beatulam
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez beatulam
-
Dzień dobry U mnie zaczyna przecierać się słoneczko ;-). Miłej soboty życzę
-
Przed chwilą upuściłam "gazy" z mojej kapusty :-D
-
Nie wiem ile było marchwi bo pan sprzedający miał gotową utartą i dorzucił do kapusty pewnie 2 duże garści :-)
-
Wkleiłam cały przepis bo link został uznany za spam :-p
-
Dzień dobry Kapusta kiszona z marchwią i kminkiem: Najważniejszą czynnością zaradnej gospodyni w Majdanie każdego roku jesienią było przygotowanie dla swojej rodziny zapasu witamin z pięknie rodzącej na tej ziemi kapusty. 5 kg kapusty białej 0,5 kg marchwi 1dkg nasion kminku 8-10 dkg soli szarej Dobrze wyrośniętą, ścisła kapustę poszatkować [w szatkownicy lub przy pomocy robota kuchennego - to dziś] i wymieszać na nieckach - te na zdjęciu mają grubo ponad sto lat z marchwią, kminkiem, i solą. Tak wymieszaną kapustę pozostawić około15-20 minut [aż puści sok] . Następnie układać warstwami w kamiennym garnku [beczce dębowej] i każdą warstwę ubijać aż do wystąpienia soku. Dobrze ubita kapusta lepiej się zakwasza i łatwiej ją przechowywać. Po wypełnieniu garnka kapustą położyć na niej talerz lub deszczułkę dębową, przycisnąć wyparzonym kamieniem lub słonikiem napełnionym kapustą [dlaczego? - podczas fermentacji wydziela się sok, który odlewa się do słoika a następnie wlewa go ponownie - jest zbyt cenny aby jego brak uzupełniać wodą]. Tak przygotowaną kapustę gospodynie w Majdanie kisiły 3 - 4 tygodnie w temperaturze pokojowej. Kiszącą się kapustę przebijać co drugi dzień, aby usunąć gazy powstające podczas fermentacji. Po ukiszeniu kapustę przełożyć do 1 litrowych słoików lub pozostawić w beczce. Kapustę ukiszoną wynieść do piwnicy lub innego chłodniejszego pomieszczenia. Uwaga: Lepiej kisić kapustę w garnkach 5-6 litrowych - dobrze się przechowuje w słojach, [zachowuje przyjemny smak i zapach, mniej traci witamin]; po spożyciu kapusty kiszonej jesienią - można kisić kapustę jeszcze w styczniu i lutym. Do kiszenia dodawać sól szarą. Robiłam z tego przepisu, miałam akurat 5 kg kapusty i 5 litrowy gar gliniany.
-
Dobranoc Teklo :-)
-
moja Mona jest własnie taką porzuconą ogoniastą dzieciną - i jeśli kiedyś będę decydowała się na jakiegoś siersciucha to tylko na taką bidę
-
Oj...Teklo. Takie wspomnienia (te smutne) potrafią dręczyć zawsze. Ja mam traumę z dzieciństwa i nie mogę się pozbyć jej do dzisiaj. Wsciekam się na osoby kupujące za grube grosze pupili gdy tyle jest - oberwało się też moim dzieciom za Wafla (buldożek francuski). A tyle bid czeka na swojego "człowieka" i pomoc...
-
Ale jak nam się życie wyprostuje to moze w przyszłym roku coś pomyslimy ...Bieszczady, nasze siedlisko...wasze wypady... :-)
-
A w Bieszczady nie jeździmy (pomijając brak czasu związany z angażem we własny biznes :-o) bo ja niestety b.źle się czuję w górach - ciśnienie wariuje...moje znaczy się
-
Małżowina moja solidnie ugniotła kapustę w garze :-) Dobranoc
-
Pewnie jutro się wyspowiadam jak bulgocze moja kapusta ;-). Orsejko! Czekam na twoje sprawozdanie - ja nie miałam żadnych doświadczeń z produkcji kapuchy a już mój M to tylko znał konsumpcję u babci :-D
-
Odciśniętą solankę kapuścianą wylałam ale tę z fermentacji będę już łapała :-). Tak mam zanotowane wg porad :-)
-
Teeklo:-), będę duchowo deptała z wami w Bieszczadach - przecież to nam bliskie tereny...chociaż właściwie porównywalna odległość na Podhale od nas :-). M jest zakochany w Bieszczadach. Mamy nadzieję na odwiedziny w Terce i wszamanie pysznego pstrąga - ale to moze w przyszłym roku.
-
musiałam odlać pewnie 0,5 litra bo się wylewało z gara.
-
Hej Moje 5 kg też zakiszone - tzn. nastawione a co będzie to zobaczymy. Strasznie dużo soku się zrobiło podczas ubijana.
-
Dobry wieczór Po dzisiejszych kapuścianych rozmowach oszalałam ;-). Kupiłam 5 kg poszatkowanej kapusty z marchewką (2 garści) i będę uprawiać kiszonki :-D. ale dopiero jutro bo nnie mam kamiennej soli. Raz kozie śmierć jak mówił Koziołek Matołek :-p.
-
Do potem
-
Fruwajaca się nie odzywa...może już mieszka w siedlisku a tam nie ma netu?
-
Daisy, taki list pewnie rozkłada na łopatki :-) ale tak fajnie. Radosnego gotowania :-D. Ja znikam, idę do pracory a potem śmigam do sklepu po jedzonko dla kota i mam nadzieję wyciągnąć M do jakiegoś sklepu żeby pooglądać drzwi w naturze a nie w katalogu.
-
Orsejko! W garze jest "anulkaz". Trzeba cofnąć się w jej archiwum. Podaje przepis na kapustę kiszoną w takich mniejszych ilościach - nie beczkowych, robi ją zawsze. Na fotkach wygląda super i podobno jest przesmaczna :-). jeszcze nie próbowałam robić ale mam ochotę. Wiadomo, taka domowa jest najlepsza, kiszona naturalnie bez dodatku octu czy kwasu mlekowego.
-
Opis kiszenia super :-). Moja mama dziecięciem będąc ubijała kapustę własnymi nożynami :-D. I wiem, że przebijać kapustę trzeba.
-
hihihi:-D Daisy, nie przesadzaj! Ala jak ja ciebie rozumiem z tą samokrytyką ;-) - właściwie mam to samo od dzieciństwa. Pamiętam scenę z dzieciństwa, gdy moja mama doprowadzona do ostateczności stłukła mnie po plecach bo nie chciałam pozować do zdjęcia na molo :-p. Zostałam wtedy ubezwłasnowolniona i do dzisiaj to zdjęcie straszy :-p.
-
Hej Daisy :-), wszystko doszło, posłałam Plotce a Tobie odeślę wg życzenia ale jeszcze trochę pooglądam ;-)
-
Próby wątrobowe mam zawsze złe tylko raz mniej a raz więcej...