Nesia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nesia
-
Dalka! No nie brzmi to zbyt fajnie....Jak już mu powstał taki temat w jego głowie i pozwoliliście mu się tak w nim zagalopować, to teraz myślę, że argument \"nie chce z wami mieszkać\" może się powtarzać, jako próba manipulacji. Trzeba to zdusić w zarodku, tylko nie wiem jak.Jako mama napewno znajdziesz dobry sposób, jeśli jeszcze kiedyś Dawid wróci do tematu. Carla! Naprawdę aż tak Cię mdli? Boże, ja miałam nadzieję, że jak nie mdliło mni ez Matim to w kolejnej ciąży też nie będzie! A tu proszę...Trzymaj się dzielnie! Migdały podobno dobre a i jak najszybciej z rana jakiś suchar do pogryzania. Całuję Was cieplutko, choć pogoda dziś paskudna!
-
Cześć! Donoszę, że od pełnego tygodnia jestem na diecie i na razie 2 kg mniej. Mam nadzieję, że dietetyczka będzie ze mnie dumna! Wcale nie jest źle, najbardziej doskwiera mi ilość wody, którą muszę wypijać i fakt, że muszę jeść bardzo regularnie - pamiętać co 3 godziny o jedzeniu. Ale czuję się naprawdę dobrze, lepiej niż przed dietą. Może brakowało mi witamin? Teraz jem mnóstwo warzyw i jeszcze biorę witaminki. Gruby Misiu! No to znając życie za jakieś dwa tygodnie wypuścisz z brzuszka dzidziusia :):):) Pamiętaj, że teraz to musisz się do nas meldować regularnie, bo jak tylko znikniesz na jeden dzień, to będziemy myśleć, że już się rozdwoiłaś!!! Współczuję alergii, mąż ma to samo :( Dominisiu! Krzysiaczek jest już taki duży, wygląda bardzo dorośle, jak trzylatek na zdjęciach!!! Z posta wnioskuję, że Wy używacie tetry? - pamiętam, że tak było na początku, ale jesteś dzielna!Napisz jak się czujesz, czy inaczej niż podczas pierwszej ciąży? Strasznie jestem ciekawa! To samo pytanko kieruję do Carli! Masz mdłości? Apetyty? Pszczółko? A Ty??? Piszcie dziewczynki!!! Mamo Natalki - oczywiście, że to przejściowe! Gwrantuję, że Ci przejdzie! Moja Babcia zawsze mówiła - Pan Bóg da dziecko to i na dziecko się znajdzie! Myślę, że miała rację. To niezwykła motywacja jest! Poza tym z drugim, pod względem finansowym, jest chyba o wiele łatwiej. Isiu! Ja też zatroskana Twoim dołkiem!!! Wiosna, słoneczko, a Ty się smutkasz??? Napisz coś o dzidzi, nic nie wiemy co u Was, jak remoncik i czy moda na buty się zmieniła ? ;) Elu! W takim razie Michaś to święte dziecko! Może będzie księdzem? Tak w kościele krzyżem leżeć od dzieciństwa? Mój Mati w kościele wytrzyma chwilę, tylko spacerując, a stacjonarnie o ile są inne dzieci i też niedługo. Mati rozgadał się już na całego. Nie ma słów, których nie próbowałby powtarzać. Swoimi werbalnymi umiejętnościami umie mnie zawstydzić przed ludźmi - np. wczoraj, na spacerze, idzie sobie starszy nobliwy pan z małym, eleganckim pieskiem, nie wiem jakiej rasy, ale średniej wielkości. Piesek staje przy krzaczku i zaczyna sikać, Mati staje na przeciwko pana i przygląda się sikaniu po czym mówi, kierując słowa do pana - hau hau sisia? na to odpowiada pan - tak, piesek siuisa. Mati dalej się przygląda psu, potem zadziera łepek i patrząc na pana swoimi wielkimi oczkami wypala - a kupa??? pan się lekko zmitygował, ja zpąsowiałam....kiedy pan odzyskał nieco fason rzekł - myślę, że nie będzie robił. Ta odpowiedź usatysfakcjonowała Matiego i poszliśmy dalej. Całuję Was kochane i znikam. Iwka? A jak Twoje dietetyzowanie?
-
Witam Kochane! Święta były ale się skończyły :) no coż...szkoda, zostały niezjedzone czekoladowe zajączki... Pogoda u nas paskudna! Całuję Was wbrew pogodzie bardzo słonecznie!!!
-
Kochane Moje! To już kolejne nasze święta :):):) Chciałam Wam wszystkim i Waszym bliskim życzyć wszystkiego najlepszego, niech czas Wielkiej Nocy będzie czasem zadumy, odrodzenia i źródłem energii do działania. Dzieląc się jajeczkiem pomyślę o Was cieplutko!!! Buziaki
-
Zgadzam się z szanowna przedmówczynią! Donoszę, że mój Mati również się wstydzi!
-
Hahaha! Julia!!! Jaśminka rzuca się do tulenia a mój Mati jest z tych uciekających - mamy na placu taką dziewczynkę, dwa miesiące młodszą, ma na imię Zuzia i jak tylko zobaczy Matiego, to chce go tulić i całować - efekt jest taki, że jak Mati dostrzeże ją pierwszy, natychmiast zmienia kierunek, ale jak Zuzia go złapie, to da się pocałować (w ten sposób już raz podzieliła się z nim nie tylko miłością ale i przeziębieniem). Mój mąż się śmieje, i ma nadzieję, że nie tak będą dalsze relacje damsko-męskie Mateusza wyglądać w przyszłości, bo Zuzia jest od Matiego sprytniejsza i zawsze go wykołuje np. w piaskownicy rozwali pierwsza jego babkę, albo odwróci jego uwagę od zabawki, którą sama chce się bawić. Mała spryciulka ma starszego brata i jest wyćwiczona jak walczyć o swoje!A nasz udzielny książe włada wszystkim w domu i na podwórku dopiero uczy się rywalizacji.
-
Żadna różnica, czy coś następuje wcześniej, czy później, o ile wszystko w normie. Koniec końców dzieci siusiają do nocniczków i mówią pełnymi zdaniami. U nas właśnie z sikaniem to jest rozmaicie i bardzo rzadko do nocniczka, ale wcale się tym nie martwię. Najfajniejsze jest to radowanie się z tych kolejnych osiągnięć, z nowych umiejętności - wtedy można puchnąć z dumy - jak to ślicznie nazwała pszczółka. I te niespodziewanki - jak z tym pieskiem bokserkiem Jaśminki - że dziecko sobie samo kombinuje, analizuje, myśli i naśladuje, że zapamiętuje niektóre rzeczy od strzału (i to nie zawsze te dobre, czasem akurat te niewłaściwe i później trudno oduczyć - tak jak z lodówką u Adusia). Bycie mamą jest super!
-
O tak! Nikt i nic nie potrafi tak miło zaskakiwać jak dzidziusie!!! Mój układa sobie zdania składające się z dwóch do trzecz wyrazów i gada jak stary. Próbuje powtarzać wszystkie wyrazy, które mu się spodobają i wychodzą z tego prześmieszne zniekształcenia. Już pisałam kiedyś jak mówi na swój bidon - bibon, na dywan - dadan, zamiast nie ma długo mówił me ma, ale teraz już umie bardzo wyraźnie powiedzieć np: nie ma nic, gdzie jest?, mama oć, tata wstań, nie chce, chcesz?, daj, dam, kici nie ma, kicia jest, dzidzia je, spij, dzidzia bach, co? i najnowsze - ojej, które wykrzykuje w bardzo dobranych momentach wywołując salwy śmiechu, mówi też auto, hopa hopa (o skakaniu), z hipopotama wychodzi mu potam, zamiast przepraszam schyla główkę i mówi pepe (najsłodsza skrucha jaką w życiu widziałam) zamiast dziękuję dziedzie. Używa tak wielu słów, że nie sposób wszystkich przytoczyć, liczy tak jak Ninia, uzupełniając brakującą liczbę, sam potrafi policzyć raz, dwa, trzy i rozpoznać te cyfry a także literki A B i C, które rozróżnia i nazywa.Przed wczoraj nazwał siebie po raz pierwszy po imieniu i wskazując całą łapką na siebie powiedział ja Mati, od dawna mówił o sobie ja, co też nas strasznie bawiło - pytaliśmy zza drzwi łazienki kto tam? a Mati - ja! Obrazki w swoich książeczkach rozpoznaje bezbłędnie, w obie strony - na pytanie co to jest? kicia, jak robi kicia? naaa (przeciągle jak miał), na pytanie gdzie jest kicia, wskazuje kota wśród innych zwierząt, rozpoznaje też krowę, konia, owcę, misia, psa, kurę, lwa, żółwia, świnkę, zebrę, koguta, krokodyla i jeszcze inne, których teraz nie pamiętam i potrafi naśladować dzwięki tych stworzeń (na pytanie jak robi żółw Mati milczy, hihihihi) Rozpoznaje też masę przedmiotów, owoców, warzyw, samochodów. Ale pojechałam - chwalę tak swojego synka, ale jak zaczęłam, to się rozpędziłam. Piszcie o swoich dzidziusiach!!!
-
Iwka! To masz wspaniałą motywację!!! Ślub brata :) mój się żenić na razie nie zamierza, ale moja motywacja \"dzidziusiowa\" też jest bardzo dobra. Potrzebujemy dużego worka silnej woli i będzie dobrze. Ja jeszcze nie zaczęłam, przygotowuję się psychicznie i zacznę po świętach. 17 kwietnia będę miała pierwszą wizytę kontrolną. Trzymam za Ciebie kciuki!!! U nas z powrotami ze spacerów to samo co u Was - Mati najchętniej spędzałby całe dnie na dworze!
-
Oooooooooooo, oczywiście gruby miś ma rację - o ja niedomyślna prawniczka :(
-
Pokusiłam się o sprawdzenie - po wpisaniu na googlach \"Mama Natalki\" Twój profil na kafeterii wyskakuje jako 7 wybór z 10 na stronie
-
Dziś krótko, bo gonię w piętkę. Napiszę tylko - UWIELBIAM NASZ TOPIC, KOCHAM WAS DZIEWCZYNY i MAM ŚWIRA NA PUNKCIE WASZYCH DZIECI (TYCH, KTÓRE SĄ JESZCZE W BRZUSZKOWYCH WYLĘGARNIACH TEŻ!!!)
-
No proszę, jakie dzieci są mądre - czyli był powód dla którego Jasmina ciągała za soba nocniczek po całym domu- zwyczajnie chciała zdążyć!!!A mama sie zorientowała dopiero w ostatniej chwili ;)
-
TPM! Jesteście bardzo dzielni wszyscy troje - Ty, Natalka i Jarek! Gratuluję!!!Myślę, że było strasznie trudno ale teraz już będzie coraz łatwiej.Z dnia na dzień Nati pogodzi się ze stratą cycusia pocieszyciela, bo karmicielem, umówmy się, cycuś już był jedynie w niewielkim stopniu.Do nas nie da się porównać, bo mój Mati zwyczajnie odmawiał picia z piersi, aż do skutku i po 2 tygodniach ściagania dla niego mleka zakończyłam proces, pełna żalu i poczucia odrzucenia.Z pewnością ja przeżyłam to bardziej niż synek.Tym sposobem ja karmiłam rok krócej niż Ty, bo tylko 7 miesięcy. Natomiast u nas pożegnanie ze smoczkiem wyglądało kiepsko, porównywalnie do rozstania Natalki z cycusiem. Też były dwa gwałtowne ataki i kilka mniejszych, razem jakieś wiaderko łez wypłakane pierwszego dnia. Potem jakoś jeszcze przez tydzień szukał smoka, wspominał i nadal pamięta - jak widzi u innych dzieci, ale nie tęskni już wcale.Ze smokiem było łatwo, bo zwyczajnie wszystkie wyrzuciliśmy.Z cycusiem inna sprawa - zawsze jest....To niesamowite, ale Mati, mimo, że nie je z piersi już od roku i sam się odstawiał, nadal ma bardzo pozytywne skojarzenia z moim biustem i zawsze jak mnie złapie bez stanika to się bardzo cieszy i mówi cyce, cyce, cały rozradowany, muszę się przed nim chować :)
-
Carluś! Pogratulowałyśmy a teraz żądne jesteśmy szczegółów!!! Pisz wszystko od początku....no możesz pominąć samo poczęcie, bo wszystkie wiemy, że to nie sprawka bociana....:):):)
-
Carlaaa!!!!!!!!!!! Przyjmij ode mnie gratulacje olbrzymie i pogłasz brzuszek z cudowną zawartością!!!!!!!! To jest tak genialnie wymyślone....można stworzyć życie, ach....ale się rozmarzyłam!!!Już mnie zżera ciekawość, czy Dustin będzie miał siostrunię czy braciszka!!! Ależ my stanowimy prorodzinne forum!!!!!! TPM! Jestem z Wami cały czas myślami. Żal po stracie musi przepłynąć szerokim strumieniem przez Twoje serce i duszę...nie wymagaj teraz od siebie zbyt wiele...na wszystko przyjdzie pora i obiecuję Ci, że Bozia ma swój plan...choć trudno się z tym pogodzić w tej chwili, to tak widocznie miało być...a przyszłość sama utoruje sobie drogę, choć to banał - będzie dobrze!I słusznie zauważyłaś - mieć do kogo wrócić ze szpitala po takim zabiegu... móc wtulić się w małe ciałko i wdychać zapach swojego dziecka...nie wiem, jak tak myślę o tym, że są kobiety, które walczą o pierwsze dziecko...tracąc nadzieję dzień po dniu...ja chyba bym zwariowała.... U nas od 4 dni zapalenie spojówek i kropelki z antybiotykiem - Mati jak zwykle dzielny - poddaje się zakraplaniu odważniej niż to zwykł robić jego tata! Zdrówka dla wszystkich dzidziusiów! i ich mam!
-
Muszę coś wyznać- kocham to forum i Was moje Drogie! Tak mnie wzięło na wyznania, bo humor miałam pod psem, a kiedy zajrzałam i zobaczyłam Wasze literki tak mi się lepiej zrobiło...bo tu jesteśmy razem, bo jest z nas taka zgrana, ciepła gromadka Mamuś :) TPM!Strasznie mocno trzymam kciuki za Ciebie, żebyś była dzielna, bo nie wyobrażam sobie, jakie to musi być trudne...czekanie na kolejną diagnozę... :( tak się przejęłam, że w rok po odstawieniu Matiego mleko mi wróciło...:( nie znajduję innej przyczyny...jak to zmartwienie...jeszcze przez jakieś 5 miesięcy po odstawieniu pojawiały się kropelki, ale od ponad pół roku była totalna susza...pierwsze skojarzenie miałam,że jestem w ciąży...czy coś, ale dostałam @ następnego dnia...więc to nie to, zresztą nie słyszałam, by to mógł być objaw ciąży...chyba nerwy... - a może któraś też tak miała i stawia na inny powód??? W każdym razie teraz to ja mam tylko jedno życzenie - niech wszystko się pozytywnie wyjaśni, niech Gruby Miś ma rację, że ciąża mniejsza, bo karmiłaś, niech rację ma asiawroc, która sama przeżyła koszmar nietrafnej diagnozy i uratowała swoje dzieciątko, niech przeczucie Elki o synku się ziści...tego Tobie z całego serduszka życzę i czekam na wiadomości - jakie by nie były, pamiętaj, że jesteśmy tu dla Ciebie TPM!
-
Kasiu! Gratuluję telewizyjnej posadki i życzę duuuużo powodzenia i satysfakcji oraz jak najmniej stresu! TPM! Napisz chociaż słówko, bo się tu strasznie martwimy o Ciebie!!!!
-
TPM, Kochana, zwaliło mnie z nóg a w oczach mam łzy...nie potrafię uwierzyć...czy nie powinnaś odwiedzić innego lekarza?Jakiegoś specjalistę od usg ciążowego?Przede wszystkim musisz być spokojna - natura i Bóg wiedzą co czynią, choć bardzo trudno teraz Tobie w to uwierzyć.Poza tym ja mam ograniczone zaufanie do lekarskiej wiedzy jeśli chodzi o wyliczanie terminów - skąd wiesz o rozbieżności? To Twoje wyliczenia, czy ich, czy może stężenia gonadotropiny kosmówkowej?A z przypadkami, gdy lekarz nic nie widział na usg a wszystko było w porządku znam z doświadczenia bliskiej koleżanki. O przyszłości nie decydujcie teraz, gdy macie tak głębokie poczucue straty....Jestem z Tobą sercem i myślami.
-
Dzięję za komentarze na bobasach :) i za miłe słowa na forum!!! Sprytna jestem - najpierw długo nie pokazywałam żadnych zdjęć a teraz grzeję się w komplementach :) To brak czasu i lenistwo a nie spryt, ale spryt ładniej brzmi.... Gruby Misiu! Jesteś niemożliwa! Kupuję Twoje określenie Hul Taj na pniu! Isia! Ja uwielbiam buty....mam na punkcie butów i bielizny dużego świra!!!Gdybym mogła kupiłabym sobie inną parę na każdy dzień roku!!!A z wyrzucaniem już zniszczonych mam olbrzymie problemy...musi robić to za mnie mąż, bo ja nie potrafię się żegnać z butami...
-
Pszczółko! Masz na myśli pytanie o wymagających rodzicach i jęczeniu? Ja uważam się za wymagającą mamę.Od 2 miesięcy przerabiamy juz początki słynnego buntu dwulatka, rozpoczęło się od tego, że Mati zgadzał się prawie na wszystko i nader często używał słówka \"tak\", podobnie jak Twój Tobiasz teraz. Potem przez miesiąc ćwiczył \"nie\" a teraz się wyrównało, ale naprawdę mocno domaga się możliwości samodecydowania o sobie. Problem tkwi w tym, na ile pozwalać dziecku na samodzielność a gdzie ją ograniczyć. Mati jest bardzo samodzielny i ja go wspieram w dążeniach do samodzielnego jedzenia, picia, wchodzenia po schodach, wciągania na siebie spodenek, próbach zakładania butów itd, natomiast różne widzimisie jest stanowczo zabraniane (wszelkie próby brojenia pod tytułem rozwalanie herbaty, wywalanie ubrań z szafek, garnków i przykrywek, majstrowanie przy kuchence, kontaktach). Dziecko z jednej strony chce samo o sobie stanowić ale z drugiej właśnie ta samodzielność pozbawia go poczucia bezpieczeństwa, które jest mu nadal niezwykle potrzebne. I pojawia się duży dylemat w małej główce - z jednej strony napady złości, że coś jest nie po jego myśli a z drugiej właśnie smutek, że jest pozostawiony sam sobie, jeśli ulega mu się w jego napadach. Żeby czuć się bezpiecznie musi wiedzieć, że to rodzice kierują i ustalają zasady, być chwalone za sukcesy i pocieszane przy niepowodzeniach. Wśród zasad dziecku żyje się łatwiej, wie co wolno a co nie. To banał i wszystkie o tym wiemy, ale konsekwencja i dużo miłości wystarczą, tylko łatwiej to napisać niż zrobić. Ja mam o tyle lżej, że mam pomoc niani i babć, ale to powoduje też różnice w podejściu do Matiego poszczególnych osób, które się nim zajmują i Mati już doskonale wie z kim na co może sobie pozwolić. Najwięcej ataków złości ma przy teściowej, bo ona nie rozróżnia jego sygnałów, tego co do niej mówi i on się wkurza i buntuje, teściowa mu nie tłumaczy o co chodzi i tak się ciągle \"kłócą\". Z moją mamą jest ciągle roześmiany, bo ona zna różne triki na niego, potrafi go zainteresować czymś innym, odwrócić uwagę, wytłumaczyć a nawet pokazać dlaczego czegoś nie wolno (ale też często nie rozwiązują \"problemu\" tylko go omijają, maskują). Nianię Mati traktuje raczej jak koleżankę do zabawy a nie jak autorytet, więc niania musi za nim biegać, żeby go złapać i przewinąć albo ubrać na spacer. Tłumaczę jej, że to on musi przyjść do niej, bo jak go zaczyna ganiać, to on traktuje to jak zabawę a nie jak zadanie do wypełnienia. Mnie nigdy nie ucieka, czasem zwleka ale zawsze przyjdzie i podda się czynności. Ale ja jestem nieustępliwa. Mówię na przykład - sprawdź jaka zsiusiana pielucha, no widzisz, zobacz jaka duża, nie wygodnie chodzić, trzeba zmienić, tak?jak będziesz wołał siusiu to nie będziesz musiał nosić pieluszki.Chcę tylko napisać Pszczółko, że dla każdej z nas wychowywanie dziecka jest jak pole minowe i nie ustrzeżemy się błędów, a postępując zgodnie z własnym przekonaniem mamy chociaż pewność, że robimy to co czujemy i najlepiej jak potrafimy i to naprawdę wystarczy. Kiedyś przeczytałam w jakiejś książce, że nie trzeba dążyć do bycia mamą idealną, tylko do bycia dobrą mama.Może zbyt wymagająca jesteś właśnie wobec siebie???Zachowanie Tobiaszka, z Twoich opisów, w żadnej mierze nie odbiega od zachowań pozostałej naszej forumkowej gromadki!
-
Gumi!!!!! Nie dąsaj się! Ja jestem prawie od początku a też czasem nie wiem o czym dziewczyny piszą, bo czasami kontaktują się przez gg albo jakiś mail w jakiejś sprawie albo smsy.Ale wystarczy zapytać, przecież nie ma żadnych tajemnic!Wszystkie chcemy się tu dobrze czuć i wszystkie bardzo Cię lubimy (wypowiadam się za cały topic, ale jestem przekonana, że tak jest!).Jest nas dużo i każda ma jakieś sprawy i troski i szczęścia i nieszczęścia - stą d czasami zamieszanie a czasami nawet pustki na forum. Całuję Ciebie i absolutnie zabraniam Ci prób alienacji albo co gorsza poczucia odtrącenia!!!
-
Dużo odawgi na badaniu! Trzymaj się nam Julia! Carla!!! Wielkie gratulacje!!!! Jak czytam o trudach odstawiania to dopiero teraz szanuję męską decyzję o odstawieniu mojego 7 miesięcznego wówczas Matiego. Ja byłam wtedy zdruzgotana, że on już nie chce ssać cycusia...ale on doskonale pamięta i ilekroć widzi mnie w staniuku woła cyce! W ogóle strasznie lubi mnie podejrzeć! Mamo Natalki! Musisz byc dzielna, nie rozdzieraj szat, małej u Babci niczego nie zabraknie, nie jest tak daleko, poza tym jestem przekonana, że Twój mąż był starszy i dlatego pamięta zostawianie u Babci. Kochane, niniejszym donoszę, że wkleiłam kilka zdjęć na bobasy (uzupełniłam też dziurę - nie wklejałam zdjęć od maja a te wklejone w maju są z kwietnia!) i zapraszam do obejrzenia. Obiecana opowieść o wyjeździe jest taka - było cuuuudownie, Mati biegał jak szalony, zachowywał się jakby dostał jakiegoś doładowania. Pierwsze trzy dni nie mogliśmy za nim nadążyć. Ganiał, wchodził po wszystkich schodach i zawsze chciał sam, wkurzał się na asekurację, bawił się w basenie, rzucał kamyczki do morza, ganiał ptaszki, zaczepiał ludzi, no poezja, aż miło było na niego patrzeć! Podróż samolotem zniósł super. Nawet razu nie zapłakał, przespał pół lotu w tamtą i część lotu z powrotem. Był zdrowiutki, drzemki spał po dwie godziny, przesypiał najostrzejsze słońce. W nocy spał śwoetnie, od 21 do 7 rano bez pobudek. Jadał duże ilości, na co miał ochotę, hotel był all inclusive - polecam tę formułę na wakacje z dziećmi. Nie mieliśmy żadnych kłopotów żołądkowych, tylko raz pogryzł go komar i miał brzydkie ślady. Mąż pływał na desce, ja się opalałam. No było genialnie!!! Zrobiliśmy masę pięknuch zdjęć, hotel zajefajny, czyściutko (co w Egipcie nie jest normą), obsługa bardzo ok. WIeczorami siadaliśmy sobie z mężem na balkoniku, popijaliśmy dobe trunki i gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy!Rewelacja! Odpoczeliśmy w końcu po tym bardzo długim i dość trudnym dla nas roku - śmierć teścia, masa pracy, żadnych wakacji (nie licząc kilku weekendów na działce) i przemęczenie totalne. Mati też odbił sobie brak wakacji, był tam suuuuper szczęśliwy!!!
-
Przyszły mi do głowy też fundacje i stwowarzyszenia - jest ich cała masa i zajmują się ludzkimi nieszczęściami
-
To wyżej to ja, tylko jakoś po chińsku nick się załadował