Stanęło więc na tym że spotkania z M. maja być tylko przyjacielskie- jesłi w ogóle maja być..
Z R. nie chce mi sie nawet gadać. Jakoś sie to kiepsko rozkreca. Zreszta on chyba też nie jest do końca przekonany, to się da wyczuć. Dlatego raczej nie spotkam sie z nim dzis. Bylismy wstepnie umówieni, ale o konkretach póki co cisza. Mial smsowac. Zreszta na dworze zimno, nie wiem czy będzie mi sie chciało wychodzic... Ale decydujace jest rzecz jasna to że on sam nie wie czy chce sie ze mną spotykac czy nie..
Sobota:
Ale wstyd!
R. nawet nie pisnąl! Gdyby M. sie dowiedział miałby niezły ubaw! Odstawia mnie z powodu faceta którego .. nie ma. Coż za ironia losu...
wiem że zaprzepaści wszystko, robi to. Chcę go zmusić do czegoś przed czym ucieka jak przed zarazą.. Interesuje go w stopniu bardzo ograniczonym. Nie rozumiem go. Wczoraj znów nie przyjełam od niego kwiatów.. Był zły. Zepsułam mu zabawę.
Nie poddaje sie jeszcze. Ale prawie.
Zima to straszna pora roku!