Mysh
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mysh
-
co to sie dzieje ? ? ? u nas zabek (trzeci) jest juz tuz, tuz, pod skora dobrze widoczny, dziaselka spuchniete straszliwie. jak na razie - odpukac - Jasiek nie wydaje sie cierpiec w jakis szczegolny sposob, nie ma placzow, marudzenia, jest normalnie. pochwale sie nawet ze Jasiek juz spi :) z innych nowosci: dzisiaj po raz pierwszy w jego dlugasnym zyciu podcielam mu wloski :)
-
tak chodze i mysle... to niesamowite, co napisala Kuk o wyjatkowym zachowaniu Frania podczas jej nieobecnosci... na poczatku strasznie mnie to zadziwilo, ale potem przypomnialam sobie, ze Siostrzeniec zrobil rzecz identyczna i wszystkich nas tym zaskoczyl. Siostrzeniec ma 14 miesiecy i przez caly ten czas przespal trzy albo cztery noce (nie pamietam juz dokladnie), generalnie on budzi sie kilkakrotnie. Jakiez bylo nasze zdziwienie, kiedy zostawiony u babci nie obudzil sie nawet raz !!! cos w tym musi byc ! dzieci czuja te roznice, kiedy mamy nie ma. to jest zadziwiajace !
-
A Jasiek oszalal na punkcie kota. Najsmieszniejsze jest to, ze on szczerzy sie do wszystkich zwierzatek, ale najbardziej upodobal sobie kota-dziwolaga, kota-odludka (a moze odkotka?), kota-wampira, czyli najzlosliwsze stworzenie jakie kiedykolwiek spotkalam na tym swiecie. Ten kot juz nie raz mnie ugryzl, zreszta chyba kazdy z nas choc raz poczul na sobie (w sobie) jego ostre zabki. Jak tylko ten kot-wampir pojawia sie w polu widzenia, Jasiek zapomina o bozym swiecie i prosi tylko o jedno: dajcie mi go dotknac! Zblizamy sie wtedy do kota, Jasiek tarmosi go za uszy i siersc, a kot nawet nie drgie! Bardzo mnie tym zadziwil i odzyskal caly moj szacunek :) pogryzionej biesprawiedliwie ofiary :)
-
:) Dynia, ale numer! Widze, ze i Jagodka sprobowala kuchni wloskiej. Ja wlasciwie gotowych sloiczkow Jaskowi nie daje (raczej wszystko robie sama), ale kiedy juz jestem zmuszona, to wybieram sloiczki o najprostszym skladzie, ktore zawieraja tylko warzywko, a miesko dodaje sama (z tak zwanego pewnego zrodla), albo dodaje zoltko, albo chociaz lyzeczke parmezanu. Albo jeszcze makaron. Ale jakos nie potrafie zaufac tym gotowym calym potrawom dla maluchow, w ktorych oprocz warzywka jest tez mieso (albo szynka) i ryz (albo makaron)... jak widzicie nadrabiam zaleglosci, nie bylo mnie ze dwa dni, to teraz nie moge sie nagadac :) Elffiku, ja tez cierpie na gadulstwo (no! conajmniej topikowe) :) Karenko, ja tez to znam: macierzynstwo jako wspolny mianownik :) Kurcze, mam nadzieje, ze z czasem te twoje wloskie jeszcze-nie-calkiem-przyjaznie przemienia sie w cos fajnego. A powiedz, jak sie czujesz? Lezysz nadal? pozdrawiam waszystkie dziewczyny i ide walczyc z gora prasowania grrrr kurde! wystarczy ze czlowiek imprezuje jeden, dwa dni i juz ma takie zaleglosci, ze trudno nie nabawic sie powazniejszej awersji do tej niezbednej czynnosci... kiedy patrze na ten kosz wypchany bielizna... mam ochote uciec pod czeresnie!
-
A ja odkrylam, ze jaskowe mleko modyfikowane istnieje rowniez w wersji: \"gotowe do uzycia\" w kartonikach i na wszelkie wyprawy i wycieczki zabieram takie kartoniki. Wystarsczy otworzyc, przelac do butelki i gotowe :) (oprocz tego istnieje tez mleko o roznych smakach!!!) Nie podgrzewam, bo jest taki upal, ze.... czyli zero termosow, butelek z woda mineralna, dozownikow z mlekiem w proszku (musze przyznac, ze strasznie bylismy objuczeni z termosem itp. jadac do Polski i ja juz tak nie chce) Natomiast jezeli chodzi o zupki, to jezeli celem wycieczki jest glusza (czyli nie ma barow i milych barmanon) i wycieczka trwa tylko jeden dzien, to daruje sobie zupki, najwyzej Jasiek je zupke wieczorem, juz po powrocie. Ale wtedy dla urozmaicenia moge ratowac sie kaszkami (wystraczy wsypac do mleka i zamieszac). Dziewczyny, im wczesniej zaczniecie urozmaicac maluchom menu, tym lepiej! Ja mam wrazenie, ze w pewnym momencie Jaskowi znudzila sie po prostu ta moja ciagle \"ta sama\" zupka (moze ona nie byla dokladnie ta sama, ale jednak jedna bardzo przypominala druga), zaczelam wiec kombinowac i zastepowac te typowe zupki czyms w rodzaju puree: warzywko plus miesko (ale grubo mielone, pelne grudek, kawaleczkow, czyli wlasciwie nie puree, ale nie wiem jak to nazwac? moze ragoût? czyli potrawka?) A od kiedy lekarz powiedzial ze mozna wprowadzic pomidory, daje mu tez skosztowac kuchni wloskiej: makaron z sosem pomidorowym i parmezanem, wcina az mu sie uszy trzesa! (i oczywiscie zaden tam miksowany makaron, tylko zwykle gwiazdki). Ostatnio Jasiek zaczal chwytac rozne drobiazgi w dwa paluszki, wiec chyba niebawem zacznie sam sie obslugiwac :) juz nie moge sie doczekac !!! Generalnie od jakiegos czasu mamy spektakularna poprawe w jedzeniu :) Aha, ostatnio zdesperowana niklymi ilosciami plynow wypijanymi przez moje dziecko, ustapilam (w moim postanowieniu, zeby nie dawac herbatek) i postanowilam sprobowac z herbatka z kwiatu pomaranczy. I to byl strzal w dziesiatke :) cdn. (najprawdopodobniej) ;)
-
:) Katrin, super !!! :) LONKA, szerokiej drogi !
-
aaaaaale tu wakacyjnie !!!! a my wlasnie idziemy szczepic Karalucha przeciwko gruzlicy....
-
:) Karenko, tak sie sklada ze Rzym znam troszeczke (mieszkalam tam nawet kiedys rok caly) i dlatego strasznie jestem ciekawa kolo ktorego wielkiego parku mieszkasz, bo wtedy moglabym usytulowac sobie ciebie na mapie Wiecznego Miasta... Rzeczywiscie potrzeba czasu, zeby w takiej dzungli znalezc ulubione sklepy... mozna tez tam zyc latami i w pewne zakamarki wcale nie dotrzec... Rzym to fascynujace miasto ! Aha! Widze ze dzieki twojemu synkowi, ktory zafundowal ci przymusowe lezakowanie, chyba poznalas nas juz dosc dobrze ;) :) Synku Karenki, badz cierpliwy i nie strasz mamy ! Swiat na ktory ci sie tak spieszy, jest rzeczywiscie piekny ! Ale z przeprowadzka poczekaj jeszcze troszeczke, przygotuj sie dokladnie! ;) :) logosm, zycze bezbolesnego powrotu do rzeczywistosci. Czy udalo ci sie wypoczac??? :) Pati, biedna Asienka! A dlaczego ona nie powinna wstawac? Czy dlatego ze jest na to za mala? A tak w ogole to moj Jasiek jest jedynym dzieckiem na tym forum, ktore nie wstaje (tzn. samo nie wstaje, nie czepia szczebelkow kojca ani nic z tych rzeczy, on wstaje tylko z siedzenia, oczywiscie z pomoc naszych ramion) :) LONKA, sprawnego pakowania zycze! Ja jak mysle o naszym pakowaniu, to az wlosy mi staja deba z przerazenia ! Mamy juz dwie siaty specyfikow z apteki !!!
-
caly dzien sie zbieram, zeby cos napisac, ale ciagle cos mnie odciaga od komputera... tak ze zazwyczaj mam tylko chwilke zeby zajrzec i przeczytac (tymbardziej ze do czytania zazwyczaj malutko, he he), ale juz nie napisac teraz tez nie mam tylko momencik, wlasnie nadeszla pora kolacji. melduje sie wiec tylko, pozdrawiam was i dopraszam sie o wiesci !!!!!!
-
:) karen ko droga, witam, witam cieplutko :) Pora to juz dla mnie bardzo pozna, ale musze napisac choc pare slow - chocby i nieskladnie - bo wlasnie przeczytalam Twojego posta i cieplem powialo w moim pokoju :) Przede wszystkim chce ci powiedziec: dolacz do nas, jezeli masz ochote. Nasze forum wcale nie jest forum zamknietym. To prawda ze wyszlysmy od jednego tematu, ze spotkalysmy sie, bo kazda z nas szukala (jeszcze wtedy) dziewczyn z podobnym stazem ciazy, ale jednak mysle, ze to nie przyblizony termin porodu nas polaczyl, ale podobne podejscie do ludzi i zycia. To jest najwazniejsze, dlatego jezeli czujesz ze do nas pasujesz (a nie watpie!), zostan z nami, bo i my mozemy sie od ciebie wiele nauczyc. Napisz koniecznie na kiedy masz termin i jak sie czujesz! Czy chodzisz do szkoly rodzenia? Czy spotykasz inne ciezarne? Bardzo jestem ciekawa czy mieszkasz w malym czy duzym miescie... pozdrawiam z calej sily i przenosze sie do lozka, bo ze zmeczenia prawie kreci mi sie w glowie... zycze dobrej nocy
-
:) Nikii, mam nadzieje, ze z czasem znajdziesz jakis sposob na dostep do netu ;) Pamietaj o nas !!! :) Elffiku, witaj po ogromnej przerwie. Ale Amelka robi postepy! A czy byla z wami na weselu? Jak sie spisala? Wiesz, ja tez mam takie kubeczki i zaraz je wyciagne, bo wlasnie trzymalam je na potem, a przeciez to juz najwyzszy czas! Czasami nie doceniamy wlasnych dzieci. Ile razy zdarza mi sie dziwic, ze Jasiek potrafi cos tam robic! Ostatni raz to bylo, kiedy zobaczylam go z pilka... Ostatnio zaczal sie przemieszczac w chodziku (do tej pory tylko w nim "wisial" i grzmocil w przyciski na \"tablicy sterowania\") a wczoraj chyba odkryl ze nogi przy kontakcie z podloga moga sluzyc do przemieszczania sie. Teraz przesuwa sie juz odrobinke i wyciaga wszystkie klucze z dzwiczek od komody (a jest ich tam az trzy). On tez podnosi do gory prawa reke i tak smiesznie nia potrzasa jakby protestowal albo przedstawial jakies wazne postulaty :) Dzisiaj zaczal tak machac dokladnie w momencie kiedy sasiad robil papa, sasiad odszedl wiec szczesliwy ze Jasiek mu odpowiedzial :p Tymczasem Jasiek papa nie robi wcale i ma rowniez w nosie przybijanie piatki, chociaz czasami jak ma fantazje to przybije ;) Wlasnie wrocilismy ze spaceru: Jasiek po raz pierwszy siedzial w nim \"na generala\". Ostatnio bardzo chetnie siada w wozeczku - wyjasniam, ze generalnie nie siada. I nie raczkuje. On ciagle opiera sie na glowie, podkurcza stopy pod siebie i podrzuca kuperek. Przemieszcza sie skaczac na kolanach, wyglada jak kroliki na sasiedniej lace. Spi glownie na brzuchu, czesto z kuperkiem w gorze, ajkby wlasnie szykowal sie do takiego kroliczego skoku...
-
Witajcie Moje Drogie Obecne i Nieobecne ;) U nas Wielka Rewolucja Zywieniowa czyli Ogromna Poprawa. Ale po kolei. Jak juz wiecie, Jasiek jakos nigdy wielkim entuzjasta zupy nie byl... staralam sie jednak cierpliwie czekac na jakas cudowna odmiane... wiadomo... dzieci rosna, ucza sie nowych smakow, przyzwyczajaja, powoli zmieniaja menu... itp... itd. Zadna cudowna poprawa jednak nie nastapila, wrecz przeciwnie: przez bite dwa tygodnie Jasiek wykazywal niemala awersje rowniez do mleka - jadal zdecydowanie za malo! Doszlo do tego, ze zaczelam przesladowac go z butla, a on zaczal uciekac (doslownie: kiedy mnie widzial zblizajaca sie z butla po raz kolejny w ciagu godziny, po prostu zabieral sie i probowal wyjsc z lezaczka, a ja faktycznie nie przepuszczalam zadnej okazji...). Po dwoch tygodniach takiej mordegi moj Myszon zasugerowal delikatnie, ze moze powinnismy wprowadzic stale pory posilkow i nic a nic nie dawac Jaskowi pomiedzy tymi stalymi porami. Na poczatku wydawalo mi sie, ze to niczego nie zmieni, ale postanowilam sprobowac (tonacy brzytwy sie chwyta, a ja mialam dosc strachu ze Jasiek je za malo - to jest wykanczajace, caly dzien myslalam tylko o tym, obsesja po prostu). Jakiez bylo moje zdziwienie kiedy juz pierwszego dnia Jasiek zaczal pieknie jesc !!! Dzisiaj to juz czwarty dzien stalych por jedzenia i podczas obiadu Jasiek przeszedl samego siebie: zjadl 220 ml zupy !!! (pierwszego dnia podgrzalam mu tylko 100, drugiego juz 125, bo tamto 100 spalaszowal, wczoraj juz 150, a dzisiaj, zeby na pewno nie zabraklo przygotowalam te 220. I zjadl wszystko do ostatniej grudki (bo moja zupa ma raczej grudki niz kropelki, ha ha). Jestem przeszczesliwa !!! Juz dawno nie bylam taka spokojna o jaskowe jedzenie. A poniewaz w cuda tak naprawde nie wierze, to po prostu jestem zmuszona przyznac, ze stale pory posilkow w przypadku Jaska zrobily bardzo wiele dobrego. Oczywiscie nie chodzi o przestrzeganie godziny z zegarkiem w reku, tylko o nie ganianie za jaskiem z jedzeniem przez caly dzien. Waznym elementem dodatkowym jest rowniez to, ze Jasiek siada z nami do obiadu i swoja zupe je kiedy my jemy - jestem przekonana ze to ma na niego pozytywny wplyw :) Przy okazji zaczal tez lepiej sypiac w dzien i codziennie po poludniu spi dwie bite godziny (oprocz tego ma mala drzemke rano i czasami jakas mala drzemke w czasie jakiegos malego wieczornego spaceru, choc akurat tejze wole unikac, zeby potem chcial spac wieczorem!), a ja mam czas na smarowanie takich dlugasnych postow. pozdrawiam was bardzo serdecznie i bardzo goraco dopraszam sie o wiesci !!!!!!!!!!!!!!!! co porabiacie? jak radzicie sobie z upalami? kiedy wybywacie na urlopy? czy wasze dzieci tez robia postepy w jedzeniu? w spaniu? co nowego w kwestii usypiania? trudniej teraz? latwiej? brakuje mi was !!!!!!!!!! :) Dynia, dzieki za zdjecia, chetnie posluchalabym opowiesci ze spotkania :)
-
Dziewczyny, u nas jest juz tak goraco, ze skora na calym ciele nie schnie nawet na moment !!! Moze tylko Kuk jedyna wie co to znaczy... Wlasnie w tej chwili lunal deszcz, wiec tancze ze szczescia :) bo temperatura moze obnizy sie o jakies 3 stopnie. Mam nadzieje, ze popada chociaz pol godzinki, bo zbyt mala ilosc deszczu niczego nie zmieni, woda szybko wyparuje i nie zdazy wsiaknac w ziemie nawet na 3 cm.
-
xv ,;j huun,_, uj:::m k;n K pozdrowienia od Jaska (brzmi jak jezyk Elfow)
-
ulubione zabawki Jaska to: - na pierwszym miejscu ciagle but (mam zawsze jakiegos jaskowego trampka pod reka, kiedy go przewijam, wtedy on zamiast mi uciekac zajmuje sie trampkiem) - przykrywka od butli - smoczek (ale smoczek nie sluzy do ssania tylko do gryzienia i to najczesciej z drugiej strony) - woreczek foliowy, jakikolwiek, ale najchetniej taki ze sznureczkami sciagajacymi (jak od platkow kosmetycznych) - pusta butelka po wodzie mineralnej (sluzy do bebnienia) - papierowa chusteczka (w sekunde zostaje podarta w dropny mak, a w kolejnej sekundzie zostalaby zjedzona, gdyby nie szybka interwencja mamy) - plastikowa lyzeczka - klawiatura od komputera - kurek od kaloryfera (kreci sie w kolko bez zadnego oporu) - uchwyt od szuflady mojego biurka - mamin \"Przekroj\" (ksiazek pilnuje, zeby nie dostaly sie w zuczynkowe lapki) - skorka od chleba czyli malo oryginalnie... a gdzie tu miejsce na misie, pluszaki, przytulanki ?????? jezeli z prawej strony poloze jakikolwiek przedmiot z tej listy, a z lewej jakiegos przemilego miska, to Jasiek i tak siegnie w prawo czy wasze dzieci juz zaczely przywiazywac sie do przytulanek ? aha, dzisiaj Jasiek po raz pierwszy bawil sie pilka. doskonale sobie z nia radzil :) i z taka malutka 5 cm srednicy i z taka 15 cm ! obie oczywiscie wedrowaly do buzi. pozno juz... tak siedze i cos bredze... robie frekwencje po prostu... ide poczytac pa
-
co to? chyba mam dzisiaj dyzur? :p pisze jeszcze, bo wlasnie przed chwila dalam Jaskowi jego pierwszego biszkopta (specjalnego dla niemowlakow, od 8 miesiaca) i musze przyznac, ze ten biszkopt bardzo mnie rozczarowal: chleb jest o wiele pewniejszy (znaczy \"moj\" chleb, bo przeciez nie \"kazdy chleb\" oczywiscie) w kilka sekund Jasiek odgryzl ogromny kawal (ja oczywiscie siedzialam na przeciwko nie spuszczajac go z oka), skrzywil sie spojrzal na mnie, jakby chcial powiedziec \"a co to za dziwy?\" i go wyplul :) potem possal jeszcze reszte i po chwili wyrzucil biszkopta na podloge. mysle, ze taki biszkopt doskonale sprawdzi sie za kilka miesiecy
-
:) Nikii, eh, ten moj Jasiek to regularnie nie jada nawet zupy! Jedyna rzecza jaka jada naprawde regularnie to owoce we wszelkich mozliwych postaciach... Chyba jest jedyny... Dzisiaj po raz pierwszy Jasiek autentycznie bawil sie z Siostrzencem. Do tej pory tylko sie wzajemnie dotykali, rozbierali, wkladali palce do oczu, albo tez Siostrzeciec wrzucal Jaskowi rozne przedmioty do wozeczka - Jasiek juz dawno przestal reagowac placzem na krzyki Siostrzenca !!! Teraz odkrzykuje :) Sam czesto zaczepia go pierwszy. Przestal sie tez bac obcych !!! Bardzo sie zmienil! ale wrocmy do sedna... dzisiaj Siostrzeniec dawal Jaskowi do raczki plastikowe koleczko, Jasiek bral je ze skupieniem, wkladal na chwile do buzi, jakby chcial je \"naznaczyc\" i rzucal radosnie na podloge, Siostrzeniec wiec je podnosil i podawal mu ponownie, Jasiek bral, znowu na chwilke do buzi i buch na podloge, Siostrzeniec znowu mu je podawal i tak wielokrotnie ku ogromnej radosci obydwu. Po kilku razach Siostrzeniec przed podaniem koleczka Jaskowi tez zaczal je \"naznaczac\" biorac je na chwile do buzi. Mowie wam: ta zabawa miala mnostwo znamion jakiegos tajemnego rytualu ;) W pewnym momencie Jasiek zatrzymal koleczko za dlugo i wtedy Siostrzeniec bardzo wyraznym gestem pokazal mu, ze trzeba je znowu rzucic. To bylo niesamowite !!! Czternastomiesieczne dziecko potrafi przekazac juz cala mase komunikatow. Jasiek wreszcie odrzucil koleczko, a wtedy to Siostrzeniec postanowil je zatrzymac dla siebie i uciekl z nim tryumfalnie do kuchni. Poza tym dzisiaj wlasnie Jasiek nauczyl sie od Siostrzenca pluc! Zaczal go imitowac i po kilku probach plul juz tak samo sprawnie jak Kuzynek. Ryczelismy ze smiechu, no! ja wiem, ze to bardzo niepedagogiczne, ale sa takie sytuacje, kiedy komizm sytuacji jest tak potezny, ze nie ma sily.... Wydaje mi sie jednak, ze Jasiek nie skojarzyl tamtego smiechu z wlasnym pluciem... ps. pewnie zbiore niezle ciegi za radosne opisywanie tak niehigienicznej zabawy... trudno... takie jest zycie... tym razem ani ja ani mama Siostrzenca nie uznalysmy za konieczne przerwanie tej pierwszej tak wspanialej \"wymiany\" :)
-
:) Micka, baw sie dobrze !!
-
Ale sie najadlam strachu... jeszcze teraz serce wali mi jak oszalale, pomimo ze Jasiek juz i nakarmiony i uspiony po calym zajsciu. W pewnym momencie na spacerze Jasiek zaczal kaslac i krztusic sie tak, jakby mu cos przeszkadzalo w gardle, mial cos na ksztalt odruchow wymiotnych, w przeciagu sekundy udalo mi sie dojrzec ze mial w paszczy cos zlotego. Przerazona porwalam go na rece: kaszel ustal, Jasiek oddychal normalnie. Nie dal sobie jednak otworzyc i zajrzec do paszczy, wiec postanowilam sprobowac jeszcze raz w domu. Trzymajac go na biodrze, pchajac wozeczek druga reka (i robiac dokladny rachunek sumienia z serii, co i kiedy Jasiek mogl brac do buzi, co mial w rekach, czym sie bawil, czy ktorejs zabawce nie brakuje metki, ogona, ucha, co dawalam mu dzisiaj w kawalkach itp.) zaczelam isc w strone domu tesciowej (no wlasnie! tu powinnam jeszcze wyjasnic ze wlasnie znalazlam sie bez klucza do domu wlasnego, bo Myszon kilka sekund wczesniej odjechal w pospiechu do optyka naprawic przed weekendem jedyne okulary, rozbite wlasnie przez Siostrzenca w drobny mak, w podobnych chwilach nie mysli sie o takich drobiazgach jak klucze). Dotarlam wiec do tesciowej i z jej pomoca probowalam zajrzec Jaskowi do paszczy, co tym razem sie udalo, ale niczego tam nie dojrzalysmy. Pomimo to Jasiek co chwila mial jakby odruchy wymiotne. Kiedy tylko Myszon nadjechal z kluczem i znalezlismy sie w domu ponowilam proby i wyobrazcie sobie ze cudem chyba dojrzalam z boku, cos dlugiego, jakby galazke, ustawiona do mnie czubkiem, niewiele myslac dosc agresywnie sie na nia rzucilam i wyciagnelam pol listka/noska kwiatu lipy... i dopiero wtedy sie rozplakalam. Dlugo moglabym teraz siedziec i analizowac kiedy i jak Jasiek dorwal ten listek... czy kiedy spacerowali z tata po ogrodzie, czy kiedy szli na skroty do babci przez male chaszcze, czy kiedy na spacerze dluzsza chwile tlumaczylam pewnej kobiecie jak dojechac do kaplicy, a moze to wiatr po prostu przyniosl go do wozeczka... Ile czasu ten listek tam juz siedzial? czy to dlatego Jasiek dzsiaj nie chial jesc zupy? czy dlatego wypil tak malo mleka? tak bardzo sie o niego boje....
-
:) Kuk, a czemu by nie sprobowac z owocami? Ja wlasnie od owocow zaczelam nauke jedzenia kawaleczkow. To oczywiscie nie znaczy ze kroje Jaskowi brzoskwinie w kosteczki jakies :) Ja po prostu kawaleczki brzoskwini rozdrabniam nozem, troche zgniatam, wychodza z tego takie malenkie, nieregularne kawalki. Ty, zdaje sie pisalas, ze Franio jest uczulony na brzoskwinie i tym podobne, ale to samo mozesz przeciez zrobic z jablkiem czy gruszka. Mysle ze gotowany ziemniak i marchewka tez swietnie nadaja sie do jedzenia w kawaleczkach. No i mozesz od czasu grubiej zmiksowac mu zupe :) Gotowana Marchewka ma wlasciwosci zapierajace, to wiem na pewno. Moj pediatra radzi nie dodawac marchewki do zupy w przypadku zaparc. Co do jablek, to nie mam pojecia, ale troszke mnie to dziwi, choc wszystko jest mozliwe, wiele zalezy od tego czy jablka sa surowe czy gotowane (byc moze jest tak jak z marchewka, ze gotowana powoduje zaparcia, a surowa odwrotnie...) :) Pati, w moim przepisie na zupki roznica polega na proporcjach pomiedzy ziemniakiem a innymi warzywami. U mnie na 1 marchewke przypada tylko pol ziemniaczka, ktory traktuje tylko jaka swego rodzaju lacznik. Daje go tak malo, bo wedlug mnie ziemniak ma bardzo silny smak i jest zdecydowanie za bardzo wyczuwalny, szczegolnie w zupce podgrzewanej na drugi dzien. Natomiast kiedy robie puree ziemniaczane, Jasiek dostaje i chetnie zjada niezla lyche :) aha! Kuk, ale czy wyjmowanie miesa i warzyw z rosolu w wersji pierwszej jest konieczne? Wlasciwie nir rozumiem dlaczego wyjmujesz... cos mi chyba umknelo... czy moze dlatego, zeby potem zupka byla bardziej \"wodnista\"? dlaczego dodajesz potem do rosolu tylko kilka lyzek zmiksowanych warzyw i miesa? chyba trudno mi to zrozumiec bo moje zupki sa raczej geste... :) Nikii, Nadia jest niesamowita !!!
-
ale wdzieczny temat !!! :p ja z serem jeszcze nie probowalam, mysle, ze zanim dojde do sera, przejde przez ziemniaczka, gotowana marchewke, cukinie i co tam jeszcze istnieje miekkego, jak to zda egzamin, to przejde do sera, a zaczne moze nie od ementalera...
-
no wlasnie, ja tez sie ostatnio - zanim zaczelam dawac Jaskowi kawalki owocow no i zostawiac go samego z chlebem w lapce (samego znaczy zaraz obok mnie, ale juz bez ciaglego nadzoru wzrokowego) - zastanawialam, jak to z tymi kawalkami jest i zaczelam obserwowac Siostrzenca, ktory ma zebow chyba z 8 sztuk czyli wszystkie jedynki i dwojki, a kawalkow jedzenia i tak nimi nie rozgryza tylko raczej mieli je, rozciera, rozmamluje za pomoca, bezzebnych dalszych dziasel, jezyka stykajacego sie z podnibieniem i sliny :p Jasiek tez tych swoich kawaleczkow brzoskwini czy moreli nie drobi przeciez przednimi zabkami jak krolik, tylko daje je od razu dalej. Dziewczyny, przeciez, gdybysmy i my mialy tylko jedynki i dwojki (oby jak najpozniej, he he he), to tez nie rozgryzalybysmy nimi jedzenia, ale raczej miedlilysbysmy je glebiej w gebie az do rozmiekniecia, rozpadniecia, roztarcia i polkniecia ;)
-
niz \"niemowlece\" papki, hi hi
-
a nie sadzicie ze \"dorosle\" zupy sa o wiele smaczniejsze i \"niemowlece\" papki ??? te papki sa zarezerwowane na scisle poczatki, kiedy zoladek i caly uklad trawienny musza przyzwyczaic sie do trawienia nowosci. ja mysle, ze my naszym dzieciom mozemy juz spokojnie podawac zupy \"dorosle\" tylko na sekunde przed przyprawieniem. zupy i wiele innych dan :)
-
Siostrzeniec (ten co to ma 6 miesiecy wiecej od Jaska) juz od dluzszego czasu zajada kielbase. We Francji bardzo czesto przed obiadem na zimne zakaski podaje sie wedliny, a przede wszystkim suszona kielbase - ona jest surowa kompletnie, albo jak kto woli \"ugotowana\" w soli - i wyobrazcie sobie, ze wszystkie dzieciaki, ktore znam ja uwielbiaja !!! W ogole bardzo podoba mi sie sposob w jaki siostra Myszonia \"karmi\" Siostrzenca (pisze w cudzyslowiu bo ona go wlasnie nie karmi!), ona mu wyklada na tacke rozne warzywa i mieso pokrojone w kawaleczki i on sobie sam wybiera i podjada co tam mu pasuje, na koniec dostaje oczywiscie rowniez sery. Wyglada to cudownie, jak on tak sobie bierze po kawaleczku w dwa paluszki z ogromna precyzja :) Ona ma taka zasade, ze daje mu sprobowac wszystkiego, czasami cos tam mu nie odpowiada, ale to samo warzywko znalezione na tej tacce kilka dni pozniej potrafi go zafascynowac. Jezeli cos zdecydowanie odrzucil, ona nie dekretuje raz na zawsze, ze Siostrzeniec nie lubi fasoli, tylko podaje ja pomimo to wsrod roznych innych rzeczy i on raz je raz nie je. Zamierzam robic podobnie juz niedlugo !!! A na razie dzisiaj Jasiek zajadal morele w kawalkach :) A ostatnio apetyt niezategi, chyba niebawem beda kolejne zabki... :) Kuk, ja niestety do najblizszego sklepu Jacadi mam 80 kilometrow. Jaskowe krzeselko kupilam wiec w zupelnie innych sklepie. Jednak sprawdzalam w internecie i moje krzeselko (ktore nazywa sie Combelle i jest wyprodukowane we Francji) jest identyczne jak to z Jacadi, zgadzaja sie nawet takie szczegoly jak metalowy \"waz\" do regulacji wysokosci podnozka :) no i musze przyznac ze jest ono faktycznie male i ze bardzo mozliwe, iz dziecko ktore chudziakiem nie jest, nie bedzie sie w nim czulo swobodnie... Szkoda ze robia je takie male, co? Ale w koncu i sposrod plastikowych krzeselek mozna wybrac cos rownie uroczego, bedzie tylko nowoczesniej ;) no i bedzie mozna regulowac wysokosc oparcia, bo w drewnianych nie mozna :)