Nesia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nesia
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 37
-
Blackberries - na to przewracanie to dzieci mają dużo czasu - każde robi swoje osiągnięcia w swoim tempie. Z pleców na brzuszek to piszą, że nawet w 6 miesiacu jest ok. A mój starszy jak miał 5 skończone to już stawał sam przy meblach i w łóżeczku. Także dzeci same to sobie regulują - one nie czytają tych medycznych książek ;) I też jedne rzeczy szybciej robią a inne wolniej i zdarza im się "zapomnieć" czego się wcześniej nauczyły ;)
-
Agata30! Bardzo się cieszę, że u Was tak dobrze :) dalej trzymam kciuki :) Moja Wika śpi z nami w łóżku i czasami raz się w nocy obudzi na cyca, tak koło 4 ale częściej dośpi aż do 7. Kładziemy ją późno, tak koło 22. Za to od 7 do 13 je co 1,5-2 godziny. I u mnie tak samo jak u zielonego tulipana - rano piersi prawie eksplodują i to się wcale nie normuje - a Wika za kilka dni kończy 3 miesiące i bardzo wcześnie zaczęła przesypiać noce. Mati, mój starszy synek też spał z nami pierwsze miesiące a potem w swoim łóżeczku w naszym pokoju a jak miał roczek to już we własnym pokoju. NIe było żadnego problemu z usamodzielnieniem spania. Marcowe szczęście i MamaMałejGwiazdki - wracajcie dziewczyny do zdrowia!!! Mam nadzieję, że to łyżeczkowanie nie będzie potrzebne!!! Ja też zaczęłam od dwóch dni krwawić a w zasadzie tak mocno plamić. Jestem zdziwiona, bo skoro karmię tylko piersią, to na okres chyba za wcześnie, ale może winne te długie przerwy nocne w karmieniu? Na taki prawdziwy okres to nie wygląda, więc się martwię, także po tym jak Was czytam dziewczyny! Przy Matim to okres miałam dużo później i ten pierwszy to była prawdziwa masakra - bardzo obfity i bolesny. A Mati też tak przesypiał noce jak Wika... Także nie wiem, jak to traktować. Poczekam te 6 dni - tyle zwykle u mnie trwał okres - i jak nie minie, pójdę do lekarza. Czy któraś karmiąca tylko cycem Mamusia miała już miesiączkę??? Tulipanku - a u Ciebie jak? Bo też masz takie długie przerewy nocne w karmieniu... Wika tez gada, guga a w zasadzie aguga, robi też agrrr i wyśpiewuje jakieś pieśni po tadżycku ;) po zabawki próbuje sięgać, ruchy łapek mało skoordynowane na razie, trudno jej wcelować. Wali mnie też łapką w usta, próbując sprowokować ich całowanie - ciągle ją w łapki całuję, więc wie, do czego zmierza...i przy przewijaniu daje nóżki do całowania - bo tez wyćwiczona w tym :). Przewijanie zresztą uwielbia i leżenie z gołą pupką. Na brzuszku bardzo lubi, główkę ma wysoko. Jak jej podać palce to się spina i siada a potem od razu wstaje na sztywne nóżki (aż naszego pediatrę przestraszyła, że taka silna - ale ja podobno robiłam identycznie w dzieciństwie) i potem trzeba ją położyć jak takż sztywną deskę...czemu oczywiście protestuje. Nie pręży się ani nie wygina w C (a Mati tak robił i miał podejrzenie wzmorzonego napięcia mięśniowego - potwierdzam - masaże i basen są na to super), ale usztywnia nóżki w kontakcie z podłożem - wystarczy podłożyć pod nie dłoń, gdy leży na ramieniu. Na spacerach chciałaby już siedzieć i wszystko widzieć - także rzadziej wychodzę z nią w gondoli, raczej w tym foteliku samochodowym zamontowanym na wózku. Najlepsze jednak jest to, że od kilku dni próbuje śmiać się w głos! Zaczyna....jak silnik malucha, który nie może wystartować :):):) a potem głos jej więźnie w gardle i ślina przeszkadza, żeby dokończyć - strasznie to śmiesznie brzmi....Z brzycha przewraca się na plecki, myk i już, zawsze jest potem przerażona zmianą pozycji, bo udaje jej się to przypadkowo, jak stara się zbliżyć do zabawki. Za to z plecków na oba boczki obraca się zupełnie świadomie i intencjonalnie. Piszcie dziewczyny o swoich dzieciaczkach - tak miło poczytać o żołnierzykach :) - moja też tak maszeruje, jak się podekscytuje mocno :) dzieci są takie pełne wyrazu!!! Boskie!!! Aaaaa i jeszcze Wika bardzo się ślini i ładuje pięści do buzi - czasem chce obie na raz i czasem za mocno się do tego ssania przyłoży i ją zaboli aż się rozpłacze - potem patrzy na mnie z wyrzutem, jakbym to ja ją ugryzła!
-
Luty 2012 - jest już jakaś mamusia?
Nesia odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Kassiulla. są specjalne schematy odciągania dla wzbudzenia laktacji. Jak się uprzesz, napewno Ci się uda. To prawda, że bywają mamy adpocyjne, które wzniecają u siebie laktację i karmią z powodzeniem, mimo, że nawet nie rodziły! Schematy odciagania są na stronie Medeli, o ile dobrze pamiętam. Trzymam kciuki, jeżeli zdecydujesz się spróbować! Pytanie tylko, czy dzidzia nie przywykła już do butli i czy będzie chciała ssać cycusia, bo z butli łatwiej idzie. -
No nie wiem dziewczyny - ja jestem wielką zwolenniczką cyca, ale jak się dziecko odstawiło...po co to się męczyć aż tak. Jak Mati miał 7 miesięcy też się tak odstawił - odciągałam dla niego laktatorem, ale dałam radę tylko 2 tygodnie 6 razy dziennie.Mimo, że miałam elektryczny, to było straszne, ciagle to dojenie...Najpierw nie chciał jeść bezpośrednio z cyca w dzień, potem nawet przez sen nie chciał...i tak się skończyło karmienie! Ja tak odciągałam coraz mniej było, coraz rzadziej odciągałam, piersi przestały być pełne i tak jakoś poszło. Odciągałam tylko tyle, żeby zeszło napięcie. Trzeba koniecznie stopniowo, delikatnie, bo moja koleżanka wzięła ten lek na wstrzymanie laktacji - Bromergan czy jakoś tak, pokarm szybko zanikł, ale piersi jej zostały takie flaczki, że aż żal....Nie wiem, może też stanika złego używała??? U mnie to trwało bardzo długo zanim mleko całkiem zanikło, kilka miesięcy (mimo, że jak już nie miałam napięcia to przestałam odciągać zupełnie), ale cycki zostały większe niż przed ciążą i nieźle wyglądające. No i ja kupowałam dopasowane staniki co chwila, żeby odpowiednio podtrzymywały cycusie i spałam w staniku cały ten czas. Ciekawe, jak tym razem będzie, ale Wika taka cycusiowa, że chyba się sama nie odstawi, tylko na mnie zrzuci tę decyzję, a ja napewno nie chcę karmić 2 lata!
-
Może synek koleżanki ma kłopoty ze skupieniem się, jest rozkojarzony gdy pracuje w grupie, wśród innych dzieci? Jak jest sam z mamą, ona go dopinguje, dba, by wykonywał i zrozumiał polecenia jest w tym "uczeniu" nadgorliwa w pewnym sensie i tak pozbawia dziecko samodzielności? U chłopców to bardzo częste, że więcej czasu spędzaja na porównywaniu swojej pracy z pracą kolegów, niż nad samym zadaniem. U mnie też już były te testy, ale jeszcze nie było spotkania z ich omówieniem, także dopiero się dowiem. Myślę, że te testy mają sens, pozwalają ujrzeć dziecko oczami nauczycieli, więc, przynajmniej co do zasady, są to obiektywne spostrzeżenia i relacja o dokonaniach lub niedociągnięciach...Ja czekam z niecierpliwością na zebranie. Kupiliśmy mieszkanie :) remont w toku :) przeprowadzka w lipcu - przynajmniej taki plan :)
-
Agatka 30 trzymam kciuki za poradnię laktacyjną i powodzenie w ratowaniu karmienia. Wszystko się ułoży, tylko zadbaj o siebie. Stres, płacz, niewyspanie i może jeszcze brak apetytu - to przepis na utratę mleka :( Potrzebujesz nakarmić dziecko dobrze z butelki, oddać komuś pod opiekę a sama się wyspać, zrelaksować, najeść! Potem odciągać mleko, żeby podkręcić laktację. Są schematy minutowe na stronie Medeli, zresztą w przychodni napewno Ci powiedzą. Ale najważniejsze zadbaj proszę o siebie. Ze trzy dni takiej pracy i będzie rzeka mleka i zadowolone dziecko. A jak się nie uda, bo dzidzia poszła już na łatwiznę i woli butlę - to trudno. Na sztucznym dzieci też pięknie rosną :) Powiesz sobie - zrobiłam co mogłam! Przecież dla dziecka najważniejsze mieć szczęśliwą Mamę, bo i ono wtedy radosne!!! Nie możesz się zadręczać i ciągle płakać!!!! U mnie odwrotnie - Wika lubi tylko cycka. Z butelki pije jak musi. Smoczek też od wielkiego dzwonu weźmie do buzi, a tak - pluje nim dalej niż widzi...a ma proponowane od urodzenia... Mój starszy kochał cyca, ale i smoczek lubił sobie ciumkać.Ważne było żeby ssać. A Wikusia wybredna...
-
Wczoraj jakiś kretyn w BMW się zamyślił i wjechał w tył mojego samochodu. Jechałyśmy z Wikusią, była zapięta w foteliku i pasami, na przednim fotelu tyłem do kierunku jazdy (poduszka wyłączona - ma czujnik na fotelik). Dzięku Bogu to nie była duża prędkość, ale huk straszny i jednak uderzenie. Mała się rozpłakała natychmiast, ale na krótko, chyba ze strachu. Zachowywała się normalnie, ale mimo to pojechałam jej zrobić usg przezciemiączkowe i usg brzuszka. Wszystko ok. Ale pamiętajcie dziewczyny dobrze zapinać dzieci - kretynów nie brakuje. Samochód nie uszkodzony, tylko na tylnym błotniku trochę farby się odkrusza. Basiolek - nie filozofia za dwa grosze, tylko prawda życiowa!!!! Masz 100 procent racji. Ja mężowi zawsze powtarzam, żeby o mnie dbał, bo jak będę zadowolona to on też ;)...tak mu mówię, ale to oczywiście działa w dwie strony. A chwile wytchnienia pod opieką Mamy - bezcenne :) Podobnie zresztą małe przyjemności, które normalnie (czytaj: przed porodem) nie zrobiłyby na nas wrażenia - długa kąpiel, nawet drobne zakupy, kulka lodów, manicure, fryzjer lub kosmetyczka....:):):):) U nas smok Avent jest przed Lovi, ale oba baaaardzo niechętnie. Wika jest niesmoczkowa, bierze smoka od wielkiego dzwonu. Z butelek prawie nie korzystamy - tylko czasem herbatka koperkowa i najlepiej idzie nam z Medeli (butelka i smoczek), ale Avent też może być. Za to Medela Calm to wg mnie porażka, Wika sie przy niej krztusi, wogóle nie umie z niej pić, wyrzucone w błoto 60 zł. U starszego syna był wyłącznie Avent, żadne Browny i inne wynalazki się nie przyjęły.
-
Niuninka - ale super sprawa z działką!!! My mamy taki domek stary, na "kurzej łapce", ale Mati uwielbia tam jeździć! A co to znaczy, że wydzierżawiliście? Czyli domek na cudzym będziecie stawiać? To może lepiej wypasioną przyczepę kempingową? Skye! Ale rośnie synek :):):) widać jak czas ucieka po naszych dzieciach!
-
Mati zdrowieje, choć dziś jeszcze miał 37,2 rano. Calusi tydzień go ta temperatura męczy, dobrze, że zeszła z tych wysokich rejestrów. Wika się jakoś trzyma, ale przykro mi, że muszę ich separować - tzn nie pozwalam Matiemu jej brać na rączki ani za blisko podchodzić :( No ale to minie :) Uśmiechają się do siebie na odległość na razie :) Choć nigdzie nie wyjechaliśmy, jestem szczęśliwa. Spędzilismy trochę czasu razem i mimo tego przeziębienia - fajnie jest. A jak weekendy u Was? Gruby Misiu gdzie się podziewasz???
-
Moja Wika też zachowuje się identycznie czasami przy piersi - wielokrotnie puszcza i chwyta pierś, kręci główką trzymając pierś w ustach (to dość bolesne :(), zaczyna płakać, wraca do ssania i ssie ze złością, bardzo się spiesząc i połykając powietrze - robi tak, moim zdaniem, gdy ma kłopoty z brzuszkiem i to się zwykle zdarza wieczorem. Za pierwszym razem myślałam, że się wkurza, bo np za wolno jej mleko leci albo nie ma już w piersi i podałam butelkę, ale zachowanie przy butelce identyczne...Więc to nie wina przystawiania ani piersi, tylko końcówka kolki. Jedyna metoda u nas to przerwać wtedy karmienie, uspokoić dziecko, przeczekać ten ból, który przeszkadza w jedzeniu i dopiero wtedy wrócić do piersi. Nie wiem, co problemem jest u Was, ale u nas jest właśnie tak. Blackberries - oficjalnie zabraniam Ci używać sformułowania "taka ze mnie matka". Jesteś najlepsza matka dla swojego dziecka!!!! Kiedyś przeczytałam w jakimś poradniku, że nie trzeba starać się być matką idealną, tylko wystarczająco dobrą! Ja mam już drugie dziecko, a też się zawsze zastanawiam o co małej chodzi! Przecież dziecku się nie wyświetla na czole, jak ma problem! Tylko jedno jest pewne - nigdy nie płacze złośliwie i zawsze ma jakiś powód, nawet jeśli jest to zmęczenie, potrzeba rozładowania emocji czy nuda, to zawsze coś. Buziaki
-
Wow! Ela!!! Gratulacje!!!!Teraz tylko przeprowadzka i będziecie już razem :) Buziaki My siedzimy w domu, Mati chory, Wika się na razie trzyma - mam nadzieję, że skutecznie!
-
I szlag trafił wyjazd...Mati ma gorączkę, więc zostajemy w domu :( a tak się cieszyłam na to morze...i pogoda taka piękna a my będziemy się kisić w domku...porażka Mam nadzieję, że u Was lepiej i korzystacie z aury oraz wolnego czasu. Całujemy
-
MamaMałejGwiazdki - u nas już nie cieknie, to mam nadzieję, że u Was się pojawiła ;) Basiolek - cudnie opowiadasz o dzieciatku :) miło czytać :) Nasz dzień słabiutki dzisiaj - marudzenie, kolki i wracający się pokarm cały dzień z ulewaniem noskiem włącznie a starszy, Mati, dostał wieczorem wysokiej gorączki, więc z wyjazdu nici.....no fatalnie....święta były w szpitalu i w domu choroba, tak się cieszyliśmy na ten wyjazd ...buuuuuu....i jeszcze pogoda taka piękna się zmarnuje :( bo w domu z gorączką będziemy siedzieć. I oczywiście znowu się o małą martwimy. U nas kąpiel jest o 22 a o 23 mała śpi, budzi się zwykle raz w nocy, dostaje cyca i śpi dalej.
-
Lilka :) MamaMałejGwiazdki - to była umowa przedwstępna kupna mieszkania - Bank sobie zażyczył, że ma być w formie aktu i przez to ponieśliśmy dodatkowe koszty a czy kredyt udzielą jeszcze nie wiadomo - ale trzymajcie Dziewczyny kciuki - jak się uda to.....trzydzieści lat po dwanaście rat...;) czuję jakbym drugi raz za męża wychodziła - decyzja nawet poważniejsza niż małżeństwo...w końcu rozwód to tylko 600 zł opłaty sądowej! Ze spłaty kredytu żadne z nas się nie wywinie...! Bitte - nie zamartwiaj się już, bo absolutnie nic mu nie będzie - gdyby się mu zrobiło chłodno to by się zwyczajnie rozryczał, napewno się od tego nie przeziębi. Siuśki najpierw są ciepłe a body choć mokre ugrzało się od ciałka. Zawianie szybciej grozi jak dziecko się spoci całe - szczególnie główka, szyjka i będzie w przeciągu albo wystawione na wiatr z budki rozgrzanej a najważniejsze to to, o czym nasze babcie nie wiedziały - dzieci nie chorują, bo jest im za chłodno, tylko dlatego, że łapią wirusa albo bakterię gdy organizm osłabiony. Lepiej żeby było ciut za chłodno niż przegrzać i potem gwałtownie ochłodzić - tyle mojego wymądrzania..... tak w teorii, bo w praktyce sama nigdy nie wiem jak dziecku będzie dobrze - mój mąż dużo lepiej to "czuje". Aaaaaa - dzięki jeszcze raz za rady co do kąpieli - spieszę donieść o sukcesie - kąpiel odbyta w całości bez jednej łezki!!! Oby tak dalej...Wikusia chyba zwyczajnie się bała. Tym razem ja ją kąpałam i nie pozwoliłam jej stracić kontaktu wzrokowego, cały czas do niej gadałam i trzymałam jej główkę inaczej niż mąż - chyba czuła się stabilniej dzięki temu a poza tym starszy syn już spał, więc nie było z tyłu głowy, że jego trzeba dopilnować w kąpieli i potem bajeczkę przeczytać - pewnie atmosfera była spokojniejsza a my z mężem bardziej na niej skupieni. Zobaczymy co przyniosą kolejne dni!!! Rety - jak mi się mała rozgadała - guga, robi melodyjne auuuu, śpiewa do karuzeli, śmieje się do nas, ale też do lampy i innych sprzętów, a co najfaniejsze - do swojego odbicia w lustrze :) My się wybieramy na weekend, ale musieliśmy przełożyć wyjazd na jutro, bo nam w domu woda ciekła z piecyka.
-
Ufff....odezwałyście się i na razie nikt nie jest obrażony :):):) Na weekend chcemy nad morze, ale czy się uda nie wiadomo...mamy tam zaprzyjaźnioną rybacką rodzinę - kwaterki - skromniutkie, taniutkie i do morza tylko przez tory. No i oni są super sympatyczni, bardzo lubimy tam jeździć, syn jest zaprzyjaźniony z ich córką - więc naprawdę fajnie. Julia - usmiałam się do łez z błędu żywieniowego, gratulujemy osiągów wagowych a ta zerówka Jaśminki to od kiedy jest grana - bo tu juz koniec roku się zbliża? Mój Mati od początku w zerówce i jesteśmy zadowoleni - z pewnością nie wyczerpuje swojego potencjału intelektualnego, za to jego emocje bardzo się poprawiły od września - dużo lepiej znosi porażki - np w grach towarzyskich - już nie pojawiają się te łzy jak grochy i zacięta minka. Całuję Was Kochane!!! Aaaaaa, też mam historyjkę...musiałam dziś córcię zabrać na akt notarialny, bo to strasznie długo trwa, Wikusia na cycusiu, mleka odciągniętego nie miałam. No i rewelacja - była b. grzeczna - najpierw spała - notariusz czytał, strony słuchały. Potem się obudziła, notariusz nadal czytał, strony słuchały a ja musiałam ją dostawić do piersi - fajnie, nic się nie dzieje, cycuś zakryty pieluszką, wszystko ok. Ale skończyła jeść i .... trzeba ją odbić....a beka jak stary....beknęła na całą salę, tak naprawdę głośno - mówię grzecznie "przepraszamy" - wesołość ogólna :):):) ale to nie koniec....po beknięciu przyszła kolej na serię bączków....no kino mówię Wam, nikt nie utrzymał powagi, wszyscy uchachani :) Na końcu notariusz powiedział, że w życiu nie miał tak wesołego aktu :), chociaż podobno niedawno gościł małe bliźniaki, ale one ponoć ciągle popłakiwały i trzeba było przerywać czytanie - a moja ani chwili nie marudziła. Wiedziała jak sie zachować ;) No i jeszcze o Mateuszku - przewijam małą w jego obecności no i tak do niej gadam - ale Ty masz szczęście - urodziłaś się i już od razu masz takiego fajnego, kochanego, starszego brata! A na to Mati poważnie do Wiki - no tak, a ja na Ciebie 6 lat musiałem czekać!
-
Dzięki dziewczyny za rady :) Wypróbujemy, ale po przerwie, bo teraz to mam wrażenie, że jej się utrwaliło kapiel=płacz. Termometr mamy, próbowaliśmy już różne temperatury, pokój nagrzewamy farelką, próbowaliśmy różną ilość wody - ale nie tak malutko, żeby sama leżała na brzuszku - dzięki Agniesia, może to jest myśl... Dziś płakała nawet przy myciu myjką na przewijaku...strasznie była zmęczona, oliwkowanie lubiła zawsze. Napiszą Wam jakie dziś miałyśmy przygody - musiałam ją zabrać na akt notarialny, bo to strasznie długo trwa, Wikusia na cycusiu, mleka odciągniętego nie miałam. No i rewelacja - była b. grzeczna - najpierw spała - notariusz czytał, strony słuchały. Potem się obudziła, notariusz nadal czytał, strony słuchały a ja musiałam ją dostawić do piersi - fajnie, nic się nie dzieje, cycuś zakryty pieluszką, wszystko ok. Ale skończyła jeść i .... trzeba ją odbić....a beka jak stary....beknęła na całą salę, tak naprawdę głośno - mówię grzecznie "przepraszamy" - wesołość ogólna :):):) ale to nie koniec....po beknięciu przyszła kolej na serię bączków....no kino mówię Wam, nikt nie utrzymał powagi, wszyscy uchachani :) Na końcu notariusz powiedział, że w życiu nie miał tak wesołego aktu :), chociaż podobno niedawno gościł małe bliźniaki, ale one ponoć ciągle popłakiwały i trzeba było przerywać czytanie - a moja ani chwili nie marudziła. Wiedziała jak sie zachować ;) Ania 33 - strasznie się cieszę, że się Wam tak pięknie udało z karmieniem - super :) Micholihol - GRATULACJE spóźnione, dopiero doczytałam, ale duży dzidziuś - i rzeczywiście chyba jesteś ostatnią Marcówekczką - oczywiście last not least
-
lilka, no to z opisu mamy identycznie :)
-
Pewnie za karę musiałam pisać powyższego posta dwukrotnie, bo mi się "cudownie" skasował!!! Teraz u nas znowu nerwowo, bo dopinamy kredyt, próbując w końcu kupić własne mieszkanie. Zbieranie dokumentów trwało wieki, czepiali się w banku o wszystko, no masakra jakaś. No ale to naprawdę betka w porównaniu z tym stresem jaki mieliśmy przy tych chorobach. Zbliża się weekend majowy - życzę wszystkim pięknej pogody i wypoczynku :):):) Buziaki Dziewczyny dla Was i dla Waszych bliskich!!!
-
Kochane Moje.....przeraszam najmocniej, błagam o wybaczenie - najpierw się tu wyżaliłam a potem ani widu ani słychu...napisałam posta w takiej malignie, że zupełnie o tym nie pamiętałam - dopiero teraz weszłam sprawdzić co u Was i widzę jakiego narobiłam zamieszania i że przeze mnie się martwiłyście - przepraszam :(. Dziękuję za dobre myśli i pozytywną energię - napewno pomogły, bo wyszłiśmy z tego wszyscy cało. Chłopcy wrócili do domu we wtorek po świętach, Mati słabiutki, ale na własnych nóżkach. Teraz już jest całkiem super, chodzi do szkoły, skacze, biega. Mała się uchowała na cycu (karmienie jest jednak genialne) i to mimo, że ja dzień po powrocie męża i Matiego ze szpitala miałam nawrót choroby i znowu 39 stopni gorączki. Karmiła ją i obsługiwałam w maseczce i nie zachorowała, nawet kataru nie miała. Cały dom w zarazkach (chorowaliśmy wszyscy) a Wika zdrowiutka jak rydz! Także cyc feeds and protects :):):) Niuninko - teraz już wiem, że to taki pieprzony wirus zmutowany - o budowie podobnej do naszych mięśni gładkich, powodujący, że przeciwciała organizmu, po ustąpieniu wirusa, atakują własne mięśnie. Objawy jak po mocnym przetrenowaniu, silniejsze niż zakwasy, uniemożliwiające chodzenie. Okazało się, że oprócz Matiego jeszcze 4 dzieci z jego klasy na to zachorowała, tyle że tylko jeden chłopiec tak jak Mati przestał chodzić a pozostałe dzieci tylko narzekały na ból nóżek. Ten kolega trafił pierwszy do szpitala, ale ja o tym nie wiedziałam. Swoich wysłałam do szpitala, gdzie pracują lekarze - autorzy takiego artykułu na temat powirusowego zapalenia mięśni (BACM). Ten artykuł wyszukałam, jak Mati miał to pierwszy raz, dwa lata temu. Miał wtedy pełną diagnostykę, łącznie z rezonansem magnetycznym, neurologiem itp, wtedy baliśmy się, że to system odporonościowy Matiego ma jakiś błąd, że atakuje sam siebie, ale teraz wiadomo, że to taki wirus specyficzny. Przestrzegam Was Dziewczyny przed lekami przeciwwirusowymi czyli Isoprinosine (polski odpowiednik Griporosin) oraz przed szczepionką Rybomunyl (doustna, brana przez kilka miesięcy po kilka dni), bo wszystkie dzieci, które na to zachorowały, przyjmowały te leki - te dzieci z naszej klasy i te opisywane przypadki medyczne z artykułu o BACM. Dobra informacja to taka, że leczy się to samym Ibuprofenem a poza tym to choroba samoograniczająca się - po dokonanych zniszczeniach w mięśniach one się odbudowują. Carla - ale jesteś Kochana, że mnie wyszukałaś na marcówkach - ja tam wtedy nie napisałam ani słowa o swoej sytuacji, dopiero jak wszystko minęło....na śmierć zapomniałam o tym wpisie tutaj. Przepraszam Was raz jeszcze! I dziękuję za Wasze zainteresowanie i dobre fluidy!!!
-
Petitka - straszna ta opowieść o zachłysnięciu...ciarki na plecach! Basiolek ma rację - jesteś bardzo dzielna!!! I te doświadczenie też w dużej mierze tłumaczy Twój stan i aktualne rozedrganie - ale to wszystko się ureguluje, zobaczysz. Teraz nadzieja w debridacie i ewentualnie w gastrologu, ale ja mocno namawiam Ciebie na ten wyjazd do rodziny. Życzliwi ludzie wokół to bardzo ważna sprawa! Szczególnie w takiej sytuacji....a dzidzia też na tym zyska - będzie wytulona, wybujana, wycałowana, wypieszczona przez wszystkich :):):) wiem jak to u mnie w domu jest!!! Każda niedzielna wizyta to dla Wikusi pełna uwaga i morze miłości się rozlewa wokół i miło patrzeć jak najbliżsi dogadzają maleństwu a samej można trochę odsapnąć :) Odpowiadając na Twoje pytanie - my jesteśmy na samym cycusiu. A mleczka dawaj według rozpiski z opakowania, po kilku karmieniach zorientujesz się, czy to dość, czy za dużo. Dziewczyny, ja też mam problem z wracającym się pokarmem, mała kilka razy ulała nosem, w ogóle dużo ulewa, kolki dzień w dzień między 20 a 22 i straszny ryk w kąpieli - tylko trzy razy udało nam się ją bez wrzasku wykąpać. Próbowaliśmy już różnych metod....ryczy strasznie. A ze starszym synem kąpiele to była wielka frajda zawsze. Nie wiem, co jest nie tak, niby "doświadczeni" rodzice... Jak ma tą kolkę bardzo trudno ją uspokoić a jak ją dostawić do piersi to wypisz wymaluj "refluksowo" się zachowuje - w czasie ssanie szarpie mnie za pierś, wielokrotnie przerywa z płaczem, potem gwałtownie zaczyna znowu jeść, jakby się spieszyła przed następnym bólem :( Co ciekawe, te cyrki przy jedzeniu są wyłącznie wieczorem, jeden raz dziennie. Najpierw to sie zdarzyło kilka razy, to dziwne zachowanie przy piersi, a od 3 dni już codziennie. Potem jak już zaśnie, to zawsze (oby nie zapeszyć) bardzo ładnie śpi, aż do świtu, nawet 6 godzin. Mąż się śmieje, że lepiej, jak tak marudzi w pakiecie dwugodzinnym, że trzeba ja wtedy lulać i starać się, żeby nie płakała, niż gdyby budziła się co godzinę w nocy. No nie wiem, na razie ją obserwuję...dzisiaj wyszłam z nią na spacer od 19.30 do 20.30 i przespacerowałyśmy ten najgorszy czas, w domu potem zjadła spokojnie, zrobiła kupę, potem niestety krzyk w kąpieli, karmienie "szarpane", "refluksowe" a teraz śpi jak aniołek już od 22. Wymyśliłam, że to już zakrawa na jakąś traumę z takimi kąpielami i od jutra nie będziemy jej jakiś czas normalnie kąpać, tylko myjką na przewijaku, żeby zapomniała trochę przed koleją próbą. A może Wy cos doradzicie Dziewczyny? Buziaczki dla wszystkich Bitte, nie płacz proszę, nie ma szans by mała się przeziębiła od kupki na spacerze!!! W erze pieluch tetrowych to się nie zdarzało a co dopiero z pampersami :)
-
Petitka - oby to był przełom - gorąco z całego serca życzę - a pomysł wyjazdu jest moim zdaniem wyśmienity - zmienicie trochę otoczenia a przede wszystkim będzie więcej osób do opieki nad małą, no i Twoi bliscy! Koniecznie jedzcie - mąż wytrzyma, a jak wrócicie uśmiechnięte i zadowolone to będzie przeszczęśliwy.
-
Petitka - moja mała ma 7 tygodni ale nie zdarzył się dzień, by nie było cofania, ulewana, płakania, bączków - natomiast wiele z nich mimo to było cudownych. Są przecież te cudowne oczka, uśmiechy, wodzenie wzrokiem za przediotami i inne małe i większe osiągnięcia, reakcje na piosenki, coraz leprzy kontak z bejbikiem :):):) Jedne dni są trochę lepsze, łatwiejsze, inne cieższe...ale i tak cudowne. Dobrze, że się tu żalisz, trzeba to z siebie wylewać a gdzie lepiej niż tu, możesz liczyć na nasze zrozumienie, czasami na jakąś radę, a zawsze na wsparcie. Ale pomyśl proszę, czy to nie Twój baby blues jest największym kłopotem. Może potrzebujesz trochę pomocy do dziecka i warto byłoby pomyślec o niani? Kimś kto bedzie kilka godzin razem z Tobą ze świeżym podejściem do dziecka i bardziej obiektywny? Albo poszukać też dla siebie wspomagania, bo tę depresję poporodową się zwyczajnie leczy - żona mojego poprzedniego pediatry, mama trójki dzieci, przy trzecim dostała takiego baby bluesa, że brała leki i dopiero one poprawiły wszystko.
-
Moja Wika miała trądzik - w 15 dobie życia się jej pojawił na buzi, najpierw kilka czerwonych plamek, potem w środku białe czubki, potem coraz więcej - wyglądało masakrycznie ale pediatra napisała w książeczce "lekki trądzik niemowlęcy" - nie chciałabym widzieć, jak wygląda mocny... W każdym razie wszystko u nas przeszło po 3 tygodniach, bez specjalnych zabiegów, w zasadzie samo - buzię przemywałam w kąpieli - kąpiemy w Oilatum, a potem smarowałam buziaczek (tak jak całe ciałko) oliwką Bambino, bo te miejsca na twarzyczce były bardzo suche. W ciągu dnia przemywałam przegotowaną wodą albo solą fizjologiczną. I tyle. Absolutnie nie trzeba tego wysuszać (nie daj Boże spirytus, albo maści z cynkiem) tylko przeciwnie, myć i natłuszczać. No i odróżnić od potówek, bo na karczku to raczej potówki są a nie trądzik, który pojawia się na buzi. Na potówki pomaga kąpiel w krochmalu albo w nadmanganianie potasu (czyli wysuszanie). Nasza Wika w sobotę skończyła 7 tygodni - kiedy ten czas zleciał????
-
Te szczepionki, które brała Wikusia - Infanrix Hexa, Rotarix i Prevenar nie zawierają thimerosalu (czyli rtęci) o której mowa w artykule z linka.
-
U nas szczepienie było 6w1 - Infanrix Hexa, pneumokoki - Prevenar, rotwirusy - Rotarix
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 37