Mysh
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mysh
-
Shalla, sen o kolezance zamknietej w mikrofalowce to rewelacja! Rzeczywiscie chyba nie moze byc mowy o odpoczynku dla Twojego mozgu, kiedy ten musi szukac sposobu na rozwiazanie tak powaznego problemu :D Jestes chyba najwiekszym "spaczem" na tym forum :) ale przyznam ze ja tez znam to poranne przesypianie, im dluzej spie tym trudniej sie obudzic, dla mnie to cos przyjemnego, szkoda tylko ze od kilku lat nie ma ku temu okazji. A w ogole to uwielbiam spac i sypiam bardzo dobrze (nawet w obu ciazach sypialam dobrze), ale musze miec do tego dobre warunki, ktore oczywiscie sobie stwarzam. Lozko to musi byc miejsce super wygodne, miejsce ktore uwielbiam, miekki materac, w ktory zapada mi sie zadek, dwie poduszki, male, nie za twarde nie za miekke, koldra idealnie wywazona, nigdy za ciepla i jednoczesnie nigdy za lekka (wagowo), czyli latem musi byc dosc ciezka i jednoczesnie cienka i musze miec duzo miejsca, he he :) (Ostatnio nad ranem najbardziej zaczyna mi brakowac tego ostatniego, bo Pola przybywa do mojego lozka i przykleja sie do mnie :D ) A to jeszcze nie wszystko, bo wazna jest tez temperatura w pokoju (ma byc chlodno) oraz swiatlo ktore zapalam w razie potrzeby, kiedy np. Pola placze (musi byc maksymalnie przytlumione - w naszej sypialni stoi lampka przykryta na stale bordowym podkoszulkiem, bo po wielu probach stwierdzilam ze to on najlepiej tlumi swiatlo :D ) Na bezsennosc a wlasciwie raczej na trudnosci z zasypianiem cierpialam przez caly okres studiow, bo w akademiku bylo twarde lozko i do dzis pamietam jak trudno bylo na nim zasnac. Kladlam sie wtedy miedzy 2 a 3 rano kiedy juz padalam ze zmeczenia. Nie znaczy to wcale ze nie potrafie funkcjonowac w wakacyjno spartanskich warunkach, wakacje to jednak okres specjalny, a na codzien musi byc bosko i warto dbac o to bosko. Bardzo sie staram zeby i dzieci lubily swoje lozeczka, kolderki i podusie, zeby chetnie kladly sie w lozkach, zeby postrzegaly ten moment wyciagniecia sie, jako cos przyjemnego.
-
Shalla, koniecznie napisz o tym szostym zmysle no i potem, jak juz sprawa zostanie omowiona w Waszej rodzinie, o tym jak Nastusia zareagowala na wiesc o rodzenstwie. Co do Twojej szefowej, to chwialabym zobaczyc z jaka mina czlowiek zadaje takie pytanie :D Psikulcu, a Ty, mam nadzieje, obok opowiesci o Twoim zupelnie nowym malenskim synku, napiszesz nam tez slowko o Zuzie (czy tak to sie odmienia? przyznam ze mialam chwilke wachania), jej reakcjach, adczuciach, gestach....
-
Shalla, jestes tak bardzo tajemnicza, ze byc moze zrobie z siebie glupa, ale zaryzykuje jednak moja interpretacje tych dwoch rozowych :D Az mam dreszcze! To z emocji oczywiscie! Gratuluje z calych sil! Ale niespodzianka!
-
No, teraz to juz Psikulec tuli swoje malenstwo. Psikulcu, mam nadzieje, ze wszystko odbylo sie bezproblemowo, gladko i przyjemnie i ze Ty nie jestes bardzo cierpiaca a malutki zuczek jest zdrowy. Kiedy my Cie tu zobaczymy? Dziewczyny, brak mi czasu, brak nieprzyzwoicie.... Troche sie dzieje, mam w glowie pare spraw, o ktorych chcialabym napisac, wiele z nich juz nie pierwszej swiezosci... filmiki z powodzi przykuwaly mnie do komputera na dluzsze chwile, bylo rowniez o poprzywiazywanych krowach i koniach, ratowanych przez ratownikow w ostatniej chwili, kiedy glowa siegala juz chrap.... Ale strasznie szkoda mi tez ludzi, strasznie, dreszcz przechodzi mi po plecach na mysl o tym ze mozna stracic wszystko z dnia na dzien, w ciagu jednej godziny. Najwieksze wrazenie zrobil na mnie obraz walacego sie pietrowego domu w Szczawnicy bodajze, z powodu osuwajacej sie ze skarpy rozmiekczonej ziemi.... w minute nie ma domu, Jezu Slodki..... A jak mysle o tych wszystkich dzieciach, ktore rodzice z balkonow czy okien podawali w ramiona ratownikow na lodkach, jej, kolejny dreszcz.... Zycze sobie i Wam wszystkim, zeby po tej wielkiej wodzie jednak cos sie zmienilo.... a na moim podworku co? no coz, koszenie trawy, podcinanie krzaczkow, scinanie zywoplotow, plewienie truskawek i znowu, koszenie trawy, podcinanie krzaczkow, scinanie zywoplotow i plewienie i tak w kolko. Niedawno posadzilam 31 krzaczkow pomidorow, wiec teraz doszlo podlewanie pomidorow, podwiazywanie, usuwanie wilczkow :) zaczely sie truskawki! wczoraj zjedlismy tez kilka pierwszych czeresni, ale mysle ze tu trzeba poczekac jeszcze kilka dni, kurcze, tylko ze dzisiaj zaczelo padac i jesli deszcz potrzyma to owoce pognija na drzewach.... trzymajcie kciuki zeby nie.... Jasiek zaczyna czytac po polsku. I stukac na komputerze. Wczoraj wystukal maila do babci :) Bierzemy sie ostro za czytanie. Mysle ze za kilka miesiecy bedzie czytal tak samo dobrze jak po francusku. Musze tylko poszukac ciekawych tekstow... Shalla, Kuk, z czego korzystacie? a z innych dziedzin? Od kilku dni mamy w domu traszke. Traszke zlowil w oczku wodnym i podarowal Jaskowi jego kuzyn, do domu przywiezlismy ja z poswieceniem, w wiadrze z woda miedzy moimi nogami, potem traszka zamieszkala w niebieskiej miednicy, dostala wode specjalnie ze strumyka, kamien, galazke dla wygody i robaki wedkarskie z Decathlon :D dodatkowo chlopcy lapia dla niej muchy i gasiennice. Na dzien wynosimy ja doogrodu. Negocjujemy z Jaskiem mozliwosc wypuszczenia jej na wolnosc.... jestesmy na dobrej drodze. Mysh
-
Psikulcu, mam ogormna nadzieje, ze zanim zacznie sie cos dziac, powodz sie juz uspokoi..... Powiedz, jak sie czujesz na dzien dzisiejszy? Czesto zdarzaja Ci sie skurcze? A abstrahujac od powodzi, chcialabys zeby to bylo juz? Masz dosc czekania? Czy Zuza ma swiadomosc, ze lada dzien pojawi sie na swiecie i w Waszym domu nowy czlowiek? Ma potrzebe mowienia o tym? Uczestniczy w przygotowaniach? Czy wlasciwie zyje jakby nigdy nic? No wlasnie, uwaga na gniazdka i ich mieszkancow... Ja odkrylam kiedys gniazdo kosow w zywoplocie, podgladalam, podgladalam, w koncu zdecydowalam sie sfotografowac gwiazdko z malymi, a niedlugo potem znalazlam gniazdko opuszczone z jednym malym trupkiem w srodku... Nie wiem w jakim stopniu moja ciekawosc (i glupota) wplynela na decyzje o zmianie gniazda, na pewno troszke tak.... byc moze ten maluszek zginal wlasnie z powodu tej przeprowadzki.... czyli z mojej winy... mam nauczke na cale zycie, juz nigdy nie bede pchac sie ptakom do domu z aparatem Shalla, zdjec o Ciebie nadal nie mam!
-
Shalla, wyslalas juz te zdjecia? do mnie na razie nic nie dotarlo! A poniewaz juz conajmniej raz nie dostalam zdjec od Ciebie, to czy moglabys wywalic adres z "mysha" w srodku i uzywac tego z ktorego pisalam ostatnio? O pogodzie juz nie piosne slownkiem, bo dzisiaj po raz pierwszy nie padalo, moze sie zmieni wreszcie na lepsze, nie chce zapeszac.....
-
Shalla, wyslalas juz te zdjecia? do mnie na razie nic nie dotarlo! A poniewaz juz conajmniej raz nie dostalam zdjec od Ciebie, to czy moglabys wywalic adres z "mysha" w srodku i uzywac tego z ktorego pisalam ostatnio? O pogodzie juz nie piosne slownkiem, bo dzisiaj po raz pierwszy nie padalo, moze sie zmieni wreszcie na lepsze, nie chce zapeszac.....
-
Elffiku, hej, hej! Chyba musimy czesciej wyciagac Cie na takie "specjalistyczne wycieczki" kredkowe, rozwojowe i ogolno-poradnicze :) Tez bardzo czekam na opowiesci i zdjecia z wystepu Amelki Kuk, dobrze ze napisalas o tych kredkach Giotto. Ja te marke znam, dzieki farbom, ktore sa rewelacyjne i flamastrom dla maluchow, tez super sprawa, ale nigdy nie przyszlo mi do glowy zeby sprawdzic czy istnieja tez kredki, a przeciez z pewnoscia musza byc dostepne we Francji, skoro farby sa. Sluchaj, a juz dawno chcialam Cie zapytac. W jakim jezyku rozmawiaja Twoje dzieci miedzy soba? Czy to jest bardziej tak ze zaleznie od sytuacji i obecnosci osob trzecich raz w jednym raz w drugim? Czy raczej przewaza jeden jezyk, ktory zaistnial jako jezyk rozmow rodzenstwa i tak jak powiedzmy z mama po pl. z tata po it. to z siostra / z bratem tez ciagle w jednym konkretnym jezyku, niemal zawsze tym samym? U nas tez pada. Pada. Pada. To jeszcze nie byla taka straszna anomalia, gdyby nie to zimno. Mamy 14 maja, a u nas ogrzewanie chodzi pelna para, a gdyby nie fakt ze skonczylismy juz cale drewno na opal, to z pewnoscia palilibysmy teraz w piecyku.....
-
kredki bambino? to jest marka czy typ kredek? kurcze, ja wlasnie mam ten sam probolem z kredkami olowkowymi, ze sa wszystkie potwornie twarde, no naprawde ktos kto je produkuje w zyciu rysujacego dziecka na oczy nie widzial! moje dzieci w zwiazku z tym omijaja kredki i rysuja dlugopisem, wzglednie mazakiem. ja oczywoscie wyprobowalam cala mase marek kredek i znalazlam wreszcie i miekkie, ale jak na razie nie potrafie jednak przekonac do nich dzieci....
-
No to przyszedl czas pochwalic Pole. Moja Pola rozbiera sie i ubiera sie sama i nie daj Boze niech nikt nie probuje nawet jej pomagac zanim nie zostanie do tego eksplicytnie zaproszony! Wrzaski protestacyjne slychac wtedy u mojej tesciowej :) Pola nigdy nie poprosi o pomoc zanim sama nie sprobuje sie z czyms zmierzyc. Czasami az steka, tak sie biedzi nad dana sprzaczka od bucika albo nad zbyt ciasnymi rajstopkami, ale mozoli sie dopoki sama sobie nie poradzi, czasami kilka dlugich minut szuka raczka otworu rekawa w waskim body, i jaka radosc kiedy znajdzie go sama. Ale czasami cos ja przerasta i wtedy sa dwie opcje: albo Pola jest w doskonalym humorze i z pieknym usmiechem prosi o pomoc, albo akurat jest zmeczona i zla i wrzeszczy z niemocy na niesprawiedliwosc tego swiata, ale nie daje sobie pomoc. Jedyna rzecza, ktora z urzedu robia rodzice, to zakladanie pieluchy i zawiazywanie butow. (do nocnika chyba nam jeszcze daleko :) Pola ignoruje jego obecnosc bardziej niz konsekwentnie). Psikulcu, trzymam kciuki za Ciebie caly czas i mysle o Tobie cieplutko... A 27 maja to ile tygodni mija dokladnie? I w ktorym tygodniu Ty jestes w tym momencie skoro lekarka juz teraz zalecila Ci na przyspieszenie to, co wydaje Ci sie ze zapomnialas ;) ??? Kuk, gratulacje dla Franka! Ja sama w zyciu nie przekrecilam nalesnika w powietrzu :) A w ogole to Jasiek tez uwielbia gotowac i tez operuje prawdziwym kuchennym nozem i grzebie w patelniach, oczywiscie pod nadzorem. Jego ostatni wyczyn: pokrojenie ziemniakow na frytki. Tak je pieknie podrobil, ze to byly najlepsze frytki jakie kiedykowiek usmazylam! Aha i jeszcze musze Ci powiedziec, moja droga, ze Twoja opowiesc ogrodnicka rozwalila mnie zupelnie. Chyba nie znam nikogo innego kto z taka zacietoscia, uporem i wiara potrafilby ponawiac walke z.... z takim mocnym przeciwnikiem. Naprawde trzymam kciuki, zeby te deszcze u Was ustapily miejsca sloncu, bo az sie boje co to bedzie, jesli po raz kolejny bedziesz musiala zaczac wszystko od poczatku. Karenko, jezdzisz? Znaczy masz okazje siadac za kolkiem? Jezdzilas moze w Polsce? Plastycznie.... Dzisiaj po raz pierwszy od wielu miesiecy wyciagnelismy papier kolorowy i klej. Ostatnim razem Jasiek nie zaskoczyl, nie interesowalo go to wcale i praktycznie to ja wykonywalam wszystko ,a on mi tylko asystowal, natomiast dzisiaj niebywale mnie zaskoczyl. Wyklejnaie tak mu sie spodobalo ze chyba po raz piewszy w zyciu stworzyl naprawde skonczony obrazek. Jest na nim dom, z oknami, drzwiami, kominem, jest slonce, sa dwa drzewa, mnoswto trawy i postac ludzka i cala kartka jest zaklejona, kolorowa, wesola, sliczna! A zabawa przednia rowniez dla Poli, ktorej do wycinania i klejenia nie trzeba dlugo namawiac. Jej dzielko tez jest przekolorowe. Bardzo mnie kusi zeby zaczac takie wyklejanki z materialow.... trzymam cale mnostwo roznych skrawkow zeby je kiedys tak wlasnie wykorzystac.... no i cos czuje ze ten czas sie zbliza!
-
Moje dzieci mialy ospe. Jasiek byl pierwszy, a chyba tydzien albo dwa potem Pola. Na chwile przed Bozym Narodzeniem okazalo sie ze Kuzynek ma i wlasciwie weszlismy w te ospe na wlasne zyczenie, no ale i tak kiedys trzeba to przejsc. Pamietam ze kazde z moich dzieciakow przechodzilo ospe w ten sposob, ze pierwszy dzien i pierwsza noc (albo odwrotnie najpierw byla noc a potem dzien) bylo ciezko, a potem juz tylko lepiej. Oboje przez jeden dzien byli slabi jak muchy, placzacy, marudzacy, noc tez z glowy, a potem duzy przelom i powrot sil i humorow. Dziobow prawie nie ma :) a w widocznych miejscach to w ogole nie ma! Od kilku dni Jasiek jest dumny ze sam przygotowuje sobie kawe inke (z zimnego mleka, zeby nie bylo, ze cos sam gotuje), a dzisiaj wieczorem, Pola zobaczyla ze Jasiek taszczy do stolu swoja kawe, wiec mowi: mamo, zrob mi kawe, a Jasiek na to: ja ci zrobie! i zrobil. Kurcze, jestem dumna! a poza tym to wlasnie dzisiaj zrobilismy sobie wycieczke nad morze (dwie godziny od domu jest przeciez), wyjechalismy w deszczu, ale na miejscu ani kropli, tylko potworny wiatr. Ja w polarze, ale Jasiek oczywiscie rozebrany do rosolu, ale tak szczesliwy, ze nie mialam serca oponowac. Uwielbiam morze, czemu jazdze nad nie tak rzadko ?????
-
No wlasnie, 5 miejsc juz przy dwojce dzieci to zdecydowanie za malo, a co dopiero jesli ktos mysli o kolejnym ;) Kiedy byl moj tata z siostra, to zeby moc jezdzic wszyscy razem, wyjelismy na cale trzy tygodnie fotelik Poli i to ja bylam jej fotelikiem. Oczywiscie nie roszalismy sie nigdzie dalej, ale za to najblizsze gorki i pagorki przeszlismy wzdluz i wszerz. A w sierpniu bedziemy miec trojke gosci, nie chwalilam sie jeszcze? Moj brat z zona i malutkim synkiem juz dawno maja bilety, takze sprawa przebrnela juz ze strefy marzen do strefy konkretow :) Kuk, ile czekaliscie na samochod? Aha, i musze Ci powiedziec, iz bardzo zaluje, ze nie udalo mi sie zobaczyc tego zjawiska przypominajacego Twoja tesciowa.....
-
Kuk, czy chodzi o Fiata Doblo ? Trzymam kciuki za kierowanie. My z kolei lada dzien (od wrzesnia nosimy sie z zamiarem, he he) mamy zamowic samochod i wsrod naszych typow znalazl sie rowniez Fiat Doblo (7 miejsc), ale odpadl w miedzyczasie. Najprawdopodobniej zamowimy Peugeot Partner Tepee czyli praktycznie francuski odpowiednich Fiata Doblo. Ten sam wyglad :) Ten sam kwadratowy tyleczek :) Tez boje sie troche prowadzic taki wielki okaz, kurcze, sporo szerszy i duzo dluzszy od naszego dzisiejszego samochodu.... Psikulcu, zamilklam, bo sie opalam :) Zartuje, ale prawda jest, ze pogoda jest przepiekna, w ogrodku roboty od groma, dzieciaki non-stop na dworze, wiec czy to pracujac czy to czytajac na lezaczku, czas spedzam pod golym niebem i z dala od komputera.... i tak jest dobrze.... Co do poprawnego wymawiania polskiego "r", to, cytuje specjaliste: "Wymowa głoski r jest dość trudna, dlatego pojawia się ona w rozwoju mowy dziecka zwykle jako jedna z ostatnich, czasem dopiero w 5 , a nawet 6 roku życia." wiecej tutaj: http://www.przedszkola.malopolska.pl/logopeda/wymowa_r.html Nie pamietam kiedy dokladnie Jasiek zaczal wymiawiac "r" poprawnie po polsku, ale na pewno zauwazylam podczas ostatnich wakacji czyli kiedy mial 4 i pol roku, ze to juz sie stalo. Pola na razie wymiawia "r" po francusku. Jasiek tez nigdy nie zastepowal "r" gloska "l" czy "j", bo mial do dyspozycji "rh" francuskie. oj, musze isc
-
Psikulcu, kciuki trzymam z calych sil. Shalla, dzieki za porzadna lekcje pokory. Musze zweryfikowac, i to pawaznie, moje podejscie do sprawy uwazania na siebie. I to szczegolnie w wietrzne dni wlasnie. Chyba nie moge zaprzeczyc, ze czasami jednak zachowuje sie ze zbyt duza dezynwoltura.... Z innej beczki, dzis po poludniu zamierzam upiec cos w rodzaju sernika z masa makowa na kruchym ciescie, jesli macie jakies doswiadczenia w tej materii, to chetnie z nich skorzystam, bo robie cos takiego pierwszy raz. Czy klasc ser na mak, mak na ser? a moze przeplatac, ale nie robic wartsw? (tata przywiozl mi puszke masy makowej, nie czuje sie na silach zeby zrobic prawdziwy makowiec, bo chyba raczej nie dam rady sama zrobic poprawnego ciasta drozdzowego). a moze mozna zrobic cos bez sera, tylko kruche ciasto i mak? robilyscie cos takiego? Dynia, jak znam zycie, na pewno masz jakis pomysl ;)
-
Kuk, to permanentne zmeczenie i ciagly brak snu moze niekorzystnie wplynac na Twoje zdrowie teraz i w przyszlosci... Przeciez Twoj organizm, ktoremu odbierana jest mozliwosc skutecznej regeneracji placi za to pewna cene... Musisz znalezc jakies rozwiazanie... Napisz co nowego w sprawie Ani. Ja dla odmiany ogluchlam kompletnie na jedno ucho. Zeby zrozumiac co do mnie mowia dzieci czy ktokolwiek inny musze odwracac sie do nich lewym uchem inaczej slysze jak zza sciany. Co smieszne, nie potrafie zlokalizowac dzwiekow dobiegajacyuch do mnie z daleka, zupelnie nie wiem z ktorej to strony. Dziwne doswiadczenie... Zaczelo sie od zapalenia ucha (i od pewnej straszliwej nocy, kiedy to udalo mi sie przespac pare chwil jedynie na siedzaco, bo zadne srodki przecibolowe nie pomagaly, a kiedy sie kladlam bol wzmagal sie do granic wytrzymalosci), zaraz potem bylo piec dni dwoch roznych antybiotykow na raz, teraz biore kortyzon, a w poniedzialek ide do laryngologa. Kurcze! Zawsze wierzylam w swoja niezniszczalnosc i nie chcialabym tej wiary utracic! Nie straszne bylo mi lazenie z gola glowa, rozpieta, niedoubrana, wychodz nie na wiatr prosto spod prysznica itp. Czyzby czas przyjac do wiadomosci, ze czasy tej beztroski minely? No, w kazdym razie od kilku dni nie rozstaje sie z wata w uchu, he he.
-
Kuk, daleka jestem od przekonywania kogokolwiek ze nas sposob na spanie jest dobry dla wszystkich, absolutnie nie, mysle ze jest dobry dla nas po prostu :) Natomiast tak sobie mysle przy okazji ze przeciez jak ma Ci byc wygodnie z krecaca sie Ania, jesli ona zabiera z pewnoscia nie tylko polowe ale i byc moze trzy czwarte Twojego miejsca (wszyscy wiemy jakie sa talenty dzieci w ukladaniu sie w poprzek itp.) ja wlasnie z wygodnictwa tego unikam majac Pole obok ale jednoczesnie zachowujac cale 90 cm szerokosci mojej czesci malzenskiego lozka ;) A co do usypiania, to my ostatnio jestesmy jakos bardziej zmeczeni, dni sa teraz intensywne, wieczory wygladaja zupelnie inaczej niz normalnie, najpierw byla mama teraz tata z siostra, robimy niemal codziennie wieczorne spacery..... i wiecie ??? po prostu kladziemy sie wszyscy w czworke o tej jedenastej i zasypiamy jednoczesnie, jest tylko mala historia i jeszcze przed jej koncem oboje dzieciaki spia. Czasami zdarza mi sie wtedy jeszcze czytac przy malej lampce. Ale zanim do tego lozka sie zbierzemy, to ja sama bardzo sie staram zdazyc z umyciem rowniez zebow wlasnych i wyczyszczeniem pyszczydla i nasmarowaniem go podstawowym zestawem kremow na noc, zeby juz potem nie myslec, bo to jest podstawa zrelaksowanego podejscia, he he. Ale na poczatku, kiedy po raz pierwszy zaczelismy klasc Pole i Jaska w tym samym momencie Pola byla nieznosna... potem jednak powoli spodobalo jej sie to, znalazla w tym swoje miejsce i fajnie to teraz dziala :) Aha, no i zasypia najczesciej z nogami na mnie (po kim ona to ma?) a ja potem ja przesuwam do niej. Kuk, jak usypialismy dzieci oddzielnie, to wlasnie tak bylo ze spedzalam godzine z Pola udajac ze spie, meczylo mnie to strasznie, bo sama mialam mnostwo rzeczy do zrobienia jeszcze.... no i takie godzinne lezenie rozleniwialo mnie strasznie i wysysalo sily. Wstanie potem, zeby jeszcze cokolwiek zrobic to byla prawdziwa meka.... ale sobie przerwe zrobilam, hehe! dobra zbieram sie, bo musze jeszcze ogarnac otoczenie po kolacji i wyruszamy na poszukiwanie slimakow, albo ropuch. mokro jest bo caly dzien padalo, zabieramy plaszcze przecideszczowe, kalosze i w teren! dobrego wieczoru
-
Hej, hej, wizyta Taty i Siostry z pewnoscia nie jest usprawiedliwieniem, ale innego nie mam :p Shalla, dzieki za zyczenia swiateczne i nawzajem i wszystkim innym tez spoznione zyczenia swiateczne, dobrej wiosny, dziewczyny. Rozkwitajcie jak to zycie naokolo. Ja jestem kompletnie pijana ta wiosna. Obserwuje kazdy krzaczek, nawet najbardziej lichy, jak puszcza te malenkie listeczki, jak wszystko sie pierzy ta zielenia i stroszy i nabiera objetosci i jest mi blogo po prostu.
-
Kuk, u nas tez relacja Jaska i Pola nie zawsze wyglada tak rozowo jak na zdjeciach, ale musze przyznac ze Jasiek jest naprawde swietnym bratem. U nas jest odwrotnie: to Pola zaczepia Jaska i to u niej bardziej widac zazdrosc i zaborczosc. To Pola siedzaca na moich kolanach odpycha Jaska, ktory probuje na dos dolaczyc :D U Jaska nigdy nie widzialam podobnych zachowan. Ale jednoczesnie musze przyznac ze Pola wpatrzona jest w Jaska niesamowicie, robi ciagle to co on, sekunduje mu we wszystkim i codziennie powtarza: kocham cie, Jasku. To wspaniale, ze Twoj Jasiek jest taki aniolek. Ja nie wiem jak Ty sobie radzisz z tak mala iloscia snu... Ja na Twoim miejscu juz dawno temu zorganizowalabym sie tak, zeby miec wszystkie dzieci pod reka, zaraz obok, zeby nie wstawac... Przeciez te nocne pobudki ciagna sie od kiedy urodzil sie Franek czyli od pieciu lat. A Ty pracujesz naprawde duzo i w ogole jest aktywna. Dla mnie jestes heroiczna po prostu. My z Myszoniem wymieklismy jak Jasiek mial 10 miesiecy, a przeciez ja nie pracuje tak jak Ty, nie musze byc wypoczeta i miec swiezej glowy.... Jasiek tez przeciez budzi sie w nocy, a to cos mu sie sni, a to bola go kolana i lokcie, a to mu po prostu zimno, ale przytula sie wtedy do taty i wszyscy spimy dalej. (Jasiek ma lozko dostawione do naszego od strony Myszonia, gdyby nie mial to.... nie wiem.... chyba wlasnie musielibysmy wstawac do niego kilkakrotnie w ciagu nocy). Mam wrazenie ze z nami on czuje sie bezpiecznie i niech mi tam mowia ze taki duzy chlopiec powinien! (ha, ha!) spac sam, powienien (ha, ha!) zasypiac sam, powiniem robic to czy tamto, niech sobie mowia, a ja nie traktuje mojego pieciolatka jak pieciolatka przecietnego i nie interesuje mnie co madre glowy od niego oczekuja, tylko staram sie dac mu to, czego on nadal potrzebuje. Sluchaj, a jak Ty nazywasz Twojego Jaska? Jasiek wlasnie? Psikulcu, kciuki trzymam caly czas! I blagam, mysl pozytywnie. Wiem ze masz dosc dolegliwosci i nic nie robienia, ale postaraj sie nie wpadac w zadnego dola, dobrze? Logosm, rola starego debu? A co to za bajka? Napisz dwa slowka wiecej.... chcialam jeszcze slowko od spadku formy, ale juz naprawde dluzej nie moeg tu zostac teraz, wysylam wiec to co zdazylam naskrobac z nadzieja, ze kiedys nadrobie pozostale kwestie.... ale, Shalla, ja tam bym chetnie dowiedziala sie jak mozna odzyskac kondycje po dwoch ciazach, bo czuje sie jednak troche zardzewiala...
-
No to wszystko powoli wraca na swoje miejsce! Kuk wrocila, Dynia powrot obiecuje. Kuk, witaj, witaj nam, ach witaj i nie znikaj juz. Ciesze sie strasznie, ze znow jestes. Mysle ze powolutku, pomalutku nadrobisz zaleglosci w opowiesciach o tym co dzialo sie u Was od lipca. Karenko, gratulacje! Wspaniale ze masz juz to za soba. Czy od razu siadasz za kolkiem? Shalla, glupia sprawa z tym samochodem.... Ja jezdze juz pare ladnych lat, ale wlasnie kilka dni temu po raz pierwszy, przez nieuwage, wjechalam w samochod zaparkowany na posesji tesciowej, pewnie ze moge sobie mowic ze samochod zaparkowany byl nietypowo, niemal na srodku itp, kiedy wiem ze po prostu nie uwazalam! Tysiace razy wyjezdzalam tamtedy, tylem, slalomem pomiedzy kilkoma samochodami i nigdy nic sie nie stalo, az w koncu przyszedl taki dzien totalnego rozkojarzenia... jakby mi sie cos w lepetynie porozlaczalo i... stalo sie... stal tam wtedy tylko jeden jedyny samochod, a ja wrylam mu sie w sam srodek przednich dzwi.... Moje auto nie ma nawet sladu... Mam wrazenie ze od tego zdarzenie jezdze poczwornie ostroznie... a moze takie male cos jest potrzebne, zeby czlowiek przypomnial sobie o tym jak wazna jest absolutna uwaga kierowcy za kierownica?
-
psikulcu, wyobrazam sobie jakie to musi byc trudne... w jakim stopniu Ci sie to udaje w skali od 1 do 10? bo powinno se udawac na 9 conajmniej.... shalla, ja jednak klade i radze klasc gazety. z tym ze nie skladam ich potem jakos specjalnie starannie, klade ich duzo i grubo, najbrudniejsze zwijam od razu do kosza, a reszte skladam byle jak i wrzucam do garazu az do nastepnego malowania. najwazniejsze jednak sa farby, mnie udalo sie znalezc takie, ktore bardzo dobrze sie zmywaja i spieraja, marki GIOTTO, w takich wielkich butelkach, polecam. ja mam odwrotnie niz ty, rozkladam malowanie czesto, i zawsze i nieodmiennie z nadzieja, ze dzieki temu bede miala chwilke dla siebie, po czym zawsze i nieodmiennie stercze ciagle przy nich, bo a to trzeba umyc pedzelek, a to dac nowe kartki, a to popodziwiac malunki, a to wymieszac kolory i zawsze wpadam w te pulapke :D
-
ja komputer planuje, ale po pierwsze niekoniecznie za zamknietymi dzwiami (komputer Jaska moze przeciez stac obok mojego ;) ) a po drugie niekoniecznie full dostep do internetu... ja mysle ze komputer czy internet tez nie sa zle same w sobie, staja sie zle kiedy zaczynaja zastepowac normalne rodzinne bycie razem, kiedy kazdy wcina jakas bule samotnie przed ekranem, i tak dalej.... a z ta komorka to jest tak, ze tutejsze dzieciaki sa wszedzie dowozone i odbierane przez rodzicow az do liceum, wiec komorka to glownie zabawka i szanuje kogos kto potrafi powiedziec "nie". ale np. moja siostra w Polsce, ktora jest o pol roku mlodsza od Elsy, ma komorke i uwazam ze to dobrze, bo ona sama jezdzi na zajecia dodatkowe i w takiej sytuacji to jest konieczosc. z kolei moj tata opowiadal mi niedawno, ze osmiotatki SMS-ujace bez przerwy z rodzicami (podczas wycieczki) uniemozliwialy mu normalna prace (przewodnika). podsumowujac, wszystko dobre, ale w ramach pewnych zasad i regul dobrego wychowania :) oj, przed nami wszystkimi wiele trudnych prob w przyszlosci... czy uda nam sie nauczyc dzieciaki madrego korzystania z wszelkich osiagniec techniki? ciekawe kiedy zaczna sie naduzycia? :p
-
I... jeszcze slowko byloby do dodania.... Ja nie wyobrazam sobie z kolei, zeby Jasiek gral w gry dla doroslych i w ogole w gry, ktore byc moze zostaly zdefiniowane jako gry dla dzieci, ale klocilyby sie z moim systemem wartosci. Dla mnie to nie do przyjecia. Fisa, tylko blagam, nie odbierz tego jako krytyki skierowanej do Ciebie! To jest jedynie wyraz innego zdania, a nie atak personalny, ok? Faktem jest, ze Jasiek na razie nie chodzi sam do kolegow czy kolezanek, wiec nie zetknelam sie jeszcze z podobnym problemem... Generalnie nie zetnelam sie z ludzmi, ktorzy by na cos takiego pozwalali. Wrecz przeciwnie, np. jedna z kolezanek moich dzieci, ktora widzimy dosc czesto, pomimo ze ma 12 lat, nie ma tv w swoim pokoju (popieram calkowicie), nie ma komorki (podoba mi sie, tymbardziej ze na razie nie chodzi nigdzie sama tylko jest odprowadzana) i ma ograniczony dostep do internetu (ze jest to nieglupie tez przekonam sie pewnie jak dzieci beda wieksze) i to wszystko nie z braku srodkow tylko z madrosci rodzicow. tych rodzicow podziwiam bo wiekszosc kolezanek i kolegow Elsy ma tv w pokoju, komorke i wiele innych rzeczy, ktore miec "trzeba zeby sie liczyc" [gorzki usmiech] Jezu, jak tu jeszcze zostane pol minuty, to moje dzieci wymienia mame na inny model ! Psikulcu, chcialam jeszcze tylko napisac, ze w uciekajacej Zuzie odnajduje troche Jaska :)
-
Shalla, Twoja metode oswajania tego co inne, straszne, brutalne czy niepokojace uwazam za rewelacyjna, sama stosuje podobna, tylko ze u nas, niestety, ta metoda nie przynosi az tak dobrych rezultatow, szczegolnie w kwestti innosci.... tej dziwnej, niepokojacej, potworowatej innosci.... Jasiek zdecydowanie boi sie wszelkich dziwnych stworzen fantastycznych (natomiast nigdy nie zauwazylam, zeby bal sie jakichkolwiek najdziwniejszych nawet prawdziwych wytworow natury). Bardzo staram sie wpoic mu ze to co inne nie znaczy zle, gorsze czy straszne. Pomimo to czasami wystarczy zdjecie stworka na okladce i Jasiek zdecydowania odmawia ogladania danego filmu. Znacie np. "5 dzieci & IT" (nie wiem czy tak to brzmi po polsku, my to mamy we wloskiej wersji jezykowej "5 bambini & IT" a w oryginale to jest "Five children & IT")? Tu wlasnie na sam widok elfa na okladce, Jasiek zdecydowanie odmowil ogladania filmu. Po wielu dniach od zakupu filmu, udalo nam sie wreszcie go przekonac, Jasiek go obejrzal, byl zachwycony, przekonal sie na wlasne oczy, ze film jest bardzo fajny i ze nie ma w nim nic strasznego, a pomimo to, jak na razie, nigdy nie chcial obejrzec ITa ponownie. Och, gdybym tak mogla wejsc do jego glowy i zrozumiec skad te obawy.... Na polce czeka tez "E.T.", ale nie widze szans na obejrzenie go w najblizszym czasie.... Pomimo ze Jasiek widzial zapowiedz "E.T." mnostwo razy! A na dzisiaj zaplanowalismy "Potwory i spolka", hm... nie zdziwie sie jesli w ostatniej chwili Jasiek stwierdzi ze dzis nie ma sily na film :p Co dziwne, takie postaci, jak diably czy czarownice, nie robia na nim wrazenia, znaczy JUZ nie robia, bo wczesniej dlugo bal sie bardzo np. czarownicy z "Czarnoksieznika z Krainy Oz" (z 1939 , i nie bylo mowy o puszczeniu tego filmu, po czym pewnego dnia, ot tak, nagle Jasiek stwierdzil: dzisiaj chce obejrzec Czarnoksieznika z Krainy Oz i obejrzal i od tamtej pory widzial ten film chyba kilkadziesiat razy! Czasami wydaje mi sie, ze nie ma sensu szukac jakichs racjonalnych rozwiazan, trzeba tylko czekac az Jasiek sam dojrzeje do pewnych rzeczy.... aha, dodam jeszcze, ze ja nie posunelam sie jeszcze do pokazania Jaskowi zdjec ofiar jakichkolwiek wypadkow, np. ludzi pogryzionych przez psy, jak na razie opowiadam skutki nieostroznosci, ale nie pokazuje. Mysle ze kazde dziecko ma swoj wlasny prog wrazliwosci i tu wlasnie wydaje mi sie ze dla Jaska byloby to za duzo w tym momencie... Pamietam ze kiedys spotkalismy na spacerze kulejacego psa bez nogi (nie jestem pewna, czy o tym juz nie pisalam), pytaniom o to co mu sie stalo nie bylo konca. Wykorzystalam i wymyslilam historie o skutkach nieostroznosci na ulicy (pies nie uwazal, wpadl pod samochod, pojechal do szpitla i tp.), pamietam ze wtedy maglowalismy te historie wiele dni....
-
My ustalilismy z Myszoniem, ze najpierw nauczymy Jaska dobrze czytac po francusku... Od kilku dni wprowadzam Jaskowi polskie litery, powolutku, po jednej, zeby mu nie pomieszac. U nas taka metoda sie sprawdza. Mysle ze Twoja intuicja dobrze podpowiada Ci zeby przystopowac z nauka czytania po polsku, wydaje mi sie ze kiedy czytanie w jednym jezyku opanowane jest naprawde dobrze, nauka czytania w drugim jezyku nie wywola juz chaosu. Zeby konkretnie odpowiedziec na Twoje pytanie: Jasiek czyta poprawnie po polsku proste slowa z polskimi literami "a", "e" i "l" (nie moge im dodac ogonkow ani kreseczki, ale rozumiecie, o ktore litery mi chodzi). Natomiast kiedy zaglada mi przez ramie np. do Misia Paddingtona i probuje dla zabawy czytac co popadnie, to czyta to "po francusku", a tego staram sie unikac. Wole zeby ta nauka szla powoli, ale dokladnie. dlatego zamierzam wprowadzac mu po kolei i pojedynczo najpierw wszystkie te polskie litery, ktore w ogole nie istnieja w alfabecie francuskim, potem dwuznaki a na koniec rowniez chce popracowac nad literami, ktore czyta sie inaczej. Na razie nie czytamy tekstow po polsku, pracujemy na pojedynczych slowach. Ciekawe jak jest u Kuk.... Eh, Kuk.... Myslicie ze juz nie wroci?
-
Powiem tak: raczej nie, ale to zalezy od trzylatki. Historia jest przepiekna, ale jest tam pare elementow rytualu Voodoo, jest dosc straszny "szaman" o zlym spojrzeniu, z czaszka i piszczelami na kapeluszu, sa duchy ktore przychodza mu z pomoca... sa maski symbolizujace zle moce i sa momenty czarow, kiedy maski "ozywaja".... Ja co prawda nie widzialam Disneyowskiego Kopciuszka ani Pieknej i bestii ani Pokahontas, jednak wydaje mi sie ze te trzy filmy sa odpowiedniejsze dla trzylatki niz Ksiezniczka i zaba