Mysh
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mysh
-
Wiem ze to brzmi nieprawdopodobnie... a jednak to sie wlasnie dzieje! wiesci z obory: 15.00 - wiesz mamo; jak glaskalem tamta krowe, to na mnie plula, ona bardzo nerwowa jest, a ta to taka milutka, ona lubi jak ja ja glaszcze i obejmuje mnie wtedy szyja..... bydla sztuk 11, razem z malenkimi wiesci z kurnika 16.00 - Wiesz mamo, przytylamy sobie kury 17.00 - Wiesz mamo, kura Poli w ogole nie chce jesc, a moja, jak jej daje ziarno na dloni, to je! 19.00 czyli wlasnie teraz ide ich wolac: kazde niesie pod pacha kure! Jasiek sadza swoja na takim specjalnym drzewie, a Pola taszczy swoja az do mnie zeby mi ja pokazac. No mowie Wam, cos niesamowitego! Nie znalam moich dzieci z takiej strony!
-
sytuacja sie rowija: dzieci wlasnie karmia kury w kurniku. no bardziej wiejskich wakacji nie moglabym sobie wyobrazic !
-
Oj, Shalla, mnie tez takie pytania przychodza do glowy nader czesto... A wiem przeciez, ze chyba znakomita wiekszosc z nas i wiekszosc kobiet w naszym mniej wiecej wieku w ogole, cierpi na chroniczny brak czasu. Taki etap zycia po prostu. Zatrzymy sie na emeryturze, a na razie trzeba sobie radzic doraznie, lapac i kolekcjonowac najmniejsze wolne chwilki i upajac sie nimi najmocniej. Kochane, u nas tymczasem sielsko-wiejsko. Wlasnie po dlugich nawolywaniach bez odpowiedzi, postanowilam zajrzec do stodoly. I co widze: Jasiek glaszcze krowe, a Pola asystuje malenkiemu trzydniowemu wolkowi. Umazani oboje tak, ze chyba zanim ich wpuszcze do domu, rozbiore ich na dworze juz ;) I pomyslec ze wczoraj jeszcze mialam ochote - ale zabraklo mi czasu - opisac wam stan ich zablocenia, jako taka swietna, wyjatkowa wakacyjna rzecz, jednak teraz to dopiero jest wyjatkowo. Jak dodam ze np. Jasiek ma tylko dwie pary spodni, ktore dzialaja na zasadzie jedne do miasta, drugie na wycieczki i do ogrodu i te drugie zdejmujemy, odwieszamy z dala od wszelkich sprzetow (bo ich dolna czesc jest cala w gliniastym blocie) i zakladamy juz przyschniete od nowa kilkakrotnie, bo pranie ich po kazdym wyjsciu nie jest mozliwe przeciez, tymbardziej ze wyjsc jest wiele jednego dnia, to zrozumiecie moje wielkie zafrasowanie na widok tychze spodni po wizycie w stodole :D a co u Was? Kuk, jak Jasio? Ma juz jakies ulubione nowe potrawy? Fisa, jak u Ciebie w pracy? A jak spedzilyscie Swieta? Nikt nie pisze o tym ani slowa... Zimno bylo, co?
-
Shalla, beda.... beda.... no gdzie sa? ja sie pytam :) No i... opowiadaj!
-
O rany! Shalla! jak ja Ci zazdroszcze tej kilkudniowej eskapady wlasnie tam! bawcie sie dobrze i koniecznie pamietaj o zdjeciach dla nas !!! A jak ja Cie rozumiem jesli chodzi o pakowanie. U nas sprawdza sie sposob z worami wojskowymi. Mamy to juz perfekcyjnie opracowane. Podczas wiekszych podrozy, bagaznik jest zarezerwowany na "drobiazgi" potrzebne podczas przejazdu z... do... czesto wielodniowego: na jedna wspolne torbe podrozna, komputery, nocnik, ubrania wierzchnie. Zatem wory wojskowe, zawierajce rzeczy calej naszej czworki na caly wielotygodniowy pobyt, musza jechac w kabinie! Ten z francuskiego demobilu doskonale wpasowuje sie w miejsce pod nogami Poli, bo jest mniejszy, a ten z amerykanskiego - swietnie wypelnia miejsce pomiedzy dziecmi, nie zaslaniajac im przy tym widoku na siebie (niestety czasami to co kladziemy na ten wor zaslania im widok, ale tylko na poczatku podrozy, potem wszystko sie jakos uklada i ubija samo i dzieciaki doskonale sie widza i rozrabiaja razem). Ale kiedy zaglada sie do samochodu przez okno, ma sie wrazenie ze wszystko jest tak upchane, jak te male reczniczki, zlozone w serduszka, ktore wystarczy zmoczyc a rozwijaja sie i puchna momentalnie. Podobnie zawartosc n szego samochodu wypakowana na chodnik wyglada jakby czteroktnie spuchla :)
-
Kuk, to wspaniale! Bardzo sie ciesze, ze Jasiek miewa sie tak swietnie, to niesamowite, ze dieta moze miec az taki wplyw na nasze samopoczucie. A ta jaskowa zmiana oznacza przeciez lepsze funkcjonowanie was wszystkich, nawet jesli to jest "upierdliwe". A jak to fajnie jednak, ze dzisiaj istnieja specjalne sklepy z produktami bezglutenowymi i bezlaktozowymi. Jedno pokolenie temu bylo chyba duuuuuzo trudniej. Shalla, nie dawaj Maxiorowi tak sie wykorzystywac ;) Trzy razy w nocy? Kurcze, wierze, ze mozna wykorkowac (jakie to sliczne slowo, co?). Ja bym mu tam nie dawala herbatek, ja bym mu nic nie dawala, procz bliskosci.... Ale zeby to w ogole moglo zadzialac to chyba musialabys wziac urlop, zeby sie nie wykonczyc, bo na poczatku moze byc ciezko.... Ja mam taka teorie, ze dajemy dzieciom czego chca, dopoki mozemy, a kiedy dochodzimy do kresu sil, to po pierwsze one to czuja, a po drugie, my same potrafimy byc bardziej stanowcze....
-
Oj, zle sie dzieje! Taaaaaaka przerwa zdarza nam sie chyba pierwszy raz. Co slychac? U mnie prozaicznie. Kolezanki dzieciakow zostana na kolacji, biore sie za domowa czekolade, zeby to uczcic :) I chcialam z duma doniesc, ze Pola wczoraj wlozyla rolki pierwszy raz w zyciu, a dzisiaj przejechala na nich samodzielnie pare metrow. Ciesze sie bardzo! Mam nadzieje ze nie chorujecie?
-
Jezu! Dziewczyny! Ja tu sobie bla bla bla o blahostkach, a Wy o takich powaznych problemach... Nigdy nie mialam stycznosci z powazniejszymi formami jakiejkolwiek alergiii... Nie mialam pojecia.... Po lekturze Waszych postow przypomnialam sobie tylko, ze u Jaska pediatra stwierdzil podejrzenie o uczulenie na pewien antybiotyk... i pomyslalam, ze warto byloby sobie gdzies zapisac na ktory, bo przeciez np. do Polski nie zabieram ksiazeczki zdrowia.... Shalla, mam nadzieje ze dzisiaj bedziesz spala w domu. Ja sie bardzo boje jezdzic po sniegu... Wlasciwie jak tylko pojawia sie snieg, to zaczynam chodzic pieszo. Najbardziej boje sie wlasnie tych opon. Pola goraczkuje... Dziwna ta zima...
-
Marj, niesamowite! Niesamowite i wspaniale po prostu. Kuk, tylko probuje sobie wyobrazic, jak to musi martwic... A jak sam Jasiek musi czuc sie z tym niekomfortowo... Kurcze... Zycze Wam z calego serca, zeby jednak te biegunki nie byly objawem niczego powaznego. A jeszcze bardziej zycze, zebyscie naprawde szybko znalezli te prawdziwa przyczyne... Karenko, przerazilas mnie tym okiem i tym z jak kaprysna choroba zmagacie sie wszystkie. Przy niedoczynnosci, objawy naczynnosci, tak zaskakuje niefajnie... Jak to dobrze, ze kiedy to pisze, oko wrocilo juz normy. Wspaniala wiadomosc, ufff. A a propos Zosi, z tymi sporadycznymi opowiesciami o dzieciach to jest tak, ze zatrzymujemy sie na etapie fikajacego bobasa, a tu nagle wylania sie panna z charakterem. Fajna dziewczyna urwis ci rosnie :) I potwierdzam ze drugie dziecko uczy sie wszystkiego i wie wszystko szybciej i najczesciej nie wiadomo skad. Shalla, a ja odkrylam zdjecia od Ciebie dopiero w tym momencie, bo przeczytalam ze wyslalas. Ale dopiero mozolnie sie otwieraja, widzialam na razie tylko pierwsze. Nas tez zasypalo i wyglada na to, ze mamy wiecej sniegu niz znajomi w Polsce. I teraz wychodzi na to, ze to oni nam go zazdroszcza bo, jak stwierdzila kolezanka, w sumie, jak juz jest na minusie, to lepiej ze sniegiem, przynajmniej dzieci sa szczesliwe :) A zeby nie bylo, ze tu takie poludnie, to napisze, ze i my mamy za soba kilka wyjatkowo zimnych dni i nocy (-7C w dzien a -13C w nocy), czym jestesmy wszyscy baaardzo zadziwieni. Przy takich temperaturach na zewnatrz to ja mam w domu na schodach i przy wejsciu 13C. I w kuchni tez, bo normalnie nie wlaczam tam nigdy kaloryferow, no i wlasnie po raz pierwszy wlaczylam. W takie dni palimy w piecyku juz od rana i gromadzimy sie w jego okolicach... Shalla, nie no, kolorowanki, zrecznosciowki, puzzle, edukacyjne czy nauka jezyka to nie ma problemu. Mnie chodzilo o gry gry, fabularne. Ze takie jezeli juz, to przemyslany wybor, zakup plyty, wspolne wgryzanie sie... A nie skakanie z gry na gre w sieci. Ale generalnie to dzieci sa jeszcze male... Nie chcielibysmy, zeby wsiakaly w gry na dlugie godziny, wolelibysmy zeby robili cos innego. Bo to wciaga rozniez doroslych... Bo sami nie gramy... No i dlatego ze to wciaga... I jeszcze dlatego ze wciaga... :p :p :p :p Dzisiaj w sumie pisze o dosc nietypowej porze... moj kuchenny netbook Farfocel dogorywa.... Kurcze! Szkoda go! Klawiatura przestala dzialac kilka dni temu i teraz bez problemu to moge na nim radia sluchac. Kiedy grzebie na nim w interncie, nie moge nawet normalnie wpisac hasla w google, tylko kopiowalam dzisiaj rano, po literce, bo nadal nie przygotowalam sobie innego sprzetu na te poranne samotne godziny, kiedy wszyscy jeszcze spia.... I bez sensu go teraz do Polski tachac, skoro pisac nie moge.... eh.... szkoda.... szkoda... Do telefonu to sie czlowiek przyzwyczaic nie zdazy i juz siada, a jak takie cos sie ma cztery lata, to boli.... Wiem, wiem, sa wieksze problemy na swiecie.... Kuk, przyznam sie, ze do tej pory nie udalo mi sie obejrzec na spokojnie i bez dzwiekow gebowo-jaskowo-polowych w tle odcinku programu, do ktorego podalas linka, ale udalo mi sie uslyszec np. jak ludzie w tym programie dziwili sie, ze w ogole mozna ich pytac, o to czy przeczytali instrukcje obslugi telefonu, no bo kto to czyta, jeden mlody czlowiek powiedzial fajnie: ja tam jestem samoukem :) Ha! Ja naleze do ludzi, ktorzy czytaja instrukcje obslugi telefonow i zauwazylam juz kilkakrotnie, ze producenci radza nie naduzywac tego produktu ;) trzymac z dala od ucha ;) nie przechowywac w kieszonce na piersi i w ogole w zadnej, a najlepiej uzywac jak najczesciej sluchawek. Ciekawe, nie? W kazdym razie bardzo bym chciala obejrzec to jeszcze raz, zeby dosluchac co mowia na temat szkodliwosci... Ale powiedzcie dziewczyny, czy zaczelyscie trzymac telefon dalej od ucha podczas rozmowy i przestalyscie nosic go w kieszenii? Ja przez telefon rozmawiam naprawde bardzo malo, ale rzeczywiscie jak juz wychodze, to nosze w kieszeni, a jak rozmawiam, to mam go przy uchu.... Bo wygodnie.... Hm.... A znam trzy babki, ktore nie maja telefonu komorkowego, z wyboru oczywiscie. Z jedna szczegolnie widuje sie dosc regularnie i czasami sie wsciekam (w duchu oczywiscie), ze nie mozna sie z nia skontaktowac teraz! juz! . A moze to ona ma racje, ze ma to w nosie. Jej, co ja musialabym uslyszec o szkodliwosci telefonu, zeby z niego calkowicie zrezygnowac?
-
Karenko, po raz kolejny dokonalas wielkiego czynu waznego dla nas wszystkich. Dzieki za skopiowanie topiku, teraz juz wiemy, ze jakby cos, to Ty to masz. A jak to zrobilas? W calosci? Za jednym zamachem? Fisa, a moze warto byloby tak ustawic zasady korzystania z gier komputerowych, ze jednak, kiedy sa koledzy, nie gramy? U nas taka zasada obowiazuje ogladanie filmow, choc sa od tego wyjatki (jak we wszystkim u nas). Mysle, ze warto ustalic razem pewne reguly. Co do naszej rodziny, to z zasady wlasciwie gry komputetowe nie maja racji bytu.... Jedyna "gra", jaka Jasiek posiada jest symulator lotow (gry on-line nie wchodza w gre w ogole). Jest jeszcze taka plyta z puzzlami, labiryntami i domino, ktora po Jasku odziedziczyla Pola. To wszystko. Jednak w poprzednie wakacje kupilismy Jaskowi gre "Kung-fu Panda", bo bardzo chcial, bo ja uwazam ze wszystkiego trzeba sprobowac, bo w koncu sa wakacje, specjalny czas, bo to w koncu tylko gra, taaaa. Jasiek zagral w nia pare razy w ramach wakacji pod wisienka i powiem Wam, ze po pierwsze kiedy byl pochloniety gra, nie bylo z nim zadnego kontaktu, a po drugie Jasiek nigdy w zyciu nie byl tak agresywny w stosunku do nas, jak w momencie, kiedy mowilismy: Jasku, dosc na dzisiaj. Stawal sie wtedy jak Golum, Bilbo, Frodo razem wzieci, kiedy nie mogli zniesc mysli o utracie pierscienia, doslownie warczal, charczal i zle patrzyl ;) ;) ;) jak oni w krytycznych momentach. Zarzadzilismy wiec dluzsza przerwe w grach, a Jaskowi wyjasnilismy dokladnie dlaczego nie chcemy zeby gral. Przerwa trwa do dzis.
-
Karenko, po raz kolejny dokonalas wielkiego czynu waznego dla nas wszystkich. Dzieki za skopiowanie topiku, teraz juz wiemy, ze jakby cos, to Ty to masz. A jak to zrobilas? W calosci? Za jednym zamachem? Fisa, a moze warto byloby tak ustawic zasady korzystania z gier komputerowych, ze jednak, kiedy sa koledzy, nie gramy? U nas taka zasada obowiazuje ogladanie filmow, choc sa od tego wyjatki (jak we wszystkim u nas). Mysle, ze warto ustalic razem pewne reguly. Co do naszej rodziny, to z zasady wlasciwie gry komputetowe nie maja racji bytu.... Jedyna "gra", jaka Jasiek posiada jest symulator lotow (gry on-line nie wchodza w gre w ogole). Jest jeszcze taka plyta z puzzlami, labiryntami i domino, ktora po Jasku odziedziczyla Pola. To wszystko. Jednak w poprzednie wakacje kupilismy Jaskowi gre "Kung-fu Panda", bo bardzo chcial, bo ja uwazam ze wszystkiego trzeba sprobowac, bo w koncu sa wakacje, specjalny czas, bo to w koncu tylko gra, taaaa. Jasiek zagral w nia pare razy w ramach wakacji pod wisienka i powiem Wam, ze po pierwsze kiedy byl pochloniety gra, nie bylo z nim zadnego kontaktu, a po drugie Jasiek nigdy w zyciu nie byl tak agresywny w stosunku do nas, jak w momencie, kiedy mowilismy: Jasku, dosc na dzisiaj. Stawal sie wtedy jak Golum, Bilbo, Frodo razem wzieci, kiedy nie mogli zniesc mysli o utracie pierscienia, doslownie warczal, charczal i zle patrzyl ;) ;) ;) jak oni w krytycznych momentach. Zarzadzilismy wiec dluzsza przerwe w grach, a Jaskowi wyjasnilismy dokladnie dlaczego nie chcemy zeby gral. Przerwa trwa do dzis.
-
Max! Wszystkiego najlepszego! Rosnij zdrowy, madry, piekny i kochany. A ja wczoraj uszylam wlasnorecznie sztruksowy woreczek na urodziny kolezanki dziciakow, na ktore idziemy dzisiaj. Woreczek ma naszyty kwiatuszek wyciety ze starej koszulki, ma tez troczki i "kuleczki" na ich koncach. Wyszedl calkiem fajnie. I to jest moj pierwszy taki wlasnorecznie wykonany prezent. Wlozymy do niego malenki drobiazg - naszyjnik i bransoletke. Oczywiscie chwile potem szylam woreczki dla moich dzieci, ale juz prostsze odrobine. To tak apropos tego, co pisze Fisa, o wlasnorecznym wykonywaniu strojow.. Fisa, mysle ze Stasio bedzie najwspanialej i najbardziej pomyslowo przebranym clopcem na balu. Stroju Klipera nie znajdziesz w zadnym sklepie (myle sie?) Kuk, Jasiek jest naprawde fantastyczny. On zawsze nieodmiennie poprawia mi humor. Psikulcu, dzieki Twojemu opisowi dzieciakow zdalam sobie sprawe jak malo o nich piszesz. Za malo. Moje ostatnie oinformacje o Olku pochodza z lipcowego spotkania. Potem wielka dziura. A tu nagle wylania sie Olek konkretniejszy, z charakterem, pasjami, zainteresowaniami. Taki maly czlowieczek prawdziwy.. Pisz! Pisz o dzieciach wiecej. Fisa, chcialoby sie powiedziec, rzuc to wszystko! Twoj wpis zabrzmial naprawde dramatycznie, byc moze mimowolnie, ale jednak dramatycznie. Piszesz o koszmarnej pracy i o bagnie wrecz, wiec moim zdaniem albo zmien ja jednak zanim zajdziesz w ciaze albo zmien swoje spojrzenie na te prace. Moim zdaniem nie ma innego wyjscia, jesli chce sie zachowac jako taka rownowage psychiczna. Czy warto poswiecac az tak duzo? Czy warto poswiecac radosc zycia? musze isc....
-
Uprzejmie donosze ze, dobry rok po jedynkach, wczoraj wypadla Jaskowi trzecia z kolei dwojka w ciagu niecalych trzech tygodni. Pierwsza z tej serii wypadla 8 stycznia. Z brakujacymi trzema dwojkami Jasiek wyglada jak.... no.... z pewnoscia wiecie jak, bo podobne obrazki macie w domu. To co mnie najbardziej zaskoczylo przy tych dwojkach, to latwosc z jakimi lecialy, ruszaly sie zaledwie odrobine, Jasiek zagryzal jablko albo, jak wczoraj, zmrozonego loda i zab lecial... A skoro juz przy Jasku jestem.... Jego ogromna pasja teraz sa "Gwiezdne Wojny". Wszystkie jego "szkolne fiszki" sa przepelnione rysunkami bohaterow tego filmu, ich pojedynkow, ich broni. Jasiek tworzy nawet cale listy bohaterow, wypisujac ich imiona zgrupowane koalicyjnie ze tak powiem, Ci po ciemnej stronie mocy, tamci po jasnej.... Po pierwszym ogladaniu starej trylogii, przez kilka kolejnych dni ogladal ja ponownie kilkakrotnie, z tym ze tym razem po wlosku. Potem wykladal mi dlugo kto sie jak nazywa po francusku a jak po wlosku :) Nastepnie w jaskowym biurze zawisly dwa plakaty z Gwiezdnych Wojen. A jeszcze chwile pozniej juz czytal ksiazke o tym, co sie dzialo w nowej trylogii... slowem.... wie na temat tego filmu duuuzo wiecej ode mnie. Zreszta ostatnio, to wrazenie, ze moje dziecko wie wiecej na dany temat, pojawia sie coraz czesciej. Tez tak macie? Bo ja wlasnie po raz pierwszy poprosilam Jaska, zeby pozyczyl mi swoja ksiazke :p Pola natomiast opanowala rysowanie na tabliczce graficznej. I duzo rysuje w ogole, na kartce. Jej ulubione motywy to kwiaty, biedronki, motyle, zuczki, robaczki i... konie. Kiedy Jasiek pisze do mnie jakis liscik albo wypisuje "umowe", na przyklad ze jesli zgodze sie na film (nawiasem mowiac chodzilo o "Gwiezdne wojny" konkretnie) przed "szkola", to on obiecuje potem zrobic swietna "szkole", Pola tez lapie za kartke i pisze chocby slowa: "dla mamy" i podpis. Po prostu Jasiek pisze, ona tez :) Czasami wyciaga ode mnie takie male sztywne karteczki i wypisuje na niech wszystkie slowa ktore zna najlepiej, mama, tata, Jan, Paula, mm (czyli babcia) itp., zapelniajac nimi te karteczki calkowicie. A tak, to jest ciagle ta energiczna, charakterna i nieslychanie autorytarna mala dziewczynka. Nawet kiedy sa u nas Czeczenki, jedna 8 a druga 10 lat, ma sie wrazenie, ze to Pola dyryguje wszystkimi. A jej krzyk brzebija sie zdecydowanie ponad wszystkimi innymi glosami. Oj, trudno oduczyc ja naduzywania glosu :) Do niedawna kiedy chcialo jej sie siusiu albo i , to za kazdym razem oglaszala to gromkim krzykiem: "MAMO, SIUSIU!" Rowniez w restauracji zdarzyla jej sie raz taka akcja, dobrze ze po polsku :) Wreszcie dala sie przekonac, ze bardziej elegancko byloby powiedziec o tym mamie dyskretnie na ucho. Teraz wolanie siusiu wyglada tak: Pola krzyczy z calychy sil: "KTO MI DA UCHO ?!!!" po czym kiedy chetne ucho sie pojawia, mowi do niego najciszej jak potrafi: "siusiu". Za pierwszym razem poplakalam sie ze smiechu . Oj, lece! Czas sie wziac do roboty. Od kiedy odwiedzilam Czerwony Krzyz zeby pomoc mojej Czeczence przytachac stamtad cale kilogramy zapasow zywnosci i pare ubrna, ktore sobie tam wybrala, postanowilam ze oddam tam ciuchy, z ktorymi juz od dawna nie wiem co zrobic. Wczoraj zawiozlam juz pierwsza partie, a dzisiaj planuje przejrzec kolejna szafe.... Mozna powiedziec, ze zobaczylam na wlasne oczy jak to wszystko moze sie komus przydac..... Dobrego dnia I piszcie, piszcie, choc zdanie, ze nie macie czasu, ze wychodzicie, i gdzie wychodzicie, byle co, ale piszcie
-
Kuk, ja sobie wyobrazalam Twoja tesciowa jako nieznoszaca sprzeciwu despotke... A ona chce starc, Boze, to chyba jeszcze gorzej... I taka tesciowa musiala sie trafic wlasnie Tobie, osobie tak pokojowej, milej i wierzacej w ludzi... To niesprawiedliwe !!! Czy to mozliwe, ze ta cholerna sytuacja nie ma zadnego rozsadnego wyjscia ????
-
Kuk, chcialabym napisac cos madrego, ale nie potrafie... Ty jedna musisz znalezc sposob, sposob na przetrwanie albo na zmiane albo na totalna rewolucje... Jedno wiem na pewno, wszystkie jestesmy tak skonstruowane, ze potrafimy znosic cos nieznosnego dzielnie i bohatersko - bardzo dlugo nawet - w imie wyzszych celow, ale w pewnym momencie jesli miarka sie przebrala, to potrafimy zrobic cos radykalnego. Zycze Ci z calego serca takiej radykalnej reakcji, eleganckiej ale mocnej, takiej, ktora wytraci tesciowej wszelka bron z rak, na dlugo pozostawi ja bez slow i sprawi ze tesciowa ujrzy Cie wreszcie jako przeciwnika na rowni, a nie jedna z wielu marionetek do kierowania. Co do tego laptopa, to rzeczywiscie, dla kogos kto nie zna naszej rodziny, brzmi to z pewnoscia dziwnie, strasznie czy nieprawdopodobnie, a dla nas jest po prostu naturalne. Komputery sa tylko narzedziem pracy, sa obecne niemal w kazdym pomieszczeniu, i fakt ze Pola posiada wlasny, nie dziwi juz nikogo kto bywa w naszym domu. Policzylam je nawet i wyszo mi ze juz tylko na gorze sa trzy, a na dole prawie dwa razy tyle :p jesli doliczymy dotego komputer ktory przywiozla ze soba moja mama, otrzymamy liczbe raczej niecodzienna :p
-
Kuk, nie daj sie! Z tego co pisalas juz niejednokrotnie, wynika jasno, ze Twoja tesciowa nie jest typem, z ktorym mozna sie dogadac, przedyskutowac problem, wypracowac kompromis, dlatego wiem jak musi byc ciezko. Jednak z pewnoscia sa jakies granice, o ktorych ona powinna wiedziec, ze nie moze ich przekroczyc.... Ja jestem zdania, ze jezeli w gre zaczyna wchodzic rownowaga w Waszym malzenstwie, to moze jednak lepiej zrezygnowac ze wspolnych pobytow w gorach... Niech babcia sobie czasami zabiera dzieci, ale Wy, ona i dzieci - nie. Fisa, trzymam kciuki i rowniez radze szukac sposobu na wczesniejsza wizyte.... Czego dotyczyly te badania? Czegos bezposrednio zwiazanego z niemoznoscia zajscia w ciaze, czy czegos odleglego, co wyszlo przy okazji? Psikulcu, to trzymaj sie dzielnie jutro.... Juz polmetek! To swietnie! Teraz juz bedzie blizej niz dalej. Ale super sprawa z tym zlobkiem dla Olka! Rzeczywiscie w naszych czasach to zadna sztuka znalezc zlobek dla dziecka ;) Prawdziwa sztuka jest znalezienie zlobka w miejscu strategicznym ;)
-
Shalla, udaly Ci sie te zyczenia wybitnie, od pierwszego do ostatniego slowa ;) Mozna sie pod nie podlaczyc? Tylko dorzucilabym do tego jeszcze: inspirujacych spotkan z nowymi ludzmi, podrozy waszych marzen i zeby Mysh dostala pozwolenie na budowe (ktorego na skutek zaistnienia ciagu tajemniczych okolicznosci ciagle nie ma) ! Dziewczyny zycze Wam rowniez udanego wieczoru, gdziekolwiek bedziecie, zycze umiaru w stawianiu sobie noworocznych postanowien ;) umiaru w dazeniu do doskonalosci ;) Cokolwiek postanowicie niech to bedzie w zgodzie z wami. Shalla, o tej porze z pracy? Kuk, trzymam kciuki za sprawe "Jaska".
-
Kuk, traktowanie z przymruzeniem oka, to najlepszy sposob! Najskuteczniejsza samoobrona! Karenko, zatem zycze zdrowia, radosci, beztroski i luzu jak najszybciej! Jestescie u tesciowej, tak? A dla mnie to byly najpiekniejsze Swieta od kiedy jestem we Francji... Pierwsze takie calkiem nasze, w naszym stylu, w gronie najblizszych, w atmosferze "dobrze_nam_ze_soba". Obylo sie bez tego przedluzajacego sie siedzenia za stolem, po ktorym czlowiek nadaje sie juz tylko do lezakowania ;) Oczywiscie ogromne znaczenie mial fakt, ze jest z nami moja mama, bo po prostu jest i dlatego ze kiedy ona jest, to wszystko jakby robi sie samo, wsrod rozmow, zartow i smiechow. Jej pomoc jest naprawde nieoceniona! Wigilie przygotowalysmy my, a w pierwszy dzien Swiat to Myszon zrobil swiateczny obiad. Wziawszy pod uwage to wszystko, udalo mi sie uniknac jakiegos szczegolnego zmeczenia... Poza tym te Swieta minely pod znakiem spotkan poza rodzinnych. Drugiego dnia Swiat na cale popoludnie zabralam do siebie Czeczenki, dziewczynki zostaly rowniez na kolacji, na ktorej byl tez przyjaciel Myszonia. Wczoraj z kolei moja M przywiozla do nas swoich rodzicow i siostre na wspolne spiewanie koled oraz wyjadanie swiatecznych makowcow, piernikow i sekacza. To bylo bardzo sympatyczne spotkanie :) Wlasnie teraz dopiero mi sie przypomnialo, ze zajete rozmowa i spiewem nie pomyslalysmy z mama o zdjeciach, kurcze, nie bedzie ani jednogo zdjecia, a szkoda, bo takie spotkanie moze sie szybko niepowtorzyc. Rodzice M mieszkaja w Paryzu i bywaja u niej bardzo rzadko. Dobrego dnia, dziewczyny...
-
Rodzina spi, jak zwykle, do poznych godzin, a ja tu z moja poranna kawa kopiuje sobie topik. Jestem wlasnie w listopadzie 2008 roku i juz od kilku stron, zamiast kopiowac jedynie wlasne wpisy, kopiuje po prostu wszystko, bo te nasze dyskusje sprzed trzech lat sa wspaniale! i najwieksza wartosc maja wlasnie jako dyskusja. Zatem kopiuje strona po stronie i od razu wszystko czytam. Idzie to bardzo powoli, ale nie oddalambym czasu poswieconego na ten moj Maly_Powrot_Do_Przeszlosci za nic na swiecie. Jak wspaniale jest wracac teraz do tego co pisalysmy trzy lata temu i czytac to z dzisiejszej perspektywy, z dzisiejszym doswiadczeniem. Jakie tam sie skarby kryja! Odkrywam Was na nowo, dziewczyny :) Wlasciwie tyle chcialam Wam napisac i PODZIEKOWAC, ze JESTESCIE. Bez Was nie bylo by tego topiku, nie byloby i mnie na topiku, nie powstalyby i tamte moje wpisy. I na fali tego mojego dzisiejszego porannego zadziwienia/wzruszenia zycze Wam i sobie, zebysmy jeszcze wiele lat spotykaly sie tutaj chociazby tylko od czasu do czasu..... I dodam, ze zaluje bardzo mocno, ze Dynia i Elffik nie pojawiaja sie juz regularnie jak kiedys. To dziwne, ale ja ciagle nie moge sie z tym pogodzic i nie chce przyjac do wiadomosci ze Dynia zniknale na dobre, Dynia, slyszysz? A Elffik, wiem ze troszke sledzi.... ciesze sie ze chociaz tyle, a zaluje ze tylko tyle.... Dobrego dnia
-
Kochane dziewczyny, juz po raz osmy zycze Wam i sobie Wesolych, zdrowych, spokojnych Swiat Bozego Narodzenia, nie dajmy sie zwariowac, zadbajmy o to zeby na pierwszym miejscu znalazly sie wzajemne relacje, radosc z bycia razem i gleboka refleksja nad sensem Tych Swiat.
-
Taaaa, ja dopiero teraz tu zajrzalam... A teraz to juz musztarda po obiedzie. Kuk, mam nadzieje ze poradzilas sobie doskonale bez zdjecia ode mnie. Tymbardziej, ze jak piszesz, widzialas kilka zestawow. One z pewnoscia sa wszystkie dosc podobne.... dobrej nocy
-
Kuk, ale sie usmialam ! I po raz trzy tysiace dziewiecset szesdziesiaty siodmy pomyslalam ze warto szczegolowo opisywac takie sytuacje z dwoch powodow, bo wspomnienie zostanie uwiecznionie dla Was i rowniez dlatego ze nam, tym ciotkom co to nie widzialy Jaska nigdy, albo widzialy raz (jak ja) daje dokladniejsze wyobrazenie o nim. Swoja droga, to przytulaka oryginalnego sobie wybral :D Marj, gratuluje! Boze to mysmy naprawde juz tak dawno nie gadaly, ze dowiaduje sie o tym projekcie z Kafeterii ! Bardzo jestem ciekawa szczegolow. U nas dzieciaki ubieraly choinke... no moze nie zupelnie same, ale to jednak one mialy decydujacy glos co i gdzie. Mnie okres swiateczny z kazdym rokiem coraz mocniej kojarzy sie z domem pelnym dzieci non stop. Znaczy dzien w dzien, wczoraj, dzisiaj, jutro, dom pelen dzieci i znowu i znowu, bo wiadomo, dzieci szkole maja wolne, zatem wolne dzieci szkolne plus koledzy wakacyjni czyli wnuki sasiadki (czworo), ktore spedzaja u niej tylko rozne ferie i za kazdym razem przychodza do nas, wystarczy zeby wypelnic dwa tygodnie. Dzieci nie-szkolnych w takich okresach praktycznie nie widujemy, odbijemy sobie jak sie zacznie szkola :p Fajne jest to, fajne i troche nowe, ze dzieciaki sa juz na tyle duze, ze radza sobie same, juz nie stoje nad nimi, nie pilnuje, nie patrze czy kto komu kija w oko nie wsadzi, tylko robie swoje, a one biegaja po ogrodzie z szablami. Pola w tym ukladzie czesto najmlodsza nie daje sie zostawic z tylu :) Wczoraj mialam towarzystwo od 4 do 9 lat, bawiace sie zgodnie w takie wyglupy zwane przez nich chorobami. Oni sie swietnie organizuja! Dobra, ide, rodzina chyba zaczyna sie budzic.... Aha, Kuk, czy Ty nadal chcesz zdjecie pudelka "Sekretow elektroniki" czy juz za pozno? Przepraszam, troszke bylam zabiegana, ciagle poza domem, pomagalam troche Czeczence, wozialam tu i tam i do tego kompletnie odlozylam aparat, bo on naprawde ledwo zipie, ale moge cpyknac aparatem mamy, tylko czy juz aby nie za pozno...
-
Shalla, ale macie super sytuacje, ze mozecie sie tak zmieniac z mezem. Uwazam ze to jest duzy luksus! I znam ludzi, ktorzy daza do takiej sytuacji jak do idealu. U nas tez roze i prymulki i inne rozne kwiatki kwitna. Mama jak tylko przyjechala nie mogla wyjsc z zachwytu i napstrykala zdjec, zeby pokazac znajomym w Polsce kontrast miedzy grudniem tam i tutaj. Teraz jednak pogoda juz sie zmienila i na okolicznych gorkach lezy snieg, a u nas zimno. Z wielka checia przesle Wam zdjec pare z ostatnich dni.... I z dzisiejszego spaceru po dziedzincu kosciolka w Saint-Lizier, do ktorego wracamy chyba podczas kazdego pobytu mamy :) Za oknem wlasnie zaczyna sie sciemniac, juz chyba nic nie zrobie dzisiaj w ogrodzie. Wczoraj wichura szalala bez litosci. U nas postracala tylko mase suchych galezi, ale u mamy Myszonia wyrwala czeresnie z korzeniami (czeresnia oczywiscie byla schorowana, no ale jednakcos takiego robi wrazenie) Shalla, z tymi pomidorami koktajlowymi to oczywiscie zart? Shalla, do tej pory zapomnialam napisac ze widzialam wreszcie (po tym jak sie dluuugo i kaprysnie otwieraly) zdjecia wyjatkow z kronik dzieci. To jest fantastyczna sprawa. Podziwiam, zachwycam sie i rozplywam nad tym co tam widze. Uwazam ze najbardziej ludzkie, najcenniejsze, najwazniejsze dazenie w w nas ludziach to jest wlasnie dazenie do zachowania pamieci i dlatego mam gdzies gleboko zakorzeniony ogromny szacunek do ludzi ktorzy pamiec kultywuja..... w kazdej postaci, w kazdej skali....
-
Shalla, lubie czytac pozytywnie o swietach, a Ty brzmisz tak pozytywnie! Zazdroszcze choinki. My jednak kupimy dopiero w poniedzialek, bo dzisiaj cale popoludnie bylismy u znajomych.... We Francji tez juz ferie, ale z tego co wiem, wielu rodzicow i tak posyla dzieci do tak zwanej "szkoly na powietrzu", no bo co tu z nimi robic w domu, jesli rodzice pracuja. A Ty? Z kim sa dzieci w ferie? I w ogole, Max, od kiedy wrocilas do pracy, co z nim? Kto sie nim zajmuje?
-
Hej Co u Was? Duzo pracy? Przygotowania do Swiat? Czy juz myslicie o choince? My chcielibysmy juz dzisiaj kupic... zobaczymy... Mam juz wielka ochote na te swiatelka choinkowe w domu :) Shalla, jak sie pracuje? Dziewczyny, do raportu !