czerwone jagody
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez czerwone jagody
-
Krajanko, każda przyszła mama ma w głowie poukładane, jak będzie traktować własne dziecko. Co mu będzie wolno, a czego nie. Ja też tak miałam - wszystko zaplanowane i wiesz co? Nie wszystkie z moich zamierzeń wprowadziłam w życie :) U Ciebie też tak może być, więc nie zawracaj sobie teraz tym głowy. Trzeba mieć plany ale weryfikuje je życie.
-
Widzisz celi, ja nie oczekuję że te spotkania zawsze będą w tak dużym gronie. Ja rozumiem, że potrzebne jest, by ojciec tylko z dzieckiem spędzał czas. Ważne, by nie popadać w skrajności i próbować znaleźć złoty środek.
-
ninke, źle mnie zrozumiałaś. Mój facet nie jest ojcem mojego dziecka a tylko ojczymem, on ma swoje dziecko daleko. Jego synek był u nas tylko raz - jeszcze żona nie wie o tym. W tej chwili mój facet jeździ do swojego dziecka i spotyka się z nim na jego terenie. Żona nie zgadza się, bym ja uczestniczyła w tych spotkaniach, nad czym ubolewam, bo wydaje mi się, że dziecko nie straciłoby, a tylko zyskało. Co tu dużo gadać, wszyscy zyskalibyśmy w takiej sytuacji. No ale to moje zdanie a zdanie jeszcze żony jest inne i nie mam na to wpływu. Ja właśnie bym chciała, by mój ... mógł przywozić swojego synka do nas. Na ten czas bylibyśmy czteroosobową rodziną. Tak to widzę i mam nadzieję, że powoli tak właśnie ten temat się ułoży.
-
Cześć dziewczyny Zgadzam się, że rozwód zawsze wpływa na dzieci i jest to nieuniknione. Nawet jeśli ojciec stara się bardzo, to jego relacje z dzieckiem są już zupełnie inne niż wtedy, gdy mieszkał w domu. To są te bolesne konsekwencje rozwodu. ninke.... to zależy co rozumiesz pod pojęciem \"gość\", to przecież osoba, która tylko wypoczywa w domu gospodarzy. Nie ma obowiązków. Czy o coś takiego właśnie Ci chodzi? Piszesz, że dziecko będzie musiało się dostosować do panujących w domu zasad. Dla mnie to logiczne. Przecież nasze wspólne dzieci mieszkające w tym domu też muszą się stosować do panujących w domu reguł. Coś jest określone i to my dorośli decydujemy o tym, jak jest w domu, a nie dzieci. Ninke, a co będzie, gdy w Waszym domu pojawi się Wasze dziecko? Zasady dla tego malucha będą inne niż dla tamtego? Czy to uczciwe i wychowawcze? Ja mam synka, on często i bardzo chętnie przychodzi rano do naszego łóżka, właśnie po to, by razem pooglądać bajki, poprzytulać się, pogilgać i pochichrać. Ani ja ani mój ... nie widzi w tym nic złego. Dajemy dziecku ciepło, którego potrzebuje. Jakoś nie wyobrażam sobie, by w naszym domu moje dziecko mogło doświadczać tego ciepła, a jego dziecko nie. Z pewnością oboje byłyby traktowane równo. celi dzięki za @
-
Net! Jesteś jeszcze? Co z tą propozycją poklikania? Spać mi się nie chce.
-
:D nooooo, świetnie potrafimy zanalizować problemy innych i świetnie doradzamy :D ja tylko czasami z własnymi problemami sobie nie radzę :p ale cudze rozgryzam w try miga :D Celi @ Net @ Serduszko, nakarm do syta dzieciaczki i ululaj :) Dobrej nocki Wszystkim
-
KRAJANKO (jakoś tak słodko mi się kojarzysz :) Jasne, że takie związki nie są proste, ale z tego co piszesz, to Wy już wiele rzeczy poukładaliście tak, jak należy. Jest jego dziecko w Waszym domu, myślę, że nie na zasadach gościa, a bardziej dochodzącego domownika. Pisałaś, że dotychczas takich sytuacji nie było, a teraz nagle. Tak sobie pomyślałam, że może takie zachowanie wywołała właśnie Twoja ciąża? Może dziecko poczuło się zagrożone, że urodzi się dzidziuś i ono przestanie się liczyć dla taty? Masz rację, gdy piszesz, że to Twój partner powinien ustalać z dzieckiem co mu wolno w domu, a czego nie i bardzo ważna w tych ustaleniech jest stanowczość. Ty natomiast zawsze masz prawo powiedzieć partnerowi, co Ci się w zachowaniu dziecka nie podoba, lub co uważasz, że należałoby zmienić. Powinniście rozmawiać o tym i ustalać wspólny front. A o zdrowie swoje i Waszego dziecka jak najbardziej masz prawo a nawet obowiązek zadbać.
-
Celi, już masz mojego @, skrobnęłam słówko. Ani, nikt się z Ciebie nie nabija, a ja napisałam co myślę.
-
Yennyyyyyy... a ja myślałam, że skrobnęłaś coś do mnie... tak na pocieszenie :(
-
Net, jeszcze coś. Anouk pisze zawsze mądrze, ja to ją widzę trochę jak guru tej naszej ekipki ;) Dla mnie jej słowa są zawsze bardzo ważne i cenne. Jeśli w pierwszym momencie coś Cię uderzyło, to pewnie tak miało być. Przemyśl ale się nie dołuj. Ani, pozdrawiam cieplutko.
-
Net, nie jesteś żadnym ułomem!!! Często problem polega na tym, że nie potrafimy przekonać naszego serca do rozumu, lub na odwrót. No właśnie tak mamy: emocje i zdrowy rozsądek. A jedno i drugie nie zwsze jednym frontem. Ja dużo myślę, o swoich odczuciach, reakcjach, zachowaniach. Zwykle wiem, co z czego się u mnie bierze, ale na tej wiedzy się kończy. Prowadzę wewnętrzne monologi, rozum do serca i też tylko na chwilę coś jestem w stanie temu sercu przetłumaczyć. Trudne mamy związki i czasem nie radzimy sobie, ale to nie znaczy, że jesteśmy jakieś gorsze czy ułomne. Jeden człowiek z pewną sytuacją poradzi sobie w mig i nie ma problemu, a inny szarpie się strasznie. Każdy jest inny i każdą z sytuacji wszystkich dziewczyn, które tu piszemy rozpatrywać należałoby osobno. Głowa do góry, na pewno odezwę się na @. Kontakt z Tobą też jest mi potrzebny.
-
Yenny, nie zdołowałaś mnie. Dzięki. Miłego wypoczynku.
-
Net, Ty więc w jakiś sposób masz prościej, bo czujesz podobnie, jak ex faceta, który ma dziecko. Możesz zrozumieć co czuje była Twojego partnera w związku z wspólnie spędzanym czasem. Ja nie rozumiem, bo mi się nic nie ściska, gdy widzę, że mój synek wsiada do samochodu, gdzie jest obecna żona mojego byłego i ich córka. Ja cieszę się, że ona chce wspólnie spędzać czas, bo przez to wiem, że akceptuje moje dziecko i ono nie jest jej wrogiem. Net, co człowiek to inne odczucia z tej samej sytuacji. Ja już nie wiem, czy moje podejście do sprawy jest właściwe. Naprawdę nie wiem. Ściskam mocno. Nasze sytuacje życiowe są bardzo podobne. Napisz więcej na @.
-
Ani, dzięki. Ja to wszystko wiem, ja to przyjmuję rozumem, tylko serce mam jakieś strachliwe i głupie. Pewnie to przez to co już w życiu przeszłam. A kiedyś byłam taką pogodną i ufną istotą. Ja nawet nie odbieram tego, co teraz u mnie jako złe. Nic w końcu złego w tym, że ojciec spędzi czas ze swoim dzickiem. Tylko przykro mi, że beze mnie. Już sama nie wiem, czy to jest dobre, bym miała kontakt z tym dzieckiem. Jego matka uważa, że nie. Sama się gubię, co dobre, co złe, co z krzywdą dla kogo. Ja nie jestem potworem i nie zrobiłabym temu dziecku nic złego. Smutno mi.
-
Witajcie dziewczyny. U mnie nadal kiepsko, a będzie jeszcze gorzej :( Staram się czymś zająć, choć niewiele to pomaga, bo ręce pracują, a umysł działa na najwyższych obrotach. Co tu będę gadać. Same dokładnie wiecie o co chodzi i jak to jest. Buziaki Net, masz @ Trzymaj się dzielnie.
-
Cześć dziewczyny. Ja dziś lekki dołek załapałam, bo jutro mój ... jedzie spotkać się ze swoim dzieckiem, a ja nie mogę... a tak bym chciała... :( :( :( :( :( :( :(
-
Dziękuję :) Tylko czworo? Poradzisz sobie... nie musisz ich kąpać wieczorem :D
-
Serduszko... gratuluję nagłego licznego potomstwa. W nocy? A jakże? Matki wstają do swoich dzieci po kilka razy. 8 godzin na głodzie? Takie maleństwa? Mowy nie ma! Załatw z szefostwem przerwę na karmienie ;) Ja się nie zamieniam.
-
Ja mam dwie paletki, dwa kiryski i stado neonków. Paletek miałam więcej, ale mi wykorkowały :( jedna po drugiej. Płakałam nad nimi. Niestety nigdy mi się żadne rybki nie rozmnożyły, no może kiedyś tam dawno jakieś gupiki (te rozmnażają się zawsze i wszędzie :) ) Miałam kiedyś i psy i koty, ale teraz bym nie chciała. Najbardziej pamiętam kłaki... wszędzie.