smitty
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez smitty
-
boniu ja właśnie wróciłam. Byłam w kąpieli.. Taki relaks sobie zrobiłam: pachnąca piana, muzyczka relaksacyjna, pachnące kadzidełka... Mmmm, jestem jak młody Bóg :)
-
dobry kotlet schabowy nie jest zły :) ale takie skojarzenie... czyżbyś Franiu głodny był ?
-
dla chłopaków :D
-
ooo , jak tu pusto :( Ale jeśli ktoś zawita to proszę
-
Perl, wkleiłam tylko jedno, specjalnie dla Frania. Kto będzie miał ochotę, poleci po linku :) A z tym kramem... Jest to chyba w dużej mierze prawda :) No bo jakim cudem mój kot zajada się całkiem nie kocim jedzeniem jakim jest ciasto i inne słodycze ;) Zupełnie, jak ja.
-
do wyrzymania też kiedyś omal nie doszło ;) jak spał w pralce :)
-
Skoro tak , to pozwolę sobie wkleić jedną moją opowiastkę z tamtego topiku, żeby nie trza było skakać. Kto chce, niech czyta - kto nie, ominie opowieść... Tytułem wprowadzenia- mieszkam w bloku, na parterze, więc kot chcąc \"pospacerować \" tudzież załatwić inne ważne kocie sprawy, wyskakuje z balkonu i w drogę! A ponieważ jak wiadomo, jest to zwierzę nocne, często przez sen słyszę,że puka łapką w drzwi balkonowe. Cóż robić? Wstaję z zamkniętymi oczami, wędruję \"na śpiocha\", otwieram mu te drzwi i wracam do łóżka. Sen mam czujny, więc kiedy wróci z rajzy i puka znów (z drugiej strony) znów wstaję i wpuszczam go do domku. Oczywiście nie zapalam światła... Ponieważ, jak już wspominałam, kocur jest czarny, więc właściwie kiedy wchodzi, nie widzę go tylko czuję jak przechodzi obok moich nóg. I teraz zacznie się właściwa historia.... I nawet nie wiem, czy on jest głównym bohaterem....? Raczej może nie, ale chodzi o te nocne zwyczaje.... Latem ubiegłego roku, niedaleko mojego bloku rozpoczęła się budowa niewielkiego sklepiku... Wiadomo, na budowie jest bardzo ciekawie z kociej perspektywy- tyle różnych nowych rzeczy do poznania, jakichś zakamarków, gdzie można uciąć sobie drzemkę, kiedy ród ludzki opuści ten teren.... Z mojej perspektywy nie było to tak ciekawe, bo ciągle się bałam, że np. wpadnie do jakiejś dziury, lub coś spadnie na niego. Ale cóż... Nie ma siły,żeby zatrzymać go w domu, jak ma ochotę wyjść. I pewnej nocy oczywiście wyszedł... a ja dalej poszłam lulu. Za jakiś czas słyszę miauki na balkonie... Wstaję, idę do drzwi... Co prawda, w tym śpiącym stanie pomyślałam:\"czemu on miauczy, skoro zawsze puka?\" Ale nic to... Otwieram... Włazi...Zamykam... I uświadamiam sobie nagle, że go widzę !!! Jakim prawem, przecież czarnego kota nie widać w ciemnościach!!! O Matko Boska !!! Pewnie wpadł w jakieś wapno albo inne cholerstwo na budowie! Trzeba go łapać! Wytrzepać?! Wyprać?! A tymczasem biała zjawa pędzi przez pokój, przedpokój.. do drugiego pokoju! Ja za nim! Widzę gdzie leci, bo biały... Nagle zjawa robi zwrot i pomiędzy moimi nogami czmyha do kuchni! Do misek! Ja za nim! I tu wreszcie zapalam światło, żeby zobaczyć skalę problemu tzn: czy będzie dużo tego trzepania i prania... I cóż widzą oczy moje? - już zupełnie przebudzone! Przy misce , ze stoickim spokojem podczas jedzenia, siedzi kot ---NIE MÓJ !!!! Biały, a jakże ! Ale biały z urodzenia, a nie wapna! Z wrażenia usiadłam na podłodze obok niego i nagle wybuchłam takim śmiechem, że nie wiem, czy sąsiadów nie pobudziłam . Jak już się uspokoiłam, dołożyłam mu jedzenia- niech se kocina podje. A potem wrócił już mój prawdziwy czarny kot i biały sobie poszedł... Po tym zdarzeniu nasunęła mi się refleksja, że o wiele zabawniej jest wstawać w nocy do kota niż do dziecka... Może nikogo nie zanudzę na śmierć ;)
-
Tak, ja tez bym mogła godzinami... Mój jest czarny jak smoła , też wielki - a waga ciężka - prawie 7 kilo :) Żeby tutaj nikogo innego nie zanudzić spróbuję dla Ciebie wkleić linka do topiku o zwierzętach, gdzie kilka razy pisałam o tym swoim \"cudeńku\" (pod nickiem kasik999) http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3337009
-
Perl ! Masz kocisko ?! :) Jakie ? Ona czy on ? Duży, mały? Ja mam kota na punkcie kotów :D
-
Perl, to cieszę się bardzo :) Mnie też Franio wyprowadził z równowagi tym dowcipem. Moja koleżanka ma wnusia niepełnosprawnego - na wózku i z innymi jeszcze przypadłościami. I widzę te problemy na co dzień. Ostatnio wojują o podjazd dla wózka, to istny koszmar jeśli się nie śpi na pieniądzach. Co z tego, że ileś tam procent sfinansuje PFRON, skoro oni nie mają tej reszty... zrobiliśmy z wieloma znajomymi zrzutkę ile się dało i mamy nadzieję, że podjazd będzie.
-
boniu tym razem mi wyszedł :) właśnie o to mi chodzi. Bo szum w sumie jest zbyteczny, potrzebna jest konkretna pomoc i ludzkie gesty na co dzień.
-
Takatamsobie parodyjka zaglądaczka Perl, chyba źle mnie zrozumiałaś... Punktem wyjścia był \"kawał\" Frania. Nie znoszę dowcipów, które mówią w taki sposób o dramatach - nie tylko o chorobach, ale i np. o Żydach w obozach koncentracyjnych itp. Uważam, że po prostu z pewnych rzeczy się nie żartuje i już. Jeśli chodzi o osoby niepełnosprawne, to właśnie fakt, że to nie państwo pomaga, budzi takie oburzenie. A dając za przykład ten \"krakowski jubel\" jak to Franio określił, mam na myśli raczej rozgłos wokół znanej aktorki (w tym przypadku), niż co innego. Bo właściwie na większe uznanie zasługują ludzie, którzy na co dzień opiekują się i pomagają osobom niepełnosprawnym - rodzice, opiekunowie, nieraz obce osoby. To im należy się hołd, a nie tym znanym, za sam fakt, że są znani. Przy moim zakładzie pracy działają warsztaty terapii zajęciowej dla dzieci niepełnosprawnych.. I podziwiam ludzi , którzy tam pracują. Wielu naszych pracowników częśto tam zagląda, bo te dzieci są urocze. A kiedy szykują przedstawienia na różne okazje, idziemy potem właśnie po to, żeby bić im brawo i patrzeć na uśmiechnięte buzie. Tylko , że wokół tych dzieci i ich rodziców i opiekunów nikt nie robi szumu, bo są nieznani. I to nad tym ubolewam, Perl.
-
Franiu Rzekłabym, że makabryczny ten dowcip :( Mam się za osobę z poczuciem humoru, ale humor tego typu chyba mnie nie bawi - raczej zniesmacza. Ale to moje osobiste zdanie..
-
Witam wszystkich troszkę mroźno, ale bardzo słonecznie Perl Jak tam ? Głowa nadal w chmurach ? :) Motylki jak się mają? :) tytoniu Wszyscy trzymamy kciuki za szybkie rozwiązanie problemu. Z dzieciarami jak z pogodą: raz pogodnie, raz burzowo. Przez trzy lata problemów (bardzo poważnych :( ) z moją córą, wiele razy miałam chwile zwątpienia... Do tego stopnia, że czasami miałam ochotę uciec na koniec świata.
-
hi,hi :) tak bardzo nie sprzątaj, bo dziury w podłogach porobisz :D
-
jak trza ,to trza.. poczekaj , odpocznij i do dzieła :) Chyba pójdziem lulu... Bo ja z pociechą wstanę. Muszę ją wyprowiantować :D delusia do jutrzyska
-
czy to ja --> początki zawsze są trudne, ale potem to już z górki . Nic się nie martw :)
-
oj, coś mi wygląda, że u tytonia jakiś poważny problem... Miejmy nadzieję, że szybko się rozwiąże.
-
delka, moja jak była nastolatką też nie chodziła... :) Ale teraz dorosła.. Poza tym musi wcześnie wstać, bo jutro jedzie, a dziś po całym dniu w drodze i w szkole była padnięta.
-
czy to ja ---> przepraszam. W naszym netowym slangu czarna sukienka oznacza, że Twój nick będzie czarny. To znaczy , że nikt poza Tobą się nim nie posłuży. Bo ludzie czasami lubią się podszywać pod kogoś.
-
boniu delka Młoda poszła do kąpieli, więc na moment zaglądam, żebyście wiedziały, że o Was myślę. No i żebyście mnie czasem nie zapomniały , bo byłabym niepocieszona :( delka, współczuję tej operacji i problemów z kręgosłupem... Mnie na szczęście nie dokucza. Ale mojemu tacie...
-
ewasch , to Ciebie też nie będzie ! Miłego wieczora w takim razie ;) Domyślam się ,że taki będzie... O przydałyby Ci się takie świece, jak dziś kupiłam.. W trakcie spalania zmieniają kolory... Super !
-
boniu trudno, ale jutro też jest dzień - a najfajniejsze, że wieczór również :)
-
boniu, ja dziś zachowuję trzeźwość, ze względu na młodą :) Co by sobie o mamusi pomyślała? Taki przykład dla młodzieży? ;) Ale Wam na zdróweczko !
-
a gdzie podziałaś rodzinkę ?