Czesc dziewczyny!!
Nie mialam za bardzo czasu, zeby do Was zajrzec, do domu wrocilam w poniedzialek a mialam w niedziele. Amelka w szpitalu dostala temperatury i od pitaku dostawala antybiotyk, jak zreszta prawie wszystkie maluchy na odziale, poprzeziebialy sie biedne. Ale juz wszystko ok.
Mialam rodzic naturalnie, ale skonczylo sie cc z czego jestem bardzo zadowolona:) Jejku jak ja sie balam tego porodu a tu juz nareszcie po wszystkim i nie bylo tak zle! Jak wywolywali mi skurcze oksytocyna to bylo straszne, a najgorsze bylo to jak gin i polozna wkladali mi łapy zeby sprawdzic rozwarcie, ojej nigdy takiego bolu nie czulam. Szok! i ciagle nie bylo zadnego rozwarcia, wiec ja juz sama prosilam, zeby dali mi spokoj i zrobili to cięcie:) Caly czas na porodówce byla ze mna moja mama, nie planowalysmy tego, wyszlo bardzo spontanicznie, przywiozla mi rzeczy i tak juz zostala:) Poza tym caly czas byla ze mna moja polozna i przy operacji rowniez, zostala ze mna nawet na noc i spala w tej samej sali.
od 13 do 19.00 meczylam sie na porodowce bez zanych skutkow.
A operacje wspominam dobrze, jedynie rano jak musialam wstac bylo tragicznie, ale to tylko jeden dzien.
jestem bardzo milo zaskoczona tym calym porodem i pologiem.
Szew na brzuchu jest kosmetyczny,ciagly taki jak robia chirurdzy plastyczni, bardzo nisko, jak zobaczylam go na drugi dzien rowniez bylam milo zaskoczona, spoedzialam sie , ze bede oszpecona juz do konca zycia:)