Witam wszystkich serdecznie!
Jeszcze nie przeczytalam wszystkich wypowiedzi i chyba nie jestem gotowa na podzielenie sie moja \"historia\" ale chcialabym do Was dolaczyc.
Jak wiekszosc z Was czekam az stanie sie cud (nie moge nazac tego inaczej) i On wroci.
Czekam i z kazdym dniem bardziej boli, a trwa to juz bardzo dlugo, za dlugo zeby sie ludzic ... ale mowia ze nadzieja umiera ostatnia i maja racje :(
Z jednej strony zdaje sobie sprawe, ze za bardzo sie \"popapralo\" i za dlugo to trwa zeby zmienil zdanie ale z drugiej czuje pewnosc ze bedziemy jeszcze razem.
Boje sie tylko, ze ta pewnosc jest wynikiem mojej glupoty i poboznego zyczenia.
Na swoja obrone dodam ze od miesiaca nie mecze go sms i telefonami. Zupelna cisza.