Mysh
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mysh
-
Karenko, jestes juz po amniopunkcji? Psikulcu, bidulku.... Ty to sie masz z olkowym brzuszkiem..... trzymaj sie dzielnie, no coz tu mozna wiecej napisac.... biedny Oleczek, biedna Ty. Shalla, my szukalismy dzialki w konkretnej miejscowosci, blisko mojej rodziny.
-
O mnie sie nie martw, o mnie sie nie martw, ja sobie rade........ Ale o reszte dziewczyn to i ja zaczynam sie martwic. Kuk! Karenko! Psikulcu! Choc jedno zdanie prosze! Elffik! Dynia! Wy tez! Bo nam tu z Shalla i Fisa rozne rzeczy zaczna przychodzic do glowy, na przyklad ze nie lubicie nas juz ;) Chyba jestem pod wplywem filmu Moj brat niedzwiedz i sposobu gadania tych braci losiow. Polski dubbing do tego filmu jest absolutnie niepowtarzalny! doskonaly! Kilka dni zajelo mi doczytanie sie kto tam komu glosu uzycza, bo te napisy trwaja na ekranie ulamek sekundy, ale udalo sie, na pewno wiele mowia Wam nazwiska takie jak Zenon Laskowik, Andrzej Grabowski, Stefan Friedman czy Jacek Fedorowicz. Sa swietni! A Wy? Czy macie jakies wasze ulubione polskie filmy familijne, ulubione ze wzgledu na dubbing? Ja nie pisze, bo zabiegana jestem troszeczke, troszeczke spraw musialam pozalatwiac. Ale dzieki temu w poniedzialek stalismy sie z Myszoniem prawnymi wlascicielami kawalka mazowszanskiej ziemi. Jeszcze nigdy w zyciu nie bylam wlascicielem ziemi :D Teraz "tylko" (he, he) maly drewniany domek z bali i juz mamy wlasne miejsce na polskie wakacje.
-
Jak obserwuje polskich kierowcow, lacznie z moimi znajomymi, to wydaje mi sie jezdza baaardzo ryzykownie, a szczegolnie wyprzedzaja ryzykownie..... W bardzo wielu przypadkach, gdyby zabraklo im jednej sekundy tylko, mogloby dojsc do tragedii.... I strasznie sie boje ze pojezdza tak wlasnie do tego jednego razu kiedy im jej zabraknie..... A najbardziej przerazilo mnie wyprzedzanie we dwoch, znaczy ja zaczynam wyprzedzac osobowy, a w tym czasie (sic!) ciezarowka zaczyna wyprzedzac mnie! Podczas jazdy po polskich drogach juz trzy razy przez moment mialam wrazenie ze to nie dzieje sie naprawde tylko ze gram w gre komputerowa. A o wyprzedzaniu z lewej strony to juz nawet nie bede pisac..... Sluchajcie, czy o tym sie nie mowi na kursach przygotowawczych do egzaminu na prawo jazdy ???? Ja wiem ze kierowcy, ktorzy od lat jezdza na tych drogach, sa czescia tej kultury i dla nich ta OGOLNA rajdowa jazda to bulka z maslem.... i cale szczescie..... pewnie ktos taki jak ja, nazbyt ostrozny i powolny moze wprowadzac elementy zagrozenia, bo jest nieprzewidywalny dla normalnego polskiego kierowcy. Pisze to bez zlosliwosci.... po prostu zaczynam sklaniac sie do zdania, ze im wczeniej wtopie sie w te kulture tym lepiej.... Jak sadzicie?
-
Ja.... zyje.... ale ciagle w Polsce, wiec raczej wakacyjnie sie czuje, pomimo ze siedze wlasnie w najcieplejszym z moich polarow i w narciarskich skarpetach :) bo jesien tego roku zaczela sie na Mazowszu koncem lata :) Ucze sie jezdzic po polskich drozkach i ledwie zyje ze strachu, ale nie mam wyjscia, bo Myszon w przeciwienstwie do mnie pracuje i popoludnia przed komputerem spedza raczej.... dobrze ze mam francuskie numery, chyba tylko dlatego nikt jeszcze na mnie nie trabil. Jezdze naprawde z przygodami, bo w tym roku tu w naszych okolicach co kilka kilometrow roboty drogowe, drogi rozkopane, mosty rozebrane i wszedzie naokolo mnostwo obiazdow... jakby Polske jakis obled remontowo-drogowy ogarnal! Wczoraj bylismy w Pacanowie, w centrum bajek. Dzieciakom podobalo sie baaaaaaaaaardzo! Natychmiast weszly w dialog z pania oprowadzajaca, ktora przedstawila sie jako Alicja w Krainie Czarow. Inne dzieci potrzebowaly ladnych paru minut, zeby sie osmielic, a moje od razu jakby byly u siebie :) Ale teraz to lepiej Wy napiszcie jak przezylyscie poczatek roku szkolnego i czy wszystkie dzieciaki na razie w zerowkach, czy moze sa pierwszoklasisci? Wlasnie zdjecia rozsylam, wiec spodziewajcie malego zrzutu. Aha! Jaskowi wczoraj wypadl wreszcie pierwszy zabek !!!! I Jasiek w ogole bardzo sie zmienil ostatnio. Zrobil sie taki duzy, niezalezny, samodzielny, samostanowiacy itp, itd. Troche to chaotyczne sprawozdanie, ale lepsze to niz nic, chyba.... nie? Odezwijcie sie choc slowkiem, bo widze ze tylko Shalla jest jak na razie....
-
No mnie szwagierka zdecydowanie trafila sie niefajna, za to bratowa! wyjatkowo wyjatkowa! chyba nie za czesto sie zdarza ze wieloletnia przyjaciolka staje sie bratowa, co ??? moja szwagierka nie tylko uwaza, ze zna jedyna sluszna droge, to by jeszcze nie bylo nic! ona wyobraza sobie o nas rzeczy kompletnie nieprawdziwe, a to jest niebezpieczne. podam wam taki przyklad: Jasiek zyje niemalze tak jakby mial dwa domy, u babci jest codziennie kilkakrotnie, kiedy do baci przyjezdza kuzynek (synek szwagierki) wlasciwie obaj chlopcy, kiedy sa razem, zyja jakby mieli dwa domy i spedzaja czas oraz jadaja zamiennie raz u mnie raz u babci (generalnie glownie u mnie, czyli u Jaska, bo to on ma zabawki, hustawki, gry, filmy i tym podobne rzeczy, ale zawsze razem. Podczas tych wakacji dwutygodniowy pobyt szwagierki z kuzynkiem nalozyl sie na pobyt mojego brata z Marj i malutkim M, wiec sila rzeczy starsi chlopcy spedzali mnoswto czasu u babci, a Pola zostawala z nami i malutkim M. Jasiek robil co chcial! Chcial jadac u baci, jadal, chcial jechac z nimi w gory jezdzil, to sa rzeczy tak naturlane ze nawet nie potrzeuja jakichs specjalnych dyskusji. Myszon tylko raz powiedzial ze Jasiek ma wrocic na obiad do nas, bo wlasnie to byl nasz wspolny pierwszy obiad z naszymi goscmi (moim, bratem, Marj i M), szwagierka to uslyszala i natychmiast nabrala niezachwianego przekonania, ze Myszon "nie chce puszczac Jaska do babci", a to kompletny absurd. I takich absurdow szwagierka nawywnioskowywala sie wiele podczas tych wakacji.... "wnikliwie" (ha! ha!) obserwujac zmienne nastroje Jaska, wykoncypowala tez, ze on sie chroni u nich przed nami, itp., itd., itd. pisze tu o tym tak lekko, bo sa to tak autentyczne bzdury, ze nie wierze ze w ktorejkolwiek z was mogly zasiac ziarnko watpliwosci na nasz temat :D natomiast szwagierka glosi te swoje obserwacje z takim blyskiem w oku i poczuciem misji ratowania dziecka, ze stajac z nia twarza w twarz wlos sie jezy na glowie. KONIEC TEMATU Dziewczyny, jestemy juz razem. Myszon dojechal do nas samochodem, dowozac wreszcie cale mnostwo potrzebnych rzeczy. Przed nami caly miesiac wywczasow pod wisienka, a potem - nowosc zupelna - dlugi powrot samochodem do domu, w pelnym skladzie. Do tej pory z dziecmi do Polski zawsze latalismy, oj bedzie sie dzialo. Mysle ze rozlozymy te podroz na ladnych kilka dni :) tymczasem udam sie na lezaczek z ksiazka i pestkami swiezego slonecznika. W koncu sa wakacje! Od dzisiaj mamy dwa aparaty, na pewno nadrobie wysylanie zdjec. Nadrobie tez ogladanie Waszych, obiecuje Odetchnieta_z_Ulga_w_Ramionach_Myszonia_Mysh :D
-
Tak.... mysle ze wszyscy musimy ochlonac..... a potem nauczyc sie zyc obok siebie na nowych zasadach.... w mniejszej symbiozie ze tak powiem..... Dla mnie najwiekszym szokiem bylo zachowanie siostry Myszonia. To ona pociagnela za soba innych. Ona zyje sto kilomentrow od nas i pojawia sie raz w miesiacu (wiec do tej pory wiedzialam o niej tylko tyle ze trudno nawiazac z nia choc letnie niedzielne relacje szwagierskie), a teraz przyjechala na dwa tygodnie wakacji i zdolala zainfekowac innych swoim osobliwym sposobem postrzegania metod wychowawczych swojego brata. Z ta pania wszelkie relacje uwazam za zamkniete. Dziewczyny kiedy probowalam z nia dyskutowac, to az wlosy stawaly mi deba na glowie, kiedy sluchalam tego co ona sobie wyobraza na nasz temat. Nie bylo szans na tlumaczenie czegokolwiek, bo ona miala gotowy obraz calosci, co gorsza obraz kompletnie znieksztalcony. To mnie przerazilo! Mama JP natomiast znalazla sie pod jej ogromnym wplywem, wiecie jak to bywa ze starszymi osobami, czasami na chwile traca grunt pod nogami, bo po licznych sugestiach, zbyt latwo widza cos w krzywym zwierciadle. Mysle jednak ze to da sie naprawic.... W kazdym razie od kiedy wyjechalismy, Jasiek dzwoni do swojej francuskiej babci codziennie ! Dziewczyny, pisze o tym po prostu zebyscie wiedzialy, nie potrzebuje juz pocieszenia, nie potrzebuje madrosci zyciowych, nie potrzebuje komentarzy innych niz "Mysh, dobrze wiedziec co sie z Toba dzialo". Juz poroztrzasalam to wszystko z mama, z Marj, z moja "francuska" M, ktora byla tu wczoraj z dziecmi (!!!!!!!!!!!!!!), bo akurat jeszcze nie skonczyla swoich wakacji w Polsce. Wiele rzeczy przemyslalam, wiele zrozumialam..... Tak musialo byc widocznie. Mysle ze te nagle wakacje w Polsce to byla najlepsza decyzja w tej chwili. Potem bedzie powrot i wypracowywanie troszke innego rytmu, przystosowanie sie do nowych warunkow :) to tyle w tej sprawie Kuk, napisze tylko ze ja tez nie wierzylam wlasnym oczom, kiedy przeczytalam ze wlozylas nosidelko Jasia czy co to tam bylo, do pralki, wraz zmetalowym stelazem, nie wierzylam jak pan mechanik, ktory to zobaczyl... W ogole to jak probuje sobie wyobrazic jego mine, pekam ze smiechu. Przebilas tym absolutnie wszystkie Twoje wlasne opowiesci o przykladach roztargnienia i o niesamowitych zdarzeniach razem wziete :D Karenko, wiesz, kiedy czasami mysle o trzecim dziecku, to takie dziwne mysli przychodza mi do glowy, ze skoro dwa razy udalo sie tak bez zadnych komplikacji, to ze teraz to byloby juz prosic za duzo..... zaraz je odganiam, najszybciej jak moge, ale powstawaniu ich nie umiem zapobiec. Shalla, cos jest w tym Twoim porownaniu z loteria.... Klaldynko, witaj, Twoja historia jest naprawde niesamowita. To mile ze chcesz do nas dolaczyc. Wiesz, nasze grudniowe dzieciaczki urodzily sie w roku 2004, teraz beda obchodzic juz szoste urodziny, ale niejedno ma mlodsze rodzenswto, sa nawet dwie dziewczyny, ktore wlasnie teraz sa w ciazy, wiec mysle ze jesli do nas dolaczysz, wcale nie bedziesz sie czula osamotniona. W jakim wieku jest Twoj starszy synek?
-
Analizujemy to wszystko na okraglo..... w tyl, w przod i na boki.... Nie rozumiemy tak do konca....
-
Nic nie narozrabialam ani nie jestem w ciazy. Przezywamy za to najbardziej koszmarny i najbardziej zaskakujacy dla nas wszystkich okres w naszym zyciu. Gdyby kiedykolwiek ktokolwiek tylko zasugerowal, ze cos takiego moze sie nam przytrafic, to bym go wyslala do lekarza od glowy. Otoz calkiem niespodziewanie od tygodnia dokladnie jestem w Polsce razem z dziecmi (Myszon dojedzie za kilka dni), bo nagle wybuchl tak ogromny konflikt z rodzina Myszonia, ze jedynym rozsadnym rowiazaniem bylo odsunac od tego dzieci i to w trybie natychmiastowym. Wylecielismy bez chwili zwloki z jednym workiem spakowanym w pol godziny. Chyba dzisiaj juz moge powiedziec ze zaczynam dochodzic do siebie, wychodzic z szoku i normalnie funkcjonowac, bo przez wiele dni bylam po prostu chora od tego wszystkiego. Dobrze ze Marj i Spolka rozumieja ze to byla koniecznosc...... Dobrze ze moja Mama trzyma tak tu wszystko dzielnie w garsci. Chyba nigdy jej za to dosc nie nachwale, nie wynagrodze........... No choc tyle wyjasnien Wam sie nalezalo. Jak dojedzie Myszon pewnie latwiej mi bedzie powrocic do normalnego pisania na forum. Na razie.....
-
Psikulcu, i mnie uderzylo ze po ibuprofenie podalas jeszcze paracetamol.... tak sobie mysle, ze pewnie zrobilas tak, ale nie od razu.... Shalla, zgadzam sie z Toba, warto rozmawiac z dziecmi o rzeczach najwazniejszych juz od najwczesniejszych lat, dajemy im w ten sposob szanse poznania naszych wlasnych zasad i pogladow, zanim koledzy/kuzyni/ciocie/dziadkowie zajma sie serwowaniem im jakichs wiekszych stereotypowych glupstw. Psikulcu, my tez jestesmy "niekosciolkowi" a nawet powiedzialabym: anty-Kosciolowi, wiec z jednej strony rozumiem Twoja irytacje, no, staram sie, ale z drugiej strony mysle, ze gdyby ktos z rodziny probowalby indoktrynowac moje dzieci, staralabym sie podejsc do tego jak najbardziej spokojnie, tlumaczac dziecku moje podejscie.... Zreszta podejrzewam ze i Ty zrobilas podobnie... Wydaje mi sie, ze jesli dziecko wyczuje ze rodzicow ta sprawa az parzy i ze wrecz ostro zabraniaja mowic na ten temat, to jego ciakawosc wzrosnie jeszcze bardziej... Wiem, mnie jest latwo mowic, bo ja zyje w kraju strasznie laickim i to rodziny chodzace do kosciola budza zdziwienie, a nie odwrotnie.... no.... ale generalnie rzecz biorac chodzi o to, zeby wytlumaczyc dziecku, iz to ze babcia pije napar z przebisniegow na poprawe kondycji, chodzi na przeceny do QRST, czyta tylko Supergospodynie i wierzy tylko doktorowi Kowadelko, nie znaczy ze i my musimy robic jak ona. No wlasnie! I tak to moja wlasna mama stala sie tesciowa mojej przyjaciolki :D I teraz Marj bedzie jedyna osoba na tym forum, ktora slowa zlego o swojej tesciowej nie pisnie :D :D :D Smieje sie oczywiscie. A na powaznie, to bylo niesamowite, odkryc ze i ja i moj brat, kazde z nas na swoj sposob, wybralo na bratnia dusze te sama osobe. Dodam tylko, ze to sie stalo kompletnie niezaleznie, bo ja w ich spotkaniu nie maczalam palcow! Nie bylo mnie przy tym! To nie ja ich poznalam! I moze wlasnie dlatego wydaje mi sie to takie magiczne, spotkali sie bo tak mialo byc. Aha, Shalla, powodzenia w ujarzmianiu balaganiary ! Ja tez z tym walcze, ale duzo mniej globalnie :) Pochwale sie tylko, ze jasiek z wlasnej inicjatywy dwukrotnie poslal wszystkie lozka (choc go nigdy o to nie prosilam), bylam dumna i blada i chwalilam obficie, ale oczywiscie najbardziej jestem szczesliwa, kiedy po prostu nie rozrzuca swoich rzeczy, kiedy pamieta o wrzuceniu brudnych rzeczy do kosza czy o odlozeniu butow do szafy albo pizamki do schowka..... on to robi tak w kratke, raz sam z siebie, raz po delikatnym przypomnieniu a raz wcale (bo nie ma mnie obok i delikatnego przypomnienia zabraknie) Dynia! Odezwiesz sie wreszcie z tej Polski czy nie ?! dobra, ide spac, mam nadzieje, ze ten post sie trzyma kupy, bo w polsnie go stworzylam :D
-
Musze cos jeszcze napisac :) W zaden sposob nie potrafie zapamietac daty urodzin Poli. Znaczy wiem ze Pola urodzila sie albo 23 albo 24 listopada. Czy uwierzycie ze za kazdym razem, kiedy mi to potrzebne, zagladam do mojego ogromnego archiwum zdjeciowego, wchodze w folder "2007" potem w nim szukam kolejnego folderu "listopad 2007", wchodze i tam wsrod innych folderow jest ten zatytulowany 24 listopada 2007 - narodziny Poli i w juz wiem! :D:D:D:D:D Najsmieszniej jest kiedy nagle w jakims urzedzie np. pytaja mnie o te date :D bo odpowiadam albo albo i ze sprawdze. Myszon ma tak samo, wiec kiedy w urzedzie jestemy razem jest jeszcze smieszniej, bo nikt z nas nie potrafi zdecydowac, ktora data to ta dobra. Chyba nie musze dodawac z data slubu jest podobnie? Albo albo. A pisze jeszcze po to, zeby wyrazic moje wielkie zadziwienie nad osoba tesciowej Kuk.... zadziwienie bardzo negatywne..... Kuk, no, rece opadaja... jak to jest mozliwe, ze kochajaca babcia nie radzi sobie w kwestii dbania o dzieci.... I jak do tego jeszcze dodac ta sprawe z obcinaniem wlosow, ze pomimo Twoich prosc, zeby tego nie robila, ona za kazdym razem samowolnie prowadzi Ania do fryzjera, grrrrrrrr! Najbardziej przeraza mnie ten brak poszanowania zdania mamy. Brak poszanowania zdania kogokolwiek..... No to sobie popisalam.... Dom stoi na glowie, nawet stol po sniadaniu niesprzatniety, a ja przyklejona do klawiatury i wpatrzona w ekran. Wiecie co, tak na dobra sprawe, gdybym byla taka mega rozsadna i powiedzialabym sobie, ze siade do komputera dopiero wtedy kiedy zrobie wszystko co mam do zrobienia, to nie siadlabym NIGDY. Na szczescei wyksztalcilam w sobie juz taka funkcje, ktora sie nazywa wylaczamy rozsadne myslenie, nacikam guzik i przestaje widziec te talerzyki na stole.
-
kurcze! i to blade w dodatku! wysylajac zgubilam pol wpisu nie dam rady chyba juz odtworzyc wszystkiego.... karenko, komentarze olka dotyczace rodzenstwa polozyly mnie na lopatki shalla, ten album to wspaniala sprawa! Szczerze podziwiam panie nauczycielki! Ja widzialam tutaj taki jedne ogolny album szkoly. Piekny, kolorowy, pelen zdjec zbiorowych kazdej klasy, grona pedagogidznego i pracownikow "technicznych". Album opisywal wszelka mozliwa dzialalnosc szkoly... ale daleko mu bylo indywidualnego albumu Anastazji?. I na koniec, do dziewczynyn proszacych o rady ciazowe.... Ja moge tylko napisac ze ja tak nie mialam. Owszem slyszalam o przypadkach krwawienia w ciazy (jak w przypadku pierwszej dziewczyny), ale nie mnie sadzic, czy cos takiego jest normalne. Dziewczyny, jesli jestescie niespokojne, nie wiecie dokladnie co sie dzieje, to moze jednak lepiej pogadac z lekarzem, albo pogrzebac w internecie, ale nie na forach gdzie wlasciwie kazdy moze plesc byleco, tylko na stronach poswieconych zdrowiu kobiety. ok, czas minal
-
Dziewczyny, ja na chwileczke tylko, zeby pomarudzic na brak czasu na forum. Tyle ciekawego sie tu teraz dzieje w naszym temacie, do tylu spraw chcialabym sie jeszcze odniesc, tyle rzeczy napisac, ale nie mam kiedy. Chyba kazda z Was zajrzala juz pod podawane ostatnio linki przeczytala proponowane artykuly, tylko ja jedna zapisuje wszystkie skrupulatnie w zakladkach... na potem.... Do tego dyskusje mailowe tez nam sie tak fajnie rozwinely, a ja od kilku dni i w tym mam zaleglosci, w skrzynce nie wiem juz ile maili, na ktore chce odpowiedziec... Czytam wszystko na biezaco, bo zagladam czesto, ale nie mam kiedy pisac... Chce tylko zebyscie wiedzialy ze jestem nawet jak mnie nie ma :) Ze czytam i mysle o tym co przeczytalam. Buziaczki dla slicznej trzylatki Ani. Rosnij zdrowa, usmiechnieta i rozgadana! I... nie ma wyjscia, Jaskowi tez juz sle najlepsze zyczenia, bo boje sie ze jutro zapomne. Jasienku, zebys zawsze byl taki pogodny ! Dziewczyny zauwazylyscie ze az trzy z nas urodzily dwojke dzieci w tym samym miesiacu. Psikulec w maju, Kuk w lipcu, a ja w grudniu (znaczy Pola wlasciwie w listopadzie, ale termin miala na grudzien). Shalla, Karenko, na kiedy macie termin? Zastanawiam czy u jednej z Was nie bedzie od zblizony do daty urodzin pierwszego dziecka. Czyli teraz juz wiecie! Z Marj znamy sie od 10 lat przeszlo, a znajomosc ta ma bardzo powazne konsekwencje, o ktorych moze kiedys wspomnimy, co Marj? ;)
-
Dziewczyny, ja na chwileczke tylko, zeby pomarudzic na brak czasu na forum. Tyle ciekawego sie tu teraz dzieje w naszym temacie, do tylu spraw chcialabym sie jeszcze odniesc, tyle rzeczy napisac, ale nie mam kiedy. Chyba kazda z Was zajrzala juz pod podawane ostatnio linki przeczytala proponowane artykuly, tylko ja jedna zapisuje wszystkie skrupulatnie w zakladkach... na potem.... Do tego dyskusje mailowe tez nam sie tak fajnie rozwinely, a ja od kilku dni i w tym mam zaleglosci, w skrzynce nie wiem juz ile maili, na ktore chce odpowiedziec... Czytam wszystko na biezaco, bo zagladam czesto, ale nie mam kiedy pisac... Chce tylko zebyscie wiedzialy ze jestem nawet jak mnie nie ma :) Ze czytam i mysle o tym co przeczytalam. Buziaczki dla slicznej trzylatki Ani. Rosnij zdrowa, usmiechnieta i rozgadana! I... nie ma wyjscia, Jaskowi tez juz sle najlepsze zyczenia, bo boje sie ze jutro zapomne. Jasienku, zebys zawsze byl taki pogodny ! Dziewczyny zauwazylyscie ze az trzy z nas urodzily dwojke dzieci w tym samym miesiacu. Psikulec w maju, Kuk w lipcu, a ja w grudniu (znaczy Pola wlasciwie w listopadzie, ale termin miala na grudzien). Shalla, Karenko, na kiedy macie termin? Zastanawiam czy u jednej z Was nie bedzie od zblizony do daty urodzin pierwszego dziecka. Czyli teraz juz wiecie! Z Marj znamy sie od 10 lat przeszlo, a znajomosc ta ma bardzo powazne konsekwencje, o ktorych moze kiedys wspomnimy, co Marj? ;)
-
Shalla, swietnie! Milo to poprzezywac jeszcze raz, co? Czy Anastazja byla obecna?
-
Przyznam sie ze do tej pory nie mialam zadnych konkretnych przemyslen w kwestii potrzeby reagowania na przemoc wobec dzieci, bo tez nigdy bezposrednio sie z przemoca nie zetknelam.... nie pamietam ani krzykow w sasiedztwie ani zadnej sytuacji na ulicy, w ktorej rodzic powaznie naduzywalby sily. Dopiero teraz, pod wplywem naszej dyskusji wyklarowala mi sie jedna rzecz. Kazda ewentualna interwencja (u wladz) z naszej strony bedzie miala od razu bardzo powazne konsekwecje dla dziecka, ktore chcemy ochronic, bo to dziecko zostanie zabrane od rodzicow, umieszczone przynajmniej na jakichs czas w specjalnym osrodku albo w rodzinie zastepczej, a jego ukochani rodzice (badz jedno z nich) beda okreslani jako winni. Czy my potrafimy sobie wyobrazic ten dramat? To jest bardzo delikatna kwestia, dzieci przeciez kochaja swoich rodzicow, nawet tych najgorszych (chyba wszyscy znamy - chociazby z telewizji - przyklady dzieci, ktore w domu dziecka ciagle czekaja ze ta niedobra matka przyjdzie i zabierze do domu). A realia sa jakie sa. To znaczy istnieje konkretna procedura a w niej brak miejsca na uczucia dzieci. Nie znam jej dokladnie, ale mam wrazenie, ze to dzieci placa za bledy rodzicow... A jakby tak tatusia-kata zabierac z domu do osrodka, a nie to niewinne przerazone dziecko ?!
-
O matko! Shalla! Ja mam wlasnie taki wrzeszczacy egzemplarz i ostatnio sie zastanwialam, jak to wyglada z zewnatrz, tymbardziej, ze od kiedy jest tak strasznie goraco, oba okna w sypialni zostawiam otwarte na osciez przez caly wieczor i przymykam dopiero dlugo po tym jak dzieci zasna a, jak juz pisalam, zdarzaja sie u nas wieczorne wrzaski. Jakiekolwiek tlumaczenia w tej chwili nic nie daja i wlasnie jedyny sposob, to ignorowanie. Odwracanie uwagi sprawdza sie 9 razy na 10, ale co jakis czas nastepuje ten dziesiaty raz i.... wtedy... niech kazdy szuka swojego sposobu..... My oczywiscie tez szukamy naszego, za kazdym razem reagujemy, ale zanim to przyniesie jakis efekt, to wrzask brzmi i brzmi i brzmi i roznie moze odebrany z zewnatrz.... kurcze.... Nie znaczy to ze stawiam sie tu na rowni z mamusia rozmawiajaca przez telefon; o ktorej piszesz.... ani tymbardziej ze jej bronie. chce tylko pokazac jak to moze wygladac z tej drugiej strony i to w przypadku rodzicow, ktorzy naprawde duzo uwagi poswiecaja swoim dzieciom :) i wiele czasu spedzaja na przemysleniach jak robic zeby bylo dobrze.... Pamietam, chcialabym napisac Ci dokladnie to co Kuk, ze wszyscy bijacy rodzice powinni przeczytac Twoj wpis.... i zebys sie nie poddawala, nie skazywala sie na bezdzietnosc, nie wierze, ze moglabys uderzyc wlasne dziecko ! Na mnie najwieksze wrazenie zrobil film "Wrony" Doroty Kedzierzawskiej " 1994. Film o potrzebie milosci. Konczy sie taka strasznie rozdzierajaca scena, w ktorej corka prosi matke: "mamo przy.... mamo przy...." i to "przytul" nie moze jej przejsc przez gardlo. Tak sobie mysle ze tyle sie pisze i mowi o klapsach, o wielkim laniu i o regularnych biciu, ale w ogole nie mowi sie o tym ze rodzice powinni przede wszystkim kochac dzieci, tulic, calowac, zapewniac o swojej milosci BEZWARUNKOWEJ i stworzyc relacje oparte na poczucie bezpieczenstwa , wzajemnym zaufaniu i wzajemnym szacunku. Bo to jest najwazniejsza sprawa w wychowaniu. I podobnie jak Marj uwazam ze zamiast marnowac energie w dyskusjach za lub przeciw klapsom, wszyscy rodzice powinni raczej pomyslec, jak im zapobiec i czym je zastapic.
-
Karenko, jestes wielka, wlasnie Twoj ostatni wpis najbardziej obrazowo oddaje bezsensownosc klapsow, jestes wielka, po prostu.... Tak sobie mysle ze byc moze gdyby jedna z tych wielkich zlosci Poli zdarzyla sie w Polsce, to nie jeden przypadkowy przechodzien juz dawno pouczylby mnie ze powinnam jej przylac, a wielu innych wspolczuloby mi w duchu, ze nie potrafie sobie poradzic z wlasnym dzieckiem. Niech sobie mysla co chca...... Marj, witaj, mnie najbardziej przeraza to, ze niektorzy ludzie ktorzy tak wierza w kalpsy, mowie jasno, niektorzy, zupelnie nie zastanawiaja sie nad mozliwoscia unikniecia ich i... zaluje troche, ze nie zaswita im w glowach taka mysl, ze naprawde warto! Nie zaswita im, ze wymierzajac klapsy, demonstruja tak naprawde wlasna bezradnosc. A moze zaswita dzieki Tobie, Marj i dzieki Kuk ???!!!
-
Teraz bedzie o Poli. Juz nie raz pisalam Wam, ze Pola jest wielka zlosnica. Ostatnio to sie jeszcze nasila. Mam nadzieje ze to punkt kulminacyjny, bo juz bardziej sobie tego nie wyobrazam. Opisze Wam kilka z wielu Wielkich Zlosci mojej corki. Dla mnie jest jasne jak slonce, ze w zlosci, jej natezeniu i czasie trwania, Pola zdecydowanie przoduje nie tylko na tym forum, ale chyba w calej Polsce i Francji razem wzietych. W naszym miasteczku odbywaja sie wlasnie Mistrzostwa Swiata Juniorow w kajakarstwie gorskim i przy okazji tej imprezy dzieci moga probowac swoich sil miedzy innymi w samodzielnym plywaniu kajakiem umieszczonym w basenie. Wczoraj poszlismy tam cala rodzina, po to zeby Jasiek mogl sprobowac. Jasiek do kajaka wsiadl i dzielnie wioslowal, a Pola oczywiscie chciala robic to samo. Niestety jest jeszcze za mala. Dziewczyny, w jaka ona wpadla zlosc. Plakala, krzyczla, wierzgala nozkami, probowala wdrapac sie na brzeg basenu. Zlosc nasilila sie jeszcze, kiedy Jaskie skonczyl plywac i zaczelismy oddalac sie od basenu. Myszon musial ja sila wyniesc w dalsze okolice, duzo dalsze i dopiero tam postawil ja na murawie. Pola wrzeszczala jeszcze pare dlugich minut, moze kwadrans, nie wiem.... W kazdym razie po tym czasie, dotarly wreszcie do niej moje slowa (Pola kiedy sie zlosci jest w totalnym amoku i nie ma szans zeby jej cokolwiek przekazac), a ja caly czas probowalam jej przekazac, ze jesli sie uspokoi, to po powrocie do domu naleje jej wody do naszegno baseniku (po raz pierwszy w tym roku zreszta). Pola uspokoila sie wiec i powiedziala, ze w takim razie chce wracac do domu. Mowie: dobrze, pojdziemy do domu, ale najpierw popatrzymy troche na trenujacych kajakarzy. A Pola w ryk: do domu! ja chce do domu! TERAZ! I kolejne pare minut wrzasku, zanim dotarly do niej moje tlumaczenia, ze zeby jechac do domu, trzeba odnalezc tate i Jaska, ktorzy w miedzyczasie poszli juz ogladac kajakarzy. Chyba nie musze dodawac ze w kwestii cierpliwosci przeszlam chyba najwyzszy stopien wtajemniczenia. Podczas poszukiwan taty i Jaska, Pola zasnela w wozeczku i obudzila sie dopiero w domu, wiec tak sie ta historia skonczyla, ale musze dodac, ze dzisiaj Pola potrafila dokladnie odpowiedziec na pytanie dlaczego wczoraj tak bardzo sie zloscila i dodac rezulotnie, ze jak dzisiaj znowu pojdziemy na mistrzostwa, to ze ona nie moze plywac kajakiem bo jest za mala. Z kolei wczoraj wieczorem, lezymy juz w lozku, gadamy sobie, w pewnym momencie Pola wstaje i mowi: "mamo, choc na dol". Tlumacze ze nie, ze teraz idziemy spac, wiec Pola wrzask i ciagnie mnie z calej sily. Im wiecej tlumacze, ze nie, tym wrzask wiekszy, wiec wstaje i bez slowa wychodze do pokoju obok, gdzie klade sie w ciemnosci na kanapie, po chwili Pola pojawia sie obok mnie i wrzeszczy, wrzeszczy, wrzeszczy, a ja czekam, wreszcie Pola sie uspokaja i wtula sie we mnie mowiac: kocham Cie, pogodzone wracamy do sypialni i kladziemy sie spac. O taka jest Pola wlasnie. A propos tych Mistrzostw Swiata Juniorow, to dzisiaj bylismy na finalach, dopingowalismy Polakow, widzielismy jak zdobyli dwa medale (jeden zloty i jeden brazowy) i az zostalismy na rozdaniu medali, zeby Jasiek mogl przezyc to choc raz na zywo, oczywiscie byla polska flaga i hymn polski i w ogole! Bardzo sie ciesze z tego popoludnia. I musze dodac ze dzisiaj z kolei Pola byla bardzo grzeczna. Widac bylo ze przydluga ceremonia wreczania medali wcale jej nie interesuje i ze ja wrecz meczy, ale po moich tlumlaczeniach, ze nam zalezy na zobaczeniu dekorowanych Polakow, postanowila byc grzeczna i wytrzymala do konca. I sprawila mi tym ogromna radosc! Chyba nie musze dodawac, ze tysiac razy wole ja chwalic niz besztac. No ale teraz niech mi ktos powie ze zna podobny okaz zlosnika!
-
Psikulcu, od godziny probuje obejrzec zdjecia z dinozaurami i juz mam dosc. Czy mozesz wyslac mi je jeszcze raz na adres NIE-myshowy, a ten WSTRETNY myshowy wyrzucic raz na zawsze z Twojej ksiazki adrersowej? Tak sie sklada, ze maile z tego adresu moge odbierac akurat tylko na sprzecie, ktory jest do tego rodzaju zadan najmniej odpowiedni.
-
Witaj Ycjo, Tobie tez radze zabezpieczyc Twoj nick haslem, przede wszystkim zeby uniknac podszywania sie pod Ciebie. Psikulcu, Tobie tez juz kiedys radzilam to samo ! ciotka, dobra rada :D Czyli w sprawie "mega" i tym podobnych wzmacniaczy jezykowych, generalnie, obserwujemy te sama tendencje w jezyku polskim, francuskim i wloskim, uwazam ze to bardzo ciekawe! Karenko, gdyby tak kiedys zebrac wszystkie twoje wloskie przygody i dodac do nich wloskie przygody Kuk, to wyszlaby z tego bardzo ciekawa ksiazka, slowo! Oj, musze isc, bo dzieci ciagna mnie z calej sily, zeby isc z nimi nakarmic konie i przy okazji zaczepic chlopca, ktory przyjechal na wakacje do sasiada :) lece
-
Kuk, ale historia! ten pelny luz "twojej" urzedniczki i jej radosna tworczosc na dokumentach powalily mnie zupelnie. My nie mielismy jakichs specjalnych przygod zwiazanych z paszportami dzieci. Oboje maja francuskie, dzieciece, wazne 5 lat, paszporty. Nadal natomiast nie maja polskich..... Zastanawiam sie tylko dlaczego twoje dzieci potrzebuja tych "lascia passare" skoro moga podrozowac z polskimi paszportami.... Bo chyba nie ze wzgledu na upowaznienie dla dziadka?
-
Kuk, naprawde myslisz ze nie bylabys w stanie uczyc Franka czytac po wlosku? Jezeli sama czytasz, to w czym problem? Chodzi Ci o to ze nie znasz odpowiednich metod? A moze nie wiesz jak ugryzc nauke czytania takich liter jak "c" i "g" np. ktore w roznych konfiguracjach brzmia inaczej? Tak sobie mysle, ze jezeli zalezy Ci na tym zeby Franio jednak troszke czytania liznal przed rozpoczeciem roku szkolnego, to moze warto kupic podrecznik do pierwszej klasy i sie nim wspomoc? Shalla, czy Kuk zgadla, ze chodzi o liczenia na kalkulatorach? A ja wczoraj w polskim podreczniku do pierwszej klasy przeczytalam, ze: Janek jest "dzudokiem" (od "dzudok"). Kurcze, mysle sobie, nigdy nie slyszalam takiej formy. Wyciagnelam slownik poprawnej polszczyzny i okazalo sie ze jest to forma rzadka jednak i ze poprawnie jest w mianowniku "dzudoka", a Janek powiniem byc "dzudoka" (ostatnia litera polska z ogonkiem oczywiscie) Jednoczesnie sama ucze sie poprawnie mowic po polsku! Np. zupelnie nie zdawalam sobie sprawy ze "labadz" to niepoprawna forma.... Z telewizja wiadomo jak jest, bo jej nie mamy. Z filmami bywa roznie, sa okresy kiedy to Pola nie moze zyc bez Krecika albo ewentualnie jeszcze Kubus Puchatek byl na topie. Sa okresy kiedy to Jasiek zafascynowany filmami takimi jak np. "It i 5 dzieci", "Charli i fabryka czekolady" czy "Potwory i spolka", chce je ogladac codziennie. U nas generalnie istnieje cos takiego jak wieczorny rytual filmowy, wtedy najczesciej wszyscy razem ogladamy po raz pierwszy dany film. Ostatnio jednak wieczorami lazimy sobie i wracamy bardzo pozno, wiec ogladanie odpada albo czasami zdarza sie wtedy, ze tata oglada z dziecmi jedna mala kreskowke, a ja mam chwilke na ogarniecie najwazniejszych rzeczy zanim polozymy dzieci lozka. Jesli chodzi natomiast o ogladanie filmow w ciagu dnia, to zasada jest taka, ze zgoda na jeden film jest zawsze, ale ma to byc film po wlosku. W tej chwili Jasiek jest zafascynowany "Toy Story" i oglada niemal codziennie, ale po wlosku wlasnie :)
-
Kuk, nie ucz Frania czytania po wlosku i po polsku jednoczesnie. Z mojego doswiadczenia wynika ze naprawde warto najpierw skupic sie na jezyku kraju i dopiero kiedy czytanie jest opanowane, wkroczyc z polskimi literkami. Tak naprawde to Jasiek czytac uczyl sie tylko raz, po francusku (tak jak chodzic uczymy sie tylko raz) i to byl dlugi proces, przejscie od niczego do umiejetnosci skladania liter, do umiejetnosci zrozumienia sensu slow i zdan, po polsku to juz byla nauka wtorna, nie wiem jak to wytlumaczyc, wystarczylo pare dni zeby zalapal ogolne zasady plus nauka polskich liter, po jednej.
-
Kuk, wspaniale! Juz zacieram rece! Dziewczyny, bede sie chwalic: Jasiek wlasnie siedzi i czyta sobie na glos ksiazeczke, ktora jest takim troche streszczeniem filmu "Toy story", czyta po polsku! Najfajniejsze jest to jak on intonuje, jak podkrzykuje, jak sie zasmuca i tak dalej. No dumna jestem i juz. Do tego (Kuk juz tym donioslam mailowo) dwa dni temu Jasiek zauwazyl ze rusza mu sie pierwszy zabek. Chyba troszke wczesnie, nie? U Was na razie cisza w tej materii ???????????? Troche mi markotnie, bo mama jutro wyjezdza...
-
Karenko, po przeczytaniu Twojego wpisu, naszly mnie refleksje jezykowe. Czy slowka "mega" przed przymiotnikiem (w znaczeniu "bardzo") uzywasz po polsku (znaczy uslyszalas ze tak uzywa sie tego w Polsce i naturalnie mowisz tak samo) czy tez moze jest to kalka z wloskiego? Pytam bo we Wloszech nie bylam juz dawno, ale tendencja ktora pojawila sie we Francji byc moze zaistniala rowniez we Wloszch. Chodzi mi o tej wszystkie wykrzykniki ze mega zdolny, mega ciasno, mega goraco, mega szybki i tak dalej.... Zastanawiam sie teraz, czy jak bylam w zeszlym roku w Polsce, to czy slyszalam cos takiego, nie bardzo pamietam.... Nowozdobytej umiejetnosci gratuluje serdecznie !!!!!!!!!!!!!!! Raz jeden uczestniczylam w takim prawie nie przesuwajacym sie korku w drodze powrotnej z Kalabrii do Rzymu w okolicach Wielkanocy i myslalam ze dostane kota, dziewczyny dokladnie wiem o czym piszecie! To jest tak dziwne ze az straszne. Zamknieci w samochodzie, zamknieci w obrebie autostrady, w pulapce, wszyscy posuwaja sie do przodu z predkoscia slimaka, systematycznie metr po metrze, minuty powoli mijaja, a za oknem ciagle to samo drzewo - to jest koszmar. Mozna byc kilka kilometrow od wyjazdu z autostrady bez mozliwosci wydostania sie z tej klatki