mi ze wygrala zycie.teraz jest w 100 procentach zdrowa, abylo z nią tragicznie.miala momenty ze siedziala w koncie i obgryzala paznokcie. musisz byc jak czołg - powiedziala mi.po kazdej porazce trzeba wstac z podniesioną głowa. w tej ksiązce jest sposob na zawroty głowy.trzeba podniesc głowe, wyprostowac sie i spojrzec na jakis punkt polozony wysoko np.jakąs wieze,dach czy cos w tym stylu to uspokoi zmysł rownowagi.
-
sycylijczyk my to wszystko przerabialysmy.bylam przerazona tak jak ty.sądni lepsze i gorsze oraz dni straszne.musisz byc na to przygotowany.ktos tu pisal o marku grechucie.ja przeczytalam ze on mial chorobe duszy i ciala.gdzies tez uslyszalam ze polelnil samobojstwo.nie mozemy panikowac.przeciez kazdej z nas lekarze mowili ze od tego sie nie umiera.tobie tez polece ksiazke \"mój lęk, mój koszmar\" autor anna klasen.mozesz ją kupic przez ksiegarnie internetową np. księgarnia daniel.wpisz w wyszukiwarce.ta ksiązka duzo pomaga.mozna zrozumiec nasz lęk.rozpracowac go.podstawa jest nie wpadac w panike.kazdy z nas ma te najgorsze dni.ale zyc trzeba.dla mnie przykładem jest krzysztof kolberger.walczy do konca.i czym nasz choroba jest w porownaniu z jego.musisz byc silny.nie bedzie latwo.ale czy ktos nam mowil ze zycie bedzie latwe.nie boj sie.ja na to forum trafilam dopiero po czterech latach choroby.teraz inaczej patrze na moja chorobe.nadal sie boje.ale co ma byc to bedzie.wczoraj mialam zalamanie a dzis wytrzymalam zebranie w pracy i bylam na imprezie.nie wiem co bedzie jutro.ale co ma byc to bedzie.sa osoby zdrowe ktore wstaja rano dostaja zawalu lub wylewu i juz ich nie ma.a my jestesmy i zyjemy.te slowa w tej chwili moga nic ci nie pomoc.jestes przerazony.ale za jakis czas spojrzysz na swoją chorobe inaczej.zrozumieszją i bedziesz wiedzial z czym walczyc.pozdrawiam cie i wszystkie was.dzieki ze jestescie
-
aniołku nie udusisz sie napewno.wciągaj powoli głeboko powietrze nosem a poźniej wolniutko wypuszczaj ustami.ja w takich chwilach gdy mam uczucie dusznosci tak robie i to bardzo pomaga.powolutku i głęboko oddychaj.trzymaj sie, wiem jak ci ciężko sama też to przechodze.ja wczoraj zrobiłam sobie wyprawe na poczte na pieszo.stałam w kolejce.obserwowałam swój lęk.nie panikowałam.myslalam o wszystkich objawach.rejestrowałam je ale ich sie nie balam.gdy zrobilo sie duszno, czekalam az serce zacznie wariowac.to nastapilo.potem dretwialy mi nogi.czekalam na zawroty glowy.to przyszlo ale nie panikowalam.potem wszystko minelo.przeczytaj ksiązke "Mo lęk, mój koszmzr" mi bardzo pomogla.jest cudowana,wspaniala i duzo sie nauczylam.to byla prawdziwa psychoterapia.ta dziewczyna,głowna bohaterka, miala to samo co my.a ksiąka się konczy na tym jak ona leci samolotem.przeczytaj prosze.
-
dzień dobry wam wsztystkim.wlasnie mam zebranie w pracy i jakos zyje.marysiu lek ktory biore zaczyna dzialac dopiero po dwoch tygodniach.jestem z tobą
-
marta, aniolek dzieki.rozkleiłam sie.choc dzis odnioslam sukces.poszlam na poczte i wystalam w duzej kolejce.poszlam na pieszo, bez auta.lek byl straszny ale wiedzialam ze jesli zawroce do domu to przegram.po wyjsciu z poczty wszystko odeszlo.jakby reka odjął.wiecie dziewczyny, troche mi sie zawalily moje plany.bardzo pragne miec dziecko ale moj mąz, który pracuje w delegacji chce abysmy wyjechali razem do irlandii i tam zdecydowali sie na dziecko.rzeczywiscie nasze zycie jest dziwne bo on wyjexdza na 6 tygodni i potem dwa jest w domu.wiec praktycznie zyjemy osobno.ale ja mam problem jechac 20 km od mojego domu a gdzie do irlandii.druga sprawa to dziecko.w takim stanie chyba powinnam dac sobie spokoj.ale to juz dla mnie oststni dzwonek bo czas ucieka.
-
nerwuska ja z tym walcze juz cztery lata.narazie pracuje ale boje sie ze nie dam rady.kiedys bylam zupelnie inną dziewczyną.nie moge sie pogodzic z tym ze zachorowalam.ostatnie dwa dni byly fajne.ale zawsze gdy znjde te sile do walki i ze dwa,trzy dni są ok to potem musze za to zaplacic tygodniem meczarni.mam juz dosc.chyba sie poddaje.
-
czy jest ktos jeszcze?to moze jutro cos napiszecie.
-
witam was wszystkich.jak wam minął dzionek:-) u mnie od rana było ok ale po południu się zaczęło.nie wiem czy wy tez tak macie ale mnie od tygodnia napięcie trzyma non stop.gdy zasypiam to przechodzi mnie taki ból w brzuchu i wedruje do serca.czesto zrywam sie bo mam wrzanie ze moje serce sie zatrzymało i sprawdzam sobie puls.mam wrazenie ze zaczynam miec depresje bo juz nie moge przestac o tym myslec.staram sie wychodzic z domu, przełamywać lęk ale nie widze żadnej poprawy.najgorsze jest to ze zle sie czuje juz w domu a kiedys w domu bylo ok:-(.wracam do rexetinu.jednak bez leku nie podołam.napiszcie mi czy wy tez macie takie stany depresyjne.mnie juz nic nie cieszy.przestaje mnie obchodzic przyszłośc.co ja mam robic?
-
czesc dziewczyny.jeszcze raz polecam wam książkę o której pisalam.przeczytalam w dwa dni i naprawde czuje sie lepiej.my robimy błąd ze uciekamy.z tym lekiem trzeba sie zmierzyc a gdy przyjdzie wsłuchać sie w nasze ciało, obderwowac realcje i ten lęk odejdzie.dziewczyny przeczytajcie.ja gdy czytalam to plakalam bo tak jak by ta książka byla o mnie.tam dziewczyna sie nie poddała i wyszła z tego.opisuje jak, wszystko krok po kroku.Napisałam wam o tej ksiązce ale żadna z was nie zareagowała.chyba ze bedziemy juz tak życ, ze nie będziemy wychodzić z domu i stworzymy sobie taki swoj, mały, bezpieczny świat.Zamknięty na wszelkie przeżycia i doznania.poprostu wegetacja
-
witam dziewczyny.dzis dotarła do mnie ksiązka którą zamowilam i którą chce polecic wam wszystkim.jest tak świetna gdy ją czytam mam wrazenie jak by była o mnie i o kazdej z was.to nowość z 2006 roku.tytuł \"Mój lęk, mój koszmar\" autor Anna Klasen.napisze wam fragment, który jest na okładce. :Choroba, która przez wiele lat towarzyszyła Annie w jej codzienności, to uogólnione zaburzenia lękowe.Cierpi na nią wiele ludzi.Chorzy żyją w permanentnym lęku, dręczeni przez ciężkie symptomy cielesne, którym towrzysze silny dyskomfort psychiczny.W taki oto sposób ich codzienność staje się męczarnią, najprostsze funkcje, najbardziej oczywiste czynności mogą się okazać barierą nie do pokonania.Anna miała wielkie szczęście.Udało jej się uwolnić z tego \"więzienia cienia\" - dzięki wieloletniej terapii i intensywnej przecy nad sobą.W tej ksiązce opowiada o swojej długiej drodze przez mękę i powrocie do normalnego życia\".Dziewczyny jak zaczelam to czytac poplakalam sie jak dziecko.zajrzalam na ostsnia strone i tam pisze ze Anna leciala samolotem.chyba dzis pochlone tę ksiąkę cała.polecam wam.ja zamowilam przez księgarnie internetową Daniel ale tez jest w innych.w sprzedaży była od 10 października.
-
do mamo.zapytam brata ale obawiam sie ze juz nie bedzie pamietal bo to bylo pare lat temu.jutro dam znac bo brat jest za granicą i bedziemy rozmawiac dopiero dzis wieczorem.
-
dziweczynki wczoraj pisalam zebyscie opisaly jak wygląda wsza psychoterapia.bo ja do mojej zaczynam miec zastrzezenia.u mnie to wygląda tak ze ja siedze a psycholog mi mowi jak ja mam myslec.opowiada o innych pacjentach.mowi mi ze mam zając sie czyms innym i nie myslec o chorobie.a ja jestem po trzech spotkaniach i czuje sie coraz gorzej.trzyma mnie cale dnie i chyba ta pieprzona nerwica mnie wykonczy.nie mam zadnego ustalonego harmonogramu spotkan, tylko tak na telefon sie umawiamy.nie wiem co myslec.chce isc do psychiatry juz sie zarejestrowalam ale dopiero na 30 października.chce jakies leki ale delikatne i nieuzależniające.zeby troche sie wyciszyc.mozecie cos polecic?prosze was o pomoc.
-
czesc dziewczynki.marta moj brat mial cos takiego.gastrolog stwierdzil u niego nadwrazliwosc jelita.przepisal mu leki i przeszlo.mysle ze powinnas zglosic sie do gastrologa.on tez przed kazdym wyjsciem siedzial w toalecie.
-
to nie jest tak ze ja oczekuje by ktos mi powiedzial krok po kroku co mam robic.naprawde sie staram.ale tak bardzo zle sie czuje, ze juz nie mam sily na nic.dzieki ze mnie wysluchales.
-
dolce.nie wiem jak dalej z ta psychoterapią.czy kiedys uczeszczalas.jak to wyglądalo.a moze powinno byc tak jak jest.dziwi mnie ze ta moja psycholog nie ustalila ze spotykamy sie np.raz w tygodniu.ja mam do niej dzwonic jak bedzie potrzeba.a to kosztuje wiec chcialabym nie wyrzucac kasy w bloto.
-
kobitki napiszecie cos w mojej sprawince?
-
czesc kobitki.witam was wszystkie.jak minął wam dzis dzień.dziewczyny bardzo prosze was o pomoc.napiszcie mi jak wygląda wasza psychoterapia.bo z moją jest chyba cos nie tak.jestem po trzech spotkaniach.na poczatku bylo dobrze ale teraz czuje sie coraz gorzej.moja psycholog opowiada mi o pacjentach z ktorymi pracuje.ja troche malo mowie a wydawalo mi sie ze to ja powinnam najwiecej mowic.raz powiedzialm ze mialam juz takie mysli zeby ze sobą skończyć ale tego nie zrobię ze względu na rodzinę itd. a ona mi na to ze to nie jest powiedziane ze nie zrobie bo to jest moment.i nie wiem co mam dalej myslec.a nerwica trzyma juz mnie cale dnie tylko wieczorem jest troche lepiej.zapisalam sie do psychiatry, chyba zaczne brac jakies leki, choc mialam nadzieje ze bez lekow dam rade.napiszcie mi jak wyglada wasza terapia, jak to sie odbywa i czy macie takie stany ze trzyma was cale dnie.pozdrowionka
-
czesc dziewczyny.dzisiaj mialam taki atak ze myslalam ze juz tego nie przezyje.powiedzcie mi czy wam tez to sie jeszcze zdarz.wczoraj rozmawialam z psyholozką i bylam tak pozytywnie nastawiona.a dzis jest tak bardzo zle.troche sie zalamalam.napiszcie mi jak wy radzicie sobie z tymi napadami
-
dziewczynki ja juz spadam do domku. bede wieczorem o 21.powodzonka
-
gdybym dorwala sie do swojego faceta to bym go zgwalacila nawet w toalecie. hehehe
-
to ja o sobie.jestem blondynką (farbowaną) w rozm 40.kiedyś było 36.no niestety to było jakies 10 kilo temu.mam 32 lata.jestem wysoka 174 cm, długiw włosy do pasa.najpiekniejsze we mnie są własnie moje włosy.zarąbiste.zmieniłabym nosek bo jest troszke nie taki.jestem sekretrką w biurze.pracuję na 1/4 etatu niestety.chcialabym zmienic prace ale same wiecie jak to jest ze zmianami w naszym zyciu.moze kiedys.mieszkam we włocławku.obecnie bardzo brakuje mi sexu :-(. mąż w delegacji.wspominam sobie tylko ostatnią nocke.zobaczymy się dopiero w grudniu :-(. zanim zachorowałam bylam bardzo odwazna.samam wyjechalam do pracy za granicę. wogóle dusza towarzystwa.teraz gdy juz sie spotkam ze znajomymi (chociaz teraz ich juz nie ma bo wszyscy powyjeżdzali)tez staram sie dobrze bawic ale niestety dopiero po wypiciu piwka.jestem bardzo wrazliwa ale to chyba my tu wszystkie jestesmy.kocham zwierzeta.niestety mojego ukochanego psiaka juz nie ma.kiedys bardzo lubilam podróże.teraz jest inaczej.moją wadą najwiekszą jest to ze jestenm bardzo niecierpliwa.to tyle o mnie.
-
czesc dziewczynki.mam propozycje.moze na chwile oderwiemy sie od nerwicy.napiszmy sobie cos milego i wesolego.mozemy sie opisac, jak wyglądamy, co w nas jest piekne a co bysmy zmienily (oczywiscie poza nerwicą).skad jestescie? czy jest moze ktos z okolicy włocławka.my troszeczke same sie tutaj poglebiamy.spróbujmy sie oderwac choc na momencik.i mam jeszcze tylko jedno pytanko.jak czesto korzystacie z psychoterapii.czy umawiacie się kiedy jest potrzeba czy wg.jakiegos harmonogramu.ja mam spotkania co dwa, trzy tyg.nie wiem czy tak by powinno byc.a jak to jest u was?
-
chyba nikogo nie ma.a ja i tak napisze.bo dzis mialam super dzień.wczoraj klapa ale dzis extra.od rana byłam na zakupach. a potem wyjazd do innego miasta i spacer z rodziną.w samochodzie cos mnie lapalo.ale pomyslalam ze zawsze lubilam podroze i niech tak zostanie.po powrocie do domu zaczelo sie znowu ale zadzwonił mój mąż i zaraz zachcialo sie zyc.wiecie co dziewczyny - ja juz olewam te zawroty głowy.mam je gdzies.mam nadzieje ze w grudniu wyjade.trzymajcie za mnie kciuki.widze ze dołączyla do nas nowa kolezanka z warszawy.jakbym czytala siebie sprzed 4 lat.musi przejsc przez ten okres strachu i buntu.wszystkie przechodzilysmy.trzymam kciuki