oto mój \"bilans\"
-Kanadyjczyk- a real sexmachine! \"technicznie wyszkolony\", przerobiłam z nim chyba całą kamasutrę, było bardzo różnorodnie, ale i trochę męcząco (te zmiany pozycji trochę mnie nużyły), potrafił się kochać 1,5 godziny!Ja juz dawno po orgazmie ledwo zipiałam a on nadal...No ale przynajmniej było ciekawie...
-Włoch macedońskiego pochodzenia (heh, ale chyba jednak bardziej Macedończyk niż Włoch)- nieciekawie, nawet całować się za dobzre nie potrafił, jego sex to coś na zasadzie \"wsadź-wyjmij\"
-Włoch- oj gorrąco, może technicznie nie jakoś super (Kanadyjczyka nikt nie pobije pod tym względem ) ale własnie mistrzowsko tworzył klimat, operował słowami, potrafił obudzić ogien samym dotykiem, oj bardzo namiętnie było....
-Francuz -cudownie!!! Ale może dlatego, że się w nim podkochiwałam i emocjonalny stosunek sprawił, że naprawdę przeżyłam burzę z piorunami. Wspaniały klimat, dotyk, pocałunki...Czuły i delikatny a jednocześcnie taki mocny i męski...naprawde rzadko się zdarza takie połączenie
-Austriak- średnio przyjemnie. Podobnie jak Macedończyk- technika \"wsadź-wyjmij\", egoista, myślał wyłącznie o sobie, za mocny, za twardy...ale przyrodzenie miał gigantyczne
-Murzyn (nie pamiętam kraju, chyba Nigeria)- średnio ciekawie. Penis faktycznie wielki, ale technika średnia, jakoś tak za mało klimatu, czułości, za mało gry wstępnej, za dużo czystej kopulacji...
-no i kilku Polaków- hmm, nieźle, ale bez fajerwerków...bez jakiejś szczególnej atmosfery...własnie zauważyłam, że naszym rodakom brakuje takiej cennej umiejętności okazania kobiecie, że jest boginią, wyrażenie tego bez słów, poprzez spojrzenie czy dotyk, nie ma w nich tege elektryzującego ognia, który spotkałam u cudzoziemców...No niestety, moze to ja miałam pecha ale naprawdę nasi chłopcy nie za ciekawie wypadają przy les etrangeres... ;/