doradzcie mi... dzisiaj do mojej mamy przywiezli meble, miałam pomoc jej we wnoszeniu ich, otworzylam drzwi od mieszkania i zeszlam z mama na dol, myslalam, ze pies jest zamkniety w pokoju, a tymczasem on wybiegl chwilke za nami, na zewnatrz stal facet i trzymał na smyczy ( bez kagańca) swojego pit bulla, moj pekinczyk(wyjatkowo lagodny) zauwazyl go i pogbiegł do niego, a pit bull normalnie rzucil sie na niego malo nie przewracajac swojego wlasciciela, nie zdarzylam zlapac swojego psa i pit bull go zlapal za ucho, strasznie nim szarpiac, wlasciciel zaczal sie drzec\" zeby zabrac tego kundla\" ale niestety ja juz sie wystraszylam, kocham mojego psa, ale balam sie wyrwac go zeby pit bull mnie sama nie chwycil za reke,a przy okazji zeby zebami nie \"rozdarł\" ucha, na rozkazy własciciela nie reagowwał, puscil dopiero przy trzecim mocnym kopnieciu po genitaliach ( sam wlasciciel kazal) po czym moj pies zwial do domu, a facet natychmiast zmył się. znam go wiem gdzie mieszka, czy myslice, ze powinnam to gdzies zglosic? fakt, ze to my nie upilnowalismy swojego psa rozumiem, ale czy o godz. 15 kolo osiedla gdzie sa dzieci powinien chodzic tak grozny pies bez kaganca? przepraszam, ze tak nieskładniue, ale do tej pory jestem wsciekla, byłam u weterynarza na szczescie wyrwal mu tylko włosy z ucha, ale nie rozwalil.