Heartbreaker
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Heartbreaker
-
Mumi, ja właśnie tego samego boję się najbardziej ze strony mojej mamy... tych trzech słów \"A nie mówiłam?\" Dlatego też myślę, ze ze względu na to,by nigdy do tego nie dopuścić, trzymam się twardo swej decyzji by do A. nie wracać wcześniej, jak z chwilą orzeczenia jego rozwodu.... Ale z kolei jak sobie pomyślę o tych niby bez znaczenia ale jednak ważnych sprawach urzedowych i wpisywaniu w dokumenty słów rozwodnik z jednej strony, a panna z drugiej, to cholera mnie bierze...
-
Celi! I Ty nas chcesz do tej małopolski pełnej hamstwa zapraszać? ;) Swoją drogą niezłe masz przeboje, doprawdy aż momentami niewiarygodne. A takie mamuśki to ja znam... oj znam, znam...
-
Ani, masz rację. Ale Jo cały czas walkuje ten temat, że inaczej jak wyjawiając rodzicom prawdę, nie zamierza postępować. Tylko boi się, że jej krzywda ich zabije. A mi się wydaje, że nawet jeśli bedzie im bardzo przykro, to ze wzglądu na to, ze ich córka cierpi, nie będą jej tego okazywać... troche im będzie żal i szkoda... będą pewnei źle na PANA NIEZDECYDOWANEGO, ale to wszystko z czasem ucichnie. Tak jak cichną wszystkie uczucia. I ja także jestem zdania, ze w momencie przyjścia na świat dziecka, sprawa ślubu inaczej się nakreśli...
-
Jo* a ja juz nie rozumiem nic... To znaczy rozumiem Ciebie. Myślę, ze teraz właśnie robisz coś bardzo słusznego. Tyle, że nie uwolnisz się od niego tą przeprowadzką. Może na chwile, może na tydzień, lub dwa. Ale on nie odpuści. Znam to z autopsji, a ja przecież nie jestem związana z nikim dzieckiem. Mimo to, gdy mówiłam nie, on za jakiś czas robił wszystko , by usłyszec tak... Nie rozumiem tylko motywów tych facetów, twojego faceta i Garniery! Dziecko nie pojawia się ot tak, a słów nie można być hurtownikiem.... Przecież to skądś się bierze. Te deklaracje, te potwierdzenia, zapewnienia... Ale złamał Ci serce Jo* odwołaniem ślubu który razem planowaliście. Tak się nie robi! Pomyślałabym poważnie nad nawiskiem dla Baletnicy... Aby nosiła Twoje. Zawsze będzie mozna je zmienić, nawet na nazwisko prawdziwego ojca, gdy ten się ukoży i zmieni swoje postępowanie. Bo mimo wszystko ludzie nie tyle się zmieniaja, co potrafią nie popełniać tych samych błędów, ale tylko wtedy gdy sa w stanie je zrozumieć, do nich dotrzeć...I NAPRAWIĆ Życzę Ci Jo* dużo siły!!!!! I rycz!!!!! Rycz w mamy pierś. Ona Ci będzie mogła pomóc! A Ty nie jesteś ani głupia, ani naiwna! Gdyby tak było, godziłabyś sie na wszystko co dostajesz od księciunia. Godziłabyś się na coś co jest sprzeczne z Twoimi potrzebami. A ty stawiasz się, odchodzisz! Mimo, że nosisz w sobie jego dziecko! Czyli jesteś silna, bo stać Cię na to! Stać Cię na ochronę własnej godności! Jesteś bardzo mądra i dzielna! I tak trzymaj! I płacz, bo to pomaga! Trzeba sobie pzowolić na łzy, aby potem znalazło się miejsce a uśmiech. A on sie pojawi, gdy uśmiechnie się do Ciebie Baletnica :)
-
Również wszystkich witam. Yenny, właśnie teraz dopiero zwróciłam na to uwagę.... że Ninke zawsze, nawet gdy działo się u niej coś bardzo złego to opisywała to z takim stoickim spokojem. Troche tego jej spokoju tu brakuje. Zresztą ona to jedno z pierwszych ogniw starego topiku i zarazem także tego nowego, a gdy brakuje choć jednego takiego ogniwa przez dłuższy czas to jest to zauważalne. Tak samo jak wszystkim brakowało Garniery, gdy rodziła Kubusia, i Celi, gdy leżała w edziowatym szpitalu ;) A ja cały czas wierzyłam, ze Ninke ten wyjazd na szkolenie dobrze zrobi.... takie oderwanie od codzienności ;) Jo* mam nadzieję, że dziś umysł troche jaśniejszy... oczyściłaś się łzami i teraz już nie będziesz płakać... Masz racje jeśli chodzi o prawde wobec Twoich rodziców. Myślałam o tym wczoraj i doszłam do wniosku, ze cieżko byłoby Ci pewnie ukrywać przed nimi co się dzieje. Ale z drugiej strony myślę, ze to nie jest aż takie straszne, jak to co działo się kiedyś. Bo wtedy definitywnie się rozstaliście. Teraz Twoja decyzja o pobycie u rodziców ma na celu to aby on doszedł do konstruktywnych wniosków, aby nabrał dystansu do całej sytuacji i spróbował zrozumieć.... Mam nadzieję, że to tylko pomoże. A tak, jak napisała Yenny, gdy urodzi się dziecko, będzie zapewne inaczej. Rozwiązanie porodu=rozwiązanie problemu! Będę w to wierzyć! Net! Kochana, zapracowana! Cieszę się że dajesz rade, że pracujesz, że jesteś zabiegana... Na najbliższy czas to najlepsze dla Ciebie lekarstwo! Buziaki dla wszystkich!
-
Jo* zaśniesz, zaśniesz... takiemyślenie, nawet sami nie wiemy kiedy zwala nas z nóg. Kłamałas rodzicom o jego przeszłości jak sama napisałś... A teraz możesz delikatnie ukryć prawdę... dla ich dobra, żeby przypadkowo nie martwić niepotrzebnie... Nie to żebym namawiała do złego. Ale zdrowe małe kłamstwo ni jest złe. Trzymaj się!!!! I pięknych snów życzę, wszystkim życzę!
-
Na pewno nie jak tro,l Jo*, tylko jak kobieta w ostatnim miesiącu ciąży!!! Urodzisz i stopniowo wrócisz do dawnej siebie. W takiej sytuacji, gdy sama widzisz, że nie ma z nim szans narozmowę, dialog, to najzwyczajniej lepiej będzie rzeczywiście udac się do rodziców. Mieszkać z nimi do czasu porodu. Nie bój się o nich. To Ty jesteś tu teraz najważniejsza. A oni pomartwią się, ale głównie o Ciebie. A mając Ciebie przy sobie bedą tyci spokojniejsi, myśle... no i może pan księciuń przez ten czas pójdzie po rozum do głowy. że to już druga kobieta, z którą coś się mu pieprzy, więc jasny to sygnał, że przyczyna może nie tkwić w nikim innym jak w nim samym.
-
Ale w głowie huczy mi jeszcze taka myśl, że on może nagle się przestraszył... Wkracza w kolejny małżeński związek... Może pojawiło się jakieś widmo z przeszłości, tamta nieudana próba... Może stad jego obawy i taka postawa. Inaczej się tego nie wyjaśni jak szczerą rozmową. Jo* zawsze biła od Ciebie taka potężna siła. Wierzę, że ona nadal w Tobie jest!
-
Emmo, to samo odniosłam wrażenie... jakby to był kolejny pan, którego pępowina nadal nie została odcięta... Co jest z tymi facetami?! Czy oni nie potrafią żyć sami, tylko zawsze muszą zdawać się na swoich rodziców?!
-
Jo* podpisuję się pod Celi rękami i nogami, nogami i rękami!!! :P i językiem jeszcze ;) A od siebie dodam, że ja będąc na Twoim miejscu, w ogóle zachodzac w ciążę i nie mając jeszcze ślubu, z tą całą imprezą poczekałabym do czasu aż dzidzia przyszłaby na świat. Bo tak jest niby wygodniej i dla przyszłej matki i dla maluszka w brzuszku.... No ale ja to ja, a Ty miałaś i masz inne potrzeby. Więc. Jasno i wyraźnie komunikuj o tym księciuniowi. Był kosz kwiatów kiedyś, było zrozumienie błędów dawnych, teraz jest jego dziecię w drodze.... śliczna Baletnica, jak to nazwała ją Celi, no i nie ma zmiłuj, facet musi pojąć priorytety Twoje, które są dobre dla WAS!!!I na pewno to zrozumie. Dla Ciebie na miejscu pierwszym, malutkiej na drugim i jego na trzecim. KOBIETOM W CIĄŻY SIĘ NIE ODMAWIA!!!!!!! A Ty zbierz się w sobie i po takiej rozmowie dłuuuugiej z nim wyjedź do rodziców. To zawsze rodzice i pomocy nigdy Ci nie odmówią. A od tego też między innymi są by przyjmować pod swój dach zbłąkane dziecię. Oni to zrozumieją, a taka chwilowa rozłąka może księciunia nieco otrzeźwić! Pozdrawiam, tulę i kciuki trzymam!!! I nie zamykaj się w sobie ze smutkami, to nie przynosi minimalnej nawet ulgi!
-
Jak zwykle Celi Ty na wszytsko potrafisz czloweikowi poradzić. Jak ni eo kwiatkach, to moim kotkom pomogłaś, a teraz Mumi coś doradziłaś :) A ten, co mi pieniędzy nie wypłaca na czas, to nie dziad... to babka. Fajna bardzo babaka, tyle, ze to już trzeci raz jak do niej zadzwonię z pytaniem \"kiedy?\" :O
-
Mumi, niech ta ELYTA pilnuje swoich własnych zajęć, mogę dac sobie rękę uciąć, że robią znacznie bardziej toksyczne dla środowiska rzeczy ;) Tylko innych czepiać się potrafią... Juz tu kiedyś pisałam o swoim sąsiedzie, który czepiał się oprysków przeciew szkodnikom w naszym ogrodzie, a sam w swoim piecu do centralnego spala wszystko jak leci, plastiki, reklamówki, szmaty i różne inne... wcale nie mniej toksyczne niż nasze opryski, ale zwróć mu uwagę, to powie, że on wie najlepiej :P Także takich to olać.... najlepiej ludwikiem :P
-
Wiesz Mumi, najlepiej Ty nic nie rób, prześlij mu te kopie akt urodzenia i na tym poprzestań... Jak chce pomagać to niech sam pomaga, bez twojego w to ingerowania...
-
No a przelewu dalej nie ma.... Będą się sypały wióry, oj bedą...
-
A moje praktyki minęły tak, że wcale się nie zaczęły. Zapomnieli mnie poinformować, ze grupa z którą miałam dziś pracować pojechała na wycieczkę, czy gdzieś tam, po coś tam...
-
Mumi, ja tam nie wiem, ale z tego jak Ty to opisałaś to wynika, ze to coś baaaardzo dziwnego... Garniero, do lekarza!!!!! Jo* gdzie się podział Twoj optymizm i radość chwili??? No gdzie??? Wyrzuć z siebie wszystko jeśli czujesz, ze masz na to siłę, to czasami może pomóc, zwłaszcza gdy przychodzi potem czyatć odpowiedzi, które z reguły niosą z sobą coś pokrzepiającego(dla mnie zawsze niosły). A dziewczyny tutaj zawsze mądrze prawią, więc jeśli tylko będziesz chciała to może coś się poradzi na te Twoje smutki, Królewno Fiono ;) Emmo
-
Lece na praktyki z trzylatkami ;) Trzymajcie kciuki, pa!
-
Garni do lekarza MARSZ!!! Sposób taki stosowała moja mama z moją siostrą gdy nie dało rady kąpać jej jak cywilizowanego malucha :P Kąpaliśmy ją w kuchni całą trójką pamiętam :D bo łazienka była za mała :D A ubaw był przy tym nieziemski :D
-
Garniera, no Ty się nie nakręcaj tak!!!!!!! Po pierwsze, nie jedna babka może Ci pozazdrościć tak promienictej atrakcyjności! I serio piszę , nie tylko po to by cię tu podnosić na duchu, a dlatego że stwierdzam fakt oczywisty!!! Po drugie Kubuś to sama rozkosz, więc on Ci dodaje jeszcze powabu!!!! Po trzecie, zepsuł się tatuś to go naoliw, najlepiej tak jak Celi napisała! wkładaj mu do głowy do znudzenia co jest najważniejsze, i odedtnij mu wreszcie pepowinę!!!! Po czwarte, mały jak chasa w wanience, to całę łazienkę okryj ręcznikami- podłogę znaczy, wanienke postaw na podłodze malusio wody nalej i jakoś to będzie... No i wołaj tatusia popsutego do pomocy! Po piąte, nie wściekaj się i nie rycz, bo się Kubuś będzie z Ciebie śmiał ;) Dzielna babeczka z Ciebie, poradzisz więc sobie ze wszystkim. A jak nie, to krzycz! Krzycz na popsutego tatusia!!!!
-
Garniera. Wystarczy przejść się na dłuższy spacer kochana.... Przecież za takim aniołem, tym małym w wózku i tym, który ten wózek prowadzi to niejeden się ogląda na pewno... Słuchaj, ale co jest grane, co?
-
Dzięki dziewczyny za info.... Jakby nie było ja tę kase chcę jutro najpóźniej, bo ja chcę nowe buty!!!!! I torebkę!!!! ;)
-
No i rachunek mam w PKO BP. Ale w jakim banku ma go mój zleceniodawca to nie mam pojęcia...
-
Tak, ja rozumiem, ale to chodzi o niedotrzymanie terminu wypłaty wynagrodzenie z umowy, rozumiesz? Gdybym miała na ten przelew czekać dwa tygodnie temu, to bym była spokojna i sobie czekała.... no i byłam spokojna i czekałam.... Ale dziś spokój mój jest już do dna wyczerpany
-
No to poczekam cierpliwie do 16... a potem nie ma zmiłuj, będę opieprzać.... Bo termin i tak jest delikatnie opóźniony A może ten facet z Anoukowej komisji jest zwolennikiem wolności w pełnym wymiarze ;)
-
Mam pytanie do was, czy któraś z was wie w jakich godzinach sa w bankach robione sesje przelewowe?? Bo ja czekam na przelew z piątku i byłam pewna że dziś rankiem zobaczę tę wyczekiwaną sumkę na koncie, a tu puuuustoooo :(