Mysh
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mysh
-
:) Elffiku, masz wielkie szczescie, ze robisz to co lubisz :) A tym nie-jedzeniem gotowanych obiadkow to moze taki etap? Bo conajmniej kilkoro dzieciakow z tego topiku wydaja sie go przechodzic... Jasiek wczesniej zjadal prawie 200ml zupki (mojej), a teraz po 50ml (gora 100ml) ma dosc i domaga sie butli. On praktycznie tylko mleko i kaszki i mleko i kaszki. Dosypuje tej kaszki do mleka az dwa razy dziennie, no bo skoro tak gardzi zupkami, to niech chociaz zboze je. Lekarz zaleca posilki warzywno-miesne (lub rybne) dwa razy dziennie! - oj, daleko nam do tego daleko !!! Ja sobie to tak tlumacze, ze on po prostu ma dosc mojej ingerencji lyzeczkowej i ze trzeba to przeczekac az on bedzie gotowy brac sam w paluchy i jesc, tzn. w paluchy bierze, ale wyrzuca zaraz :) Najdluzej w raczce zostaje surowa marchewa, ale czy to jest obiad ? Staralam sie zmienic skladniki zupki, probowalam dac mu tez puree ziemniaczano-cukiniowe z szynka, makaron z pomidorami i tak dalej, i tak dalej, ale jakos zawsze na paru lyzkach sie konczy.
-
Zostalam sama... buuuuuuuuuuuuu! chlip! chlip! nie dosc ze w tym moim uroczym malym miasteczku nie ma jakiegos parku, gdzie moglabym spotkac inne matki z dziecmi, to jeszcze na topiku nie ma do kogo geby otworzyc... buuuuuuuuuuuuuuuuu! chlip! chlip! chlip! Co was tak bardzo zajmuje ? Opowiedzcie troche, prosze ! My wczoraj wybralismy sie na grzyby, po poludniu (prawdziwi grzybiarze nas obsmieja, ale jak tu z dziesieciomiesieczniakiem wybrac sie o swicie? - to byl raczej spacerek rekreacyjny, choc po zboczach gor i to stromych), ale i tak zebralismy z 10 pieknych prawdziwkow. poza tym marzy mi sie ta zabawka, o ktorej pisala Kuk, z otworkami i klockami o odpowiadajacych sobie ksztaltach (JAK TO SIE NAZYWA PO POLSKU ?) mam juz taka na oku... chyba zaszaleje ;)
-
halo! jest tam kto?
-
:) Schmetterling, mam nadzieje, ze to zart faktycznie! Wiecie co, wlasnie zapisalam Jaska do dzieciecej wypozyczalni plyt i wypozyczylismy jego pierwsza plyte z piosenkami dla dzieci :) Mam pare rzeczy dla dzieciakow z Polski (buziaczki dla mojego brata za to), w tym pare piosenek Arki Noego. Chodze teraz i spiewam Jaskowi \"taki maly, taki duzy\" i pokazuje to co spiewam machajac rekami i Jasiek tez probuje machac. I w ogole fajnie sie rusza w rytm. Jak na razie nie slyszalam nic lepszego niz Arka (poza jedna rzecza, ale o tym to juz pogadam z moja mama, bo to ona ta rzecz stworzyla kiedys ze zgraja fantastycznych dzieciakow). Piosenki Arki sa tak fantastycznie rytmiczne i porywajace :) Mamo, musimy pogadac! Ojej, jeszcze cos mi przychodzi do glowy, a mianowicie piosenki wloskiego Piccolo Coro dell\'Antoniano. Pamietacie jeszcze festival Zecchino d\'oro ?????????????? Ja chyba jestem maniaczka dzieciecych piosenek spiewanych przez dzieci ;) :) Karinko, mysle o tobie dzisiaj od rana :)
-
Ojej, nic mi nie wiadomo o tym co sie dzieje w Wietnamie (nie mamy telewizora - zagladalam do wiadomosci na necie, ale na francuskich stronach jakos nic nie znalazlam). Kurcze, ale teraz sobie przypominam, ze przed naszym wyjazdem mowilo sie o tym, ze spodziewaja sie sporych burz, czy czegos takiego. Wiecie co, nie mamy telewizora, ale to nie znaczy ze Jasiek nie umie sie poslugiwac pilotem. Zebyscie go widzialy u babci, jak fachowo go trzyma i zmienia kanaly. Z telefonem komorkowym jest to samo, bierze go w obie lapki i kciukami bardzo sprawnie naciska na guziki, jakby to robil od zawsze :) Co ciekawe taki telefon zajmuje go o wiele dluzej niz jakakolwiek inna zabawka i to pomimo ze nie pozwalam mu go wkladac do paszczy (a on do paszczy pakuje wszystko, a jak cos sie nie da zapakowac, bo za duze, np. blat od stolu, to Jasiek i tak sobie radzi, przysuwajac paszcze do blatu).
-
Dziewczyny Kochane, dzieki za... no... ze dalyscie mi odczuc, ze bylam choc troszke pozyteczna ;) Ale nie chwalcie mnie tak, to mnie strasznie zawstydza, bo wiem ze mozna bylo zrobic to wszystko lepiej, dopracowac te opowiesci, podrasowac, popiescic troche. Tylko ze jestem goraczka i strasznie chcialam wyslac zdjecia jak najszybciej, juz, natyczmiast :) :) Kuk, ja tez musze konieczne nadrobic wiadomosci dotyczace historii Wietnamu. Wstyd sie przyznac, ale przed wyjazdem stac mnie bylo tylko na przejrzenie przewodnika, a wiadomo, jak to w przewodnikach wszystko jest w skrocie opisane. Jedno mi zostalo w glowie, a mianowicie ze ten biedny Wietnam ciagle byl przez kogos okupowany, a to Chiny to znowu Francja, ktora przeciez wybrala tamte tereny na swoje kolonie. Aha, a co do jezyka, to angielski oczywiscie (przeciez oni tam na tym uniwerku wspolpracuja po angielsku), ale tak jak sie spodziewalam, profesorkie zony wladaly tym jezykiem rownie slabo jak ja, jednak to jakos nigdy nie bylo przeszkoda... a z jedna zona to rozmawialysmy po francusku.... :) Micka, twoja relacje z pierwszych kroczkow Jacqueline czytalam z prawdziwym wzruszeniem :) Ciesze sie razem z toba! musze konczyc, bo mam Zabulca na kolanach, pa!
-
:) Micka, ciesze sie niezmiernie ze \"jedna z grudniowych mam\" przeslala ci juz zdjecia, zaoszczedzilo mi to kupe czasu ;) Dzieki grudniowa mamo ;) A skoro pierwszy moj mail doszedl, to znaczy ze moje maile dochodza do ciebie, ciesze sie, bo juz myslalam ze cos nie dziala tak jak trzeba
-
nie Mysk, tylko Micka !!!! Wybacz Micka :)
-
:) Mysh, sprobowalam wyslac ci pierwsza partie zdjec i jak na razie nie ma zwrotu! Daj znac czy doszly, to podesle kolejne :)
-
:) Dynia, zdjecia z Grecji oczywiscie, wybacz ze nawet nie pisnelam slowkiem. Zdjecia sa cudne, a Jaga urocza :) Ona ma przecudny wprost kolor oczu. A juz w tej czapeczce w kwiatuszki, to jest po prostu cudna ! :) Karenko, tobie tez dziekuje za zdjecia. Nawet mialam ochote przeslac ci i moje brzuszysko, ale jakos tak pochlonela mnie wysylka zdjec z Wietnamu, ze wszystko inne poszlo na bok. a teraz zaraz sprobuje cos wam podeslac
-
Jasiek tez juz nosi ubranka na wyrost, nie wiem jak to jest w waszej rozmiarowce, ale tutaj to sa pizamki i body na 18 miesiecy, a sweterki na dwa latka. Ale mam tez kilka ubranek na 6 miesiecy ktore mu jeszcze zakladam, np. taki bezrekawnik z kapturkiem, ale on pochodzi z Wloch, moze tam ubranka sa wieksze? Bo te francuskie sa naprawde maciupenkie. Francuskie ubranka na rok ledwie na Jaska wciskam, to po wciskac? odlozylam do szafy. jajko :) Kuk, ja zoltko podaje juz od 7 miesiaca zdaje sie, tak zalecil lekarz. Do zupy. Bialko zaczelam przed wyjazdem troszeczke, a teraz daje juz cale zoltko i z pol bialka do zupy. butelki :) Karenko, przypomnialo mi sie wlasnie, ze czeka cie karmienie butelka... Pewnie sama wpadniesz - albo juz wpadlas - na sposob jak miec mleko zawsze gotowe w srodku nocy, niemalze jak z cyca. Ja na poczatku obywalam sie bez podgrzewacza w ogole (podgrzewalam w garnuszku z goraca woda), ale przyszedl czas zabkow i jak tylko Jasiek zaczal sie budzil w nocy, zrozumialam ze nie moge zlazic na dol do kuchni i czekac za kazdym razem az mleko sie podgrzeje, a to trwalo dlugie minuty. Zakupilam wiec podgrzewacz i codziennie wieczorem przygotowywalam kilka butelek z woda (z woda mineralna, ktorej nie trzeba przegotowywac wczesniej, ale jezeli ty chcesz przegotowywac, to przeciez mozesz to zrobic w ciagu dnia), pierwsza wstawialam do pogrzewacza, ustawionego na temterature akurat do jedzenia, kiedy Jasiek sie budzil dosypywalam tylko mleko i butla byla gotowa w kilka sekund, przed ponownym polozeniem sie spac wkladalam do podgrzewacza kolejna butle, wiec byla gotowa przy kolejnej pobudce. Podgrzewacz stal zaraz przy moim lozku, wlaczony cala, calusienka noc, ale powtarzam: na jedyneczke, na temperature prosto do dzioba. a zdjecia podesle wam z dzika radoscia, tylko... wiecie... ich jest ponad dwiescie. Rodzinie poslalam wszystkie jak leci (no, prawie ;) ) ale dla was to juz musze dokonac ostrej segregacji... ale obiecuje ze niebawem je zobaczycie, wszystkie oprocz Micki, Katrin i kogos jeszcze... chyba Pati... nie do Pati moje maile dochopdza na jeden z adresow. Katrin, Micka, nie mam pojecia co sie dzieje, ale juz od bardzo dawna, kiedy wysylam cos do was wszystkich, maile do was wracaja niezmiennie. Do wszystkich innych dochodza, a do was nie :( ale powiedzcie mi jeszcze, czy to wczesne mycie zebow, to zalecaja wasi lekarze? ksiazki? kto? bo to w sumie daje do myslenia, ze ten moj pediatra nie widzi powodow do pospiechu...
-
ojej! to Jasiek faktycznie chucherko ! ale chorowal tylko raz jeden (ODPUKAC!!!) a jak dlugie sa teraz wasze dzieci ? do czata chetnie dolacze, jezeli tylko bede mogla (nasze wieczorne rozklady sa w tej chwili nieprzewidywalne - jasiek jeszcze nie \"wrocil do siebie\" po zmianie czasu :) wczoraj o tej porze juz spal, teraz siedzi na moich kolanach (ma swoja klawiature wiec udaje mi sie pisac jednym palcem)
-
Pamietacie moze, jak juz w ciazy ambitnie pracowalam nad sweterkiem na drutach dla mojego Zabulca ? Otoz sweterek jest wlasnie gotowy i jutro go zakladamy !!!! Gotowy to on byl wlasciwie przed wyprawa do Wietnamu, brakowalo tylko guziczka, a teraz jest guziczek :) Szkoda ze kiedy zaczynalam go robic bardzo dawno temu, nie mialam pojecia o tym ze roczny Jasiek bedzie nosil sweterki na dwa latka i ten sweterek zrobilam na roczek, jedyne co mnie uratowalo, to to ze potem odlozylam robote na wiele wiele miesiecy (bo po porodzie pojawil sie problem dretwiejacych rak) i kiedy zabralam sie za rekawy, wiedzialam juz ze musza byc odpowiednio dlugie. Byc moze dzieki temu Jaésiek pochodzi w tym swetreku jakis miesiac :p Dzisiaj bylismy u pediatry na obowiazkowej tutaj wizycie w 9 miesiacu: Zabulec wazy 8400 i ma 73 cm Zapytalam co z myciem zebow, a pediatra na to, ze nie ma o czym mowic, ze na mycie zebow przyjdzie czas jak Jasiek bedzie jakies 20 miesiecy ! A jak to jest u was ???? oj! musze konczyc!
-
ja tylko na momencik :) jestesmy w domu, cali zdrowi, zmeczeni jak cholera po ponad dobowej podrozy, ale szczesliwi Jasiek przespal w samolocie cala noc, wiec on jeden jest w formie :) na razie zdazylam tylko wyparzyc pierwsze butelki, bo podczas takiej takiej dlugiej podrozy zuzylismy wszystkie czyste czyli 8 sztuk. musze zmykac buziaczki napewno sie odezwe juz wkrotce
-
Dziewczyny !!!! Nie uwierzycie !!! Wyobrazcie sobie, ze dzisiaj z ogromnym zdziwieniem stwierdzilam, ze Jasiek ma 6 zabkow, a nie jak mi sie wydawalo 4. Z Francji wyjechal na pewno z czterema, te dwa nowe wyszly juz tutaj a my nawet nie zauwazylismy kiedy :) Co ciekawe te dwa nowe to nie tylko ledwie kreseczki, ale wyrazne zabki :) wiec musza miec juz kilka dni. Za oknem leje jak z cebra, cos niesamowitego, pioruny bija jak w transie. Jasiek wlasnie bawi sie z \"personelem\" hotelu, a ja pisze wam o tych zabkach, bo Myszonia nie ma :( (cholerna konferencja w dzien wyjazdu) a ja chyba bym pekla gdybym sie z kims nie podzielila moim odkryciem ! Tzn. probowalam, probowalam sie podzielic, z \"personelem\", na migi, ale kobieta na pewno nie zrozumiala o co mi chodzi... Najfajniejsze sa rozmowy na migi z innymi matkami spotkanymi przypadkiem na ulicy. Dzieciaki zazwyczaj ciagnie do siebie jak igle do magnesu, zatrzymujemy sie wiec i sie zaczyna: ile ma miesiecy? ile wazy? ile ma zabkow? wymieniamy wszystkie te imformacje, porownujemy wyniki, usmiechamy sie bardzo duzo, dzieciaki sie poznaja palpacyjnie, a wszystko to 100 procent na migi !!!! no dobra, zmykam. poloze teraz jaska spac i sprobuje sie odswiezyc przed podroza. wybywamy juz za 4 godziny. pa.
-
:) Elffiku :) Dziewczyny, a co to sa sajgonki ??? :p dzisiaj to akurat bylismy w restauracji wegetarianskiej, wiec to co tam jedlismy bylo bardzo osobliwe i bardzo dobre jednoczesnie... np. pasztet sojowy (pycha !!!!) kotleciki z oberzyn (pycha !!!) z normalnego jedzenia mnie strasznie smakuje rodzaj sosu (lub gestej zupy), w ktorym plywaja kawalki soji plus rozne warzywa plus jakas ryba, moga byc krewetki, moga byc inne robaki (zalezy od tego co sie wybierze, bo jest kilka rodzajow takiego sosu), plus w tym, ktory ja lubie jest jeszcze makaron (taki dlugi, cienki, przezroczysty, nie wiem jak ro sie nazywa po polsku, ale po wlosku wiem: vermicelli) i ja to jem z ryzem :) i obzeram sie do nieprzytomnosci (aha! rybki-robaczki zostawiam, no, chyba ze sie trafi jakas krewetka to czasami sie zlituje ;) ale cala reszta znika) bardzo lubie tez: - kukurydze obtoczona w mace (kazde ziarenko) i przyrumieniona na maselku :) - liscie slodkich ziemniakow :) rowniez przysmazone, a je sie je maczajac w specjalnym sosie przygotowanym z zepsutej ryby, to jest taki typowy sos wietnamski, bardzo znany na calym swiecie o specyficznym zapachu - salatke z papaji (papaja? papaya? a moze istnieje poslkie slowo?) i tu musze wam napisac, ze juz od dawna jestesmy w stanie jesc to wszystko za pomoca paleczek, nawet te kukurydze, zierenko po ziarenku :) w ogole jedzenie paleczkami sprawia mi niebywala frajde. na poczatku bylo ciezko i pare ladnych lisci ladowalo w miseczce z sosem zamiast sie tam jedynie zanurzyc, ale poniewaz uparlismy sie nie uzywac europejskich sztuccow, z kazdym dniem bylo coraz lepiej :) z \"dziwactw\" mielismy okazje sprobowac deseru z fasoli (sweet soup) wyobrazcie sobie kilka rodzajow fasoli i jakies bordowe algi plywajace w slodkawym bordowym plynie, podane w szklance. fasole i algi wyjada sie lyzeczka musze konczyc, Jasiek wisi juz tu nade mna i szczerzy swoje cztery zabki pozdrawiam serdecznie kto wie, moze nastepnym razem napisze juz z Francji
-
a my... my juz jestesmy troche na walizkach... bardzo chcialabym wyskoczyc jeszcze gdzies dzisiaj wieczorem, na jakis spacer, moze nawet w jakies nowe miejsce, ale nie mam pojecia czy to bedzie mozliwe, bo od kilku godzin leje jak z cebra. mam wrazenie, ze zmienia sie sezon, ze wkraczamy w pore deszczowa... do tej pory padalo tylko dwa razy, krotko, mocno i znowu mozna bylo lazic. dzisiaj jest zupelnie inaczej, pada prawie caly dzien. okolo poludnia wyszlismy pomimo deszczu, my w plaszczach przeciwdeszczowych, jasiek pod folia w wozeczku. tylko ze w pewnym momencie jasiek mial dosc tego siedzenia \"w szklarni\" (przy tutejszych temperaturach trudno wytrzymac pod plastikiem) i zaczal zdecydowanie protestowac. nie bylo wyjscia, musielismy go z wozka wyciagnac: zalozylisky mu na glowe plaszcz Myszonia i posadzilismy go na myszoniowych ramionach, tak ze obaj byli pod przykryciem, tylko ze \"na piersi\" plaszcza wydlubalismy dziure, zeby i Myszon mogl oddychac, Myszon wystawil przez nia niemal cala glowe, wygladalo to przekomicznie, jak jakis przebieraniec o dwoch glowach.
-
:) Elffiku, czesc ! Piszemy w jednym czasie :) Trzymam kciuki za jutrzejszy dzien :) :) Shalla, tak sie ciesze, ze zagladasz do nas znowu :) Juz nie moge sie doczekac, az wreszcie w domu obejrze zdjecia Nastusi i w ogole wszystkie inne nowe zdjecia na stronce :) tutaj wile nie probowac, bo moge zawiesic komputer, ha ha ! :) Karenko, wyobrazam sobie ze cala jestes czekaniem teraz... kto wie czy odezwiesz sie jeszcze przed wyprawa do szpitala... mam nadzieje ze tak! anmoze twoj maz chociaz da znac ze to juz? wiem, ze potem bedzie ci trudno znalezc chwilke czasu... choc nie... przeciez my wszystkie ze zdziwieniem stwierdzilysmy, ze wlasnie na poczatku ma sie najwiecej czasu, bo Kruszynka wtedy bardzo duzo spi :) Zycze ci latwego porodu, madrych i dyskretnych ludzi wokol i szybkiego powrotu do sil. trzymam kciuki i czekam na opowiesci o spotkaniu z Ludkiem :)
-
:) Kuk, ja tez dolaczam do apelu Karenki: musisz cos zrobic, zeby troche wiecej spac (oczywiscie dopiero jak franio wyzdrowieje - trzymam kciuki zeby jak najszybciej), musisz dac organizmowi szanse na regeneracje sil od czasu do czasu, musisz!!! Moze Karenka ma racje, ze warto sprobowac przeniesc sie do drugiego pokoju ?Mnie akurat trafil sie \"egzemplarz\", ktory juz tak ma, ze normalnie przesypia noce, ale oczywiscie i on mial (i miewa nadal) swoje trzydniowki czy tygodniowki, ktore wystarcza zeby doprowadzic mnie do skrajnego wyczerpania i wiem ze z tym nie da sie zyc caly czas. A ty przeciez pracujesz! Powodzenia!
-
zyjemy :) jestesmy cali i zdrowi :) i miejmy nadzieje, ze tak bedzie do konca !!! a koniec jutro: wylatujemy jutro okolo 20 czasu lokalnego, czyli 15 czasu polskiego :) Pati, mnie sie wydaje, ze skoro Asia stawia juz samodzielne kroczki, to chodzik nie koniecznie jej sie spodoba... nie wiem tego na pewno, ale tak mi sie wydaje... a dolaczajac sie do ogolnej dyskusji na temat chodzikow, powiem wam tylko, ze ja sobie nie wyobrazam zycia (szczegolnie tutaj) bez chodzika, bo czasami po prostu nie jestem w stanie nie spuszczac Jaska z oka, czasami musze isc do lazienki czy sie wykapac np. i chodzik to jest jedyne bezpieczne miejsce gdzie moge Jaska zostawic, to jest jedyne miejsce gdzie on po prostu nie moze zrobic sobie krzywdy. poza tym on sie w tym chodziku po prostu swietnie bawi, to dla niego odmiana po zabawach na lozku (o podlodze tutaj mowy nie ma), no bo ile czasu mozna sie bawic ciagle na lozku ? w chodziku Jasiek jest wolny, moze isc gdzie chce i on to uwielbia :)
-
witajcie !!!! juz sama nie wierze we wlasne szczescie, ze udalo mi sie dorwac na chwilke do komputera! wspominalam juz, ze tutaj jest tylko jeden jedyny komputer, egzemplarz powolny jak na Slaskim, kiedy to jeszcze na pierwszych latach studiow nie mialam wlasnego komputera i bylam skazana na kolejki do uczelnianego sprzetu :) od kilu dni (juz stracilam rachube od ilu) jak tylko mam chwilke czasu, bo Jasiek sjestuje, zaraz pedze na dol do komputera i od kilku dni niezmiennie zastaje przyklejone do niego dzieci wlascicieli (graja zahipnotyzowani), a poniewaz wcale nie czuje sie taka wazna, to odchodze sobie cichutko i czekam na lepszy moment (gdybym tylko wyrazila taka chec, dzieci natychmiat oddalyby mi komputer, ale ja nie byc intruzem)
-
kilka dni wczesniej kiedy spacerowalam z jaskiem nad jednym z hanoiskich jezior, zaczepila mnie dziewczyna (32 lata) i zaproponowala rozmowe, bo chciala pocwiczyc swoj fracuski. Chetnie na to przystalam, bo to przeciez okazja zeby dowiedziec sie czegos blizej o tutejszych ludziach. Z przejeciem sluchalam opowiesci o tym jak ona zyje. Jej maz i jedenasto-letni syn sa caly rok w wiosce rodzinnej oddalonej od Hanoi o 150 km, a ona pracuje w Hanoi (sprzedajac pocztowki nad jeziorem) i nie moze dojezdzac codziennie do domu, wiec widuje meza i syna tylko raz na 2 lub 3 miesiace (tutaj, przy stanie tutejszych drog i tutejszych autobusow 150 km to jest ogromna odleglosc). poza tym jezdzi do rodzinnej wioski na dluzej tylko dwa razy w roku na zbiory ryzu. Dziewczyna powiedziala mi ze jest bardzo kobiet, ktore sa zmuszone pracowac z dala od rodzin...
-
:) Shalla, usciski i buziaczki ociekajace sokiem z wietnamskiego arbuza wreszcie wysciubilismy nasa poza hanoi. wreszcie zobaczylam pola ryzowe. wreszcie wiem jak wyglada ryz, jak rosnie, jaki jest duzy, jakie ma klosy itp. okolice Hanoi sa przepiekne. poza pagodami i swiatynia, ktore byly celem naszej wycieczki, najbardziej zachwycily mnie starenkie groby sterczace tu i owdzie w samym srodku pol ryzowych i ogromne piece do wypalania cegiel. te groby sa bardzo, bardzo stare, sa tam i sa od niepamietnych czasow czasow i kiedy tamtejsi rolnicy stosunkowo niedawno zaczeli uprawiac ryz, nie smieli ich zniszczyc, wiec zostaly... a te piece sa przepiekne, same zbudowane z cegiel, wygladaja jakos tak nierealnie na pustej przestrzeni... tam jest wszedzie plasko, bardzo plasko, gliniasto i bezroslinnie i tylko ogromne piece (chyba wysokosci dwu-pietrowego domu) do tego wszedobylska leciusienka mgla i rozproszone swiatlo... (czy pisalam, ze tutaj bardzo rzadko widac slonce? niebo jest prawie ciagle zasnute taka lekka woalka, ale slonce i tak piecze) Zrobilam jakies zdjecie zza szyby samochodu, chyba wam je podesle, bo opisac nie dam rady. kilka dni wczesniej.... cdn
-
chcilabym jeszcze krociutko podzielic sie z wami wrazeniami z naszej wczorajszej wizyty w wietnamskim domu. otoz zostalismy zaproszeni na obiad przez naszych wietnamskich przyjaciol i wreszcie po raz pierwszy znalezlismy sie w domu prywatnym. nie ma mowy o pozostaniu w butach, wszyscy chodza po domu boso, goscie tez. dom przepiekny, wielopietrowy, duma wlasciciela, ktory sam go zaprojektowal. wszystkie budynki w Wietnamie sa bardzo waskie (czyli zajmuja jak najmniejsza powierzchnie, bo o nia trudno) za to bardzo pna sie w gore. ten mial chyba ze cztery pietra: na czwartym tylko kuchnia i taras, na trzecim tylko malenki salonik i gospodarzy, nizej pokoje corek. sila rzeczy zycie domu rozklada sie na wiele pieter polaczonych klatka schodowa kurcze, musze konczyc, Myszon dzwonil ze jasiek sie obudzil, zmykam
-
:) Karenka, ciesze sie bardzo ze chcesz odwiedzic nasza stronke (jestem pewna, ze ktoras z dziewczyn podesle ci haslo - ja nie moge bo tutaj go nie mam). Ponadto, jezeli podasz mi swojego maila to bardzo chetnie podesle ci kilka fotek jaska w tym samym czasie co i dziewczynom (bo od czasu do czasu, kiedy zdarza mi sie poszalec z aparetem, cos tam im podsylam), oczywiscie to juz po powrocie. A ciebie bardzo chetnie poznam \"oczowo\" !!!! A moze nawet podeslesz mi jakies zdjatko z brzuszkiem ? Sztucznym karmieniem sie nie martw !!!! Jasiek jest na butli od czwartego miesiaca (a od poczatku piatego to juz WYLACZNIE na butli) i wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Z butla mozna swietnie zyc i podrozowac nawet do Wietnamu :) bo musicie wiedziec ze w tej chwili jasiek zyje wylacznie butla - jedzenia kupionych sloiczkow (mozna tu dostac francuskie marki) odmowil kategorycznie, a ja gotowania tutaj naprawde sobie nie wyobrazam, poza tym zdecydowalam sobie odpuscic wszelkie eksperymenty w tutejszych restauracjach, wiec je tylko mleko i kaszki i mleko i kaszki, ale je duzo, wiec nic mu nie bedzie :) przezyje te 20 dni bez zupek