Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mysh

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mysh

  1. Najwspanialsze pod koniec lata sa dwie rzeczy. Pierwsza z nich to swiezutkie orzechy wloskie. W tym roku ciesze sie na nie bardziej niz zwykle, bo po raz pierwszy bede miala wlasne! Kilka lat temu za sprawa jakiejs wiewiorki pewnie, pojawil sie w naszym ogrodzie orzech wloski-samosiejka. Z trudem uratowalam go przed Myszoniem, ktory upieral sie ze trzeba go zlikwidowac, bo drzewko jest tylko o metr od plotu sasiadki. Koniec koncow drzewka nie wycial, drzewko sie rozroslo, nie wiedzialam ze orzech wloski rosnie tak szybko! i w tym roku jest pelne orzechow. A druga wspanialy dar konca lata to pomidory. Splywaja one do mnie wartkimi strumieniami z kimku zrodel (od tesciowej, od myszoniowej cioci, od sasiadki, z wlasnego ogrodka tez cos niecos przezylo nasz wyjazd), a ja pichce sosy, sosy, sosy. Bede miala zapasy :) Uwielbiam sos ze swiezych pomidorow z ogrodk. Wlasciwie od kiedy wrocilismy nie moge oderwac sie od makaronu z takim sosem :)
  2. Kuk, nawet sobie nie wyobrazasz jakiej ochoty mi narobilas na Kaszuby i na Slowinski Park Narodowy. A juz opisane przez Ciebie dzieciaki zjezdzajace z wydm widzialam wyraznie jakbym byla tuz obok. Musze absolutnie namowic rodzine na wypad w tamte strony. A co do siedzenia nad morzem, to jest moje marzenie, pod warunkiem ze znajde kiedys miejsce w takim samym stopniu urocze co puste. Nie wyobrazam sobie wakacji w warunkach jakie z ogromna doza humoru opisal Twoj kolega. Wlasnie zarowno jadac do Polski jak i wracajac, po jednej nocy spalismy w nadmorskich wloskich miejscowosciach (kolo Imperii i kolo Savony) i ze zdziwieniem fotografowalam z okna pokoju hotelowego te rzedy gesto ustawionych lezakow i parasoli na plazach prywatnych. Dziewczyny, mam to wreszcie za soba. Wizyte Poli u dentysty. Bylysmy wczoraj i jestem bardzo szczesliwa ze Pola nie przezyla w zwiazku z tym zadnej traumy. A zabkow leczonych bylo az 4 !!!! Jestem przekonana ze Pola jest najodwazniejsza dziewczynka na swiecie :) Bylam z niej bardzo dumna. Pola po prostu najnormalniej w swiecie usiadla na fotelu, otworzyla paszcze i pozwolila sobie wyleczyc cztery zabki, to wygladalo niemal tak jakbysmy byly u fryzjera ;) Chyba nie musze dodawac ze serce mam az czarne z niepokoju o te zabki, podczas kontroli przed wakacjami pani dentystka znalazla jeden do leczenia i jeden zapowiadajacy sie na przyszlosc, poszlysmy wiec wczoraj z tymi dwoma nieszczesnymi zabkami, a okazalo ze sa dwa kolejne :( Co dziwne wszystkie cztery z jednej strony..... Shalla, caly czas nakrecam ci te robote, wizualizuje i mam pewnosc ze ja dostajesz :)
  3. Shalla, no ja, gdybym byla pracodawca, i ktos przyszedlby do mnie z taka historia, to z pewnoscia by mnie zaintrygowal i zaintersowal :)
  4. Z calych sil przywoluje te prace do Ciebie !!! trzymam kciuki z calej sily i powtarzam sobie ze inaczej byc nie moze, Ty te prace bedziesz miec
  5. od trzech godzin jestesmy w domu Pola: mamo, ile dni tu zostajemy? :D kazdy tak ma po pieciodniowej podrozy i czterech nocach kazda w innym hotelu i innym kraju :) fajna ta nasza podroz byla, nie zalowalismy czasu na zwiedzanie. Oravski Hrad, twierdza Hohensalzburg w Salzburgu, Palac Biskupi w Bressanone. Doprawdy trudno powiedziec, ktory z tych zabytkow zrobil na nas wieksze wrazenie, bo wszystkie trzy sa absolutnie wspaniale! mnie jednak najbardziej zaskoczylo bogactwo zbiorow muzeum w Bressanone, szczegolnie kolekcja sredniowieczna. To byla zupelna niespodzianka. Do Salzburga jechalismy specjalnie, a w Bressanone po prostu wypadl nam nocleg, a my zawsze lazimy tam gdzie wypada nocleg. No i wylazilismy to muzeum przypadkiem. Nie zauwazylismy specjalnie zadnych tablic czy plakatow reklamujacych, a po wejsciu okazalo sie ze w srodku sa perly. Ot Wlochy! Gdzie sie nie obrocic dziela sztuki. W ogole bardzo podobalo nam sie samo miasto Bressanone. To jest wlasnie najfajniejsze w takim przypadkowym podrozowaniu jak nasze, ze odkrywamy miejsca zupelnie nowe i za kazdym razem to jest niespodzianka. no a teraz juz ciesze sie ze jestesmy w domu.... oj, dlugo bedziemy dochodzic do siebie. dom zakurzony i opleciony pajeczynami, ogrod nieba siega, wszystko trzeba bedzie przyciac, wyplewic.... A na parapecie czekal rysunek zrobony przez moja M, przedstawiajacy Pole, zrobiony na podstawie zdjecia, ktore jej wyslalam z Polski. piekny! jutro musze ja ucalowac. Karenko, zazdroszcze tego morza. My dzisiaj spalismy nad morzem, bo nocleg wypadl nam kolo Savony, ale o plazowaniu jednak nie bylo mowy. Tylko Jasiek sobie wczoraj nogi (i spodnie!) pomoczyl, nawet nie powinnam sie przyznawac ze bylo to dobrze po 23.00 :) no ale tak to bylwa w podrozy :) A czemu nikt inny nie opowiada nic o wakacjach ????????? Kto byl nad morzem? Kto w gorach? Kto w podrozach dalekich? ide, bo moj maz zaczyna sie stukac w glowe :) przeze mnie dzieci jeszcze nie spia strasznie nam sie rytmy poprzestawialy w te wakacje dobranoc
  6. Karenko, ale jak to sie stalo? To sie odbylo jawnie czy niepostrzezenie? Pod kantorem? Babka cie obserwoala, myslisz? Czy jak? Jezu slodki, zaraz sobie wyobrazam ze i mnie sie cos takiego przytrafia....
  7. Shalla, nie wiem, co robic, wychowywac jakos, kurde! A w kwestii zle pojetej tolerancji, to ja we Francji obserwuje bardzo niepokojace zjawisko: za kazdym razem kiedy przedstawiciel konkretnej grupy narodowosciowej, wyznaniowej itp, zrobi cos podlego i zostaje potepiony normalnie jako CZLOWIEK, podnosza sie glosy, ze to nagonka na Araba, Murzyna, itp. Nie mozna juz tak po prostu zganic emigranta z polnocnej i reszty Afryki bez bycia posadzonym o rasizm. Poprawnosc polityczna prowadzi do cholernych absurdow.. A podobno wszyscy jestesmy rowni, tak?
  8. Ja urlopuje.... I tak mi sie nie chce wlaczac komputera ! Kto chce mnie znalezc, lapie za telefon. Dzisiaj wlaczylam wyjatkowo, zeby sobie przegrac od mamy zdjecia, ktore robila wczoraj i przerzucic moje, ze spotkania z kolezanka. My tu prawie wcale nie robimy zdjec. Nie ma czasu. :D Pierwszy raz nam sie zdaza :) W ogole to jest paradoksalne, ale kiedy przyjezdzalismy do Polski na dwa tygodnie, zdazalismy ze wszystkim, bo trzeba bylo tak zorganizowac czas zeby zdazyc, a teraz kiedy mamy ponad miesiac, zyjemy na takim luzie i nie spieszymy sie z niczym, ze teraz, pod koniec pobytu, okazuje sie np. ze chcialam zabrac do fryzjera dzieciaki i siebie i jak na razie zdazylam to zrobic tylko z Pola a co do siebie to juz zaczelam myslec, ze szkoda czasu i ze w koncu moge isc we Francji :p Ale koncu spotkania z ludzmi sa duzo wazniejsze niz utrzymanie fryzury. Dziewczyny, nie dam rady wlaczyc sie do dyskusji. Naprade nie dam. Mam nadzieje, ze u Was szystko zupelnym porzadku. Ja napisze tylko ze u nas porzadku A zupelna nowoscia jest to, ze Pola od tygodnia mowi piekne "rrrrrrr". Jest to zjawisko zupelnie nowe i bardzo silnie zaakcentowane, do tego stopnia ze teraz we wszystkiech slowach gdzie znajduje sie "r" i jednoczesnie "l", Pola wstawia "r" ona miejsca, np. "kororowy, rusterko, rukrowany" itd. Zmykam, czas sciagnac dzieci na sniadanie. Pozdraiam Was cieplutko Mysh
  9. Eh, w Krakowie.... Krakow jest miastem nad miastami. I wypieknial i sie podrasowal bardzo. Architektura starego miasta zachwyca mnie na kazdym kroku. Poza tym osatnim razem zwiedzalam coklwiek w Krakowie kiedy bylam dzieckiem, dlatego nie zachowalam zadnych wyraznych wspomnien. Wszystko odkrywalam po raz pierwszy jako dorosla osoba. Permanentnie bylam pod wrazeniem. Bogactwo zbrojowni zamku krolewskiego na Wawelu np. wprawilo nas w ogolna euforie. Rowniez wystawa antyczna w Muzeum Czartoryskich, niewielka w sumie ale jakze bogata! Egipskie sarkofagi, fragmenty mumii, amuletym urnym figurki, etruskie sarkofagi, "tabliczki" z pismem klinowym, papirusy, i tak dalej i tak dalej, malo tego, ale to co jest, jest w doskonalym stanie. Mam nadzieje ze wkrotce wrocimy do Krakowa. Tymczasem siedzimy pod wisienka i i chloniemy rzadkie rpomyczki slonka :) Moj komputer odmawia odebrania sygnalu internetowego, ktory gdzies tam sobie wisi w przestrzeni, dlatego na razie wysylanie zdjec jest zbyt skomplikowane, ale moze kiedy wreszcie uda nam sie obudzic tego lenia, zasypie Was zdjeciami. Bardzo jestem ciekawa co u Was Mysh
  10. Shalla, ja tez mam mnostwo przykladow podobnego slowotworstwa i tez zaluje ze nie zapisuje. Ale juz dosc dawno temu zapisalam dwa, ktore znalazlam wlasnie wczoraj w notesiku na dnie plecaka: "szeryfki" - kto zgadnie co to? - oczywiscie odpowiednich kowbojek dla szeryfa, kowboj nosi kowbojki a szeryf szeryfki i "mierzaczek" - to oczywiscie metr Kuk, wczoraj zasnelam z glowa wypelniona wspomnieniem naszej jazdy w dziewiecioro naszym piecio-osobowym samochodem :)
  11. Kuk, jestem.... pod wrazeniem.... tych sum.... Coz tu mozna poradzic.... W kazdym razie o ile siedzenie trzy miesiace z dziecmi nad morzem byc moze by Ci sie podobalo, to jednak rezygnacja z pracy z pewnoscia nie jest rozwiazaniem dla Ciebie :) Ja to widze Cie tylko i wylacznie pracujaca troche mniej, ewentualnie pracujaca na odleglosc nad tym morzem i wspomagana przez sensowna nianie :) A my jedziemy w czwartek. Czas ucieka a ja znowu przysiadlam na moim tarasie :p
  12. No ja jeszcze nie na urlopie. Raczej w pelni przygotowan do wielkiej podrozy. Bo 5 dni w podrozy (z noclegami we Francji, Wloszech, Austrii i Slowacji badz w Zakopanem) i 5 dni w Krakowie to jednak spora sprawa zanim dotrzemy wreszcie do miejsca wlasciwego urlopu :) Otworzylam juz pare walizek, ale ubrania nadal leza w kupkach na lozku.... Za to dla dzieciakow to wakacje w pelni: mocza sie wlasnie w dmuchanym basenie. Dlugo czekali na to, bo pogoda dlugo byla nieznosna. A ja zamiast zwezac, skracac spodnie przed wyjazdem (bo takie jedne swietne kupilam i chce zabrac), zamiast kosic trawe (oj, trzeba!), badz szykowac cokolwiek, siedze i ich pilnuje i to jest swietne wytlumaczenie nic nie robienia:) Mam taki jeden przedluzacz parometrowy, wiec wynosze sie z calym sprzetem komputerowym na stol na taras i..... ciesze sie ta sielanka.... poki trwa, he he! Trawe skosze wieczorem. No i w ogole zaczyna sie. Wczoraj nie moglam spac z podeksytowania wyjazdem :) Shalla, to jest fantastyczne, ze tyle ciekawych rzeczy sie dzieje w szkole Anastazji :) Ty nie marudz, tylko bierz sie do szycia, bo nic nie jest teraz wazniejsze :D
  13. U nas tez kazde dziecko w wieku 6 lat dostaje specjalne zaproszenie na kontrole u dentysty, malo tego jesli w ramach tej kontroli odbedzie sie leczenie, to jest ono w calosci refundowane :) To sie nazywa socjalizm! :D My juz po wizycie. Pola bardzo chciala isc z nami, wiec ja zabralam. No i okazalo sie ze Jaskowy zab w porzadku, zarowno ten ktory wydawal mi sie podejrzany jak i wszystkie pozostale. Natomiast Pola, ktora po krotkim zastanowieniu poza gabinetem, postanowila jednak pokazac pani dentystce zabki (i wrocilysmy!), ma jeden zab do leczenia i drugi do obserwacji..... Kurcze..... kurcze..... Ja sie boje ! Pani doktor proponowala ze wyleczy od razu, ale Pola nie byla na to przygotowana.... Powiedziala nie i umowilysmy sie ze przyjdziemy innym razem. Szkoda, bo teraz to najblizszy wolny termin za tydzien albo i dluzej.... czyli po powrocie z Polski... Kuk, Shalla, a do ktorej Wasze dzieci maja zajecia w szkole?
  14. No to trzymam kciuki za Was wszystkie razem i za kazda z osobna :) Za Kuk, zeby jakos dotrwala do urlopu i zeby potem wypoczela za wszystkie czasy, za Psikulca, zeby chec nadrobienia forumowych zaleglosci nie pozostala tylko poboznym zyczeniem, a za Shalle, zeby Max odpuscil nieco :) Dziewczyny, jak jest u Was z zabkami? Bo Jasiek juz chyba z pol roku temu mial leczonego pierwszego zabka, a jutro idziemy pokazac drugiego... Chcialam sie zorientowac jak to wyglada na tle rowiesnikow,... Pisze o Jasku, ale przejeta jestem Pola, bo u niej widze jeden niepokojacy zabek, a to jest bardzo wczesnie, kurcze! Tak naprawde ide jutro z Jaskiem, a mysle o tym zeby pogadac z dentystka o Poli i ewentualnie przygotowac i ja i siebie na pierwsza wizyte Poli. Ciesze sie ogromnie ze Jaskowe podejscie, takie normalne, zdrowe i rozsadne, bez krztyny strachu, udziela sie siostrze. A jednak mam tyle obaw, bo przeciez on po raz pierwszy siadl na fotelu jak mial prawie 6 lat, a ona jeszcze nie ma czterech.... Jezeli jutro dentystka wyznaczy mi wizyte dla Poli jeszcze przed wyjazdem do Polski, to zbieram sie w sobie i ide z nia. Najbardziej zalezy mi na tym zeby ta pierwsza wizyta byla taka wlasnie lekka i przyjemna jak jaskowa, ktory twierdzi ze nic nie czul. Dlatego staram sie reagowac jak najwczesniej....
  15. Karenko, moja teoria mowi o tym ze producenci sa nierzetelni. A kolejna mowi ze jezeli takie przejscie prowadzace do przedszkola przez ruchliwa ulice jeszcze nie jest wyposazone w semafor, to ta kwestia powinna zostac rozpatrzona jako punkt pierwszy obrad rady gminy na najblizszym posiedzeniu! Ot i sie pomadrzyla.... Ciesze sie ze nic Wam sie nie stalo. Szczesliwej podrozy do Polski. Juz jutro.... ale fajnie.... My wyruszamy pod koniec miesiaca.... Kuk, jestem pod wrazeniem i to totalnym.... Zycze kolejnych takich spotkan !!! Tylko uwazaj z tym kieliszeczkiem ;) :D
  16. ja nie czytalam, ale temat mnie zaintrygowal.... zgadzam sie ze naszych czasach nielatwo byc nastolatkiem, na dodatek zanim nasze dzieci wkrocza w ten wiek, jeszcze wiele sie zmieni, technologia, komunikacja, szybkie lacza, to wszystko postepuje z roku na rok i bedzie jeszcze "gorzej";) :D mnie osobiscie najbardziej przeraza to ze wsrod nastolatkow tak wazny jest wizerunek, niaml najwazniejszy dla wiekszosci... przy takim podejsciu ja sama czuje sie jak troglodyta, to nie jest moj kod....
  17. No, wyobrazam sobie, ze to jednak spore przezycie takie pierwsze w zyciu swiadectwo. Gratulacje dla Frania! I to kompletnie niezaleznie od tego jakie oceny na nim beda, bo nie o oceny moim zdaniem chodzi. Choc.....Skoro juz od ocen uciec sie nie da... Nie wydaje Wam sie, ze oceny moderowane sa nie fair wzgedem tych dzieci, ktore zasluzyly na 10... rozumiem ze rodzice i nauczycielki wola nie dawac jedynek, to jest swietny pomysl! ale nie rozumiem dlaczego jednoczesnie nie daja 10
  18. Musi sie dobrze konczyc! Bo ja tak chce! A dzisiaj znowu leje.... Juz nie pamieta kiedy nosialam koszulke na ramiaczka. Shalla, czekam na zdjecia z dnia pompejanskiego !!!!
  19. Dzisiaj w nocy odlaczyla sie rura doprowadzajaca wode do zmywarki. Zalalo garaz.......... Pierwsze szczescie w nieszczesciu jest takie ze zmywarka stoi w garazu wlasnie (bo w naszym leciwym dosc domu na poczatku podlaczen do tego typu maszyn nie bylo w ogole, potem, to taka historia rodzinna, kiedy tesc mojej tesciowej kupil dla niej pralke, myszoniowy tata zrobil takie podlaczenie w przylegajacym do kuchni garazu, a kiedy my kupilismy zmywarke najprosciej bylo podlaczyc ja rowniez tam). Drugie szczescie w nieszczesciu polega na tym ze wlasnie dzisiaj od rana swiecilo piekne slonce (juz nie swieci, ale co zdazylam wysuszyc to moje!) Nawet nie probuje sobie wyobrazic jakby to wszystko wygladalo, gdyby i dzisiaj lalo, tak jak w ostatnich dniach... A trzecie szczescie w nieszczesciu to fakt, ze gdyby mi tego garazu nie zalalo to chyba nigdy bym go wreszcie nie uporzadkowala :p Znaczy do konca jeszcze daleko ale i tak wychodzi na to ze Mysh cala szczesliwa bo jej garaz zalalo, niezle co? Mysh nalezy do gatunku homo leniwus i sa rzeczy ktorych za skarby swiata nie zrobi, no chyba ze zostaje do tego po prostu zmuszona :D Dawniej regularnie zalewalam garaz, bo nie mialam na stale podlaczonych rur odprowadzajacych wode z pralki i zmywarki i trzeba bylo je ciagle przekladac, jak wstawialam pranie to do rury odplywowej trzeba bylo wkladac rure od pralki, jak wstawialam zmywarke - od zmywarki. No i od czasu do czasu zapominalam, w zwiazku z tym garaz mialam sprzatany na biezaco :p Ale to zamierzchle czasy, bo Myszon w koncu mi to podlaczenie zrobil, dosc prowizoryczne, ale jednak :p Wiec po tak duzej przerwie w zalewaniu mialam dzisiaj naprawde duzo pracy, bo garaz juz dawno tak zawalony nie byl. Pamietam ze jak bylam mala to moj tata regularnie porzadkowal nasza piwniece w bloku. Dzisiaj role tej piwnicy pelni nasz garaz (bo samochod tam nigdy nie stal oczywiscie), a obowiazek porzadkowania przejelam ja, bo Myszon nie jest zainteresowany :) Caly ranek zbieralam wode, wynosilam mokre sprzety, wyrzucalam inne, Myszon oczywiscie w Tuluzie, jak zwykle kiedy cos sie dzieje to w jego dni tuluzowe. Przy okazji znalazlam mnoswto dokumentow wyjetych w pospiechu ze zdechnietego punto i rzuconych byle gdzie w listopadzie zeszlego roku. Teraz susze je kartka po kartce, dookola mnie porozkladalam gazety, a na nich te papiery.... W zwiazku z wyzej opisanym zajsciem, szkole z Jaskiem zaczynamy dopiero za chwile :) :p
  20. To ja reprezentuje chyba jeszcze inny gatunek homo ubranius :D Z jednej strony nosze, tak jak Fisa, ten sam plaszczyk, ten sam polar, te same sztruksy i ten sam sweter, przez kilka lat ciurkiem.... w tej chwili mam na sobie buty kupione dziesiec lat temu (to oczywiscie nie oznacza ze buty sa az tak dlugowieczne, to oznacza raczej ze zdarza mi sie wracac do pewnych rzeczy po wielu latach) oraz sztruksy, ktore kupilam zaraz po urodzeniu Jaska (ten sam przypadek, spodnie odlezaly swoje w szafie i wczoraj worcily do lask). Wielokrotnie zdarza sie ze tyje na zime, chudne po zimie i wracam do spodni sprzed utycia. Dlatego wlasnie nie moge sie nigdy zdobyc na wyrzucenie czegos, co lubilam, przechowuje to zazwyczaj dosc dlugo, znaczy doslownie latami. Z drugiej strony lubie kupowac, lubie miec cos nowego od czasu do czasu, ale nowe rzadko zastepuje stare, raczej funkcjonuje obok. Generalnie nie lubie nadmiaru i jesli zdarzy mi sie kupic, szczegolnie dzieciom, kolejne spodnie, kolejny sweterek, kolejna z rzedu sukieneczke w tym samym rozmiarze, to zloszcze sie na siebie. Podobnie w moich przypadku.... Wole miec w szafie trzy pary butow, ale dokladnie te wymarzone, wyczekane, chocby mialy byc zamowione prze internet w Stanach, i chodzic w nich pare lat niz kupowac co sezon po kilka par i wyrzucac bo moda przeminela.... bo sie rozlecialy po kilku spacerach..... No ale ja jestem troszke nietypowa, bo latam wlasnie wylacznie w portkach, a ubran wyjsciowych lubie nosic... Do portek nie potrzeba wielu roznych butow :D Jestem odwrotnoscia kobiety ktora ma 30 par butow i 30 torebek.... Fisa, ja chyba mam najbardziej podobnie do Ciebie :) Jeszcze powinnam dodac, ze jak juz wtreszcie cos sie zedrze, to zawsze najpierw szukam dokladnie tego samego modelu, czesto nie znajduje i choruje i potem duzo czasu mija zanim sie przestawie na cos nowego/innego.... Bardzo mnie zloszcza ciagle zmiany, ja bym najchetniej nadal nosila moje ukochane brudno-bordowe sztruksy Levi's z czasow studenckich i brudno-rozowe Lee z czasow wczesno-myszoniowych, a takich juz nie potrafie nigdzie znalezc.... Jej, ile mozna ociuchach gledzic! :D
  21. Pola spi juz od dwoch godzin, Jasiek u babci, a ja sie wzielam za przegladanie garderoby wlasnej, na poczatek, w celu dokonania radykalnej czystki. Tak stoje przed tym lustrem, mierze, mierze, mierze, wyrzucilam 3 koszulki, a jakies 7 innych odlozylam na najwyzsza polke na "jesli schudne"... po co sie maja platac w zasiegu... Taaaa, daleko mi jeszcze do radykalnej czystki... Szafy pekaja w szwach, a ja biegam ciagle w tym samym....
  22. Czy ktos wie, gdzie mozna dostac troche czasu? Tak, powiedzmy 6 dodatkowych godzinek na dobe? Czy juz do konca zycia bede cierpiec na jego brak? Do Polski jedziemy za trzy tygodnie z hakiem, a ja juz sie boje ze nie zdaze ze wszystkim tym, co powinnam zrobic przed wyjazdem. taaaa.... to napisalam dzisiaj rano a teraz krotka i zwiezla relacja ze spotkania z rodzina Kukow: to jest jednak swietna sprawa moc spedzic ze soba dwie doby, praktycznie caly czas razem oprocz spania, to nie ma nic wspolnego z takim malym popoludniowym spotkaniem a jednak i tak mowie: szkoda ze trwalo to tak krotko Dzieciaki Kuk sa fantastyczne, wszystkie! a moja absolutna ulubienica jest Ania! Pewnie troszke dlatego ze kiedy sie przemieszczalismy to chlopcy jezdzili z Kuk, a dziewczyny z nami i dzieki temu mialam okazje sobie z nia porozmawiac. A w domu chlopcy znikali a dziewczyny bawily sie w poblizu wiec znowu mialam okazje sluchac jej wywodow i obserwowac jaka mila jest z Pola. Coz to za urocza babeczka jest! Bylam pod jej ciaglym urokiem. taaaa, to napisalam po poludniu Kuk, z zapartym tchem przeczytalam Twoja opowiesc o Franiu przed operacja i nieocenionej pomocy tej wolontariuszki. To jest wzruszajace, wspaniale, piekne! Patrz, nawet nie mialysmy czasu o tym porozmawiac... I nie pokazalam Ci w koncu "szkoly" Jaska! NO i nie zrobilysmy jeszcze mnostwa innych rzeczy! Kurcze, dziewczyny, wiecie czego najbardziej zazdroszcze Kuk? Tego jak pieknie i zdrowo jadaja jej dzieci i tego jak ona zdrowo im gotuje !!! Wiele mozna sie od niej nauczyc! Kuk, co do zdjec, to tylko szepnij slowko, a chetnie rozesle je za Ciebie, znaczy moze troszke je przebiore? hm?
  23. Juz sie tlumacze: To Kuk z mezem dokonali niemozliwego, spakowali walizki, wsadzili swoja gromadke do samochodu i zjawili sie u nas wczoraj na obiedzie :D Przed nami jeszcze cala sobota i kawaleczek niedzieli. Jest wspaniale i bardzo internsywnie. Nie przyznawalysmy sie do konca, bo tak bardzo balysmy sie zapeszyc. Pogoda plata nam okropne figle, nie ma jak zdjec robic! Znaczy pare jest, nawet Kuk zostawila swoj aparat, zebym zgrala i rozeslala ale juz dzisiaj nie dam rady z tym walczyc... Czy wiecie ze do teraz nie udalo nam sie ustawic calej piatki dzieciakow w rzadku tak zeby bylo widac wszystkie pyszczki na zdjeciu? Oni w piatke sa nie do ogarniecia !!! Fajni sa :D
  24. No, my tak widze na zmiane pelnimy samotne dyzury :) My ostatnio spedzamy czas mozna by powiedziec wakacyjnie: jak nie spotkania towarzyskie to calodniowe wycieczki... W takich warunkach trudno zajmowac sie domem. Ciasto drozdzowe z jablkami mojej mamy jest sensacja wsrod sporej czesci moich znajomych i kiedy tylko mama je robi, natychmiast ktos wpada na degustacje :) A wycieczkowo, to wczoraj tez wypuscilismy sie w gory i to te najblizej domu. Taka jedna tysiacmetrowa gorke widze z okna, ale za nia nie widze juz nic, natomiast kiedy tam wjezdzamy, na te gore, i przejdziemy jeszcze pare metrow, to odslania sie widok na dziesiec horyzontow.... a wokol nas przestrzen....... to jest cudoi po prostu. Nawiasem mowiac Jasiek z Myszoniem zeszli stamtad pieszo na samego domu wczoraj! oj, musze leciec bo kawa kipi, mam nadzieje ze uda mi sie zaraz wyslac Wam pare (albo raczej sporo) zdjec z tej wczorajszej wycieczki.
×