Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kwakwakwa***

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kwakwakwa***

  1. to wyżej, to ja :D tylko mi się literki pomyliły :)
  2. Jolly, witaj w klubie, też mam niespecjalny dzień i też posączę lampkę wina, tylko muszę do domu dotrzeć. Wiecvzorem tu będę, ok. 19-20, zapraszam na winko :D i na pogaduchy.
  3. Idę zaraz do domu, może jak się przewietrzę to zły nastrój minie. Zajrzę wieczorem. Julio, napisz coś więcej o takiej wizycie u psychologa, jak to wyglada, o czym trzeba mówić, czy on zadaje pytania. I tak ogólnie jak to wyglada.
  4. Nie, najpierw praca, potem rodzina, zawsze to powtarza. Ja wiem, że praca też jest ważna, ale dla niego to całe życie, tak od jakiegoś czasu jest. Jak był normalnym zwykłym pracownikiem, był całkiem inny. Chandrę mam dzisiaj, chyba sięupiję wieczorem :( No i najgorsze jest to, że oprócz was tutaj nie mam z kim o tym pogadać, w \"realu\" Już nie będe pisać, bo tylko smęcę dzisiaj i wam nastrój psuję.
  5. Rozmowa jest konieczna tylko trudna z nim na temat pracy. Wiem co powie, że praca dla niego jest najważniejsza, a reszta potem. I że on pracy nie może zawalić
  6. Julio, a o jakim specjaliście mówisz? ja nigdy nie chodziłam i nie wiem co sie tam nawet robi, poza tym jakbym miała komus obcemu mówić o swoich problemach, to chyba bym raczej uziekła, nie wyobrażam sobie tego
  7. też byliśmy Julia pare razy, ale na męśkim striptisie jeszcze nie byłam, a chetnie bym poszła :D:D, dowiedz się koniecznie i mi powiedz :)
  8. hmmmmm, też bym poszła na striptis męski :D
  9. Iza, nie pisałam, tak to do mnie zaczyna dopiero docierać. On zawsze lubił pracować, dużo pracował, myslałam, że to może dlatego, że mu przybyło obowiazków, ale nie, tu chodzi o coś innego.
  10. Julio, pracy on teraz nie zmieni. A nie wiem co musiałoby się wydarzyć, żeby zmienił swój stosunek do życia. Niby dba o dzieci, jest dobrym ojcem, wychodzimy razem często, wyjeżdżamy, ale ja widzę, że coś niepokojącego zaczyna się z nim dziać. Widzę, że firma zaczyna coraz częściej zastępować mu rodzinę i życie. Oprócz tego pogrzebu to jeszcze nie podoba mi się jego stosunek do jego rodziców. Mieszkaja sami, to są już starsi ludzie, i ciągle się skarżą, że on do nich nawet nie ma czasu zadzwonić, zapytac oc słychać. Kiedyś dzwonił czesto, opowiadał im przez telefon o pracy, o swoich sprawach, teraz dzwoni bardzo rzadko, na krótko, a jak oni zadzwonią to traktuje ich per noga. Mam wrażenie, że liczy sie tylko firma, reszta mu coraz częściej przeszkadza.
  11. Gayaa, spotkanie pewnie, że tak, możesz być nawet z dzieciaczkiem :) Mnie też by się drink jakiś mocniejszy przydał, ale w pracy jestem to nie mogę. :(
  12. Wiesz julia, kiedyś czytałam taki artykuł o korporacjach, jak robi się ludziom pranie mózgu, jak się ich drenuje, jak na szkoleniach działą się na podświadomość, że firma jest najważniejsza, że firma to prawie rodzina, że jak dobrze pracujesz to pojedziesz na weekend w góry albo na wycieczkę za granicę, na których to wyjazdach jest znowu pranie mózgu i poikazywanie jak to firma o ciebie dba, jak nawet cię wyżywi, napoi, dostarczy rozrywek, zapewni ciekawe spędzenie wolnego czasu. Oczywiście bez rodzin, bo masz integrować się z firmą, a nie z rodzina, masz żyć firmą, pracą. Tak dosłownie było napoisane.Że niekótre korporacje po prostu pożeraja ludzi, zawłaszczają, prawie nie dając oddechu. I chyba tak właśnie trafił mój mąż. Pisałam niedawno, że zmarł jego n ajwiększy przyjaciel, wyobrażasz sobie, największy, najbardziej serdedczny, z którym przyjaznił się od dziecka, razem chodzili do szkoły, studiowali, nie jakiś kumpel tylko przyjaciel, jedyny, jakiego mój mąż miał w życiu. I pomimo tego, ż e wiedział o pogrzebie.... nie pojechał, bo............teraz nie spadnij z krzesła, bo musiał jechać służbowo uzgodnić warunki kontraktu ! To nie jest normalne.! I wtedy mnie coś tknęło, zaczęłam się zastanawiać, kim są dla niego ludzie, co on w środku ma i kim on tak naprawdę jest. I co się dla niego liczy. aha, na tym pogrzebie byli też inni zanjomi z warszawy, każdy pracuje, ma swoje sprawy, i kazdy pojechał, zabrakło tylko mojego męża.
  13. Kris, ani mi nie narobiło syfu, jak to nazywasz, ani nie był czarujący. My się znamy od zawsze, znamy swoje rodziny. Mieszkaliśmy obok siebie na tej samej ulicy od dziecka. Nie potrzeba żadnych czarów. Nie zrozumiałeś mnie Kris. Moze dlatego, że pisze z pracy, nie za barzdo mogę się tu skupić i nie jestem może w stanie doikładnie oddac na piśmie tego co czuję. Poza tym takie przemyślenia miałam już od jakiegoś czasu, a to spotkanie jeszcze bardziej mi pomogło zrozumieć, że ten, jak to nazwałeś syf to raczej robi mój mąż, który chyba jest już pożarty przez wielkie i głębokie gardło korporacji, w której pracuje i chyba ma już zrobione pranie mózgu. I przestaje widzieć, że oprócz firmy, dyrektorów, raportów, strategii jest jeszcze on.
  14. Wiesz co, Gayaa, u mnie jest tak, że od jakiegos czasu zaczęlismy się trochę różnić w takim normalnym codziennym życiu, w podejściu do życia. No i w podejściu do rodziny.
  15. No i dzisiaj jestem jakaś taka zamyślona. cieszę się, że się z nim spotkałam, bo tak dzisiaj stwierdziłąm, że musze coś zrobić ze swoim życiem, bo tak dalej się nie da. W taki melancholijny nastrój mnie to spotkanie wprowadziło.
  16. Ja jakoś ostatnio jestem spokojna o te imprezy, niedługo mąż ma wyjazd na weekend, ja juz ze znajomymi w tym samym czasie mam zaplanowany też wyjazd w góry, bo akurat tak się składa, że dzieci będą na feriach. I będę się świetnie bawić, nie mogę się już doczekać. I wcale nie myślę o wyjezdzie męża, a raczej o swoim, żeby buty sobie kupić specjalne, bo jedziemy w góry itp. Co do spotkania wczorajszego to było bardzo fajnie, powspominaliśmy stare czasy, dużo było zdań zaczynających się od: a pamietasz...? Zrelaksowałam się tak chyba pierwszy raz od nie pamiętam kiedy. On jest zupełnie inny, ma inne priorytety i wartości niż mój mąż, całkiem inne podejście do życia, pieniędzy, rodziny, jakby był z innego świata. Dzisiaj od rana myślę i chyba coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mój mąż bardzo się zmienił w ciągu ostatnich kilku lat, albo może zawsze taki był, nie wiem, ale chyba coraz bardziej zaczynają mi przeszkadzać jego poglądy. Chyba coraz bardziej są różne od moich. Jeszcze nie wiem co, ale cos mi przeszkadza. To wczorajsze spotkanie coś mi uświadomiło i skłoniło do pewnych przemyśleń, al;e to dobrze. No więc pogadaliśmy, byliśmy grzeczni, :D do domu wróciłam grzecznie taksówką, pomimo oferty odwiezienia mnie. :) Trochę byłam zła, bo w tej restauracji, akurat tam, gdzie my siedzieliśmy, koło 20 przyszła grupka ludzi uczyć się tańczyć salsę. Kelnerka nas poinformowała, że mają tam kursy tańca. Ale za to ładną muzykę instruktor puszczał. :)
  17. cholera, Indianina miało być a nie konia :D:D:D:D:D:D
  18. Cześć Gayaa :D wreszcie jesteś :) ja już lecę, życzę milego wieczorku, nadrobienia tego, czego niektórzy wczoraj nie mieli :P:P a Julii skutecznego ujeżdżania konia :D
  19. Babka, na razie jeszcze myślę głową :D:D:D:D:D więc nie jest tak zle.
  20. a poza tym nie może być seksiku, bo syn ma jutro klasówkę semestralną z angielskiego i muszę go przepytać
  21. nie no Kris, żadnego seksiku nie będzie, absolutnie tego nie planuję, poza tym mąż ma do mnie zaufanie, to nie mogę go zawiezć, może jakby nie miał do mnie zaufania to by mi było łatwiej go zdradzić
  22. a odnośnie tego dzisiejszego spotkania to mam pytanie czy powinnam zapłacić za siebie czy pozwolić jemu zapłacić, on wyrażnie zaznaczył, że mnie zaprasza na kolację, bo pierwotnie mieliśmy pójść tylko na kawkę, mnie się wydaje, że powinnam zapłacić za siebie, bo nie lubie zobowiązań, tylko jak to zrobić? kiedy kelner przyniesie rachunek? czy na początku powiedzieć kelnerowi, żeby nam dał 2 rachunki, ale to drugie to chyba nieeleganckie
  23. no właśnie Julia nie, ja się jeszcze nie wyszalałam :( bym chciała spróbować jak to jest z innymi, bo co ja będę wnuczkom na starość opowiadać? :D:D
  24. eee tam Kris, rodzice mnie pod kloszem trzymali, żebym za wcześnie cnoty nie straciła :D:D:D:D:D:D
×