Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

onaioni

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez onaioni

  1. Grubcia-podjedź do szpitala-moja mama rodząc pierwsze dziecko też miała takie parcie na stolec, jak dotarła do położnej, to było już widac główkę... nie straszę cie, ale lepiej sprawdzic-powodzenia!
  2. biedrona-niezły z ciebie detektyw...faktycznie mało się udzielam, to chyba z lenistwa. całusy dla Julki-wie, co dobre-też zjadłabym toruńskich pierników, ale Olusiowi czekoladka mogłaby nie podpasowac. odezwę się przed świętami, a jeśli pojadę do Brodnicy, to wyślę sms-a.
  3. U nas tez zaczęły się kolki, wczoraj od 18 do 00,30, ciekawe jak będzie dzisiaj-popijam herbatkę z kopru, może to trochę pomoże, odstawiłam też nabiał, od początku nie jem nic, co mogło by uczulac, czy wzdymac, a jednak kolki są-wczoraj pomogły ciepłe pieluszki na brzuszek i masaż, mały zrobił kupkę i zasnął. Ja na razie Olusia weranduję, ale jutro, o ile będzie tak ładnie, jak dzisiaj, wyjdę na spacer. Z piersi mi leci, nie używam wkładek laktacyjnych, tylko wkładam w stanik połowę podpaski maxi-a i tak własnie mnie zalało. Idę pospac-mąż poszedł z Karolkiem na spacer, Oluś spi, więc ja też poodpoczywam
  4. Nie opisałam wam jeszcze porodu, więc robę to teraz: pojechaliśmy razem z mężem na wywołanie(stare łożysko), zaopatrzeni w żel zmiękczający szyjkę, przyjęto mniena salę porodową (super pokoik z łazienką), załatwiono formalności (lekarze i położne zakładali karty i pytali o to samo, tzn. w ich zastępstwie studenci medycyny i położnictwa-rodziłam w szpitalu klinicznym AM w Gdańsku). O podłączyli mi kroplówkę i niemal natychmiast poczułam skurcze. W tym czasie robiono ktg, przychodzili studenci, nawet byłam żywym manekinem i badali na mnie położenie dzidzi-a niech tam sobie pobadają, na kimś musza się uczyc. Po dwóch godzinach odłączyli kroplówkę, skurcze były, ale zero rozwarcia. Dodam tylko, że lekarz, nie wiedziec czemu, zrezygnował z użycia żelu (170 zł zmarnowane). Poszłam zrobic siusiu i poczułam, że odchodzą mi wody-połozna nie uwierzyła, dopiero jak poleciało więcej, to zawołała lekarza-no to jednak rodzimy dzisiaj-powiedział, jeśli akcja sama się nie zacznie,za cztery godziny kolejna kroplówka. No i dalej są skurcze, czekam na kroplówkę, podłączyli o 18, skurcze silniejsze, odłączyli ok. 20, rozwarcie na palec. Położne fajne, poleciły piłkę-pękła pode mną- to jedno wywołał u mnie smiech. Wchodziłam pod prysznic, ale też nie czułam ulgi, na szczęście szyjka zaczęła się rozwierac. Skurcze miałam bardzo bolesne, nawet płakałam, o co nigdy bym siebie nie posądziła. O 22,30 powiedziałam, ze juz nie dam rady, na szczęście połozna uznała, że można zacząc przec. No i to było coś okropnego-przy pierwszym porodzie miałam znieczulenie i nie czułam, że rodzę, teraz czułam chyba za te dwa porody-strasznie się darłam, wszystkie położne i lekarz przyszli zobaczyc, co to za wariatka rodzi, w końcu o 22,50 urodziłam Olusia, od razu położono mi go na brzuchu. Oczywiście pękła mi szyjki i byłam nacinana, szyto mnie 40 min-to też było nieprzyjemne, ale już po wszystkim dostałam małego i mogłam pierwszy raz nakarmic. Od krzyczenia bolało mnie gardło i nie mogłam mówic. To było 15 dni temu, teraz patrzę na to inaczej(nie boli mnie już brzuch, nacięcie się zagoiło, nie mam już problemów z piersiami), ale na początku trząsłam się na samo wspomnienie o porodzie. No a teraz najważniejsze jest, żeby malutki był zdrowy-tego życze sobie i wszystkim mamusiom
  5. czesc, dziewczyny. dziękuję za gratulacje, dopiero dzisiaj trochę nadrobiłam zalegości w czytaniu-ale wszystkiego nie dam rady, to blisko 40 stron. Wczoraj byliśmy na pierwszej wizycie u pediatry-mały rośnie, od wyjścia ze szpitala przybrał pół kg, umówiliśmy się już na szczepienia i na usg bioderek i szczepienie przeciw pneumokokom dla starszego synka- żeby nie przyniósł czegoś z przedszkola. Wszystko jest w porządku i oby tak było dalej. Moja mama już pojechała-nauczyła mnie kąpac Olusia; nie płacze przy kąpieli, lubi siedziec w wodzie. Kupiliśmy wózek-spacerówkę, gondolę chyba sobie darujemy, nosidełko mamy takie rozkładane na płasko i tak można wozic dziecko. Chyba że okaże się niezbędna (na razie nie wychodzimy na spacerki), to wtedy kupimy. Kończę, bo mały zaczyna się budzic
  6. witam po długiej przerwie! od wtorku jesteśmy w domku, Oluś jest kochany, je i spi-chociaż muszę czasami dokarmic go butelką(Nan 1-wypija wtedy ok. 20-30ml i zasypia). Poród miałam gorszy od pierwszego, ale wszystko da sie wytrzymac. Mały źle chwyta brodawkę (albo to ja źle go przystawiam) i mam poranione brodawki, do tego stopnia, że pierwszego dnia po powrocie do domu mały ulewał mi pokarmem z krwią-nie zorientowałam się, że to z brodawek i dzwoniliśmy na pogotowie, na szczeście nas uspokoili, że tak się zdarza przy poranionych brodawkach. Smaruję je mascią z antybiotykiem, jest już lepiej, ale przy karmieniu strasznie bolą, ale już nie krwawią. W piątek miałam zdejmowane szwy-też nie było to najprzyjemniejsze, dodatkowo lekarka powiedziała, że mam dziwne ciało i po zdjęciu zostały mi duże krwawiące otworki i może trzeba bedzie je \"zamykac\". Dodatkowo pękła mi szyjka, więc ogólnie tyłek mam pocharatany. Ale ogólnie jest dobrze-mały miał robione usg jamy brzusznej i wykluczono wadę układu pokarmowego (czego się obawialismy po przejściach ze starszym synkiem), mąż ma urlop, więc pomaga, Karolek jest zakochany w Olusiu i też pomaga, jak może, jest moja mama i też pomaga-tylko że jakoś nie miałam jeszcze czasu się położyc i odpocząc... norma. Nie nadrobię już zaleglości w czytaniu, nie wiem, która z marcówek już urodziła, ale wszystkim gratuluję, trzymajcie się dzielnie! Zdjęcia prześlę już wkrótce, pa
  7. czesc, dziewczyny Gratulacje dla kolejnych mamuś! Serdeczności i życzenia dla solenizantki! Byłam wczoraj u gg-szyjka oporna, może trzymac i 2 tygodnie po terminie, ale łożysko stare-idę w piątek na wywołanie porodu, jak się nie uda, to zostaję w szpitalu i będą wywoływac do skutku-z takim łożyskiem nie można siedziec w domu, trzeba byc pod kontrolą. Sama oksytocyna może nie wystarczyc, więc mam receptę na jakiś żel zmiękczający szyjkę-szpital nie dysponuje takimi specyfikami...
  8. korekta, źle wkleiłam: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ac3ed7a25f00d7bb.html
  9. to my prawie 7 lat temu (kiepska jakośc, bo robiłam ze zdjecia): http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/910452a59c584b66.html to nasza rodzinka (koniec czwartego miesiąca): http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fc0dea868583e9a8.html ta ja kilka dni temu: tp://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ac3ed7a25f00d7bb.html a to fotelik: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9d293e9f9f6175e9.html
  10. teraz trochę weselej. wczoraj odebraliśmy fotelik, zaraz wam wkleję zdjątko, no i zdjęcia mojej rodzinki
  11. Gratulacje dla kolejnych mamuś! Ja karmiłam synka piersią, nie miałam kłopotów z brodawkami, ale mały nie przybierał, ulewał, wymiotował. U lekarza byliśmy co drugi dzień (bałam się żeby się nie odwodnił), mówiła, że tak może byc do pół roku. Dała mi wagę do ważenia małego i ważyłam przed i po każdym karmieniu, żeby wiedziec, ile zjada jednorazowo i w ciągu doby-w razie jak za mało to kazała ściągac i dokarmiac butelką. Ok.5 tygodnia dostał wysypki-okazało się, że jest uczulony-skaza białkowa, więc ja na dietę bezmleczną i dodatkowo nutramigen-pamiętam, że zadzwoniłam do męża i płakałam-to było dla mnie coś strasznego, że nie będę mogła karmic piersią. Jak teraz to sobie przypomnę, to żal mi samej siebie-ten nacisk na karmienie piersią czasami może przynieśc więcej krzywdy, niż korzyści. Gdy mały powaznie zachorował i znaleźliśmy się w szpitalu nie mogłam już w ogóle karmic piersią-lekarze wprost powiedzieli, że mój pokarm mu szkodzi-skaza białkowa, uczulenie na laktozę, gluten-nie dałabym rady byc na diecie, która by mu odpowiadała. Przeszliśmy też karmienie pozajelitowe-nie chciałabym tego wszystkiego przeżywac jeszcze raz. Mam nadzieję, że drugi synek będzie zdrowy, jeśli będę mogła, to będe karmic piersią, ale nic na siłę-można dobrac odpowiednią sztuczną mieszankę i karmic butelką. Oczywiście, nie chcę żadnej z was straszyc, po prostu bardzo się boję, jak to teraz będzie, mąż też, a nie chcę niepokoic go moim strachem i obawami, a komuś musze się wyżalic, no i padło na was. Moi rodzice też się martwią, teściowa, wieczna optymistka, mówi, że teraz będzie dobrze, no i tak musi byc
  12. Olooo-Stasiu jest śliczny, wydaje mi się, że to klonik tatusia, prawda? Sylwka, trzymaj się Misiolina dowidywałam się u nas w urzędzie o becikowe, jak złożysz wniosek, to w ciągu miesiąca wypłacają pieniądze (ale robią to między 5 a 10, więc zależy kiedy złozy się wniosek, bo można czekac krócej, albo dłużej. Podaję ci link do wniosku, poszukaj też informacji, co jeszcze dołączyc-dodatkowa kasa na pewno się przyda http://www.gdynia.pl/g2/dokumenty/BECIKOWE.doc
  13. Marzka, Martusia jest śliczna! Olooo, Stasiu słodziutki! Chcąca-ja też chciałabym zobaczyc Małgosię-e-mail mam pod nikiem Selma- wysłałm ci zdjęcie kącika maluszka. Mam 2 tyg. do terminu, a jeszcze nie opuścił mi sie brzuch-bolą mnie żebra i żołądek, ale w nocy nie wstaję do toalety-chociaż sama nie wiem, co jest gorsze...dzisiaj znowu sami w domku, mąż na słuzbie, wieczorem przyjedzie tesciowa i tak co drugi, trzeci dzień. Na szczęscie ostatnia słuzba 4,03, a potem miesiąc urlopu. Pirania-pytałaś o to, czy ze szpitala dzidzia od razu w foteliku-wg mnie obowiązkowo, tak samo mówią przepisy, a zrobisz, jak będziesz uważała.
  14. Sylwka-żebyś nie była sama-mój też prasuje, nawet dzisiaj to robił przy okazji prasowania koszul na jutro do pracy. Myje też naczynia, wczoraj posprzątał całe mieszkanie, ja w tym czasie robiłam gołąbki. generalnie albo robimy wszystko wspólnie, albo się dzielimy, albo robi jedno z nas, jak drugie nie może, nie mam źle, mąż potrafi zrobic wszystko, tylko tempo ma trochę wolniejsze-ale nie mogę narzekac. W końcu muszę przerzucic zdjecia do fotosika i wkleic, na razie pokażę wam mojego starszego synka http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/470a89d9feca7fbf.html mam nadzieję, że się otworzy
  15. czesc, dziewczyny. Ja mam dwie wanienki, zostawiłam po starszym synku. pierwsza taka półprzeźroczysta, nieduża, w komplecie z dzieloną miseczką na wodę, przewijakiem , ręcznikiem i myjką -fajnie to wygląda, ale na krótko starczyło, jest niewielka, ręcznik też był mały-taki wypasiony zestaw na prezent. Szybko musieliśmy kupic drugą-już zwykłą, duża i taka chyba jest najlepsza od początku. Ubranka też mam po synku, trochę kupiłam od koleżanki, (jej mąż przywoził z Anglii), i trochę z lumpków-super kombinezonik nexta (różowy, bo miała byc dziewczynka, ale czapeczkę mam niebieską, więc dla chłopca też ujdzie), pajacyki, ale nie trafiły mi się takie perełki, jak ten tygrysek. Kilka ubranek kupiłam nowych. W środę odbieramy fotelik i zamawiamy wózek. Mamy już wybrany model i kolory, ale jak zobaczyłam nowego x-landera, to zaczęłam się zastanawiac...norma, do środy obejrzę wszystko jeszcze raz i coś postanowimy, chyba... Ja mam termin na 13, wg usg na 5, a brzuch jeszcze mi się nie opuścił-dzsiaj przespałam całą noc bez siusiania, zero parcia na pęcherz. Nie chciałabym przenosic, wolę iśc na wywołanie. Ale jak będzie, to zobaczymy
  16. silka, politycy nic nie wymyślą-przecież służba zdrowia jest do naszej dyspozycji non stop...tylko my takie durne, że nabijamy lekarzom kieszenie w prywatnych gabinetach. Inna sprawa, że jak się zapłaci, to usugi są innej (lepszej)jakości-ja tak przynajmniej to odczuwam, no i sprzęt jest o wiele lepszy
  17. czesc, fajny temat podjęłyście-ja też chodzę prywatnie, co 3 tygodnie (na dłużej nie wystawia zwolnienia), wizyta, niezależnie, czy z usg, czy bez (a robione miałam tylko 3 razy) kosztuje 200 zł. Zawsze mam bad. gin. i krótkie zerknięcie na serduszko maluszka i tętno. czasami wypadała mi wizyta 2 razy w miesiącu, do tego prywatnie badania krwi, moczu, kilka razy cytomegalii i innych świnstewek-miesięcznie zbiera się niezła sumka...cóż-trzeba było uczyc się na lekarza. Dobrze, że prenatalne miałam robione w przychodni, bo to zupełnie kosztowna sprawa. Basia, Mama-gratuluję!
  18. jakoś się poszukałyśmy...ciekawe, czy stary topik wróci. Wczoraj byliśmy u kardiologa z synkiem, na szczęście wszystko w porządku, następna wizyta za kilka lat, gdy mały będzie chciał czynnie uprawiac jakiś sport-jeden kłopot z głowy. Dzisiaj miałam wizytę u gg-wszystko dobrze, mały waży już 3280, ale jak powiedziała lekarka, nie ma co się sugerowac tą wagą, bo jest pobierana z kosci długich, a ważna jest też tkanka tłuszczowa, a tego się nie zmierzy, więc może to byc +/- 600g. szyjka mi się skraca i mięknie, ale jeszcze trochę powinna wytrzymac, następna wizyta za 10 dni, jeśli nie urodzę to potem może poród będzie indukowany, ale to jeszcze nic pewnego. posiewu na paciorkowca też nie robiła, nie miałam stanów zapalnych, więc powinno byc dobrze, Trzymajcie się, dobranoc
×