Niespokojna35
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
A jeśli go kocham. A jeśli nie chcę łamać przysięgi małżeńskiej zawartej przed Bogiem? Życie usłane łzami....
-
To znów ja. Zanim tu powyżej napisałam, przeczytałam ok. połowy wypowiedzi zamieszczonych na tym forum. Bardzo Was wszystkie rozumiem i sama przeżywam podobne emocje. Wnioski jakie mi się po przeczytaniu nasunęły, nie są optymistyczne. Zdaję sobie sprawę z tego, że taka jest w takich przypadkach rzeczywistość, rownież nie różowa. Istotne dla podjęcia decyzji np. o rozwodzie powinno być to, czy go jeszcze kocham. Najgorzej, że sama nie wiem. Ale jak wraca pijany, to go nienawidzę. Proszę Was o radę.
-
Sylwestra spędził ze mną i z córką. Nie miał humoru mimo dużych ilości alkoholu. Gdy już bardzo się upij, powiedział o sobie, że jest obłudnikiem. Powiedziałam mu, że tak. Jesteś obłudnikiem. On na to, że córka będzie z nim, żeby mi było lżej. Śmiechu warte. jest dobrym ojcem. Ale to wszystko. Upija się średnio 2 razy w tygodniu. W pozostałe dni wypija od 2 do 5 piw. I tak od 10 lat. Czasem tylko nie pije. Ale on twierdzi, że nie jest alkoholikiem, bo nie wynosi niczego z mieszkania i nie sprzedaje, żeby mieć na wódkę. Żal mi dziecka. Ono go bardzo kocha. Ale moje siły są na wyczerpaniu. trzyma mnie tylko przysięga małżeńska. I nadzieja, że modlitwa coś zmieni. Ale powoli brak mi sił, zwłaszcza, odkąd wiem o kochance. Boję się też stresów związanych z rozwodem i tego, że będę musiała liczyc każdy grosz. On z kochanką spotyka się bardzo rzadko, bo ona mieszka ok. 150 km od niego. Za to wychodzi wieczorami z domu i do niej dzwoni. Dużo rozmawiają. Muszę podjąć jakieś działanie, bo zwariuję.
-
mój mąż (10 lat po ślubie) też pije. A od roku ma kochankę. Dotychczas cały czas zaprzeczał. Dwa dni temu mąż przyznał się, że zakochał się w niej. Z nią jest mu lepiej niż ze mną. Ze mną jest tylko dla dziecka. I dlatego, że trochę boi się zaczynać od nowa (choć tego wprost nie powiedział). Co mnie jednak najbardziej oburzyło, to fakt , że stwierdził, że jeśli mi zależy to ja mam ratować nasze małżeństwo. On natomiast nie będzie robił nic. Nie będzie niczego znieniał, będzie do niej dzwonił, pisał SMS-y, rozmawiał z nią. Powiedziałam mu, że teraz przesadził, bo jak ja mam naprawiać nasze małżeństwo, gdy on będzie dalej flirtował. Ogólnie to brak mi już słów. Boję się rozwodu, ale w tej sytuacji będzie to jedyne wyjście. Będę musiała żyć skromniej. Alimentów raczej nie będzie płacił. Mam pracę. Ta jego nowa miłość chyba jest mężatką. Nie wiem dlaczego jeszcze się nie rozwiodła. Oj, skomplikowane to wszystko. On nawet zapytał mnie, czy nie jest mi go żal. Powiedziałam mu, że sam zdecydował, będąc mężem zdecydował się na flirt, więc sam sobie jest winien. Jedno co mogę powiedzieć, rzeczywiście chodzi jakiś podłamany, ale dobrze mu tak. Czy nie jest mi go żal? Powiedziałam mu, że chyba sobie kpi i zapytałam, jak ja mam się czuć. Jak może się czuś osoba zdradzana? W końcu jemu kiedyś zaufałam. Mimo, że nie był najlepszym mężem (myślę tutaj o jego częstym nadużywaniu alkoholu) to jednak czegoś żal. A życie toczy się dalej. Nawet gdyby się niespodziewanie naprawił, bałabym się mieć z nim drugie dziecko. Bo jak można zaufać takiej osobie. Nie wiem co mam robić? Postawić krzyżyk na draniu? Sama nie wiem czy chcę z nim być? Boję się też rozwodu.