Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Heartbreaker

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Heartbreaker

  1. Nie podobał mi się program. Zaczęłam oglądać od drugiej historii i byłam delikatnie zszokowana a jednocześnie podbudowana tym, że mój A. w porównaniu do tamtych męzczyzn jest niemalże aniołem. Rozumiem, też że program byłby nudny, gdyby zaproszono do niego rozsądnych i w pełni dojżałych ludzi, że taka rola mediów by wywoływać dyskusje poprzez ukazywanie kontrowersyjnych wizerunków. Dla mnie obaj ostatni panowie byli czystym obrazem niedojrzałości i nieodpowiedzialności, z tym ze jeśli chodzi o nieodpowiedzialność to pan srodkowy wydawał się jej mieć odrobine więcej niż pan ostatni, ale podkreślam-ODROBINĘ
  2. Zdrowo i pogodnie sie trzymajcie kochane!! Rozmow w toku dziś z pewnością nie przeocze... Co do ślubu...ja swojemu A. już raz powiedziałam, że ślubu ze mną nie weźmie nikt, później z tego powodu miałam wyrzuty sumienia i szukałam tutaj wsparcia... Ale to inna sytuacja... Groszku kochany (dziwnie się czuję jak tak piszę, bo groch to rodzaj męski przecież;) )... Myślę, że przez Twojego mężczyznę przemawia zwykła ostrozność, obawa może nawet. Jasne, że to boli,ale może on nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że wyrzadza Tobie krzywde. Tak jak napisała Jagódka, wartoby z nim o tym porozmawiać kiedyś i uświadomić w Twych odczuciach. Trzymaj się kochana i nie zamartwiaj.
  3. Tak Jagódko,myślę, że masz racje i bardzo chciałabym aby jeszcze żona mojego A. okazała się w tej kwestii wyrozumiała.
  4. Może i mnie... wlałaś w moje serce dodatkową dawkę optymizmu, dzięki Ci wielkie :)
  5. No i tak uporczywie podkreślasz siebie jako OBCĄ BABĘ... Dlaczego tak się dzieje?
  6. Nie wiem Ninke jak wygląda Twoja sytuacja, ale z Twoich wypowiedzi wieje strasznym sceptycyzmem...Bardzo to przykre :(
  7. Ja jeszcze nie mialam bezpośredniego kontaktu z malcami mojego A. , ale przyznam się szczerze, że już bardzo bym chciała,lecz jednocześnie bardzo sie tego obawiam. Ty Krajanko naprawde znajdujesz się w dobrej(jesli tak to możne nazwać) sytuacji. Mały Cie lubi i akceptuje,a ja własnie boje się, ze dzieci mojego A. mnie nie zaakceptują, choć z zasady szybko łapię kontakt z \"małoletnimi\"... Ech...ale na wszystko przyjdzie pora i póki co jestem dobrej myśli :)
  8. Dee 40 :D Na papier?? ;) Nie no żadne żółwie tempo, tylko cheć ładnego i dokładnego sprecyzowania swoich mysli... Ja też tak miewam :) Dziewczyny u mnie deszcz za oknem i smętna szarówa, a ja na przekór pogodzie z uśmiechem od ucha do ucha siedze tu przed monitorem i powodu żadnego konkretnego nawet nie mam do takiej spontanicznej uciechy... Tak zwyczajnie czuję tyle radości :) Wy tez się nie dajcie jesiennej depresji!!
  9. Anouk :D To jedna z moich ulubionych reklam z udziałem dzieci :D
  10. Tak sześciolatki, są wybytnie zdolne w kapryszeniu i zadawaniu miliona pytań. Nigdy nie ma dla nich satysfakcjonujacej odpowiedzi, za każdym razem słyszysz: dlaczego?, czemu? jak to? i tak wkółoko.... Ale wiecie co, czasami moze to być szalenie zabawne :D. Tak Doroga Krajanko, wrzuć na luz, nie szukaj niepotrzebnych problemów. Wszystko się powoli unormuje:)
  11. No i jeszcze coś... Krajanko, a gdybyś miała już jedno swoje dziecko w domu, małe, w szkolnym wieku, więc oczywiście także chorujące na rózne typowe wówczas choroby i byłabyś w ciąży, to czy wtedy także starałabyś się odseparować od dziecka. Nie przebywałabyś z nim, bo balabyś się jakiejś infekcji?? Ja przepraszam Cię najmocniej jeśli Cię czymkolwiek uraziłam, ale dla mnie Twoje myślenie akurat w tej kwestii wydaje się conajmniej dziwne i nie do przyjęcia.
  12. Ninke, dziecko, które przebywa w domu swojego ojca nie moze być nazywane gościem, to brzmi tak bardzo obco! Fakt, że sytuacja jest nieciekawa, ale moim zdaniem chłopiec chce tym zachowaniem cos zamanifestować, przeciez dziecko nie potrafi w inny sposób uzewnetrzniac swoich emocji, nie sprecyzuje ich w jakiejś sensownej rozmowie. Moim zdaniem, choć moje doświadczenie z dziećmi jest znikome, powinno się małemu cierpliwie i stanowczo tłumaczyć co mu w domu wolno, a czego nie i głównie ojciec powinien mu wtedy zwracać uwagę. Bo gdy będziesz robiła to Ty, Krajanko, to mały zacznie uważać Cię za wroga. I jeszcze jedno nasunęło mi się na myśl... Może ojciec poświęca zbyt mało uwagi synowi, nie bawi się z nim zbyt często, nie czyta etc. Bo przecież spędzanie czasu z dzieckiem to nie tylko wspólne oglądanie bajek w telewizji...
  13. No Jagódko witaj !! :) Zastanawiałam się coż porabiasz że nie zaglądasz... I jak Twoje samopoczucie?
  14. Przestańcie z tym bólem brzucha, ja wczoraj od południa do póznej nocy umierałam z bólu i nie chce już o tym pamiętać...
  15. Celi, mój A. ma w sobie coś bardzo poważnego i tempo w jakim pracuje jest dla niego zabójstwem. On ma tetniaka mózgu... Jest pod doskonałą opieką lekarza, który w momencie zaobserwowania jakiś konkretnych zmian bedzie interweniował. On sam ma świadomość tego, że porusza się na granicy wielkiego ryzyka, lecz twierdzi, że nie potrafi narazie inaczej, żepóki co nie widzi innej opcji. Postaram sie postępować w stosunku do niego tak, jak mi poradziłaś... Cierpliwa jestem aż nadto, więc myślą że dam radę...
  16. Celi Kochana! Jestem pod wrażeniem ogromnym, że Ty na każdy problem masz odpowiedź i radę w zanadrzu. Proponowałam mu już kiedyś jakiś odpoczynek, lecz on ma na to swoje nie do zbicia kontrargumenty...potrzebuje teraz pieniędzy, ruszyła realizacja jeko kontraktów i póki się one nie skończą nie może go zabraknąć w pracy, bo musi nad wszystkim czuwać itp. Ja rzucam jeden pomysła on mi na to tysiąć powodów stojących przeciw jego realizacji. Mowi, że do świąt wszystkie sprawy się zamkną i może wtedy będzie mógł pomyśleć o jakimś krótkim odpoczynku... Ale ja wiem, że do świąt zdąży już sobie tak zorganizować czas, by wlaśnie tego odpoczynku nie było... Ale ja bedę walczyć... Trzymajcie za mnie kciuki mocno!
  17. Ja mam pytanie do każdej z was... Czy ktoraś z was miała partnera podchądzącego prawie pod pracocholika...? Mój A. zdaje się topić w tym nałogu, smiem nawet przypuszczac, że ta praca w duzym stopniu przyczynila się do rozpadu jego małżeństwa. Z drugiej strony, ja nie wyobrażam go sobie w innym zajęciu, niż to które wykonuje teraz i które dostarcza mu tak wiele satysfakcji. tyle, że ostatnio okazało się że prócz tej ogromnej satysfakcji niesie za sobą tyle samo zmartwień. Zamyka się w sobie moj A. i twierdzi, że nic mu nie da rozmowa ze mną, bo tylko dodatkowo mnie obciązy tym,że nie potrafię mu pomoc, a tego już by zupełnie nie zniósł. Powiedział mi tylko, że jest zły i przybity tempem życia jakie prowadzi... I co ja mam z nim począć, kiedy on ucieka od rozmów na ten temat, a widzę jak się męczy... Skrywa wszystko pod maską twardego faceta, ale to w nim siedzi i dręczy go. W piatek byliśmy razem na urodzinowej imprezie jego przyjaciela, było dużo alkoholu i dużo z tego mój A. wlał w siebie. gdy odprowadzał mnie do domu, rozmawialiśmy i tak jakoś weszlismy na temat jego pracy i tego,że niemal przez 24h on jest dyspozycyjny. Alkohol ułatwił mu całą sprawę i wyrzucił z siebie tyle bólu z powodu tej ciągłej pracy, który do tej pory dusił w sobie. Lecz na drugi dzień, gdy był ze mną nie chciał juz do tego wracać i wyznał, ze żałuje iż oglądałam go w takim stanie... Oj ciężki mam z nim orzech do zgryzienia:(
  18. Cześć dziewczyny ! Widzę że sporo tu się dzieje i nasze grono się powiększa :) A ja bardzo zabiegana jestem ostatnio i zaję tą opieką nad kotkami moimi i męzczyzną moim,który nareszcie sam zaczął dopominać się o więcej uwagi i czasu z mojej strony... śmieszne to, bo przeciez on sam właśnie tego czasu wolnego ma bardzo niewiele, o wiele mniej niż ja, ale wesoło i radośnie mi :) A kociakom zdrowo brzuszki rosną i na drobne charce nabierają już ochoty :) Słodkie są i już bym ich nie zamieniła na rybki wcale :) Miłej niedzieli wam życzę tymczasem! Pozdrawiam :)
  19. Kotki odkarmione... ech dużo roboty z nimi... A ja nie przywykłam do takich obowiązków... Tutaj raczej znajdę czas by zajrzeć i coś skrobnąć, ale czy dla mojego partnera go znajdę, to będzie problem. Ale cóż on ma swoje dzieci, a ja swoje, tyle że moje maleństwa wymagają ciągłej uwagi ;) I bardzo zajęta będę w związku z tym. Celi, ale w nocy tez je muszę karmic?? A co w ciągu dnia, jak przez ok. 8 godzin nikogo nie ma w domu?? Wiecie co, chętnie się z wami zamienie na te rybki, naprawde!
  20. Celi jak ja Ci się odwdzięczę Kochana?? Bardzo, bardzo dziękuje!! teraz to będę miała zajęcie bo kociaków jest cała czwórka, lecz dwa są paskudnie słabiutkie... :(
  21. Witajcie! A ja mam teraz jeszce wiekszy problem...:( Chodzi o życie moich małych kotków. Jakiś miesiac temu moja kotka wydała je na świat a od tygodnia ani jej się widzi aby je nakarmić, a małe już tak piszczą przerazliwie. Nie wiem ,co mam z nimi zrobić. :( Za chwilę spróbuję je nakarmić ciepłym mleczkiem przez strzykawkę, bo narazie nic innego nie przychodzi mi do głowy. bede musiała wybrać się do weterynarza chyba, no i poszukam czegoś w necie... Przeciez nie moge pozwolić umrzeć im z głodu... :( Są takie śliczne... No i wielka prośba do was! Gdybyście miały jakiekolwiek pojęcie, co nalezy robić w takiej sytuacji, będę bardzo wdzięczna!! Lub może jakieś linki do stron,z których mogłabym zaczerpnąć odpowiednich informacji... Pozdrawiam
  22. A tak dla uzupełnienia... Moj zwiazek z A. To jeszcze ciągłe docieranie się, poznawanie siebie i swojego otoczenia. Znamy się od roku, od dokładnie czterech miesięcy nasza znajomość zaczęła nabierać głębi. Świerze jeszcze jest to wszystko, co pomiędzy nami sie tworzy. I poniekąd to jest jeszcze w miare dogodny czas na to, aby odejść. Bo przeciez nie zdążyłam się w pełni zaangażować. Lecz czuję, ze go kocham i czuję także, że cięzko byłoby mi z niego zrezygnować... Miłego wieczoru Kochane!
  23. Witajcie kochane! Dziś obudziłam się z uśmiechem, bo wczoraj późnym wieczorem,gdy bez nadzieji na nic, zupełnie zrezygnowana i zalana łzami zabierałam się do zapisywania kolejnych stron swojego pamiętnika przemyśleniami nad tym, co się wydarzyło i nad przyszłością moją z nim, on zadzwonił... Nie spodziewałam się tego zupełnie, a tu nagle słysze zatroskany głos pytający mnie o samopoczucie... A później powiedział mi, że on wcześniej w stosunku do mnie postępował jeszcze gorzej i ja mając wtedy pełne prawo odwrócić się od niego zawsze czule wysłuchałam i nigdy nie odtrąciłam. I przyznał się, że był cholernie zazdrosny, że chyba głównie to tak nerwowo go nastroiło. Nie odpowiedziałam mu nic, bo nie potrafię tak mówić do bezdusznej słuchawki, nie widząc jego oczu i mimicznych reakcji na wypowiadane przeze mnie słowa. Wróci, to porozmawiamy. A we mnie wiele tematów jest do poruszenia, aż sama się sobie dziwie skąd tyle tego i w dodatku z każdą godziną więcej. Jagódko, moj A. nie spędza mnóstwa czasu z jeszcze żoną. Dowiedziałam się w sobotę jak w rzeczywistości wygląda sprawa tego ich wspólnego mieszkania. Wyglada to tak... Od dwóch do trzech nocy w tygodniu on jest w trasie(jest handlowcem). Pozostałe noce przeważnie spędza u kolegi, który mieszka sam blisko firmy w której pracuje. No i w domu przesypia może jedną lub dwie noce. Głównie wypada to w weekendy, przeważnie z soboty na niedzielę. od poniedziałku praca więc w niedzilę znów noc u kolegi. Garnierko, ja również mam bujną wyobraźnie. I straszne rzeczy dzieją się w mojej głowie, gdy wiem, że on którąs noc jest w domu. Wiem jak to wygląda z boku, ale stram się mu wierzyć. Bardzo tego pragnę przynajmniej. Yenny, Zielony Groszku, Ja pamiętam, Celi, Garnierko, Jagódko, i także Ty zapracowana Anouk... Dziękuje Wam dziewczyny. Wasze słowa mi pomagają, wasze rady przyjmuję do serca i czuję się z tym wszystkim jakoś lżej wiedząc, że jesteście Wy, które przechodziłyście przez podobne sytuacje. I które zawsze służycie szczerą radą. Wielki uścisk dla Was Kochane!
  24. Tak mi ciężko miec świadomość tego, że prawdopodobnie swoim zachowaniem coś mogłam popsuć, lub nawet popsułam jakąś część postrzegania przez niego mojej osoby. Zawsze spokojna, zrównoważona, nie kłócąca sie, lecz cierpliwie wyrażająca swoje racje, bez krzyku, bez łez. Aż tu nagle... sobotnia impreza 25-lecia rodziców mojego przyjaciela. Tak do końca nie miałam pewności, ze sie na niej znajdę, nie przypuszczałam nawet. Plany na wieczór miałam inne... On, tzn. mój A. miał spędzić wieczór z synem, bo \'jeszcze\' żona wyjechała z córeczką. W ciągu dnia był ze mną. Wiedział, że wieczorem wychodzę z koleżanką do klubu. Denerwował się, bo nie lubi tamtego miejsca i nie lubi gdy ja tam jestem sama, bez niego. Ale zamówił mi taksówkę na godzinę drugą i poprosił abym napisała mu z domu, jak już wrócę. No i stało się tak, ze zamiast do klubu pojechałam na rodzinną imprezę, jako osoba towarzysząca mojemu przyjacielowi. Para świętująca swoją rocznicę o północy miała urządzoną powtórkę z oczepin...i... Sytuacja, która wytrąciła mnie z równowagi, bo tak bardzo niemozliwa do spełnienia...ZŁAPAŁAM WELON... Zdarzenie niby bez znaczenia, niby takie zwykłe, a ten welon i fakt, że ktoś szczęśliwie żyje z sobą 25 lat podczas gdy mój A. po siedmiu latach małżeństwa zrezygnował z walki o rodzinę i wybrał rozwód...to wszystko połączone dodatkowo z duża ilością alkoholu zainspirowało mnie do napisania Mu wiadomości. Napisałam gdzie jestem, napisałam z kim jestem, napisałam, co złapałam i że to jest przecież sprzeczne z sytuacją w jakiej trwam i która wiąże się z nim. Bo ja przecież nigdy nie wyjdę za maż, bo cała ta instytucja straciła dla mnie swą wartosć gdy tyle rozwodów wokół. Dalej pisałam, że nie wyjdę też nigdy za mąż, bo nigdy nikogo nie pokocham bardziej od siebie, bo jestem egoistką przecież,nie zważającą na losy innych,lecz na własne dobro tylko i wyłącznie, i że myślę, że ta postawa mnie ocali. W odpowiedzi przeczytałam, że przykre jest to, co napisłam i że bardzo go dotknęło, że nie rozumie dlaczego jestem tam, dlaczego z innym mężczyzną,ale w końcu to mój własny wybór. To co się stało ogarnęłam pełną świadomością dopiero wczoraj. Możecie stwierdzić ze sprawa jest dosyć błaha, śmieszna nawet, bo tak bardzo niedojrzała. Lecz w moim A. zrodziła poważne wątpliwości. Dzwonił do mnie, pytał jak sie czuję i pytał o jakieś wyjaśnienie. Ja nie potrafiłam tego zrobić. Nie umiałam i nadal nie umiem racjonalnie wytłumaczyć skąd we mnie taka huśtawka nastrojów nagle się wzięła i dlaczego tymi chaotycznymi i nie do końca zgodnymi z prawdą myślami podzieliłam się z nim. Zamiast dać im upust chociażby na papierze. A. powiedział mi ze ta wiadomość go zabiła, że nia znał mnie z tej strony, ze nie rozumie. A w nocy wyjechał w kolejną trasę, wróci w srodę i nie wiem czy będzie chciał się ze mną spotkać.Chce to przemyślec i swierdził, że mi także przyda się troche czasu. Załuję tak bardzo... :(
×