Mysh
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mysh
-
Psikulcu, nie mam pojecia jak to bedzie z tymi rekami. Teraz daje mi sie we znaki lewa, ta ktora nie miala zastrzyku (prawa nadal lekko \"oglupiala\" przez kortykosterydy sprawuje sie niezle, choc juz chyba niedlugo). Bardzo licze na to, ze po porodzie, wraz ze zmniejszeniem sie poziomu wody w organizmie, nacisk na nerw zmniejszy sie. Ale byc moze bedzie trzeba na to poczekac kilka dni... zobaczymy... A z ta skorka od owocow, to nie jest kwestia wieku i np. zdolnosci trawienia, ale po prostu strach przed chemia... Ja kupuje jablka w supermarkecie, one sa pyszne, naprawde, ale pryskane paskudnie... Zreszta ostatnio podczytuje taki magazyn konsumencki \"Co wybrac?\" i powiem Wam ze coraz bardziej zdaje sobie sprawe jak bardzo trujemy sie na wlasne zyczenie. Czasami wystarczy poczytac troszeczke i zaraz czlowiek zaczyna wszystko myc trzy razy. Fantastyczne sa tez zestawiania np. proszkow do prania, od razu widac ktory truje najbardziej... Dzieki temu czasopismu znalazlam proszek, ktory nie truje, a to naprawde rzadkosc! Dynia, to z \"Proproka\" przeciez! Ot i czas minal
-
Bol reki wygonil mnie z lozka, wiec postanowilam skorzystac z tego ze Jasiek spi i napisac slow kilka... Tak sobie wlasnie rozwazalam lezac w lozku... Niedawno zdalam sobie sprawe, pod wplywem tego co powiedziala polozna w szkole rodzenia, ze noworodek potrzebuje byc cieplo ubrany i okutany, bo przeciez on wyszedl z 37°C prosto w 25°C i na poczatku odczuwa bardzo te ogromna roznice temperatur. Dlatego na naszej porodowce ogrzewanie szaleje nieprzytomnie. Ja jestem chora juz w temperaturze 21°C, wiec notorycznie zakrecalam kaloryfer. No ale Jaska oczywiscie przykrywalam bardzo dobrze. Mysle ze generalnie wyszlo mu to na dobre, bo kilka dni pozniej, w domu, czekala na niego srednia temperatura 18-19°C w dzien a 16°C w nocy (srednia, czyli nie raz bylo duzo chlodniej jeszcze). Dzisiaj w naszym domu jest generalnie cieplej za sprawa piecyka... W pokoju piecykowym jest naprawde goraco, dosc powiedziec ze teraz wieczory spedzam tu w samej pizamie, z brzuchem na wierzchu i bez skarpetek (a przed era piecyka w najgrubszym polarze, welnianych skarpetach i pod pierzyna - Myszon analogicznie) I teraz moj najwiekszy problem: na ile odkrywac i rozbierac Mala, kiedy bedzie w tym pokoju, zeby jej nie przegrzac ? Jak poradzic sobie z ciaglyml przechodzenie z chlodnej gory do zorgrzanego dolu ? Naprawde duzo latwiej bylo ubierac Jaska niz teraz bedzie rozbierac Mala I jeszcze taki dialog: Jasiek: chcialbym jablko Ja: zaczekaj, obiore ci Jasiek: ale ja chcialbym ze skorka Ja: nie, skorki sie nie je Jasiek: Smieszka (chodzi oczywiscie o Sniezke, ktora niestety jest dla Jaska Smieszka i juz) zjadla ze skorka ! ! ! jablko zostalo poddane dodatkowego szorowaniu i Jasiek skonsumowal je ze skorka :) Dzieki tej wymianie zdan zdalam sobie sprawe z cala ostroscia, ze Jasiek wkracza w taki wiek, kiedy to mama i tata nie sa juz jedynym punktem odniesienia i kiedy dzieiko odkrywa ze poza tymi proponowanymi przez mama, istnieja tez inne opcje (podgladniete u kolegow badz postaci z bajek, ksiazek) A tak na marginesie, Jasiek nie mial jablka w ustach chyba juz od roku ! Jednak wplyw bajek moze byc ogromny ! dobrego dnia
-
Psikulcu, ja tez trzymalam! Tymbardziej sie ciesze, ze rozmowa przyniosla takie efekty. Polecam sie na trzymanie rowniez w przyszlym tygodniu.
-
Chwalicie zdolnosci manualne Jaska... Musicie wiedziec, ze pierwsze proby byly bardzo nieudane. To co ja sobie cenie w Jasku, to jego upor i chec opanowania danej czynnosci. On ciagle potrafi zaczynac od nowa i od nowa i ciagle prosic: pokaz mi, pokaz mi jak. I juz po chwili jest! Udalo sie ! :) A powiedzcie czy Wasze dzieci rysuja juz koleczka, kwadraty, trojkaty, krzyzyki ???? Dla Jaska najtrudniejszy byl trojkat i wreszcie wczoraj opanowal ostatecznie te sztuke :) Czasami moje dziecko zadziwia mnie swoja ciekawoscia i checia nauki.... Pamietacie, jak pisalam o odkryciu przez Jaska faktu posiadania bialych krwinek? Od tamtej pory Jasiek ciagle wypytuje o te biale krwinki: co one robia? Myszon posluzyl sie prostym porownaniem: wirus jest jak bandyta, biala krwinka to szeryf i Jasiek uwielbia te opowisci. Raz nawet przyszedl do mnie i mowi: Mamo, a biale krwinki to sa takie Bolki i Lolki? Zastanowilam sie nad pytaniem i okazalo sie ze wcale nie bylo takie absurdalne. Otoz przeciez Bolek i Lolek pomagaja szeryfowi lapac bandyte :) A potem sie zaczelo: pokaz mi biale krwinki, mamo, pokaz mi! No i Myszon zaczal szukac w internecie. I teraz siedza razem i ogladaja takie animacje gdzie biale krwinki \"pozeraja\" wirusy. Tylko prosze, nie myslcie ze zwariowalam. Te wszystkie pomysly wychodza od mojego dziecka ! My tylko odpowiadamy na ten glod wiedzynajlepiej jak mozemy i podpieramy sie naukowym materialem.
-
Psikulcu, ja dokladnie tak samo jak Ty nie wyobrazam sobie odgrzewania starych kontaktow i wirtualnych rozwmow z kims tylko dlatego, ze byl ze mna w klasie !!! Zupelnie nie. Ja chcialam odszukac tylko Ja, tylko te jedna osobe... osobe, z ktora laczylo mnie cos specjalnego, osobe, ktora siedziala mi ciagle bardzo gleboko pod skora... Nie pytaj mnie jak mozna sie zgubic... Mozna... A potem sie szukac... Kurcze, jest taki okres w zyciu, po maturze, kiedy kazdy musi isc swoja droga... Kazda z nas wybrala swoj kierunek studiow i swoje miasto... Moja droga biegla daleko od domu i coraz dalej i dalej... Nie potrafie odpowiedziec na pytanie dlaczego w pewnym momencie zamiast spotykac sie z nia (w domysle w rodzinnym miescie), spedzalam weekendy w gorach z ludzmi ze studiow... tak bylo i juz... Malo tego, przeciez ja wyemigrowalam duzo dalej niz tylko na studia, przeciez w miedzyczasie nie bylo mnie w kraju przez okragly rok.... Ogromnym zaskoczeniem jest dla mnie samej fakt, ze ten powrot nie ma nic z odgrzewania, a kolejnym, niewiele mniejszym - ze byla we mnie odwaga, zeby sie przyznac ze chcialam ja odszukac :) I dowiedzialam sie ze z nia bylo podobnie. Najpiekniejsze bylo to ze pisalysmy jednoczesnie na skypowym czacie i pisalysmy to samo !
-
Dynia, tak! oczywiscie, dzieki naszej klasie... Wpisalam sie tam zaraz po przeczytaniu Twojego posta i zrobilam to tylko i wylacznie z mysla o niej. Zaledwie trzy tygodnie pozniej dostalam od niej wiadomosc i jest :) Kto sprawil ze i ona tam dotarla? Palec boski? Sluchaj, a moze jakies zdjecie tego igloo, co ? W ogole musze Was skrzyczec, ze oprocz Elffika i Shalli, strasznie zaniedbujecie zdjecia !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Reprymenda najbardziej nalezy sie oczywiscie Kuk i Psikulcowi :) Ja sama mam stosunkowo niewiele zdjec z wczesnego dziecinstwa, po kilka z kazdego roku... dopiero potem jest duzo wiecej. Brakuje mi np. takich zdjec z tata, jak mnie trzyma na rekach czy tuli, a jedno takie z mama nalezy do moich ulubionych. I moze dlatego bardzo bym chciala, zeby Jasiek mial duzo takich ukochanych zdjec !
-
Bo bardzo tego chcialam chcialam ja i chciala ona, jednoczesnie
-
Dziewczyny, od wczoraj chodze z glowa w chmurach i jestem bardzo szczesliwa ! Odnalazlam utracona przyjaciolke. Po jakichs 13 latach. W ciagu tych ostatnich lat zadna osoba nie pojawila sie tyle razy w moich snach co ona... A teraz jest, jest znowu naprawde. Bo bardzo tego chciala, bo ona bardzo tego chciala... Sprawcza moc mysli, na pewno. Jak sie okazalo obie mialysmy bardzo silne poczucie utraty czegos wyjatkowego i obie odczuwalysmy ogromny zal i tesknote i ............ Eh! Jak mi dobrze Kuk, trzymam kciuki i czekam na szczegoly... Logosm, w czwartek mozesz na mnie liczyc. Chcialabym bardzo zeby sie udalo. Elffiku, pikne zdjecia, dziekuje. Amelka wyglada na nich jak duza dziewczynka, a nie jak przedszkolaczek :) Niezmiernie ciesze sie z postepow w gadulstwie :) Aha, a co do tych chorob, to mam nadzieje, ze tak po prostu musi wygladac poczatek w przedszkolu i ze potem Amelka bedzie juz odporna. Shalla, Jasiek faktycznie choruje bardzo malo (jednoczesnie lekarza boi sie panicznie i w gorszym momencie nie chce nawet wejsc na chwile, zeby zostawic np. wyniki - na szczescie w lepszych potrafi towarzyszyc mi przy pobieraniu krwi :) ). Jednak przyznam sie, ze my nie dajemy mu nic specjalnego na odpornosc. Jedyne nasze srodki niska temperatura w sypialni i generalnie brak przegrzewania Jaska. Wole zeby mial chlodne raczki niz spocony karczek. Zastanawiam sie tez, czy on nie odziedziczyl odpornosci po mnie... Wydaje sie ze ja jestem sporo odporniejsza od sredniej (np. wszelkie wirusy rodzinne przechodze duzo lzej od meza i w czasie wielokrotnie krotszym! albo nie przechodze wcale)
-
Och, Anastazja, spoznione ale gorace zyczenia wszystkiego najlepszego! To bedzie przelomowy rok w Twoim zyciu, dlatego zycze Ci aby wszelkie zmiany wyszly Ci na dobre i zebys pokochala twoj nowy dom :) Shalla, piekne zdjecia, dziekuje :) Teatrzyk jest cudny !!!!!!!!!!!!!!!!!! Elffiku, to cudownie ze amelce przedszkole tak sluzy. Bardzo sie ciesze :) Kuk, jestem pewna ze jeszcze kilka dni i Franio nie bedzie chcial z przedszkola wychodzic! ;) Dziewczyny, a ja zglupialam chyba do reszty i ostatnio popoludnia spedzam na konfekcjonowaniu kostiumow dla Jaska. Jasiek wcielil sie ostatnio w ksiecia, w macoche (oboje od Sniezki) i dzisiaj w Pinokia. Jak to dobrze, ze z natury jestem chomik i gromadze wszelkie szmatki, skrawki, tasiemki, tekturki, wyciagam to teraz wszystko i najprostszym sposobem robie jaskowi jakies najwazniejsze elementy danego stroju. Igla z nitka, oraz tasma klejaca i nozyczki nie znikaja ostatnio z mojego stolu :) za chwile kilka zdjec :) dobrego dnia
-
Napisze Wam krociusienka czym Jasiek rozbroil mnie przede chwila zupelnie. Wlasnie wrocil od babci, wszedl do domu i od progu oznajmil: \"mamo, j\'ai des globules blanches ! ! ! ! ! !\" (\"mamo, ja mam biale krwinki ! ! ! ! ! !\") musze leciec, bo mi zamkna wypozyczalnie plyt. Dobrego dnia
-
Dynia, no prosze Cie! Ja nie zasluguje na takie slowa... Kazda z nas jest wspaniala mama i ja bardzo wiele sie od Was ucze. A najwiecej ucze sie od mojego meza - dziewczyny, Myszon to jest prawdziwy rodzic idealny. Czasami zastanawiam sie czy bylabym taka sama mama, gdyby to nie on stal u mojego boku.
-
Dzien dobry bardzo :) Ciesze sie niezmiernie ze taka dyskusja ma wlasnie miejsce... Otwieram uszy i oczy i gromadze informacje na przyszlosc... Najblizsza przyszlosc :) Kuk, Twoje sny sa tak pelne najdrobniejszych szczegolow ze az niesamowite! Piekne!
-
Kuk, szukajac informacji na temat rozwoju psycho-fizycznego dzieci, dowiedzialam sie, ze co jakis czas mozgi naszych dzieciakow przeprowadzaja cos w rodzaju szeroko zakrojonej akcji skanowania (jej, czy to dobre slowo?) informacji. Ich mozgi przegladaja wtedy wszelkie nagromadzone dane i wymazuja te, ktore nie byly od dawna uzywane ! Cos takiego odbywa sie miedzy innymi okolo drugiego roku zycia, a takze na przelomie drugiego i trzeciego roku. Pewne polaczenia nerwowe ulegaja wtedy zniszczeniu (bo juz niepotrzebne), inne zostaja wzmocnione. Juz samo to powoduje ze dziecko stake sie wrazliwsze, drazliwsze, trudne... przez jakis czas... Poza tym wyczytalam rowniez ze trzylatki maja cala mase polaczen nerwowych jeszcze nie do konca wykszlalconych... a konkretnie w trakcie tworzenia sie... szczegolnie tych zwiazanych z emocjami, z werbalizacja emocji itp. dlatego moze sie zdarzyc, ze czasami po prostu traca grunt i czuja sie zagubione, przeciez one nie potrafia racjonalizowac jak my.... poza tym z wieloma emocjami spotykaja sie po raz pierwszy! Shalla i Fisa napisaly bardzo madre rzeczy, wlasciwie moge podpisac sie pod ich slowami (no moze tylko nie przyszloby mi do glowy radzic wizyty u psychloga - no chyba ze tylko jako porada dla Ciebie), a tutaj chcialam tylko dodac nowy element i rzucic nowe swiatlo na sprawe :) Po prostu taki wiek... taki moment... dlatego nie wpadaj w panike. Szczegolnie podpisuje sie pod tym co dziewczyny pisaly o rozmowie, rowniez w naszym przypadku rozmowa, mowienie o wlasnych odczuciach, sluchanie Jaska oraz tlumacznie mu dlaczego cos ma miejsce powoduja ze i on jest w stanie zrozumiec i zaakceptowac nasze decyzje .... Powtorze sie: ja mam wraznie ze juz sam fakt, ze tlumacze Jaskowi koniecznosc np. jakiegos wspolnego wyjscia, czyni cuda Jestem przekonana ze i Ty rozmawiasz z Franiem, to co napisalam to juz nie rada tylko opowiesc z serii: \"a jak to jest u nas\" :)
-
Kuk, ja wlasnie od wczoraj mysle o Tobie i o Twoim powrocie do pracy... Pewnie jeszcze jestes troszke skolowana nowym rytmem, ale niebawem wszystko sie ureguluje. Ja ze swej strony bardzo sie ciesze, ze zaczniesz wpadac teraz do nas czesciej :) I nie wpadaj w zachwyt nad moim spokojem! Franio ze swoja mama Wiercipieta-Pedziwiatrem ma duzo ciekawsze zycie! Jasiek tez ostatnio slabo je, to znaczy nie je niemalze niczego co nie jest miesem. Dlatego zdarzaja sie posilki, od ktorych wstaje z odrobina chleba i suchej kielbasy w brzuchu.... Z tym ze ja to tak zostawiam... jesli nie chce jesc, nie przedluzam posilku, nie proponuje niczego w zamian, bo to i tak nie przynosi zadnych efektow (probowalam), a tylko ja sie stresuje i wpedzam w doly i czarne dziury. To dzieki mojemu Myszoniowi, to dzieki jego rozsadnemu podejsciu nie wpadlam w pulapke chodzenia za Jaskiem z jedzieniem. Gdyby nie Myszon, to pewnie nie przeszlabym do porzadku dziennego nad nie zjedzonym obiadem tylko dreczylabym Jaska i siebie... Widac tak musi byc: Jasiek raz je raz nie je, ale jak je to z przyjemnoscia :) A jak nie je, to od czego jest podwieczorek? ;) A czy myslisz ze slabe jedzenie Frania ma cos wspolnego z pojawieniem sie siostry i z zazdroscia? Moze w ten sposob chce sprawic zeby cala twoja uwaga skupiala sie na nim? Jej, zastanawiam sie caly czas jak to bedzie z Jaskiem......... aaam, witaj :) nasz topik ma juz wprawdzie trzy lata (nasze dzieci urodzily sie w grudniu 2004), ale jesli masz ochote sie do nas przylaczyc, to zapraszamy cieplutko :) dziewczyny, dzieki za slowko na temat nosidelka. decyzja zapadla, zamowilam hamaczek, na szczescie bede go miec juz w czwartek wiec moge go zabrac ze soba na porodowke :) milego wieczoru
-
Shalla, i na smutno tez czasami sie sie wypisac... Nikt z nas nie rozwiaze problemu glodu na swiecie, ale kazdy z nas moze nakarmic jedno glodne dziecko albo obdarowac je czyms, wystarczy nie przegapic okazji... Tego musimy sie trzymac... I Dynia ma racje, cieszmy sie tym co mamy !!! A ja dzisiaj na wesolo i na szczesliwie sie wpisze, bo wlasnie wrocilam od lekarza. Lekarz zrobil mi kolejne USG extra :). Malutka zdrowa, sliczna, piekna, wazy 2400 i powoli szykuje sie na ten swiat. No, jeszcze nie w tym tygodniu, ale ............... A po poludniu ide do szkoly rodzenia i tez sie ciesze, bo... bo potrzebuje przypomniec sobie troche terminologii francusko-porodowej i spotkac inne brzuchatki :) I jeszcze na wesolo: wlasnie Myszon zadzwonil (od babci) i oznajmil ze moje dziecko jest porzebrane za Krolewne Sniezke (sic!) i ze bardzo chce zebym je zobaczyla. Widzialam go juz jako Wikinga i Krasnoludka, ale Sniezki jeszcze nie. Pedze !!! :D dobrego dnia
-
Psikulcu, rzeczywiscie liczna nieodpowiedzialnych kierowcow jest przerazajaca. A najgorsze jest to, ze siadajc za kierownica nie ryzykuja oni tylko i wylacznie wlasnego bezpieczenstwa, ale sa zagrozeniem dla kazdego z nas !!! Samopoczucie? Niezle, niezle, ale czuje sie jak w dziewiatym miesiacu :) W ostatnich dniach brzuch znacznie sie powiekszyl, w koncu Mala teraz przybiera na wadze bardzo intensywnie. Jestem ciezka, spuchnieta i niezdarna, bo brzuch niepozwala mi juz ani lekko siadac ani z gracja podrywac sie z fotela/kanapy. A jak minal Wam dlugi weekend? U nas bylo wizytowo. To jednak jedno z tych swiat, ktore pozwala zobaczyc osoby nie widziane bardzo dawno - to cieszy... Poza tym oczywiscie byl tez jaskowy Kuzynek i musze Wam powiedziec ze chlopcy bawia sie teraz razem wspaniale. Mozna ich zostawic samych i nikt nikomu nie wyrywa zabawek ani nie leje po glowie, jak to mialo miesce jeszcze niedawno. Chlopcy chyba dorastaja... Najpiekniejsze jest to, ze najwiecej radosci daje im sam fakt bycia razem. Skad to wiem, Ano bo oni sie bardzo roznia i ich zainteresowania nie pokrywaja sie niemal wcale, ale dla bycia razem potrafia sie dostosowac :) i znalezc jakies wspolne pole A teraz takie phytanie... ze wzgledu na moje dretwiejace rece postanowilam kupic jakies nosidelko-hamaczek do noszenia Malej, nosidelko, w ktore mozna wlozyc noworodka. Oto link do stronki z takim hamczkiem http://www.vertbaudet.fr/porte-bebe-premaxx-babybag/rwp/p-3703023006072015.aspx zerknijcie prosze i powiedzcie czy kiedykolwiek uzywalyscie czegos takiego badz czy uzywal ktos z waszych znajomych i czy to sie sprawdza ??? Z ta piecio-metrowa chusta sobie nie poradze, dlatego wybralam takiego gotowca... Problem polega na tym, ze kupujac z katalogu nie moge wiedziec czy to \"dziala\", czy dziecku wygodnie, czy wygodnie rowniez mamie... dobrego dnia
-
Ojej, faktycznie to strasznie powaznie zabrzmialo: zabawy intelektualne :D Tak naprawde pewnie te nasze zabawy nie odchodza od tego co i Wy robicie z wlasnymi dziecmi. Ja pod ta szumna nazwe podlaczam wszelkie zabawy, ktore pozwalaja mi rozklapic tylek na dluzszy moment i nie ruszac sie z miejsca. W tym celu my najczesciej: czytamy ksiazki (to Jasiek na szczescie moze robic dlugie chwile, bo sa takie strony czy obrazki, ktore lubi analizowac szczegolowo), bawimy sie w rozpoznawanie literek (na ulubionych klockach, choc coraz czesciej rowniez na wszystkich otaczajacych nas przedmiotach z mamina tubka Musteli wlacznie), \"gramy w karty\" (mam takie specjalne wielkie karty z obrazkami, z jednej strony do rozpoznawania kolorow, z drugiej do rozpoznawania ksztaltow i drugi komplet z antonimami, bawimy sie tak ze wymieniamy sie, targujemy (dasz kolko za owal? a krolika za kameleona?), wyciagamy karty, badz staramy sie zgadywac co kto ma) ukladamy puzzle (bardzo rzadko, bo Jasiek rzadko sie zgadza) budujemy z klockow (to tez chyba jednak czynnosc intelektualna w koncu) ogladamy zdjecia rozmawiamy robimy porzadek w ktoryms z koszy z zabawkami (wysypujemy wszystko na podloge i robimy przeglad) - to tez zajmuje Jaska na dlugo, mnie pozwala posiedziec, tylko na koncu trzeba to wszystko spowrotem wpakowac do kosza. ot zwykle zabawy w tym wieku :) do tego dochodzi malowanie (teraz na porzadku dziennym, farb nawet nie sprzatamy, tylko leza w gotowosci i codziennie powstaje kilka dzielek), rysowanie oraz \"pisanie\", do ktorego Jasiek rwie sie strasznie, ale jego niewyksztalcona raczka jak na razie jest w stanie napisac poprawnie jedynie A i O. Reszta to przerozne zygzaki ulozone w linijki. najwazniejsze ze kiedy mama pisze list, robi notatki, albo przygotowuje liste zakupow, Jasiek obok robi dokladnie to co ona. No i na zakonczenie listy zabaw interektualnych, nie wymagajacych wysilku fizycznego: zabawy na komputerze. Tu Jasiek najczesciej (choc nie zawsze) jest samowystarczalny, wtedy ja zasiadam do komputera przy sasiednim stole i gadam z moja P albo z rodzina :) Aha i jeszcze cos! Cos na rozklapienie tylka w spokoju, choc z intelektem nie ma wiele wspolnego. Kiedy mam ochote na chwile po prostu usiasc popoludniowo przy kawie i jeszcze sobie w niej pomoczyc jakiegos rogalika czy inne ciasto, wciagam w to Jaska, rozkladamy obrus, robie mu kawe inke czy na co tam ma ochote i zasiadamy czasami gadamy, czasami "czytamy" (w tych warunkach tylko jakas gazetka wchodzi w gre, kazdy oczywiscie ma swoja) i wtedy Jasiek daje mi dlugasna chwile relaksu :) To kiedy ten biedny Jasiek biega? szaleje? skacze? poci sie? powiecie.... Kiedy jest tata :) No i podczas kazdego spaceru, kazdego przemarszu do babci, kazdej wizyty Sary i tak dalej :) Okazji nie brakuje. Jej! czy ja przypadkiem nie brzmie jak poradnik dla mam siedzacych z dziecmi w domu, zatytulowany: "Jak odpoczywac przy dziecku" :D ;) W kazdym razie dla mnie i mojego dziewieciomiecznego niebawem brzucha odpoczynek i oszczedzanie kregoslupa to koniecznosc :) Karenko! No wiesz, te okna to tylko ze wzgledu na chec pozbycia sie kurzu.... Wydaje mi sie to dosc wazne... Jednak Twoja reprymenda zabrzmiala tak rozsadnie, ze obiecuje skorygowac nieco wlasne podejscie do sprawy :)
-
Psikulcu, jak to dobrze, ze Twoj Zuzak ma szczescie i pomimo obecnosci tego gada, funkcjonuje niemal normlnie... [wielkie wstchnienie ulgi] Trzymam kciuki za urzedowe sprawy... Ciesze sie ze zaczelas ten maraton :) Pierwszy zabek? Brawo! Zapisujesz gdzies wszystkie Pierwsze Razy ??? A ja wlasnie zamilklam bo na przemian odpoczywam i latam ze scierka... papierowa, he he he... od kiedy z reka lepiej postanowilam umyc choc niektore okna na przyjecie Malej. Ranki zrobily sie teraz jakies dlugie, a rankiem energii mam nadal sporo, wiec wykorzystuje ja do wszelkich prac wymagajacych choc odrobiny zapalu. Po poludniu zwalniam za to znacznie i glownie sie bycze (samotnie gdy chlopcy w \"terenie\" badz z Jaskiem, kiedy Myszon w pracy, wtedy wciagam Jaska we wszelkie mozliwe zabawy intelektualne, ktore wymagaja jak najmniej ruchu, he he), natomiast wieczorem czuje sie jak chory slon z nadwaga, ktoremu wszystko ciazy, zapadam sie wtedy w kanape i koczuje tam tyle ile to mozliwe :) Aha, no przedwczoraj Jasiek mial przez caly dzien bardzo wysoka goraczke i niemal caly dzien spedzil na mnie. Nie mial sily i ochoty na nic, chcial byc po prostu na rekach. Tego dnia nie zrobilam nic, nawet kolacji w normalnym znaczeniu tego slowa... Co szesc godzin podawalam paracetamol, bo kazdej kolejnej dawce goraczka pojawiala sie punktualnie znowu, po czym na drugi dzien nic, cisza, koniec :) Psikulcu, nie mam pojecia czy ten moj zastrzyk to blokada, bo ja tu siedze w terminologii francuskiej... wiem tylko ze wstrzykuje sie jakis lek z rodziny kortykosterydow. Shalla, dzieki za wszelkie rady medyczno-terapeutyczne. Jestes naprawde kochana :) Na razie jest poprawa, wiec wystarcza mi zastrzyk plus specjalna opacka usztywniajaca nadgarstek na noc - ach! ulgo trwaj jak najdluzej :) Pszczolko, pytasz co po uplywie tych trzech (a wlasciwie czterech) tygodni... Ano, albo nastapi lekka poprawa, no powiedzmy na tyle istotna, ze bede w stanie odczekac do konca karmienia, albo nie i wtedy przerwe karmienie i zoperuje reke natychmiast.... Trzymajcie kciuki za pierwsza wersje. Bardzo chcialabym karmic Mala przez trzy miesiace chociaz... Shalla, co do warunkow szpitalnych i relacji pacjent - lekarz/pielegniarka, to musze przyznac, ze we Francji (no przynajmniej w naszym malym szpitalu stolicy jednego z poludniowych departamentow) jest naprawde w porzadku. Do tej pory raz jeden spotkalam sie z nieco opryskliwa salowa, ale nigdy nie widzialam niegrzecznego lekarza czy pielegniarki... Jakby kurtuazja i cierpliwosc (ja potrafie zasypac pytaniami :) ) byly nieodlacznym elementem ich pracy. Mam nadzieje, ze po przeprowadzce i Ty trafisz na duza lepsza jakosc uslug w tej materii. Przez cala ciaze nie mialam jakichs specjalnych zachciewajek, natomiast teraz dzieje sie rzecz nowa i dziwna, a mianowicie nie mam ochoty na nic poza makaronem z sosem pomidorowym (pomidory z ogrodka) z duza iloscia parmezanu i doprawionym surowa oliwa z ligurskich oliwek oraz na lodowe snickersy. Albo to albo nic :p Dobrego jutra..........
-
Ja tez poprosze ! I w ogole, prosze o zdjecia Was wszystkie, bo nie pamietam juz jak wygladaja niektore dziciaki :p
-
Shalla, wyobrazam sobie jak trudna byla to decyzja... Wydaje mi sie, ze nowe rozwiazanie to dla Was najlepsze rozwiazanie, najtrudniej bedzie chyba Twoim rodzicom.... Trzymam kciuki za wszystko, za teraz i za potem, za sprzedaz domu, wyjazd, organizacje na nowym miejscu i Wasza zdolnosc do zaadoptowania sie tam. Anastazja z pewnoscia zadomowi sie tam najlatwiej! I z tego co wiem, a troszeczke sie tym interesuje, to jest ona w lasnie w najlepszym momencie, zeby stac sie dwujezyczna :) tylko niech Wam do glowy nie przyjdzie, zeby jej odpuscic polski !!! tego nie wolno robic ! Wlasnie widzialam zdjecia, Anastazja jest taka ladna... Najbardziej zaskoczyly mnie jej wlosy ! Kiedy one tak urosly ? A klopoty z reka, a wlasciwie z obiema rekami, to nie stawy, to zespol ciesni nadgarstka...
-
Kuk, sytuacja jest faktycznie niewesola, ale przeciez nie mozna siedziec i plakac nad soba dlugie miesiace. Kiedy cos zlego na mnie spada, wpadam w dolek, zloszcze sie i placze przez dzien, dwa, ale potem mowie sobie: dosc! I staram sie oswoic gada i trzymac jakis pion. :) \"Kiedy rzeczywistosc sprowadza cie na ziemie, to nie znaczy, ze musisz zaczac pelzac...\" Trzymam kciuki za twoj powrot do pracy. Trzymam bardzo mocno. I za Frania. Pogubilam sie jednak i niec nie zrozumialam, czy Ty piszesz o powrocie na pol etatu do starej pracy? czy idziesz na pol etatu do nowej (do firmy, w ktorej oracuje twoj maz) ??? Shalla, kiedy Ty wreszcie zaczniesz tu bywac nomalnie, a nie wpadac jak po ogien i podsycac ciekawosc ? :p Moja glowa jest pelna domyslow poki co ! Dynia, gratuluje i zazdroszcze spadku wagi :) Stronke nasza klasa znalam wczesniej, nie bylo tam jednak nikogo ode mnie i dopiero po Twoim wpisie, zajrzalam tam po dlugiej przerwie i znalazlam kogos z mojej klasy! Kto wie, moze kiedys odnajde tam rowniez utracona przyjazn? Jedna dziewczyna, z ktora bylysmy blisko wtedy, a z ktora kontakt stracilam niewiele po maturze, siedzi mi ciagle gleboko za skora... Chcialabym ja spotkac.... Fisa, swietny pomysl z tymi studiami! A propos lasu, wczoraj tez bylismy i Jasiek znowu zachowywal sie wzorowo :) Dobrego dnia
-
Fisa, jestes okropna! :p Co to za studia? Karenko, strasznie sie ciesze, ze pozbylas sie tylu kilogramow. To doskonale widac na ostatnich zdjeciach od Ciebie. Wyobrazam sobie jak milo wskoczyc w mniejsze ciuchy. I to chyba duzo mniejsze, co? Co do radzenia sobie jedna reka, to sprawa jest bardzo skomplikowana, bo rece chore sa obie, tylko prawa bardziej. Dlatego radzenie sobie polega nie na oszczedzaniu jednej, ale na oszczedzaniu obu rak, na wykonywaniu jak najmniejszej liczby czynnosci, ktore sprawiaja bol. Oczywiscie zupelnie nic robic sie nie da, nawet psychicznie to jest okropne (nie moge po prostu sioasc i nic nie robic), dlatego ja przyjelam zasade robienia po troszeczku, myje jedna szklanke i daje rekom odpoczac, prasuje jedne spodnie i znowu odpoczynek. Sa tez czynnosci, ktorych staram sie nie wykonywac w ogole... Myszon pomaga jak umie, ale nie zawsze jest, wiec kiedy jest wyreczam sie nim, a jak go nie ma, pewne rzeczy omijam i juz. zdecydowanie najgorsze sa noce... Najlepiej wychodzi mi spacerowanie :D Wczoraj bylismy na dlugim spacerze w lesie i to bylo fantastyczne. (zdjecia za chwilke) Odjechalismy spory kawalek od domu, zeby znalezc plaski las (bo okolica gorzysta i lasy glownie na zboczach sie znajduja), warto bylo, bo moglam lazic i lazic i lazic i wcale nie czulam zmeczenia, ani twardnienia brzucha ani nic :) A wyobrazcie sobie, ze jesliby Mala miala urodzic sie w tym samym momencie ciazy co Jasiek, to zostal mi tylko miesiac! Jasiek tez w lesie nie to samo dziecko. Kiedy spacerujemy po jakims miasteczku, dosc szybko mu sie nudzi, marudzi, chce albo biegac albo wracac do domu, natomiast w lesie jest tyle ciekawych rzeczy do odkrycia, ze Jasiek zupelnie sie tam zapomina :) Kuk, czy antybiotyk pomogl?
-
Psikulcu, a czy nie mozna sie jakos ubezpieczyc prywatnie? Albo oplacac samemu skladek na ubezpieczenie (skoro pracodawca tego nie robi)? Ja jakos nie moge sobie w ogole wyobrazic zycia bez ubezpieczenia. W kazdym razie jesli chodzi o Ciebie to to nie moze byc wymowka - Ty musisz sie zajac tym kregoslupem... Co do imienia, to nie chce jeszcze zdradzac. Powiem tylko ze imie jest i teraz dyskutujemy tylko nad jego wersja, bo ja bym chciala francuska a Myszon wloska..... Moze to sie zdecyduje kiedy spojrzymy Jej w oczy ? :)
-
Ojej, widze ze nie jestem sama z jakims zdrowotnym problemem do usuniecia... Psikulcu, przeciez przeswietlenie kregoslupa to nie jest rzecz niewykonalna! Jestem pewna ze uda Ci sie zorganizowac tak, zeby w dniu wyznaczonej wizyty moc sie tam stawic. Zrob to, nie czekaj, i to nie tylko dla siebie, ale i dla Zuzy, bo jakby to banalnie nie brzmialo, Twoje samopoczucie jesli spada pewnie troszke odbija sie na Zuzaku... Kuk, Ty tez faktycznie nie powinnas czekac juz dluzej z Twoimi znamionami. Sama pomysl co to bedzie jak wrocisz do pracy! Wtedy to juz na pewno tego nie zoperujesz... Wczoraj wreszcie znalazlam polska nazwe na moja przypadlosc: zespol ciesni nadgarstka. W moim przypadku jedno jest pewne: cos zrobic musze, niezwlocznie, bo tak jak jest, funkcjonowac nie moge. Dwa lata temu reka bolala, ale ja moglam wykonywac wiele czynnosci, teraz nie moge :( Z niecierpliwoscia czekam na specjalistyczne badanie, ktore bede miala dopiero za tydzien :( dopiero na jego podstawie lekarz podejmie decyzje o operacji badz zastrzyku... Jesli bedzie potrzebna operacja, to zorganizuje sie tak, zeby na czas pierwszych dwoch tygodni po niej przyjechala moja mama, ktora po prostu stanie sie na ten czas moimi rekami... Kuk, czy i Ty nie moglabys zwerbowac Twojej mamy? Mysle ze przy pomocy Agnieszki powinno to jakos byc... Mysle ze kiedy nadchodzi taki chorobowy stan wojenny, cala rodzina uczy sie jakos funkcjonowac z tym przez okreslona ilosc dni.... Psikulcu, co do wagi w ciazy, to na razie moja waga rosnie dokladnie tak samo jak w poprzedniej ciazy, czyli w kazdym tygodniu waze dokladnie tyle samo ile wazylam w tym samym tygodniu z Jaskiem. A taka mialam nadzieje, ze moze uda mi sie przybierac nieco wolniej :p W tej chwili jednak mysle ze jestem przede wszystkim spuchnieta, bo organizm gromadzi wode i juz. To wlasnie przez to nadmierne gromadzenie wody odezwal sie tak silnie moj zespol ciesni nadgarstka....
-
Hej, strasznie sie ciesze ze znalazlam tu pare wpisow... Kuk, niech sie to chorobsko odczepi od was wreszcie! A co do antybiotyku, to czasami najlepiej zalatwiaja sprawe, oczywiscie tylko w uzasadnionych przypadkach (infekcja bakteryjna); gorzej jezeli wasz lekarz przepisuje antybiotyki jak leci i probuje leczyc nimi rowniez wirusy.............. Przy okazji wczesniejszej dyskusji o dwujezycznosci, chcialam Cie zapytac o wloski Frania po powrocie z Polski, ile czasu zajelo franiowi wyrownanie poziomow ? Psikulcu, bardzo zyczylabym Ci, zebys znalazla prace na pol etatu ! Pszczola, ja sama chetnie wzielabym udzial w takich spotkaniach dla mam.... Dziewczyny, a u mnie kiepsko. A propos pytania Psikulca o gabaryty i samopoczucie... Eh... zwiekszone gabaryty spowodowaly u mnie nagly i bardzo silny powrot klopotow z reka. Nie wiem czy pamietacie jeszcze... pisalam kiedys, ponad dwa lata temu, o ewentulanej operacji... robilam badania, lekarz nalegal zeby nie czekac, a ja balam sie zostac z unieruchomiona reka i kilkumiesiecznym Jaskiem. Potem, wraz ze spadkiem wagi po porodzie, dolegliwosci zupelnie i pojawily sie dopiero teraz (bo przeciez mam 10 kg na plusie), pojawily sie nagle i od razu bardzo silne... Nawet najbanalniejsze i najlzejsze czynnosci sprawiaja mi ogromny bol. Dosc powiedziec, ze utrzymanie kubka z kawa, widelca czy obieranie ziemniakow stalo sie problematyczne... do tego dochodza nocne atrakcje w postaci dretwienia reki... dla wyjasnienia: caly problem siedzi w nadgarstku i polega na tym ze glowny nerw odpowiedzialny za cztery palce (wszystkie oprocz malego) jest uciskany Gdyby nie to, to czuje sie calkiem dobrze, nadal duzo sie ruszam i z przyjemnoscia chodze na spacery! (w poprzedniej ciazy o tej porze bylo mi duzo trudniej). za to brzuch wydaje mi sie duzo wiekszy, no, ogromny po prostu, juz niemal nic spoza niego nie widze :) Ciesze sie tez, bo udalo mi sie wreszcie uporac z praniem wszystkich ubranek dzieciecych az do 18 miesiecy (to z rozpedu, bo jak juz wyjelam te pudla i otworzylam zeby wymienic srodek przeciw molom na nowy, to jakos tak automatycznie zanioslam do pralki), upralam tez posciel, kocyki, reczniczki, ochronke lozeczka i tak dalej. I bardzo sie ciesze, ze wszystko lezy teraz gotowe i czeka :) teraz musze leciec... dobrego dnia