Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mysh

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mysh

  1. Kuk, nie dosc ze nasze dzieciaki maja takie same karty ze zwierzetami (tak podejrzewam :) moja mama kiedys przeczytala o franiowych kartach, pomysl spodobal jej sie bardzo i nie spoczela dopoki czegos takiego nie znalazla!), to bardzo prawdopodobne, ze teraz beda \"czytywac\" ten sam slownik obrazkowy :) zwazywszy Twoje zainteresowania jezykowe :) Ups, zaczelam Ci odpowiadac jak tylko przeczytalam o pomysle ze slownikiem, a tu prosze, jaka niespodzianka, ze wspomnialas o kartach. Jasiek bardzo lubi te karty. A \"Prosze panstwa...\" to byl mis !!! :p Ja nie znam serii Muchomora... mozesz podac autora? Dynia, hej, hej! A propos nocnika... Kupilismy ! Naprawde bardzo rzadko zabieramy Jaska na zakupy, a dzisiaj tak akurat wyszlo... i tak akurat wyszlo, ze zatrzymalam sie przy nocnikach(to pewnie mobilizacyjny wykrzyknik Kuk) i ze Jasiek zlapal jeden z nich i ze na nim usiadl... juz kiedys siedzial na nocniku kuzynka (zawsze w ubraniu). Pomyslalam sobie, ze moze to fajnie, ze Jasiek uczestniczy w zakupie i w ogole. Jasiek z tata wyszli wczesniej z nocniekiem ktory juz przejechal na tasmie i zostal \"zabipowany\" a ja zostalam przy kasie zeby zaplacic rachunek. Jakiez bylo moje zdziwienie kiedy podchadzac do naszegfo samochodu zobaczylam Jaska siedzacego na nocniku na parkingu ! (w ubraniu oczywiscie) I oczywiscie w domu, kiedy ubranie zdjelam Jasiek uciekl z nocnika i powiedzial: \"zalozyc pieluche\" :D
  2. Kuk, ksiazki to jest temat-rzeka :) Jasiek ma kilka takich udziwnionych ksiazeczek, np. z trojwymiarowymi postaciami, z okienkami do otwierania, ksiazeczek grajacych, gadajacych czy wydajacych zwierzece odglosy... Lubi je i wraca do nich, ale ja mam wrazenie, ze jednak najwiecej czasu spedza nad takim ogromnym (chyba jak dwa formaty A4 razem wziete), prawdziwym (czytaj: dla doroslych), bardzo starym atlasem ze zwierzetami, oprawionym w plotno. Ten altas jest pelen rysunkow a nie zdjec. Rysunki bardzo realistyczne i dokladne. Dzieki temu ja sama odkrylam takie dziwne zwierzeta jak np. manat, o ktorych istnieniu nawet mi sie nie snilo :) Bardzo lubil tez ksiazke z bajkami Brzechwy, duzy format, kolorowe ilustracje Szancera. Zreszta tych ilustracji nie bylo wcale tak duzo, bo to jest ksiazka z tekstem :) ale Jasiek ciagle przewracal strony i ciagle domagal sie tych wlasnie ilustracji. To jest ksiazka szyta, wiec niestety po pewnym czasie musialam ja schowac, zeby sie do konca nie rozsypala... Wyjme kiedy przyjdzie czas na czytanie bajek (na razie Jasiek nie chce sluchac) A ostatnio bardzo spodobal mu sie wlosko-angielski slownik obrazkowy, ogromne tomisko pelne kolorowych ilustracji, na ktorych mozna znalezc konia w ekwipunku ze wszystkimi szczegolami albo ciezarowki, koparki, kombajny i samoloty, albo jeszcze wszystkie mozliwe czesci garderoby albo... no... w ogole wszystko :) Jest tez taka ksiazka z okienkami, ktora opisuje zycie w gospodarstwie, a w niej jedna strona poswiecona koniom, druga, krowom, trzecia uprawom i tak dalej. Nad strona z konmi Jasiek moze sterczec godzinami, dzieki temu poznaje takie slowa jak kopyto, padkowa, siodlo :) Konie to zdecydowanie jego wielka namietnosc :) Generalnie na razie oglada obrazki, komentuje je, pyta i tak dalej, ale o sluchaniu mnie czytajacej tekst nie ma mowy :) A Wasze dzieci? Sluchaja?
  3. Pati, Kuk, nie widzialam Was... Kuk, jak widze, Franio tez potrafi ogladac wciaz to samo :) Pati, Jasiek tez gubi poczatki wyrazow. A nawiasem mowiac, ciesze sie ze wrocilas do nas ! Mam nadzieje, ze juz nie znikniesz, ze bedziesz od czasu do czasu dawac jakis znak zycia... Nadal nie kupilam nocnika Czy moze ktos zechcialby mnie jakos zmotywowac? Ciagle obiecuje sobie, ze to zrobie i ciagle nie mam czasu :)
  4. Pati, gratuluje sukcesow z nocnikiem. To naprawde wielkie osiagniecie :) No i ciesze sie, ze schudlas, bo nie moge doczekac sie Twoich zdjec, zreszta juz Ci chyba o tym wspominalam :) Jasiek wlasnie siedzi obok mnie i po raz chyba juz siodmy conajmniej oglada ten sam odcinek Krecika... Czy Wasze dzieci tez tak robia? Wczesniej ogladal wszystkie odcinki, tak jak lecialy, a teraz chce ciagle jeden i ten sam. Przyznaje jednak, ze ten ulubuiony zmienia sie z kazdym dniem :) Z jedzeniem jest podobnie teraz. Jesli Jasiek ma \"faze\" na jaka s potrawe, to nie ma zmiluj :) W tej chwili moje dziecko zachowuje sie tak jakby w jego zylach plyneklo sto procent wloskiej krwi a nie tylko dwadziescia piec :). Je glownie makaron z sosem i makaron z sosem i makaron z sosem i tak co wieczor. Wczoraj pomyslalam sobie, ze moze jednak sprobuje zaproponowac mu zupe. Nic z tego nie wyszlo. Jasiek jak zobaczyl talerz zupy powiedzial, ze zupa nie i ze on chce makaron z sosem. Coz bylo robic, wstawilam wode na makaron, wrzucilam pomidora na patelnie... Jasiek sledzil dokladnie cala procedure i glosno komentowal i doslownie warowal w kuchni dopoki nie odcedzilam makaronu :) A dzisiaj rano sam gotowal sos pomidorowy :) Za pomoca miski, chochelki, sitka i siedmiu pomidorow (prawdziwych) Bardzo lubi tez podgryzac wloskie \"grissini\" A w ogole to on nie tylko gotuje, ale i prasuje, sprzata, zamiata, myje, no robi wszystko to co ja albo babcia, raz chcial nawet zalozyc sobie walki na glowe jak ona :) bo o fartuchu kuchennym to juz Wam chyba wspominalam... ze urzeduje w nim niemal caly dzien... to caly czas jest aktualne... czyzby takie musialy byc skutki siedzenia z mama w domu ? ;););)
  5. Eh, Kuk, ja najblizszy Fnac mam 80 km od domu... Wlasciwie od kilku lat juz plyty kupuje przez internet, znaczy... hm... te kilka plyt, ktore w tym czasie kupilam (mozna je policzyc za pomoca kilku palcow zaledwie...eh...) :p:p:p Z ksiazkami jest odwrotnie :) Za czasow panienskich nie kupowalam prawie wcale, a wszystko pozyczlama, bo od czego sa biblioteki i akademikowi koledzy... Natomiast teraz kupuje ksiazki mniej lub bardziej regularnie, tu na miejscu, bo ksiegarnia jest super i mozna tu zamowic wszystko to czego nie ma na miejscu... cale szczescie, ze tu niemal kazda ksiazka posiada swoje wydanie kieszonkowe :) Pati! Witaj nareszcie :) Rozminelysmy sie :) Zdjecia oczywiscie podesle! pa
  6. Kuk, i Ty twierdzisz, ze Turyn to zakupowe zadupie ? ;) Ja wiem, ze Stanko to zdecydowanie nasz najlepiej znany za granica muzyk jazzowy, ale i tak na znalezienie jego plyty w moim miasteczku nie mam co liczyc. A tak powaznie, to Stanki nie znam dobrze... moj brat podeslal mi kilka jego \"wyjatkow\", tych latwiejszych podejrzewam, i te podobaly mi sie bardzo, bardzo, bardzo... Co do jazzu to tez wlasciwie znam i lubie \"wyjatki\" tylko, ja mam strasznie \"wybiorcze\" ucho :D Logosm, no to kciuki nadal zacisniete :) Shalla, Twoja Nastusia to jest super zdyscyplinowana panna ! Jasiek przy niej wypada jak straszny urwis. Jeszcze nie doszlismy do przykladnego przechodzenia przez jezdnie z mama za raczke. Porazka na calego. Conajmniej 9 na 10 razy po prostu biore go na rece i przenosze, zeby przerwac zbyt dlugie negocjacje, bo on \"sam !!!!\" i juz :D Inna sprawa ze Jasiek wielkomiejskiego ruchu nie zna wcale... no ale... co do unikania trudnych sytuacji, to ja chyba jakos specjalnie nie unikam, ale na pewno po jakiejs trudniejszej wizycie w wypozyczalni plyt czy w sklepie z odzieza (kiedy Jasiek wszystko przeklada z miejsca na miejsce i nie reagowal na moje prosby zeby przestal) przez jakis czas nie mam ochoty tam wracac, ale to potem przechodzi... wracamy i czesto Jasiek zachowuje sie niemalze wzorowo :) Z cmentarzem sprawa jest delikatna... ale nie sadze, zebys musiala zaprzestac tych spacerow! przeciez Anastazja powoli zrozumie ze to jest miejsce szczegolne. Fisa, no, tego cytatu z Kubusia nie znalalam ! W kazdym razie zawsze z przyjemnoscia przyjmuje wszystkie odniesienia do tego puchatego madrali :) Pati, obiecalas! Odezwij sie!
  7. tak sobie jeszcze mysle... odnosnie tego co napisalam w poprzednim poscie... byc moze jakos tak niejasno wyrazilam sie o rozgadaniu Jaska... kiedy pisalam ze zaczyna odmieniac przez przypadki, to chcialam powiedziec, ze on eksperymentuje, ze jest gotowy do prob z jezykiem, ze juz odkryl, iz cos takiego jak fleksja istnieje, natomiast wcale jeszcze nie przyswoil sobie regul :) i chyba daleko mu do tego jeszcze :)
  8. Elffiku! Jak tak czytasz o osiagnieciach jezykowych Jaska (i innych dzieciakow chyba tez,) to bierz poprawke na to, ze ja tu na forum wyciagam wlasnie takie perelki, skarby, najwazniejsze osiagniecia, ale to absolutnie nie znaczy, ze Jasiek caly czas mowi tak jak w jakims przytoczonym tutaj zdaniu! Oczywiscie ze nie. Ale jak juz raz nada jakiemus slowu poprawna forme albo poprawnie skleci jakies zdanie, to przytaczam... wlasnie dlatego ze to jest wyjatkowe :) Shalla, masz zdrowe podejscie do sprawy: kazde dziecko ma swoje talenty. Tylko musimy je umiec dostrzec... A z ta pamiecia to wedlug mnie nie jest przypadek... dzieciaki w tym wieku maja zadziwiajaca pamiec.
  9. Fisa, Shalla, Kuk, ja tez tak mam :D Patrze na Jaska i nie potrafie sobie wyobrazic, ze mogloby go nie byc... I wydaje mi sie, ze z kazdym dniem wiez ktora nas laczy poglebia sie i wzmacnia i ze juz bardziej sie nie da :) Fisa, u nas z obcinaniem wlosow bylo dokladnie odwrotnie! To ja bardzo wczesnie zaczelam je Jaskowi podcinac czy groznych pomrukach mojego meza, ktory byl zdecydowanie przeciwny. Kurcze, nie moge znalezc mojego notesu, zeby sprawdzic, kiedy dokladnie zaczelam (grrrr, to na pewno Jasiek sie do niego dorwal), ale pamietam, ze Jasiek siedzial jeszcze wtedy w wysokim krzeselku, a ja dawalam mu na chwile (przysiegam) moj telefon komorkowy albo portfel: podstrzyzyny przebiegaly wiec w milej [diabelski usmiech] atmosferze i trwaly 10 minut. Niestety od jakiegos czasu Jasiek nie daje sie dotknac: \"nozyczki nie!\" Jak to dobrze ze podczas kiedy ostatni raz podcinalam wlosy Myszoniowi maszynka, jasiek wykazal takie zainteresowanie ze dal sobie podciac (ciagle maszynka) za uszami i na dole z tylu, bo tych miejs nie sposob podciac dobrze nozyczkami... U fryzjera nie byl nigdy i chyba nie zamierzam go tam prowadzac, przynajmniej dopoki nie wyglada zle po moich podstrzyzynach, no chyba, ze zupelnie nie da mi dotknac swoich wlosow :) bo lubie go w krociutkich... Shalla, mysle ze generalnie rzecz biorac mozemy przyjac ze nasze dzieciaki sa na takim samym etapie, bo kazde z nich zaczelo budowac zdania, poza tym oczywiscie kazde robi to na swoj sposob i kazde wykazuje szczegolne talenty w roznych zupelnie dziedzinach, np. Anastazja mowi o sobie w pierwszej osobie !!!. Dziekuje za mile slowa pod adresem Jaska, natomiast nie przyjmuje do wiadomosci zadnego pierwszego miejsca, to nie bieg o puchar ! ;):D Dziewczyny, Jasiek tez pojmuje pojecie ilosci, ze jeden, ze dwa i ze duzo (choc slowo \"duzo\" nie istnieje w jego slowniku, ani \"wszystko\" on to chyba wyraza za pomoca liczny mnogiej..., albo kiedy czegos jest wiecej pokazuje na jedno powiedzmy jablko i mowi \"jaboko\" po czym pokazuje na drugie i mowi \"lete jeden\" czyli jeszcze jedno. I \"liczy\" powtarzajac po mnie, kiedy np. wchodzimy po schodach liczymy stopnie juz od dawien dawna i po moim \"jeden\" zawsze pada \"dwa, a po moim \"trzy\" pada \"cztery\" i tak dalej. A kiedy zmieniam rytm i licze do dwoch za jednym zamachem, to po moim \"dwa\" pada \"trzy\" :) Oczywiscie nie jestem szalona i nie utrzymuje ze moje dziecko umie liczyc do dziesieciu, ono po prostu recytuje kolejne cyfry jak litanie. Logosm ?????????????????????
  10. chyba ostatnio cierpie na brak sluchaczy :D to chyba dlatego, ze wlasnie kiedy Jasiek spi, a ja mam najwieksza ochote na pogaduchy, wszyscy moi skypowi rozmowcy siedza grzecznie w pracach, szkolach i innnych instytujach i nie ma do kogo geby otworzyc, buuuuu. wlasnie odnalazlam pioro, ktore po dlugich i bezskutecznych poszukiwaniach spisalam na straty. moje ukochane wieczne pioro, Shaeffer, proste, klasyczne, w bordowej oprawce ze srebrna skuwka, pogryzione przeze mnie osobiscie, sluzylo mi od poczatku studiow... napisalo chyba wszystkie egzaminy pisemne... lacznie z tymi tutejszymi... same rozumiecie, ze nie latwo pogodzic sie, ze strata takiego historycznego przedmiotu! dzisiaj rano zabralam sie za doglebne porzadki w kuchni i dotarlam nawet do drewnianego koszyczka, wyklejanego w kasztany przez myszoniowa ciocie, umieszczonego na najwyzszej polce pokaznej etazerki. wlasnie tam, w tym koszyczku, wsrod rozmaitych rupieci, takich co to nie wiadomo co z nimi poczac, znalazlam dzisiaj moje pioro. to wydarzenie zasluzylo sobie nie tylko na pelnego wykrzyknikow maila do Myszonia, ale i na wzmianke na Kafeterii :) pocieszam sie, ze przynajmniej bedziecie mialy co czytac :p
  11. Shalla, przecudne sa te anstazjowe slowne cudaczki :) wlasnie sobie obiecalam ze wslucham sie odrobine uwazniej w jaskowa mowe i zapisze ja fonetycznie :p gdyby ktos mnie teraz z nienacka zapytal jak w jaskowym wykonaniu brzmi np. slowo \"krzeslo\", to nie umialabym dokladnie powiedziec... wiem ze on to wymawia cos jak \"keslo\", ale glowy nie dam, bo tego nigdy nie zapisywalam. musze sie za to wziac! Moje ucho po prostu nauczylo sie rozrozniac wszystkie slowa, ktore pojawily sie wiecej niz raz, zostaly one zarejestrowane raz na zawsze, wiec nie zastanawiajac sie rozszyfrowuje je natychmiast. Za to zawsze mam problem za pierwszym razem... pamietam ze kiedy pierwszy raz uslyszalam "lete" nie mialam pojecia, co to moze byc. Teraz juz wiem, ze to znaczy "jeszcze". Jasiek ma taka wlasciwosc ze to samo slowo wymawia zawsze tak samo... a z fleksyjnych lamancow mamy np. takie: kawa z cukerem mamy tez calkiem poprawne formy np. \"Jasiek pcha wozek\" i \"Jasiek idzie obok wozka\" - to niesamowite jak dzieciece ucho szybko lapie te sufiksowa roznorodnosc: kon, konia, koniowi... fascynuje mnie to przeogromnie, tymbardziej ze mam okazje obserwowac jaskowe zmaganie z polskim i z francuskim jednoczesnie, a to sa dwa jezyki rzadzace sie zupelnie innymi prawami... we francuskim nie ma czegos takiego jak odmiana przez przypadki, wiec tam \"chien\" czyli pies, to jest zawsze \"chien\" (jak prosto nie?), rowniez w liczbie mnogiej, wymawia sie to tak samo, a po polsku trzeba sobie przyswoic: pies, psa, psu, psem, psie... i jeszcze: psy, psow, psom, psami, psach.... sporo nie ????? :):p Dziewczyny, mam nadzieje, ze nie macie mi za zle tego, ze pisze o jaskowim gadulstwie... Tak wyszlo, ze wysuwa sie troche przed szereg (wraz z kolezanka Anastazja - ida leb w leb :D ), za to np. zupelnie nie umie biegac !!! Slowo, Jasiek biega tak jak biegal, kiedy zaledwie bieganie odkryl, nozki placza mu sie strasznie i nadal czesto konczy sie to twardym ladowaniem. Nie segreguje tez wedlug kolorow...
  12. mama, Anastazje boli glowa, o tu ma kuku, Anastazja zrobila bach bo dzwi otwierala ?????????? :D:D:D Jasiek tez ma tendencje bo powtarzania pewnych literek np. \"problem\" to w jego wykonaniu \"plomblem\" a \"babel (taki od pokrzywy) to \"blombel\" :) Kurcze, piszcie duzo o tym jakie to slowo-tworki sa dzielem waszych dzieci ! Piszcie ! dobranoc
  13. no to o jeleniu :) wczoraj wieczorem po raz pierwszy uslyszalam ryk jelenia !!!!!!!!!!!!! wiem, ze jelen odwiedza nasze okolice od dawna i nawet widzialam wyrazne slady jego bytnosci w postaci odchodow... ale nigdy nie dane mi bylo go uslyszec... mieszkamy w zaulku, za nami jeszcze jeden dom, a potem laka (ta sama na ktorej okresowo bywaja konie). i ten jelen tam wlasnie wzywal i wabil te swoja panne :) wabil tak glosno i tak desperacko, ze uslyszalam go podczas szorowania zebow! natychmiast otworzylam okno i juz po ciemku podziwialam ten slynny samczy ryk ojejejejejejejej! zapomnialabym ! Fisa, Shalla, dzieki za zdjecia. To niesamowite jak bardzo Wasze dzieci sa do Was podobne. Ja natomiast mam takie zdjecie mojego meza i jaska, na ktorych wygladaja jak blizniaki, natomiast Jasiek wcale nie jest podobny do dwuletniej mnie :( ide na spacer
  14. Kuk! Co to znaczy \"nie umiem zgrac na komputer?\" czy Ty masz jakis wyjatkowo skomlikowany sprzet czy to len przeszkadza Ci podpatrzec raz jak to robi maz i stac sie w ten sposob niezalezna, he ? :p:p:p:p ;) :D Poprawnosc jaskowego wyrazania sie jest na razie chyba jeszcze w fazie poczatkowej jednak, hi hi! Znaczy gramatycznie radzi sobie calkiem niezle, jak na poczatek, czyli eksperymentuje ! i to jak ! ale to sa jednak dopiero poczatki, czyli pierwsze proby odmieniania przez przypadki np. Jesli chodzi o poprawna wymowe to oczywiscie nadal znieksztalca wiekszosc slow, pisalam Wam juz, ze nie wymawia ani polskiego \"r\" (francuskie za to tak) ani \"j\", a obie gloski zastepuje wdziecznym \"L\", np. \"wstaLemy\", \"Lete\" zamiast \"jeszcze\", \"Let\" zamiast \"jest\", we wlasnym imieniu natomiast trudne \"j\" zrecznie omija i przedstawia sie jako \"Asiek\". A wszystko to z francuskim akcentem :) Aha, po francusku radzi sobie rownie dobrze, po wlosku natomiast nie mowi, nie rozmawia z nami, raczej papuguje niektore \"fajne \" zwroty i powtarza koncowki naszych zdan :) Pytasz, co robie kiedy wtraca polskie slowa do francuskich zdan i odwrotnie... kurcze... on chyba rzadko cos takiego robi, jeszcze za wczesnie na mieszanie jezykow z czystego wygodnictwa... wydaje mi sie ze on na razie nazywa rzeczy w tym jezyku, w ktorym umie je nazwac... Natomiast normalnie niemalze zawsze zwraca sie do mnie po polsku a do taty po francusku... malo tego, on sie natychmiast przestawia z jezyka na jezyk :) Oj, rozpisalam sie troche o kwestiach jezykowych... chetnie o tym podyskutuje, w koncu obie mamy przed soba nielatwe zadanie :) wysylam, ale moze jeszcze zaraz cos dopiesze... o jeleniu... i nie tylko
  15. No tak! przyjdzie mi sie z tej Andory tlumaczyc :p Andora turystycznie jest naprawde malo ciekawa, znaczy warto ja zobaczyc i poczuc, ale nie ma gdzie chodzic, nie ma gdzie jezdzic (no, chyba ze na nartach, ale to jeszcze nie sezon), chroniczny brak przestrzeni po prostu. Za to sklepow w brod i \"turystow-zakupowiczow pod dostatkiem\", wszyscy taszcza torby pelne ubran, jakies paki z cukrem, wagoniki papierochow i brzecza butlami z alkoholem. My mieszkamy w malenkiej miescince i czasami trudno tu sie ubrac i generalnie \"wyposazyc\", dlatego zmuszeni jestesmy do dalszych wypraw albo do zakupow z katalogu (katalog to swietne rozwiazanie... przy kupnie depilatora, ale na pewno nie w kwestii myszoniowych spodni... odsylania tych niezaakceptowanych mam juz dosc, koniec! finito!). Do Andory mamy tyle samo co do Tuluzy (czytaj godzine pietnascie), wybieramy Andore z dwoch powodow, po pierwsze Myszon nie cierpi Tuluzy, do ktorej i tak jezdzi czasami (he, he) do pracy, po drugie w Andorze jest taniej, bo nie istnieje WAT. A po trzecie, po drodze roztaczaja sie przed zakupowiczami przepiekne widoki, a po drodze juz w sensie doslownym biegaja konie (!) i juz dlatego warto jechac wlasnie tam. Uf! Kuk, Logosm, jak wam zazdroszcze spotkania na zywo! Kuk, podroz do Wloch zostala spisana na straty... no... hm... w najblizszym czasie :) Ale powtarzam, ze to jedno z moich marzen i zrealizowac sie musi, chocbysmy mieli tam jechac juz we czworke :p znaczy chocby trzeba bylo na nia czekac bardzo dlugo :) Fisa, no to zachecam do podrozy! Jasiek tez nie za bardzo lubi siedziec w samochodzie i dlatego staralismy sie wybrac trase tak, zeby tego siedzenia nie bylo za duzo. W sumie w ciagu trzech dni zrobilismy zaledwie 500 do 600 kilometrow (czesc podczas jaskowych drzemek). Jednak faktycznie kiedy juz podroz do Wloch nie doszla do skutku pytamy sie sami siebie, jak my bysmy to zrobili? Jak przejechac ponad 1000 kilometrow w dwa dni? Nie mam pojecia... :p Logosm, trzymam kcieki caly czas! Jakie wiesci ? Kuk, czekam na zdjecia z Turcji, zlituj sie nade mna, bo sparawdzam co kwadrans a tam ciagle nic! Najnowsze zdanie Jaska: \"Jasiek stuka mlotkiem taty\" piekne, prawda ? :):p Jeszcze tylko krociutko opisze Wam jak to Jasiek do koni przemawial i juz mnie nie ma :) Podczas dzisiejszego wieczornego spaceru, Jasiek zatrzymal sie przy koniach, wyprzedzilismy go sporo i czekalismy az do nas dolaczy, ale on stal tam i stal i przemowil tak: \"Bon jour, cheval, comment ça va?\" (dzien dobry, koniu, jak sie masz?) Po czym dlugo perorowal cos o babci Yvette, o nodze, ktora boli i o swierszczu, ktorego znalezlismy na srodku jezdni. Bardzo lubie obserwowac go w takich momentach z boku.
  16. Logosm, ja tez trzymam kciuki !!! Bardzo mocno trzymam. I jak juz dostaniesz, to napisz, czy tez bedzie ona zwiazana z podrozami jak stara... A miasteczka z kamienia tez lubie. Pelno ich tutaj w naszych okolicach, bo w Pirenejach to jest budulec wrecz narzucony przez nature: w wyzszych partiach mnostwo jest kanciastego kamienia sypiacego sie z gor, a w dolinach takich jak moja konkretnie mnostwo kamieni okraglakow, wygladzonych przez stulecia przez wode... na kazdym terenie, polozonym nizej czy wyzej, zeby cokolwiek zbudowac badz posadzic, najpierw trzeba te kamienie pozbierac, no i czasami i na dom starczy :D a jak nie to przynajmniej na kamienne murki. Dawniej te murki tez powstawaly z koniecznosci, bo rolnicy oczyszczajac pole ukladali je po prostu dookola, dlatego kazde pole mialo swoja kamienna granice :) Shalla, masz racje, ze proba uporzadkowania rodzinnego archiwum to jest niezla batalia... Co prawda zdjec z mojego dziecinstwa nie przywiozlam tutaj az tak duzo, ale kiedy juz z nimi skonczylam, postanowilam sezkanowac i posegregowac nasze myshowo-myszoniowe rodzinne archiwum czyli wspolnych 6 lat zycia i tu sie dopiero zaczal bal. Wlasnie znioslam na dol kilka pudelek i albumow pelnych zdjec.... Zaczne jak tylko sprzedam Jaska babci.... Ja mysle ze bede trzymala sie dat i dopiero wewnatrz kategori datowych powstawiam wydarzenia, np. podroze, sluby, spotkania, chrzty... zobaczymy jak mi to wyjdzie... jak na razie sprawia mi to olbrzymia frajde. Kuk !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekamy, Kochana, jestes juz ??????????????????????
  17. Elffiku, to nie tak! Ty wcale niczego zle nie robisz! To podobno (myszoniowa kuzynka, ktora pracuje w zlobku tak twierdzi) normalne ze dzieci lepiej sypiaja i w ogole sa jakby lepiej zdyscyplinowane w zlobku czy z niania niz z mama... taki niby paradoks, a jednak mozna to w pewnym sensie zrozumiec... dziecko przynajmniej przy mamie chce \"byc dzieckiem\", kaprysic i w ogole! :) Shalla, no z ta kosiarka to gratuluje :p;) Widze ze sie naklelas jak szewc, a moze jak marynarz ? Dziewczyny, a ja wlasnie probuje ratowac archiwum rodzinne: wyslalam chlopakow samych na dluzszy spacer i zasiadlam do skanowania starych zdjec z mojego dziecinstwa, ktore przytachalam do Francji juz ponad poltora roku temu i ciagle nie bylo okazji sie tym zajac... à propos braku czasu i niemoznosci robienia pewnych rzeczy kiedy ma sie male dziecko, to ja wlasnie kiedy mysle o kolejnym dziecku, to zaraz mowie sobie tak: jej, musze tyle rzeczy zrobic teraz, bo jak juz bedziemy miec drugie dziecko to znowu na poltora roku odloze np. takie zdjecia do skanowania i wiele innych waznych spraw :p No wiec zaczelam przegladac te zdjecia i segregowac jakos, chronologicznie ukladac i tak dalej i natknelam sie na takie jedno moje zdjecie, na ktorym moge miec gdzies tak chyba ze cztrey latka, bardzo nietypowe jak na mnie... moze podesle je wam potem, to sie wspolnie posmiejemy :) na razie
  18. no coz, pomimo, ze jestem tu sama samusienka pisze, zebyscie mialy co czytac :p:p:p wlasnie uslyszalam najdluzsze w pelni poprawne gramatyczne zdanie w wykonaniu Jaska, a brzmialo ono: \"Jasiek je kawe babci Yvette\" - podmiot, orzeczenie, dopelnienie, przydawka, a co do "je" to juz sie nie czepiam ;) ps. kawa byla bezkofeinowa oczywiscie
  19. Hej, hej! Wlasnie wyslalam Wam kilka fotek z Hiszpanii i nie tylko :) Wczoraj nie udalo mi sie bo wzielam sie za malowanie wiklinowej skrzyni, ktora kupilismy wlasnie na jaskowe zabawki. Skrzynia wydala mi sie jakas taka bladziutka, gladziutka i taka nieoprzyzwoicie nowa, nie pasowala jakos do nas... tymbardziej ze wszystkie wiklinowe przedmioty w naszym domu sa raczej ciemne i drewniane meble tez sa ciemne i stare. Dlatego wygrzebalam ze schowka resztki farby do drewna i wieczor spedzilam nadajac \"charakter\" nowej skrzyni :) Efekt bardzo dobry ! A co u Was? Jakie plany na weekend ?
  20. Karenko...... badz dzielna.... jak ja Cie rozumiem.... tez to przerabialam... byly takie momenty, ze musialam jechac do Polski i juz... i to przeslanialo wszystko... i jechalismy.... teraz to mi juz przeszlo.... od kiedy jest Jasiek... to wszystko zmienia... nie umiem wytlumaczyc na czym to polega, ale czuje to bardzo silnie... mam nadzieje, ze ten Twoj dzisiejszy mus bierze sie tylko z Ciebie, a nie z powodu jakichs niedobrych przyczyn obiektywnych.... Shalla, ja tez, podobnie jak Logosm, uwazam ze dzieci w podrozach az tak bardzo nie przeszkadzaja. Zmieniaja charakter podrozy, to na pewno, ale nie uniemozliwiaja jej :) My myslimy o kolejnym dziecku i staramy sie tego tak nie widziec, ze na kolejne piec lat koniec z podrozami (mysle ze najtrudniej podrozowac pod koniec ciazy i z kilkumiesiecznym dzieckiem, mysle tez ze najtrudniej zrobic te pierwsza podroz :p ), my juz raczej mowimy sobie: koniec z remontami, z malowaniem itp. niebawem podesle Wam kilka zdjec... juz dawno bym to zrobila, ale internet siadl nam zupelnie, znaczy nasz operator i az zaczelismy myslec o awaryjnym dostepie przez modem... szczegolnie ze wzgledu na prace Myszonia...
  21. Kilka opowiesci z wyprawy... ktora o maly wlos nie skonczyla sie juz na samym poczatku... Jak tylko znalezlismy sie w Andorze samochod zaczal glupiec. Mielismy za soba zaledwie dwugodzinna podroz, przed nami szeeeerokie plany, a tu kontrolka na desce rozdzielczej mowi \"stop, trzeba wracac\". Zrzedly nam miny - my juz dobrze wiemy, do czego ten nasz Czarny Charakter jest zdolny, szczegolnie po ostatnich przejsciach i na holownik w obcym kraju raczej nie mielismy specjalnej ochoty - ale na krotko. Szybka narada: sprobujemy dostac sie chociaz do stolicy Andory, zostaniemy tam na noc, a potem niech sie dzieje co chce. Udalo sie! Jednak atmosfera nie-duzego ale ciasnego miasta i tlumy na ulicach sprawily, ze postanowilismy zaryzykowac i pomimo niepokojacej kontrolki (niezbitego dowodu na to ze z samochodem cos nie tak) ruszylismy z zatloczonej Andory do przestronnej Hiszpanii na poszukiawnie hotelu (tylko na te jedna noc) w jakims malym, przytulnym i cichym miasteczku, bo jak juz gdzies spac, to w ladnym miejscu, dopraszajacym sie o wieczorny spacer i tak dalej w miedzyczasie zlowieszcze swiatelko zgaslo... udalo nam sie zatem zrobic cala zaplanowana trzydniowa wedrowke Jasiek wydawal sie zachwycony. Mnie bolala glowa od nadmiaru zakretow na pirenejskich drogach, i to rowniez kiedy sama siedzialam za kierownica, a on promienial, wyciagal szyje i komentowal gory, barany, rzeki, jeziora, tunele i mosty... Wnoszenie i wynoszenie walizek, \"bon jour\" powtarzane sto razy do pani w recepcji, winda, hotelowe lozka i lazienki, kanapy w holu, inni goscie zagadujacy w nieznanych jezykach, wszystko to cieszylo, bo bylo nowe. Juz nie wspomne o jedzeniu! Jasiek, normalnie trzymajacy sie znanych potraw, tutaj przeobrazil sie w ciekawskiego smakosza. Nie moglam wyjsc z podziwu, kiedy pierwszego wieczoru wtrabil ogromna porcje \"tortilli\" czyli omleta, akurat w tym wypadku z ziemniakami - normalnie nie ma sposobu, zeby mu wcisnac jajko w jakiejkolwiek postaci! Drugiego wieczoru bylo jeszcze ciekawiej, bo to juz nie byla knajpka z plastikowymi stolikami na trotuarze, ale hotelowa restauracja ze snieznobialymi, plociennymi obrusami i serwetkami. Kelnerka zaproponowala nam zupe dla Jaska, z kluseczkami, cos specjalnie dla dzieci, spoza menu. Namawiala tak goraco, ze zaakceptowalismy. Balam sie bardzo, ze Jasiek wyrazi ochote samodzielnego jedzenia... na tym snieznobialym obrusie... wyrazil... a to byl taki rzadziutki rosolek, zadna tam grubo przetarta zupa stojaca na lyzce... Jasiek niewiele myslac zlapal za lyche (ogromna byla) i zanim zdazylam poprosic o mniejsza zaczal jesc, uparcie lowiac kluseczki. Polowa zawartosci kazdej lyzki ladowala na... ogromnym talerzu, na ktorym podana czarke z zupa.... uffff! jak dobrze ze ten talerz tam byl. Zachecony niekonczacymi sie pytaniami o to czy dobre, Jasiek glosno komentowal (bardzo glosno) na przemian po francusku i po polsku \"c\'est bon\" i \"dobra zupa\" z wysokosci swych dwoch poduch polozonych na krzesle. Nie sposob wiec bylo nie zauwazyc tego krasnalka madralinskiego Wyjezdzajac zawsze czegos zapominamy (kiedys pojechalismy do Barcelony bez myszoniowych skarpetek i pamietam, ze dzielilam z nim moje - pamiec potrafi rejestrowac dziwne rzeczy - jakie szczescie ze mam takie widzimisie i nosze skarpetki, ktore z powodzeniem mozna zakwalifikowac jako unisex ), tym razem padlo na moja lekture czyli konkretnie sierpniowy numer \"Charakterow\" nietkniety od powrotu z Polski. Kurcze, pol drogi zalowalam, ze zapomnialam, glupia! przez te trzy dni bylo tak intensywnie, ze wieczorami padalismy wszyscy troje jak na komende, zaraz po kolacjii (w Hiszpanii je sie bardzo pozno), nawet gdybym miala te \"Charaktery\" to watpie, czy przerzucilabym choc jedna strone (nawet na Kafeterie nie zajrzalam, ale to juz chyba dlatego ze Jasiek, kiedy tylko widzial ze wlaczamy komputer, domagal sie swojego \"Krecika\"). W koncu dorwalam sie do nich wczoraj wieczorem i okazalo sie, ze ten akurat numer poswiecowny jest kwestii podrozy... dlaczego czlowiek podrozuje? wczoraj zadalam sobie pytanie, co mnie gna z dala od domu. Odpowiedz nie jest prosta wcale... jedno jest pewne: podroze to koniecznosc. W moim przypadku czesto chodzi o podroze-powroty, powroty do miejsc juz znanych... Moje marzenie o spedzeniu miesiaca w Toskanii juz znacie. Ono jest ciagle aktualne. Wraca teraz ze zdwojona sila, bo ta malenka katalonsko-aragonska podroz zaostrzyla apetyt na kolejne Z ta Toskania chodzi o to, zeby tam sobie po prostu pozyc. Nie tylko biegac od zabytku do zabytku, ale po prostu tam byc, tylko tyle, tak spokojnie, codziennie, tak normalnie, w zwyklym tempie, z wieczorami tylko dla nas, albo z ksiazka, albo z internetem... ale zanurzeni we wloskosc po czubki glow, z wloskimi sklepikami spozywczymi, serami, pieczonym prosiakiem, od czasu do czasu targiem lokalnym, wloskim makaronem, wloskim poznojesiennym sloncem, eh, czy kiedys sie uda?) Krajobrazow nie bede opisywac, nie umiem, pokaze na zdjeciach... choc to moze nie oddaje w pelni... zdjec jest malo, ja jestem fotograf od siedmiu bolesci, bo zamiast lapac okazje, rozkladam sie z aparatem tam gdzie zlapie mnie \"wena\", a nie tam gdzie stoja slynne riuny Kurcze, widzielismy piekne miejsca, widzielismy i brzydkie i dziwne tez. Hiszpanskie Pireneje sa takie jakies szczegolne... i takie inne niz we Francji, ten sam masyw, a zupelnie inny Amen
  22. Shalla, moim zdaniem dobrze robisz, jesli nie odmawiasz Nastusi przytulania... tego chyba nie mozna przedawkowac... natomiast na pewno fakt, ze ja tulisz nie powinien wplywac na zmiane Twojej decyzji... jesli powiedzialas \"nie\", to to ma zostac \"nie\". My tego wlasnie staramy sie trzymac. Jezeli oczywiscie jakies \"nie\" w ogole bylo, bo doskonale zdaje sobie sprawe, ze i wybuchy bez powodu sie zdarzaja, podobnie jak Jaskowi. Piszesz: \"czy to nie utwierdza jej w przekonaniu, że oto idealna metoda, żeby wszyscy mnie słuchali? Drzeć się ile sił w płucach?\" Mnie sie wydaje ze jesli faktycznie Anastazja nagle wybuchnela placzem... pewnie sama nie rozumiejac co sie z nia dzieje (tutaj zgadzam sie z Logosm)... a Ty ja utulilas, to nie sadze, zeby ja to nauczylo uzywania placzu i krzyku jako metody perswazji... Tymbardziej, ze jak sama piszesz, to nie sa jakies codzienne historie tylko jakies wyjatki, wyjateczki... Natomiast gdyby bylo tak, ze ona drac sie w nieboglosy probuje oderwac Cie od rozmowy z innymi osobami, to juz inna sprawa :) Witajcie po przerwie :) szykuje sie obszerniejsza relacja :)
  23. Nie, nie, my wyjezdzamy dzisiaj dopiero, po wczesnym obiedzie. Najprawdopodobniej na pierwsza noc zatrzymamy sie w Andorze a na druga w Hiszpanii, a to wszystko o rzut beretem od domu :) Tak naprawde to bedzie nasza pierwsza \"daleka\" podroz samochodowa z Jaskiem... Logosm, jestem pewna ze gdybym musiala jezdzic sluzbowo jak Ty, to tez wolny czas wolalabym spedzac spokojnie... No, ale cale dnie \"nic nie robie\", wiec kazda wycieczka to wielka atrakcja. A tak powaznie, lubie podroze, duze i male :) Shalla, mysle, ze Anastazja faktycznie ma doskonaly sluch i z pewnoscia nie wszystkie dzieci potrafia zanucic poprawnie zapodana linie melodyczna... A teraz i ja cos opowiem o Jasku... Oto jak wspolnie recytujemy \"Zabe\" Brzechwy ja: pewna jasiek: zaba ja: byla jasiek: slaba ja: wiec przychodzi do jasiek: doktora ja: i powiada ze jest jasiek: chora .....i tak dalej....... Podobnie rzecz ma sie z \"panem Hilarym\" :) I mysle ze stopniowo co raz wiecej bedzie tych wierszykow; Nie macie pojecia jak sie ciesze, ze jasiek \"wspolpracuje\" ;) Tutaj chodzi przeciez o jego dwujezycznosc !!!!!! Elffiku, jak czytam o twojej radosci z przyszlego powrotu przyjaciolki, to mnie gesia skorka przechodzi... Ja jestem po tej drugie stronie i w Polsce mam dwie przyjaciolki... i wiem, ze nie wroce... i mam nadzieje, ze te przyjaznie przetrwaja lata....
×