Teraz jak ktos straci prace to koniec - takie jest moje zdanie. Ja uczę w Małopolsce i musze powiedzieć, że jest tragicznie. Do 2006 roku nie mozna praktycznie nic znaleźć. No chyba, że ktos ma niesamowite szczęście (np. inny nauczyciel musi iśc na emeryturę). Ale właściwie to jest beznadzieja. Nie chciałabym byc np. tegoroczną absolwentką, bo wiem, że o pracy w szkolnictwie to mogłabym tylko pomarzyć. Najlepiej jeszcze mają sie tylko nauczyciele języków - oni jeszcze mają jakies perspektywy.