Jak zobaczyłam tego \'płaczącego chłopca\', to poczułam de ja vu ... i przypomniałam sobie, że widziałam kopię tego obrazu dawno temu u babci, jak miałam z 5-6 lat... i pamiętam, że baaaardzo długo mu się przyglądałam i rozmyślałam nad tym chłopczykiem i kiedy obok niego przechodziłam, to musiałam na niego spojrzeć i długo, długo rozmyślałam o przeszłości, teraźniejszości, oraz przyszłości tego chłopca...
Ale jeny... teraz mnie żadne dreszcze nie przeszły!!!!! Długo patrzałam na ten nawiedzony obraz i co... (w sumie to przez chwilę miałam wrażenie, że chcę mi się płakać:P) i zdałam sobie sprawę, że ten autor w 2 obrazach wykorzystywał ten sam trik - światłocień, przy którym ma się wrażenie, że główna postać wychodzi z obrazu, a i najważniejszy - prawa połowa jest niewinna, a druga zła i ma się wrażenie (ja mam), że osoba na obrazie przeżyła coś złego, jest smutna, bezsilna... ale ma w sobie pragnienie zemsty... i tyle... jeju ludzie i plz, nie dołujcie mnie tym strachem, bo to żałosne z lekka... to są po prostu zwykłe obrazy no! I fascynującego jest w nich tylko to, że osoba przedstawiona na obrazie przeżyła coś złego.I wciąga Was tylko jego historia. No i te triki, co opisałam. A te klątwy to jakiś wymysł... te sygnały niby z podświadomości to tylko placebo...!!!!!!!:O