joy76
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez joy76
-
dziś zrobiłam pierwsze 10 minut na orbitreku - i mimo zakatarzenia od razu lepiej się czuję;-) bo coś pozytywnego zaczyna sie dziać - wreszcie mogę rozplanować swoją aktywność. Sprzęt jest super, cicho chodzi, czuję każdą komórką,że się ruszam. Mam zamiar podreptać dziś jeszcze ze 20 minut. Czytam \'kawałkami\" Wasze wcześniejsze wpisy - skorzystałam z podpowiedzi i zapisałam się na www.dieta.pl - fajny portalik,będę mogła mieć elektorniczną wersję mojego \"jedzeniowego spowiednika\" no i w pracy też mam dostęp do internetu więc w wolnej chwilce będę mogła dopisywać drugie śniadania. Nadal siedzę w domku porządnie zakatarzona, walczę z przygotwaniami do kolejnej części remontu i dostawę upragnionej szafy. Kupienie mieszkania i robienie remontu w trakcie normalnego życia i urządzania się (większość rzeczy w pudłach, tymczasowych schowkach i u rodziców) niekiedy doprowadza mnie do lekkiego szału. Ale jakoś staramy się to pobojowisko ogarnąć. Mam nadzieję,że końca roku się wyremontujemy, poukładamy rozsadnie pudła, a meblować możemy się powoli. Miejsce na orbitrek już wymyśliłam, czekam tylko, aż dziś wykończą podłogę (wczoraj zrobili jakieś 80% ) póki co jest w przedpokoju.
-
Konopielka, to moje dane do tabelki: początek odchudzania październik br. waga początkowa 93kg, cel: 77kg (to podstawowy, potem jak szczęśliwie wytrwam, to zaktualizuje na drugi). Straconych: 0,ookg do stracenia 16 kg. Zaczytałam się w zupki i też mam zamiar z nimi wystartować, jutro zrobię z cukini;-). do pracy mogłabym nosić zupki w termosie, zmiksowane. Na razie staram się nosić różne sałatki lub twarożki. Jak wygram z bakcylami to będę dobry nawyk kontynuować.Szczęśliwie dziś dotarł orbitrek, poskręcaliśmy z Mężulem, przetestowaliśmy - działa;-). Nie mam zbytnio siły na pożądne cwiczenia, ale wykorzystam te parę dni choroby na lekki nieforsujący rozruch przed zamierzanym treningiem. Zawsze to coś. Pozdrawiam serdecznie!
-
hej dziewczyny, już sprecyzowałam cel: 77kg. można w pisać w tabelkę;-). Po 77 stabilizacja, a potem postaram się zejść do 72-68 (mam 169 wzrostu) bo w tym przedziale wagowym dobrze się czuje. Trzymajcie kciuki! Czytam Wasze rozważania o dziennej dawce kalorii i tempie chudnięcia. Przychylam się do zdania Panny Konopielki. Jak już wspominałam, jestem klasycznym przykładem jo-jo. Od kwietnia do września 2005r schudłam około 10-11kg (do wagi 77-78, jak widać już zdarzyło mi się być wielorybkiem) i sporo potraciłam w obwodach. Niby wcale nie tak szybko, ale w tym czasie dużo ćwiczyłam (mięśnie się ładnie zaczeły pokazywać) i sporo mniej jadłam. No i niestety wystarczyło,że potem ograniczyłam na parę tygodni ruch (w tym czasie miałam 2 małe zabiegi chirurgiczne, z powodu szwów nie mogłam być ruchliwa) a zaczęłam więcej jeść (jak to zwykle bywa, zwłaszcza że miałam mega dawkę stresu z innych powodów) i nie trzeba bylo długo czekać na fatalne skutki. Wcześniej optymistycznie wyrzuciłam/pozwężałam sporo dużych ciuchów i znajoma poszyła mi nowe, dopasowane (po steperze cudownie znikały biodra i pupa, fatałaszki potrafiły z tygodnia na tydzień robić się luźne-jakie to było super...). Teraz znów jest masakra. Ale się nie poddaję, zaczynam od nowa. Od dziś zacznę notować co jem (dobry kubeł zimnej wody na koniec dnia) i od nowa kształtować świadomość żywienia, żadnej rygorystycznej diety nie zastosuję, chcę na stałe nauczyć się jak jeść,żeby sobie nie szkodzić, schudnąć i utrzymać wagę. Zastanawiam się nad śródziemnomorską i niełączenia (po tej ostatniej koleżanka w pracy ma dobre efekty). I nie jeść po 18.30. Zacznę ćwiczyć (czekam na orbitrek, dorzucę do tego ogolny zestaw na brzuszki, nogi, pupę, ramiona i klatkę ). Wiem, że potrafię, bo już raz mi się udało, ale szczerze szkoda mi zaprzepaszczonego wysiłku. I mam wielką nauczkę: chudnąć w tempoie umiarkowany (1-2 kg tygodniowo) żeby nie rozregulować metabolizmu to jedno, ale drugie i najważniejsze, to przez cały czas trzymać się w rozsądnych ryzach. Pozdrawiam serdecznie, wracam do łóżka walczyć z bakcylem (rozłożyła mnie klimatyzacja na niedzielnych wykładach, niestety L4 do końca tygodnia mam)
-
R48, nie masz się z czego ani przed kim tłumaczyć, pomarańczowi (na forum, a w życiu-wszelkiej maści) prześmiewacze mają jeden cel: podkopać Twoją wiarę w siebie, bo czegoś Tobie zadroszczą np. motywacji, rezultatu, niesamowitej grupy wsparcia. I zawsze w pewnym momencie mogą się przy nas znaleźć i na nas odreagwać. Może to faktycznie anorektyczna panienka wpierdzielająca liść sałaty, pijąca herbatki przeczyszczające i ogólnie bardzo nieszczęśliwa życiowo, stąd taka zgryźliwa? Olej to ciepłym moczem (jeśli mogę się tak nieelegancko wyrazić). Jak ktoś choć trochę poczytał o racjonalnych dietach to wie,że postępujesz OK. Trzymaj się cieplutko! ps. dzieki za objaśniena tabelki, niebawem poproszę o dopisanie, tylko cel sprecyzuje
-
witajcie dziewczyny! mam pytanko: jak odczytywać tabelkę z pomiarami? czytuję sobie (kawałkami) Wasze wpisy i myślę,że to forum to taki minikalejdoskop różnych historii, ale w każdej z nich można znaleźć cząstkę siebie. Moja decyzja już podjeta (zbierałam się do niej jak R48w pierwszym wpisie) , teraz czekam na orbitrek -zakupiony, przesyłka w drodze, akurat do tego czasu dokończymy robić podłogę (mieszkam w remoncie od kilkunastu tygodni). Kiedyś ćwiczyłam na stepperze, ale już go rozdeptałam....Sprzęt to będzie punkt aktywizujący, jak nie ćwiczę, to nie chudnę ani na długo, ani proporcjonalnie no i przez klilkanaście lat odchudzania (schemacik: odchudzam się, grubnę, znów się odchudzam, i tak co 2-3 lata) rozregulowałam sobie organizm. Już się cieszę na regularne porcje ruchu, jestem wtedy radośniejsza i pełniejsza energii, na nadciągającą jesienno-zimową szarówkę jak znalazł. Buziaczki!