a ja jestem przeciwna określaniu dziwci z różnych związków jako "rodzeństwo"
w końcu to, że jeden z rodziców jest wspólny nie znaczy przecież, że te dzieci są czymś więcej niż tylko "spokrewnione" a określenie "rodzeństwo przyrodnie" to tylko nazwa społeczna, coś jak "matka zastepcza"
w końcu fioletowy i zielony to dwą zupełnie różne kolory, chociaż oba powstają przy użyciu 1/2 niebieskiego, nie?