Ja tez rzucilam palenie dokladnie 8 grudnia :)
Od tamtej pory zgrzeszylam raz przed swietami w sobote, wypalilam dwa. Odchorowalam to bo choc nie pilam alkoholu to na nastepny dzien czulam sie jakbym miala kaca. Reszta paczki lezy w szafce i czeka na wypalenie ale juz chyba nie przezemnie.
Palilam jakies szesc lat. Ciagle mowilam ze nie jestem w nalogu bo moge to kontrolowac choc co dziennie musialam miec fajke w rece.
Czasami potrafilam nie palic przez 4-5 dni ale gdy przychodzila impreza to zawsze fajki musialam miec.
Teraz nie ze sobie specjalnie odmowilam. Po prostu z dnia na dzien zdecydowalam ze trzeba byc naprawde glupim zeby sie samemu zatruwac od srodka i przestalam.
Zycze powodzenia wszystkim ktorzy zmagaja sie z tym dziadostwem. Trzymam za was