Mysh
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mysh
-
Nie! Nic zlego sie nie stalo! Chron nas Boze! To chyba moja wina, bo jakos tak sie zlozylo ze o narodzinach pisalam mailowo, przy okazji wysylania zdjec. To wszystko z braku czasu. Jezeli faktycznie zaglada tu choc jedna osoba poza nami, to specjalnie dla niej maciupkie streszczenie. Ivo urodzil sie 5 dni po terminie, porod wywolywany, szybki, ale intensywny i trudny, najciezszy z trzech (zrozumialam... teraz.... kobiety ktore mowia ze nigdy wiecej). Ivo wazyl 3050g. Dzisiaj ma juz ponad 6 tygodni. Jest slodziuchny, sliczniuchny, zdrowiuchny. Wisi na cycku dzien i noc, jego mama wyglada jak zjawa :) Ostatnio usmiecha sie duzo i chetnie i bardzo fajnie "gada" podczas tych nielicznych momentow kiedy nie wisi na cycku. No... cale szczescie ze te momenty wydluzaja sie jednak z dnia na dzien. Starszaki fajnie go przyjely, fajnie i aktywnie, pchajac sie do noszenia na rekach i pomocy przy przewijaniu. Mamy na koncie wiele wzruszajacyh chwil, moje ulubione: duzy Jasiek trzyma malego Ivo i "rozmawiaja" patrzac na siebie uwaznie oraz Pola dzwigajaca Ivo i probujaca przeniesc go np. na ceratke do przewijania, ile ona sie przy tym nasapie :) Zycie jest piekne! rowniez a moze przede wszystkim dzieki mojej Mamie... Ona mi pomaga tak bardzo, tak bardzo.... Tylko dzieki niej wszystko to przypomina jakas normalnosc, bo pranie sie samo robi, wiesza i sklada, bo obiad sie nie przypala, sie odkurzylo i tak dalej i tak dalej... zawsze potarzam: mam nadzieje ze zwroce to Mamie i ze zwroce wlasnym dzieciom No a niebawem Mama wyjezdza, to bedzie spora zmiana :)
-
Nic sie nie dzieje! Termin mam za dwa dni, a Maly ciagle siedzi w brzuchu. (a termin francuski wyliczany jest tydzien po polskim, polski termin minal 5 dni temu) w dniu terminu tutaj jedzie sie do szpitala pokazac, jesli wszystko ok, puszczaja do domu, ale wraca sie ponownie dwa dni pozniej, a cztery dni po terminie wywoluje sie porod, to zeby Wam uswiadomic ze Maly czeka naprawde do konca no i ze teraz juz porod naprwde zbliza sie wielkimi krokami). A ja myslalam ze urodze wczesnie, jak Jaska i Pole :) Dzieciaki czekaja bardzo.... Oczywiscie to przedluzone czekanie wychodzi nam wszystkim na dobre, zycie towarzyskie kwitnie, bo dzieciaki szkolne maja teraz wakacje. A i niezaleznie od wakacji poznalismy wlasnie nowych ludzi, cztery rodziny (a w tym kolejna dziewczynke w wieku Jaska i dwoch chlopcow w wieku Poli - mowie o homeschoolersach. Wszyscy mieszkaja w naszym departamencie). Chalupa lsni, kazdego dnia odkurzam kolejny zakamarek badz myje kolejne okno, odmalowalam nawet kaloryfery, a tego nie zrobilabym na pewno z Maluchem poza brzuchem. Zrobilam wszelkie poprawki i naprawy na maszynie do szycia. Od dwoch tygodni systematycznie wypelniam lodowke i zamrazalnik, zeby niczego nie brakowalo, kiedy bede na porodowce. Zamrazalnik zaczyna pekac w szwach :) Jednym slowem wszystko gotowe! Czekamy tylko az szanowny pan zdecyduje sie wyjsc. Zeby go przekonac codziennie chodze na spacery, bardzo chetnie pod gorke i z gorki :) Moze dzis? A co u ciebie Psikulcu? I gdzie te zdjecia z wakacji? Shalla, a jak Twoj maly rekonwalescent? W porzadku? Kuk, raport o stanie dziupli poprosze! O zdjeciach ze spotkania nie wspomne. Karenko, dostepu do internetu jak najszybciej zycze. Fisa, slow kilka chce, zdjec chce! No prosze Was, nie moze tak byc, ze wejde tu za dni pare, powiedziec ze urodzilam i nie znajde nic nowego !!!! Hm !!! Pozdrawiam i zycze sprawnego przestawienia sie spowrotem na czas sloneczny Mysh
-
Hej! Karenko, Kuk, a to niespodzianka, faktycznie. Ale wspaniala sprawa! Nareszcie spotkanie wlosko-wloskie. Tak sie ciesze z Wami z tego przezycia. A jak dlugo udalo Wam sie zatrzymac to w tajemnicy! Czekam na zdjecia! Bierzcie sie do roboty i wysylajcie! Ile czasu udalo Wam sie spedzic razem? dzien? Troszke dluzej? Jak bylo? Jak dogadywaly sie dzieciaki? Czy one widzialy sie pierwszy raz? Nie pamietam..... A propos zycia szkolnego, mam nadzieje ze nauczcielki w klasie Ani skorzystaly z podszepnietego przez Ciebie patentu pan od Franka i wprowadzily te rotacje miejsc. To rzeczywiscie doskonaly sposob na zintegrowanie klasy. Oby tylko jakas mamusia nie przyszla z pretensjami, ze sie jej dziecko rozdziela z najlepsza przyjaciolka :D Bo ilu rodzicow tyle pomyslow na klase ;) oj, musze leciec....
-
Operatywna, operatywna... a o nicku zapomnialam :D dobrze ze choc podpisalam sie na koncu
-
Kuk, fantastyczna sprawa taka blokowa koalicja rodzin, fajne lazenie dzieciakow z mieszkania do mieszkania, fajna przynaleznosc do takiej szerszej grupy. W moim bloku w PRL-u nie bylo az tak cudownie. Cos mi sie zdaje, ze zarowno Ty sama jak i Twoi sasiedzi jestescie po prostu typami, ktorzy chca (to jest naprawde kluczowe slowo) i potrafia cos takiego wspoltworzyc. Jestem pewna ze Ty np. jestes jednym z silniczkow tego zjawiska! A jak Wasze dziuple? Te pytania denerwuja Cie juz pewnie..... Trzymam kciuki, zeby powstaly piekne, udane, takie jak chcialas i zeby to bylo niedlugo! A propos innowacji domowych, pytanie rowniez do Shalli, Shalla, do dzisiaj nie wiem czy zakonczyliscie remont Waszej kuchni! My natomiast, zamiast przygotowywanie przestrzeni na pojawienie sie trzeciego potomka zaczac od... chociazby sypialni, zabralismy sie za porzadkowanie garazu. Myszon postawil tam wreszcie wielkie i solidne polki pod sufit, co pozwolilo "wyniesc" w gore wszystko to, co zalegalo na podlodze, na srodku garazu, dzieki temu zyskalismy miejsce na wozki. Udalo nam sie rowniez przeznaczyc dwie nizsze garazowe polki na czesc zabawek dzieci, dzieki czemu rynek w pokoju glownym oczyscil sie nieco, co tez nie jest bez znaczenia. Do terminu zostalo cztery tygodnie... Mysle ze porod za dwa bylby idealny :D Od paru dni codziennie obiecuje sobie ze przygotuje wreszcie torbe do szpitala, a potem dzieje sie tyle roznych rzeczy w ciagu dnia, ze torba nadal stoi pusta. Moze dzisiaj sie uda? A tymczasem biegne na zakupy. Czekam na zdjecia !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Sciskam Was mocno Mysh
-
Lonka, jak tam dajecie sobie rade ? Kuk, jak bylo na wakacjach? Gdzie? i w ogole, poprosze o okruszki wakacyjnych opowiesci. a ja... ja tez mam nadzieje urodzic przed terminem, Jasiek i Pola urodzili sie przed, wiec nie ma powodu zeby ich braciszek czekal dluzej. Taaaa, a on i tak pewnie zrobi jak bedzie chcial :D Dopoki nie zaczelam chodzic na zajecia z polozna w ramach szkoly rodzenia, w ogole nie myslalam o porodzie ani o zadnych przygotowaniach. Wystarczyly jednak trzy spotkania plus zwiedzanie porodowki, zebym wreszcie zaczela zyc tym co ma byc. Coraz czesciej snia mi sie sny scisle zwiazane z dzieckiem. W czwartek widzialam sie z kolezanka, ktora ma trzytygodniowa coreczke. Lezala sobie ta malenka przez cale spotkanie na brzuchu i reku swojej mamy, ufna taka, wygodnie rozparta i spala, bylo goraco, w samej pieluszce, z tymi stopkami, paluszkami na wierzchu. Od tamtego czasu nie moge wymazac z pamieci jej obrazu :) Czekam sobie na te moje stopki i paluszki... A u was jak? Poczatek roku szkolnego to pewnie czas lekkich zawirowan, zanim wszystko nabierze stalego rytmu... zaczelam sie zastanawiac do ktorej klasy chodza wasze dzieci. Nie pamietam ktore z dzieci poszlo do szkoly jako szescio- a ktore jako siedmiolatek. Kto jest teraz w trzeciej, a kto w czwartej klasie? Czy sa w tym roku pierwszoklasisci? Jak ten czas leci! Wczoraj przygladalam sie Jaskowi, jego twarzy, oczom, wyrazowi twarzy i oczu tez, jak on sie zmienil, jak wydoroslal, Pole ciagle postrzegam jako ta mala dziewczynke, ktora sie tuli do mamy i chwilami po prostu lubi byc mala dzewczynka, a wczoraj ogladalam zdjecia sprzed roku i nie moge sie nadziwic, jak Pola sie zmienila od tamtego czasu. Przeciez ona jest w wieku pierwszej klasy! Kiedy Pola sie urodzila, Jasiek z dnia na dzien wydal mi sie duuuuzy. Pewnie teraz bedzie tak samo :) Shalla, a co z tym waszym remontem? Czy zakonczyliscie go i to pomyslnie? Czy ciagle cos sie za wami ciagnie? Czy Max bedzie chodzil do przedszkola? Czy to juz ten wiek? Patrze na kartke z urodzinami dzieciakow, ale Maxa nie mam. Psikulcu, za to zauwazylam ze Zuza ma teraz 6 lat, czy ona idzie do pierwszej klasy? Nawet nie wiem czy w tym roku jeszcze macie wybor......... Karenko, a Twoja Zosia? zostanie jeszcze z Toba? Zosi tez nie dopisalam, wiec nie wiem ile ona teraz ma. Max byl pierwszy, czy Zosia? Kuk, zdjecia koniecznie przslij z wakacji! zreszta wszystkie przeciez bylyscie na wakacjach! Czekam! Shalla, chce Francji w Twoim obiektywie. Psikulcu, choc ze dwie foty z Chorwacji, zanim sie zdezaktualizuja! Pokazcie mi sie sie i pokazcie te wyrosniete dzieciaki! zmykam
-
Kuk, jesli masz ochote to z pewnoscia byloby swietnie znalezc dobrego dietetyka, ktory potraktuje Cie indywidualnie. Ja o tym nie mysle, ale z ogromnym zainteresowaniem slucham w Jedynce dr Grazyny Pajak, regularnie zapraszanej przez Grazyne Dobron do "Dobranocki". Mozna to latwo znalezc w podcast. Slucham, slucham, chlone i chlone i powoli analizuje wlasne nawyki, pomoli wkreca mi sie to do glowy i powoduje zmiany. Ona jest biologiem i tlumaczy ze swojego biologiczno-chemicznego punktu widzenia dlaczego np. mleko szkodzi, dlaczego gluten tak nas obciaza, jak mozemy wzmocnic sie jedzac odpowiednio, jak odnawiaja sie nasze komorki, czego potrzebuja a co im przeszkadza w regeneracji i tak dalej... Do pewnych fragmentow wracalam kilkakrotnie (zameczajac mame i ciotke: posluchajcie! to wam sie przyda!) Ona sama przy pomocy odpowiedniej diety wyleczyla sie z astmy... Dzieki odpowiednio dobranej diecie mozna nawet znacznie zmniejszyc doze insuliny w przypadku cukrzycy, mozna zatrzymac rozwoj wielu chorob, neurologicznych, reumatycznych, to do mnie przemawia bardzo. Ona fajnie tlumaczy wszelkie zmiany w skladzie zywnosci jakie dokonaly sie w ciagu ostanich 50 lat.... tlumaczy dlaczego w zwiazku z nimi nie trawimy pozywienia jak dawniej.... Maz zamowil mi wlasnie opasla ksiege bardzo naukowa na temat dietetyki, "zajrzyj do zrodla", mowi. Czekam na przesylke..... :) Ciekawe jest to ze wsrod moich tutejszych kolezanek znakomita wiekszosc odzywia sie zgodnie z zaleceniami pani Pajak od kiedy je znam wlasciwie, do niedawna patrzylam na to obojetna zupelnie, starajac sie jedynie nie czestowac ich i ich dzieci paczkowanymi ciateczkami, lodami, a teraz sama zaczynam do nich dobijac powoli. Kuk, roznica w samopoczuciu jest potezna. NIe mam pojecia czy to bardziej rezygnacja z chleba i makaronu czy ze slodyczy... Pewnie jedno i drugie razem. Poprawil sie tez stan mojej skory. To na razie.... Byc moze w przyszlosci zaczne pozywieniem leczyc stawy np. :)
-
Lonka, a to niespodzianka ! Gratuluje ! My tez rozmnozylismy sie, w pazdzierniku Jasiek i Pola beda mieli braciszka. Jak sie czujesz? Bardzo chcialabym posluchac Twoich opowiesci o Waszych dzieciakach........ Zagladaj czasami, zostawiaj swoje wiesci ! Kuk, ja boje sie odzywac na temat mojego podejscia do aktualnosci, bo musialabym sie przyznac, ze nie czynie zupelnie zadnych wysilkow zeby na biezaco byc. :p Nie jestem na biezaco i nawet mi nie wstyd. Znaczy z Polska to troche jestem sila rzeczy, bo polskie radio gra u mnie niemal non-stop, a nie chce mi sie grzebac w aktualnosciach francuskich zwiazanych ze siwatem polityki, no nie chce.... voilà.... Bo to mi nic nie daje! Sa ciekawsze rzeczy. Mnie nie pociaga polityka, na pewno wole czytac o problemach spolecznych, oswiacie, wychowaniu, ekologii, zdrowym zywieniu, o gospodarce nawet - niz o polityce. Wole tez rano obejrzec film polski. A propos filmow, to czy wiecie ze Studia filmowe TOR i KADR podpisaly umowe z Youtube i udosptepniaja tam swoje filmy legalnie. Wyrestaurowane! Dzieki temu ranna pora (jedyny moment dnia kiedy mam spokoj zupelny) odkrywam Zanussiego i nie tylko. :) Wracajac do tych aktualnosci i newsow w ogole, mnie poteznie irytuje krzykliwosc tytulow, glupoty, na ktore chce sie nas, czytelnikow, zlapac, mega sensacyjnie brzmiace naglowki, ktore maja na celu sprawic aby jak najwieksza liczba ludzi kliknela w link do artykulu.... Czytelnik internetowy to przeciez taki glupek, polglowek, ktory bez cycka, krwawej jatki czy tragedii rodzinnej nie zainteresuje sie zadnym materialem..... :) Najgorsze jest to, ze podobnie traktuje sie dzieci.... To co mnie przeraza, dobija i prowadzi do zachwiania wiary w ludzi to niektore filmy i gry przeznaczone dla dzieci. Kreskowki gloryfikujace spryt i dazenie do celu za wszelka cene. Gry, ktore sa skonstruowane tak, zeby dziecko stalo sie natychmiastowo zalezne (dziecko musi zagladac i "prowadzic" gre w przeciwnym razie np. wirtualne zwierzatko, nie karmione, nie leczone i nie glaskane, zdycha po prostu albo dziecko musi ogladac reklamy zeby zarobic wirtualne pieniadze potrzebne do prowadzenia stajni)........ W ogole powszechnosc zarabiania w grze, zeby dzieki wszelakim zakupom kreowac, ubierac i wyposazyc swojego bohatera jest zastanawiajaca...... swietnie przygotowuje przyszlego klienta idealnego, o wysokim poziomie potrzeby realizacji swoich zachcianek natychmiast i no limit. Znalezienie fajnej gry, wolnej od tych elementow jest bardzo trudne. :) Ups, patrz co obudzily w mnie Twoje rozwazania, poszlam w zupelnie innym kierunku :p Teraz jednak przydaloby sie zakonczyc mniej jeczaco.... Zmienilam sposob jedzenia ostatnio. Bardzo dobrze sie z tym czuje. Porzucialm makaron calkowicie. Chleb jadlam trzy razy w ciagu ostatniego miesiaca. Pichce sobie warzywa, warzywa i warzywa i rosliny straczkowe - a to jest zmiana ogromna, bo do tej pory jadalam warzyw bardzo malo i ciagle te same, podobnie zreszta z roslinami straczkowymi. czekolade mleczna zamienilam na gorzka. slodycze ograniczylam baaaaardzo wyraznie. I nie ta sama babka jestem :) Czuje sie sto razy lepiej teraz. To juz ten wiek dziewczyny, to ten wiek, kiedy zaczynamy uswiadamiac sobie, ze sposob jedzenia ma ogromny wplyw na nasze samopoczucie, forme ogolna i na zdrowie. Mnie sie to stalo :p Ze zdziwieniem odkrylam ze posilek bez chleba jest w ogole mozliwy (jeszcze "wczoraj" bylam przekonana ze nie jest). Ciekawa jestem ciekawa czy i Wam zdazyly sie juz moze jakies takie male rewolucje zywieniowe.....
-
Shalla, wcale sie nie dziwie, ze wygladaja na szczesliwe. Moim zdaniem nie tylko wygladaja, ale i sa na pewno! i wlasnie przezywaja cos, co zapadnie im w pamieci na zawsze! Beztroska, chaos, anarchia, zywiol, niezaleznosc, pelnia szczescia. I jedzenie super! mnie to wlasnie tu brakuje mozliwosci pochlaniania truskawek i innych drobnych owocow na kilogramy.... niestety to tylko w Polsce tak sie da w naszym przypadku.... Tymczasem pochlaniam melony, arbuzy, brzoskwinie i mektarynki np. zreszta to tez moze zrujnowac kompletnie.... Ceny owocow sa nieprzyzwoicie wysokie, wszedzie, na targu tez.... Juz nawet zaczelam zamieniac wszelkie slodycze na owoce, zeby sie finansowo wyrobic. Jej, Shalla, jak twoj Maksio przypomina siostre teraz. Zapowialalo sie na to, ale nie sadzilam ze do tego stopnia ! Wydaja sie identyczni. Dobra, zdjecia mam, dzieciakow glownie, chcesz i masz! A brzuch jest wielki, tylko mnie zza niego nie widac, jesli to pstryka Pola ze swojego metra bez wielkiego narzutu :) Moze sie uda od razu.
-
Artykul ciekawy, z teza sie zgadzam i naprawde przychylam sie do stwierdzenia, ze czesto dziecko jest w danym momencie nieznosne, bo krzyczy o odrobine uwagi, a to na podstawie obserwacji roznych dzieci, rozniez - a nawet przede wszystkim - moich wlasnych oczywiscie (wole to zaznaczyc, bo juz sie przyzwyczailam ze niektore pomaranczowe formy bytnosci na forum odczutuja moje slowa opacznie), zgadzam sie rowniez ze kiedy dziecko mowi "nie", to ma jakies swoje racje i tych staram sie szukac, "nie" szanuje. Natomiast ciekawe jest to, ze ja w tescie na piec pierwszych pytan czyli na polowe z calosci, moglabym spokojnie dac dwie odpowiedzi a czasami zakreslic wszystkie trzy mozliwosci. Siedza we mnie wszystkie trzy profile rodzica, he he! Brzuszek swietnie, dziekuje :) W tym momencie czuje sie naprawde w formie, wiec korzystam z zycia, poki mam sile, wyjscia, spotkania, spacerki, wyprawy mnoza sie i mnoza i dobrze mi z tym. Wieczorem nie padam na nos. Na razie. Mama ma juz bilet na 10 sierpnia. Sila rzeczy mam poczucie ze niczego sie nie boje !!!! :D :D :D :D :D Cale lato zostajemy w domu, oczywiscie. Hodujemy pomidory i inne dobra, kurcze! przez wiele lat z rzedu nie bylo nas w domu w tym czasie, dlatego w tym roku daje to taka radosc i osladza niemoznosc wyprawy do Polski. To mnie A dzieciakom osladza obecnosc czworki kolegow, ktorzy przyjezdzaja tu na wakacje do swojej babci, naszej sasiadki. Dla moich dzieciakow oznacza to dwa tygodnie intensywnej dzialalnosci lobuzerkiej w tej szescioosobowej paczce. Zreszta juz zaczeli :) Przy okazji dla mnie oznacza to niemal czas wolny caly czas (z jednym okiem na nich) bo sa samowystarczalni.
-
Dzisiaj pichce, pichce na zas i caly czas radio gra. Kuk, wiec wstrzasy byly odczuwalne rowniez w Turynie... bardzo? Oby juz nic wiecej, oby......
-
Psikulcu, no prosze Cie! Nigdy nie porownuj sie z jakakolwiek inna mama, bo zadna miara nie istnieje i kazda z nas jest po prostu wyjatkowa i Twoje dzieci doskonale wiedza ze jedyna na swiecie, ta wyjatkowa jestes wlasnie Ty i tylko Ty. tu nie ma w ogole zadnej dyskusji !!!! Co do tych nieszczesnych fiszek matematycznych, to.... no.... tak je w domu nazywamy. Ale trzeba brac poprawke na to ze sa to fiszki dla pieciolatki. Nazwa rzeczywiscie brzmi powaznie, ale to tylko nazwa !!!!! A jesli chodzi o czytanie w trzech jezykach, jaskowe czytanie, Pola jeszcze ma to przed soba, to przeciez w jaskowych zylach plynie mieszanka trzech krwi, a na jego tozsamosc skladaja sie trzy skladowe narodowe :) wiec to jest cos naturalnego po prostu, nic wiecej. I glupio sie zlozylo, ze POMARANCZOWA FORUMOWICZKA NIE MAJACA ODWAGI PODPISAC SIE WLASNYM NICKIEM, akurat odnoszac sie do Ciebie wylala mi na glowe kubel jadu, jestem pewna ze nie czujesz sie z tym komfortowo, ale tym tez sie nie przejmuj! Prosze Cie! Shalla, widze te scene z Pakistanczykiem ! Widze wyraznie ! No perla nad perlami. Widze poprzez twarz i przybrany akcent indyjski Petera Sellersa w filmie "The Party" ("przyjecie"?)
-
druga czesc: ..........Dzieciaki znosza te wstretna pogode wlasciwie lepiej ode mnie. Ale trzeba je widziec wlasnie w momencie przejasnienia: wystrzelaja jak z procy do ogrodu i siedza tam do dwudziestej drugiej. Nie wolam, niech nadrabiaja czas na swiezym powietrzu. Fajni sa bardzo ostatnio, bardzo duzo bawia sie razem, maja taki swoj swiat. Potem sie kloca, potem slychac: "Nie znosze go!", "Nie moge juz z nia wytrzymac!" i jedno albo drugie biegnie na gore sie odizolowac. Mija jakis czas, Pola przychodzi, Jasiek pojawia sie na horyzoncie i Pola mowi takim zbolalym glosikiem "Przepraszam, Jasiek", a on ja przytula. No mowie Wam, juz nie raz bylam swiadkiem takich scen, bardzo wzruszona zreszta. Pola jest nieslychanie czula, pomocna i opiekuncza i taka "mam oko na wszystko", tak samo w stosunku do mnie, do Myszonia jak i do Jaska, niech Jasiek tylko powie, ze potrzebuje np. swetra, ona natychmiast biegnie po sweter dla brata. Jasiek natomiast pomaga siostrze odczytac jakies trudne slowo, sprawdza fiszki z matmy i w ogole jest autorytetem ogolnym. Pola raczej zapyta jego jak sie pisze dane francuskie slowo, niz mnie :D Jasiek zaczal sie czesac na Pana Samochodzika (pamietacie Stanislawa Mikulskiego w serialu pan Samochodzik i Templariusze?) poza tym wlasnie pochlania juz trzecia ksiazke Nienackiego o Panu Samochodziku. Zrobil sie z niego wielki czytelnik, nie nadazam ze sprowadzaniem ksiazek z Polski. Jego najwieksze marzenie to przeczytanie "Ogniem i mieczem" i nie chce slyszec ze jest za maly. No ale ja mu podsuwam same stare ksiazki, znane mi z dziecinstwa, a kompletnie nie wiem, co z nowosci czytaja dzieci w Polsce. Co podobalo sie najbardziej Waszym chlopcom? Kolejna jego pasja to Gwiezdne Wojny i wszystko co z tym zwiazane. Caly pakiet filmow, wszystkie 6 czesci, obejrzany mnostwo razy, ksiazki opowiadajace historie, ksiazki opisujace bohaterow, encyklopedie wiedzy o Gwiezdnych Wojnach i tak dalej. Wreszcie Lego. No i oczekiwanie na siodma czesc. Rozkladamy rysowanie - Jasiek rysuje Luke'a Skywalkera, Darth Vadera i miecze swietlne, robimy mase solna - Jasiek lepi Jabbe the Hutt i tak dalej i tak dalej. W pewnym momencie kiedy moj tata przyslal nam filmy Akademia Pana Kleksa, Podroze Pana Kleksa i Pana Kleksa w Kosmosie. Swiat Pana Kleksa wyparl na jakis czas swiat Gwiezdnych Wojen. Jasiek ogladal wtedy, czytal, rysowal i lepil bohaterow Brzechwy. A teraz znowu wrocily Gwiezdne Wojny. Zastanawiam sie, ktory jeszcze z fantastycznych swiatow zawladnie w takim stopniu wyobraznia Jaska. :) Jasiek w ogole potrafi sie zaczytac w najbardziej nieprawdopodobnych momentach, np. idzie sie ubierac, po pol godzine ide na gore, a Jasiek rozebrany z pizamy i w jednej nogawce stoi nad ksiazka i czyta. Dzien zaczyna od czytania. Zawsze. :) Pola wlasnie zaczela czytac po wlosku, za kilka miesiecy zaczynamy po polsku. Po francusku po prostu czyta, nasze wieczory bardzo czesto spedzamy czytajac kazdy sobie. Jasiek pozycza siotrze swoje pierwsze ksiazeczki do samodzielnego czytania. :) Poza tym moja jeszcze_nie_szesciolatka nauczyla sie wiazac sznurowadla. Kilka dni temu przed wyprawa w gory zaklada buty i mowi nagle stanowczym tonem: "Mamo, pokaz mi jak sie wiaze sznurowadla" (tu musze sprecyzowac ze jej trzy lata straszy brat dopiero od niedawna wiaze swoje sam, bo wygodniej bylo mu prosic mnie az do tej pory). Pokazalam bez slowa. Siadla i zawiazala! oczywiscie rozwiazywaly jej sie jeszcze ze trzy razy podczas spaceru, bo jej wezelek jest mniej mocny niz moj, za kazdym razem siadala sobie na drodze i zawiazywala sama. Pierwsze wiazanie, to w domu, przed wyjsciem, kosztowalo ja tyle wysilku, ze az zaczela sie zloscic ale tak na nikogo konkretnie, nie wiedziala jak dac temu ujscie ale potrzebowala to odreagowac i wreszcie wykrzyczala sapiac: "nie ide z wami! zostaje!". Taka jest Pola. Dalam jej czas na ochloniecie i udalo mi sie odwrocic jej uwage wciagajac ja w decyzje o tym co zabierzemy na przekaske, proponujac zeby zrobila innym niespodzianke zabierajac jakis ogolnie lubiany smakolyk i tak wyjechalismy. Potem bylo to samodzielne wiazanie w trakcie spaceru. Czekalismy za kazdym razem cierpliwie :p Warto bylo. Pola jest nieslychana, ambitna, nie idzie na latwizne - to rozni ja troche od Jaska :p - podziwiam ja, nie jestem pewna czy to po mnie, raczej nie. :p :) Dobra, koncze. Uaktualnilam sie :) Wasza Mysh
-
Eh, Psikulcu, pytasz mnie o paszcze wlasnie dzisiaj, kiedy to walcze z nowa infekcja. Ciebie zdiagnozowano bardzo wczesnie. Ja niestety obie poprzednie ciaze chodzilam niezdiagnozowana. Pierwsze objawy choroby pojawily sie w pierwszej ciazy, ale dopiero po urodzeniu Poli trafilam do kogos, kto mnie wreszcie wyslal do specjalisty od tego konkretnego schorzenia. Wtedy to juz mialam w paszczy mala katastrofe, pewnych rzeczy odwrocic sie nie da. Do sprawy podchodze zatem po stoicku :) Ale nie powiedzialas mi dlaczego musisz usunac te osemki. Moze lepiej bedzie, jesli przeniesiemy sie na maila? Ale fajnie ze taka wyprawa przed Wami! I ile zwiedzania w tym. Zycze Wam wspanialej pogody i doskonalych humorow. I... chyba mialabym zdjec kilka z ostatniej niedzieli... wysle Wam! Moze wtedy i Wy cos przyslecie, he?
-
Kuk, przykro mi ze wzgledu na mame. Sprawa wyglada powaznie.... To wspaniale ze masz mozliwosc pojechania do niej na kilka dni. Oj nie latwo przekonac starsze osoby do pozostawienia wlasnego domu, coz dopiero mowic o zmianie kraju... Cera jak brzoskwinia? Ja w ogole nie znam czegos takiego. Mam tak bardzo wrazliwa skore, ze zawsze gdzies cos mi wyskakuje, jakas krostka, jakies zaczerwienienie. W ciazy to sie bardzo nasililo, ale eneralnie to jestem przyzwyczajona do ozdobnikow na twarzy. Kiedy spotykam osoby z idelanie gladka cera, nie moge oderwac od nich wzroku. Znam takie dwie. Gladka skora jest przepiekna! Przechodzilam i kuracje antybiotykowa i jakies inne lekowe i wlasciwie nigdy tego nie wyleczylam. Jeden, jedyny raz mialam naprawde gladka skore, ostatnio w Polsce, kiedy dermatolog dala mi jakis specyfik do smarowania. Szczescie trwalo miesiac, po tym czasie, wszystko zaczelo wracac. Na dodatek Myszon wzial pod lupe ten specyfik i wyczytal ze owszem, wspanialy, ALE niszczy naturalne wlasciwosci obronne skory.... hm... W kazdym razie zloszcze sie jak ktos mi mowi: to sie leczy! Co najwyzej zalecza i to byc moze wlasnie obnizajac za kazdym razem odpornosc skory na zawsze.... Juz nie widze sensu w jakimkolwiek farmakologidznym leczeniu... Byc moze problem jest diecie, a tu kazdy mowi co innego.... To sobie pojeczalam. Starczy chyba ? :D Przymierzam sie do wiosennych porzadkow. O! i na tym zamierzam sie skupic. milego weekendu, Mysh
-
Psikulcu, ale przeciez maz Kuk mial sen z trojka dzieci ;) Fajnie ze przechowujesz niektore rzeczy... to mi przypomnialo moja M. jej mama dala jej kilka ubranek, ktore M nosila jako dziecko. Rzeczy wydaja sie tym cenniejsze, ze przetrwaly pomimo dwoch wielkich przeprowadzek z kraju do kraju, z Polski do Szkocji, potem do Francji, a kazde dziecko rodzilo sie gdzie indziej. Byc moze Zuza tez kiedys bedzie wdzieczna za taka pamiatke. Moim dzieciakom tez marzy sie powrot w okolice Wieliczki i za kazdym razem kiedy o tym mowa, Zuza jest stala czescia wspomnien i planow na przyszlosc. Po cichutku marze sobie, ze moze w przyszlym roku.... W tym nie jedziemy do Polski, to byloby jednak troche nierozsadne, samolotem jest bez sensu, bo potrzebujemy samochodu, a samochodem jest po prostu za dlugo... to byloby czyste szalenstwo. Za to bardzo chcielibysmy przyjechac w przyszlym roku na dluzej... moze uda sie wrocic w Wasze strony. Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciala.... Marzy mi sie tez, ze umawiamy sie wszystkie razem, na piknik na zielonej trawce, i ze wreszcie poznaje rowniez wszystkie pozostale dzieciaki. Eh! Termin mam na koniec pazdziernika. Czuje sie swietnie, zadnych mdlosci, podobnie jak w poprzednich ciazach. Za to pyszczydlo mam obsypane tradzikiem, tez podobnie jak w poprzednch, w kazdym razie w ciazy z Jaskiem i potem znowu pare miesiecy po narodzinach tez wygladalam podobnie. Hormony zaszalaly poteznie. Zeby w tym wieku wygladac jak nastolatka. Probuje myc twarz na rozne sposoby, probuje wiele bezpiecznych kremow, wreszcie ciapie na to po prostu korektorem, tez juz drugi wyprobowuje (bez niego reakcja aptekarki: co sie pani stalo? i reakcja synka kolezanki: Kaska, dlaczego masz taka czerwona skore na twarzy?) :D :D :D Najpiekniej wygladalam po grypie, wszystko zniknelo, na pare dni. Nie wiem czy to efekt paracetamolu czy po prostu sily obronne organizmu wzmagajac swoje dzialanie zalatwily nie tylko wirusa ale rowniez infekcje skory. szkoda ze na krotko.
-
U nas tez cos na ksztalt wiosny, co prawda tylko do 16.00 albo do 18.00 bo potem niebo sie zasnuwa na czarno i pada, ale nie marudze, bo zanim sie rozpada, to jest naprawde pieknie! Wychodze do ogrodu i napatrzec sie nie moge: to jest najpiekniejszy moment jesli chodzi o etap rozwoju roslin, krzaczkow, kwiatow, drzew i tak dalej. Akurat teraz kwitnie troche kwiatow, ktore znikna w momencie kiedy liscie leszczynowe rozwina sie calkowicie i zaczna rzucac gesty cien. Nawet zdazylismy juz opalic buzki, wczoraj, podczas wycieczki na jedna z pobliskich gorek polaczonej z piknikiem :) Dzieciaki rozbiegly sie po krzakach bukszpanu, a spragnione slonca mamusie rozlozyly bluzy na trawie i wyciagnely wszystkie kosteczki. To byl moj pierwszy tegoroczny kontakt z gleba. A Zaba? Zaba to brzdac o plci nieznanej na razie, a Zaba go nazwalam, bo podczas pierwszego USG skakal w taki sposob, ze zabe bardzo przypominal. Jasiek ma nadzieje ze brzdac okaze sie chlopcem a Pola ze dziewczynka :) bo przeciez on juz siostre ma, a ona ma juz jednego brata :D No ja tez nie planuje wiecej niz trojeczki. Jedno jest pewne: tym razem brzdac wyrasta z ubran i zabawek - rozdaje wszystko sukcesywnie. Koniec trzymania. A mam cala jedna szafe pelna rzeczy magazynowanych z mysla o trzecim dziecku. Fajnie bedzie nie trzymac juz....
-
Pocieszajacego to nie wiem... Ale odrobinke odwracajacego uwage, to moge sprobowac :) To bedzie duza nowina :) Juz od dawna siedze jak na szpilkach i korci mnie, zeby sie Wam pochwalic, ale najpierw chcialam zobaczyc na ekranie te rozskakana jedenastomiesieczna Zabe, klaszczaca pietami :) Chcialam uslyszec ze wszystko jest ok. Rozmnozylismy sie! Jestesmy tacy szczesliwi, a reakcja dzieci przeszla nasze najsmielsze oczekiwania. Wiem, ze to bedzie dla nich duze przezycie, juz jest. Zaba juz jest czlonkiem rodziny i to bardzo na serio, . Najswietniejszy byl Jasiek, jego intuicja. Widzialyscie "Mikolajka"? Tam jest taka scena, kiedy jeden z kolegow Mikolajka, Joachim, ktoremu wlasnie urodzil sie braciszek, opowiada kolegom o rzeczach niecodziennych, ktore poprzedzily narodziny malego. Jedna z tych rzeczy byl fakt, ze tata wyniosl smieci. Pewnego dnia Jasiek przygladal sie Myszoniowi wynoszacemu smieci i po prostu zapytal: Mamo, czy Ty nie jestes w ciazy? To bylo wspaniale. :D
-
Psikulcu! Wlasnie wczoraj o Tobie myslalam. Rano zagladam i prosze, jest pare slow od Ciebie. Ciesze sie ze sie odezwalas, a nie ciesze - ze chorobsko powazne Cie dopadlo.... i jeszcze ten brak konkretnej pomocy w potrzebie... No to jest po prostu skandal! Nie moze tak byc, zeby czlowiek nie mial gdzie szukac pomocy. Ja nie rozumiem, dlaczego ten "nocny" lekarz nie przyjechal? To nie jest jego rola, obowiazek, praca po prostu? Tlumaczyl jakos, dlaczego nie moze przyjechac? ze ma inne wizyty, az do rana czy po prostu nie chcialo mu sie? Slyszalam o smierci tej dwuletniej dziewczynki, do ktorej nie przyjachalo pogotowie i bardzo to mna wstrzasnelo. Slyszalam o deklaracjach ze beda szkolenia dla tych, ktorzy odbieraja telefony na pogotowiu. Ale to wszystko jak widac za malo! Bo rowniez system nocnych wizyt nie dziala, jak widze, zupelnie (jezeli w ogole taki system istnieje jako system, moze to byl tylko taki pojedynczy lekarz?). W kazdym razie to co jest powinno zostac wziete pod lupe i zorganizowane lepiej.... A co zamierzasz w zwiazku z praca, jakie sa Twoje najnowsze pomysly, zeby nie wracac na stare smieci? Ups.. czas sie skonczyl. Dobrego dnia. Mysh
-
A ja wlasnie pol godzinki temu goscia z Polski - Mame - pozegnalam.... Mama wiosny u nas nie zobaczyla... Zima tego roku byla wyjatkowo dluga i skondensowana (normalnie bywa kilka dni zimnych, potem lazimy w sweterkach, znowu kilka dni zimnych i znowu slonko, a w tym roku dwa miesiace zimnicy ciurkiem, brrrrrr). Kuk, ogromnie wspolczuje tych perypetii z reka. Musisz meczyc sie strasznie, nie mogac nic zrobic ta reka. Mam nadzieje, ze uda sie ja doprowadzic jakos. trzymaj sie dzielnie! Musze uciekac, bo Polka wstala. Pa.
-
Dziewczyny !!!!!!!!!! No choc slowko napiszcie, jak sie dla Was zaczal rok 2013....
-
No pieknie! Jedna ze zlamana reka, druga z goraczka... Ojojoj! Trzymajcie sie dziewczyny! Kuk, mam nadzieje ze to jakies zlamanie najprostsze z najprostzych, bez przesuniec i bez otwarc.... Mam nadzieje ze sie bardzo nienacierpialas.... Mam nadzieje ze masz pomoc... Fisa, niech zyje rozsadek! A kto powiedzial ze z makaronem nie moze byc? Moze! Lepiej tak niz wirtuozerie swiateczne, ktorych skutkiem moglyby byc jakies powiklania. wracajcie do zdrowia dziewczyny! Z przygotowan swiatecznych: okna umylam tylko u mamy, zeby weszla do swiezego pokoju plus w naszej sypialni, reszta niech czeka do wiosny. Za to mamy za soba wielkie calodniowe pieczenia na drozdzowo (Mama piekla, ja staralam sie pomagac, wykonujac czarna robote, dzieciaki wlasnorecznie "modelowaly" buleczki drozdzowe, Pola wysmarowala maslem wszystkie brytwanki, Jasiek samodzielnie wlozyl do brytwanki wlasne ciasto). No i mama upiekla prawdziwy makowiec! Nie z puszki, z prawdziwego maku, pierwszy raz od kiedy tu Swieta spedzam mam taki przysmak. Ot, male radosci malych ludzi. Dziewczyny, zycze Wam zdrowych, radosnych, spokojnych, magicznych Swiat. Zycze prawdziwej swiatecznej atmosfery i wielu okazji do odpoczynku. Mysh
-
Tak... to znaczy... Psikulcu, ja oczywiscie bez trudu chwytam Twoje intencje, dokladnie rozumiem co masz na mysli i dziekuje za przemila interwencje. Ale... ...przeciez jestem ta kura domowa, siedze w domu, z dziecmi, a siedzenie w domu, z dziecmi czy bez, tak sie wlasnie po polsku nazywa (innych okreslen po prostu brak, no moze poza "mama domowa", ale to z kolei zaweza cala kategorie do matkowania, a to jest cos o wiele szerszego!). Niech wiec bedzie ta kura. Nie przeszkadza mi to. :) Nie czuje sie przez to mniej wartosciowa. Nie ma potrzeby dzielenia kur domowych na kury domowe o stanie ducha A i na kury domowe o stanie ducha B, bo i jedne i drugie sa kurami domowymi, a ich poczucie wlasnej wartosci zalezy tylko i wylacznie od ICH poczucia wlasnej wartosci. Chociaz czasami to takie oczywiste nie jest, bo rzeczywiscie najczesciej wybor bycia kura domowa nie jest spolecznie uwazany za nobilitujacy, ha ha (trzeba byc odpornym na "co ludzie powiedza"). Choc mam wrazenie, ze w niektorych srodowiskach podejscie takie zmienia sie... Sa kobiety, ktore nie wyobrazaja sobie siedzenia w domu, szczegolnie z dziecmi, ale sa i takie, ktore cierpia badz cierpialyby katusze, wcisniete w korporacyjny mundurek, wstajac codziennie z budzikiem, tkwiac uwiezione w korkach niezmiennie dwa razy dziennie na tej samej trasie czy relaksujac sie zakupowo/zajeciowo/wakacyjnie w tlumie jak wszyscy pracujacy w normalnych godzinach ludzie. Najwazniejsze zeby i jedne i drugie mogly zyc tak jak chca. Zawsze mimowolnie usmiecham sie rozbawiona, kiedy ktos po uzyciu okreslenia "kura dpomowa", przeprasza osobe siedzaca w domu. Nie ma potrzeby, naprawde!
-
Prawda? Nie kazda kura domowa siedzi i gnusnieje! och, Shalla, Ty z Twoja fantazja i energia bylabys z pewnoscia najbardziej spelniona kobieta wsrod kur domowych! Ja tez bardzo lubie domowa kura byc. Jestes! Jestes dobra matka! I zapewniam Cie, ze nie raz Twoje dzieciaki robia rzeczy, ktore wprawiaja mnie w podziw (np. pisanie przez Anastazje tekstu o Krolowej czy jej dziela malarskie!) Kuk, czy Ta Wasza Mary Poppins jest Wloszka? Wiecie co, pisze z trudem, bo do polowy ekran zaslania mi reklama i nie potrafie sie tego pozbyc! A slowo daje ze na netbooku z zaslonieta polowa ekranu widze tylko 5 linijek tego postu na raz. To sie robi nie do zniesienia. Ale sprobujmy... Ja sama tez, jeszcze niedawno, wyrzucalam sobie, ze nie jestem dobra matka, bo zamiast, wieczorna pora, zagonic starsze dziecko do lektury i sama przykladnie wyciagnac sie na kanapie z ksiazka, po uprzednim przeczytaniu paru ksiazeczek mlodszemu dziecku, wlaczalam film rodzinny i nawet nie wysilam sie na cos wiecej.Tak bylo, bylam zmeczona, sil starczalo mi tylko do momentu wcisniecia "start" i wyciagniecia sie na kanapie, pomiedzy dziecmi oczywiscie. I przyszedl ten moment, kiedy to Jasiek dojrzal do czytania i kiedy to ja, my, poszlismy za nim. I zamiast filmu wieczorna pora, zaczelismy urzadzac sobie ogolne lozkowe czytelnictwo. Od razu wrocily mi sily na cos wiecej niz film! Czyli na czytanie Poli i pozniej na czytanie dla siebie. I po raz kolejny przekonalam sie, ze wlasciwy moment nadszedl sam, nie zawiodl, nie zgubil sie, ale pojawil sam. Tak jak bylo z jazda na rowerze, dlugo nie, az w koncu po prostu wsiadl i pojechal. Jasiek zabral sie teraz za Wyprawe profesora Gabki, a babcia juz kompletuje walizke z kolejnymi lekturami. Bo, no wlasnie, moja mama przylatuje do nas jeszcze przed Swietami. Marzy mi sie jakas ksiegarnia on-line z uzywanymi ksiazkami i z rozsadnymi kosztami przesylki do Francji. Taaa.... Marza mi sie rowniez cale gory pieknej welny :) i ja w fotelu, przy ogniu, dziergajaca swetry i szaliki. Mam na to taka ochote, ze juz zaczelam uczyc dzieci dziergac, zebym mogla spokojnie dziergac swoje, podczas gdy oni swoje.... Jasiek zalapal! Pola jest jeszcze za mala. Jestem w trakcie szukania szydelka, kurde, tyle ich mialam i nie moge odnalezc ani jednego. Chyba schowalam gleboko, jako niebezpieczne narzedzie, kiedy dzieci byly male. Musze kupic je dla niej i moze zadziala? Sprytna jestem, co? Ale tak naprawde to welne na pierwszy szalik juz mam, od kilku dni, i od kilku dni nie znalazlam chwilki... Dziewczyny, nawet teraz piszac do Was, wykradam ten czas zupelnie innemu bardzo waznemu zajeciu. Przygotowuje album ze zdjeciami z naszych wypraw. Bardzo to lubie. Zdarza mi sie wstawac o siodmej rano, zeby moc nad tym posiedziec zanim wstaja dzieci. Ci ktorzy znaja mnie lepiej, wiedza, ze to duuuuza sprawa, takie ranne wstawanie w moim wypadku. Ale sie rozgadalam! Pozdrawiam Was serdecznie Mysh
-
Wybaczam ! :D