czerwone jagody
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez czerwone jagody
-
Dziewczyny, jak Wam się czyta zołzy? Ja też jestem w trakcie. Podoba mi się :) Chociaż trochę to przerysowane, to chyba rzeczywiście coś w tym jest :)
-
Witam wszystkie moje topikowe koleżanki nextka Chyba wcale nie tak mało jest byłych, które dzieckiem próbują załatwić swoje sprawy. Poczytaj tutaj, to sama się przekonasz. One w ten sposób wylewają swój żal, wściekłość i wcale nie myślą, że robią krzywdę też dzieciom. Ja na ex mojego faceta nie mogę zbytnio narzekać, uspokoiło się, chociaż też przeszliśmy przez istny horror. Teraz jest w miarę spokojnie, ale nie wiem, czy już na stałe, czy to zmiana taktyki. Jeśli chodzi o finanse, to ja otrzymuję od swojego byłego 200 zł i zupełnie nic poza tym. Nie upominam się o zakup butów, kurtki czy innych niezbędnych dziecku rzeczy. Dla mnie to też byłby brak honoru. Nie próbuję też wpływać na częstotliwość spotkań mojego byłego z naszym synem. Ex daje naszemu dziecku tyle, ile sam chce, a relacje jego i dziecka będą takie na jakie sam zapracuje. Brzydzę się wszelką żebraniną. Albo ktoś chce coś dać, albo nie. bonnie My wszystkie tutaj miewamy wątpliwości, odczuwamy zazdrość, momentami bezsilność, zxwątpienie, czy to ma sens czy się uda, czy podołamy. Mnóstwo uczuć kotłuje się we mnie, od pełni szczęścia, do kompletnego załamania. Emocje jednak powolutku wyciszają się, jest spokojniej z każdym miesiącem. Ja wiem, że on kochał tamtą kobietę, nie dociekam, czy bardziej czy mniej ode mnie. Sam fakt, że z nią nie jest już wiele mówi i tego się trzymam. Mam ukłucia zazdrości, że z nią łaczy go dziecko, że będzie tak zawsze, że przez całe życie jestem skazana na jej obecnosć gdzieś blisko nas. Nie ma na to rady. Taki jest inwentarz facetów, których kochamy.
-
Whim no jeśli we dwoje, to mam ciekawsze pomysły na wieczory, niż leniuchowanie ;) Mojej koleżanki mąż jest w Irlandii, przyjeżdża dwa razy w roku. Jak to dobrze, że mój ... kraju nie opuszcza. :)
-
Cześć celi groszku No bo Amerykanie moje panie, to specjaliści od obrazów komercyjnych. Ja się na filmik nie wybieram, bo strzelaniny nie lubię. A szpinak spróbuję koniecznie :) Groszku... ale z jajecznicą?? Jesteś pewna?? ;)
-
Raaanyyyy! Tyle szpinaku na jednym małym topiku :D Kiedyś też spróbuję... mam nadzieję :D
-
Są Ani i to całkiem dobre :)
-
Ja w poprzedni związek tak bardzo byłam zaangażowana, że każdy zły humor mojego teraz już ex odbierałam przeciwko sobie. Zawsze myślałam, że to pewnie przeze mnie ma kiepski nastrój, że nie jest ze mnie zadowolony, że ma swoje tajemnice i nie chce mnie do nich dopuścić. Teraz do relacji damsko - męskich podchodzę z większym dystansem. To się u mnie sprawdza. Może jest mi łatwiej, bo mój obecny partner jest o niebo mniej humorzasty niż ex. Tamten to miał fochy. Zupełnie jak rozpieszczona księżniczka :p
-
A wiecie kobiety, że ja nawet tak naprawdę to nie wiem, czy lubię szpinak. Chyba nigdy nie próbowałam. Niewiele osób go lubi, więc uznałam, że to paskudztwo i zapomniałam, że coś takiego w ogóle istnieje. A tu proszę :) Ja kulinarnie to kompletna noga jestem. Lasagne uwielbiam, ale tylko z mrożonki :p a co to jest tarta to w ogóle nie wiem. Ale wstyd :p Trochę tak siebie usprawiedliwiam przed sobą, bo piekarnik mam spsuty :p
-
i nigdy nie przemilczam, jeśli uważam, że coś jest nie tak. Taki \"święty spokój\" jest chwilowy i niesie za sobą problemy. Prawda jest taka, że mój ... nie zna mnie tak dobrze jak ja sama i dlatego dbam o siebie, nie czekając aż on łaskawie to zrobi.
-
ninke, faceci są trochę inaczej skonstruowani. My kobiety lubimy temat przeanalizować, przerobić problem, wygadać się. Oni czasem wtedy potrzebują pobyć sami i w ciszy przemyśleć. To nie jest nic złego i nic przeciwko nam. Ja zawsze próbuję rozmawiać, zadaję pytania, ale w wielu kwestiach rad nie udzielam. Kiedy widzę, że mój ... potrzebuje pobyć sam, to rozumiem to i daję mu spokój. To zwykle szybko mija.
-
Tytuł topiku wskazuje trochę na to, że jesteśmy lub byłyśmy kochankami i stałyśmy się powodem rozpadu tamtych małżeństw. Zakładająca ten topik MM właśnie w takiej sytuacji była i pierwszy wpis jest o byciu kochanką. Zwykle ludzie nie doczytują dalej, tylko interpretują jak chcą... najczęściej na skróty :) Najlepiej nie dawać się wkręcać w dyskusje wyzwiskowe, bo niewiele dają i nie jesteśmy w stanie udowodnić komuś, że nie jest tak jak myśli, a jeśli ktoś poruszy jakiś temat sensownie to zawsze warto pogadać. Trzymajmy klasę dziewczyny.
-
Cześć kobiety Jeśli chodzi o wpisy osób postronnych, nazywanych pomarańczkami to ja uważam, że każdy może się wypowiedzieć. Nawet wtedy, gdy jego zdanie jest odmienne od naszego. Czasem zdarzają się obelżywe wpisy, ale według mnie to jednak rzadko, najczęściej prezentowany jest po prostu inny punkt widzenia. Ja każdą wypowiedź czytam uważnie i analizuję. To, że ktoś myśli inaczej, nie znaczy, że źle. Czasem z tych wpisów można sporo wyczytać i przemyśleć. No a że bronimy się nawzajem na forum? Tego nie można mieć nam za złe. Po to tu właśnie dla siebie jesteśmy, by się wspierać, rozumieć nawzajem, pomagać. Jesteśmy sobie bliskie, bo nasza sytuacja życiowa jest podobna :) Net, nigdzie nie odchodź i nie bój się pisać o sobie. Nikt nam tu krzywdy nie zrobi, a że pokomentuje, to co wielkiego - ma do tego prawo. Nam wszystkim to miejsce jest potrzebne. Buziakuję wszystkie miłe panie. Yenny W moim sercu też maj :)
-
No jasne, że rozum trochę szwankuje, ale gdyby miłość nie była lekko przyślepa, nikt z nikim nie wiązłby się w pary, bo wszyscy jesteśmy... ułomni ;)
-
Net, masz emilka. Na forum każdy z nas szuka swojego miejsca. Ludzi, którzy są nam bliscy, bo byli lub znajdują się w podobnej sytuacji. Pewnie, że każdemu wolno się wypowiedzieć, ale tak bardzo łatwo jest oceniać. Żadna z nas, tak naprawdę niegdy nie wie, jak zachowa się w jakiejś sytuacji. To musi się zdarzyć. Gdybyśmy były kochankami, ukrywanymi przed światem, gdyby nasi faceci mieszkali z żonami, to pewnie pisałybyśmy na topiku kochanek. Każda z nas jest na jakimś etapie rozwodu swojego faceta, lub chociażby w separacji. To takie proste. Dobrej nocy życzę wszystkim zniesmaczonym i święcie obużonym. Nigdy syty tak naprawdę nie zrozumie głodnego, dopóki tego głodu sam nie poczuje.
-
Dzięń dobry wszystkim. No to ja mam dobrze, jeśli chodzi o rodziców mojego ... i całą rodzinę. Akceptują mnie i czuję się naprawdę lubiana. Chyba jeszcze żona musiała im zaleźć za skórę :p Garnierka, to oczywiste, że chciałabyś, by Wasze dziecię urodziło się w normalnych okolicznościach, bez napięć, nerwów, niepewności. Tylko te nasze sytuacje już takie właśnie są. On się jeszcze nie rozwiódł i trzeba czekać. A jeśli chodzi o jego rodziców, to głowy sobie tym w ogóle nie zawracaj. Teraz wszystko może wyglądać strasznie, a po urodzeniu dziecka jakoś się rozwiąże. Przecież nie jesteście w żaden sposób zależni od jego rodziców i ich opinie nie są decydujące dla Was. Tak jak napisałaś to Wy zdecydujecie o nazwisku dziecka, a ich komentarze w tym temacie są śmieszne. Net, dzięki za @ Nie dołuj się, nie ma tego złego... czasem to wszystko potrzebne jest po coś. Byle do przodu Netko, ściskam.
-
Garnierka :) Trzymaj się cieplutko i odpoczywaj :)
-
Groszku, to właśnie jemu powiedz, że mógłby darować sobie takie komentarze, bo jest Ci przykro. A jeśli on podchodzi tak do tematu Waszego ślubu, to pozostaje Ci tylko cierpliwie czekać na ten moment, w którym on zechce tego. Ciągłe wracanie do tematu zawsze odniesie skutek odwrotny. On określił się i teraz trzeba czekać.
-
Ninke, dzięki Ja też pooglądam.
-
Groszku widzisz, on teraz z tym doświadczeniem, które ma, patrzy na ślub i małżeństwo inaczej. Ja jestem w stanie to zrozumieć, bo też tak mam :p Po rozwodzie instytucja małżeństwa wiele traci. Nagle okazuje się, że to żadna trwałość, skoro można to zakończyć tak jak każdy związek. No tak niestety jest. Przy tym wszystkim nie ma prawa pozbawiać Cię tego, co ma dla Ciebie wartość. Czy próbowałaś podjąć temat małżeństwa kiedyś na poważnie? Czy powiedziałaś mu o swoich oczekiwaniach i zapytałaś o jego stosunek do tego? Jeśli nie to zrób to koniecznie. Jeśli on w ogóle nie ma ochoty się żenić, Ty jako jego partnerka powinnaś o tym wiedzieć i móc zdecydować czy w takim wypadku nadal chcesz z nim być. Głowa do góry. Pewne tematy TRZEBA! poruszać, by wszystko było jasne.
-
Celi, gdzieś pomiędzy kurzami, a myciem podłogi napisałam Ci maila.
-
Groszku kochany, nie zamartwiaj się. Na wszystko w życiu przychodzi kolej. Lepiej jest poczekać, niż podejmować decyzje pochopnie, bez pewności, że są właściwe. Małżeństwo to bardzo poważna sprawa i decyzja na całe życie. Wiem, że Ty jesteś pewna swoich uczuć i chcesz tego bardzo, ale on też musi czuć to samo. Jeśli wciąż pewne tematy są odkładane, to nie dzieje się tak bez przyczyny. Zapewniam Cię, że lepiej nie wziąć ślubu niż wziąć go z kimś nie do końca pewnym, czy to jest to, czego chce. Ten czas, który macie teraz jest piękny. Nie mieszkacie razem, ale jesteście ze sobą. Z całego życia razem macie tę piękną część. Uwierz mi, ja to przerobiłam. Ciesz się tym czasem, który jest teraz, on jest wyjątkowy i kiedy już zamieszkacie razem i weźmiecie ślub, będziesz do niego wracać bardzo chętnie, z łezką w oku. Poza tym, jeśli na coś się długo czeka, to spełnienie sprawia dużo więcej radości, niż gdyby się to miało od razu.
-
Net, widzę, że dostęp do kompa jest? Nie założono kłudki? :p Bardzo się cieszę :)
-
Witam wszystkich cieplutko, chociaż za oknem... brrrrr ... wiatrzycho. Net, dzięki za @. Odpiszę. Groszku, skąd smętki? Ja biegam po domu ze szmatą :)
-
Agata, to jest dla mnie oczywiste, że żona nigdy nie będzie pałać miłością do kochanki swojego męża. Ja mówię o normalnej sytuacji, kiedy on poznaje ją później. Tylko kiedy jest już ten wystarczający czas? on przecież nie jest jeszcze po rozwodzie, a mi się wydaje, że jego jeszcze żonie zależy na nim bardzo. Może gdyby mnie nie było, jednak by tam wrócił? No właśnie :( co jakiś czas miewam też takie dylematy :(
-
Myślę, że na to jak kobietę swego taty będzie odbierać dziecko duży wpływ ma matka dziecka. Nie chodzi o to, by mówiła dobrze o nas, lecz właśnie by nie mówiła zbyt wiele, by dała nam sznse poznać to dziecko, a dziecku by wyrobiło sobie własne zdanie na nasz temat. Domyślam się, że mnóstwo jest dzieci uprzedzanych przez ich matki do nas - next. Na to nie mamy żadnego wpływu i trzeba być świadomym, że czasem pomimo naszych dobrych chęci i starań nic dobrego z tego nie wyjdzie :(