Nesia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nesia
-
aaaa Fiona, oczywiście pisałam o zmianie mleka nie tylko ze względu na to żelazo i zielone kupki, ale i na inne objawy (może to tak jak podejrzewasz jest nietolerancja krowiego mleczka). Chyba zanim zaczniesz poszukiwać alergenu (proszek, roztocza), trzeba z tym mleczkiem pokombinować, bo przecież wcześniej na cucusiu wszystko było ok.
-
Fiona!Poczytaj o Nanie na necie. Ma dużo żelaza i może stąd te zielone kupki. Myślę, że trzeba zareagować i na początek zmienić Tymusiowi mleko. Różne mleczka pasują różnym dzieciaczkom. Isia - Twoja córeńka to cudeńko :):):):) Też przyszła mamo - Twoja niunia jest śliczniutka i taka pyzunia, że widać, że mamy mleczko służy :) Odpowiadam na pytania dt ściągania - już o tym kiedyś pisałam, odpowiadająć Carli. Nie jestem żadnym specem od tego, bo odciągam tylko dwa razy w tygodniu, na swoje wyjścia do kancelarii. Odciągam w noc poprzedzającą a potem jeszcze rano, bo z jednego ściągnięcia mam zazwyczaj za mało. Mały pochłania 125 ml i ostatnio daje znaki, że chce więcej. Odciąganie nie nalezy do przyjemności. Uprzedzam, że dość trudno jest sie nauczyć to zrobić, ja kilka razy byłam mocno sfrustrowana i nawet pieprznęłam raz laktatorem o ścianę (ale to było na początku). Trzeba cierpliwości. Nie przepadam za swoim laktatorem, choc ponoć jest najlepszy wśród ręcznych - Avent Isis. Rozważam właśnie zakup Medeli mini electric. Podobno jest wydajniejsza (ale i tak nie ściągnie się nigdy laktatorem tyle ile dziecko da radę wyssać). Rewelacyjne jest to, że można w ten sposób wspomóc laktację, no i wyjść nie martwiąc się, że dziecko głodne.Ja, pamiętna ostatniego skoku wzrostowego (jak mały miał 6 tygodni) zamierzam odciagać codziennie i zrobić sobie zapasy w zamrażalce. Trudno tak doradzić, bo każda z nas ma inne pory karmienia i w ogóle, ale w mądrych książkach piszą, żeby odciągac godzinę po karmieniu. Musisz popróbować. Dalka - mój mąż umie zrobić absolutnie wszystko przy dziecku i bardzo mi pomaga, ale podobnie jak Twój, woli jak mały nie płacze. Wtedy dość szybko się niecierpliwi i irytuje (ale i tak jest z tym dużo lepiej niż na początku). Dzięki Bogu Mati bardzo mało płacze, jeśli już to tylko marudzi.Mój synek bardzo faworyzuje tatę w zabawach, jest to ewidentne i dostrzegalne nie tylko przeze mnie ale i przez resztę rodziny. Mati do nikogo tak nie zagaduje i nie śpiewa, gaworzy i usmiecha się jak do taty właśnie!!!!! No i mąż jest odpowiedzialny za kąpiele (ja asystuję i przejmuję bejbika do wycierania, masowania ubierania) a także za basen. Więc może to nie dziwne, że dziecko tatę kojarzy z samymi przyjemnościami. Nawet jak synek jest już zmęczony i \"chyli się ku zachodowi\" a tata wróci z pracy, to dziecko zawsze znajdzie jeszcze trochę energii, żeby się do taty pouśmiechac itd itp. (a w tym czasie ja juz na niego wcale nie działam). Carla-a co z tą anemią? Ja dostałam żelazo :) a ze szczepieniem, no jeśli nie można, to trudno, a karmeniammi się nie przejmuj, właśnie w czasie choroby trzeba karmić, bo dzidzia dostaje przeciwciała w mleczku i uodparnia się na Twój zarazek. Trzeba tylko zakładac pieluszkę na buzię, albo maseczkę, żeby nie chuchac na bejbika. Nawet z wysoką gorączką można i trzeba karmić (chyba aż do 39 stopni). Ja nie do końca wierzyłam w te przeciwciała, ale teraz jestem pewna, że to prawda, bo ja z mężem zdychaliśmy na te grypę, a u Matiego obeszło się niewielkim katarkiem, bez żadnej temperatury, kilka kichnięć i kaszlnięć. Pozdrawiam Was dziewczyny :):):)
-
Kasiam! jesteś jakiś czas po terminie - to znaczy jak długo? bo nie napisałaś. Zrozumiałam, że 3 tygodnie temu odszedł czop - chociaż moim zdaniem to odeszła tylko jego część a reszta wypływa stopniowo w postaci śluzu. I nie ma w tym nic dziwnego, nie zawsze odchodzi cały na raz (może wypaść taka niby kulka a reszta jest luźniejszym śluzem) Dopóki śluz nie ma krwawych śladów, wszystko jest oki. Ja na Twoim miejscu zaopatrzyłabym się w aptece w podpaski, które wykryją, czy to aby nie są wody płodowe, to co wycieka (bo to by znaczyło, że pękł pęcherz płodowy i wody wyciekają). Są takie wkładki, które to wykrywają. Gdyby to wody Ci odchodziły, to sytuacja jest poważniejsza a śluzem wcale bym sie nie przejmowała. By się uspokoić idź na usg, niech sprawdzą, czy masz odpowiednią ilość wód, jak wyglądają przepływy i w którym stopniu masz łóżysko (chodzi o jego wydolność). Jeśli jesteś po terminie, pewnie chodzisz na ktg i to jest teraz najważniejsze, bo w ten sposób można najlepiej i najszybciej sprawdzić dobrostan płodu. Badane są skurcze macicy i tętno dzidziusia.Napisałam przydługi post,który być może wcale Ci się nie przyda, bo może już jesteś na porodówce? Trzymamy za Ciebie kciuki, daj koniecznie znać jak Ci poszło i zaglądaj do nas :):):)
-
a to o Cezarette http://www.kobiety.org/info_dal_madiow_3.html
-
Też przyszła mamo! Jest dokładnie tak, jak napisała skye.Mój Mati też czasami w dzień ucina sobie tylko 15 minutowe drzemki.Dzieciom starcza takie spania, tylko mamusiom nie :). Na spacerach Mateusz ma, jak to określa mój mąż, czujnik ruchu tzn, że zatrzymanie=przebudzenie. Przestań się katować myślami, że z Twoim mlekiem coś jest nie tak!!! Z tego co pisałaś mała pięknie przybiera na wadze, co znaczy, że się najada i wysypia.Jeśli przybrałaby mniej niż 500 gram na miesiąc to jest dopiero powód do zmartwienia. Jeśli masz przekonanie, że coś jest nie tak (mama czuje przecież najlepiej), podaj jej raz mieszankę w ciągu dnia i zobacz, jak zareaguje. Całuję Cię i pozdrawiam ciepło.
-
Własnie jestem po nocnym karmieniu, mały smoczek pociągnął mleczka i zapadł znowu w głęboki sen a mamusia spać nie może, więc zagląda tu do Was. Dziewczyny, z tą skazą to jest tak, że podejrzewa się ją u prawie każdego dziecka a tylko niektóre naprawdę ją mają. Teraz wszyscy lekarze wszędzie widzą alergię albo nietolerancję pokarmową. To jakieś szaleństwo jest. Wprawdzie uczulenia są dzisiaj częściej spotykane niż kiedyś ale bez przesady.....szczególnie, że w tej materii bardzo często wymądzrzają się pediatrzy.....mnie już po przy pierwszej wizycie wmawiano skazę a to był zwykły trądzik niemowlęcy. Ale lekarka zaraz zaleciła ścisłą dietę bez mleka i jego przetworów. Prawda jest taka, że pediatrzy się na tym zwykle nie znają!!!Efekt - mamy które nic prawie nie jedzą i mają mało pokarmu, nie wytrzymują napięcia, przechodzą na mleko modyfikowane itp itd, żeby później się okazało, że uczulenia nie ma wcale (bo trądzik, albo chwilowe podrażnienie albo reakcja na kosmetyki albo na proszek do prania etc.). Czasmi nawet mamy zaczynają smarować dzieci maśćmi sterydowymi i wtedy dopiero jest idiotycznie, bo tak można zrobić dziecku krzywdę, nawet jeśli się okaże, że rzeczywiście ma alergię. Więc kochane!!! Oczywiście mmożna odstawić mleko na jakiś czas, żeby sprawdzić(ja tak zrobiłam), ale nie popadajmy w paranoję. Jeśli jesteście zaniepokojone, to trzeba sie zobaczyć z lekarzem specjalistą - to jest dermatologiem dziecięcym albo alergologiem!!!Nie ma sensu narażac siebie na stres i głodówkę, utratę pokarmu itd a dziecko na niedobór wapnia i innych pierwiastków na podstawie opinii pediatry. Takie jest moje zdanie, potwierdzone doświadczeniami koleżanki, która ma córkę alergiczkę z AZT i alergią wziewną też. Zanim trafiła na sensowną lekarkę zafundowała sobie i córeczce pełną paletę tych kłopotów, łącznie z odstawieniem od piersi, którz dla alergicznego dziecka jest jeszcze ważniejsza niż dla zdrowego malucha. A propos, Fiona - jeśli zdecydujesz się na relaktację masz moje ogromne wsparcie. Na zachętę napisze Ci coś, co mnie zaskoczyło bardzo - otóż, choć to jest niezmiernie trudne, można wzbudzić laktację u kobiety, która nigdy nie rodziła. Robią to mamy adopcyjne, które chcą karmmić adoptowane dzieci piersią. Pewnie już o tym czytałaś, ale piszę, bo dla mnie to jest niesamowite!!!Jeśli można tak, to tymbardziej, przy dużym zacięciu, można u Ciebie. Interesowałam się tematem i chyba bez laktatora (używanego bardzo często) i poczatkowego dokarmiania butelką się nie obejdzie. Polecam stronkę www.laktacja.pl, jeśli jeszcze tam nie trafiłaś. No i nie wiem, czy nadal jesteś zdecydowana. To straszna walka a Twoje bejbi zaakceptowało już butlę. Na pewno jednak nie musiałabyś jej głodzić tygodniami, jak pisałaś. To zbyt drastyczna metoda, odstawienie butelki całkowicie. Trzeba dokarmiać, ciągle przystawiać (ciągle ciągle choć na chwilę) i pracować nad piersiami laktatorem jak najczęściej, nawet co dwie godziny. Łatwo o tym pisać a trudniej zrobić, szczególnie gdy dziecko już woli butlę i nie chce za bardzo ssać piersi....Daj znać o decyzji. Carla! Hmmm, ja mam naprawdę zagwostkę z metodą anty.....Nie chcę tych tabletek Cezarette, bo to mała ilość, ale jednak hormony, zastrzyk Depoprovena to też hormony, choć uwalniane pomalutku i w śladowych ilościach, podobno nie wpływają na laktację ani na bejbi, ale ja nie chciałabym faszerować małego żeńskimi hormonami ani ryzykować utraty mleczka. Choć brzmi to nader zachęcająco - zastrzyk co pół roku :). Spirala też uwalnia hormon stopniowo, ale przy spirali boję się czego innego - po pierwsze jej założenie a po drugie, czytałam, że jeśli chce się jeszcze mieć dzieci, to lepiej z niej zrezygnować, bo ma wpływ na elastyczność szyjki macicy, która jest cały czas rozchylona przy spirali i może być kłopot z utrzymaniem ciąży, trzeba podwiązywać szyjkę itd Poza tym, jeśli doszłoby jedank do zapłodnienia (a ineks pearla nie jest znowu taki niski) są kłopoty z wyjęciem i czasem zostawia się tę wkładkę na czas ciąży, co mnie juz ostatecznie przeraża. Taka się strachliwa zrobiłam......Nie rozmawiałam z moją gin o spirali, bo mi jej nie poleciła, dlatego jestem ciekawa, czy już ją miałaś i co Twoja gin na to powie. Napisz koniecznie. Znowu walnęłam posta na cały ekran....musicie mieć do mnie cierpliwość moje drogie, moje zapędy \"literackie\" są nie do opanowania.......
-
Jejkuuuuu! Mnie to zawsze takie długaśne posty wychodzą...wybaczcie dziewczyny......
-
Cześć! Isia! Witaj po długiej nieobecności i pisz pisz pisz :) Mały dzisiaj chyba czuje się ciut gorzej, mam nadzieje, że to przesilenie, dostał viburcol i te kropelki Fenistil (są antyalergiczne ale lekarz powiedział, że działanie antyhistaminowe działa dobrze na katarek), dalej podaję mu Cebion i Sterimar. Dzisiaj spał pierwszy raz w łóżeczku, bo wyrósł już z kołyski (a miał taką śliczną, białą, wiklinową i można go było bujać). Teraz spi juz jak dorosły, w pościeli, łóżeczko wygląda cudnie, jest takie bajkowe, błękitne, naprawdę cacy, Mati chyba je polubił :). Mąż kupi dla niego karuzelkę, wybrałam taką z misiami, która rzuca też ruchome światełka w różnych kształtach na suficie (do kołyski pasowały tylko takie zabawki wiszące wzdłuż, jak do wózeczka). Nam już przechodzi to choróbsko.... Rika - ćwiczenia są, ale najsukteczniej to kłąść jak najczęściej na brzuszek i nie mart się, że na razie tylko \"smakuje\" podłoże, niebawem zacznie podnosić łebek bardzo wysoko przy leżeniu. Dla zachęty można położyć jej coś kolorowego przed główką, rozmawiać do niej z przodu, żeby musiała podnieść główkę, żeby Cię zobaczyć. Z Matim był inna historia, bo on od początku walczył dzielnie, nawet jak mu się jeszcze glowa chwiała to ani na chwilę jej nie położył na boczek, tylko nosił i walczył a jak się zmęczył to płakał, żeby mu zmienić pozycję. Dopiero niedawno pierwszy raz położył głowę i nawet usnął w pozycji na brzuszku! Nasze dzieci same wiedza co jest dla nich dobre i same najlepiej wybierają kolejność ćwiczeń :):):). Też przyszła mamo, ja mam dwie koncepcje na to grymaszenie - czasmi Mati narzeka, bo pierś mu się kończy i chce drugą (tak jak u Riki) ale innym razem to mam wrażenie, że gazy mu przeszkadzają jeść, bo płacze, skręca się, ale nadal łapczywie chce jesć a nie może. Czytałam o refluksie, może to to? Jeśli chodzi o moczenie uszek, to my się nimi za bardzo w kąpieli nie przejmujemy, kiedy się troche zamoczą, bo przecież jak Mati chodzi na basen, to i tak mu się woda do uszek wlewa i sama wylatuje. Trzeba tylko pilnować by uszka dobrze osuszyć. Rika, to świtnie, że trafiłaś na taką lekarkę, szczerze zazdroszczę, w gabinecie u naszej rejonówy nie ma nawet grzejniczka :( poza tym ona jest beznadziejna, o czym już pisałam. Mateusz też protestuje przy noszeniu go prostopadle, chyba że usypia. W innych przypadkach domaga się noszenia pionowego, bo musi wszystko obserwować. Leżeć na płask w czasie aktywności tez nie chce, musimy go układac tak, by mógł obserwowac otoczenie (zwykle na kilku dużych poduchach pod kątem) - myślę juz o kupieniu jakiegoś leżaczka specjalnego. Fiona - no cóż, u mnie fizycznie chyba super, bo wszysto się ładnie zagoiło i seks jest rewelacyjny (choć początki były trudne, to tak jakby drugi \"pierwszy raz\") mięśnie brzucha tez doszły do siebie (cieszę się, że nosiłam pasy poporodowe) i brzuszek tylko lekko odstaje, ale to raczej tłuszczyk, którego nadmiar pozostał. W ciąży przytyłam 25 kg i zostało mi jeszcze 8 do wagi sprzed, ale, co jest bardzo pocieszające, nadal chudnę bez żadnych zabiegów, to chyba karmienie tak działa. Rozstępy nadal są, może troszkę zbladły, ale nie mam czasu się nimi zajmować. Biust już nie jest dziewczęcy tylko mamusiny, ale wygląda łądnie, spodziewałam się, że będzie dużo gorzej, bo ja zawsze miałam 75 C a teraz 80 E, ale po zakończeniu karmienia to się jeszcze zmieni.A jak u Was?Z wagą i w ogóle? Carla. pytałaś kiedyś o antykoncepcję - ja się boje stosować Cezarete czy Depoproveny, więc zostają gumki :(, ale nie wiem, czy nie zmienię zdania, bo naprawdę ciężko wrócić do takiego \"izolowanego\" seksu, jak za czasów panieńskich.A Ty? Czy Twoja gin coś poleca? Podobno ta Depoprovena nie wpływa na laktację ani na bejbisia, podobnie te pigułki, ale to jednak hormony, no nie wiem....napiszcie dziewczyny co Wy sądzicie.
-
Carla - my jak tylko wyzdrowiejemy to się zaszczepimy z mężem. Nie będę narażać maluszka na grypę i jej ewentualne powikłania!!! Ani razu więcej. Żałuje, że wczesniej tego nie zrobiłam. Nie wiem tylko, czy mamusia karmiąca może sie zaszczepić (Carlunia, jeśli coś wyszperasz na ten temat dawaj znać koniecznie) ale jeśli nie, to zaszczepi się sam tatuś. To on przyniósł tego wirusa i chyba nie ma się co dziwić, pracuje, niedosypia i w tym roku bez urlopu jesteśmy oboje, więc jest wyczerpany i osłabiony i świństwa się go czepiają.....Dzidziusie przeciw gdypie można zaszczepic dopiero po ukończeniu 6 miesiąca. Prawdą jest, że karmienie piersią uodparnia maluszki. Mati znosi chorobę o niebo lepiej niż my. Mąż zdychał, ja ledwo żyję a on ma tylko niewielki katarek i kilka razy zakasłał. W mleczku oddaję mu całą swoją odporność. Na tę chorobę dostaje na razie wyłącznie Sterimar, maść majerankową pod nosek i Cebion. Mam nadzieję, że się wybroni i nie będzie już gorzejl, tylko lepiej, bo mnie też już powoli przechodzi. Dzięki dziewczyny za słowa wsparcia :) Jakos się trzymam dzięki Wam :) Fiona!!!! Tęsknimy tu za Tobą !!! Cieszę się z dobrych wieści. Dobrze, że sobie radzisz, bardzo Cię podziwiam! Też przyszła mamo! Przesyłam buziaczki dla niuni, z dziurką w serduszku nic sie nie martw, wszystko się ślicznie zrośnie, mojej kuzynki dzidziuś tez to miał. Dominisiu, pilnuj żeby Cię nie wzięła choroba, mój lekarz mówi, że gdybym ja nie zachorowała, to mały nie miałby żadnego problemu. Trzymam kciuki! A tatus niech nosi maseczkę jednorazową, jak bierze Krzysia (można kupic w aptece, mój nosił ale to nic nie dało, bo ja się też zaraziłam). Ja też chcę zdjęcia!!!!Wyślij mi, bo ja nie mam Twojego adresu, mój jest pod nickiem. Elu - może rzeczywiście zapisuj, ile zjada?Ja bym zapisywała.Mój Mati śmieje się ciągle, czasami nawet z głosem (takie fajne gardłowe dźwięki) i śpiewa aaa, agu itd, ale jest dużo starszy od Twojego synka, więc jeszcze musisz poczekać i będzie mnóstwo uśmiechów :) Puza! Miło czytać w końcu Twoje literki :) A z jedzeniem - może dziewczynki mniej jadają? nie wiem, ale mój synek najchętniej ciągle by jadł i trudno mu jest puścić pierś nawet jak już się najje. Czasami się zwyczajnie przeżera, potem ulewa a potem znowu chce jeść. Juz się martwię czy to nie refluks jakiś, bo pod koniec karmienia trochę płacze, wygina się i ulewa właśnie a potem dojada, co myślicie o tym dziewczyny? Jak wasze bejbiki pokazują, że chcą już drugą pierś (że ta którą jedzą jest juz pusta?) i jak kończą jedzenie? Mój czasami jak sie mocno obje, to odpada od cycusia półprzytomny, ciężko oddycha, leży i wygląda jakby się upił mlekiem a z kącika ust leci mu mała strużka mleka - cudny widok, ale czasmi płacze przy piersi pod koniec.... Całuję Was Kochane!
-
Dziewczyny! Jestem strasznie przeziebiona, mąż przyniósł do domu jakiś zarazek straszny i najpierw w piątek rozchorował się sam (chory facet w domu - to dramat) a potem uczęstował mnie w poniedziałek (napradę mnie dopadło, jestem chora pierwszy raz od 11 miesięcy) no i najgorsza wieść - wczoraj Mateusz zaczął kasłać i kichać :(:(:( nic dziwnego skoro w domu taki Lazaret :( byłam z nim u lekarki w rejonie, która stwierdziła tylko powiększenie węzłów chłonnych i zaproponowała antybiotyk (sic!!!!). Skończyło się na wizycie prywatnego pediatry (nieźle sobie licżą specjaliści za domowe wizyty!). Mały znosi chorobę nadspodziewanie dobrze, jak na razie, milion razy lepiej niż ja i mąż, bez gorączki i kataru. Oby tak dalej, niech mi szybko zdrowieje mój chłopczyk!!!Trzymajcie kciuki dziewczyny. No a ja chodzę wpół przytomna, czuję się fatalnie a na domiar złego moja ósemka postanowiła się właśnie teraz dalej wyrzynać. Także mam ząbkowanie we własnym wykonaniu. Nie jest fajnie..... Całuję Was i kładę się.....może uda mi się zasnąć. Dalka, dzięki za zdjęcia dzieciaczków, ja wysłałam Tobie zdjęcia w odpowiedzi, ale nie wiem, czy doszły???
-
Elu - to dobrze, że Nivea nie uczula i nie musisz myc za każdym razem wodą przegotowaną, jak moja koleżanka. Igiełki w nóżkach - skye miała chyba na myśli szczepienie, że wbijają igły....buuu, to nie jest fajne, ale da się przeżyć. Mati zanim wyszliśmy z gabinetu spał juz wtulony we mnie. Trzymam kciuki za Wasze szczepienia dziewczyny :)
-
Potwierdzam, lekarze nie chcą wypełniać tych tabelek :) hihihi, ale lepiej zymwyczajnie zapytac a potem wpisać, bo samemu to trudno jest ocenić.... Moja lekarka zaglądała tez małemu do gardziołka no i sprawdzała wszystkie odruchy a także mały został zważony (nie mierzony, podobno jest zakaz ortopedów na wyciąganie nóżek do miary, więc my sami poczekaliśmy aż maluszek się wypręży i rozprostuje, odrysowaliśmy na podkładzie jego długość a potem ją zmierzyliśmy centymetrem). Elu? Jesteś pewna, że to od pampersów? Używasz nadal tetrówek? Jak z odparzeniami? My używamy pampersów pieluszek i chusteczek i Linomagu (od czasu do czasu) i dzięki Bogu nie uczulają a mały nie miał nawet jednej czerwonej plamki nigdy.
-
Carluniu! Spóźnione ale nie miej serdeczne życzenia urodzinwe! Życzę Ci Kochana samch łask Bożych, dzionków szczęsliwych. uśmiechów beztroskich i spełnienia wszystkich marzeń, by zrobiło się dużo miejsca na następne :) A z @ nie wiem, mam nadzieję, że jeszcze długo się nie pojawi. Skye - cieszę się, że już jesteście po szczepieniu. Jeśli przetrwacie nockę, wszystko bedzie oki :) Dalka - też wymyśliłam z tym mleczkiem, kiedy miałam zabroniony nabiał przez chwilę - niestety Bebiko jest absolutnie nie zjadliwe dla mnie, nawet z kaszką....ale dzięki Bogu wysypka minęła i mogę juz jeść wszystko, chociaż z mlekiem to nadal uważam (i z czeoladą i z cytrusami) Bardzo Ci współczuję tej skazy u Malutkiej i tej diety ścisłej. Ja, gdy byłam mała tez miałam skazę a teraz wszystko ok i uwielbiam nabiał. AAAA, czy ja też m,oge dostać zdjęcia Ulci? Adres pod nickiem. Ubieramy szkraba o jedną warstwę więcej niż siebie - tak jak Carla :) Iwcia - to napewno po szczepieniu, mój Mati też był niespokojny przez dwa dni, taki bardziej marudny. Fiona, jak nóżka synka? Ela, skye ma rację, to bardzo indywidualne sprawa z trzymaniem główki. Arkadia, jeśli rzadkie przez jeden, kilka dni to chyba nie problem, ja bym sie nie martwiła o ich konsystencję, ale o te pienienie się. Gdzieś czytałam, że to może być objaw uczulenia. Najlepiej jednak lekarza spytać, ale ja myślę, że to minie i ze jest związane z tym co Ty zjadłaś. Karin! Pisz do nas chociaż troszkę :) Rika, jak Malutka po szczepieniu? A propos wysypek - Mati ma od urodzenia takie krosteczki z białymi łebkami, które się przemieszczają po buzi, wyglądaja jak prosówki u dorosłych i to jest hormonalna kwestia. Miał też drobną, grudkową wysypkę w kolorze czerwonym na buzi i za uszkami i na karczku, którą ja się bardzo martwiłam (i lekarz kazał zarzucić nabiał) ale ona zniknęła dzień po szczepieniu (nie wiem, czy to było ze soba powiązane). Całuję Was dziewczyny!!!! Miłego weekendu My jutro idziemy na wesele a Mati zostaje z moja Mamą.
-
Dziewczyny!!!!!!!! Byliśmy na basenie! ABSOLUTNA REWELACJA!!!!!Zero płakania, raz jeden skrzywił minkę na chwileczkę. Poza tym widok 15 maluszków pluskających w basenie i ich zatroskanych, przerażonych rodziców - cuuuuudo! Mały po pływaniu - moja rybeczka :) ma wielki apetyt i śpi jak zabity.....a i nie wiem, czy to zasługa pływania, ale dzisiaj pierwszy raz przewrócił się z brzuszka na plecki, całkiem sam. Manewr powtórzył 3 razy, za każdym razem lepszą techniką i w tę samą stronę. Na więcej prób mu nie pozwoliłam, żeby się nie przemęczył. Karmiłam go przed wyjściem na basen, żeby pospał w samochodzie i obudził się zadowolony i skory do zabawy, kiedy dotrzemy na miejsce. I tak było. 30 minut w wodzie, ostatnie 5 w jaccuzi. Naprawdę fantastycznie było. POtem do szatni, przebieranko - tu mały protest, ale króciutki, i do godolki, w czapeczce (jak ja się boję o te uszka jego), zasnął natychmiast. Po powrocie do domu zjadł oba cycusie i znowu lulu. Mój mąż cały zafascynowany :):) ja też. Mały jest najmłodszy w grupie - dziś ma 2 miesiące i jeden dzień, ale w innych grupach są dwa mniejsze dzieciaczki - jeden chłopczyk młodszy o tydzień i dziewczynka młodsza o trzy dni. Najbardziej wszyscy rodzice byli zestresowani na początku. Ze mnie nerwy schodziły jeszcze po powrocie do domu, ale maluszek miał naprawdę świetną zabawę i inne dzieci też. Także polecam z całego serca. Mam tylko nadzieję, że z tymi uszkami będzie wszystko ok.Dzisiaj pogoda sprzyjała, ale będzie się robiło przecież zimniej. Carla, ale jesteś spostrzegawcza, nawet ja się w tym zamotałam, bo wizyty mieliśmy dziwnie powyznaczane. Mati, gdy się urodził miał 54 cm długośi i ważył 3670 gram. W szpitalu odrobinę schudł (do 3460 gram), potem, gdy miał 20 dni ważył 3730 a potem w miesiąc (czyli od 09.08. do 07.09) przybrał 1130 i więc 4860 to jest wagą 7 tygodniowego Mateusza. Musiałam sprawdzać w książeczce :) Ten miesiąc między badaniami nałożył mi się z tym wiekiem- miesiąc. Sama byłam w błędzie. Teraz go zważę, może jutro i będzie waga po 2 miesiącach (9 tygodni).
-
Caarla! Fajna tabelka :) Rozumiem, że mam podać wagę i wzrost jaki maluch miał po miesiącu (inaczej nici z porównania), a nie aktualną, bo aktualnej to ja nie mam....na razie. Pytasz o to, ile mililitrów mały wypija? Z piersi to ja nie mam pojęcia, ale jak mu zostawiam 100 ml, kiedy wychodze do pracy, to wypija wszystko (czasem zostawi odrobinę a czasem, jak twierdzi mąż wypiłby jeszcze troszkę). TABELKA III DominisiaKrzysiu.......13.07..13.08 NesiaMateuszek........20.07..20.08......62cm.....4860 Ania69x2Adrianek......26.07..26.08 Iwka26Adrianek........30.07..30.08 PuzaMarlenka...........07.08..07.09. CarlaaDustin Alex......08.08..08.09......58 cm.....4400 RikaLena................09.08..09.09 ArkadiaNadia .........11.08..11.09 SkyePaulinka...........12.08..12.09.......57cm......4200 IsiaWeronika...........12.08..12.09 TPMamaNatalia........12.08 ..12.09 KarolkaPartyk..........14.08..14.09 DalkaUrszulka..........15.08..15.09 AsiawrocOla............15.08..15.09 Ewca22Majeczka......18.08..18.09 Alex Maciek ............18.08..18.09 PszczolaTobiasz........22.08..22.09 Ela79Michalek..........25.08..25.09 Fiona79Tymoteusz...28.08..28.09
-
A czy ktoś ma wieści od Fiony???? I patrzę na te tabelki :) może wymyślimy nowe, z innymi danymi? Jakies pomysły? Elu :) buziak dla Michasia :)
-
Cześć! Piszę jedną ręką, bo mój Mati nie chce już oglądać świata z pozycji leżącej.....Najchętniej z nad ramionka mamy lub taty, albo przodem do świata, oby nie na leżąco...pręży tez nóżki bardzo mocno, aż się boję, że za szybko próbuje wstawać. Na brzuszku robi już syrenkę, odpychając się łapkami i zadzierając główkę do góry. Bardzo lubi taką pozycję i długo w niej wytrzymuje...walczy, jak mówi mąż :) Też przyszła mamo! Oj nie przejmuj się z tym termometrem!!! Nasze prababki, babcie i mamy stosowały tę metodę i wszystko z nami ok. Nie uszkodziłaś małej, nawet bez tej wazeliny. Przeciez nie wpychałaś jej termometru na siłę.....Nowe podręczniki nie polecaja tej metody, ale zalecane sposoby wychowania dzieci zmieniają się częściej niż co dekadę....naszym mamom kazano poić dzieci glukozą, nam zakazuje się nawet podawania wody, czy herbatki koperkowej, o smoczkach i karmieniu butelką nie wspomnę. Nie trzeba się tak tym przejmować, bo idzie zwariować. Najlepsze co wymyśliła natura to instynkt macierzyński i to nim trzeba się kierować. Mama wie najlepiej, co jest dobre dla jej dziecka. To mama ma niesamowitą łączność z maluchem, rodzaj metafizycznego połączenia, niedostępny dla innych. Ja ufam swojemu instynktowi. Jestem naprawdę zaskoczona, jak on działa. Przykład? Proszę bardzo - jestem strasznym śpiochem (tzn zawsze byłam). Nie reagowałam na budzik, telefon, dzwonek do drzwi. Gdy byłam zmęczona to już wcale nie było sposobu, żeby mnie dobudzić....Bałam sie strasznie co będzie z budzeniem się dla dzidziusia. I tu olbrzymie zaskoczenie dla mnie i dla męża. Jesteśmy oboje w szoku, że wystarczy, by mały nierówno oddychał albo chrząknął przez sen, a ja już na równych nogach, choćbym nie wiem jak była zmęczona (a jestem teraz ciągle zmęczona). To jest niczym cud jakiś. Więc nie przejmuj się tez przyszła mamo, tylko ufaj sobie. To ty masz największe wyczucie i choć możesz w to nie wierzyć, nikt delikatniej nie użyłby termometru pomagając Twojej dzidzi niż Ty!!!!Może ktoś zrobiłby to z większym doświadczeniem, czy bardziej fachowo, ale napewno nie z taką delikatnością i tak ostrożnie.Jesteś tą osobą, którą kochą maleńką najbardziej na świecie, Tobie na niej najmocniej zależy, bo to Twoje dziecko, Ty nosiłaś je 9 miesięcy pod serduszkiem i dlatego masz z nią taką niespotykaną łączność, której nie ma ani jej tatuś ani babcia ani nikt na świecie. Dlatego ufaj sobie i swojemu instynktowi. Twoja dzidzia potrzebuje Twojej pewności siebie :) a ze złym samopoczuciem - cóż, bądź dla siebie bardziej łaskawa i pobłażliwa. No miewamy trudne dni, nieprzespane noce i chwile zwątpienia, taki los młodej mamy i cały świat powinien to zrozumieć! Ja wczoraj w nocy tak dostałam w kość od Matiego (od 21 do 5 rano męczył się próbująć usnąć, co mu się nie udawało), że płakałam jak bóbr, razem z nim już nad ranem. Ale w końcu usnął i ja się przespałam i dzisiaj już znowu wierzę, że może jednak potrafię go wychować, w co rano szczerzę wątpiłam, a nawet byłam pewna, że się nie może udać.Tak więc nie wymagaj od siebie aż tak wiele! Pomoc psychologa może być rozwiązaniem i nie trzeba zwlekać, jeśli czujesz, że rozmowa z nim Ci pomoże, ale spójrz, jak niewiele potrzeba byś poczuła się lepiej - wystarczyło znaleźć dobrego pediatrę i już wszystko zaczęło się lepiej układać. Bądź sama dla siebie bardziej wyrozumiała, nie stawiaj sobie poprzeczki tak wysoko i kontynuuj wdrażanie mężą w opiekę nad małą. To bardzo ważne i dla niego i dla Ciebie. To jedyny sposób, by nawiązała się między nimi więź, a Ty będziesz mogła wtedy odpocząć i nabrać sił. I nie denerwuj się, gdy mężowi coś nie wychodzi tak dobrze jak Tobie, albo zajmuje więcej czasu, czy nawet kosztuje Małą trochę więcej łez. Nic jej nie będzie a zyska dobry kontakt z tatą, tak ważny dla dziecka. Mój mąż umie przy Matim zrobić wszystko, ale początki były strasznie trudne dla mnie. Patrzyłam na niego i gula rosła mi w gardle - bo np mały kichał już z zimna, tak długo zajmowało mojemu mężowi zakładanie pieluszki. Za to teraz robi to tak samo sprawnie jak ja i jest dumny, zadwolony z siebie jako ojca. A mały napewno nie pamięta tego kichnięcia, za to uwielbia, gdy tata całuje go po stópkach w czasie przewijania i drapie niogoloną buzią po brzuszku. Piszczy wtedy z radości :) Ja mu tego nie mogę dać, bo nie mam zarostu (hihihihih). Elu - zaniepokoiłaś mnie z tą główką u Michałka - czytałam, że niedobrze, gdy dziecko tak się mocno wygina, główkę odgina bardzo do tyłu, gdy leży, albo układa się w literkę c. Są na to specjalne ćwiczenia, wg metody Vojty.Może na wszelki wypadek wybierz się z małym do neurologa? To może byc niewłaściwe napięcie mięśni. Na szkole rodzenia nam o tym mówili i zapewniali, że bardzo skutecznie można to wyćwiczyć, tylko trzeba jak najwcześniej zacząć, nawet w 7 dni po porodzie. Mam jednak nadzieję, że ta dolegliwość nie dotyczy Michałka, tylko Ty jesteś bardzo ostrożną i zapobiegliwą Mamusią :):):) Pozdrawiam Was Kochane! P.S. Dominisiu, cieszę się, że wszystko tak ładnie się udało :) My nie wiemy jeszcze kiedy będziemy chrzcić Mateuszka, ale chyba dopiero na wiosnę.
-
Elu! Jesli to nalot, to jest tak jak pisze skye, wszystko w porządku, bo to od mleczka, ale Ty piszesz o plamkach........ to mogą być pleśniawki albo afty. Przyjżyj się dokładnie języczkowi. Może trzeba będzie wypędzlować małemu buziulkę gencjaną. Najlepiej to pokaż języczek położnej.
-
Ooooo, widzę, że i kupka się pojawiła i zdjęcia doszły. Super ! Cieszę się bardzo :):):)
-
Gosiu! Słyszałam o takim sposobie, żeby pomóc dzidzi termometrem, wkładając jego końcówkę do pupci. Termometr powinien mieć końcówkę w wazelinie. W literaturze fachowej bardzo odradzają tę metodę, bo jest dość niebezpieczna - można uszkodzić delikatną błonę śluzową, wyściełającą odbyt. Ja zdecydowałabym się na czopki glicerynowe, jeśli uważasz, że Maleńka się bardzo męczy tym brakiem wypróżnienia. Ale wstrzymaj się może jeszcze. Może Paulinka zrobi kupcię i będzie po kłopocie. To podobno normalne, że dzieci zmieniają ilość i jakość kupek i że czasami nie kupciają przez kilka dni a potem wszystko się reguluje na mniejszą ilość wypróżnień dziennie. Mój Mati robił nawet po 6 kupek a teraz robi 2 - 3. Tak Ci piszę żebys się nie martwiła, a sama miałam przedwczoraj straszny dylemat, bo Mati robił calutki dzień zielone kupki - ale takie naprawdę zielone, w kolorze trawy. Dzięki Bogu od wczoraj jest juz w porządku. Możesz też spróbować zjeść otręby, suszone śliwki, napić się soku jabłkowego, zjeść kilka jabłek, marchewkę, to powinno przynieść rezultaty. Pozdrawiam i czekam na wieści, czy coś się zmieniło. P. S. Dostałam zdjęcia, śliczna lalunia z Twojej córci :) Wysłałam swoje, daj znać czy doszły. Carla - do Ciebie też, drugi raz, mam nadzieję, że teraz skutecznie
-
Cześć Kochane! Ewcia, Ela - witajcie po długiej nieobecności. Mam nadzieję, że trudy porodów pójdą szybko w zapomnienie, najważniejsze, że dzieciaczki zdrowe!!! Bardzo się cieszę, że jesteście już z nami :):):) Carla? A zdjęcia ode mnie doszły??? Też przyszła mamo - szczerze mówiąc mam masę obaw związanych z tym basenem... Dziewczyny!Moja babcia twierdzi, że chcemy utopić dziecko, teściowa, że basen dla niemowlaka to cytuję \"burżuazyjna wydumka\" i że niepotrzebnie ryzykujemy, bo przecież dziecko urodziło się tak bez kłopotu i tak się dobrze chowa, więc kusimy los...To tak, jakby mój synek miał ograniczony pakiet szczęścia, który już wykorzystał i na basen nie wystarczy. No i oczywiście jest zarzut bakterii, zapalenia uszek itd itp. O te uszka to ja się też martwię, ale mam silne przekonanie, że ten basen to będzie sama radość i przyjemność dla naszej trójki. Mały uwielbia wodę, a ten basen to w zasadzie basenik, ma ozonowaną wodę o temperaturz 32 stopni a dzieciaczki bawią się w nim z rodzicami aż się buzia sama do takich widoczków uśmiecha. Karnety odebrać mamy do niedzieli, więc jest jeszcze czas do namysłu. Twoja mała ślicznie przybiera, też przyszła mamo, a to znaczy, że mimo, iz marudzi i daje Ci i Twojemu mężowi w kość to wszytko jest w absolutnym porządeczku. Bardzo się cieszę :) Napisz, co po wizycie u kardiologa. Skye, też przyszła mamo! Ja też chcę zdjęcia, mój adres jest pod nickiem :) Dominisia? Krzyś już ochrzczony? Jak było? Czy wszystko się udało? Arkadia - proszę nadrabiać czytanie i pisać pisać pisać Rika - ja jadam rybkę regularnie co piątek i wszystko jest oki :) Iwka, no Twój Mały to naprawde rośnie !!! Rekord forumkowy chyba :) Carluniu! Mój mały nie ma ciemieniuchy ale w szpitalu ołozne mówiły, że trzeba sowicie oliwką nacierać i wyszczotkowywać. Pa kochane! Wyślijcie zdjęcia, nie ma Waszych adresów pod nickami, więc nie mogę wysłać swoich :( Wysłałam do Carli, ale nie mam potwierdzenia czy doszły.
-
Cześć Kochane! Przezyliśmy to szczepienie :) Mały marudził trochę w noc po podaniu zastrzyków. Nie spał tak, jak zwykle, gzrecznie i głębokim snem, tylko budził się często i od razu z płaczem. Ale przeżylismy. Dzięki Bogu i Waszym kciukom :) bez temperatury i innych przypadłości :) Jutro chyba pojedziemy na działeczkę, bo pogoda śliczna, niech maluszek poleży na świeżym powietrzu. My już mamy zgodę na figle :):):) To będzie nasz drugi \"pierwszy raz\" chyba, bo ja troszkę sie boję...
-
Kochane! Dzięki za trzymanie kciuków - pomogło, przynajmniej na razie. Mały był baaaardzo dzielny i tylko dwa razy krzyknął przy okazji każdego kłucia. Zaraz potem zasnął w moich ramionach, jeszcze zanim wyszliśmy z gabinetu. Wzięliśmy Infanrix-DTPa i Hiberix. Razem 130 zł - niestety, ale tylko dwa kłucia i ponoć dużo łagodniej dzieci przechodzą te \"wyczyszczone\" szczepionki. Zobaczymy, teraz muszę obserwować małego przez 48 godzin a jeśli zaczerwieni mu się ramionko, przecierać roztworem jedna łyżka sody na pół szklanki wody. Podobno temperatury po tym nie powinien mieć, a ja się tego jak wiecie bardzo boję....Czas pokaże. Teraz się pochwalę - mały przybrał 1130 gram przez ostatnie 4 tygodnie na samej piersi + odrobina herbatki koperkowej. Klatka piersiowa i główka urosły mu po 3,5 cm przez ten czas. Długości, ku mojemu niezadowoleniu, nie mierzyli. Twierdzą, że to zakaz ortopedów (no nie wiem, przez tyle lat się mierzyło i było w porządku.....strasznie chciałam wiedzieć ile ma wzrostu mój mały mężczyzna, no ale skoro to niebezpieczne, to trudno - chociaż mogli przecież poczekać, jak sam się wyprostuje i zmierzyć....) Wg pani doktor Mati jest bardzo silny, podobało jej się, że już trzyma główkę bardzo sztywno. Dostał nawet zgodę na basen i zapisujemy się od 19.09. Iwcia - ja pijam kawę, tak dwa razy w tygodniu, ale dość słabą i z dużą ilością mleczka :) małemu nie szkodzi (nie zauważyłam, by był bardziej pobudzony, czy zachowywał się jakoś inaczej). Chusteczek używam Papmpers zielonych i białych, ale wolę zielone. Nie są mocno nasączone, ale wystarczająco, by umyć pupcię i by w miarę szybko wyschła, zanim nałożę maść albo samą pieluszkę :) Też przyszła mamo - strasznie się cieszę z pozytywnych zmian. Uczysz się swojej kruszynki a ona Ciebie i już niebawem będziecie idealnym duetem :) tak samo jak my z Matim i reszta mam.Alez dzieciaczki są różne - mój synek właśnie lubi ciepło. Do spania trzeba go opatulać :) a z głaskaniem i smoczkiem ma identycznie - czasami wystarczy, czasami nie. Tylko na brzuszku nie układam Matiego do spania, bo się naczytałam o zespole śmierci łóżeczkowej, więc na brzuszku tylko gdy jest aktywny i gdy na niego patrzę. Super, że znalazłaś taką fajową pediatrę. To ważne, żeby mieć do lekarza zaufanie :) Skye - ja też miałam wrażenie, że mały ciągle je, więc zaczęłam zapisywać karmienia i czas ich trwania. Okazało się, że moje wrażenia są mylne, bo mały jada 8-10 razy dziennie po 20-40 minut. Ale ja podaję smoczek gryzaczek, więc mały nie żąda zabawy z cycusiem, tylko traktuje go jak bar :) (a straszono mnie, że jak podam smoczek to oduczy się ssać pierś) No ale niestety nadal to nie jest takie regularne jedzenie, mimo, że mały skończył dzisiaj 7 tydzień. Także skye, jeszcze potrzebujemy cierpliwości z tymi porami karmienia. Mój regularnie je i śpi wyłącznie w nocy - karmienie o 24, 3, 7.30. Reszta dnia w rozsypce......Ale i tak jestem szczęśliwa, że tak ładnie śpi i mam nadzieję, że to mu się nie zmieni!! Carla - zdjęcia suuuuuper! Wyślę swoje jak tylko się zbiorę :)
-
Dominisiu! Dzięki za słowa otuchy :) Dam znać jutro jak nam poszło. Buziaki
-
Cześć Kochane! Ale genialna pogoda jest. Super. Cieszę się też, bo jutro idziemy do lekarza, więc też się dowiem ile maluszek przybył. Niestety wizyta będzie połączona ze szczepieniem, więc moja radość nie jest pełna....przede mną doświadczenia Dominisi, bardzo się boję, że Mati też będzie miał gorączkę po wszystkim :( Carla, pytałaś o odciąganie - u mnie to jest tak, że odciągam dwa razy w tygodniu, wtedy, gdy wychodzę do kancelarii. Zostawiam małemu 100 ml, bo to jest maks, ile potrafi zjeść. W jednej pełnej piersi mam zwykle około 60 ml, więc jak się domyślasz, muszę ściągać w noc poprzedzającą wyjście a potem przed samym wyjściem. Mleczko może stać w lodówce do 48 godzin, ale ja nigdy nie przekraczam 24. W zamrażalce można przechowywać do 3 miesięcy i są takie specjalne jednorazowe torebki do tego celu. Ja nie zamrażałam na razie. Odciągam po ostatnim karmieniu przed snem Mateuszka, bo on w nocy kładzie się po kąpieli o 24, potem budzi się o 3 a potem dopiero o pół do ósmej. Więc o 3 ściągam z cycusia który ssał, jeśli tam coś zostało - a zostaje, bo w nocy to on mało ssie (oba cycusie opróżnia o 24) i z drugiej piersi tyle, żeby była połowa butelki, czyli 60 ml razem. Potem rano mały je często, bo odbija sobie noc, więc nawet co 1,5 godziny pierwsze trzy karmienia, czyli tak do 13, potem już je normalnie co 3 godziny. Więc tak o 14, kiedy uśnie odciągam a jak nie uśnie to dopiero około 15.30 przed samym wyjściem. Trochę to brzmi skomplikowanie ale wcale nie jest. Po prostu zauważyłam, że przez 3-4 godziny oba cycusie są już pełne, więc mogę spokojnie ściągać i tylko uważać, żeby na wszeki wypadek mieć jeden cycuś tak do połowy pełen, gdyby mały zechciał jeść zaraz po odciąganiu. Literatura fachowa to raczej odradza ściąganie, jeśli wszystko jest ok i mama jest z dzidziusiem, bo można sobie z cycusiów zrobić mleczarnię. Zalecają odciągać, jak się wychodzi, i dla relaktacji, czyli by ponownie wzbudzić laktację po przerwie. Ale z moich i znajomych doświadczeń wynika, że można też, jeśli robi się to ostrożnie, pobudzić istniejącą laktację, by mieć więcej mleczka (bo ja miałam paranoję, że mam za mało) i także żeby uniknąć kryzysów laktacyjnych, albo je przejść szybko. Wtedy opróżńia się pierś po dzidziusiu. Pierś nigdy nie będzie całkiem pusta, bo produkcja idzie non stop. Ssanie nawet pustej piersi (nie ważne czy przez dzidzię, czy laktator, choć dzidzia robi to skuteczniej) pobudza wydzielanie się prolaktyny i produkcję mleczka. Mleczko, które odciągam zawsze podaję dzidziusiowi. Jeśli na przykład wrócę z pracy zanim on się obudzi to najpierw zjada butlę a dopiero za jakiś czas to, co moje cycusie naprodukowały, żeby nie wpaść w nadprodukcję. Jak się mleczko wylewa, to wiadomo, że produkuje się go za dużo, bez korzyści dla brzdąca. To tyle. Zapytaj Carlunia koniecznie swojej położnej o to i daj znać, co powiedziała, szczególnie o tym wspomaganiiu laktacji, bo to mnie najbardziej interesuje. Wiem, że lekarze zwykle doradzają jak najczęściej przystawiać, by wspomóć laktację, ale czy można tak męczyć dzidziusia? Kiedy moje piersi są już prawie puste, to Mateusz strasznie się wkurza, niecierpliwi, szarpie brodawkę, nałyka się przy tym powietrza i zapłacze. Tak było przy ostatnim kryzysie i prawie pękłam, tak miałam dość i nawet naszykowałam już mleko w butli, ale dzięki Bogu mały zasnął. A ja się zawzięłam, laktator do ręki i 5 minut jedna i 5 minut druga pierś i następnego dnia już było dość mleka. Pozdrawiam i czekam na info.