Kici-kici
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kici-kici
-
Yyyy.. ekonometria.. nie poszła. Najgorsze jest to, że wiem JAK liczyć, znam wzory - ale gdzieś w liczbach błąd się wkradł i szlag trafił :O No nic, będzie jeszcze szansa.\\ Co do kwiatków i kwiatów -- uwielbiam tulipany, niezapominajki, stokrotki. Ech, no właśnie, tak orientacyjnie -- ile kosztują kwiaty na wesele? [a Hellwig to jeszcze pikuś dla mnie przy estymacjach i takich innych :D]
-
Ale ona ma dopiero pół roczku.. :D
-
Celi - wolę nie dziękować :D Wiesz, kiedy na Uniwersytecie studiowałam, to było super. Pracy mieliśmy strasznie dużo, ale było widać efekty; czasem po nocach się śniło czytanie lektur czy laboratoria :D No ale to dzienne. Potem :O coś mnie chyba mocno uderzyło, bo zdecydowałam się jeszcze na zaoczne, ale szkoła już prywatna. I ja widzę przepaść między jednym a drugim. Tutaj tak wszystko kręci się wokół kasy, płać czesne, płać za to, za tamto.. A traktują nas jak .... Ale.. jeszcze 2 semestry i się pożegnam z tym "świetnym" miejscem, rok do wolności :D Ok, lecę zakuwać na konwersacje, bo mój hiszpański to jednak kwiczy ;D A jeśli szybko uda mi się to zdać, to zdążę na ekonometrię dojechać z Sosnowca :D miłego dnia wszystkim życzę
-
Whim - dziękuję bardzo! Nie mogę odpisać na maila - thunderbird nie chce ze mną współpracować, nie potrafię tego ustawić :O Ja uczę się na WSB, w Chorzowie - i szkoły ne polecam, straszne absurdy tam odchodzą :O (np. mam dyplom filologii angielskiej, ale na lektorat z angielskiego tak czy tak muszę chodzić. Na studiach zaocznych!! Zastanawiam się, czego oni tam mnie chcą uczyć. A jak słyszę, jak prowadząca popełnia błędy [a kto ich nie robi?] i nawet nie mogę poprawić, chociaż taki mam odruch -- pracuję jako lektorka w firmach i biznesowego angielskiego uczę :-) MASAKRA) Uff
-
Oj nawet nie wiem chwilowo, co to jest -- ale proszę proszę pięknie o podesłanie Czemu zasypiam jak tylko staram się poczytać te notatk moje nieszczęsne? :O
-
Hm, ja przepraszam, że się tak wtrącę.. Ale Whim -- czy masz może jakieś materiały z ekonometrii? (panika, jutro to piszę i od dawna nie umiem tego zajarzyć) Na chwilę obecną Hellwig, MNK Bogowie, obym koło kogoś mądrego siedziała jutro;-(
-
--> Celi Hm, to taka ilość na \"jak przychodzą goście\", tak ok. 6-8 osób, zależy od apetytów:] Oj zjadłoby się coś dobrego, zjadło.. ;-(
-
CO ROBICIE W TEJ CHWILI???????????????????????
Kici-kici odpisał beauty23 na temat w Dyskusja ogólna
Już :P -
--> zielony groszek Dla mnie połączenie smaku pomidora (najlepiej takiego \"prawdziwego\") i czosnku jest w ogóle super :D Sałatka selerowa: 1 słoik selera torebka ryżu (może być biały, ale czasem warto poeksperymentować np. z brązowym) 1-2 jabłka jogurt+majonez Selera odsączyć, pokroić paseczki na mniejsze, takie \"zjadliwe\", dodać ugotowany ryż, jabłko pokroić w kosteczkę. Dodać sosu i wstawić do lodówki. Taka schłodzona jest super w lecie :-) Albo jeszcze taka, która jest specjalnością mojej siostry: pół kapusty pekińskiej puszka kukurydzy zupka chińska pikantna o smaku curry (my używamy takiej z vifonu) - proszę się tu nie zrażać :-) pierś z kurczaka majonez Pierś z kurczaka pokroić w kosteczkę, dodać przyprawy do gyrosa (np. Kamis), obsmażyć i niech sobie powoli stygnie. Kapustę pekińską skroić na drobno; zupkę chińską pokruszyć na drobniutko, posypać tymi przyprawami i zalać taką ilością wody, żeby ją całą wchłonął makaron -- nie ma nic pływać:D Kiedy wszystko wystygnie, wsypać do miski, dodać kukurydzę i majonez. Bardzo sycąca, i wbrew wszelkim uprzedzeniom do zupek \"chińskich\" smaczna :-) (ok, kończę z tym tematem, bo o sałatkach to ja długo mogę:->)
-
Aaaalbo takie coś, jeśli chcesz wieczorem do kolacji podać. Rzecz banalna, ale urok tkwi właśnie w jej prostocie:-) No i przyrządza się błyskawicznie. Pomidory Żółty ser Majonez Kilka ząbków czosnku (to już kwestia indywidualnych upodobań ile) Pomidory trzeba pokroić w ćwiartki lub ósemki zależnie od rozmiaru, ułożyć na talerzu/pólmisku. Żółty ser zetrzeć na tarce o dużych oczkach, dodać posiekany/przeciśnięty czosnek i majonez -- sos powinien być raczej gęsty. I tym sosem przykrywa się poukładane pomidory. U mnie w domu nazywa się to "pomidorami pod pierzynką". Genialny dodatek, kiedy się grilluje:D
-
To ja przepis na sałatkę dam. 4 jajka na twardo pęczek rzodkiewki 2 ogórki (mogą być średniej wielkości, zależy kto ile zieleniny lubi:D) mały pęczek szczypiorku albo zielona cebulka pół główki sałaty zielonej majonez Jajka, rzodkiewkę i ogórki w kostkę (rzodkiewkę w drobniejszą), skroić szczypior, sałatę podrzeć na kawałki. Posolić i dodać majonezu/sosu majonezowo-jogurtowego. W zasadzie to tylko baza jest, bo można tu dorzucić dużo innych dobrych warzyw, np. pomidora. I wyjdzie bardzo dobra rzecz :-)
-
Cocinelka - skoro chce CI się wymiotować to może powinnaś to zrobić :D Boże, dziołcha, szkoda mi słów na Ciebie, bluzgać nie mam zamiaru (nie będę się do poziomu zniżać:D). Życzę miłej wegetacji i jadę sobie do domu -- gdzie tak, miałam i mam dobre dzieciństwo i młodość - a patrząc na ciebie coraz bardziej to doceniam. (z tym pomysłem przeniesienia na maila to rewelka, jak dla mnie, hyhy) I mimo bluzg --w moim kierunku (aa, cocinelka, agresja to również jest problem to leczenia) życzę wam, żebyście w końcu żyły dobrze.
-
Ale w ostatecznym rozrachunku się wygrywa to, co najważniejsze: poczucie "ja". I godność też zostaje -- bo nie żebrało się o uczucie.
-
Bo łatwo nie jest nikomu, ale sek w tym, żeby w końcu powalczyć o siebie. A im bardziej ktoś nas skrzywdził, tym potem jest łatwiej (choć absurdalnie na początku trudniej O_o) Moim zdaniem to sama decyzja jest najtrudniejsza, kiedy wiem, jakie są konsekwencje i wiadomo, że trzeba w niej wytrwać..
-
Po DDA? Rozstaliśmy się jakoś chyba z półtorej roku temu, tak mi się wydaje, dokładni nie pamiętam. Pozwoliłam sobie na kilka tygodniu użalania się nad podłym losem (:D pomoc przyjaciół była nieoceniona) i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że po 3 miesiącach byłam jak nowa. Wiesz, kiedy uświadomiłam sobie, co ten człowiek zrobił z moją psychiką, naprawdę łatwiej było mi się uwolnić od wszelkich uczuć. I podkreślam -- kontakt ostatecznie został zerwany. Żadnych czytań opisów, smsów, telefonów, maili. Nic. Żeby się "zresetować". Podziałało:-)
-
--> salamandra plamista No trwa to i trwa. Szarpie się dziewczyna już od pół roku, no bez sensu zupełnie..
-
Widzę, że rozmowa jest jałowa, Ty widzisz tylko swoje i nie chcesz widzieć zdania innych, kiedy jest odmienne. A rób co chcesz, samo nieodzywanie się to gówno jest warte, skoro myślisz o nim cały czas. Normalnie ręce mi opadły -- ale, jak to powiedziałam wcześniej, rób co chcesz, "nie tkwij" w tym dalej, życzę powodzenia (przyda Ci się; masz strasznie podatną na uzależnienia emocjonalne osobowość - swoja drogą) Aż cholera, chyba się zrelaksować po tym do roboty przejdę.. >_>
-
Cocinelka, ale to u Ciebie trwa już miesiące Po prost tak przykro mi patrzeć, jak tkwisz w czymś, co prowadzi do nikąd, i to tyle czasu już. A powinnaś cieszyć się życiem, wiosną (no może niekoniecznie taką wiosną jak dziś), być po prostu szczęśliwa.
-
--> Salamandra plamista Eno, nie mów tak nawet, tak źle nie może być, nie strasz;-) Wiesz, jak tacy są ci ich "jedyni" to ja dziękuję. Nie rozumiem, czemu dziewczyny się nie cenią i upatrują się tej "jedyności" w osobach, które ewidentnie nie są takie. Masochizm czy co? A i Cocinelce, i Desce zdrowy rozsądek w końcu pokaże, że szkoda życia na czekanie, życie się żyje a nie marnuje..
-
Czego wymagam? Odpowiedź na to pytanie jest bajecznie prosta: konsekwencji, moja droga! I tego, żebyś w końcu swoje życie doceniła.
-
Świadomie czy podświadomie, ale czekasz, trwasz w tym szaleństwie. Samo wczytywanie się w jego opisy (!! na miłość bogów, to tylko debilne statusy, czemu ludzie zawsze dorabiają do nich ideologię?) i "gdybanie", pisanie scenariuszy.. nie wmówisz mi, że nie czekasz. Za długo się uczyłam tej psychologii ;-) Po prostu nie zostawiasz tego za sobą.
-
"Co bedzie za kilka dni, tydzien, miesiac nie wiem, bo tego nie ejst nikt w stanie rpzewidziec" To jest ta furtka właśnie.
-
Powiem inaczej -- to Twoje życie, Twoje decyzje. Tylko nie miej pretensji do innych, nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Ja zaryzykowałabym nawet stwierdzenie -- nie obwiniaj swojego byłego AŻ TAK. On ma prawo do swojego życia, do szaleństw, do błędów. Nie Ty masz mu matkować, a i on potrzebuje wnioski wyciągać z tychże pomyłek.. Zrozum, jesteście na skrajnie innych etapach w życiu. Poza tym piszesz, że nienawidzisz go za komplementy -- dziołcha, a co on miał Ci mówić?! Żeś głupia i brzydka? :P
-
Ojj cocinelka, cocinelka.. "Ja na dzien dzsiejszy go nie chce !! A chocby nawet to warunek jest psycholog !!" Czyli nie chcesz, ale jednak furtkę zostawiasz. Ergo: sama sobie to robisz. Nie oceniaj tak ludzi z lękami, bo przecież sama je miałaś/masz (nie wiem, jak postępy z terapią, mam nadzieję, że coraz lepiej) Ja wiem, że teraz się w Tobie gotuje, ale dziewczyno, ceń swoje zdrowie, jedno tylko nam dane. Nie rób sobie tego sama -- i więcej czasu na wolnym powietrzu a mniej przed komputerem wpatrując się w jego opisy!
-
Po pierwsze -- przestań się przed nią płaszczyć. To tylko cię pogrąża w jej oczach. Swoim zachowaniem w ten sposób naprawdę wiele już straciłeś..