Nesia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Nesia
-
Carmen - gratulacje :) Eulalia - jabłuszka można, a jeśli chodzi o odciaganie - ja nie odciagam teraz, jak nie brakuje mleka. A z tym spaniem - dzieci zaczynają mieć tez okresy czuwania, ja do swojej wtedy gadam, staram się ją jakoś zainteresować - najlepiej widzi biało-czarne przedmioty i wzory - na moją bluzkę w esyfloresy potrafi wgapiać się nawet kwadrans! Też mamy kłopoty bączkowe - przedwczoraj zjadłam danie ze smażoną cebulą i cały dzień były problemy z kupką :( Miała też wczoraj pierwszą "awarię" albo powinnam napisać arię, bo wpadła w takie rejestry wysokie i tempo płakania, jakich wczesniej nie ujawniła. Zamilkła po włączeniu suszarki - jednostajny dźwięk zrobił swoje i usnęła zmęczona. Obudziła się w świetnym humorze. I wczoraj też pierwszy raz nie płakała w kąpieli, tylko po wyjęciu (wcześniej przy wkładaniu i w zasadzie całą kąpiel). Przy wsmarowywaniu oliwki nigdy nie płakała - hrabianka, lubi masaże. Mąż sie śmieje, że ma nadzieję na mniejsze ceny w SPA, jak mała dorośnie :):):) Uczymy się siebie nawzajem - to takie cudowne i tak szybko mija, trzeba sie tym cieszyć! Noworodki tak szybko stają się niemowlakami a za chwilę już przedszkole....U nas już najmniejsze kupione ciuszki się nie nadają, nosimy 62 cm i są akurat - mała rośnie w oczach!!!
-
Ja nie chcę się wymądrzać, ale chyba bez sensu z tymi okładami na sutki! Dziewczyny, jak Wam się wydaje, że dzieci głodne, to są tylko dwa wyjścia - pierwsze to zalecany przez konsultantów laktacyjnych hardcore - czyli przystawiać, przystawiać, przystawiać i w ten sposób przetrzymać kilka dni, laktacja się rozkręci i będzie git, drugie - zwyczajnie dokarmić a laktację podkręcić laktatorem. Jeżeli można wzniecic laktację u mam adopcyjnych, to tym bardziej można zwiększyć produkcję mleka. System wzniecenia - 7 minut jedna, 7 minut druga pierś, potem 5 minut jedna, 5 minut druga i na koniec po 3 minuty dla każdej i tak co 3 godziny - dacie wiarę, że kobieta, która nie urodziła dziecka może tak rozpocząć karmienie? Na podkręcenie wystarczą dwie sesje na dzień po 10 minut dla każdej piersi. Wyczytałam, że problem z ciągłym głodem może polegać na tym, że dziecko nie dostaje mleka drugiej fazy, więc się nie najada tym początkowym, wodnistym. Je tak często, że zawsze ma to "chude" mleko, bo gęste i wartościowe nie ma szans sie wytworzyć w tak krótkim czasie. Według mnie lepiej dokarmić, podkręcić laktatorem elektrycznym przez 2-3 dni (ja odciągałam tyle, ile Wika dostawała mieszanki plus raz dziennie, po karmieniu, przystawiałam laktator do pustych piersi) i po dosłownie 3 dniach byłysmy juz tylko na cycusiu. Co do przybierania to 30 gram dziennie (czyli około 210 tygodniowo) to minimum, tyle dziecko przybiera w brzuchu u mamy w końcówce ciąży i conajmniej tyle powinno na zewnątrz. Przy pierwszym dziecku przybieraliśmy po 1200 gram miesięcznie i to było bardzo dużo - i Mati też pierwsze 5 dni był dokarmiany a potem cycus tylko. Teraz nie wiem, Wika ma dopiero 20 dni i nie była ważona jeszcze.
-
Lilka - piekny poród :), Łasica - też ślicznie i imię Helenka było wśród moich faworytów :) Marghi - ależ ja się martwiłam o Ciebie, szybko, gwałtownie z pęknięciem, ale wszystko się dobrze skończyło, nawet ten antybiotyk zdążyli podać :) z sikaniem się nie martw - koleżanka tak miała, przejdzie, zresztą nietrzymanie moczu po porodzie to częsta przypadłość - ona popuszczała przy każdym chrząknięciu, kichnięciu, masakra! Ale przeszło, musisz szybko zacząć ćwiczyć mieśnie Kegla. I dobrze, że dzidzia zdrowa :):):) Ale dzielnie rodzimy na tym forum dziewczyny!!! U Wiki odpadł pępuszek i te krosti zaczynają znikać powoli, chociaż lekarz powiedział, że mogą być miesiąc, a nawet dłużej.Odbyłyśmy też już 3 spacerki :) świetnie tak urodzić na wiosnę - słoneczko, ciepło sie robi....bajka :) Całuję wszystkie Mamusie - te rozpakowane i te oczekujące, no i dzieciaczki wszystkie w piętki od cioci Nesi proszę całować!
-
a ja byłam pewna, że u Marghi będzie szybko, że ni zdążą podać tegoi antybiotyku, tymczasem pusze, że koszzmar, to chyba długo...... i rzeczywiście, miał być chłopiec!
-
MamaMałejGwiazdki - a może to nie katar tylko mleko w nosku? Moja Wiki tak dziwnie furkotała przy oddychaniu, zaczęłam ją obserwować i dobiero jak zauważyłam,że odrobina mleka jej noskiem wyleciała to skojarzyłam, że to nie katar tylko mleko a kichnięcia są jedynym dzidziusiowym sposobem na oczyszczenie noska.
-
Gratulacje dla nowych Mamuś! Klaudyna! Jezus Maria, jak to czytał to aż mnie ciarki przechodzą i łzy cisną się do oczu - dobrze, że masz już dziecko przy sobie i że nic jej się nie stało!!! Myślę, że powinnyśmy ogłosić Cię bohaterką naszego forum - ułożenie pośladkowe, próżnociąg i kleszcze.....Kochana, dochodź do siebie, trzymam kciuki.
-
Po raz kolejny popieram lilkę w sprawie rota - naprawdę dziewczyny, zastanówcie się dobrze, albo pogadajcie z mamą jakiegoś przedszkolaka! Rotawirusy są powszechne i niezwykle uciążliwe - dziecko wynmiotuje i ma biegunkę jednocześnie, przy złosliwych to potrafi trwać tydzień i jeszcze z gorączką. Nie uwierzyłybyście jak to potrafi dziecko osłabić....mniejsze dzieci trafiają do szpitali na kroplówkę, odwodnione. Nic się nie da zjeść ani wypić. No porażka. A potem reszta rodziny przetargana - po 3 dni sraczki. Nawet dorosły źle to znosi. Ja po doświadzczeniach z synem napewno zaszczepię.
-
Moją Wikusie bardzo wysypało - ma białe krostki na całym buziaczku. Nie wiem, może to słynny trądzik niemowlęcy? Napewno to nie potówki, ani nie uczuleniowe. Jest tylko na buzi, wokół oczek, na bródce i polisiach. Trzy dni temu pojawiło się kilka krostek, wczoraj więcej a dzisiaj juz cała buzia. Niektóe sa z białym środkiem a inne takie czerwone plamki...Martwię się, bo nie wygląda to dobrze. Czy któreś forumkowe dzieciątko też ma takie hormonalne jazdy? Bo wyczytałam, że to organizm pozbywa się hormonów Mamy ciążowych. Pamiętam, że Mati też miał krosteczki, ale nie tak dużo! Apropos szczepionek - naprawdę polecam szczepienie na rota - my przy Matim sobie darowalismy, nieświadomi jak powszechny w przedszkolach jest ten wirus. Efekt - Mati miał to dziadostwo chyba z 10 razy a ma niecałe 7 lat (a po nim za każdym razem cała rodzina - powaga!). Jak rota atakował wszytskie dzieci w przedszkolu rzygały i miały biegunkę masowo, oprócz tych zaszczepionych, więc mnie nie trzeba będzie namawiać na tę szczepionkę.
-
Myszka - wielkie gratulacje!!! Ale dałyście czadu - dorodna dziewczynka :):):) Bardzo współczuję bólu związanego z łożyskiem - wiem, że to męka...brrrr. Jesteś bardzo dzielna, niech się córcia dobrze chowa a Ty szybko dochodź do siebie!!!
-
Gratulacje dla świezych Mamusiek!!! My też bierzemy D plus K. U mnie brzuszek spada ślicznie, nie ważyłam się ale w obwodach mam w pasie mniej już o 20 cm :) No i żadnego rozstępu, więc super (bo Matim mam kilka na udach :() U nas też była położna, pępuszek jeszcze nie odpadł, Wika miewa czkawkę co najmiej 2 razy dziennie, niestety ulewa trochę, i podobnie jak Wasze dzieci potrafi się obudzić na dwa łyki i jednego srutka :) Bardzo śmiesnie było na poczatku jak sie dwukrotnie przestraszyła swojego bączka :) teraz już się nie boi. My czasam jeden cycuś a czasami całe dwa na raz i śmiesznie się zdarza, że zje z jednego, potem usypia na 5 minut i budzi sie głodna na drugi. Dopiero jak wypije cały drugi, zasypia snem sprawiedliwej :). Od dwóch dni ma też takie chwile "aktywności", tak po 15-20 minut - że się rozgląda, przygląda, robi miny. Bardzo to fajne :):):)
-
Dzięki za gratulacje :) Z imieniem był masakryczny problem. Ostatecznie mamy WIKTORIĘ WERONIKĘ :) Mąż niezadowolony, chciał odwrotnie, uważa, że Wiktoria brzmi pompatycznie a Wiki rozwiąźle (sic!).
-
Cześć Kochane! Lilka świetnie to opisała. Skurcze to takie naprawde silne bóle miesiączkowe, z tą różnicą, że one się nasilają, tzn najpierw jest tak jak na okres a potem coraz mocniej, skurcz osiąga swój szczyt i łagodnieje. Moim zdaniem nie można tego pomylić ze stawianiem się brzucha, które ja odczuwałam jako stabilne napięcie całej powierzchni, bez eskalacji. Marghi Kochana, nie zamartwiaj się, to zwykła bakteria, poradzą sobie z nią, nawet jak nie zdążą przed porodem, to dostaniecie po porodzie i wszystko będzie w jak najlepszym porządku, no naprawdę, obiecuję Ci! Ja mam małą wyłącznie na cycusiu od 4 dni. Wczesniej ją dokarmiałam dwoma butelkami Bebilonu po 45 ml, bo w szpitalu nie miałam dość pokarmu - u mnie pojawia się dopiero w 4 dobie (tak było przy Matim i tak jest przy Wiki) i wtedy to już rzeka mleka płynie! Dzisiaj zarejestrowaliśmy córeczkę i ostatecznie jest Wiktoria Weronika. Zmiana wynikła z tego jak się ta mała istota rodziła - kiedy ktoś prze na świat jak taran z siłą tsunami to nie może być Adrianna czy Weronika, któe kojarzą mi się z delikatnością... I tym sposobem mamy Wiktorię. A...u nas kolek nie ma, jem wszystko (bez cytrusów, wzdymających i innych zakazanych, ale jem smażone). Ulewa nam się, a i owszem, czasami nawet 2-3 razy. Nie zawsze Wika odbija, choć ją podnoszę. Na cycu śpi tak 2 - 3,5 godziny. Kiedy dopajałam ją jeszcze tą mieszanką, to spała za długo, raz prawie 5 godzin i nie mozna jej było dobudzić, ale może to był też efekt żółtaczki. Buziaki Dziewczyny! Trzymam kciuki, bo czuję, że dziś się coś dzieje :):):) Ładna data, można się załapać jeszcze na 12 :)
-
Malinkazzz Tak, u mnie zeszło tak w 16 dni w poprzedniej ciąży a w tej nie napuchłam wcale. Tylko rozmiar buta to mi został większy - przed pierwszym porodem miałam 37/38 a teraz 38/39... Marghi, wszystko będzie dobrze, baaaardzo szybko, w sensie krótko!
-
Marghi - czary mary :):):) poważnie...jest coś na rzeczy z moimi zdolnościami - u nas w domu w linii bab jest taki zmysł jakiś, no nie wiem, rodzaj energii, której nie da się tak do końca kontrolować. Na przykład moja Mama kiedyś się wkurzyła na ojca, bo nie wracał (a to było w dobie bez telefonów) i podejrzewała go, że na wódkę z kumplami poszedł i powiedziała w złości, "obyś sobie goleń połamał" i ....ojciec wrócił do domu z gipsem na nodze...Od tamtego czasu Mama uważa....Tata też, bo przy tym, jak mama go przeklęła była moja ciocia, więc był świadek ;). Ja swojej niegdysiejszej sympatii powiedziałam kiedyś, jak nie chciał sie ze mną podzelić deserem, że zaraz się zadławi i się zadławił!. No i wszystkie miewamy sny prorocze. Z tym czarowaniem to przesada, ale ja naprawdę wiele rzeczy przeczuwam, jak bedzie i jak mam takie przekonanie, to się zawsze sprawdza. Tylko, że nie zawsze mam, bo to nie jest na zawołanie. Kiedyś nawet myślałam, żeby to jakoś rozwijać, ale na myśleniu się skończyło.
-
Marghi! No jestem cała przepełniona miłością (i mlekiem) :) Świadomość, że każda minuta małego dzidziusia tak szybko mija, że wszystko jest teraz dla Niej pierwsze, niepowtarzalne i takie ulotne....pierwsze grymasy, bezzębne uśmiechy, pierwsza kąpiel i pierwsze obsikanie Tatusia przy zmianie pieluszki :) Można godzinami wsłuchiwać się w miarowy oddech, patrzeć na te idealne usteczka, minaturkowe paznokietki, nóżki, które człowiek chciałby schrupać - no a zapach...., Boże, jak ona cudownie pachnie... i cały dom razem z Nią. Gdy wróciłam wczoraj po zdjęciu szwów słodki pudrowo pieluszkowo lovellowy zapach aż zaparł mi dech w piersiach....Jej delikatniutkie włoski i główka stworzona do całowania - no mówię Wam dziewczyny, idzie zwariowac ze szczęścia!!!! Elalia, wcale się nie przejmuj tymi drożdżakami, po porodzie tak je wymiecie, że wcale nie będziesz musiała leczyć. Ewentualnie mężowi zaserwuj Orungal (2 tabletki do przyjęcia jednorazowo, doustnie). Ja miałam Candidia po antybiotykoterapii w pierwszej ciąży, na samą końcówkę, starsznie mi doskwierały - byłam napuchnieta i swędziało, mimo, że brałam Macmirror 500. Po porodzie jak ręką odjął. Także zapomnij o nich, zresztą tak jak napisały dziewczyny, chyba jedynym zagrożeniem jest plesniawka u dziecka. Trzymam kciuki za Twojego Tatę! MamaMałej=Gwaiazdki bardzo mocno wierzę, że z przepukliną wszystko będzie oki i wrócicie razem do domu. Jako znana czarownica napiszę Ci nie martw się, masz to u mnie załatwione!!! Bitte Capuccino - bardzo mi przykro......trzeba myśleć, że tam spokój i bez bólu i spoglądają na nas bliscy z góry razem z aniołami i wspierają nas. Dziadek napewno zadba o Ciebie i prawnuka. Buziaki Kochane.
-
Kochane! Potwierdzam - dzidzia przyszła na świat 3 marca 2012 r, 3920/58, poród indukowany, siłami natury i bez znieczulenia! (choć to nie był mój wybór). Ale nie było tak strasznie a nawet powiedziałabym dość inspirująco - wcześniej, po urodzeniu Matiego z zzo nie zdawałam sobie sprawy jak silna jest natura, która sprowadza dziecko na świat. Toż to tajfun, tsunami, nie wiem co jeszcze, takie do żywego zwierzęce uczucie, instynktowne działanie i alsolutny brak kontroli! A dzidzia - cudowna!!!! Zawojowała nasz świat i wpatrujemy się w nią wszyscy!!! Mati przyjął siostrzyczkę bardzo dobrze, jesteśmy tacy szczęśliwi!!!! Skye! Nieźle mnie namierzyłaś :) Strasznie mi miło dziewczyny, że myślałyście o mnie - te pozytywne wibracje, fluidy, nie zniknęł w przestrzeni tylko dodawały mi sił! Dzięki wielkie!!! Skye, jeszcze chwila i synek pokocha przedszkole! Nic się nie martw. TPM - słuszna decyzja - jeżeli dziewczyna jest w ciąży, to nie będzie tak szybko myślała o przeprowadzce! Trzymam kciuki, żeby ta przepowiednia okazała się prawdziwa. Budowlaniec prawdopodobnie nie dbałby o porządek i sprzęty w mieszkaniu (choć to może stereotyp, ale ja, jak wynajmowałam kawalerom to razem ze sprzątaczką w cenie raz na 2 tygodnie). Całuję Was Kochane i wysyłam uściski - jestem tak przepełniona miłością, że aż we mnie kipi :):):)
-
Marcowe szczęście, Agnieszka - gratulacje olbrzymie :) Z poślizgiem ale odpowiadam na pytanie łasicy - tak, rodziłam na Karowej, prowadził mnie, jak w pierwszej ciąży, prof. Roszkowski, rodziłam z Alfredą Szczakan a za pierwszym razem z Małgosią Knaś. Wymaz pobierają rutynowo, na izbie przyjęć. Z dokumentów chcą właśnie wymaz, grupę krwi, ostatnie usg. Oni pobierają po to, żeby wiedzieć zanim wypiszą do domu, czy nie trzeba dziecku dać antybiotyków.W dwa dni jak nie zaczyna nic rosnąć, w warunkach tlenowych i beztlenowych, to posiew jest uznawany za jałowy. Taki wynik jest szybciej. Na zły wynik trzeba czekać dłużej. Tego dowiedziałam się jak robiłam wymaz w ciąży w swoim laboratorium i spytałam kiedy będzie wynik. Tak więc myślę, że on chcą wynik a i tak sami sobie robią, żeby wiedzieć na czym stoją. Dwa słowa o mojej córci - jest booooska! Ładnie je, dużo śpi, pięknie patrzy tymi swoimi granatowymi oczętami - wszyscy się w niej zakochują, a mój mąż zupełnie sfiksował na jej punkcie. Syn zresztą też - dzisiaj zapytał kiedy mi brzuszek zmaleje a potem żałował, że nie ma tam drugiego dzidziusia, bo on już by chciał :) Loma - i jak, udało sie wywołać poród? Dziewczyny, trzymam kciuki za kolejne rozwiązania na naszym forum. Czas leci, zaraz wszystkie będziemy juz rozpakowane :):):)
-
Dzięki Dziewczyny za gratulacje :) Aniu, Mati zareagował rozczulająco, wpatruje się w dzidzię niczym w obrazek, stara się cały czas byc przy niej i chce być pomocny - taką przyjął wersję, że jak jest obok to pozostaje nadal w centrum uwagi :):):) a wszyscy wokół bardzo się starają, żeby czuł się ważnym bratem - mówimy mu o tym jaki on był, że Niunia jest najbardziej podobna do niego, że będzie dla niej najważnieszy na świecie itp itd. Niunia "kupiła" mu prezent, który dostał, jak wróciłyśmy do domu - to wymarzone łyżworolki od siostry a od dziadków, za to że jest opiekuńczym bratem dostał mega statek Star Wars ponad 1000 klocków, więc jest zachwycony także i z tego powodu :) W szpitalu chodził fotograf, więc mamy takie profrsjonalne zdjęcia z drugiego dnia życia i w tym takie małe portretowe, szt. 8 i Mati wziął jedno ze sobą dzisiaj do szkoły (chodzi do zerówki), żeby pokazać kolegom i koleżankom, Wrócił dumny jak paw, bo wszyscy siostrę chwalili i zazdrościli. Także na razie sielanka, żadnych objawów zazdrości, widać tylko, że szuka swojego miejsca i jest taki torchę podekscytowany i trochę zagubiony jednocześnie. Zwracamy dużą uwagę, by nie było sytuacji, że jest zostawiony sam sobie - jak ja się zajmuję dzidzią, to Tata Matim i na odwrót, no chyba, że wszyscy wspólnie zajmujemy się Malutka. Na razie zapowiada się naprawdę oki :):):)
-
Kochane! Przepraszam, że dopiero teraz, ale emocji było wiele....moja córeczka urodziła się 03.03.2012 r., w dniu porodu ważyła 3920, mierzyła 58 cm, oceniona 10 pkt w skali Apgar. Poród był indukowany, tzn podano mi oksytocynę, żeby go wywołać - bo ktg wyszło słabo a ja byłam już po terminie. Pamiętacie, jak wspominałam swój pierwszy, cudowny poród z zzo? Liczyłam na powtórkę!!! Nie miałam żadnych objawów zbliżającego się porodu, o 10 dostałam oksytocynę, pojawiły się skurcze, ale takie naprawdę dość delikatne, mocniej zrobiło się koło 12, ale nie tragicznie, takie mocne miesiączkowe bóle, około 13 połozna stwierdziła rozwarcie na magiczne 3 cm, które pozwala na znieczulenie, kwadrans później przyszły dwie anastezjolożki i.......odmówiły mi znieczulenia, bo zamiast rezonansu kręgosłupa miałam z sobą tylko rtg a na nim nie widac, gdzie jest dyskopatia, tzn między którymi kręgami. Pozwoliły mi wykonać telefon do LuxMedu żebym to ustaliła i wtedy mi podadzą. Ale była sobota! Szanse, że w tak krótkim czasie ktoś w archiwum odszuka moje badania sprzed 6 lat nikłe - dzwonimy, o dziwo znajdują moją kartę natychmiast i informacje o badaniach, wizytach i NIGDZIE wyniku rezeonansu!!! Jako deska ostatniej szansy - telefon do gabinetu mojego rehabilitanta, też sprzed 6 lat, nawet nie wiem, czy aktulany mam w komórce, dzwonimy, odzywa sie rejestracja, jest karta - powtórka z rozrywki - nie ma zapisu gdzie przepuklina umiejscowiona - te telefony odbywają się na przestrzeni dosłownie 20 minut. No i nic nie ustalone, drugi telefon wykonuje już mąż, bo ja mam własnie ogromnego skurczybyka! Położna gadając ze mną o Dolarganie, który zaproponowały anastezjolożki zamiast zzo, podkręca kurek z oksytocyną, co zauważam kątem oka. I ten skurczybyk to juz efekt...Ona podkręciła oksy i wyszła. Ja proszę męża by po nią poszedł, że jednak chcę ten Dolargan (wcześniej bardzo narzekałam, że nie chcę, że dziecko będzie naćpane i ja też, że wolę to zzo, że pamietam które to były kręgi). Zanim wyszedł ja mam już drugi skurcz, też oooogromny i taki do parcia. Mąż wrócił i mówi, że nikogo tam nie ma (sic!!!) więc mu mówię, że ja mam juz parte i ma ją natychmiast znaleźć. Mąż wychodzi, wraca z położną, która niesie w ręku wielką strzykawę. A ja mam skuuuuuuurcz i syczę jej, żeby wyłączyła tą oksy, bo ja muszę przeć. Ona z niedowierzaniem podchodzi, łapie mnie za pupę i krzyczy - niech mi ktoś pomoże, trzymam główkę, Luiza, Marta, niech ktoś tu przyjdzie - a do mnie słynne "nie przyj, nie przyj". I to było bardzo trudne nie przeć wtedy....Wbiegają druga położna i lekarz, mam jeszcze jeden skurcz podczas którego robią nacieńcie (znowu nie przyj nie przyj) i przy trzecim skurczu, a w zasadzie podczas, Maleńka jest już na świecie!!! Położna w szoku - mówi do mnie - to ja dla Pani uważyłam koktail a tu już dzidziuś na świat się pchał! Potem jeszcze łożysko,szybko, bezboleśnie i szycie, ze znieczuleniem miejscowym, niezbyt przyjemne ale niebolesne, poza tym już wtedy łzy wzruszenia i dzidziuś na piersi, więc wszystko człowiekowi obojętne! Cała akcja z bólami partymi sztuk 3 trwała 9 minut. Wcześniej były dwa duże skurcze, rzeczywiście bolesne. Razem 5, którymi warto się przejmować, czas porodu od 10 do 14.09, czyli 4 godziny i 9 minut. Słowem - nie taki diabeł straszny dziewczyny!!! Naprawdę było nieźle, sprawnie, szybko a nawet gwałtownie. I to jest niesamowite uczucie, taka olbrzymia moc natury, taka fala wzbierająca, taka siła, nie wiem? Boska?, że to się naprawdę samo dzieje!!! A o wzruszeniu, gdy dzidziuś już urodzony nie ma co pisać....słów brakuje i łzy w gardle dławią.....same zobaczycie! Macie ode mnie szczegółowy, rzetelny i prawdziwy opis, żebyście się nie bały o nastawiały na pomoc dziecku i że tak musi być. Nie nastawiajacie się na zzo - z nim jest fajnie, lżej i polecam, ale róznica nie jest znowu tak wielka jak się spodziewałam, za to zawód, że sie go nie dostanie....no duży! A czasami sie nie da (bo za szybko, bo kręgosłup, bo inne leki, bo małopłytkowość krwi, itd, itp). W szpitalu byłyśmy równo 48 godzin. Wszystko w porządku, opieka ok, jedzenie dobre. Dla tych, które się martwią bakteriami - u mnie posiew był jałowy, ale na sali były dziewczyny z tą bakterią na A i one były przez 5 dni, bo dzidzie miały podawany antybiotyki i robione badania krwi oraz posiewy z krwi. Jedna jak wychodziłam dostała info, że kolejne 5 dni musi zostać ale nie wiem dlaczego, tylko że ze względu na nią a nie ze względu na dziecko. Na Karowej pobierają do posiewu wymaz przy przyjęciu, także wiedzą co i jak. Ja miałam jakąś bakterię niegroźną w ciąży, ale mnie prof wyleczył przed porodem, zresztą na tę moją, jak się dowiedziałam, i tak antybiotyku nie podają. Dzidzia jest najsłodsza i najcudowniejsza na świcie. Grzeczna, dużo je, ładnie śpi :) Pytajcie, jezeli coś jeszcze chcecie wiedzieć. Całuję!
-
Wniosna Dziewczyny! Jak pięknie na dworze. Słoneczko :) Bajka! A ja czekam i czekam. Już sie niecierpliwię. Wszystko gotowe, a dzidzia ani myśli wychodzić - już ją zachęcam, rozmawiam z brzuchem, pertraktuję - bez efektu. A Mati tak mnie zaskoczył, urodził się 3 tyg przed terminem. Mała odmiennie, już 3 dni do terminu a Ona się trzyma mocno. Może to kwestia płci - no nie wiem, jak to sobie tłumaczyć, przecież cykl mi się nie zmienił! Buziaki Kochane! Kawka na stole plus ciasteczka na zachetę do pisania!
-
Wniosna Dziewczyny! Jak pięknie na dworze. Słoneczko :) Bajka! A ja czekam i czekam. Już sie niecierpliwię. Wszystko gotowe, a dzidzia ani myśli wychodzić - już ją zachęcam, rozmawiam z brzuchem, pertraktuję - bez efektu. A Mati tak mnie zaskoczył, urodził się 3 tyg przed terminem. Mała odmiennie, już 3 dni do terminu a Ona się trzyma mocno. Może to kwestia płci - no nie wiem, jak to sobie tłumaczyć, przecież cykl mi się nie zmienił! Buziaki Kochane! Kawka na stole plus ciasteczka na zachetę do pisania!
-
Padło znowu pytanie o kilogramy pociążowe. Naprawdę nie ma się czym przejmować, bo te kilogramy są jakieś inne. Ja w pierwszej ciąży przytyłam 27 kg, więc naprawdę solidnie. Dużo ze mnie zeszło po porodzie i przez pierwsze dwa tygodnie - ja byłam bardzo spuchnięta w pierwszej ciąży już od 6 miesiąca i ta woda ze mnie schodziła bardzo, ciągle byłam mokra przez ten czas. Karmiłam piersią 7 miesięcy i jak skończyłam (a w zasadzie synek się odstawił sam) to do wagi sprzed ciąży zostało mi 5 kg, także drobnostka. Odbyło się bez absolutnie żadnej diety, ćwiczeń czy innych zabiegów celowych - zwyczajna opieka nad maluszkiem. I teraz najważniejsze - tu nastąpił kłopot, bo karmić przestałam a jadłam przez cały rok tak samo, nie zwracając wcale uwagi. W efekcie przytyłam dość dużo, zanim się sobą zajęłam, I wtedy bez dietetyczki się nie obyło. Pół roku diety i miałam wagę idealną, byłam 10 kg szczuplejsza niż przed ciążą. Także w efekcie tych perturbacji ja dopiero po dwóch latach wyglądałam super. Teraz też przytyłam dużo - 21 kg i się nie martwię, choć podobno po drugiej ciąży kilogramy gorzej schodzą. Po swoich doświadczeniach to tylko napiszę, że najważniejsze, żeby o sobie nie zapomnieć, a my kobiety mamy do tego skłonność. Dziecko, mąż, cała reszta świata a dopiero my Matki Polki, Nie można dać się wpędzić w tę pułapkę i fokusować jedynie na dziecku.
-
MamaMałejGwiazdki - ojej, to naprawdę niepokojące. Noworodki tak się z zimna wzdrygają czasami, jak pamiętam Matiego, ale co małej w brzuchu przeszkadza, żeby tak reagować? Poza tym te "wzdrygnięcia" sa naprawdę krótkie, a Ty opisujesz, że to chwilę trwa... Naprawdę nie mam pomysłu, trzeba zapytać lekarza. Mnie najbardziej oprócz niezdarności i ociężałości wkurza drętwienie rąk. To jest naprawdę niemiłe! U nas też pościel i piżamy całej rodziny wyprane w Loveli. Kupiłam stację parową i szaleję z prasowaniem - którego nienawidzę, ale z tą parą idzie naprawdę sprawnie. Pozdrawiam Dziewczyny i donoszę, że chciałabym być następna!!!!
-
Ja też zasmarkana od wczoraj....buuuuu! MamaMałejGwiazdki - jak to szybko oddycha? Nie oddycha, najwyżej czkawkę może mieć jak za szybko połyka wody płodowe. Albo to słynne rechotanie, chociaż ja nigdy czegoś takiego nie czułam, ani w 1 ciąży ani teraz i szczerze nie wiem, czego to żabkowe rechotanie ma być objawem? Napiszcie dziewczyny!
-
Ja podobnie jak lilka - zzo, bo mam cudne wspomnienia. W domu radość bo dotarł wózek. Jesteśmy zachwyceni :) Siary nie miałam do porodu w pierwszej ciąży (a po porodzie jedynie jakieś kropelki, następnie zaś rzeka mleka!) i teraz też nie mam. Także to żaden prognostyk jest! I rację ma szatynka - nie można sobie dać wmówić tej korby z karmieniem naturalnym tak na amen. Ja się absolutnie wkręciłam przy Matim i jak miał pierwszy skok wzrostowy (wtedy dziecko chce więcej mleka a cycusie przez 1-2 dni nie nadążają) to dałam mu butelkę z modyfikowanym płacząc przy tym rzewnymi łzami, a mąż razem ze mną....porażka, zupełnie jakbyśmy mu truciznę dawali.... No przesada w niczym nie jest dobra!!!! Mati dostawałał też smoczek, natomiast dzięki temu, że umiał pić z butelki mógł zostawać z Tatą z odciąganym mlekiem (albo i modyfikowanym awaryjnie) i z powodzeniem karmiłam go piersią nieprzerwanie do 7 miesiąca życia, kiedy to sam się odstawił. Nieszka - cudowne wieści, słodkie literki, piękny nowy początek. Jak to dobrze, że daliście sobie kolejną szansę!!! Warto było choćby dla tych pierwszych dni a tu całe życie przed Wami - bardzo się cieszę i całuję dzidziusia, gratuluję jego Tatusiowi, że staje na wysokości zadania a Tobie życzę, by ten optymizm, którym płyna Twoje zdania trwał wiecznie :):):) Z każdym dzieckiem, które się rodzi, świat dostaje szansę by być lepszy...:):):)