Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mysh

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mysh

  1. A mnie sasiadka podarowala dzisiaj kolejne 8 sadzonek pomidorow i mama je dosadzila pomiedzy naszymi dwudziestoma, bo rzeczywiscie rozmiescilysmy je bardzo luzno.... Ja paprocie w gorach wykopalam i posadzilam.... ale na gatunkach i prefencjach sie nie znam..... Ja swoje powtykalam wszedzie tam w cieniu, gdzie nic nie chcialo rosnac.... Kurcze, Shalla, zazdroszcze Ci tego ze robisz Twoj ogrod od poczatku. Ja juz zastalam tu pewna sytuacje, a nie wyobrazam sobie usmiercac badz wyrzucac roslin, wiec tylko niektore przenioslam, inne dosadzilam, ale interwencja w juz istniejacym ogrodzie nie ma nic wspolnego z tworzeniem go od nowa....... Fajnie masz z tym.... Fisa, Ty tez! Co do kamieni, to ja czasami przywoze cos z gorkich strumykow badz szlakow (jak maz nie widzi :) bo on nie jest zwolennikiem tego rodzaju zbieractwa). A obok mojego miasteczka jest taka miejscowosc gdzie kamienie sa dokladnie wszedzie.... Dawniej ludzie po prostu byli zmuszeni budowac z nich conajmniej ogrodzenia (grube na metr), skalniaki, a nawet cale domy, bo materialu bylo tyle.... Pieknie tam jest, bo wszedzie ten kamien.... Oj , musze leciec Kuk, zlituj sie! ;) Ostatnimi czasy mam dom tak zapuszczony ze
  2. Shalla, a kiedy Ty wracasz do pracy?
  3. a u nas wlasnie sezon czeresniowy w pelni, oj, niech nikt przy mnie nie mowi glosno slow: pelnia, pelny ani pochodnych - jestem pelna, pelna tak ze zgiac sie w przod nie moge :D normalnie mamy czeresnie na poczatku czerwca.... a w tym roku bylo wyjatkowo goraco wiec chyba dlatego sa duzo wczesniej... idziemy na spacer.... Kuk, caly czas sie zastanawiam kiedy Frania wypuszcza do domu.... moze juz.....
  4. Kuk, mysle o Was juz od samego rana. Trzymajcie sie tam dzielnie. Trzymamy kciuki za Frania. Dla niego to musi byc duze przezycie. Odezwij sie jak tylko to bedzie mozliwe. Tak, w kwestii dluzszych wypraw samochodowych doskonale wiem o czym mowisz ;) Karenko, ja tez napisze to samo: nie daj sie czarnym myslom! Czy zdazysz zrobic te biopsje przed wyjazdem do Polski? A mnie sie marzy w ogrodzie drewniana rzezba, taka dwumetrowa, przedstawiajaca albo jedna z postaci rodem z polskich legend np. Karkonosza, ktorego mam miniaturowego na polce, albo - i tu rozstrzal bedzie duzy - indianskiego wodza, wojownika czy szamana badz indianski totem. Co do tego drugiego pomyslu to widzielismy kiedys na pchlim targu z tradycjami, przepieknego wodza, mial jakies poltora metra wysokosci, niestety byl potwornie drogi.... musze konczyc
  5. Karenko! Czy Twoje milczenie nie jest zwiazane z zapowiedziami trzesienia ziemi w Rzymie na 11 maja ??? Czy tez mialas spakowana walizke z najwazniejszymi rzeczami, jakby cos? Czy moze juz zawczasu wyjechalas z Rzymu? Ciocia mowila ze prawie nikt nie pracowal tam wczoraj, sklepy pozamykane z najrozmaitszych powodow, pusto.... Tak sie zastanawiam czy dotarly do Ciebie juz jakies echa tego co knujemy z Psikulcem na poczatek lipca. Knujemy spotkanie! I mamy nadzieje ze do nas dolaczysz! Po cichutku dodam, ze moze uda sie doprowadzic do skutku jeszcze jedno, ale na razie nic wiecej nie powiem, bo tak bardzo chcialabym zeby sie udalo pomimo odleglosci, ze az sie boje zapeszyc :)
  6. O rany, Psikulcu, Mysh jak zwykle nie pamieta! Slodkiego milego zycia dla Zuzy! Wiecie co, to juz jest powazne bardzo, ja po prostu mam wylaczona funkcje "zyczenia". Kompletnie. Za kazdym razem kiedy zblizaja sie imieniny albo urodziny ktoregos czlonka mojej rodziny, dostaje kilka postow/maili/telefonow przypominajacych od pozostalych czlonkow, a i tak czesto na niewiele sie to zdaje.... Doszlo juz nawet do tego, ze moj tata przypomina mi o imieninach Marj ! A teraz ide sie polozyc, trawienie francuskiej pizzy tego wymaga zdecydowanie :D Dlugi pokolacyjny spacer uliczkami pieknie oswietlonego miasteczka nie wystarczy zeby strawic te kilogramy sera, ktore francuzcy "pizzaiolo" zawsze sypia na pizze.... Szkoda.... We Wloszech czlowiek po malej chwili zapomina o zjedzonej pizzy i juz ma miejsce na potezne lody. a tu trawi te pizze do rana :D no to do rana, dziewczyny :)
  7. Shalla, ale Max wlasnie po raz pierwszy przeturlal sie na tej macie? No to mata spelnila swe zadanie! :D I poki pamietam, wiesz, ja specjalista od ogrodnictwa ani sadownictwa nie jestem, ale chyba nie mam sasiada , ktory by mi nie powotrzyl ze czeresnie podcina sie w momencie kiedy skoncza sie owoce. To tak tylko zebys wiedziala.... Dziewczyny, ja kompletnie nie mam czasu pisac.... Moja siostra wie o tym najlepiej, znaczy wie jak trudno zlapac mnie przy kompie.... Nawet w tej chwili wlasnie skonczylam piec ciasto czekoladowe specjalnie na zamowienie dzieci, mam mnostwo pracy w ogrodzie i jeszcze chcialabym wreszcie przejrzec, przetrzebic i powysylac zdjecia, ktore gromadzimy od juz prawie miesiaca - czyli w ogole nie powinno mnie tutaj byc! Karenko, ciesze ze i ty znalazlas chwilke zeby odpowiedzec na apel Kuk. Swietna sprawa, ze Zosia tak dobrze spi. A co do tego syropu, to jakie sa szanse ze problem NIE wroci? Bo sa, prawda? Pieknie opisalas sercowe przezycia Olka.... Ja mam z Jaskiem niezly problem, bo on jest zakochany w pieciu dziewczynach, zaleznie ktora wlasnie jest w poblizu, z tym ze dwie to sa siostry i pojawiaja sie u nas razem i to tez Jaskowi nie przeszkadza :) Mysle ze tak naprawde to on jeszcze chyba tej jedynej nie spotkal :D Kuk, Karenko, wasze opowiesci administacyjno -lekarsko jak zwykle na najwyzszym poziomie absurdu, eh! Shalla, troche trudny charakterek Ci sie trafil jednak, pamietam ze wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywaly na cos innego ;) Fisa, a ten facet, co zasypuje bagienko, to on to robi u siebie, tak? Bo piszesz o nim "wlasciciel".... Moze on ma jakies powody? Budowac sie chce? nie wiem.... Oj, musze isc
  8. Halo? Tu Mysh, tu Mysh, odbior! Halo? Tu Mysh, tu Mysh, slyszycie mnie? Odbior!
  9. Karenko, piszesz w czasie przeszlym, wiec mam nadzieje, ze minelo.... ze niepoukladane sprawy zaczely sie ukladac.... A ja bym chetnie poogladala ta Twoja lezaca Zosienke :) Daj jednak jakiegos linka od czasu do czasu. Ja jesli zdaze to zamierzam Wam wyslac sporo zdjec z pewnej Katedry.. Pewnie teraz jestescie zajete, ale jak sie Swieta skoncza, to sobie spokojnie obejrzycie. Kuk, jestem pod wrazeniem Twojej energii i checi nauki. To naprawde doskonaly pomysl zeby uczyc rosyjskiego. Fisa, witaj w klubie roztargnionych :p Tak sie zastanawiam czy pochwalic kolejnym osiagnieciem w tej dziedzinie.... hm.... samochod z otwartymi szybami przez cala noc, deszcz, wszystko zalane, wszystko mokre, mapy z kieszonek na dwiach suszone na sznurku.... samochod jezdzi, cala elektronika dziala na szczescie, a mnie glupio... A czy zdarzylo Wam sie kiedys odpowiedziec na telefon slowami "do widzenia"? Wczoraj odebralam telefon, wymawiajac "Au revoir?" tonem "halo?" - konsternacja mojej M byla wyczuwalna :D W ogole to pisze w tym dziwnym momencie, bo wlasnie schowalam jajka w ogrodzie i teraz pilnuje ich przed zwierzatkami. Nie chce halasowac, bo wszyscy spia, wiec to jedyna okazja, zeby przysiasc wreszcie na momencik do komputera. Czy ktoras z Was organizuje dzieciom szukanie czekoladowych jajek? A kto po prostu daje jajka badz prezenty z okazji Wilekiej Nocy? Czy do Polski dotarly te ogromne jaja z czekolady? U nas, kiedy bylam mala, nie dawalo sie prezentow, ale juz u mojej cioci na Slasku ludzie dawali sobie i daja nadal tak zwanego zajaczka, jak jest u Was? Ide, sprobuje teraz wyslac Wam te pare zdjec, o ktorych wspominalam. WESOLYCH RADOSNYCH SWIAT
  10. Karenko, piszesz w czasie przeszlym, wiec mam nadzieje, ze minelo.... ze niepoukladane sprawy zaczely sie ukladac.... A ja bym chetnie poogladala ta Twoja lezaca Zosienke :) Daj jednak jakiegos linka od czasu do czasu. Ja jesli zdaze to zamierzam Wam wyslac sporo zdjec z pewnej Katedry.. Pewnie teraz jestescie zajete, ale jak sie Swieta skoncza, to sobie spokojnie obejrzycie. Kuk, jestem pod wrazeniem Twojej energii i checi nauki. To naprawde doskonaly pomysl zeby uczyc rosyjskiego. Fisa, witaj w klubie roztargnionych :p Tak sie zastanawiam czy pochwalic kolejnym osiagnieciem w tej dziedzinie.... hm.... samochod z otwartymi szybami przez cala noc, deszcz, wszystko zalane, wszystko mokre, mapy z kieszonek na dwiach suszone na sznurku.... samochod jezdzi, cala elektronika dziala na szczescie, a mnie glupio... A czy zdarzylo Wam sie kiedys odpowiedziec na telefon slowami "do widzenia"? Wczoraj odebralam telefon, wymawiajac "Au revoir?" tonem "halo?" - konsternacja mojej M byla wyczuwalna :D W ogole to pisze w tym dziwnym momencie, bo wlasnie schowalam jajka w ogrodzie i teraz pilnuje ich przed zwierzatkami. Nie chce halasowac, bo wszyscy spia, wiec to jedyna okazja, zeby przysiasc wreszcie na momencik do komputera. Czy ktoras z Was organizuje dzieciom szukanie czekoladowych jajek? A kto po prostu daje jajka badz prezenty z okazji Wilekiej Nocy? Czy do Polski dotarly te ogromne jaja z czekolady? U nas, kiedy bylam mala, nie dawalo sie prezentow, ale juz u mojej cioci na Slasku ludzie dawali sobie i daja nadal tak zwanego zajaczka, jak jest u Was? Ide, sprobuje teraz wyslac Wam te pare zdjec, o ktorych wspominalam. WESOLYCH RADOSNYCH SWIAT
  11. Oj, Kuk, oplulam komputer powidlami jablkowo-gruszkowymi :D Chichotalam tu sama, po czym przeczytalam Twoj wpis mojej mamie. Na nia zadzialal podobnie. Fragment o telefonie jest naprawde mocny :) Moj najciezszy grzech w tej materii polega na tym, ze kiedy jestem zmeczona i rozkojarzona, do kogokolwiek bym nie dzownila, wykrecam numer Myszonia. Moze nawet mozna by przejsc nad tym do porzadku dziennego, przeciez mezowi sa mile te moje czeste zaczepki, gdyby nie fakt ze jedna trzecia ma miejsce podczas gdy Myszon ma zajecia. A tak na powaznie, to ja sypiam ile chce, a i tak z czasem coraz trudniej mi wszystko ogarnac, niczego nie zapomniec, dopiac zawsze wszystko na ostatni guzik.... Nie wiem czy to oznaka starzenia sie czy po prostu normalny element rodzinnego zycia :p a im rodzina liczniejsza, tym mocniej sie objawia.... Nie wiem, jak wy, ale ja od kiedy mam dzieci, nie czesto zdarza mi sie wykonywac najprostrze codzienne czynnosci w ciszy, spokoju i skupieniu, wrecz przeciwnie :) najczesciej dzieci mowia jednoczesnie, cos sie dzieje, cos spada, ktos upada itp itd. Ciagle, ciagle, ciagle zostawiam najrozniejsze czynnosci w polowie i wracam do nich po wielu godzinach, a to tez miewa rozmaite skutki.
  12. Tak, rzeczywiscie, nie pozostaje mi nic innego jak spojrzec na to z tej strony :D Tymbardziej, ze dzisiaj po poludniu, kiedy pomagalam sasiadce odlaczyc weza ogrodowego, woda zgromadzona w wezu siknela na mnie z ogromnym cisnieniem, moczac mnie od stol do glow (sasiadka najpierw zamknela wylot weza, a potem zakrecila wode, hm). Wyszlam od niej ociekajaca woda z butelka wina (w ramach przeprosin) - wyobrazcie sobie myszoniowa mine, kiedy wkroczylam tak do domu. Co sie wydarzy dzis wieczorem?
  13. Kiedy w pralce automatycznej upralam wieczne pioro Myszonia, wkladajac jednoczesnie do pralki jego nowiutkie, jeszcze nie noszone spodnie wlasnie przywiezione przez kuriera, to sie jeszcze bardzo nie chwalilam, myslalam ze to przejsciowe.... Dzisiaj udalo mi sie uprac wlasny klucz USB (pen drive)... C'est grave, docteur? - Czy to cos powaznego, doktorze? oj, goscie ida....
  14. Nie mam pojecia, ale popytam. Choc juz widze, oczami wyobrazni, te zdziwione spojrzenia, ze w ogole mozna takie pytania zadawac.... Dlaczego tak sobie to wyobrazam? Ano dlatego ze wystarczy zobaczyc pare francuskich mam z wlasnymi dziecmi i od razu ma sie wrazenie, ze one nie krzycza. One zawsze grzecznie o cos prosza. I dlatego dzieci duzo chetniej prosby spelniaja. Im wikesza glupote robi dziecko, tym ciszej mama zwraca mu uwage i o dziwo wlasnie takie zwracanie uwagi ma najwieksza moc - to z moich obserwacji. No ale to jest relacja jeden na jeden. Czesto mam wrazenie ze np. moje dzieci, kiedy sa w towarzystwie kolegow, sa trudniejsze do ogarniecia. Ale wtedy Ci koledzy rowniez sa trudniejsi do ogarniecia. Z tym ze u nas dzieciaki maja do dyspozycji caly ogrod i moga biegac i krzyczec i raczej nie ma w tym jakichs specjalnych ograniczen (ja raczej prosze zeby to w domu nie wrzeszczaly), wiec sa raczej rozbrykane.
  15. Shalla, od razu polecialam sprawdzic i rzeczywiscie, kluje i nie ma pedzelkow, albo raczej ma malenkie pedzelki pomiedzy duzo dluzszymi od nich iglami rozmieszonymi dookola na calych galazkach.... Obiecuje zdjecie, jak tylko bedzie chwilka, to moze mi powiesz co to faktycznie jest. Moze to nie jest w ogole drzewo tylko bardziej krzaczek, skoro jest tu tyle lat i nadal jest malutki i cieniutki. Kuk, ja jednak nie zdawalam sobie sprawy jakie szalenstwo popelnilas z tym ogrodem ! ;)
  16. A mnie sie po prostu podobaja.... mowie o iglakach troche tylko boje sie tych, ktore kluja naprawde. Dawno temu znalazlam gdzies w ogrodzie, juz dzisiaj nawet nie pamietam gdzie, malenki modrzew. Natychmiast zdecydowalam ze trzeba go gdzies wsadzic. I posadzilam go w miejscu strategicznym, mianowicie malenki modrzew mial zastepowac moim malenkim wtedy dzieciom (wtedy pewnie tylko jednemu) dostep do drzewa, na ktore mieli zapedy zeby sie wspinac. Dzisiaj modrzew ma jakies 50 moze 60 cm wysokosci, chyba uchycholilam mu czubek, jeszcze jak byl malutki, w ramach eksperymentu (wiem ze to okropne, ale myslalam ze modrzew i tak spisany jest mniej wiecej na straty, bo posadzilam go i w cieniu i na drodze dzieci wlasnie), i ma sie dobrze dzisiaj, a moje dzieci maja poklute elementy konczyn poniewaz na drzewo wlaza oczywiscie :) Jeszcze moze byc i tak ze sfatygowana i schorowana leszczyna, na ktora wlaza dzieci, zginie, a modrzew zajmie praktycznie jej miejsce kiedys....
  17. Ja tam lubie o ogrodkach czytac! Pisac za to czasu nie mam, bo wlasnie sie za ogrod z mama wzielysmy i caly czas kopiemy, ryjemy, siejemy, sadzimy. Znaczy sieja glownie dzieci :) Pola przy tym "hoduje slimaki", znaczy caly dzien je lapie i potem bawi sie w slimacza rodzine, a potem ja je w domu znajduje. Shalla, Twoje iglaczki i wszlekie inne obsypane kwieciem krzaczki sa urocze i kwiatki bez krzaczkow i wszystko. Przez ciebie zaczelam myslec zeby sobie taki kacik iglaczkowy zrobic, ale to nie jest jednak bardzo typowe dla mojego regionu.... Kuk, ja chyba dopiero teraz zdalam sobie sprawe na jakie ty sie szalenstwo porwalas z tym ogrodem. Trzymam kciuki, zebys znalazla sposob na nadmiar wilgoci musze leciec
  18. Kuk, mysle ze w ciagu roku ktory dzielil moment kiedy Ty wyrabialas dzieciom polskie paszporty i kiedy ja probowalam to zrobic (ja probowalam rok temu, kiedy Jasiek mial 5 i pol roku) przepisy zmienily sie troche. Mnie powiedzialo ze moga mi dac paszporty tylko na rok, nie pamietam jedynie czy mowa byla tylko malenkiej Poli czy o obojgu, mozliwe ze tylko o Poli, ktora miala wtedy 2 i pol roku.... stwierdzilam zatem ze to nie ma sensu. A Twoja siostra jest nadal zameldowana w Polsce? Bo mnie powiedziano ze wlasnie dlatego ze dzieci nie sa zameldowane, nie mozemy wyrobic paszportow na miejscu a jedynie przez polski konsulat we Francji. A co do kafejek i barow wloskich, to w ramach zachecania Shalli do tego zeby jednak zwiedzila ten przepiekny kraj, musze i ja dodac slowko. Nie wiem jak to sie dzieje, ze kawa we Wloszech pachnie tak pieknie juz wiele metrow przed wejsciem do kazdej kafejki. Kuk, szczerze Ci zazdroszcze ze masz to u siebie nacodzien. Ja we Wloszech moglabym chodzic od kawiarni do kawiarni, a we Francji to w ogole nie mam ochoty. We Francji w kawiarni zamawiam sok, bo kawa zupelnie mi ani nie pachnie ani nie smakuje, choc przygotowywana jest na sposob wloski, a i ten sok, nie ma zupelnie smaku sokow podawanych we wloskich barach. Zupelnie. A wloskie lodziarnie to juz jest po prostu marzenie. We Wloszech nawet w zwyklej i obskurnej lodziarni osiedlowej wcisnietej miedzy bloki mozna zjesc bardzo dobre lody, podczas gdy we Francji kazda kafejka poda Wam tylko Carte d'Or badz Nestle, galkowane, ale niedobre, za jakies 4, 5 eros trzy galki. Oprocz tego mozna oczywiscie kupic lody w lodziarniach, tak zwanych artigianale czyli tradycyjnych, robionych przez nich samych itp. Smaki wymyslne, slonecznikowe, pieprzowe, piernikowe i jakie tam jeszcze. Wiecie ile kosztuje jedna galka takich lodow? 2 euros, jedna galka. Wyobrazcie sobie teraz codzienne wyjscie na lody czteroosobowej rodziny.. O pizzach to nawet nie bede pisala. Tego wszystkiego wlasnie jezdze szukac we Wloszech :) Choc ostatnio odkrylismy w Narbonne mala restauracyjke-pizzerie prowadzona przez Wlocha z Sycylii i dopiero tam zjedlismy cos co przypominalo prawdziwa pizze. Shalla, jestem przerazona tym co piszesz o pani doktor. Jezu.... Ja tez za kazdym razem w Polsce dlugo nie moge sie przyzwyczaic do braku usmiechu, dobrej woli czy chocby zwyklego zainteresowania ekspedientek w sklepach. Do odburkiwania przez zacisniete zeby.... Ale z drugiej strony z moich obserwacji wynika ze bardzo czesto klienci zachowuja sie dokladnie tak samo. szczegolnie w supermarketach. czasami ma sie wrazenie ze juz z marszu patrza na kasierke jak na wroga, bo cos sie nie wbilo, bo trzeba czekac, bo urzadzenie obslugujace karty platnicze nie zadzialalo. A to nie jest wina kasjerki. Kilka razy zdarzylo mi sie widziec ludzi powaznie obrazonych na kasjerke. A raz pewna pani tak sie strasznie zaperzyla ze jej karta platnicza nie przechodzi natychmiast, ze zarzadala potwierdzenia operacji i w ten sposob zaplacila dwa razy (bo urzadzenia nie mialy czasu zarejestrowac pierwszym razem, ale potem zarejestrowaly oba razy) i oczywiscie wszystko skrupilo sie na kesjerce, ze jak to ze zlodziejstwo i w ogole, daje slowo ze mialam wtedy ochote zlajac te paniusie przed kasjerka, ale dalam spokoj bo bylam z dziecmi......
  19. wroc: ale mysle ze z angielskim tez mozna trafic na jakiegos gadule
  20. ile ja sie od was ucze............ Shalla, naprawde szkoda zebys rezygnowala z wycieczki do Wloch tylko dlatego ze tamtejsi urzednicy sa specyficzni. Albo zebys przez to decydowala sie na wycieczke zorganizowana, brrrrr! Znam ludzi, ktorzy nie mowiac po wlosku, wypuszczali sie samodzielnie da Wloch i wracali oczarowani. A caly ten ich temperament, mitomanstwo, czasami wrecz klaunostwo troche to czesc tamtejszego folkloru, ja tam sobie bardzo chwale! Warto to troche poczuc. I kurcze, dzieki temu ze mowie po wlosku, spotykam czasami najbardziej niespodziewanie i najdziwniejszych miejscach, ludzi sklonnych do dyskusji ot tak po prostu, i to jest to co najbardziej kocham. Ile mozna sie dowiedziec od nich o nich... Ale mysle ze z angilekim tez mozna trafic na jakiegos gadule.
  21. Karenko, no taki dzien rzeczywiscie mozna smialo wpisac do rejestru "najgorsze dni w moim zyciu". Wiesz jak przeczytalam Twoj wpis, to nawet zaczelam sie zastanawiac, ile mnie nazbieralo sie w zyciu takich dni, bedzie ich kilka zaledwie, ale co ciekawe, musialam sie niezle natrudzic zeby wyciagnac niektore z nich z czelusci pamieci... Mam nadzieje, ze Olek ma sie juz troszke lepiej. A w ogole to jak to dobrze, ze byl z Wami wczoraj Twoj M. Bez niego to chyba byloby jeszcze gorzej. Kuk, a czy we Wloszech male dzieci maja dowody osobiste? Bo we Francji maja i dzieki temu moga jezdzic po Europie z tym dokumentem. Twoje dzieci maja w tej chwili tylko te wloskie paszporty wymagajace wymiany? Czy polskie tez? Moje maja francuskie, a z polskimi czekam do momentu kiedy beda to paszporty wazne juz co najmniej piec lat. Nie pamietam juz od jakiego wieku.... Jej, juz teraz nawet nie pamietam jakie to straszne przeszkody namnozyly sie przed nami kiedy probowalam wyrobic im poslkie paszporty w Polsce zeszlego lata. Cos z aktem urodzenia oczywiscie.... i z zameldowaniem! Bo wyobrazcie sobie ze skoro moje dzieci nie maja zameldowania w Polsce to nie mam prawa wyrobic im paszportow w polskim urzedzie stanu cywilnego, a jedynie za posrednictwem polskiego konsulatu. Szkoda, bo pomimo ze to nie jest trudne (znaczy, nie jest, hm, no trzeba do tego konsulatu jechac i przy skladaniu wnioskow i przy odbiorze, a od nas to conajmniej 5 godzin drogi), no ale kiedy jestemy juz w tej Polsce, na miejscu, to byloby wygodne, no ale coz, przepisy! Kurna chata!
  22. Fisa, jak przeczytalam o tych bocianach, to moja pierwsza mysl byla ze staracie sie o dziecko, ale potem doszlam do wniosku ze ty chyba jednak o wiosnie pisalas.... Psikulcu, mam nadzieje, ze Twoja kolezanka wyjdzie z tego po odpowiednim leczeniu.... Najbardziej szkoda dziecka.... ma sie gdzie podziac kiedy mama w szpitalu? Kuk, trzymaj sie dzielnie w srodku tego jaskowego buntu i powtarzaj sobie nasza topikowa mantre: przejdzie!
  23. Shalla, rozbawilas mnie przeogromnie stwierdzeniem "moze jest glodny". Poza tym juz samo wyobrazenie Twojego meza podczas zakupow wystarczy zeby poprawic humor. Tymabdrzoiej ze wlasnie nasuwa sie pytanie do czego on Ci jest potrzebny w sklepie? Moglby rownie dobrze zostac "pod sklepem" :D Bardzo bym chciala odpowiedziec wyczerpujaco na pytania o ceny mleka i pieluch.... Juz niewiele z tego pamietam.... Na pewno puszka zwyklego mleka, znaczy nie dla alergikow ani zadnych specjalnych przypadkow kosztuje w supermarkecie jakies 16-24 euro, zaleznie od marki. Mowa o puiszkach 800g lub 900 g. Pieluchy pampers, mala paczka ponad 10 euros. Dlatego ja zawsze kiedy tylko bylo to mozliwe kupowalam mega-paki, korzystajac przy tym rowniez ze znizek na karcie stalego klienta mojego supermarketu. Az jestem ciekawa ile we Francji moze kosztowac takie specjalne mleko o jakim pisza dziewczyny z Wloch.... Czekajcie zerkne na jakies strony francuskie.... O! Znalazlam np. takie mleko AR marki NOVALAC (przeciwko ulewaniu) za 16.35 euro.... (800g) Ale to takie pierwsze na ktore trafilam....niestety nie bardzo mam czas na szperanie teraz (ani chyba nigdy :D :D :D ) Lece, bo trzeba dzieciaki z wanny wyciagnac. My jeszcze zyjemy kompletnie jak przed zmiana godziny..... Jak tak dalej pojdzie to w ogole sie nie przestawimy :)
  24. Kuk, chyba sie powtarzam, ale trzymam kciuki za franiowa sprawe. Shalla, ja sie czasami zastanawiam jak to jest mozliwe ze dziecko dochodzi do takich wynikow jak ten chlopiec kuzynostwa! Jak to sie robi? Myslicie ze to moze wynikac tylko i wylacznie z charakteru/temperamentu/potrzeb dziecka? Moim zdaniem niemozliwe! Moim zdaniem zadzialaly jakies skomplikowane mechanizmy w relacjach z rodzicami itp. To sie ociera o bulimie, no przynajmniej tak opisane. Kurcze! Jasiek potrafi zjesc pol paczki magdalenek (przypomina mi to troche karenkowego Olka), ale poniewaz zdarza sie to sporadycznie, w momentach wielkiego glodu i nie jest czescia jakiegos wiekszego obzarstwa, znaczy jest tylko to i dosc (a nie seria slodyczy jak w przypadku tego chlopca o ktorym pisze Shalla), to ja nigdy nie robie z tego problemu. Kurcze! mam szczescie ze moje dzieci nie lubia cukierkow typu karmelki, landrynki, zelki, lizaki nawet, czasami, jak jestesmy u kogos albo czestuje pani w piekarni (tak, tak, czestuje lizakami) raczki sie same wyciagaja, ale po chwili slysze: "nie lubie tego mamo" i lizak badz cukierek laduje w koszu. Jedynym cukierkiem jaki jada Jasiek jest mentos. Pola nie jada zadnych. Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy! A jeszcze a propos Poli, to sprecyzuje tylko ze, ona prosi o czekolade (nie batoniki, nie snickersy nie marsy) i miedzy innymi tez dlatego nie odmawiam, bo uwazam ze czekolada jest fajna. Prosze nie myslcie ze moglabym zastapic kosteczke czekolady czymkolwiek innym, o nie! Nie chcialabym zeby ktokolwiek zrozumial ze skoro mowie "tak" czekoiladzie" to mowie "tak" slodyczom w ogole, bo to wcale nie jest tak. Uwazam ze jest ogromna roznica miedzy czekolada a batonami, miedzy prawdziwymi chipsami a pringelsami miedzy dobrymi ciasteczkami (bez konserwantow i tluszczow trans) a po prostu ciastkami :p :p ;) Jeszcze chcialam Wam napisac, ze dzisiaj wybralismy sie na wycieczke w strone granicy hiszpanskiej i zwiedzilismy fortyfikowane miasto i fortece zaprojektowana przez slynnego Vaubana, krolewskiego inzyniera Ludwika XIV. To nasza pierwsza wycieczka nie-weekendowa. W to poniedzialkowe wczesne popoludnie bylismy jedynymi chetnymi, wiec mielismy pania przewodniczke tylko dla nas. Szczerze podziwialismy pomyslowosc Vaubana, oryginalna linie murow, przemyslnosc w organizowaniu obrony, a takze ogromna studnie z kolem poruszanym przez ludzi biegajacyhc w srodku jak wiewiorki. Wyjatkowosc tej cytadeli polaga na tym ze nigdy nie stala pusta, od zawsze nalezy ona do wojska, a od jakis czterdziestu lat miesci sie w niej osrodek szkolenia komandosow, wiec moglismy zobaczyc mala czesc ich cwiczen, co oczywiscie szalenie zawladnelo wyobraznia Jaska. Na dodatek po raz pierwszy w zyciu widzialam kosciol przerobiony na sale gimnastyczna! Mysh
×