Przysiadłam na brzegu zaraz przy wejściu ;)..
kris mądrze wyszło.. w ogóle mądre rady tu piszecie..
Julka, tak sobie czytam i dochodzę do wniosku, że pod niektórymi Twoimi wpisami mogłabym się podpisać, mam czasami podobne odczucia co do tego, że kobiety niepracujące zawodowo są ( powiedzmy z lekka) niedowartościowane. Stąd też nasze obawy dotyczące imprez integracyjnych.. Gdybyśmy np. pracowały i miały tez możliwość integrowania się z pracownikami, to mimo wszystko inaczej byśmy na to patrzyły, też mogłybyśmy mieć jakieś podejrzenia czy nasi panowie zachowują się odpowiednio, czy potrafią zapanować nad sobą, nad swoimi żądzami, ale świadomość tego, że nasz mężczyzna też może się tym trochę martwić, czy czasami jakiś przystojniak mu żony nie podrywa, to od razu czujemy się pewniejsze w takiej sytuacji.. bo taka nutka niepewności z obu stron jest wskazana..
Kris co do Twojego ostatniego wpisu... może troszkę tak jest, że chcemy też by panowie zauważali, że dzieje się zle.. może żeby tez się trochę domyślali, a nie tylko kawa na ławę, ale piszę tu oczywiście za siebie, bo np po moim juz dość długim stażu małżeńskim, mój małżonek powinien też mnie dobrze znać :) i starać się działać tak by najmniej \'bolało..\'
Iza dzięki za kawusię