Nesia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nesia
-
oj, zapomniałam napisać, że bite 2 tygodnie siedziałyśmy w domu po szpitalu!
-
Bitee Capucina - u nas pępek odpadł 16 dnia, trzeba mocno odchylać i przemywać. Werandowałyśmy się 3 dni a 4 dnia spacer. Wedle najnowszej mody werandowanie jest zbędne - tak w mądrych periodykach medycznych piszą, zalecając spacery od poczatku, byle temperatura na zewnątrz nie była niższa niż -5 stopni Celsjusza.
-
Basiolek :) u mnie też to wywołuje pobłażliwy uśmiech, wszak to gusła i zabobony... dopóki nas nie dotyczą... Ja też nie mam kokardki i nie przelewałam jajka nad swoimi dziećmi. Jestem wierząca i najbardziej ufam modlitwie. I nie było potrzeby, nigdy nie czułam ani przekleństwa nad sobą ani zauroczenia, może ze względu na własne "zdolności". A jednak zdarzają się sytuacje, że bez egzorcyzmów ani rusz, jest protokół nt sposobów, jak mają wykonywać egzorcyzmy katoliccy księżą no i szeptuchy oraz babki też nie narzekają na brak pracy, pdobnie jak jasnowidzowie, z których pomocy korzystają prokuratorzy w prawdziwych śledztwach - o tym wiem z racji własnego zawodu. Także jak pisał Mickiewicz, nie tylko szkiełko i oko...
-
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi! Byłam dziś na tym szczepieniu, poszło całkiem nieźle, najpierw rotawirusowy zastrzyk do wypicia (śmiałam się do położnej, że długo żaden facet małej nie zafunduje takiego drinka jak Tatuś za ponad 300 zł :), mała wypiła grzecznie z tej strzykawki, chwilę to trwało. Potem były dwa kłucia po jednym w każde udko i wrzask straszny, ale krótki. Potem Wikusia długo spała a następnie marudziła cały dzień. Teraz już śpi na noc, ale przebudza się jak nigdy. Pytałam o te furkotanie - to tzw sapka. Możliwa też niemowlęca wiotkość krtani albo obie te rzeczy na raz. Sapka to obrzęk, który powstaje z pozostałości łez, mleka, zanieczyszczeń i daje furkot bez wydzieliny z nosa, a wiotkość krtani powoduje takie chrumkanie jak świnka, samo przechodzi z wiekiem. Sapka zwykle też, o ile nie jest wynikiem alergii na mleko. Pani doktor kazała dbać o nosek - sól fizjologiczna plus Frida. W domu mamy chłodno, więc to nie powód, ale ulewające się mleko ma z tym wiele współnego - dziś mała znów ulała i furkotała potem pół dnia a wyciagnąć nic się nie dało. W każdym razie nie było to przeciwskazanie do szczepień, mała zdrowa, osłuchowo czyściutka, uszka w porządku. Marghi - jesli naprawdę ktoś rzucił urok, musisz odczynić...ale to raczej zawistna osoba a nie czarownica, więc wystarczy sama modlitwa jeśli jesteś wierząca i odrzucić od siebie te myśli potem. Babki mówia na prawdziwy urok odczyń jajkiem - opisy znajdziesz w sieci. Siebie samej trudno, poproś o pomoc (33 koła od ciemienia, potem przesunąć wzdłuż kregosłupa i jajko rozbić w wodę, obejrzeć) a dla dziecka można jajko przelać nad główką przez krzyż na szklance wody i zostawić na noc w szklance, potem obejrzeć. Kokardka czerwona na wózku albo do ubranka. Do dziś starsze panie plują na widok ładnego dziecka i mówią "na psa urok". To zabobony, ale praktykowane we wszystkich prawie kulturach, od setek lat więc coś w nich napewno jest :)
-
Usg bioderek w porządku. Jutro szczepienia. Martwię się trochę. Małej ciagle coś furkoce, ale nie w samym nosie, nos jest pusty i drożny (Fridą nic się nie wyciągnie) tylko gdzieś wyżej. Gorzej furkoce jak Wikusia jest rozgrzana a po chodnym spacerze wcale tego nie słychać. Zapytam jutro lekarza, ale może któraś z Was coś o tym wie? Może to ta słynna sapka, albo mleko, które się małej czasami wraca? Kilka razy widziałam, jak ulało jej się noskiem...
-
Ale dzieciaczki slicznie rosną - spodobało mi się określenie ludzik Michelin - bardzo się uśmiałam! A my szczepimy 6 w 1 plus pneumokoki i rotawirusy - zamówiłam te szczepionki, łączny koszt 830 zł - załamać się można :(:(:( No ale rota nas strasznie wymęczyło z synem - nie życzę nikomu, pneumo szczepimy, bo Mati ze szkoły może wszystko przynieść a Infanrix Hexa (czyli te 6 w 1) jest nowoczesna, więc ją wybraliśmy, zresztą to juz niewielki koszt przy całej reszcie :( Dzisiaj idziemy zbadać bioderka.
-
Lilka - możemy założyć kółko wzajemnej adoracji :) ja po Twoich dotychczasowych wpisach mogłabym Cię popierać w ciemno :) blackberries - super, że zdecydowaliście wracać do PL - kiedy pojawia się dziecko, rodzina zyskuje na znaczeniu a szczególnie mama - nikt tak nie wesprze córki! Ja z moją Mamą zawsze miałam bardzo dobrą relację, ale pojawienie się pierwszego dziecka odkryło nowe pokłady więzi między nami :) poza tym Mamy są niewyczerpanym źródłem energii, bezwarunkowej babcinej miłości i wiedzy na temat naszego dzieciństwa, która najbardziej przydaje się właśnie teraz. Moja Wikusia zrobiła się niezwykle społeczna - zaczepia głosem, rozdaje świadome, bezzębne usmiechy, wdzięczy się do zabawek :) i zaczęła się bardzo ślinić ostatnio i mamy na koncie dwa przewroty z brzuszka na plecki! W sobotę skończyła 6 tygodni - we wtorek szczepienia. Ciekawa jestem jej wagi - ale jest słuszna jak mniemam po podwójnym podbódku, słodkich fałdkach na nóżkach i rączkach a także wydatnym brzuszku i "skurczonych" w praniu śpiochach. Pieluch nr 2 Pampers są już dla nas obcisłe, ubranka na 62 cm są ledwo ledwo :) A jak tam Wasze Skarby?
-
Kochane! Czytam Wasze zatroskane literki, o łezkach dzidziusiowych i Waszych...u mnie też zdarzają się smutki, ale takie sa uroki dzieciństwa. Już nigdy nie będziemy spały spokojnie, nigdy, przenigdy....zawsze będziemy sie martwić - jak miną kolki, zaczną się ząbki wyrzynać, i tak z przerwami aż do roczku, potem kolejne kłopoty - i zdrowotne, i finansowe i wszystkie! Mamom, które debiutują napiszę tylko - w ciąży spodziewałyście się wszystkiego....ale wszystkiego najlepszego!!!! Wyidealizowane noworodki zbierają teraz swoje żniwo....do tego nasze hormony, pretensje do własnego wyglądu i początki depresji gotowe! Trzeba pogodzić się z tym wszystkim, wychodzić choć raz na tydzień gdzies bez dziecka, prosić o pomoc najbliższych, zapraszać do siebie ludzi i ....zacząć uprawiać seks, jeżli już można :). Jak dzieci chore - diagnozować, ale znaleźć lekarza do którego mamy zaufanie, bo będzie przecież ciągle potrzebny.
-
Słusznie pisze szatynka i tak zapewne jest, ale wszystko zależy jakie się ma przekonania i nastawienie. Ja podjęłam próbę tak bez przekonania właśnie, więc z założenia nie mogło się udać. A teraz już mam swoje doświadczenia i z nich korzystam. Ale Tracy była dla mnie wtedy, jak urodziłam pierwszy raz, objawieniem. I wiele z jej metod weykorzystuję. Basiolek - jeżeli widzisz, że mała ma napięty brzuszek, twardy i się pręży i próbuje zrobić tę kupę, puszcza bąki z trudnością - pomóż jej delikatnie termomentrem posmarowanym wazeliną, drugi sposób - potrzymać nóżki do góry, pietki razem, kolanka rozwarte jak żabka, trzeci - można dać czopek glicerynowy albo Viburcol- homreopatyczny środek uspokająjący, który też na bazie wazeliny jest (o dwa ostatnie lepiej spytaj pediatrę). Zawsze dobrze robi kładzenie na brzuszku - ale pod opieką. Jak ma miękki brzuszek - może byc pełny, tylko nie nadęty, oprócz przepajania nic nie rób, wystarczy poczekać!!!
-
Cześć Kochane! Ja niestety w fatalnym stanie...Mati po 3 dniach infekcji z wysoką gorączką 39 stopni, dnia czwartego, gdy temperatura już spadła, znowu przestał chodzić... nie mógł stanąć na nóżki, tak jak 2 lata temu. Są z Tatą w szpitalu. Drżałam o małą, jest przed szczepieniami..., bałam się, że wylądujemy z Wiką w szpitalu a tymczasem mój starszy Skarb...ech, no... módlcie się za nas Dziewczyny, bo ja się oczywiście zaraziłam, zostałyśmy z małą same i teraz się strasznie martwię, czy przeciwciała z pokarmu dadzą radę ją uchronić, czy też te święta przyjdzie nam z mężem spędzić w dwóch szpitalach....:( Oby też okazało się, że te niewład nóg ustąpi, jak wtedy, po 5 dniach i Mati będzie biegał....Miał dziś przed wyjściem do szpitala miał łzy w oczach kilka razy, że ja nie mogę z nim jechać....Boże...zawsze byłam z nim w takich chwilach, a teraz nie mogłam pojechać, bo mała jada czasem co 3 godziny a czasem co godzinę...:( a wiadomo jak jest na ostrych dyżurach...Takie święta u nas :( taka droga krzyżowa w ten piątek... A teraz spać z nerwów i gorączki nie mogę, z nosa cieknie...dobrze, że mała śpi grzeczniutko. Przepraszam, musiałam się wyżalić.
-
Przepraszam, że się zgłaszam zamiast szatynki, ale odpowiedź na zadane przez blackberries pytanie jest dość przykra - trzeba dziecku pozwolić popłakać...:( wprawdzie jest technika podnoszenia i odkładania ale nie oszukujmy się, ten płacz trwa "wieczność" - przynajmniej u mnie tak było, kiedy jako młoda Mama próbowałam wdrożyć to na Matim w wersji Tracy w wieku miesiąca.
-
Basiolek - współczuję porodu ale GRATULUJĘ SERDECZNIE i witam gorąco wśród MAM!!! Bitte Capucinno, co u Ciebie???
-
krisii ma rację, najlepiej służą rytuały, dziecko ma poczucie bezpieczeństwa jak wie co po czym następuje. One wbrew pozorom już dużo rozumieją. Wiedzą jaka pozycja do karmienia, że przebieranie będzie chwilę trwało, że zaczyna się kąpiel itd. Ja też staram się być konsekwentna, ale u takiego maluszka nie mam serca trzymać się tych reguł dokładnie, zresztą mam doświadczenie z synkiem, że nic się nie stanie, jak przez pierwsze 3 miesiące będzie usypiał przy cycu, może później trochę trudniej ustawić malucha ale ja wtedy mam zamiennik w postaci smoczka. Blackberries, obawiam się, że jak zaczekasz do 6 miesiąca, dziecko smoczka nie zaakceptuje wcale. Podobnie jak nie będziesz już teraz czasami podawała herbatki w butelce, albo swojego mleka odciągniętego, to nie wyjdziesz z domu nawet na 2 godziny, bo mała nie będzie chciała butli. Położna pewnie nie chce byś zaburzyła małej odruch ssania, ale moim zdaniem to przesada, co one opowiadają. A co do rytuałów - im ich więcej przy zasypianiu akurat - w sensie potrzebnych czynności, by dziecko zasnęło - tym gorzej. Bo dziecko po przebudzeniu się oczekuje tej samej sytuacji, jaką miało w chwili zasypiania. Jeśli sytuacja jest inna, podnosi alarm. To atawizm. A chodzi o to, by jak się przebudzi, potrafiło samo zasnąć, bo każdy człowiek się budzi w czasie snu, tylko zasypia i tego nie pamięta. Jeżeli zasypiając było bujane, ze smoczkiem, przy jednej melodyjce - gdy się obudzi i stwierdzi różnice będzie płakać i domagać się rytuału, by zasnąć. Także cyc jest akurat na ten czas 1-3 miesięcy odpowiedni moim zdaniem, zastępuje się go smoczkiem i już. Ale każda mama powinna robić wedle swojej intuicji, co jest najlepsze dla niej i dla jej dziecka. Niektóre mamy śpią z maluchami do 3 rż i sa szczęśliwe (nie wiem, jak ich mężowie).
-
Blackberries - u mnie jest identycznie i przy pierwszym dziecku też tak było. Usypiają przy cycu. Mati tak miał przez 3 miesiące, potem trening - delikatna farberyzacja, własne łóżeczko i smoczek ale Mati lubił smoczek a Wika nie znosi na razie, więc nie wiem jak będzie. Moja wyjątkowo jak nie usnie przy cycu to bujana na rękach. Polecam książki, które przerabiałam przy pierwszym dziecku z własnymi zmianami: "Język niemowląt" Tracy Hogg, "Uśnij wreszcie" Anette Zahn i jeszcze bardzo fajna o karmieniu piersią, taka niedługa, ale nie mogę jej znaleźć a autora nie pamiętam.
-
odpowiednikim sab simplex jest bobotic ze stężeniem symeticonu, 66,66 mg/ml, tyle, że zalecane dawki to 8 kropli 4 razy dziennie a sab simplex 15 kropli do każdej butelki. Infacol i esputicon mają mniejsze stężenia.
-
Ania 33 miałam napisać wczoraj ale czasu mi zbrakło. Współczuję bardzo sytuacji z cycm, pamiętam jakie to było dla mnie przykre, jak mój Mati po 7 miesiącach karmienia piersią zaczął się odstawiać, a ja chciałam dalej karmić...Płakałam, odwiedzałam konsultantów laktacyjnych, bardzo to przeżyłam - ale przyszedł lekarz i powiedział - co pani z tym mlekiem, to duży chłopak, mięsa mu trzeba dać! Odciągałam jeszcze bite 2 tygodnie i podawałam w butelce i pamiętam jaki to był koszmar!!! Chociaż lakator miałam elektryczny to odciąganie kilka razy dziennie było naprawdę straszne a to że odwracał główkę od cyca bardzo deprymujące! Najpierw marudził mi w dzień, odmawiał świadomych karmień ale w nocy i w dzień w półśnie jadł, potem nawet nocne i drzemkowe karmienia odrzucił. Ale on wtedy już jadł inne pokarmy, no i w zasadzie po 7 miesiącach trzeba się było z tym pogodzić. A u Ciebie, takie maleństwo sprytne - po co się męczyć, jak można popłakać i dostanie się to samo mleczko bez wysiłku w butli! Rady MamyMałejGwiazdki są b. dobre, dodatkowo fajnie jest trochę odciągnąć laktatorem, bo na początku mleko słabo leci no i spróbuj może przystawiać ja jak nie jest taka rozbudzona i nie taka bardzo głodna, żeby się nie frustrowała, tylko wykorzystała instynkt ssania. Więcej rad nie mam, może dziewczyny coś jeszcze podrzucą. warto też pójść na konsultację laktacyjną - są w każdym szpitalu. Zrób to jak najszybciej, bo z tym odciąganiem nie wiem, jak długo dasz radę! A mała im dłużej nie ssie tym gorzej. Trzymam za Was kciuki! Ja podtrzymuję, co pisałam - mm to nie trucizna, jak się nie da inaczej, nie można siebie zahetać a dziecka głodzić. Nam się udaje na samm cycu, choć wieczorami mleka jest mniej, ale wtedy mała je częściej. Nie chcę przechwalić ale w nocy Wika śpi super. Zasypia po kąpieli i podwójnym karmieniu (przed kąpielą jakaś godzina i po kąpieli z obu cycusiów) około 22 i śpi do 3-4 rano. Potem już budzi się co 2 godziny, ale karmimy się na leżąco, nie odbijam i ona przy cycu zasypia sama a czasem ja przed nią. Wstajemy o 9. W ciągu dnia jest już różnie, miała dwa takie dni, że spała łącznie ze 2 h ale zwykle ma dwie dłuższe drzemki po 2 h każda. Wieczorem koncertuje tak od 19-22, brzuszek daje znać o sobie. Sypia tak 15 h/dobę. Moja smoka też nie lubi, daje się przekonać tylko wyjątkowo, ale nie ustaję w próbach. Mati smoczek uwielbiał i używał przez prawie rok. A Wika pluje nim dalej niż widzi i strasznie się wkurza.
-
lilka, 76gosia, Angelowa - zgadzam się w kwestii diety - ta ostra eliminacja absolutnie do niczego nie prowadzi oprócz dodatkowego stresu. Ja jem wszystko, Wiki oczywiście, jak wszystkie niemowalki czasem płacze, nie codziennie jej kupy wyglądają tak samo o nie codziennie jest ich tyle samo i ja jestem przekonana, że to absolutnie normalne jest! Nie zamierzam tego rozkminiać i rozkładać na części pierwsze. Skoro w brzuchu na mojej diecie pięknie rosła, to i teraz będzie wszystko dobrze. Co do wiszenia na piersi poczytajcie o tzw skokach wzrostowych, gdy dziecku nagle zwiększa się zapotrzebowanie na pokarm i dlatego więcej ssie. Z tego co pamiętam pierwszy pojawia się w 3 tygodniu życia. Ale to nie musi być skok, skoro w mleku jest mało wartości odżywczych, to dziecko głodne, przy nerwach mleko tez potrafi zanikać, źle wypływać. A tak poza wszystkim one potrzebują mieć cyca pod nosem i tyle - tak jak napisała lilka, drzemka z zapachem cycka zawsze jest lepsza wg dziecka niż samotne spanie! I na stres też cyc, na wszystkie kłopoty świata dla małego noworodka cyc! A obok zadowolona, cierpliwa, najedzona mama, która w najgorszych chwilach, gdy już nie wyrabia, może dziecko przekazać tacie na moment. Czasem wystarczy, np mnie, że zobaczę, że u męża na rękach płacze i to wystarcza, bym spowrotem ją wzięła i nie wiem skąd miała kolejne pokłady cierpliwości. Takie moje zdanie! Marghi - no niestety nie potwierdzę, bo uważam, że blackberries jest bardzo wrażliwa i nie czuje się jeszcze pewnie w roli Mamy. Dopóki tak będzie, we wszystkim doszuka się problemu, bo każdą zmianę traktuje ja zagrożenie. Łatwo jest ulec takim obawom, dr google i fora robią swoje. A to przecież sama natura, niczym nie różnimy się od innych ssaków! Trzeba zaufać instynktowi - zapisywać ile dziecko śpi, żeby się samej przekonań, że jednak dość (bo wrażenia zmęczonej Mamy mogą być inne niż fakty), sprawdzać, czy dobrze przybiera dziecko (jak przybiera, znaczy, że pokarm jest jednak ok, a kolki i ulewanie w niczym nie przeszkadzają) Nie martwić się krostkami - są hormonalne, albo potówkowe - takie alergiczne są bardzo charakterystyczne - tzw. błyszczące policzki, lakierowane. I cieszyć się tym, że mamy dzidziusia :):):) I problemy z nim dzidziusiowe. Jeszcze niedawno o tym marzyłyśmy przecież. Może mi łatwo pisać, bo to już moje drugie dziecko i te lęki wszystkie przerabiałam przy pierwszym i wiem, że to tylko strata czasu i nerwów!
-
Maariczke! Tak się cieszę, ze wszystko jest na dobrej drodze! Dalej trzymam kciuki! Marghi - najserdeczniejsze życzenia urodzinowe :):):) sto lat Kochana, szybkiego powrotu do formy olimpijskiej - oby wszystkie poranki były słoneczne, leniwe i przyjemne, dnie beztroskie i wesołe, wieczory błogie a noce wilgotne (chociaż to będzie się liczyć dopiero po połogu ;)) Sikaniem sie nie przejmuj, już pisałam, trochę potrwa ale minie, mięśnie Kegla porażone i rozciągniete ale wrócą do normy!!! Blackberries, tulę Cię mocno i proszę nie zamartwiaj się na zapas!Natura ma swoje sposoby, trzeba jej trochę zaufać i instynktowi - ja wierzę, że każda mama wie, co najlepsze dla jej dziecka. Widać, że jesteś bardzo wrażliwa, skoro od razu wzięłaś posta za skierowanego do Ciebie, a ja miałam na myśli ogólną atmosferę na forum. Mamy teraz z maluszkami trudny czas, ale to minie szybciutko, brzdące rosną tak błyskawicznie! Szkoda tracić ten czas, bo żadna minuta się już nie powtórzy! Carmen :) Lilka :) Basiolek - nie martw się wywoływaniem, ja też się bałam, a poszło szybkko i sprawnie, czego i Tobie życzę :) Bite Capuchino - trzymam kciuki! Niech się zacznie i skończy, obyś mogła z nami już omawiać spracery, kupki i kolki :)
-
Dziewczyny! Tak czytam co piszecie o kolkach i myślę, że o jednej sprawie nikt nie napisał - otóż im dziecko więcej płacze, a nie daj Boże się zanosi, tym większe będzie miało kolki, niezależnie od diety matki ani rodzaju mleka modyfikowanego, bo nałyka się powietrza w trakcie płakania. Uważam, że póki nie ma alergii (rodzice nie mają) to dieta eliminacyjna jest pozbawiona sensu. Zrozumiałabym jedynie ograniczenie nabiału trochę, bo rzeczywiście sporo dzieci ma skazę białkową, albo nietolerancję laktozy ale cała, zdecydowanie większa, reszta, ma zwyczajnie niedojrzały układ trawienny i tyle. Napewno lepiej jest zacząć jeść wszystko niż rzucić karmienie piersią (no chyba, że jak u betty zdjagnozowany refluks). Moim zdaniem to niemądre pozbawić dziecko przeciwciał i składników, których rzadne mm nie zapewni, po to, by oszczędzić mu zwykłej kolki. Dzieci małe mają kolki, mają też tysiąc innych powodów do płakania, takie uroki niemowlęctwa. Na mm kolki nie przejdą, zanim dobierze się odpowiednią mieszankę - też mija czas, troni się kasę i słucha płaczu. Dobrze napisała limka - barłożny tryb życia, leżymy, cycujemy, głaszemy i spimy razem z dzieckiem - ono spi, my też, ono się budzi, my też. Prosimy mężów/matki/teściowe/koleżanki, żeby nas w tym czasie dobrze karmiły samymi smakołykami. To tak krótki czas, tak szybko mija i potem się go z rozrzewnieniem wspomina - trzeba się dziecka nauczyć, sobie dać czas na odpoczynek. Wiem, że to trudne, szczególnie, gdy są starsze dzieci, ale niemowlę ma swoje prawa! Kiedy jesteśmy niewyspane, poddenerwowane, głodne i pozostawione z dziećmi same sobie, to dzidziusie od razu przejmują nastrój mamy i juz maruda sie włącza. Maluszki nawet czują naszą intonację głosu - czy mówimy do nich pewnie, z uczuciem. Dobra, nie piszę już dalej, to przecież same banały i każda o nich wie, ja tylko wołam o rozsądek dziewczyny, bo jak czytam ostatnie strony to wyziera z nich smutek i przerażenie!
-
Zgodnie z obietnicą - Wiktoria jest śliczna, ma bardzo mądre spojrzenie, niezwyklą gestykulację, jest olbrzymim żarłoczkiem i niezłym śpioszkiem, za co Bogu dziękuję. W nocy budzi się dwa razy na cycusia i natychmiast zasypia (nawet nie wiem, która z nas pierwsza). Jest pogodna, płacze tylko, gdy mleczko jej się wraca albo bączki nie chcą wychodzić, ewentualnie gdy jest tak zmęczona, że nie może zasnąć w ciągu dnia. Pierwsze kąpiele to był krzyk, ale teraz nasza kleopatra tapla się w wodzie z Oilatum z wielkim upodobaniem a następnie chętnie poddaje się oliwkowaniu całego ciała - prawdziwa panienka. Mąż już się martwi, że nie zarobi na spa dla nas obu! Tata wpatrzony w nią niczmym w obrazek, no zakochany po uszy - pamiętam takie jego spojrzenia z początków naszej znajomości :) Robi tysiące zdjęć każdej miny i cały czas chodzi uśmiechnięty. Mała obsikała go dokumentnie przy pierwszej zmianie pieluchy, co przyjął z takim samym zachwytem jak wszystkie inne jej dokonania w stylu machnięcia rączką, czy strzelenie zezikiem. Mati też zauroczony siostrzyczką, zachwyca się miniaturowymi nóżkami, rączkami, gładzi ja po łepulku, bierze na rączki (oczywiście sam siedząc na środku łóżka). Ostatnio w sklepie z butami gdzie szukaliśmy trampek na wiosnę sam spontanicznie wybrał dla małej sandałki (oczywiście za duże - ale śliczne!). W szkole chwali się zdjęciem siostry, które nosi w piórniku. No generalnie sielanka w domu i barłożny tryb życia. Wiktoria w sobotę skończy 4 tygodnie, więc już nie będzie noworodkiem a poważnym niemowlęciem! Trądzik, który pojawił się 10 dnia i obsypał jej lica już ładnie schodzi. Pępuszek odpadł w 15 dobie. Mała jest wyłącznie na cycu i bardzo to sobie chwali, chociaż ostatnio zaczęły się odrobinę kłopoty brzuszkowe, ale nie jakieś straszne. To naprawdę cudownie powiedzieć do męża pierwszy raz - "nasze dzieci". Nie wiem, czy zatrzymamy się na dwójce! Śmiali się z nas, że Mati był taki grzeczny na zachęta, a drugie da nam popalić ale wiecie co? Nie ma sprawiedliwości na tym świecie - Wiktoria jest chyba jeszcze grzeczniejsza! Kwestie organizacyjne przy dwójce rzeczywiście wymagają odrobiny wprawy, ale ogarniamy ten temat, bacząc, by Mati nie odczuwał zazdrości i nie chodził głodny ;) Musiałam wziąć panią do sprzątania raz na tydzień, bo już podłóg nie mam kiedy umyć i poodkurzać. Dzisiaj mąż został z małą pierwszy raz sam na 2,5 godzniny (nie licząc zdjęcia szwów siódmego dnia, ale mała miała wtedy bilirubinowy sen i przespała tamtą godzinę). Dali sobie radę, ponosił, potulił, popatrzyli się na siebie a potem puścił małej Mozarta (nie wiem jak go w naszym płytowym bałaganie znalazł?!) i Wikusia usnęła. Nawet nie musiał użyć awaryjnej butelki, którą mu zostawiłam. No dobra, przydługi ten post, nie chcę Was zanudzić! P.S. Noworodki mają taki zapach, że można ześwirować z zachwytu! Pamiętacie jeszcze?
-
i ja się melduję, między karmieniami :) Obiecuję jutro Wam poopowiadać!
-
Ale pięknie się wstrzeliłam na forum, w środku akcji - karmię Wikusię ale ręce mam wolne, więc kciuki mocno trzymam!!!! Jak to dobrze, że wreszcie się zaczęło, za chwileczkę, chwilunię będziecie razem!!! Serduszkiem jestem z Wami Agatko30!!!
-
Eulalia - takie kupy to norma - żółte, rzadkie, z grudkami, takie ziarniste. Lepiej, by nie było w nich śluzu, bo to może świadczyć o alergii. Na poczatku ile karmień, tyle kup, może być do 10 dziennie. Na modyfikowanym mleku kupek mniej i gęstsze.
-
Lilka - bardzo dobrze piszesz! Popieram w 100 procentach. Blackberry - jutro napewno będzie już lepiej, trzymam kciuki!
-
76gosia - dla Ciebie też gratulacje!!! Zagladaj do nas częściej! My przez pierwsze 5 dni dokarmialiśmy zwykłum Bebilonem. Wikusia śpi z nami w łóżku przykryta swoim kocykiem. Na początku spała w rożku, ale teraz się buntuje przeciwko ściskaniu.