Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

emma78

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez emma78

  1. emma78

    TERAZ MY!!!

    Ka..: szok, rzeczywiście! zawsze myslałam, że dla sportowców są dożywotnie wypłaty, zwłaszcza tych olimpijskich?
  2. emma78

    TERAZ MY!!!

    Yenny: ja też nie znam szczegółów :( ale chyba domyslam sie po tym co piszecie, ja miałam taki sam typ, nawet zaczęło się od tego że sama złożytła pozew, alel o separację, nie o rozwód, zeby dłużej przeciągnąć, pisząc w uzasadnieniu, że \"małżeństwa nie przekresla\"! ehh..aż się nie chce do tego wracać..
  3. emma78

    TERAZ MY!!!

    wnętrzności dla mnie nie istnieją w ogóle, z mięs ryba i kurczak toleruję, nawet nie koniecznie z wyższych pobudek tylko ze względów smakowych. tutaj gdzie mieszkam przysmakiem jest baranina - dla mnie fuj przez duże F, może dlatego, ze nie przyzwyczaiłam sie od dziecka? jeśli groszek, to tylko zasmażony z dużą ilościa masła na patelni, może być z dodatkiem bułki tartej, wtedy nawet mniam :)
  4. emma78

    TERAZ MY!!!

    ten dziwny wyraz to ZWŁASZCZA miało być, nie wiem co mi sie wstrzeliło? ;)
  5. emma78

    TERAZ MY!!!

    a ja pamiętam, że od dziecka nie mogłam zdzierżyc kalafiora i papryki, nawet zapachu (a może żłąśżćżą zapachu) a teraz - mogłabym jeść tonami i jedno i drugie! jednakowoż zrozumiem, jak się moja córcia kiedyś z obrzydzeniem wywinie ;)
  6. emma78

    TERAZ MY!!!

    no ja też tego gardzenia cebulą nie rozumiem, więc i tak musi jeść
  7. emma78

    TERAZ MY!!!

    dzieki ninke! może i sama zrobię!? ;)
  8. emma78

    TERAZ MY!!!

    ja tez i cebulka i czosnek mniam mniam i tez do wszystkiego! :)
  9. emma78

    TERAZ MY!!!

    faworki znam :) i chyba lubie nawet, nie pamietam, dawno nie jadłam jakoś ale pączka to bym zjadła......
  10. emma78

    TERAZ MY!!!

    a mój lubi wszystko chyba, tylko jak zje cebulę to zawsze marudzi, mimo że sie zawsze upewniam czy chce i zawsze chce!
  11. emma78

    TERAZ MY!!!

    Yenny - ja tez 3mam kciuki! musi byc dobrze. jak nie jak tak, jak to mówią ;)
  12. emma78

    TERAZ MY!!!

    nie wiem co to chruścik...:( ale reaguje podobnie na lody malinowe, nawet sam na widok..
  13. emma78

    TERAZ MY!!!

    a ja dopiero z internetu sie dowiedziałam, że tłusty czwartek dzisiaj..pączków niestety nie mamy ale na szczęście upiekłam wczoraj murzynka i musi sie nadać! jestem pod wrażeniem prezentu dla Garnierki, szkoda, że nic nie wiedziałam, chociaz jak doczytałam o podpisach na kartce to z moim udziałem szłoby dwa razy dłużej pewnie..niemniej jednak zgłaszam się do nastepnego razu! mam nadzieję, że to co wysłałam na własną rękę też się przyda i ucieszy choć trochę! :)
  14. emma78

    TERAZ MY!!!

    dziewczyny, zupełnie z innej beczki, wkleję Wam jedną rzecz :)może nie powinno mnie to smieszyć, bo chyba ktoś cierpi na nerwicę natręctw a to w końcu nic śmiesznego (albo dzień świra ;) ale natknęłam się to przy okazji przegladania topiku z różnymi poradami stylu złamane serca, on mnie zostawił, ona nie dzwoni itp, więc możecie sobie wyobrazić moją reakcję, kiedy nagle przeczytałam to: \"No więc ... od pewnego czasu dopadają mnie różne natręctwa. Raz tak strasznie skupiam się na połykaniu śliny i nie dotykaniu czubka języka o wewnętrzną część zębów, że gdy mi się nie udaję, to bardzo się frustruję .. albo ... czasmai tak skupiam się na chodzeniu, poruszaniu nogami (bo mam wrażenie wtedy, że chodzę sztywno, krzywo, nierówno.. zła postawa) i przez to mój chód jest okropny!(tak mi się zdaję). Co jest ze mną? Jak byłam mała, to musiałam chrząkać. CHRZĄKAĆ ........ cały czas. do bólu. mama mi tego zabraniała i siłą się przy niej powstrzymywałam, leczy gdy wychodziła - zachrząkiwałam się do zdarcia gardła i potem ciągle ... albo mrugałam oczami, ale nie tak zwyczajnie - tak mocno i natrętnie, co chwila, jakby mnie swędziały\"
  15. emma78

    TERAZ MY!!!

    ninke: chyba sobie wyobrażam jak sie czułaś w tym schronisku - ja do tej pory nie zdobyłam się jeszcze żeby jakies odwiedzic własnie na ten żal, który zapamietałabym chyba do końca życia..a jakbym jeszcze takiemu w oczy spojrzała i musiała potem odejść bez niego..dla mnie powód do doły na całe życie.. jakieś 5-6 lat temu szedł za mną pies, z pracy. jakoś mnie zauważył i postanowił sie przyłączyć, nie zaczepiony. przeszliśmy razem przez ulicę, odprowadził mnie na przystanek i połozył sie koło moich nóg.. za każdym razem kiedy przyjeżdżał autobus podnosił sie i patrzył na mnie czy jadę i niemalże pytał czy on jedzie tam ze mną? dziewczyny..siedziałam na tym przystanku chyba z godzinę, w końcu zagadała go jakaś babcia i ja, wykorzystując jego nieuwagę pojechałam w końcu do domu wyjąc z żalu wewnętrznie całą drogę, tak mi go było szkoda. pamiętam go do tej pory. tyle rzeczy w życiu zapomniałam a tego cholernego psa pamiętam. ja chyba nie jestem do końca normalna..
  16. emma78

    TERAZ MY!!!

    Garni: masz @ :)
  17. emma78

    TERAZ MY!!!

    ninke: psiuninke masz śliczną, już sie rozczuliłam w mailu..bidunia, ze sie zgubiła. ja zauważyłam, że napisałaś w sobotę ale nawet nie wyobrażam sobie jaki bym mogła komentarz do tego napisać, bo musiałaś bardzo przeżywać, więc wolałam siedziec cicho. fajnie że się znalazła! ja też uwielbiam pieski, wszystkie! mój został z rodzicami w domu, jak Anouk\'owy i tez mi szkoda..
  18. emma78

    TERAZ MY!!!

    Anouk: tak czytałam, bardzo ładnie piszesz i zgadzam się ze wszystkim - tyle, że to jest tylko teoria. Masz to szczęście, że nie musisz przeciwstawiać teorii uczuciom ( w tych sprawach o których dzisiaj piszę) a dobrze obie wiemy, że nad uczuciami nie da sie tak łatwo zapanować i ich ujarzmic, choćby podstawy teoretyczne były nawet nazbyt oczywiste.. ja też sobie wszystko ładnie tłumaczę i pracuję, żeby to wszystko co sobie ułożę wcielić potem w życie, ale czasem nie wychodzi, czasem coś pęka i czasem żadne racjonalne argumanety nie pomagają..trzeba sie wtedy wygadać, wykrzyczeć, wypłakać, przeczekać...i potem znów można budować piękne teorie do tych wszystkich rzeczy jakie powinnyśmy czuć w danej sytuacji i zachowań jakie powinnyśmy eliminować..aż do następnego załamania. budujące jest to, że każde takie załamanie bardziej nas jednak przybliża do idełu jakie same sobie wypracowujemy, niz oddala, a to niesie nadzieję na przyszłość, że może kolejne załamanie będzie w końcu tym ostatnim..czego wszystkim paniom z podobnymi problemami i sobie życzę :) pozdrawiam i na prawdę uciekam! pa!
  19. emma78

    TERAZ MY!!!

    no to sie wypisałam za wsze czasy! ;) dziękuję, czerwone jagody, że chciało Ci sie ze mna pogadać, czasem pomaga takie wyrzucenie z siebie kilku rzeczy..a ja też jakoś ostatnio mam dołkowe nastawienie do życia.. pozdrawiam i uciekam na spacer..
  20. emma78

    TERAZ MY!!!

    ale oczywiscie zgadzam sie, że w sytuacji kiedy jest i była i nastepna, nikomu łatwo nie jest. ja tylko pisze o mojej sytuacji, do której ta niby obiektywna prawda niekoniecznie pasuje, bo jego była ma sie dobrze co wszem i wobec stara się rozgłosić przy byle okazji, a że cierpi na tym cała reszta, łącznie z jej dziecmi..no cóż, to widać nie dla każdej matki jest ważne. założyłam kiedyś topik na temat dobra dzieci, tak zwanego i na wyrost, żeby conieco zrozumieć zachowanie byłych żon pokroju tej, która jest mi niejako najbliższa..niestey temat upadł. ale to dowód chyba na to, że nie do końca przestałam sobie zaprzątać głowę ta była i jej dziećmi, nawet jesli sama przed chwilą upierałam się, że mi to nie potrzebne i mam dość..:)
  21. emma78

    TERAZ MY!!!

    ja myślę jednak, że trochę musiało walczyć moje dziecko o to miejsce w sercu Taty, bo ja czułam jakby przyjście córeczki na świat niewiele zmieniło w całej naszej stuacji a przecież to powinien byc niejako punkt zwrotny w jego myśleniu i traktowaniu nas i naszej rodziny..teraz tak jest, teraz zmieniło sie bardzo dużo, ale nie od razu, więc uważam, że musiałysmy to miejsce obie z córeczką dla siebie wywalczyć..\"zasłużyć\" na coś, co powinno byc oczywistym następstwem podjętych przez niego decyzji a nie było i to tylko takie przykre trochę..ale to przeszłość i tak samo trzeba ją odsunąć na dalszy plan, jak inne przeszłości jeśli chodzi o to czy byłej jest lepiej czy gorzej, to tak na prawdę nie sądzę, żeby jej sie szczególnie pogorszyło. odkąd pamiętam, to w jego opowiadaniach pojawiały się jej słowa, że właściwie to mogłoby go nie być, żeby tylko pieniadze przynosił i teraz właśnie taką sytuację ma. finansowo jej sie nawet polepszyło. mogła miec o wiele więcej, mówie tu przede wszystkim o trosce, zainteresowaniu, wsparciu, jakie ofiarował i dla niej i dla dzieci, ja mu w tym sumiennie pomagając, ale wolała niszczyć to co zostało, niszczyc nas kosztem nawet własnych dzieci, które jedyne co wyniosą z tego całego układu to nienawiść do ojca i jego nowej rodziny, nawet jesli to jest wbrew prawom logiki, sa zbyt małe żeby jeszcze cokolwiek samemu ocenic. ja jestem już duża i potrafie ocenić wiele i nie muszę sie wpychac tam gdzie mnie nie chca, nie potrzebuję, nawet myslami Nie chodzi mi o to, by nagle użalać się nad byłą. Tylko piszesz, że ona miała łatwiej, że ich dzieci nie musiały walczyć o miejsce w sercu ojca (nie sądzę, by Wasze o to miejsce walczyć musiało), teraz natomiast łatwo z pewnością nie ma. Nie jest prosto być ani ex ani next. Taka jest obiektywna prawda. Prosto jest, gdy to pierwszy mąż, pierwsza żona i jedyne dzieci. No ale my, świadome tego jesteśmy. Byłej mojego ... też miałabym wiele do zarzucenia, ale w tym całym moim bólu rozumiem też trochę jej uczucia i działania. Wiem, że nie było i nie jest jej łatwo. Nie zamartwiam się tym, ani nie użalam, ani nie staram się, by było jej lepiej. Mam tylko świadomosć, że jej jest też trudno. A o swoje szczęście i swój spokój walczę. Dbam o własną pozlepianą rodzinę na ile potrafię nie zatracając w tym siebie.
  22. emma78

    TERAZ MY!!!

    czerwone jagody: wiem, że masz dużo racji i też staram się z tymi uczuciami walczyć ale nie sądze że chodzi tylko o zazdrość. jest dużo realnych problemów, z którymi na codzień musimy się zmagać, dzięki takiej a nie innej przeszłości mojego mężczyzny i nie do końca jest to tylko zmaganie się z faktem, że ona (ta była) miała lepiej czy łatwiej, choć niewątpliwie miała. co do tego co czuje była żona, to..zabrzmię może gruboskórnie, ale nie zamierzam sobie tym głowy zawracać z kilku powodów: po pierwsze, niezazbytnio mnie to interesuje, po drugie, nie sądzę aby moje problemy interesowały ją, choć sama do wielu z nich realnie i świadomie sie przyczyniła i z całą pewnością moge powiedziec, że to dzięki niej, jej płytkiemu podejściu do życia, wszysyc jestesmy w takiej nieciekawej sytuacji (łącznie z jej dziecmi, o których zabzpieczenie materialne i dobro pychiczne ja walczyłam bardziej niz ona sama), po trzecie, wierz mi, choć to nie ja byłam przyczyna końca jej małżeństwa a ona sama, kiedyś nie było dnia, żebym nie zastanawiała się co ona czuje i co czują jej dzieci, do tego stopnia, że omal nie przegapiłam faktu, że niedługo sama będę mamą i od teraz, to moje, nasze wspólne dziecko powinno byc dla mnie najwazniejsze a po czwarte w końcu - ja sama, jak widzisz mam dosyc duzo porblemów z jej powodu, zbyt dużo, żeby brac sobie na głowe jeszcze co myśli ona..;)
  23. emma78

    TERAZ MY!!!

    Garnierko: korzystać tak, ale nie musisz przecież słuchać o tym, że korzystasz z jego doświadczenia, prawda? sama sobie świetnie poradzisz po kilku dniach będziesz lepszym expertem ond niego z całym jego doświadczeniem. poz tym, samo przewijanie to peska i to nie trudno jest opanować, ale są inne rzeczy z którymi trzeba sobie radzić mając takiego maluszka i tu doświadczenie nie ma juz nic do rzeczy, bo każde dziecko reaguje indywidualnie i przechodzi wszystkie etapy na swój sposób..to tak jak z porodem - można urodzić 6 dzieci i każdy porób będzie inny
  24. emma78

    TERAZ MY!!!

    czerwone jagody: wiesz, myślę, że jesli są dzieci z poprzedniego związku, to problem bedzie zawsze, bez względu na to czy jest później dziecko wspólne czy nie. dzieki wspólnemu dziecku nie mam Twoich bóli ale mam inne, wiążące się z miejscem NASZEGO dziecka w jego sercu, w myślach, zawsze będzie pokutować myślenie, że tamto było pierwsze, co przecież myśląc rozsądnie ma takie samo znaczenie jak to, że tamta żona była jego pierwszą, czyli żadne.. ale tak się mysli, bo ani ta żona ani tamto dziecko takich batalii toczyć nie musiały o własne miejsce, nigdy nie czuły oddechu przeszłości, porównań i dlatego chyba tak ciężko czasem odstawić to wszystko na bok
  25. emma78

    TERAZ MY!!!

    jesteśmy razem jakieś 3 lata, maluszek jest NASZ ale on ma 2 dzieci z poprzedniego związku
×