Nesia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nesia
-
Dominisiu! Najlepsze życzonka dla Krzysiaczka!!!!! :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):) Byliśmy z Matim się zważyć i zmierzyć. Dane do tabelki 9680 gram i 72 cm. Szczepienia nie było, bo nie było lekarza, żeby zbadał dzidziusia. Wszyscy przyjmowali chore dzieci, a wydry pielęgniarki nie były łaskawe zadzwonić, żeby odwołać wizytę. Draństwo :(
-
AAAAAAAAAA! Zapomniałam się pochwalić!!!!!! Dzisiaj Mati zaczął prawdziwe raczkowanie do przodu!!!!!!!!! Wcześniej świetnie raczkował do tyłu i na wszystkie boki a do przodu tak niezdarnie pełzał (niezdarnie, ale szybko i po całym mieszkaniu) Już myślałam, że całkiem raczkowanie ominie i będzie od razu chodził, bo podnosi się sam przy meblach i w łóżeczku i chodzi bokiem na nóżkach a tu dzisiaj pierwszy raz ruszył do przodu na czworakach! To wygląda suuuuper, nóżka z rączką na krzyż, naprzemniennie, dupka w górze, no super. Bardzo się cieszę!!!!Lekarz mówił, że to ważne, żeby poraczkował trochę, a nie tak od razu chodził.Mięśnie się lepiej przygotują i w ogóle... Ale z tym wstawaniem w łóżeczku to mam problem trochę, bo kładę go spać, a on już na nóżkach, podskakuje przy szczebelkach....I jak go znowu kładę, to powtórka z rozrywki i tak aż się zmęczy i w końcu muszę go usypiać na rękach.....a ciężki jest strasznie!!!!!Zważymy się 13 lutego na szczepieniu ale na moje oko (i krzyż), to on mało już koło 10 kg...
-
Wow! Iwka! To Twój Adrianek ma już \"garnitur\" zębów!!!!!!!!!!!! Gratulacje!!!My jak w grudniu zobaczyliśmy dwa zęby, tak teraz ciiiiisza. Czekam n a górne jedynki, żeby mały miał \"kasownik\", hihihihi. Pszczółko, tak, ja też myślę, że ugotować i przetrzeć marcheweczkę. Będzie smakowała :) My z Matim zaczęliśmy od jabłuszka a potem też marchewka. Soczków, to jeśli nadal karmisz piersią (a tak mi się wydaje), wcale nie musisz podawać. Ale chyba chcesz :) ja bym się wstrzymała z surowym soczkiem na później. Piszesz, że nie chcesz zaczynać od słoiczków, bo nie wiesz, czy zostaną zaakceptowane - to kup soczek, np. bobofrut, albo hipp marchewkowy, napewno się nie zmarnuje, ja nie wiem, czy te soczki są z surowych warzyw i owoców???Ale Mati je uwielbia i dobrze się po nich czuje. A propos mojego postu do Fiony - ja nie wiem, jak jest w rzeczywistości, tylko wnioskuję na podstawie tego, co się działo na forum. Pojawiały się takie niemiłe posty kogoś, kto zna Fionę i podczytywał forum. Carla się nawet kilka razy z tą osobą \"spięła\", a Fiona przestała regularnie pisać. Więc czuję, przez siedem par gaci, że coś jest na rzeczy, że małżeństwo Fiony jest polem bitwy i zaangażowania nie tylko samych zainteresowanych, że ktoś się im ciągle wtrąca w życie....I tak mi nerwy puściły, że napisałam, co o tym sądzę....Ale może nie mam racji...tylko Fionka może napisać, jak jest naprawdę. Mam tylko nadzieję, że się na mnie nie gniewa za ten post... Caaaaaaaaarla! Dobrze, że się pojawiłaś!!!!!!!!!!!!!!!!!Wracaj szybko!!!Brakuje Ciebie straaaaaaaasznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Oczywiście składam życzenia dla dzisiejszych jubilatów!!! Buziaczki Paulinko, Weronisiu, Natalko :):):)
-
Niuninko! Dopiero teraz przeczytałam...Modlę się za duszczkę tego Aniołka i za jego Rodziców, którzy zostali tutaj...na tym łez padole. To niewyobrazalny ból....taki mały Szkrabek..... Przyjmij też moje najszczersze kondolencje z powodu śmierci Babci. Bardzo mi przykro, że taki nastał smutny czas dla Ciebie. Trzymaj się....
-
Pola6, to dopiero Wasze początki. Wszytsko się unormuje, zobaczysz, zawsze jest trudno najpierw. Pamiętaj, że jesteś najlepszą Mamusią dla swojego dzieciątka, kup Medelę i odciągaj dodatkowo i walcz o laktację, ale jeśli nadal nie będzie przybierać porządnie na wadze, daj butelkę, to nie trucizna! Jeśli tylko to co podasz, potem odciągniesz (tzn na przykład dokarmisz 100 ml to musisz odciągnąć tyle samo) laktacja się nie zmniejszy. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Dawaj znać co u Ciebie :)
-
Fionko! Cóż można napisać..., że współczuję....to zabrzmi patetycznie...Wiedz tylko, że jesteśmy z Tobą. Nie wiem, może Twój mąż jest pod czyimś wpływem, może nie potrafi samodzielnie myśleć, może się zapętlił...nie chcę go usprawiedliwiać, jest dorosły, jest ojcem Tymusia, powinien być odpowiedzialny, szczególnie wobec Waszych kłopotów finansowych! Niestety nie wychodzi się za mąż za faceta tylko, ale także za jego rodzinę i przyjaciół...to rodzi problemy, zresztą najlepiej o tym wiesz i my też, bo fakt, że ktoś Wam się permanentnie wtrąca w małżeństwo można wywnioskować choćby z postów tej \"życzliwej\" i z ich kontekstu rodzinnego...Że też zadawała (zadaje?) sobie tyle trudu czytając i analizując Twoje posty a nawet posunęła się do wypowiadania się tutaj??? To naprawdę pokazuje skalę problemu. Dla mnie to wygląda na koszmar...Jestem z Tobą duchem i trzymam kciuki, żebyś nie zwariowała, bo przy takich \"kwiatkach\" o jakich piszesz, to ręce opadają...Mimo wszystko mam nadzieję, że kryzys minie, że mąż pójdzie po rozum do głowy, a może pomocna będzie wizyta u adwokata? Bo ja Ci mogę napisać, że przejęcie opieki nad dzieckiem przez ojca jest w naszym kraju ewenementem. Matka musiałaby być narkomanką, chorą psychicznie albo prostytutką. Niech Twój mąż porozmawia z kimś sensownym, obiektywnym a nie z zaangażowanymi po jego stronie złośliwymi, zazdrosnymi babsztylami (przepraszam, że tak osobiście pojechałam, ale naprawdę upatruję większości Waszych problemów w działaniach osób trzecich i w braku pozytywnej motywacji i męskich odruchów u Twojego męża).Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za tego posta, ale cisnienie mi podskakuje, jak myślę, ile miłości zniszczyły osoby działające w \"dobrej wierze\" i \"życzliwe\". Brałam udział w rozwodach, gdzie czułam, iż tych dwoje by się dogadało, tak jak kiedyś, gdy się spotkali i pobrali, ale zbudowano między nimi gruby mur cudzych oczekiwań, rodzinnych sporów, zadawnionych i nieważnych nieporozumień. Tego potem już nie daje się cofnąć i potem walczy się kosztem dzieci o dumę i honor.....och musze przestać pisać, bo mnie jasna cholera strzeli...przepraszam Fionuś, jeśli wyskoczyłam przed szereg tym postem, ale nie mogłam się powstrzymać przed tymi refleksjami..................
-
Isia ma rację! Przystawiać, przystawiać i przystawiać!!!!!! Dzidziuś najlepiej stymuluje laktację. Ja odciągałam, bo wychodziłam i musiałam zostawić mleczko małemu. Używałam zarówno Aventu jak i Medeli i uważam, że Medela elektric jest o niebo lepsza i nie polą ręcę od nasciskania pompki :). Ale nie licz, że ściągniesz nią więcej, tylko sprawniej, szybciej. Dlaczego myślisz, że za mało pokarmu? Dziecko nie przybiera? Nie moczy odpowiedniej ilości pieluszek?Napisz koniecznie! Może karmisz za często a za krótko i dzidzia nie dostaje właściwego mleczka tylko mleko poczatkowe?
-
Cześć Ewcia!!!!!! WItamy po długiej nieobecności! Fajnie, że wróciłaś :):):) Zdjęcia Majki śliczne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Pszczółko! Ja jeszcze nie próbowałam Twojego przepisu. To chyba któraś inna dziewczyna od nas miała testować, ale nie pomnę już która. Ja gotuję dość rzadko, w tygodniu 2-3 razy, bo my z mężem jesteśmy strasznie rozpuszczeni. W weekendy chodzimy na obiady do moich Rodziców, w piątki do Teściowej, we wtorki nie mam absolutnie czasu, ze względu na kancelarię, więc jemy zamówione jedzenie z pobliskiej restauracji, zostają na gotowanie pn, śr i czw. A czasem jeszcze mamy jakieś obiady \"zawodowe\" a mieście. Także maksymalnie trzy razy w tygodniu pichcę i to zwykle jakiś solidny kawał mięsa, bo oboje z mężem jesteśmy mięso i sałato-żerni. Także odchodzą wariacje pod tytułem bitki, schabowe, mielone, biusty kurzęce na wiele sposobów. Zup w ogóle nie potrafię gotować :((( No może rosół, od wielkiego dzwonu. Spaghetti umiem tylko po bolońsku, ale za to wychodzi naprawdę super, cała rodzina szaleje, z prawdziwych pomodorów, plus suszone, z pieczarkami, czosnkiem, papryczkami chili, oczywiście wołowinka, no mniam mniam. Jak czytam jakie Wy cuda gotujecie, to trochę mi wstyd, że żadna ze mnie gospodyni (nie to co moja Mama). Do tego jeszcze wiele z Was piecze ciasta, a ja ostatnie to piekłam w liceum...... A Mati na początku chętnie jadł słoiczki a teraz grymasi, kilka łyżeczek i po sprawie (nie to co owoce, owoce zjada baaardzo chętnie i mruczy przy nich, ammmm, mmmm). Muszę już mu podawać mięso i nie może odmawiać tych zupek, więc chyba będę musiała się nauczyć gotować dla dziecka!Te zupki! No i chyba sobie jakiś mikser kupić? Czy przecierać przez sito (tak Mama radzi....)?Macie jakiś specjaly sprzęt do rozdrabniania potraw? czy widelcem? Carla! Zmiłuj się, gdzie Ty jesteś? Haloooooooo
-
Dusti!!!!!!!!!!!!!! O jeny, przegapiłam twój jubileusz!!! Przyjm Waść przeprosiny i życzenia wszystkiego najlepszego!!!!!!!! Dalka, cieszę się bardzo, że z mężem zgoda :):):):)
-
Ja miałam się nie odzywać, bo jestem słoiczkowa, ale na kostce???, mówicie o rosołowej, takiej Knorra, czy Winiar???Jestem przerażona, przecież to same konserwanty i zmielone resztki mięsno-kostne, masa soli, ulepszaczy smaku, nic wartościowego, tylko chemia i odpadki. Nie lepiej na kawałku mięska, warzywkach i masełku (dla niealergików) albo oliwie z oliwek? Po co tę kostkę dorzucać?Czytałam, że początkowo, nawet jak już zacznie się podawać mięsko, to wywar z niego się wylewa, bo jest za ciężko-strawny i alergizujący, więc mięsko i warzywa gotuje się osobno, a potem do warzyw i wywaru z nich dodaje się samo mięsko. Dopiero w 7 miesiącu można ten wywar podawać. No nie wiem...ale dałyście mi do myślenia - Isia, dalka...
-
Mamo Natalki - spóźnione ale serdeczne bardzo życzenia dla Natalki :) Ale miałaś dzień...no dobrze, że buty udało się upolować. Taki okres zimowy, wszyscy chodzą poddenerwowani. Ja się nabuzowywuję bez powodu o bzdury, jestem ciągle niezadowolona, od 10 dni nie chodzimy na spacery przez przeziębienie Matiego i nie wychodzi mi to na dobre...Oj A z gośćmi - hmmm, chciałoby się mieć taki ślub, o jakim marzymy jako małe dziewczynki, ale nie zawsze to wyobrażenie da się zrealizować. Zresztą dorastając już wiemy, że to nie o oprawę chodzi, tylko o tych dwoje, którzy sobie przysięgają. A goście - ich rolą jest cieszyć się z Wami a nie wybrzydzać. Jak się komuś nie podoba - trudno, to Wasz ślub i Wasze święto. Spróbuj się tym nie przejmować, tylko skupić na najważniejszych uczuciach i na najważniejszych osobach. Ich gestach w ten dzień ich słowach.Zbieraj te szczęśliwe sekundy, bo to one będą Twoimi wspomnieniami. Resztę olewaj, nie ważne co myśli \"ciocia Celina\" czy \"wujek Leopold\". Najważniejszy jest Twój mąż, Ty i Natalka!
-
Elu! Mój Mati pełza już po całym mieszkaniu. Wyznaczanie mu jakiegoś obszaru nie ma żadnego sensu, bo dłużej trwa rozkładanie koca niż jego wędrówka do kuchni...Wstaje sam przy meblach, wszędzie go pełno. Mąż myśli o kupieniu takiej bramki do drzwi pokojowych....ja myślę, że to bez sensu. A uderzanie się główką, przy ruchliwości dziecięcej - nieuniknione, niestety.Dobrze, że dzieci niezmiernie szybko uczą się przyciągać brodę do klatki piersiowej przy upadku i robić z plecków kołyskę, tak, żeby się nie uderzać. Mati ma już to opanowane, Michałek też się niebawem nauczy. Z gadaniem u nas tak, że jednego dnia więcej a jednego dnia mniej. Mati mówi już oprócz agu, nienienienie (na to hasło nauczył się też przecząco potrząsać główką, co wygląda prześmiesznie, bo macha nią bez opamiętania wtedy), mamamamama, babababa, giiiii, guuuuu, giiigaaa, zdarza mu się też powiedzieć mama i baba ale bez zrozumienia. Wrzaski, intonacje rozmaite, piski, rechoty,smiechy spontaniczne z różnych sytuacji (czasami wcale nie śmiesznych).Wyciąga też ręce, kiedy chce żeby go podnieść.Rozumie słowo \"nie\", \"amam\".Mruczy przy smakowaniu zupek.Rozpoznaje trzy swoje piosenki - kiedy zaczyna się je śpiewać od razu się uśmiecha, nawet bardzo zapłakany. Dziewczyny! Piszcie o swoich bejbisiach. Za mało piszemy!!!!
-
Potwierdzam Skye! Nasivine soft 0,01 dla niemowląt, nam jedna dawka starczała na całą noc przy solidnym katarze - takim, który całkiem zatykał nos. Ale nie rezygnuj ze sterimaru, 4-6 razy dziennie. Nasivin można maksymalnie stosować 5 dni z rzędu, potem trzeba zrobić przerwę (mój pediatra twierdzi, że można nawet 7). Ja dawałam tylko na noc, jak się całkiem zatykał Mati. Aplikuje się dużol delikatniej niż Sterimar. Po dwie kropelki na dziurkę. W dzień sterimar i gruszka. Dokładnie tak jak piszą dziewczyny. Nasivine bez recepty. Buziaki
-
Kochane! Zobaczcie, co znalazłam: http://www.mayky.net/miriam.html koniecznie z głośnikami i na pełnym ekranie ach! miłej niedzieli
-
Mamo Natalki! Dziękuję. Sama też próbuję to sobie tak tłumaczyć. Mati przez jakiś jeszcze czas będzie dostawał moje mleczko, dopóki uda się odciągać. Wiersz piękny, znam poezję Wojaczka, zawsze niespokojna, rozdarta, nerwowa i prawdziwa aż boleśnie. Na pupcię Natalki spróbuj Linomagu (krem albo maść, ja wolę ten czerwony - bardziej tłusty). Sudokrem jest świetny, ale dodatkowo wysusza skórkę, bo ma cynk w zawartości. Jeśli masz odparzenie to Linomag będzie lepszy, szybciej się skórka zagoi. Dobrze, że wietrzysz, to pomaga.Nie wiem, czy skorzystasz z rady, ale Linomag nie uczula a ładnie goi. Pozdrawiam i zmykam do mojego \"przyjaciela\" laktatora
-
Cześć! To ja, matka, której pierś została odrzucona...Dzięki kochane za słowa otuchy.Dominisiu! Elu! Dalka! Pszczółko!TPM! Nawet nie wiecie, ile dla mnie znaczą Wasze literki! Od razu mi lżej odrobinkę na duszy!Już mam lepszy humor, odciąganie idzie dość sprawnie, więc mój mały spryciarz ma moje mleczko bez swojego wysiłku...podane z butelki, zamiast z ładnego opakowania (jak cycusie nazwała kiedyś Isia)...ech Isiu! Mała rośnie ślicznie, niech szybko zdrowieje. Mój Mati tez przeziębiony....porażka, ale jest taki kochany, bez żadnych protestów łyka leki z łyżeczki i pozwala sobie zapuszczać kropelki do noska. Viburcol - mam te czopki i użyłam nawet, ale czy skuteczne....może odrobinę, ale nie na tyle, by ich używać...może lepsze niż inne bo homeopatyczne, więc mniej szkodliwe...no nie wiem. Dzięki Bogu nie miewamy takiej potrzeby. Buziaki moje drogie forumkowe przyjaciólki, papapapapa
-
Dominisiuuuuu! Dzięki za te słowa, jesteś KOCHANA i zawsze wnosisz tyle pozytywnej energii. Jako że już jest jutro, pozwolę sobie jako pierwsza złożyć Ci życzenia urodzinowe. Życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń, żeby się zrobiło dużo miejsca na następne, życzę samych życzliwych i uśmiechniętych ludzi wokół, życzę Krzysiaczkowych uśmieszków więcej niż kawiatów na rozkwieconej łące i ciepłych, czułych spojrzeń męża więcej niż kropli wody w oceanie, życzę Ci uniesień o ładunku elektrycznym letniej burzy z piorunami, życzę słonecznych poranków i wilgotnych nocy...., życzę radości, spełnienia i beztroski no i zdrowia i szczęścia, bo tego nigdy za mało. I żebyś zawsze była tutaj z nami :)
-
Przeczytałam co napisałam i spieszę wyjaśnić to o samopoczuciu po porodzie, bo niejasno to wyraziłam....a to jest bardzo podobne do tego, co czuję teraz....no więc, jakie tu pasuje porównanie....jak skórka po pomarańczy, jak wyciśnięta cytrynka, jak butelka po szampanie. Tamto uczucie trwało bardzo krótko i było związane chyba najbardziej z wyczerpaniem po porodzie i z onieśmielenia, że to dziecko, które urodziłam takie cudowne a ja beznadziejna i słaba i nie dam sobie z tym wszystkim rady...a teraz uczucie jest podobne tylko jego geneza taka bardziej psychologiczna, no nie wiem, tak jakby te karmienie było drugą pępowiną, przedwczesnie przecięta przez małą istotkę... Smutno mi z tym. Mam nadzieję, że odzyskam równowagę równie szybko jak po porodzie... No kończę już definitywnie. Muszę ściągnąć mleczko dla mojego królewicza.
-
Cześć Kochane! Mam fatany nastrój, czuję się obrzydliwie, wszystko mnie męczy i denerwuje.... To już koniec karmienia, Mati odmawia cyca nawet przez sen. Jest mi niezmiernie przykro :( Odciągam mu mleczko, ale to chyba długo nie potrwa. Jestem tym sfrustrowana na maksa. Wszyscy naokoło mają problemy z odstawianiem dzieci, rocznych, dwuletnich itd a mój pół roczny bejbiś odstawił się sam. Woli łyżeczkę i nowe smaki niż mojego cycusia. Rozmawiałam z lekarzem i dzwoniłam dwukrotnie do konsultantki laktacyjnej. To zadziwiające, ale nikt mnie nawet nie próbował namawiać, żebym powalczyła. Z drugiej strony Mati jest niezwykle konsekwentny w swoim buncie. Nawet nie bierze cycka do buzi. Potrafi śmiać się, kiedy mu proponuję, albo zaczyna marudzić. Nie je nawet jak wiem, że jest głodny a potem wcina 210 z butli...:( Wszyscy mówią, że jest oki, że karmiłam wystarczająco długo i że trudno. Ja też wiem, że krzywda mu się żadna nie stanie. Rośnie przecież zdrowo. Ale i tak mi przykro..... A i jeszcze to moje samopoczucie, nie wiem, czy to znacie, czułam się trochę podobnie przez jakiś tydzień po porodzie, taka pusta i niepotrzebna (tzn potrzebna dziecku, ale tak jakoś przedmiotowo, no nie wiem, instrumentalnie???) Teraz to chyba rodzaj depresji poodstawiennej. Wcale się sobie nie podobam, a nie będę już mogła zwalać na karmienie... Czuję się naprawdę paskudnie... Kończę, bo piszę już bzdury...wybaczcie, musiałam to z siebie zrzucić....
-
Rzeczywiście pusto się zrobiło...tylko Dalka na posterunku...Haloooooo, dziewczyny!!!! Mamo Natalki a może mała odbiera Twoje napięcie, masz teraz taki trudny czas... Oby szybko wróciła do swojej anielskiej normy :) Mój Mati trochę pokasłuje, mam nadzieję, że mu się to nie rozwinie. Podajemy mu leki. Śpijcie słodko Mamusie i niech słodko śpią Wasze Dzidziusie.
-
Mamo Natalki, przyjmij moje kondolencje. Widzę, że los Cię nie oszczędza...musisz się trzymać, dla Natalki. W kwestii kupek - oj zmieiły zapach na dużo intensywniejszy, a podobno po mięsku to się dopiero zacznie... Iwka, u nas ząbkowa cisza na razie...Mamy dwie dolne jedynki, zostawiamy nimi ślady na rancie łóżeczka a kolejne ząbki jeszcze nie idą. Pozdrawiam Was kochane i znikam do swojego królewicza Mateuszka. Julianko!, odezwij się.
-
Fionka! Serdeczności dla Tymianka :):):)
-
Cześć Kochane! Mamo Natalki dołączam się do pytania, czy wszystko już porządku? TPM, zdrówka dla małej! Odpowiadam na pytanie o jedzonko. Ja też zaczynałam od jabłuszka, potem marchewka, jaqbłko z marchewką, ziemniaczek, dynia z ziemniaczkiem, marchewka z ziemniaczkiem, gruszka wiliamsa. Ja dawałam po karmieniu, kilka łyżeczek jednego dnia - obserwowałam, i tak coraz więcej dostawał jednego produktu przez 3 dni, jak nic się nie działo, wprowadzałam kolejny produkt. Nie należy zastępować cycusia nowym daniem, tylko ono ma uzupełniać mleczko, więc Mati jadł normalnie co 3 godzinki cycusia a godzinę po karmineniu dostawał pokarm stały. Dwa razy dziennie. Jadł bardzo chętnie, domagał się jeszcze. Tak było przez calutki miesiąc z okładem a potem zaczął mi odmawiać piersi. Tak od tygodnia omija niektóre karmienia. Lekarz był u nas i powiedział, że mam mu wprowadzić już mięso, bo on jest taki duży (już zdrowo ponad 9 kg, nie wiem dokładnie), ma dwa zęby, sam siedzi, siada i wstaje, pełzakuje i zdaniem lekarza potrzebuje już więcej żelaza i sytego jedzenia. Powiedział mi też, żebym się nie martwiła, że zaczął omijać, tylko mam mu proponować. No nie wiem. Planuję jeszcze zadzwonić do poradni laktacyjnej.
-
Adrianku, Jaśminko! Wszystkiego najlepszego!!!!Ja składam życzenia ostatnia, ale równie serdeczne!!! Iwka, no to domówimy się, jak już będziesz znała swój plan zajęć! Mati konsekwentnie odmawia cycusia.....Je z niego tylko gdy jest zaspany, zaraz po przebudzeniu. Ja nie wiem...A tak chętnie ssał, dużo jadł a teraz....buuuu.Jutro przychodzi do nas lekarz, ciekawe czy coś doradzi, no ale lekarz to nie konsultantka laktacyjna...Zobaczymy Bye bye Dziewczyny! NIech Was w nocy Chuck Norris pilnuje