

Marzka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Marzka
-
poznanianka ja się obawiam że będę miała taką sytuacje. Przeraża mnie to, a jak mu o tym mówie to, mówi abym nie siała paniki, że jakoś to będzie. Tyle że ja się obawiam że będzie tak jak teraz. Wychodzi z rańca wraca w nocy, a jeszcze do tego jakoś teraz ma jakieś odchyły od normy i wariuje. Mówi że już jedzie, że będzie o tej i o tej. Daje mu jeszcze zapas tak ok 1 godziny, a jak do niego dzwonie to się okazuje że jest na piwku i nie wie kiedy wróci. To jest najbardziej wkurzające. Mi nie ma kto pomóc przy zakupach, a teraz po tym pobycie to nie mam wskazane dźwigac ciężary, a jak tutaj cokolwiek nawet ugotowac jak za dużo nie mogę kupic, a co dopiero mówic o bieganiu co chwile do sklepu po jedną pierdułkę. Także jak idę na zakupy to biore plecak i zakupy niose na plecach aby w ręku nie nosic, ale i tak czasami się boje i bardzo ograniczam to co chce kupic. Jeszcze troche to pingwiny po lodówce będą mi latac. Najgorsze jest to że jakbym musiała leżec plackiem i tylko do kibelka, to bym z głodu umarła bo nawet nie miałby mi kto zrobic, a ja przecież przy garnkach nie mogłabym stac. Ale na szczęście odpukac i nie ma takiej potrzeby i mam nadzieję że nie będzie.
-
a u mnie psina łazi i sobie miejsca nie może znaleśc. Dobrze że tutaj gdzie wynajmujemy to mamy podwórko. Teraz z tą moją wariatką to się boję wychodzic. Jak zaczyna szalec z innymi psiakami to może człowieka staranowac, a do malutkich nie należy. A że jak teraz niedawno była na podwórku wystarczyło że sąsiad otworzył do siebie drzwi, to do niego wpadła i narobiła zamieszania, a miał gościa. Także mam wesoło z tym całym moim zwierzyńcem. Najmniej to jeszcze kot rozrabia.
-
Dzisiaj stwierdziłam że połaże w piżamie. Jutro nie będę miała kiedy leniuchowac. Z rana na uczelnie, a później możliwe że na targi mieszkaniowe. Z tym drugim zależy czy mój menio z budowy się wyrobi. Już mi dzisiaj dzwonił że nie wie o której będzie, bo nie przyszło 2 ludków do montażu i muszą w 3 montowac szyby na klatce schodowej. Także kolejny dzień samiuteńka siedze. Nawet nie ma do kogo gęby otworzyc. Ale już nie marudze, bywa że niektóre dziewczyny mają gorzej.
-
poznanianka jestem prawie cały czas, no może po za chwilami małej drzemki. W nocy jakoś nie bardzo mogłam spac przez małą wiercipięte. Także dzisiaj łaże cały dzień w piżamie i tylko wymyślam co mogłabym zjesc. Nawet do sklepu nie chce mi się iśc, a mam ochote na budyń. I dogodź tutaj babie w ciąży :P
-
Mi maluch dzisiaj praktycznie w ogóle nie daje spokoju, co chwile kopie po żebrach i się między nimi rozpycha :/ Już nawet nie wiem jak siedziec/leżec.
-
Mi maluch dzisiaj praktycznie w ogóle nie daje spokoju, co chwile kopie po żebrach i się między nimi rozpycha :/ Już nawet nie wiem jak siedziec/leżec.
-
Kurcze jeszcze nie przyzwyczaiłam się pisac na laptopie :/ Jut_ka ja ostatnio też mam sporo nerwów przez mojego faceta, ale staram sie tym nie przejmowac, ale wiem że nie zawsze się da. Dzisiaj wziełam i zaczełam przelewa w wordzie to co mnie gryzie z powodu tego co się ostatnio dzieje, powiem szczerze że to pomaga. Później temu mojemu to dam do przeczytania i niech ma do myślenia, bo przecież teraz co jest ważniejsze zabawa czy rodzina. Ja zdecydowanie uważam że to drugie, a widac niektórzy mają to w głębokim poszanowaniu. Jutka głowa do góry
-
kurcza mam nadzieje że moje zwierzaki zaakceptują małego i nie będą okazywac zazdrości. O kota to się raczej aż tak nie martwie, ostatnimi czasy więcej czasu spędza na dworze niż w domu. W domu to zrobił sobie tylko jadłodajnie i sypialnie. A jak brakuje mu czułości to idzie się łasic do psiny. Ostatnio miałam ubaw z tej dwójki. Zaczynam sprzątac odkurzaczem a one zwiewaja do kuchni. Nawet jak skończyłam to jakoś tak dziwnie na mnie parzyły. Ale mi się dzisiaj młody wypina, straszna wiercipięta z niego dzisiaj.
-
Witam mamuśki :) Dzisiaj poleguje w łóżku. Jakaś taka niewyspana i połamana jestem. Jutro mam zjazd i na dokładkę jeszcze kolosa do którego będę się przygotowywa z platformy e-learningowej. Wczoraj trochę nadrobiłam zaległości i znalazłam adresik do naszego bloga. Doprawdy świetnie jest zrobiony. Może jak się zmobilizuje i poszukam jakieś zdjęcia to dorzuce, ale to będę musiała zasiąśc do kompa stacjonarnego. Pozdrowionka
-
renmanka bardzo współczuje takiego pobytu w szpitalu. Doprawdy nieciekawe miałaś przeżycia. Ten zastrzyk co mówiłaś to ile razy dostałaś?? Jeżeli 2 razy to mogłobyć na przyśpieszenie rozwoju płucek maluszka. Trzymaj się kobitko i dawaj się.
-
lalicja akurat tak jest że wszystkie 3 pasują do nazwiska. Wczoraj jak z mamą rozmawiałam to zaproponowała Gerwazy, myślałam że z krzesła się nie pozbieram
-
klo z tego co pamiętam to z Gliwic jesteś. To można powiedzieć że prawie sąsiadkami byłyśmy. Ja tam z Zabrza jestem. Mieliśmy jechać do moich rodziców na święta, ale po tym jak w szpitalu wylądowałam, wolałam nie ryzykować, a czułam się dobrze. Ale z takimi wypadami nigdy nic nie wiadomo. Może jak kiedyś nawiedze rodzinne strony to się jakoś zgadamy
-
Staramy się wszystko na bierząco rozwiązywać, chociaż nie zawsze jest kiedy. Bo bywa że wychodzi ja śpie, wraca to też śpie i kiedy tu pogadać. A jak do niego dzwonie to w większości wypadków jak stoi na rusztowaniu i szybko mnie \"spławia\" ale mu się nie dziwie. Najgorsze jest to że po piątkowo-sobotnim wszystko sobie wyjaśniliśmy i niedziele bardzo miło spędziliśmy, a w poniedziałek był replay. Ale mam nadzieję że to już nie wróci i będzie wsio ok. I już ciach na ten temat. Jeżeli chodzi o pójście do lasu i wykrzyczenie to niestety odpada. Niby mam pod nosem, ale tam nie pójdę. Od groma kleszczy a że zima ich nie wymroziła to lepiej nie ryzykować ukąszenia przez te pajęczaki.
-
A może teraz tak trochę z innej beczki. Ostatnio chodzi mi imię Sebastian po głowie dla małego, ale za to Przemkowi się nie podoba. On by wolał Ksawer albo Maksymilian. Jak dla mnie jego pierwsza propozycja to w zupełności odpada, bardziej byłabym skłonna do drugiej, ale ten Seba ostatnio to mi spokoju nie daje. Może wy coś poradzicie. I wielkie dzięki dziewczyny za wsparcie. Dobrze jest was mieć, w szczególności że w Wawie nie mam nikogo, wszyscy na Śląsku
-
klo ja go nie straszyłam nigdy że odejdę. Jest tylko jedna kwestia w której zapowiedziałam że coś takiego zrobi to mnie ani dziecka więcej nie zobaczy i dobrze o tym wie. W innych kwestiach tego nie poruszałam. A wtedy jak wyszłam to dało mu to coś do myślenia i dobrze. Ale już koniec, ciach. Nie chce wprowadzać grobowego nastroju na forum
-
Myszka jak można powiedzieć ja coś narozrabiam to wiem jak jego słabości wykorzystać i doprowadzić do w miare szybkiego pogodzenia. Ze mną niestety nie zawsze ma tak łatwo, w szczególności po takich akcjach jak ostatnio. Teraz w niektórych momentach po prostu odpuszczam aby niepotrzebnie się nie denerwować. Stwierdziłam, że lepiej mu odpuścić a w razie potrzeby później to wyciągnąć niż mam ciągle się denerwować i szkodzić tym małemu. Najgorsze jest to że jeszcze imienia nie mamy wybranego, a tutaj czerwiec zbliża się wielkimi krokami. Jakoś nie potrafimy znaleść propozycji która by nam obojgu pasowała.
-
Wygarnęłam mu wtedy we wtorek. Powiedziałam co myśle i że niech robi co chce, ale niech mi powie co postanowił abym wiedziała jak wszystko rozegrać. A jeżeli chodzi o budowy to chodzi o montaż balustrad. Jest jedna budowa kończona w Piasecznie. Dzisiaj montują tam szyby na klatce schodowej. Teraz w trakcie obróbki jest kolejna budowa na Żoliborzu, a za chwile rusza kolejna. Na szczęście na tą ostatnią są już przynajmniej słupki powycinane. Czasami to aż się nie chce gadać. Ale już wam nie truje swoimi problemami, które w większości już minęły i mam nadzieję że nie wrócą. Wielka buźka dla was dziewczyny
-
Myszka ja już czasami nie wytrzymuje i mam ochotę wyjść i nie wrócić. W sobote po piątkowej akcji wziełam się ubrałam i wyszłam. Za jakieś pół godziny miałam od niego telefon gdzie jestem. Jestem za miękka i dlatego mu wszystko wybaczam, ale z czasem jak się przeleje to będzie nie za wesoło. Dla nas obojga, a niedługo trojga. Ale mam nadzieje że tak się nie stanie, że wreszcie weźmie się chłop w garść. Ale jest jeden pozytyw z wtorkowych wydarzeń. Powiedział że rzuca palenie definitywnie. Mam nadzieję że wytrzyma w tym postanowieniu.
-
Ja też mam problemy z rozmawianiem. Ale zawsze jak się pytam co go martwi, czy wszystko ok to mnie zbywa, a jak za bardzo się dopytuje to mówi że jest dobrze, tak na odczepkę. Wiem że nie chce mnie martwić tym co się na budowach dzieje. Widze po nim że jest coś nie tak, ale jak mam mu w czymkolwiek pomóc jak nic nie chce powiedzieć. Wszystkiego musze się sama domyślić. Za każdym razem tylko słysze że nie chce mi mówić aby mnie nie denerwować. Najgorsze jest to, że jak wtedy do niego dzwoniłam to mówił że za jakieś 1,5h będzie, dzwonie do niego po prawie 2,5 bo się nauczyłam że u niego powroty zawsze są z poślizgiem, to ten mi mówi że jest na piwie i że zaraz wychodzi. I tak nie wychodził całą noc. Ale czego się dowiedziałam na drugi dzień to myślałam że go rozniose na strzępy i wkomponuje w te nie do końca pomalowane ściany w pokoju. No ale cóż jakoś mu to wybaczyłam, chociaż jeszcze nie do końca.
-
klo, ale za dużo też spać nie można, bo później to się nic nie chce i człowiek rozbity chodzi. Mi się nawet ostatnio gotować nie chce. Ze wszystkim idę na łatwizne. To jest aż czasami przerażające. Najbardziej to cierpią na tym zwierzaki. Psinie zanim nieraz ugotuje to mija pół dnia a ta patrzy na mnie maślanymi oczami i się domaga. Musze się wziąść w garść.
-
kasia.e wszystko byłoby ok, gdyby nie to że od ostatniego piątku dziwnie się zachowywał, a w poniedziałek to już popisał się na maxa. Zresztą wtorek też nie był w większości za fajny, ale pisać o tym nie będę bo to nie bardzo nadaje się do publikacji. Chociaż czasami z chęcią bym to wykrzyczała i może by mi ulżyło, ale to są nasze problemy i nie chciałabym nikogo w to wciągać. Myszko wszystkiego naj, naj
-
kasia.e ja w szpitalu praktycznie nic innego nie robiłam jak spałam. Fakt faktem budzili co 2 godziny na sprawdzanie tętna maluszka, ale mi to nie przeszkadzało. Miałam nakaz leżenia. Ale zdarzyło mi się pare razy że chciałam już do domu, bo miałam dość tego leżenia, ale przynajmniej wszystko się uspokoiło i jak na razie wsio jest ok. Z tego wszystkiego zrobiłam już zakupy dla malucha. Ciuszki już pokupowałam, reszta będzie trochę później. Najgorsza jest tylko jedna rzecz, że mój facet potrafi człowieka dobić. Właśnie przez niego nie spałam z poniedziałku na wtorek. Nie odbierał telefonu i jeszcze do tego wszystkiego nie wrócił na noc. Myślałam że przynajmniej jednej rzeczy we wtorek nie zawali i pojechałam zobaczyć czy może na budowie się pojawił, ale nie zastałam go. Nerwa miałam na niego strasznego. Idę trochę ogarnąć ten bałagan w domu, bo jakoś ostatnio nie miałam natchnienia sprzątać, zlew pełen naczyń do mycia :P Pozdrowionka
-
Dzień doberek mamuśki :) Jutka super że z maluszkiem wszystko jest OK. Kurcze ja to bym ostatnio nic tylko spała. Może to przez to że z poniedziałku na wtorek nie mogłam spać?? Nie mam pojęcia. Wczoraj pół dnia przespałam, a później jeszcze całą noc. Ale marudze :P Pozdrowionka
-
hejka mamuśki :) nareszcie się cieplusio zrobiło. Nic tylko na słoneczko wyskoczyć. Wczoraj jak wybraliśmy się z moim na spacerek to wcieło nas na 7 godzin. Po wczorajszym łażeniu dzisiaj mam zakaz wychodzenia. Ale było bardzo fajnie, pogoda dopisała to trzeba było skorzystać w szczególności że ostatnimi czasy ten mój strasznie późno wraca i widzimy się tylko rano chwile jak wstaje a bywa że jak wraca to ja już śpie. To trzeba było jakoś miło spędzić ten wolny dzionek. Pozdrowionka i buziale w brzuchole
-
Witam mamuśki :) Kurcze ciągle nie mam czasu aby nadrobić zaległości. Co chwile coś do załatwienia. Do kompa prawie nie siadam. Ale postanowiłam się wkońcu odezwać aby powiedzieć, że jak na razie wsio jest ok. Jeżeli chodzi o twardniejący brzuszek to może się zdarzyć, że to maleństwo strasznie się pręży i wypina. Mam tak nie jednokrotnie. Jak byłam w szpitalu i czułam jak mi się brzuchol napina a byłam pod KTG podpięta to nic się nie pisało, a za to czułam jak za chwile mały czołg z jednej strony brzucha przewraca się na drugą stronę. Czasami też bywa że brzuch jest tak średnio napięty i można wtedy nie czuć ruchów. Miałam taki przypadek i jak wziełam nospę to przeszło i maleństwo później szalało pół dnia. No nic idem się ubrać, później na pocztę i do szpitala po wypis, bo jutro do gina na kontrole po szpitalu i ewentualnie po receptę. Czy też wam się zdarza że jak gotujecie to jakoś tak was dusi?? Ja ostatnio coś gotować nie mogę. Dobrze że za świąteczne smakołyki to mój menio się wzioł i nie musiałam się męczyć przy kuchence. Pozdrowionka i buziole w brzuchole :*