Gollumica
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Wiecie co Babki.... dziś jak mną troche "trzepnęło" to też zaczynam nas podziwiać za to, ze tak długo czekamy (to odnośnie słów Zabuliny). No trzepnęło mną bo wczoraj urodziła moja Przyjaciółka i jakoś takiego dola dostałam... Wiecie co - czuje się jak świnia bo powinnam czuć samą radość, ale przecież nie będę samej siebie oszukiwała, prawda? Ja sie cieszę, ze szczęśliwie urodziła i że wszystko jest ok ale jak sobie uświadomiłam, że odkąd my zaczęliśmy się starać o malucha, to oni w tym czasie zdążyli się zdecydowac na ślub, zaręczyć, wziąc ten ślub i wyprawić wesele, zaplanować dziecko, zajśc w ciążę i wreszcie urodzić, a my ciągle czekamy z tym pustym łóżeczkiem to mi wczoraj ręce opadły! Tym bardziej że ni cholery nie wiem przecież ile przyjdzie mi jeszcze czekać. Mój Mąz podchodzi do tego wszystkiego spokojnie a ja już chyba nie mogę. Mam nadzieje, ze to chwilowy dół i stanę znów twardo na ziemi, ale ja na razie cały czas tylko myślę o tym, że za chwilę (w czerwcu) rodzi druga moja Przyjaciółka i tez pewnie ja jeszcze nie będę Mamą... I to u kazdej z nich jest już drugie dziecko a ja nie mam nawet jednego, do tego dobija mnie myśl, ze może już gdzieś ten nasz maluch jest a ja nie wiem gdzie i co się z nią dzieje... No oczywiście siedzę dziś i ryczę. Nie pomógł ani spacer ani naświetlanie w postaci solarium - zawsze pomagało. Kurde - przepraszam Was ale to taki ciężki dzień dla mnie. Przepraszam, że tak monotematycznie ale tak się dziś rozpadłam na kawałeczki jak nie ja zupełnie i chyba chciałam sie przyjść wyżalić do Was. mam nadzieje, ze wybaczycie mi tą odrobine egocentryzmu...
-
Wiecie co Babki.... dziś jak mną troche "trzepnęło" to też zaczynam nas podziwiać za to, ze tak długo czekamy (to odnośnie słów Zabuliny). No trzepnęło mną bo wczoraj urodziła moja Przyjaciółka i jakoś takiego dola dostałam... Wiecie co - czuje się jak świnia bo powinnam czuć samą radość, ale przecież nie będę samej siebie oszukiwała, prawda? Ja sie cieszę, ze szczęśliwie urodziła i że wszystko jest ok ale jak sobie uświadomiłam, że odkąd my zaczęliśmy się starać o malucha, to oni w tym czasie zdążyli się zdecydowac na ślub, zaręczyć, wziąc ten ślub i wyprawić wesele, zaplanować dziecko, zajśc w ciążę i wreszcie urodzić, a my ciągle czekamy z tym pustym łóżeczkiem to mi wczoraj ręce opadły! Tym bardziej że ni cholery nie wiem przecież ile przyjdzie mi jeszcze czekać. Mój Mąz podchodzi do tego wszystkiego spokojnie a ja już chyba nie mogę. Mam nadzieje, ze to chwilowy dół i stanę znów twardo na ziemi, ale ja na razie cały czas tylko myślę o tym, że za chwilę (w czerwcu) rodzi druga moja Przyjaciółka i tez pewnie ja jeszcze nie będę Mamą... I to u kazdej z nich jest już drugie dziecko a ja nie mam nawet jednego, do tego dobija mnie myśl, ze może już gdzieś ten nasz maluch jest a ja nie wiem gdzie i co się z nią dzieje... No oczywiście siedzę dziś i ryczę. Nie pomógł ani spacer ani naświetlanie w postaci solarium - zawsze pomagało. Kurde - przepraszam Was ale to taki ciężki dzień dla mnie. Przepraszam, że tak monotematycznie ale tak się dziś rozpadłam na kawałeczki jak nie ja zupełnie i chyba chciałam sie przyjść wyżalić do Was. mam nadzieje, ze wybaczycie mi tą odrobine egocentryzmu...
-
Cześc Babki :) Mam czas to od razu piszę :) No u nas też szaro-buro i pada... raz deszcz raz deszcz ze śniegiem... Dziś szłam po zakupy to bez żenady podwinęłam sobie nogawki dżinsów, bo inaczej nie sposób było przejść nie zamoczywszy spodni. Lucy - no już wyobrażam sobie jak przebierasz nogami w oczekiwaniu na Waszego psa! :) Znam dwa labradory ( w tym jednego biszkoptowego) i jeden wabi się Paragon a drugi Master. Drago moim zdaniem bardzo fajne imię :) No i super pomysł, żeby nie wzięło się "znikąd". Mój Tata miał dwa rasowe psy - akurat myśliwskie (wachtelhund - piekne psy...) i tu tradycja jest taka, że nadaje się imię zaczynające sie na taka kolejna liczbę alfabetu w zalezności od tego który jest to miot. czyli anaoigicznie: pierwszy miot to wtedy imiona wszystkich szczeniaków na "A", drugi to na "B" itd. A wracając do labradorów - bardzo przyjazna rasa... Dla mnie te psy po prostu patrza wzrokiem który mówi: "kochaj mnie" i przylepki z nich niesamowite. A u nas słuchajcie szał jakiś.... Mieliśmy wczoraj jechac do Rodziców i zepsuł się nam samochód (coś z rozrusznikiem).... No więc komody nie zawieźliśmy, ja się wściekłam bo chcieliśmy tez przy okazji Rodzicom podziękowac za małą pożyczkę i... wszystko szlag trafił. Oni poza tym, też bardzo czekali i wiedziałam, że się przygotowali (bo moja Mama to nie moja Teściowa i zawsze się tak stara jak przyjezdżają goście czy dzieci) i źle się czułam z tym, że tak w ostatniej chwili musieliśmy odwoływać... Bez samochodu dla nas teraz jak bez ręki, ale jakoś trzeba sobie radzić. Wczorajszy wieczór poświęciłam więc na przemeblowanie pokoju i składaliśmy komodę dla maluszka. Dziś z kolei rozłożyliśmy łóżeczko (kupiliśmy turystyczne). Ja się się wkurzyłam bo okazało się po rozłożeniu, ze to nie do końca jest ten model, który wybraliśmy a do tego nie ma w komplecie przewijaka który miał być, a gdzie jest paragon zakupu... żadne z nas nie ma pojęcia! bo łóżeczko kupiliśmy kilka mesięcy temu. Łóżeczka nie mogliśmy słuchajcie złożyć, bo mechanizm jakiś skomplikowany nam sie trafił, napociliśmy się jak głupki, w końcu A. jakos sobie poradził, ale łatwo nie było. Stwierdziliśmy więc że niestety ale nigdzie z tym łóżeczkiem nie jeździmy a złożymy je dopiero wtedy jak już dziecko podrośnie i nie będzie w nim spać. A łóżeczko wygląda podobnie jak to: http://slupsk.olx.pl/lozeczko-kojec-kolyska-iid-89892418#pics tylko, ze u nas to pomarańczowe jest błękitne. No i oczywiście brak przewijaka jak już wspominałam.... Biała, ja mam jeszcze pytanie do Ciebie - jaki kupiliście materac dla Marysi? Bo ja już tyle się nasłuchałam, ze zgłupiałam! Np. moja znajoma, która jest połozna mówi, ze powinien być twardszy, to lepiej dla dziecka, z kolei Pani w sklepie z akcesoriami, że kokosowo-gryczany.... Ja się na tym nie znam kompletnie i nie wiem, a nie chcę, zeby potem baby z ośrodka, albo połozna nas opieprzały. No w kazdym razie pokój już przemeblowany, a ja... w ogóle nie moge sie przyzwyczaić do tych zmian :) Dziwnie jakoś... Ok, kończę bo A. jutro jedzie oglądać ciężarówkę (pociągiem) więc chcę z nim posiedzieć a i wcześniej musimy iśc spać, bo rano musi jechać.
-
Dziewczyny, sorry.... Ja Was przepraszam, ale nie dośc, ze rozpierdziela mi się laptak to jeszcze coś sie popieprzyło z moim internetem. W pracy Kafe mam zablokowaną więc nie mogę napisac, a teraz mój A. po prostu po świńsku wyczaił, ze ktoś ma siec niezabezpieczona i sie podłaczyliśmy.... Wiem, ze tak nie wolno, ale nawet napisac do Was nie miałam jak. Za błedy z góry przepraszam - nie wiadomo kiedy ten ktos z kogo sieci korzystam sie rozłaczy. Biała - jeśli to depresja i silne leki, absolutnie interweniuj, jesli siostra przekroczy "granicę' wyczajając, ze z kolejnym piwkiem coraz lepsze ma samopoczucie może się stać tragedia i skończyc szpitalem. Ona sama mieszka? Musisz coś zrobic, w razie czego nie bacząc na Jej ewentualne pretensje powiadamiaj Rodzinę. Trudno - życie i zdrowie ważniejsze. Ja miałam depresje i wiem co to znaczy. Lucy - co z K.?! Jak goraczka i bóle brzucha to przeciez to wyrostek może być! Trzeba szybko do lekarza. Ja wiem, ze on teraz stara sie jak najwięcej pracować, ale niech sie szybko zbada. Babki, przepraszam ze tak po łebkach, ale staram się napisac choć kika słów. Jak mój A. wyjedzie to postaram sie napisac coś w Wordzie, potem przekopiuję do Was tutaj jak miły sąsiad się podłączy akurat ;) Malucha jeszcze nie mamy :) W razie czego powiadamiałabym Lucy przez SMS i wiedziałybyście. Brakowało mi Was strasznie... Cieszę się, ze choc mogłam sie odezwać do Was. bałam się, ze już mnie przeklełyście tutaj. Biała - z tym wózkiem to rzeczywiście świnie.... Współczuję. Ja nawet nie brałam pod uwagę ze wózek na klatce zostawię. I podziwiam za odwagę tych co zostawiaja. Nawet przymocowane. Nie macie pojęcia co ludzie mogą ukraść. Ale ja mam wndę, więc do pokonania tylko kilka schodków. Dziewczyny! Do kolejnego napisania!
-
Alaska - zapomniałam podziekować za link z hasłem, ktory umiescilaś. Dla mnie.... hm... no popłakałam się (a bo ja miękka bułka jestem). Ale popłakałam się z takim wielkim uśmiechem na twarzy. Bo to taka kwintesencja właściwie tego co czuję. Nie zetknęłam się jeszcze z tymi slowami. Ja do tej pory zawsze mówiłam że sa dzieci, które rodzą się z brzuszka i dzieci, które rodzą się z serca (bo tak chciałabym tłumaczyć to naszemu dziecku). Słowa, które Ty umieściłaś, jakoś tak.... no po prostu bardzo dobrze przylegają do odczuć. Dzięki.
-
Dziewczyny Kochane - witajcie. Przeczytałam Waszą rozmowę i powiem tak - życzę z całego serca różowiutkich słodkich bobasów i pewnie tak się stanie - trzymam kciuki, ale chciałam przekazać Wam jedna prawde zasłyszaną od staruszki - ta historie opowiedziała mi koleżanka (czasem takie starsze Panie naprawdę cos mądrego potrafia doradzić). Dziewczyna żaliła się, że nie może zajść w ciążę i staruszka powiedziała Jej: "Przestańcie starac sie o dziecko, a zacznijcie się kochac". Wiecie co mam na myśli? Może za dużo o tym myslicie? Może za bardzo się staracie? Ja tylko dzielę sie tym co usłyszalam. Ta dziewczyna z historii którą usłyszałam, podobno wyjechała z Mężem w góry na romantyczna wycieczkę i... udało się! Wam tez tego życzę. A jeszcze jedno - w razie niepoowdzeń radzę przebadac się w kierunku dolegliwości tarczycowych. Takie podstawowe badania można zrobić w kazdym laboratorium indywidualnie. My tez chcemy miec dzidziusia, jednak... (dziewczyny, tylko nie atakujcie mnie, proszę) mamy jeszcze jedno marzenie i właśnie nad nim pracujemy... adopcja. Chcemy miec dwoje dzieci (oboje marzymy o dziewuchach, ale to zobaczymy :)) i jedno z dzieciątek to na pewno będzie nasza urodzona adopcyjnie dziewuszka :)